Możesz wesprzeć ASCAP przeciwko "piewcom wolnej kultury"

Amerykańska organizacja zrzeszająca kompozytorów, autorów i wydawców - American Society of Composers, Authors and Publishers - uważa, że takie organizacje, jak Creative Commons, Public Knowledge oraz the Electronic Frontier Foundation zagrażają prawu autorskiemu. Dlatego ASCAP zachęca do wspierania funduszu (ASCAP's Legislative Fund for Arts). Niektóre organizacje, które są powodem obaw ASCAP, już odpowiedziały. Również w internecie pojawiają się komentarze na temat zbiórki na wspomniany fundusz lobbingowy. Wydaje się, że atmosfera wokół praw autorskich robi się coraz bardziej interesująca. Ja się zastanawiam i szukam odpowiedzi na pytanie: jakie jest stanowisko kandydatów na Prezydenta RP w sprawie negocjacji ACTA?

Materiały (list) na temat wezwania do wsparcia funduszu ASCAP opublikował Mike Rugnetta (część pierwsza i druga; a zaczęło się od Twittera), co wywołało liczne komentarze, w tym: ASCAP Declares War on Free Culture, ASCAP raising money to fight Free Culture, ASCAP Claiming That Creative Commons Must Be Stopped; Apparently They Don't Actually Believe In Artist Freedom, ASCAP Assails Free-Culture, Digital-Rights Groups, toczy się dyskusja na Slashdocie: ASCAP Declares War On Free Culture, EFF. Odpowiedź Creative Commons pojawiła się w tekście Creative Commons Responds to ASCAP. Być może będzie również jakaś odpowiedź ze strony EFF, chociaż na stronie tej organizacji listu do potencjalnych darczyńców nie odnotowano (są za to inne materiały, np. w sprawie Stany Zjednoczone przeciwko ASCAP, w której to sprawie EFF występowała jako przyjaciel sądu - amicus curiae).

Na stronie ASCAP nie widzę komentarza na temat internetowego zamieszania dot. zbiórki pieniędzy, chociaż dostępny jest mechanizm zbiórki: The ASCAP Legislative Fund for the Arts ("to safeguard your livelihood and the future of American music").

Być może dość nieszczęśliwie się stało (usiłuję ocenić sytuację z perspektywy ASCAP), że w liście tak bezpośrednio wskazano organizacje zabiegające o prawa konsumentów, w tym o "równość broni" (mam na myśli EFF), a także organizacje, które przecież wcale nie uważają, że prawo autorskie należy znieść (koncept licencji creative commons opiera się na tym, że prawo autorskie istnieje; por. Dlaczego jestem sceptycznie nastawiony do CC - zamówiona przez czytelników odpowiedź). Nie dziwi mnie jednak, że stowarzyszenie ASCAP czuje się zaniepokojone: coraz częściej można dostać za darmo coś, za co członkowie ASCAP przywykli otrzymywać pieniądze, w efekcie jest to element walki o status quo modeli biznesowych. W sumie - nic nadzwyczajnego (w sferze rynku prasowego por. Są różne interesy, a "kto nie jest z nami, jest przeciwko nam"; w sferze rynku muzycznego np. Kto komu i za co: nieoczekiwana zamiana miejsc w Wielkiej Brytanii). Może poza tym, że skoro organizacja "zasiedziała na rynku" rozpoczęła kwestę, to znaczy, że organizacje, przeciwko którym ma zamiar walczyć na regulacje prawne, muszą być chyba dość sprawne i coraz silniejsze...

List w sprawie wsparcia funduszu lobbingowego ASCAP pięknie pokazuje potencjalną polaryzację interesów, do których - wszak mamy kampanię wyborczą - mogliby się odnieść ubiegający się o fotel Prezydenta RP kandydaci. Zastanawiam się od rana, jakie jest stanowisko kandydatów w sprawie negocjacji ACTA i trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. A przecież to potencjalnie atrakcyjna oś sporu społecznego. Temat jest dobry dla kandydatów, ponieważ wypowiadając się na aktualny temat (rozpoczyna się kolejna runda negocjacji, w Polsce pojawiają się jakieś petycje do eurodeputowanych) jednocześnie mogliby się wypowiedzieć na temat stanowienia prawa, suwerenności państwa, relacji Polski z UE, społeczeństwa informacyjnego... Prawdopodobnie też dlatego właśnie nie wypowiedzą się na ten temat (chyba, żeby p. Napieralski zabawił się w DJ'a i "zapodał temat" publicznie). Polityka. Ehhh...

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Wolna kultura.

Z punktu widzenia zwykłego uczciwego użytkownika wolne licencje są łatwiejsze. Ot, pozwolę sobie podać przykład.

Zaprzyjaźniona knajpa ma - oczywiście za zgodą wydawcy - namalowaną na ścianie mapę świata fantasy. Nie znam dokładnych warunków tej zgody, wiem tylko, że takową posiada. W lokalu nie ma zakazu fotografowania (ani ogólnego, ani nawet wspomnianej mapy). Czy - jako zwykły klient - urządzając imprezę mogę robić zdjęcia na których widoczna jest mapa nie narażając się na konsekwencje prawne? Czy mogę - bezpłatnie - udostępnić takie zdjęcie w swojej galerii internetowej? Czy wreszcie mogę sprzedać to zdjęcie? Zakładam, że głównym celem zdjęcia jest utrwalenie osób będących na imprezie a mapa - z mojego punktu widzenia - znalazła się tam przypadkiem. Oprócz tego posiadam wiele zdjęć imprezy, których tłem są zupełnie inne ściany, nie zawierające rzeczonej mapy. Ale za to np. są plakaty filmowe (również objęte prawem autorskim).

Czy może jest tak, że wg obecnego stanu prawa dopiero sąd mógłby orzec, że we wspomnianej sytuacji doszło (lub nie) do naruszenia praw autorskich?

Byłoby to ciekawe orzeczenie

Ustawodawca mógłby objąć tego rodzaju wątpliwości jednym ogólnym ustaleniem, które głosiłoby np., że kopia utworzona i przekazywana dalej z zastosowaniem tzw. kompresji stratnej (jpeg, divX, mp3), z której nie da się odtworzyć oryginału, nie jest kopią oryginału w sensie podlegającym prawu autorskiemu.

Przykłady:
Zdjęcie obrazu wykonane z taką rozdzielczością, która umożliwi odtworzenie go w oryginalnych rozmiarach w taki sposób, że pikselizacja będzie niedostrzegalna gołym okiem, podlega prawu autorskiemu. Takie zdjęcie wymagałoby oczywiście specjalnego naświetlenia, statywu i kilku(nastu) ujęć. Publikacja w postaci bitmapy lub kompresji bezstratnej (png, tiff), pozwalające wiernie odtworzyć materiał.
Natomiast zdjęcie wykonane aparatem amatorskim, który ma wbudowaną kompresję jpeg, nie byłoby naruszeniem praw autorskich, podobnie i jego dalsza publikacja. Przez - ma się rozumieć - autora owego zdjęcia, gdyż może on zastrzec sobie swoje zdjęcie i byłoby ono tym samym traktowane jako jego własność, dopóki ktoś nie zapisałby go sobie z kolejnym wykorzystaniem kompresji stratnej.

Zdjęcie obiektu trójwymiarowego mogłoby podlegać sankcjom prawa autorskiego tylko wówczas, gdyby na jego podstawie można było wiernie odtworzyć sfotografowany obiekt.
Lecz, o ile mi wiadomo, na świecie nikt obecnie nie dysponuje taką techniką.

Analogicznie ochronie prawem autorskim podlegałyby wyłącznie oryginalne strumienie danych "zripowane" z płyt CD, DVD itp. nośników informacji.
Natomiast nie podlegałoby prawu autorskiemu pogwizdywanie modnego szlagieru, nawet w filmie.

Wreszcie ochronie prawem autorskim podlegałyby wszelkie rodzaje oprogramowania. Chyba, że ktoś potrafi dokonać kompresji stratnej kodu w taki sposób, by program nadal wiernie wykonywał oryginalne funkcje... O ile jednak mi wiadomo, nikomu się to nie udało.

Problem ten dyskutowałem szerzej na forum Wiara.pl.

Zdaję sobie sprawę, że takie sformułowanie tego problemu nie ucieszyłoby zwolenników zamordyzmu autorskiego i zostalibyśmy szybko przywróceni "do porządku" przez Unię Europejską.

>(...)Chyba, że ktoś

>(...)Chyba, że ktoś potrafi dokonać kompresji stratnej kodu w taki sposób, by program nadal wiernie wykonywał oryginalne funkcje... O ile jednak mi wiadomo, nikomu się to nie udało(...)

Skrakowany program - kod nie jest identyczny, został zmodyfikowany w części sprawdzającej np. obecność klucza sprzętowego, a zachowuje pozostałe funkcje. Wreszcie - można dokonać nie kompresji, a "zaśmiecenia" zmieniając treść programu generując w blokach kodu wynikowego ciągi instrukcji o pustym efekcie. Można też zmodyfikować tzw. zasoby programu (ikony, teksty). W wypadku programów korzystających np. z wirtualnej maszyny javy można dodatkowo zmieniać nazwy funkcji, klas itp bez wpływu na funkcjonowanie programu. Innymi słowy - istnieje całkiem sporo sposobów na to, by zmodyfikować binarny obraz programu tak by działał tak samo a był inny.

Nie jest to oczywiście "stratna" kompresja, w tym sensie, że zachowuje się jednak kompletność funkcji programu. Czy jednak zablokowanie paru funkcji nie byłoby w tym sensie "stratną" kompresją? Czy więc usunięcie funkcji weryfikacji licencji nie jest stratną modyfikacją programu? W końcu ginie jedna z najbardziej upierdliwych i najczęściej wykorzystywanych funkcjonalności.

Pozostawiam do rozważenia,

Tomasz Sztejka

Az dziw ze jeszcze nie ma

Az dziw ze jeszcze nie ma komentarza o tym:

http://www.laquadrature.net/en/leak-eu-pushes-for-criminalizing-non-commercial-usages-in-acta

Jest

To się nie uda

Jakiekolwiek próby dążące wykluczenia z obrotu prawnego swobodę dysponowania prawami majątkowymi stoją w sprzeczności z prawami człowieka. Zdaję sobie sprawę, że za działaniami ASCAP stoją pieniądze. Nie sądzę, żeby udało się dzięki nim zmienić podstawowe zasady na jakich działa nasz system prawa.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>