Prawa autorskie do awatara i UFO

Ailin Graef, która w grze Second Life korzysta z awatara o imieniu Anshe Chung, jest największym "posiadaczem wirtualnych posiadłości" w tej właśnie grze. Ostatnio w tej grze dzieją się różne wirtualne wydarzenia, takie jak koncerty, kampanie polityczne, wywiady. CNET postanowił przeprowadzić wywiad z Anshe Chung. W czasie wywiadu awatar posiadaczki został zaatakowany przez "stado latających, animowanych penisów". To inni użytkownicy postanowili zrobić sobie taki "żarcik". Kilka osób zrobiło screenshoty tego wydarzenia. Czy można publikować takie screenshoty w internecie? Poniższy materiał zawiera treści, które mogą zostać uznane za "obsceniczne".

Kilka serwisów postanowiło opisać "wirtualne" zdarzenie ilustrując je screenshotami. Ailin Graef zaś powołując się na amerykańską ustawę Digital Millennium Copyright Act (DMCA) wezwała serwisy do usunięcia obrazków, gdyż - jej zdaniem - naruszają one prawa autorskie do utworu, jakim jest awatar, czyli graficzne przedstawienie Anshe Chung.

Rónież w takich serwisach jak YouTube czy Google Video udostępniono nagranie video z przeprowadzanego w wirtualnej siedzibie CNET wywiadu, któremu niecodziennie przerwano.

materiały video z przelatującymi animowanymi penisami

Nagranie video z niecodziennego, wirtualnego wydarzenia zostało opublikowane w serwisie YouTube. Więcej niż raz... Zostało opublikowane również w serwisie Google Video Poniżej screenshot z nalotu nieoczekiwanego UFO

nalot UFO

Powyżej umieściłem screenshot nie dlatego, by epatować czytelników obrazoburczym materiałem graficznym, a po to, by zilustrować "realia" gry Second Life. Wiele osób, które nie mają na codzień do czynienia z tego typu wirtualnymi rzeczywistościami, mają niezwykłe trudności z wyobrażeniem sobie opisywanych wyżej "zdarzeń".

W związku z opublikowaniem screenshotów list wzywający do zaprzestania naruszeń praw autorskich na podstawie DMCA otrzymały redakcje The Sydney Morning Herald czy blog BoingBoing...

Awatar jako przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór) jest przedmiotem prawa autorskiego. Korzystanie z takiego awatara jest zatem wkraczaniem w monopol prawnoautorski. Są jednak przepisy o dozwolonym użytku publicznym, które można by brać pod uwagę przy ocenie opisanej sytuacji. W przypadku "wydarzenia", o którym wyżej - możemy chyba również mówić o ewentualnym naruszeniu dóbr osobistych, które chronione są w Polsce przepisami takimi jak art. 23 i 24 kodeksu cywilnego.

Przyszła mi do głowy taka myśl. Wizerunek realnego człowieka jest również chroniony przez prawo autorskie. Art. 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych stwierdza, że "rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie". Jednak nie wymaga zezwolenia rozpowszechnianie wizerunku "osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych". Czy można w przyszłości postulować wprowadzenie takich ustawowych zezwoleń do "wizerunku" (celowo w cudzysłowie) w nieco innym ujęciu, które uwzględniałoby istnienie wirtualnej rzeczywistości i awatarów?

W literaturze podnosi się, że wizerunek człowieka to nie tylko jego graficzne przedstawienie (wizerunek plastyczny). Mowa jest też o prawie do wizerunku w kontekście wykorzystania nagrania wypowiedzi ("prawo do wypowiedzianego słowa", "wizerunek audialny"), wizerunku piśmienniczego (portret), prawa do życiorysu i przedstawienia cech charakteru (por. Prawo mediów pod redakcją J. Barty, R. Markiewicza, A. Matlaka). Za każdym razem chodzi o konkretną osobę i o pewne cechy ją indywidualizujące. W wirtualnej rzeczywistości sami możemy kreować graficzne przedstawienie postaci, jednak takie graficzne przedstawienie indywidualizuje ją (w pewien, specyficzny sposób) wśród innych uczestników wirtualnego świata. Jeśli jest to postać "publiczna" (jak w przypadku największego "posiadacza wirtualnych dóbr"), to można by konstruować postulaty dopuszczenia korzystania z ich awatarów. Nie wiem, czy nie błądzę, wszak taki awatar to nadal utwór, nie zaś wizerunek.

Nie zmienia to jednak faktu, że również osoba publiczna ma prawo do poszanowania swojego dobrego imienia, godności i innych dóbr osobistych. Zastanawiam się zatem, na ile screenshot z niespotykanym UFO narusza te dobra osoby, która steruje awatarem w życiu realnym...

Podobne komentarze i doniesienia gromadzę w dziale gry niniejszego serwisu. Przeczytaj zwłaszcza:

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>