Hiszpański system prawa solą w oku amerykańskiego "przemysłu praw autorskich"
W 2006 roku opublikowałem notatkę Pobieranie legalne w Hiszpanii (na razie). Chodziło oczywiście o pobieranie utworów z Sieci w ramach dozwolonego użytku oraz o wyrok sądu z Santander. Niedawno zapadł kolejny wyrok, tym razem sądu w Pampelunie. Tu również sąd nie dopatrzył się naruszenia przepisów prawa karnego i umorzył(?) postępowanie przeciwko mężczyźnie, który "ściągnął z sieci ponad 3322 chronione prawem filmy". Hiszpańskojęzyczne źródła twierdzą, że mężczyzna został uniewinniony.
O sprawie pisał 31 maja serwis Gazeta.pl w tekście Ściąganie filmów na własny użytek legalne w Hiszpanii. Gdyby ktoś chciał jednak sięgnąć do źródeł, to może sięgnąć do francusko i hiszpańskojęzycznych: La justice espagnole relaxe un internaute pris la main dans le sac, a wcześniej do tekstu Absuelto de descargarse 3.322 películas por Internet porque no eran para vender oraz Absuelven a un acusado por descargar 3.322 películas en Internet.
Prokuratura domagała się kary 9 miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywny w wysokości 2700 euro, ale sędzia nie dostrzegł motywu działania dla zysku (...pero el juez considera que no hay pruebas de lucro...). Z hiszpańskojęzycznych tekstów wynika, że czterdziestosześcioletni mężczyzna został uniewinniony (we wstępie notatki umieściłem pytajnik przy słowie "umorzył", a to dlatego, że zakładam tu pewne uproszczenia dziennikarzy, którzy w kolejnych wersjach językowych mniejszą wagę przykładali do meandrów hiszpańskiej procedury karnej niż do newsa - to ważne czy sąd umorzył postępowanie czy uniewinnił oskarżonego; odpowiedź jest w samym rozstrzygnięciu, do którego jednak nie dotarłem, a hiszpańskojęzyczne źródła piszą "absuelto" - uniewinniony).
Wyrok zapadł najpewniej 29 maja, a wydał go Czwarty Sąd (Wydział?) Karny w Pampelunie - del Juzgado de lo Penal nº4 de Pamplona. Sąd uznał, że posiadanie tak dużej liczby chronionych prawem autorskim utworów (pobranych z internetu) mieści się w granicach dozwolonego użytku, a to m.in. dlatego, że oskarżyciele nie przedstawili dowodów na to, że doszło do złamania przepisów. W tym sensie sąd zastosował zasadę domniemania niewinności, z której musi wynikać, że to prokuratura przedstawia dowody na naruszenie normy karnej, a w tym konkretnym przypadku istotnym elementem naruszenia przepisów karnych miałoby być działanie dla zysku (wówczas - jak czytam w hiszpańskojęzycznych źródłach - doszłoby do przekroczenia granic dozwolonego użytku osobistego).
Nie dotarłem do treści orzeczenia, nie mam też informacji na temat tego, w której instancji sąd orzekał i nie wiem także jakie dalsze możliwości w tej sprawie daje hiszpańska procedura karna uczestnikom postępowania.
Z innego tekstu: China, Canada, Spain on copyright piracy watch list dowiecie się Państwo, że Kongres USA, a konkretnie The Congressional International Anti-Piracy Caucus, martwi się stopniem piractwa w Hiszpanii i alarmuje. Nie jest to nic nadzwyczajnego, gdyż przedstawiciele Narodu Amerykańskiego pochylają się nad problemami swoich wyborców, a - co można usłyszeć w niedawnej rozmowie w TOK FM (por. Prawo autorskie a zmiany społeczno-gospodarcze na świecie): w USA "przemysł praw autorskich" jest istotną gałęzią amerykańskiej gospodarki. Dlatego też USA tak chętnie "zabiega o lepsze prawo autorskie" w innych krajach na świecie. Można się (złośliwie) zastanawiać, czy dla ochrony amerykańskiej gospodarki istotna jest jakakolwiek wina potencjalnych sprawców, czy też ktoś może zabiegać o karanie nawet bez winy?
Przy okazji warto dostrzec inicjatywę EFF: Teaching Copyright. Dziś edukacja i lobbing się przenikają. W Polsce amerykańscy adwokaci chcieli uczyć prawa autorskiego polskich sędziów i prokuratorów, dlaczego zatem organizacja Electronic Frontier Foundation nie miałaby uczyć nieco innych zasad prawa autorskiego, niż chcieliby tego amerykańscy lobbyści z drugiej strony barykady?
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
RIP: A Remix Manifesto
W TVP Kultura 16 maja 2009 można było zobaczyć ciekawy dokument nt. praw autorskich w USA i Hiszpanii. Tytuł filmu to: "RIP: A Remix Manifesto", Kanada, 2008, reż. Brett Gaylor. Reżyser przedstawił m.in. sytuację osób, które w USA zostały skazane na zapłatę gigantycznych odszkodowań za ściągnięcie z sieci kilku utworów muzycznych. Pokazał też piramidę firm zarabiających na prawach autorskich (oczywiście podając ich nazwy). Wyliczył także, ile powinien zapłacić za użycie kilkusekundowych części utworu (sampli) człowiek tworzący remiksy (o ile pamiętam 2500 dolarów za kilka sekund jednego utworu plus inne opłaty).
Nie wiedziałam, że Disney otrzymał od rządu amerykańskiego prawa autorskie do utworu "Happy Birthday to You" i dlatego trzeba płacić haracz za odśpiewanie "Sto lat" :) Polecam stronę filmu: http://www.ripremix.com