"Delikatna sugestia" w sprawie Włatców Móch i propozycja "ugody"

Obok problemu admina serwisu PolskieSeriale.pl również inne polskie strony mają ostatnio problem: przedstawiciele spółki Redefine Sp. z o.o. wysyłają do ludzi maile, w których, wskazując na zagnieżdżone na stronach linki do filmów z YouTube informują, że "treści, o których mowa, są chronione prawem autorskim i wykorzystywanie ich na nieoficjalnych stronach internetowych jest, ponad wszelką wątpliwość, NIELEGALNE".

Cała sytuacja dotyczy filmów "Włatcy Móch", do którego to cyklu prawa przysługują - zdaje się - TV4 (Grupa Polsat), a spółka, której przedstawiciel wysyła maile, reprezentuje tu tę właśnie telewizję.

Przypomina mi to zamieszanie związane z linkami osadzanymi w serwisach internetowych, a pozwalającymi wyświetlić film "Jak działa jamniczek?" oraz problemy omawiane przy okazji tekstu Link i webcast a prawa autorskie oraz Dystrybutorzy w trosce o prawa twórców (tu w komentarzach o serwisie Luzior.pl).

W obecnie wysyłanych listach, kierowanych do prowadzących serwisy internetowe osadzające odesłania do historyjek pt. "Włatcy Móch", czytamy:

W związku z łamaniem prawa przez osoby wykorzystujące serial "Włatcy Mółch" do własnych korzyści i bez poszanowania praw autorskich, kierowane są do prokuratury wnioski o zablokowanie domen internetowych oraz o wszczęcie postępowania karnego i odszkodowawczego. Czyny te zagrożone są karą więzienia do lat 5 oraz grzywny. Na drodze procesu można w szczególności dochodzić odszkodowania w wysokości poniesionych strat oraz utraconych korzyści. W przypadku, gdy osoba, która dopuściła się takiego czynu, jest niepełnoletnia, odpowiednią karę orzeka sąd dla nieletnich, ewentualne zasądzone odszkodowanie będzie musiało zostać uregulowane przez opiekunów prawnych np. rodziców.

Powyższe postępowanie prowadzone jest wobec wielu osób. Z niektórymi z nich zawarta zostanie ugoda zwalniająca z odpowiedzialności karnej oraz cywilnej odszkodowawczej. Dodatkowo osoby te mogą liczyć na zaproszenie do współpracy.

A potem obfity "wyciąg z ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych" (z przywołaniem "wszystkich możliwych" przepisów karnych) oraz "Bardzo proszę o kontakt".

List kierowany jest - sądząc jedynie po retoryce - do osób młodych (mam tu na myśli te nawiązania do opiekunów i rodziców). Prawdopodobnie powiadamianie takie nie trafia do osób o dużej świadomości prawnej, na których olbrzymie wrażenie zrobi - z pewnością - lista przepisów z ustawy o prawie autorskim, ale bez wyraźnego wskazanie, które konkretnie przepisy - zdaniem autorki listu - naruszane są przez twórców stron (bo chyba jednak nie wszystkie na raz?).

Problem polega na tym, że chodzi o zagnieżdżone na stronach filmy z serwisu trzeciego (YouTube), a przeciwko YouTube - nie wiem tego - chyba nie postanowiono podjąć żadnych kroków. No, bo jakby tak filmy zniknęły z YouTube, to serwisom linkującym do tych filmów nie można by zaproponować "ugody" polegającej na tym, że podatny na "sugestię" spółki administrator strony internetowej będzie reklamował potem spółkę, albo filmy, którymi spółka się szczególnie opiekuje...

Odwiedź również dział linki niniejszego serwisu.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

1. o ile rozumiem, to serwis

1. o ile rozumiem, to serwis YouTube musi weryfikować czy zamieszczane u nich filmy nie naruszają cudzych praw. poza tym YouTube w ramach swoich usług udostępnia m.in. "embedowannie" filmów na cudzych portalach. jako uzytkownik takowej usługi nie mam obowiązku sprawdzać, czy filmy zamieszone tam są zgodnie z prawem. tym bardziej, że wielu twórców zamieszcza tam własne produkcje np. w celach reklamowych bedąc w pełni świdomi konsekwencji. oraz YouTube nie może ot tak publikować danych osobowych osób zamieszczających filmy, więc jako admin takowego portalu nie dostanę od YouTube informacji o tych osobach, żeby potwierdzić czy umieściły te filmy zgodnie z prawem.

nie można też wyjść z założenia, że każdy odcinek serialu został na YouTube zamieszczony bezprawnie.

2. czy to nie jest tak, że jak ktoś rozsyła maile z nieprawdziwą informacją, powołując się niby na prawo, ale wprowadzając w błąd, to nie jest to jakieś wykroczenie? czy w razie czego można pozwać autora takiego listu o próbę wprowadzenia w błąd i wymuszenie korzystnych dla niego działań?

To nie tyle wprowadzenie w błąd...

Przy okazji tekstu Krzysztof J. Szklarski przeciwko tłumaczom cytowałem brzmienie art. 115. § 12 kodeksu karnego, który można rozważać w kontekście takich listów. Nie przesądzam o tym, czy istotnie groźba bezprawna ma tu miejsce, ale przepis zacytuję raz jeszcze:

Groźbą bezprawną jest zarówno groźba, o której mowa w art. 190, jak i groźba spowodowania postępowania karnego lub rozgłoszenia wiadomości uwłaczającej czci zagrożonego lub jego osoby najbliższej; nie stanowi groźby zapowiedź spowodowania postępowania karnego, jeżeli ma ona jedynie na celu ochronę prawa naruszonego przestępstwem.

Sądząc z "propozycji ugody" oraz praktyki polegającej na późniejszym "reklamowaniu" w miejsce zagnieżdżonych plików można bronić tezy, że "zapowiedź spowodowania postępowania karnego" nie ma "jedynie" na celu ochrony naruszenia prawa. Nie "jedynie".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Konkrety "sugestii"

Dziennik Internautów w tekście Za "Włatców Móch" grożą prokuratorem i... żądają reklamy publikuje fragment listu, który jedna z osób, z którą wcześniej skontaktowali się ludzie z Redefine, otrzymała od spółki. Czytamy w tym liście:

Naszym celem nie jest ograniczanie internautów, tylko wyeliminowanie nielegalności w internecie i walka z piractwem. Zależy nam na wypromowaniu naszego serwisu, który jest jedynym legalnym i oficjalnym serwisem poświęconym serialowi: www.wlatcy.top.pl
(...)
Oprócz usunięcia materiału publikowanego nielegalnie (co jest absolutną podstawą) właściciel praw autorskich oczekuje rekompensaty - umieszczenia na Państwa serwisie:

a) linków do poszczególnych oficjalnych odcinków według schematu: (tu podany schemat – red.)

b) nasz banner lub inną kreację na min. 6 m-cy.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>