Plus za odwagę wejścia z nowymi tematami, ostrzeżenie przed cienkim lodem
Kandydat na urząd Prezydenta RP, Pan Grzegorz Napieralski, poruszył w swoim wystąpieniu szereg tematów związanych z internetem i szeroko pojętym "społeczeństwem informacyjnym". Mówił również o prawie. Kilka razy usiłowałem w różnych wypowiedziach prowokować kandydatów do zajęcia stanowisk w istotnych dla mnie kwestiach. Pan Napieralski wypowiedział szereg haseł, które sprawiły, że wsłuchałem się w udostępnione w internecie nagranie. Mój cynizm podpowiada mi, że sztabowcy wykonali pewną pracę, by sprawdzić jakie tematy są w Sieci aktualnie poruszane i dyskutowane. Doceniam to. Doceniam pracę sztabowców i doceniam próbę uruchomienia nowych płaszczyzn w dyskusji. I może nawet ktoś podchwyci motyw przewodni wystąpienia: ...kandydat na urząd Prezydenta RP zaprezentował projekt E-Prezydent, prezentacja odbyła się w Polsko-Japońskiej Szkole Technik Komputerowych w Warszawie, "przez całą prezentację Napieralski nie rozstawał się z iPadem". Na mnie takie chwyty jednak nie działają. Chętnie poznam konkrety, których zabrakło. Liczę, że to dopiero rozbieg.
Pan Napieralski zdziwił się, że do tej pory dyskusja na poruszone przez niego właśnie tematy nie toczyła się w Polsce. Może się tak dziwić tylko ktoś, kto po prostu nie interesował się wcześniej taką dyskusją. Jak przypuszczam sztabowcy zostawili przypisy do tez na innej kartce. Wśród tych przypisów pewnie można by znaleźć wskazówki odnośnie tego, gdzie dyskusja się toczy, kto w niej występuje, jakie są grupy interesów i wektory oczekiwań.
A są tu różne wektory oczekiwań. Skoro na przykład kandydat rzuca w słuchaczy hasłem "otwarte standardy", to co odpowie na pytanie o RAND? I co odpowie na pytanie "co to jest RAND"? Co odpowie na pytania dotyczące standardów "de facto"? Jeśli kandydat stwierdza, że nie powinno być kar za kopiowanie treści, to czy opowie się za pełniejszą ochroną prawnoautorską, gdy organizacje reprezentujące amerykańską branżę muzyczną i filmową zapytają o to, czy kandydat popiera "piractwo"? A co odpowie na stwierdzenie, że dziś kopiowanie odbywa się w ramach dozwolonego użytku osobistego, więc nie ma - przynajmniej teoretycznie - normatywnych podstaw do karania (które to karanie kandydat chce zlikwidować)? Gdy kandydat mówi o "dziennikarzach internetowych", że nie przysługują im te same prawa, które przysługują dziennikarzom PAP, to ja się zastanawiam skąd się wzięła taka teza? Owszem, pojawił się kolejny projekt nowelizacji Prawa prasowego (por. Kolejny projekt noweli Prawa prasowego zabiera prawa dziennikarzom), ale może zabrakło czasu, by się zorientować, w którym kościele dzwoni. Fajnie, że w wystąpieniu poruszono tematy związane z ponownym wykorzystaniem informacji z sektora publicznego (por. re-use), a nawet bardzo fajnie, że pojawił się temat konsultacji społecznych. Ale przecież mówienie o tym, że dyskusji w tych obszarach w Polsce nie było trzeba zestawić z wielkim zrywem związanym z Rejestrem Stron i Usług Niedozwolonych (por. Polska Wiosna Ludów w Zimie 2010, czyli o czym moglibyśmy rozmawiać), trzeba pamiętać, że spotkanie z Panem Premierem w lutym tego roku samo z siebie się nie zorganizowało, że samo z siebie nie zorganizowało się również spotkanie w Kancelarii Prezydenta RP. To właśnie ten "cienki lód", o którym wspominam w tytule notatki.
Mam obawy przed zbyt gruntownym krytykowaniem pierwszej takiej wypowiedzi kandydata, ponieważ może się okazać, że po takiej krytyce kandydat uzna, że poruszanie takich, "specjalistycznych" tematów politycznie się nie opłaca. A ja jestem ciekawy tego, co sztabowcy przygotowują na tych kartkach. Zachęcam ich nawet, by bardziej śmiało te wypowiedzi w publicznej dyskusji artykułowali. Przykładowo - w niedawnym wywiadzie dla Rzeczpospolitej wprost stwierdziłem: "w swojej naiwności wierzę, że do tych tematów ustosunkują się kandydaci na urząd prezydenta" (por. "Internauci to również obywatele" - konteksty wywiadu w Rzepie). Nie chodzi zatem o to, by tego i innych kandydatów spłoszyć. Wchodzą ostrożnie na cienki lód, ale dyskusja o tych sprawach jest w Polsce rzeczywiście potrzebna. Uważam, że trzeba ich nawet zachęcać do śmielszych wypowiedzi. Potem zaś trzeba dopytywać o szczegóły (por. Kampania wyborcza: zadawajcie politykom pytania o internet i społeczeństwo informacyjne). Kiedy kandydaci będą musieli odpowiadać na coraz bardziej szczegółowe pytania - łączny czas breefingu ekspertów, którzy będą przygotowywać kandydatów do wszystkich odpowiedzi, może dać w końcu jakieś rezultaty.
Zobaczymy, co będzie dalej. Plus za odwagę i delikatny kredyt na początek (w końcu kandydat zabrał głos w sprawach, o których w tym serwisie zebrałem już ponad 9 tysięcy tekstów), ale na takim kredycie zbyt długo jechać się nie da.
I skreślę na koniec tego komentarza osobistych słów parę do kandydata: proszę się nie obruszać na krytyczne uwagi. One mogą przecież okazać się pomocne w formułowaniu rzeczywistego programu w tych obszarach, które Pan chciał poruszyć. Takie programy są potrzebne. Proszę jednak nie łudzić się, że jest tylko jeden pomysł na "internet". Podobnie jak w innych przejawach aktywności społecznej i gospodarczej - również w poruszonych przez Pana hasłowo kwestiach może być wiele różnych podejść do zagadnienia. Dlatego też czekam na wypowiedzi innych kandydatów. Ich pomysły mogą się znacznie różnić od tego, co wypracuje sztab SLD. Bo "internet" i interesy "w internecie" nie są jednolite. Dlatego właśnie nie można przypodobać się wszystkim internautom tylko w ten sposób, że wspomni się w publicznej wypowiedzi internet. Ważne są konkrety (por. Prawica? Lewica? Nie ma sporu, bo nie ma programów!). I jeszcze jedno: fakt, że jest Pan młody (to znaczy - w moim wieku) nie oznacza sam w sobie, że potrafi Pan korzystać z nowych technologii. Również wśród użytkowników Sieci można wskazywać różny stopień biegłości w posługiwaniu się mediami. I nie jest to zarzut. Nie wszyscy od razu muszą być hackerami. Po prostu proszę nie robić z wieku argumentu, ponieważ ktoś przecież może powiedzieć "sprawdzam". Mnie interesuje to, czym Pana program dotyczący internetu różni się np. od programu Pana Waldemara Pawlaka, również kandydata na urząd Prezydenta RP, który jest od Pana starszy, ale - jestem o tym przekonany - bieglej posługuje się "internetem".
Prezentacja projektu E-Prezydent w Polsko-Japońskiej Szkole Technik Komputerowych w Warszawie. W YouTube jest też druga część tego nagrania. Jest też anons na stronie Kandydata: Napieralski przedstawił projekt E-PREZYDENT. Tam zaś m.in. czytam "Kolejną zaległością państwa Polskiego jest tzw. podpis elektroniczny. - To nie udało się wielu ekipą, to cały czas jest nasza duża zaległość i musimy się w końcu z nią uporać – podkreślił." Myślę, że wielu "ekipą" (sic!) jeszcze długo się nie uda tej zaległości nadrobić.
PS
A dla tych, którzy w kampanii wyborczej aktywnie śledzą doniesienia o swoich kandydatach lub o konkurentach i usiłują pod znalezionymi wątkami, w komentarzach, "przekonywać" lub deprecjonować, drobna informacja: w tym serwisie komentarze są moderowane. Klakierów i "hejterów" jednej, drugiej, lub innych jeszcze stron, będę równo wycinał w moderacji. Abyśmy wzajemnie szanowali swój czas proszę zatem o merytoryczne komentarze. Ten serwis poświęcony jest prawnym aspektom społeczeństwa informacyjnego. Merytoryka powinna zatem dotyczyć takich właśnie zagadnień.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
bo Polską można administrować...
...ale nie można nią rządzić. Nie ma cienia możliwości przy naszym nadmiarze prawa, żeby ktokolwiek był w stanie pojąć o co chodzi w jakiejkolwiek bardziej szczegółowej kwestii (chyba, że akurat jest pasjonatem dajmy na to łowiectwa czy polityki historycznej). Osobiście jestem zainteresowany kilkoma tematami dyżurnymi z branż, w których funkcjonuję (na przykład prawem dotyczącym szkolnictwa wyższego, szykowana od kilku kadencji sejmu ustawą o biegłych sądowych itd.). I jestem dziwnie przekonany, że żaden z kandydatów nie ma głębszego pojęci na te tematy, ba - obawiam się, e nawet ministrowie nie za wiele o tym wiedzę (w każdym razie np. P. MinZdr pokazała wczoraj, że na przykład nie odróżnia kryminalistyka od kryminologa . A szczegółami, o których piszesz (i w których wiadomo kto tkwi) zajmują się jacyś referenci, podkierownicy, nadasystenci, którzy jak wiadomo nocą nie spali, hurra wołali RSUiNy wymyślali. I którym to, kto jest akurat ministrem/prezydentem (no chyba że w kontekście własnych, dobrze pojętych interesów)
"Najskuteczniej teraz
Cezary Łazarewicz, "Zadżumieni", 19 maja 2010, Polityka
Oraz w drugą stronę:
Leszek Balcerowicz, "Europa potrzebuje Adama Smitha", 11 maja 2010, gazeta.pl
--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Jak na razie dziennikarze
Jak na razie dziennikarze wytkneli wicepremierowi Pawlakowi, że przyszedł na konferencję z iPadem, zamiast np. z glinianą tabliczką (w końcu też tablet...).
(źródło)
Może przy okazji warto byłoby spytać np. kandyta PO, co z programem laptopa dla każdego ucznia, o którym było głośno jakiś czas temu.
Zaraz będzie "tablet dla każdego ucznia"
Dziennik Internautów napisał ostatnio o nowym projekcie OLPC: OLPC: Edukacyjny tablet za mniej niż 100 USD. Tekst oparty jest na One Laptop Per Child's next move: the $100 tablet.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Cały "hype" o pawlakowego
Cały "hype" o pawlakowego iPada zaczął się, od jego wywiadu w "Rz", gdzie stwierdził, że w przyszłości każdy uczeń powinien mieć tablet.
Swoją drogą, warto przeczytać dokładnie co powiedział i porównać to z gębą, którą dorabiają mu media...
Rzepa:
tvn24:
Plus za wejście z nowymi tematami, ostrzeżenie przed cienkimi mediami.
A jeżeli chodzi o tablet, to w tym tygodniu sporo mówiło się o tym w sieci, są też dostępne nagrania wypowiedzi Negroponte, na przykład tutaj.
Ambitny jest plan plastikowego wyświetlacza, ale moim zdaniem najpoważniejszą barierą w wykorzystaniu tabletu w szkole jest powolny odczyt ruchów rysika/palca przez wyświetlacz, dużo wolniejszy niż z tabletu "do rysowania". Trudno mi wyobrazić sobie robienie notatek (np. rysunku) na ipado-podobnym sprzęcie. A szkoda...
nielegalny iPad
Doszły mnie słuchy, że iPada w Polsce nie sprzedaje się, bo pierwsze wyprodukowane egzemplarze przeznaczone na amerykański rynek mają za silne wifi (?) jak na normy unijne. Nie wiem, czy ewentualny prywatny import przez eBaya i użytkowanie są legalne, a chętnie bym się dowiedział w kontekście tej agitacji. ;) Ma ktoś wiedzę na ten temat? Oczywiście to taka drobna uszczypliwość, bo Apple prędzej czy później wyrilisuje dostosowane urządzenia zanim ktokolwiek umrze ;), a poza tym Pawlakowi marzy się open source. Rozsądnym oczywiście nie jest przydzielanie grzywn za iPada tylko może synchronizacja przepisów między USA a UE.
iPad
Te wszystkie plotki to pochodzą z historii z konfiskatą iPadów importowanych do Izraela (i wycofaniem się), co jest opisane np. tutaj http://www.telegraph.co.uk/technology/apple/7634145/Israel-lifts-Apple-iPad-ban.html
Nie rozwiązuje to sprawy, kogo naprawdę obostrzenia techniczne sprzętu obowiązują - podmioty gospodarcze importujące? użytkowników końcowych? No ale co tu się pogrążać w akademickie, nieżyciowe dywagacje...
W EU (a więc i Polsce)
W EU (a więc i Polsce) iPady są dozwolone. Są nawet plany, aby wyposażyć w nie cały Parlament Europejski:
Parlament Europejski: iPady dla deputowanych