Upływ czasu licencji shareware, a uzyskanie programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej

Sąd Okręgowy w Zamościu wyrokiem sygn. II Ka 269/11 podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego w Biłgoraju, który uniewinnił oskarżoną z art. 278 § 2 kodeksu karnego od zarzucanych jej czynów. Przepis ten stwierdza, że kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej - podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do pięciu lat. Sądy musiały zatem ocenić, czy w danej sprawie doszło do uzyskania programu, czy uzyskanie takiego programu wiązało się z korzyścią majątkową i czy sprawcy takiemu można było przypisać winę. Sądy uznały, że nie można przypisać oskarżonej winy w sytuacji, w której w czasie naprawy serwisanci zainstalowali jej na komputerze oprogramowanie shareware (o czasowej licencji), zaś po jakimś czasie licencja taka wygasła, a program nadal był zainstalowany na komputerze oskarżonej.

O sprawie pisała niedawno Rzeczpospolita w tekście Pirat komputerowy musi działać umyślnie (czy jak ktoś działa nieumyślnie, to można posługiwać się epitetem "pirat"?). Tam też można przeczytać, że biegły nie znalazł śladów eksploatowania zainstalowanych przez serwisantów programów komputerowych po upływie czasu, na który twórca oprogramowania udzielił licencji na program (chodziło o win ZIP oraz o win Rar), ale - co ważniejsze - jak pisze Rzepa:

Zdaniem sądu podnoszona przez prokuratora kwestia niezachowania zwykłej czy też podwyższonej staranności w celu wykupu licencji na ich dalsze (po okresie próbnym) posiadanie nie należy do kategorii znamion zarzucanego Marii S. przestępstwa. Dla określenia zakresu odpowiedzialności karnej w tym konkretnym wypadku nie mają one żadnego znaczenia.

I teraz pozostaje pytanie o dzień, w którym zapadł wyrok Sądu Okręgowego w Zamościu...

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Dokładniejsze uzasadnienie?

To, czy instalowali to serwisanci, czy ona, czy używała, czy nie , wydaje się być drugorzędne w stosunku do przepisu mówiącego:

2. Tej samej karze podlega, kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

Bo jak uzyskanie może polegać na nie wykasowaniu w określonym czasie?

Ciekawe więc, jak sąd uzasadnił:

Dla określenia zakresu odpowiedzialności karnej w tym konkretnym wypadku nie mają one żadnego znaczenia.

A na dokładkę: bogate jest to nasze państwo, aby do sprawy WinZIPa i WinRARa nie usuniętego na czas angażować policję, prokuraturę, sąd rejonowy, sąd okręgowy, biegłego. Ciekawe, ile to kosztowało?

"kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje [...]"

W _mojej_ opinii sprawa powinna się zakończyć na tym etapie. Czy Maria S (albo serwisanci) uzyskali program bez zgody osoby uprawnionej? Nie! Osoba uprawniona sama opublikowała program na swojej stronie WWW i zachęcała do korzystania z niego. Maria S co najwyżej mogła (nieświadomie w swojej opinii) złamać warunki licencji, ale to podlega już pod kodeks cywilny a nie karny i jest ścigane na wniosek pokrzywdzonego.

Początek

Ja mam z tą sprawą inny problem. Jak to się zaczęło? Policja wykryła, ale jak? I Dlaczego? I dlaczego akurat te programy?
Dziwi zwłaszcza WinZip, którego na Windowsach od dawna nie potrzeba, bo odpowiedni program do obsługi plików .zip jest wbudowany w system.
WinRAR zresztą też obsługuje pliki .zip (przynajmniej z tego co pamiętam). W serwisie by niepotrzebnie instalowali dodatkowy program?

No i wciąż pozostaje problem kontroli. Przecież nie zrobiła tego drogówka podczas rutynowej kontroli. I o ile sprawdzenie licencji Windowsa jest dosyć proste i szybkie (obowiązek naklejki na komputerze), to już sprawdzenie zainstalowanych programów wymaga czasu i specjalisty, więc trzeba raczej mieć powód by zatrzymać laptopa do dalszej ekspertyzy.

Więc jeszcze rodzi się pytanie, nie znaleziono tam nic innego co mogło zaszkodzić pani Marii, więc chwycono się tego? Czy też za każdy program/plik toczy się osobny proces?

I czy nie było coś w przepisach o niskiej szkodliwości czynu. Kradzież do 250 zł to wykroczenie, nie przestępstwo? Więc nie powinien być mandat, a nie proces?

"I o ile sprawdzenie

"I o ile sprawdzenie licencji Windowsa jest dosyć proste i szybkie (obowiązek naklejki na komputerze)"

Nie ma żadnego obowiązku prawnego naklejania nalepki - nie nalepka świadczy o legalnym uzyskaniu oprogramowania.
Nie nalepienie nalepki to złamanie licencji MS na Windowsa - czyli ewidentnie sprawa cywilna (chociaż wiadomo, że MS za to ciągać po sądach raczej nie będzie).

"więc trzeba raczej mieć powód by zatrzymać laptopa do dalszej ekspertyzy."

Nie laptopa, a dysk twardy z laptopa. Przecież sam laptop nie wnosi nic do sprawy.

Ciekawe jak było w tej sprawie - nauczyli się już wyciągać HDD bez proszenia? Czy nadal zabierają całość bez żadnego prawnego uzasadnienia?

"Ciekawe jak było w tej

"Ciekawe jak było w tej sprawie - nauczyli się już wyciągać HDD bez proszenia? Czy nadal zabierają całość bez żadnego prawnego uzasadnienia?"
O, bardzo ciekawa kwestia. Również jestem zainteresowany tą kwestią.

http://www1.bielsko.com.pl/index.php?teksty&legal/legal

Z tego artykułu wynika, że komputer, zależnie od widzimisię funkcjonariusza, może być rekwirowany jako narzędzie do popełnienia przestępstwa. Ponadto funkcjonariusz nie potrzebuje nakazu "na miejscu", wystarczy legitymacja, a nakaz powinien pojawić się w ciągu 7 dni.

art 115 (uwaga: autoreklama)

Maciej_Szmit's picture

Nie ma żadnego obowiązku prawnego naklejania nalepki

Jest tu pewien pies pogrzebany (jakkolwiek ja go bronić nie będę...). Licencjonodawca udziela licencji pod warunkiem naklejenia naklejki, co wydaje się nie naruszać polskiego prawa. Z kolei art 115 ust. 3 Pr. Aut mówi, że

3. Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w inny sposób niż określony w ust. 1 lub 2 narusza cudze prawa autorskie lub prawa pokrewne określone w art. 16, art. 17, art. 18, art. 19 ust. 1 lub 2, art. 20 ust. 1-4, art. 40 ust. 1 lub 2, art. 86, art. 94 ust. 4 i art. 97, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Niewątpliwie zaś powołany art 16 w swoim ustępie 5 mówi o tym, że:

Art. 16.
Jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, autorskie prawa osobiste chronią nieograniczoną w czasie i nie podlegającą zrzeczeniu się lub zbyciu więź twórcy z utworem, a w szczególności prawo do:[...] nadzoru nad sposobem korzystania z utworu.

Można wnosić, że kto nie nakleja naklejki (nie przechowuje dowodu zakupu, nie rejestruje oprogramowania ani nie jest w stanie powołać świadków, bądź w inny przewidziany przez M... producenta sposób udowodnić że program kupił) ten uniemożliwia licencjonodawcy nadzór nad sposobem korzystania z utworu, tym samym naruszając w "inny sposób" cudze prawa autorskie.
To oczywiście jest konstrukcja bzdurna z założenia, natomiast zastanawiałbym się nad jej wykorzystaniem w kontekście "przeterminowanego" shareware albo "odbezpieczonego" serialem triala. Polecam w ramach autoreklamy ciekawe rozważania mec. Kmieciaka w książce "Elementy Informatyki Sądowej".

i jeszcze:

Ciekawe jak było w tej sprawie - nauczyli się już wyciągać HDD bez proszenia? Czy nadal zabierają całość bez żadnego prawnego uzasadnienia?

Mam nadzieję, że się "nie nauczyli" i "nie nauczą" chyba, że będą robić przeszukanie z biegłym i sprzęt do mobilnej akwizycji danych. Do policyjnego depozytu trafia urządzenie a nie jego część. Czy jak kogoś drogówka zatrzymuje i stwierdza np jazdę na oleju opałowym to ma wymontować na miejscu zbiornik paliwa z zawartością?

Mam nadzieję, że się

Mam nadzieję, że się "nie nauczyli" i "nie nauczą" chyba, że będą robić przeszukanie z biegłym i sprzęt do mobilnej akwizycji danych. Do policyjnego depozytu trafia urządzenie a nie jego część. Czy jak kogoś drogówka zatrzymuje i stwierdza np jazdę na oleju opałowym to ma wymontować na miejscu zbiornik paliwa z zawartością?

A czemu całe urządzenie? Jak zatrzymują kogoś za jazdę pod wpływem, to cały samochód do depozytu też zabierają?

Oprogramowanie (czyli dowód ewentualnego przestępstwa) jest tylko i wyłącznie na HDD, reszta PC nie ma tutaj nic do rzeczy (pomijam sporadyczne przypadki szyfrowania sprzętowego).

Tym bardziej że wyjęcie HDD z komputera nie wymaga specjalistycznej wiedzy - 2 (lub 3) śrubki i dwa kabelki...

za jazdę pod wpływem

Maciej_Szmit's picture

jak zatrzymują to nie zabierają samochodu (chyba, że nie ma go kto odwieźć w bezpieczne miejsce, wtedy nie porzucają go na autostradzie tylko zabierają) ale mówimy o ewentualnym narzędziu popełnieni przestępstwa i o jego niedekompletowaniu a nie o osobie. Jak kogoś złapią z siekierą o zakrwawionym ostrzu nad zwłokami to też nie zdemontują siekierzyska, żeby zabrać tylko siekierę właściwą mimo że demontaż siekiery nie wymaga nawet wykręcenia trzech śrubek. A z dyskami różnie bywa: w laptopach trafiają się nietypowe złącza, czasami są dyski SSD wlutowane na płytę główną, czasami sprzęt jest zaplombowany. Na prawdę: poza skrajnymi przypadkami nie robi się sekcji zwłok na miejscu zbrodni.

?

No dobrze, ale jak już wiemy jaki jest sprzęt to w jakim celu on leży na policji? Czy biegły będzie badał RAM, procesor albo płytę główną? Czy te elementy będą przedmiotem ekspertyzy w postępowaniu karnym dotyczącym art. 278 par 2?

Acha, tak na marginesie: opinia biegłego przy przestępstwie art. 278 par 2 k.k. jest zbędna.

No i jak ja mogę polemizować z prawnikiem?

Maciej_Szmit's picture

KPK Art. 193. § 1. Jeżeli stwierdzenie okoliczności mających istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy wymaga wiadomości specjalnych, zasięga się opinii biegłego albo biegłych.

Jak wiadomo pojęcie "wiadomości specjalnych" nie jest nigdzie zdefiniowane. Pojęcie "programu komputerowego" też nie jest nigdzie zdefiniowane (nawet w prawie UE), albo więc założymy, że sędzia ma wiedzieć na podstawie doświadczenia życiowego i ogólnego wykształcenia (bo gdyby sam miał wiadomości specjalne to i tak biegłego powołać musi) czym jest program komputerowy (podejrzewam, że jest to założenie mocno optymistyczne) albo jest zobligowany do powołania biegłego ("zasięga się" a nie "może się zasięgnąć" tu jest różnica w stosunku do KPC na przykład).
Jeśli nie powoła to jest to podstawa do skutecznej apelacji... właśnie za parę dni biegam przed sądem, który nie powołał biegłego w sprawie w której były dowody cyfrowe i po apelacji dostał ją do ponownego rozpatrzenia z powodu właśnie niepowołania biegłego.
A poza wszystkim innym co niby sąd miałby zrobić z dowodem cyfrowym bez biegłego? Poddać go oględzinom (przy pomocy li tylko zmysłów, bo nie ma oględzin z narzędziami) czy może samemu przeprowadzić eksperyment procesowy (ale taki nie wymagający wiadomości specjalnych)?
I co to jest za kategoria "my wiemy"? Kto wie - oskarżony, obrońca, sąd, policja? To jest dowód w sprawie karnej i jak mi się wydaje nie należy go dekompletować w trakcie jej trwania. No i kto to miałby zrobić? Dzielnicowy do spółki z oskarżonym? Jakiś czas temu miałem sprawę takiego dzielnego dzielnicowego, któremu podejrzany na oczach rozwalił o podłogę dysk twardy w czasie zatrzymania, bo zamiast oddzielić podejrzanego od sprzętu policjant okazał się dobrym sercem i pozwolił mu się przy sprzęcie pogrzebać...
A płytę główną biegły może badać. Dokładniej może potrzebować choćby ustalenia czasu w zegarze komputera (i jego ewentualnego przesunięcia w stosunku do czasu rzeczywistego), który jak wiadomo jest mierzony sprzętowo przez jeden z układów na płycie głównej (podtrzymywany bateryjnie).

"WinRAR zresztą też

"WinRAR zresztą też obsługuje pliki .zip (przynajmniej z tego co pamiętam). W serwisie by niepotrzebnie instalowali dodatkowy program?"
Mogło chodzić o rozpakowanie pliku .rar albo innego formatu, z którym radzi sobie WinRAR, a nie radzi sobie archiwizer systemowy.

Ciekawe podejście do zagadnienia.

Witam.

Zastanowił mnie fragment wpisu.
Mogło chodzić o rozpakowanie pliku .rar albo innego formatu, z którym radzi sobie WinRAR, a nie radzi sobie archiwizer systemowy
Wynika z niego, że serwisant komputerowy albo nie ma bladego pojęcia jak serwisować komputery klientów bez narażania na problemy natury prawnej, lub serwisant komputerowy nie ma stosownych umiejętności do przygotowania rozpakowanych wersji oprogramowania na zewnętrznych nośnikach. A jeśli kompresowaniu podlegały dane klienta, to pytaniem jest po co były kompresowane? Czy to taki wielki koszt płyty DVD? Można klientowi wydać płytę z jego danymi, jako kopię zapasową.

Ale widzę, że serwis komputerowy made in home informatyk, jest najczęściej występującym rodzajem serwisów komputerowych w Polsce.
Powiem, szkoda.

Pozdrawiam

A licencje nie OEM?

Czy na pewno naklejka zawsze musi być? Istnieją przecież licencje 'BOX', istnieją Upgrady, istnieją licencje zbiorowe bez wydawania naklejek (np niektóre akademickie)... Poza tym w środku wcale nie musi być Windows...

Wg KSSIP to brak znamion

przepla's picture

Wg materiałów zawartych w szkoleniu e-learningowym Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, użytkowanie po upływie terminu umowy licencyjnej nie jest (i słusznie) kradzieżą programu komputerowego.

http://dl.dropbox.com/u/35187571/Webpages/KSSIP.jpg

skopiowanie za zgodą pracodawcy???

Maciej_Szmit's picture

???

Pracodawca jest osobą uprawnioną

przepla's picture

Zdaniem autora szkolenia, jeżeli pracodawca dysponował licencją na program i zezwolił sprawcy na skopiowanie programu, to uzyskanie programu nie nastąpiło "bez zgody osoby uprawnionej".

co to znaczy "dysponował licencją"?

Maciej_Szmit's picture

Mówimy o sytuacji gdy pracodawca był wystawcą licencji ew. gdy licencja była wystawiona (jak dawne licencje Borlanda) "na osobę" (wszystko jedno na ilu komputerach ale na jednym na raz) czy o sytuacji jak z licencja np Windows (per procesor). W tym ostatnim wypadku nie bardzo widzę możliwość "mnożenia" uprawnień przez posiadacza licencji (a oczyma wyobraźni widzę korporację, która kupuje jedną licencję na pojedynczy program i mówi 3 tysiącom pracowników "w ramach premii macie tutaj do domu soft za 10 tysięcy od stanowiska... aha: od jutra przechodzimy na pracę zdalną").

Dysponować licencją = posiadać zgodnie z prawem cywilnym

przepla's picture

W tym ostatnim wypadku nie bardzo widzę możliwość "mnożenia" uprawnień przez posiadacza licencji (a oczyma wyobraźni widzę korporację, która kupuje jedną licencję na pojedynczy program i mówi 3 tysiącom pracowników "w ramach premii macie tutaj do domu soft za 10 tysięcy od stanowiska... aha: od jutra przechodzimy na pracę zdalną").

Niemniej jednak taki przypadek nie będzie kradzieżą programu komputerowego w myśl art. 278 § 2 kk. Będzie naruszeniem prawa autorskiego w którym naprawienie wyrządzonej szkody jest trzykrotnością stosownego wynagrodzenia (co łącznie da 90000 zł) i będzie znacznie surowszy niż wyrok karny.

ja się nie znam

Maciej_Szmit's picture

i nie wiem czy posiadacz i dysponent to to samo, ale co z powołanym wyżej art 115 Pr. Aut. ???

Ja jako...

przepla's picture

Nie miałem jeszcze takiej sytuacji, ale jako oskarżyciel publiczny nigdy nie oskarżę o czyn z art. 115 ust. 3 ustawy o prawie autorskim. Uważam, że przepis ten ze względu na swoją nieokreśloność nie może skutecznie statuuować przestępstwa -- nullum crimen sine lege certa.

Nie mam przed sobą Lexa, żeby odesłać do orzeczenia ale podobnie skonstruowany przepis karny ("kto w inny sposób narusza...") wyleciał z ustawy o związkach zawodowych.

zgoda - ten przepis jest bez sensu :)

Maciej_Szmit's picture

niemniej, gdyby rzeczywiście było tak, że art 278 par 2 nie ma tu zastosowania, to ten by się narzucał. Ale mocno mnie niepokoi ten pracodawca jako "osoba uprawniona". Uprawniona do czego? Przecież nie do niczego innego niż do tego na co licencja pozwala ("Nemo plus iuris ad alium transferre potest quam ipse habet", jakoś tak to leciało). Poza tym dlaczego tylko pracodawca, a nie na przykład miły pan z giełdy?
Wyobraźmy sobie dwie sytuacje:
1. Jasio kopiuje od Stasia "pirackiego windowsa"
(Stasio ma tylko stary komputer chodzący pod DOSem)
2. Jasio kopiuje od Stasia "pirackiego windowsa"
(Stasio ma stary komputer chodzący pod DOSem ale godzinę wcześniej kupił i jeszcze nawet nie wyjął z pudełka nowego laptopa z preinstalowanym systemem Windows)

W pierwszym przypadku Jasio jest przestępcą, w drugim - według powyższej interpretacji - już nie (pomijając artykuły 115 i dalsze Pr.Aut. rzecz jasna). Wydaje mi się, że byłoby to mocno paradoksalne...

Nota bene

Maciej_Szmit's picture

Powołany JPG nie zwiera informacji, że pracodawca ma jakąkolwiek licencję :)

Prokuratorzy się już

Prokuratorzy się już nauczyli, że komputer to cudowna maszynka, cytuję:

Prok. Książek zapowiada, że śledczy dotrą do każdego z autorów. Na początek każdy z nich powinien spodziewać się dokładnego sprawdzenia swojego komputera. - A wtedy na pewno coś jeszcze się znajdzie, bo wiele osób ma na swoich komputerach np. nielegalne oprogramowanie - mówi prokurator Książek. - Więc lepiej, żeby każdy z potencjalnych autorów dobrze przemyślał najpierw, zanim napisze coś takiego w internecie. Nawet, jeśli wybroni się wolnością wypowiedzi, znajdzie się coś innego i będzie miał kłopoty.

Dla mnie najgorsze w tej sprawie jest to, że ta wypowiedź przeszła całkowicie bez echa. Ale za to ładnie uzupełnia powyższy wpis.

Była odnotowana

VaGla's picture

Wypowiedź ta była odnotowana, a więc nie przeszła bez echa: O tym, że zawsze znajdzie się coś innego i będzie kłopot
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>