Komu YouTube i ZAiKS wypłacą pieniążki?
Nie widziałem umowy pomiędzy YouTube i ZAiKS. Nie znam jej postanowień. Ponieważ oba wymienione są podmiotami prywatnymi (w tym sensie, że nie są to np. państwowe osoby prawne, które można by przepytać na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej; por. Prezydenckie MP3: uzyskane dokumenty rodzą kolejne pytania), to może nie poznam treści tej umowy. A zastanawiam się nad tą treścią, bo nie wiem, ile pieniędzy otrzymam za moje klipy umieszczone w YouTube. Nie dojechałem na konferencję, którą zorganizowano 20 stycznia, nie mogłem też zapytać.
W notatce "Umowa licencyjna pomiędzy ZAiKS a Google", którą można znaleźć na stronie ZAiKS (chociaż nadal serwis nie ułatwia bezpośredniego linkowania do konkretnych notatek), czytamy: "umowa ta ma charakter rewolucyjny w kontekście przestrzegania praw autorskich w Internecie". Wcześniej zaś, że celem umowy jest "ochrona praw autorskich twórców utworów wykorzystanych w Internecie". Jestem twórcą. Jestem też artystą wykonawcą. Znaczy, że szykują się jakieś pieniądze dla mnie? A może będzie tak, jak w przypadku KOPIPOL-u, gdzie wypłata wynagrodzenia wiązałoby się "ze zbyt dużą atomizacją"?
Umowa, która jest rezultatem prawie trzyletnich negocjacji, zapewni każdemu twórcy reprezentowanemu przez ZAiKS wpływy finansowe za efekty jego pracy twórczej udostępnianej w Internecie.
Tak napisano w notatce na stronie ZAiKS. Podkreślenia wymaga "każdemu twórcy reprezentowanemu przez ZAiKS". A czasem ZAiKS reprezentuje twórcę niezależnie od woli twórcy. Pieniądze mają być "generowane" z wpływów z reklam. Jeśli przy moich klipach nie będzie reklamy, to nie ma właściwie czym się dzielić. Ale jeśli będzie, to czy mogę domagać się od YouTube wynagrodzenia z pominięciem wiodącej roli ZAiKS?
Ale już np. w tekście Serwis YouTube podpisał umowę z ZAiKS-em. Artyści dostaną pieniądze czytamy, że:
Umowa, która obowiązuje od 1 stycznia 2011 r. obejmuje muzykę zawartą w materiałach wideo i teledyskach wyświetlanych w serwisie YouTube w Polsce.
Muzyka i teledyski. A czy takie utwory, które ktoś nagrał komórką, różnią się od muzyki i teledysków?
A może gdzieś można przeczytać treść tej umowy, o której mowa? Pan Hołdys i inni się o niej wypowiadali, zatem pewnie znają jej treść. A może nie znają?
Kolejne pytanie brzmi: czy jeśli w komunikatach mowa o "twórcach", to mowa tam o wszystkich twórcach, czy tylko o niektórych (por. Kampania społeczna na rzecz certyfikacji Twórców). Jeśli w interesie niektórych (przynajmniej) twórców zawarto umowę, to czy takie umowy również zostaną zawarte w interesie artystów wykonawców, albo producentów fonogramów i wideogramów (por. Po konferencji CC: Prezentacja stanowisk organizacji zbiorowego zarządzania)? Jak będzie między nich dzielony wpływ z reklam? Czy bez reklam nie ma korzystania z utworów, artystycznych wykonań i wideogramów (fonogramów), które wchodziłoby w zakres monopoli (a więc najpierw zgoda, potem korzystania, a wynagrodzenie niezależnie od uzyskiwanego przez korzystających przychodu)? Wiele pytań, ale mało odpowiedzi.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Mam ochotę stać się twórcą...
... zaśpiewam coś przed kamerką (powiedzmy własny wiersz biały). Potem zamieszczę to na YouTube i udam się do ZAIKS z poproszę o moją tantiemę.
Było w South Parku
Dostaniesz 10 milionów teoretycznych złotówek ;)
http://www.southparkstudios.com/full-episodes/s12e04-canada-on-strike
Link bezpośredni
Da się uzyskać link bezpośredni, ale nie jest to proste. Dla powyższego artykułu adres to http://www.zaiks.org.pl/portalzaiks/zasoby/cache/ZAX_AKTUAL_68650/zasoby/Umowa%20ZAiKS%20Google.doc.htm
Link jest zagrzebany w kodzie strony (Ramka -> Pokaż źródło ramki), w tagu . Ten "cache" w adresie wygląda nieco niepokojąco, ale takich adresów używa sam ZAiKS linkując do własnych tekstów.
Trzeba wziac pod uwage sama
Trzeba wziac pod uwage sama strategie YouTube'a, ktory od lat paru stara sie ewoluowac z serwisu gdzie ludzie wrzucaja filmiki nagrane komorka na profesjonalna platforme do promocji multimediow. Generalnie producent (filmowy, muzyczny) moze zalozyc w youtubie konto "profesjonalne", ktore daje zupelnie inne mozliwosci kontroli nad materialem. Zamiast konferencji zaiksu polecam spotanie i rozmowe z youtubem na jakichs targach filmowych/mediowych :)
kilka pytań nt. umowy ZAiKS-Google
Ja również jestem ciekaw treści tej umowy. Poza pytaniami, które stawiasz w tekście nasuwają mi się następujące:
Jaki jest dokładnie przedmiot umowy? Czy na pewno "muzyka zawarta w materiałach..."? W YouTube mamy do czynienia przecież z utworami audiowizualnymi. Zdarza się niekiedy, że ktoś wrzuca piosenkę na statycznym tle, ale zwykle jest to przynajmniej coś w rodzaju pokazu slajdów z podkładem muzycznym. Poza tymi drobnymi wyjątkami mamy niewątpliwie do czynienia z utworami audiowizualnymi zawierającymi ewentualnie muzykę, a nie z utworami muzycznymi.
W wyroku SN z dnia 3 stycznia 2007 r. IV CSK 303/06 stwierdzono (uzupełnienia i wytłuszczenie własne):
Cytowany wyrok dotyczy co prawda reemisji, ale ustalenia z cytatu można odnieść do korzystania z utworów audiowizualnych w Internecie. Powstaje zatem pytanie, w jaki sposób Google i ZAiKS są zdolne odróżnić muzykę nie będącą wkładem w jednolity utwór audiowizualny.
A może strony uznały, że rozróżnienie takie nie jest potrzebne, bo (w odróżnieniu do reemisji) w odniesieniu do twórców muzyki będącej wkładem do utworu audiowizualnego ma jednak zastosowanie przepis o dodatkowym wynagrodzeniu (obecny art. 70 ust. 2^1). Tu można przede wszystkim zapytać czy tak jest w istocie, bo przecież w tym przepisie nie ma mowy o "publicznym udostępnianiu w taki sposób itd." tylko np. o "nadawaniu w telewizji i poprzez inne środki" (czy YouTube "nadaje"?). Ale zakładając, że przepis o dodatkowym wynagrodzeniu ma tu zastosowanie, to czy jednak stawki dla jednych i drugich twórców są takie same, czy też zostały jakoś zróżnicowane i według jakich kryteriów?
Takie zróżnicowanie wydaje się wskazane, gdyż w przypadku dodatkowego wynagrodzenia twórca muzyki dostaje już wynagrodzenie od producenta utworu, które jest płacone przez tego producenta m.in. ze środków uzyskanych przez niego z tytułu korzystania z utworu audiowizualnego w Internecie. Tu można zapytać, czy Google zawarło lub zawrze umowę ze Stowarzyszeniem Filmowców Polskich, które jest uprawnione do reprezentacji producentów utworów audiowizualnych? W kontekście natomiast tej umowy ciekawe jest, czy zawiera ona jakiś mechanizm pozwalający odróżnić zazębiający się zakres reprezentacji różnych OZZ i chroniący Google przed zapłatą kilka razy za to samo.
Z kolei w przypadku muzyki nieobjętej dodatkowym wynagrodzeniem (gdy twórca muzyki nie jest współtwórcą utworu audiowizualnego) sytuacja może być bardzo odmienna.
Po pierwsze, może to być - jak zauważył SN - muzyka wykorzystana bez zgody twórcy. Ale zgoda twórcy nie jest wymagana na przykład na cytowanie, za które też nie należy się twórcy wynagrodzenie. Z drugiej strony, w przypadku przekroczenia granic dozwolonego cytowania twórca może domagać się np. dwukrotności, a nawet trzykrotności wynagrodzenia. Czy zatem umowa zawiera mechanizm odróżniający dozwolone cytaty od naruszeń i czy w ogóle obejmuje ona zapłatę odszkodowań z tytułu naruszeń?
Po drugie, może to być (co umknęło uwadze SN) muzyka wykorzystana za wyraźną zgodą twórcy wyrażoną w formie licencji takich jak Creative Commons. Czy umowa pomiędzy Google a ZAiKS uwzględnia ten fakt? Czy może strony uznały, że art. 21 ust. 2^1 ubezskutecznia bezpośrednie ustalenia pomiędzy twórcą utworu audiowizualnego a twórcą muzyki, jeżeli nie zostały one dokonane w formie pisemnej?
Natomiast z kwestii niezwiązanych bezpośrednio z umową chciałbym zapytać, czy fakt jej zawarcia w połączeniu z domniemaniami reprezentacji przysługującymi ZAiKSowi oznacza, że od teraz żadna muzyka wrzucona do YouTube nie może zostać uznana za rozpowszechnianą z naruszeniem prawa? Czy w takim razie YouTube będzie mogło ignorować "wiarygodne wiadomości" twórców lub wydawców różnego rodzaju muzyki, takich jak np. Sony? Przecież uwzględnienie takiej wiadomości i zablokowanie danej muzyki doprowadzi do uszczuplenia płatności na rzecz tego uprawnionego? Co jest zatem dla twórcy bardziej korzystne?
Pytam najzupełniej poważnie - skoro polskie przepisy prawa ustanawiają domniemanie reprezentacji przez ozz (a w zależności od interpretacji art. 21 nawet przymus interpretacji), to czy twórca, wydawca (lub inny podmiot praw) może mieć (efektywnie) odmienne zdanie niż wyrażone (na jego rzecz) w omawianej umowie?
Trzeba by też zapytać dlaczego w ogóle doszło do zawarcia umowy. Czy YouTube nie może zostać uznane za "świadczącego usługi hostingowe", który nie korzysta z utworów, a jedynie przechowuje je i udostępnia na zlecenie użytkowników (art. 14 uśude)? Czy w związku z zawarciem umowy sami użytkownicy wrzucający na YouTube cudze utwory nie będą ponosić odpowiedzialności?
A na zakończenie chciałbym tylko zauważyć, że będziemy mieli niedługo do czynienia z zatwierdzaniem przez KPA nowych tabel wynagrodzeń. Podobnie jak przed ostatnią nowelizacją, "postanowienia umowne określające wynagrodzenie mniej korzystne dla twórców oraz uprawnionych z tytułu praw pokrewnych, niż wynikałoby to z zatwierdzonych tabel wynagrodzeń, są nieważne, a ich miejsce zajmują odpowiednie postanowienia tych tabel." (art. 110^16 ust. 2)
Stawki umowne wynegocjowane z takim trudem (przez 3 lata?) zostaną zastąpione "odpowiednimi postanowieniami tabel", jeżeli będą dla twórców mniej korzystne. Co istotne, Google jako takie nie będzie mogło brać udziału w postępowaniach o zatwierdzenie tabel, gdyż uczestnikami mogą być tylko wnioskodawca, niektóre inne ozz oraz "organizacje zrzeszające podmioty korzystające z utworów".
Oczekuję równego traktowania (czekam na STOART)
A dlaczego niby Google miałoby się opłacać wyłącznie ZAiKSowi, jeśli fryzjer czy właściciel mięsnego musi opłacić kilka OZZ-ów[1]?
Do licha, czy można sobie założyć ze szwagrem taki OZZ? Przecież to niewysychające źródełko pieniędzy...
[1] http://forumprawne.org/prawo-autorskie/64436-zaiks-stoart.html
ja też, ja też mam dwa
ja też, ja też mam dwa klipy na yoururka wiec czekam z niecierpliwością na pierwszą kase :)
Nie liczcie na to!
Nie macie co liczyć (wy drobni twórcy) na jakąkolwiek kasę! Istotną przeszkodą są "kwestie techniczne"!
Czyli, gdybym jako twórca zamieścił film na youtube i gdyby przypadkiem ta moja twórczośc stała się bardzo popularna, to możliwe, że Google zapłaciłby za nią ZAiKSowi.
Ale umieszczając coś na tubie posługuję się nickiem. Nawet zakładając dobrą wolę ZAiKSU, to skąd mieliby wiedzieć komu te pieniążki przelać?
Czyli najpierw musiałbym się zgłosić do ZAiKSa udowadniając, że ja "nick", to ja osoba? Może trzeba wczesniej swój nick zarejestrować też w ZAiKS (ale chyba nic o tym nie wspominają)?
Więc, ciekaw jestem gdzie te pieniążki trafią?
google + ZAiKS / google + kowalski
Chciałem zwrócić uwagę, że umowa google z zaiks nie jest kierowana do osób fizycznych, więc nie ma co mieszać. Można wywnioskować z bloga google, że pieniądze dostanie ZAiKS za przychody z reklam na stronach umieszczonych oficjalnie filmów. Autorzy "zrzeszeni" dostaną część tych pieniędzy (pewnie znikomą).
Nie ma to dużego znaczenia dla osoby fizycznej nie reprezentowanej przez zaiks, która chce czerpać korzyści ze swej twórczości. Google zapowiedział uruchomienie programu "partnerskiego", który pozwoli czerpać zyski przeciętnemu kowalskiem z filmów, które są jego własnością.
Nie ma co łączyć umowy youtube+zaiks z hipotetycznymi dolarami dla przeciętnego użytkownika, bo to dwie różne sprawy.
reprezentacja ZAiKS
ZAiKS (i inne polskie OZZ) może występować nie tylko na rzecz swoich członków, ale też i innych osób. Podstawą jest tu - zależnie od okoliczności np. art. 105, art. 21, negotiorum gestio. Na podstawie umów podpisanych przez ZAiKS z zagranicznymi organizacjami zbiorowego zarządzania może on również reprezentować twórców zagranicznych.
Zatem wcale nie musi być tak, że zakresem umowy objęto wyłącznie twórczość członków ZAiKSu. Jest to wręcz mało prawdopodobne, z uwagi na treść art. 106 ust. 1, zgodnie z którym: "Organizacja zbiorowego zarządzania jest obowiązana do jednakowego traktowania praw swoich członków oraz innych podmiotów przez siebie reprezentowanych w zakresie zarządzania tymi prawami lub dochodzenia ich ochrony."
Nota bene z uwagi na decyzję Komisji w sprawie CISAC zastanawiające jest dlaczego Google zawarł umowę właśnie z ZAiKSem. Odwołanie od tej decyzji jest co prawda jeszcze w Sądzie, ale nie wstrzymano jej wykonania, a o ile się orientuję poszczególne organizacje oświadczyły, że nie stosują zakazanych w decyzji praktyk. Dla niezorientowanych informuję, że zgodnie z tą decyzją (w największym skrócie) powinno być możliwe uzyskanie licencji na korzystanie z utworów na całym terytorium Wspólnoty u dowolnie wybranej krajowej OZZ.