O tym, że zawsze znajdzie się coś innego i będzie kłopot
"(...) na pewno coś jeszcze się znajdzie, bo wiele osób ma na swoich komputerach np. nielegalne oprogramowanie (...) [L]epiej, żeby każdy z potencjalnych autorów dobrze przemyślał najpierw, zanim napisze coś takiego w internecie. Nawet, jeśli wybroni się wolnością wypowiedzi, znajdzie się coś innego i będzie miał kłopoty."
- Ziemowit Książek, prokurator rejonowy w Białogardzie, w tekście Prokurator ściga internautów obrażających żołnierzy. Nie potrafię powiedzieć, czy przywołana wypowiedź była autoryzowana, czy też może jest to swobodna interpretacja p. Marcina Górki, który jest autorem przywołanego artykułu. Jeśli to wypowiedź przywołana przez autora dosłownie i nie poddana żadnej manipulacji, to płynie z niej ważna mądrość dla obywateli żyjących w demokratycznym państwie prawnym: lepiej, żeby obywatele korzystali z wolności wypowiedzi ostrożnie. Każdy ma coś na sumieniu, więc nie z tego przepisu, to z innego, ale zawsze uda się w jakiś sposób ukrócić publicystyczne zapędy tego lub innego internetowego komentatora.
A niniejszy komentarz nie oznacza wcale, że akceptuje "namawianie do popełnienia zbrodni i jej pochwały" (rozumiem, że w tej sprawie może chodzić o naruszenie normy art. 255 Kodeksu karnego;), co jest podstawą ścigania z 30 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa jednego z żołnierzy, który stacjonował wcześniej i w Afganistanie i w Iraku.
Podobne komentarze gromadzę w dziale cytaty niniejszego serwisu.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Ciekawa interpretacja wolności słowa
się wyłania z tego artykułu.... a w uproszczeniu brzmi ona tak wolność słowa jest ale jak coś nam się nie spodoba to będziemy tak długo grzebać w śmieciach aż znajdziemy odpowiedniego haka na naszego oponenta. Jak by na to nie spojrzeć to wychodzi z tego stare komunistyczno-totalitarne podejście w stylu zgonie z prawem za to co robisz nic Ci nie grozi ale poszukamy takiego przepisu na który się załapiesz.
Nie wiem juz czy to traktować jako pojedynczy wyskok niezrównoważonego prokuratora czy nadinterpretację autora źródłowego artykułu. Zaczyna się robić i śmieszno i straszno.
Co do meritum sprawy to jak by tego nie opisać człowiek podejmujący się za pieniądze akcji militarnych na terenie innych suwerennych państw jest najemnikiem i to niezależnie czy płaci mu osoba prywatna czy jakikolwiek rząd.
I żeby było jasne dla mnie najemnik nie jest określeniem pejoratywnym samym w sobie a ewentualny stosunek do pojedynczych przypadków mogę sobie wyrobić na podstawie informacji o konkretnych zachowaniach w konkretnych przypadkach.
Pozostaje tylko pytanie czy najemnicy zatrudniani przez rząd RP3 i wysyłani na różnorakie misje "pokojowe" "stabilizacyjne" i inne maja prawo do używania umundurowania i oznakowania oraz traktowania jak żołnierzy Armii Polskiej, co wcale nie jest takie jednoznaczne zwłaszcza że jak dotychczas nie ma żadnego dowodu na jakąkolwiek napaść któregoś z aktualnie okupowanych (oficjalnie tylko stabilizowanych i upokojawianych) państw na PR3 lub któregoś z jej sojuszników co dawało by prawo (teoretycznie) do użycia sił zbrojnych RP poza jej granicami ze względu na ratyfikowane umowy.
Mój znajomy, u które
Mój znajomy, u które policja bywała :) powiedział mi kiedyś, że pierwsze co policja na rewizji robiła to patrzyła gdzie stoi komp. Jak nic nie znaleźli ciekawego w domu to zawsze coś znaleźli na komputerze i ich wizyta nie szła "na marne" aż kolega się wnerwił i zaszyfrował dysk truecryptem :)
Nie widzę w tej wypowiedzi
Nie widzę w tej wypowiedzi nic nagannego. Z drugiej jednak strony czyż nie jest to ignorowanie podejrzenie popełnienia przestępstwa "(...)na pewno coś jeszcze się znajdzie(...)" ? Trochę chyba niefortunnie prokurator przyznaje, że ma podejrzenie i jednocześnie przyznaje, że w większości przypadków z sobie tylko znanych powodów owego podejrzenia nie zmienia na realne działania.
Prawo jest po to, by je przestrzegać, co nie? W całości i bez wyjątków, mam nadzieję.
"Komunistyczno-totalitarne podejście" to nic innego jak plon pracy szacownego grona prawników i jeszcze bardziej szacownych twórców prawa. Z jednej strony brak regulacji, z drugiej nadmiar. Z jednej szczegółowość i incydentalność (patrz podpisana ostatnio nowelizacja kodeksu wykroczeń wprowadzająca karalność za "posiadanie w okolicznościach wskazujących na zamiar") z drugiej ogólniki i powszechny brak definicji ( jak choćby co to jest "święto bożego ciała" w ustawie o dniach wolnych od pracy ). Razem te czynniki sprawiają, że ani ci, którzy mają prawa strzec, ani ci, którzy mają go przestrzegać nie są w stanie tego dokonać. W oczywisty sposób więc strażnicy wybierają najpierw kogo, a potem za co ścigać.
Pozdrawiam,
Tomasz Sztejka