"Zaprzestanie" a link do przeprosin w archiwum - wątpliwości w sprawie orzeczenia SN

Archiwum papierowych gazetPrasa nie informuje o sygnaturze orzeczenia Sądu Najwyższego z 28 września 2011 r., w którym to SN miał stwierdzić, że "gazeta, która przegrała proces o ochronę dóbr osobistych i opublikowała przeprosiny za swój artykuł powinna zamieścić też wzmiankę o przeprosinach przy tej publikacji w internetowym archiwum". Mam sporo wątpliwości co do stanowiska Sądu Najwyższego i chętnie przeczytałbym jakieś źródło. Całe szczęście Helsińska Fundacja Praw Człowieka podała sygnaturę: sygn. akt I CSK 743/10. SN miał też nawiązać do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, ale nie wiemy, czy chodzi o wyrok z 10 marca 2009 r. w sprawie Times Newspapers Ltd. v. United Kingdom.

Na stronie SN nie widzę o tym wzmianki (a to - jakby się wydawało - powinno być podstawowe źródło informacji o stanowiskach Sądu Najwyższego). Informacje na temat tego, że SN uchylił wcześniejszy wyrok w sprawie braku przeprosić w internetowym archiwum Życia Warszawy i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, znaleźć można w Rzeczpospolitej - SN: internetowe archiwum gazety powinno zawierać także przeprosiny, albo w Dzienniku Internautów Internetowe archiwum gazety także powinno zawierać przeprosiny. W obu przypadkach źródłem była depesza PAP. Dlaczego Sąd Najwyższy nie publikuje takich informacji w Biuletynie Informacji Publicznej? Materiał HFPC można znaleźć pod tytułem: Każde kliknięcie = naruszenie? Orzeczenie SN w sprawie internetowych archiwów gazet.

I teraz mam problem, bo nie wiem, czy rzeczywiście sędzia Teresa Bielska-Sobkowicz powiedziała to, co publikują media za PAP, czy też może dokonano już tu różnych skrótów i uproszczeń (raz PAP, potem redagujące depesze media). Wedle tego, co czytam w serwisach, sędzia miała powiedzieć, że:

...osoba, której dobra osobiste zostały naruszone określonym działaniem może domagać się zaprzestania tego działania. Dodała, że zaprzestanie to nie musi oznaczać usunięcia artykułu z archiwum. Całkowite usunięcie tekstu z internetu nie jest możliwe i celowe, a sąd nie powinien pełnić roli cenzora.

Ale usunięcie naruszającego dobra osobiste materiału prasowego z archiwum internetowego jest technicznie możliwe. Poza "usunięciem" system prawny zna też koncept "uniemożliwienia dostępu", a to na podstawie art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. W sumie - bardzo chętnie dowiedziałbym się, co tak na prawdę powiedział Sąd Najwyższy w tej sprawie. Bo jeśli poprzez "zaprzestanie" - jak relacjonują media:

można także rozumieć na przykład umieszczenie linku czy wzmianki informującej potencjalnego użytkownika o tym, że dostępny artykuł w prawomocnym wyroku został uznany za naruszający dobra osobiste.

...to przecież taki link będzie nie tyle zaprzestaniem, co oświadczeniem odpowiedniej treści (przy naruszających dobra osobiste stwierdzeniach), a to inny środek ochrony dóbr osobistych niż zaprzestanie (o zaprzestanie chodzi właśnie w procedurze notice and takedown z naciskiem na "takedown").

Warto przy tym pamiętać, że przepisy Kodeksu cywilnego o ochronie dóbr osobistych dają również ochronę przed bezprawnym zagrożeniem (nie tylko naruszeniem) dóbr osobistych, a bezprawność taką - na gruncie art. 23 i 24 KC - domniemywa się.

Ponoć analizując sprawę SN miał odnieść się do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ponieważ nie znamy źródła rozważań SN - pozostają spekulacje. Helsińska Fundacja Praw Człowieka spekuluje zatem, że:

Chodzi zapewne o orzeczenie ETPCz Times Newspapers p. Zjednoczonemu Królestwu (skarga nr 3002/03 i 23676/03, wyrok z dnia 10 marca 2009 r.), w którym Trybunał wskazał, że jeśli dany materiał funkcjonuje w sieci, każdorazowa jego odsłona może prowadzić do zniesławienia lub naruszenia dóbr osobistych.

Chodziłoby zatem o wyrok ETPCz z 10 marca 2009 r. (Times Newspapers Ltd. (Nos. 1 and 2) v. United Kingdom (nos. 3002/03 and 23676/03)). Tu fragment rozważań ETPCz w tej sprawie:

The Court noted that while Internet archives were an important source for education and historical research, the press had a duty to act in accordance with the principles of responsible journalism, including by ensuring the accuracy of historical information. Further, the Court observed that limitation periods in libel proceedings were intended to ensure that those defending actions were able to defend themselves effectively and that it was, in principle, for contracting States to set appropriate limitation periods.

The Court considered it significant that although libel proceedings had been commenced in respect of the two articles in question in December 1999, no qualification was added to the archived copies of the articles on the Internet until December 2000. The Court noted that the archive was managed by the applicant itself and that the domestic courts had not suggested that the articles be removed from the archive altogether. Accordingly, the Court did not consider that the requirement to publish an appropriate qualification to the Internet version of the articles constituted a disproportionate interference with the right to freedom of expression. There was accordingly no violation of Article 10.

Having regard to this conclusion, the Court did not consider it necessary to consider the broader chilling effect allegedly created by the Internet publication rule. It nonetheless observed that, in the present case, the two libel actions related to the same articles and both had been commenced within 15 months of the initial publication of the articles. The applicant’s ability to defend itself effectively was therefore not hindered by the passage of time. Accordingly, the problems linked to ceaseless liability did not arise. However, the Court emphasised that while individuals who are defamed must have a real opportunity to defend their reputations, libel proceedings brought against a newspaper after too long a period might well give rise to a disproportionate interference with the freedom of the press under Article 10 of the Convention.

Podobne materiały gromadzę w dziale dobra osobiste niniejszego serwisu.

PS
Aby oddać sprawiedliwość - również Gazeta Prawna podała sygnaturę w tekście Sprostowanie musi być w wydaniu papierowym i internetowym gazety.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Właśnie się dowiedziałem

Właśnie się dowiedziałem, że Helsińska Fundacja Praw Człowieka wystąpiła o udostępnienie jej przez SN treści tego orzeczenia. Być może będziemy wiedzieli więcej. Nadal uważam, że orzeczenia Sądu Najwyższego powinny być publikowane w BIP nawet bez wnoszenia o ich udostępnianie przez zainteresowanych.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Przykre, że ludzie tak się ...

Bardzo ciekawy artykuł. Dziękuję. Niestety do naruszeń dóbr osobistych dochodzi w internecie nagminnie. Nie dotyczy to tylko osób publicznych. Często o wiele gorsze są naruszenia dóbr osobistych w małych lokalnych społecznościach, gdzie wpis w internecie może oznaczać społeczne wykluczenie, nawet jeśli jest tylko stekiem bzdur wyssanych z palca.

Podobnie jak małe

Podobnie jak małe społeczności lokalne czasem działają fora dyskusyjne problemowe albo grupowe tzn. grupujące wokół siebie osoby o wspólnych zainteresowaniach bądź np. wykonujące jeden zawód. Byłem świadkiem ale też i uczestnikiem rozmów za pomocą internetu dokonywanych, gdzie zamiast zasad dialogu stosowano dość mocne słowa, moim zdaniem na pograniczu naruszenia dóbr osobistych. W takich sytuacjach uczestnikami dyskusji również są osoby, które się w realu dobrze znają.

Co do publikacji OSN zgadzam się z autorem serwisu w zupełności. Mam wrażenie, że w czasach przed internetowych dostęp do wielu orzeczeń był lepszy bo prawnicy korzystali z urzędowego zbioru publikacji, a ze względu na mniejsze skomplikowanie rzeczywistości ilość orzeczeń i jakość problemów była też nieco inna. W chwili obecnej ciężko jest mi powoływać w uzasadnianiu swoich orzeczeń za przykład istniejące w praktyce judykaty, w których określony problem był już podejmowany, jeśli jedynym miejscem ich publikacji był jeden z systemów informacji prawnej. Na marginesie uważam, że orzeczenia każdego sądu winny być publikowane w internecie po anonimizowaniu danych stron bądź uczestników postępowania.

Pozdrawiam

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>