Proste dla jedenastolatka
Dziennik Wschodni opublikował komentarz, który warto odnotować. Brzmi on tak: "Już nawet dzieci potrafią skutecznie wyłudzać pieniądze, korzystając z sieci". Sam w sobie proceder nie jest niczym nowym. Ciekawe jest natomiast to, że opisano działania dwóch jedenastolatków. Chodzi o "ofertę" sprzedaży telefonu, chodzi też o możliwość korzystania przez nieletnich z "kont młodzieżowych" udostępnianych przez banki.
Dziennik Wschodni w tekście Spisek 11-letnich internautów opisuje historię Pani Ewy (mającej 19 lat), która chciała kupić telefon od jedenastolatka (nie wiedząc zresztą o jego wieku). Telefon zamówiła, wysłała pieniądze (377 złotych), ale przesyłki nie otrzymała. Zgłosiła się na policję, a ta zaczęła zajmować się sprawą. Wyszło potem na jaw, że sprzedawca posłużył się fałszywym nazwiskiem oraz, że współpracował z innym chłopakiem, który miał dostęp do konta bankowego.
Tekst opublikowano w Dzienniku Wschodnim 28 sierpnia. W jednym z pierwszych akapitów można przeczytać: "O tej bulwersującej sprawie policja poinformowała nas wczoraj". Dalej zaś:
- Błyskawicznie ustaliliśmy, na czyje konto kobieta przelała pieniądze. A potem, po nitce doszliśmy do człowieka, który na portalu zamieścił ofertę sprzedaży telefonu. Bez trudu wykryliśmy sprawcę - opowiada Cezary Grochowski, rzecznik bialskiej policji. Okazało się, że cały przekręt wymyślili i przeprowadzili nieletni. Maciejem z Pleszewa okazał się 11-letni Arek B. z Bydgoszczy.
Warto zwrócić uwagę na słowo "błyskawicznie". W kontekście debaty publicznej, która odbywa się dziś w Polsce (por. Skryte nagrania w praktyce sprawowania władzy publicznej), można zapytać o procedurę ustalania danych tego typu przez Policję. Oczywiście nie chodzi mi o to, by w jakikolwiek sposób deprecjonować działania Policji. Policja jest od tego, by przeciwdziałać popełnianiu przestępstw oraz wykrywać ich sprawców. Zastanawiam się jedynie nad procedurami wykorzystywanymi w tego typu przypadkach. W kontekście wczorajszego "zamieszania" (por. Powoli Sieć zyskuje świadomość problemu rejestracji - można też zastanawiać się nad aktywnością Policji w przekazywaniu informacji prasie - ale o tym sporo już było w niniejszym serwisie komentarzy.
Pomijając te dywagacje można odnotować ustalony przez Policję sposób działania małoletnich: jedenastoletni handlowiec poprosił swojego jedenastoletniego kolegę o możliwość wykorzystania jego bankowego konta ("konto młodzieżowe"; nota bene - może to być interesujący wątek, gdyż sprawdzając właśnie ofertę bankową adresowaną do młodzieży widzę, że "konta młodzieżowe" dostępne są dla osób, które mają powyżej trzynastu lat - tak jest zarówno w mBanku jak i w Inteligo; jak zatem jedenastolatek (jego rodzice) mógł korzystać z oferty banku?). Pieniądze od pokrzywdzonej wpłynęły na to konto. Małoletni dysponent konta zostawił sobie "prowizję" w wysokości 77 złotych, a 300 złotych przesłał przekazem pocztowym do chłopaka, który "wystawił" telefon na sprzedaż.
Jest tu wiele pytań. Nie wiemy w jaki sposób zaoferowano telefon na sprzedaż. Jeśli to za pomocą jakiejś platformy transakcyjnej, to warto zapytać o procedurę weryfikacji tożsamości osób z niej korzystających (również wieku). Można też zapytać o ewentualną odpowiedzialność prowadzących taką platformę za szkody związane z korzystaniem z niej przez kupujących. Oczywiście problemem, na który można zwrócić uwagę jest odpowiedzialność rodziców (opiekunów) za działania dzieci. W kontekście "handlu elektronicznego" też można zapytać o podatki, bo przecież gdyby jedenastolatek postanowił sobie pohandlować "uczciwie", to przecież nie może prowadzić działalności gospodarczej... Czy handel telefonami w internecie można uznać za umowy "w drobnych bieżących sprawach życia codziennego" (o czym mowa w art. 14 §2. kodeksu cywilnego)?
Policja odnotowuje coraz więcej przypadków aktywności nieletnich. Na przykład w notatce z 21 sierpnia, zatytułowanej Olsztyn: Nieletni oszukiwali w Internecie, można przeczytać:
Policjanci z komendy w Braniewie wspólnie z kolegami z olsztyńskiej komendy wojewódzkiej zatrzymali trzech gimnazjalistów podejrzanych o oszustwa na Allegro. Nieletni początkowo na swoich kontach, a później na kontach bezprawnie przejętych od innych internautów urządzali aukcje sprzedając wirtualne pieniądze wykorzystywane w jednej z gier sieciowych.
Sądy dla nieletnich muszą zainteresować się internetem.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Ciekawe, ciekawe...
Pierwsza część tekstu nie jest dla mnie zaskoczeniem - sam znam sytuację, gdy konto na Allegro ma tatuś, który nawet nie zna doń hasła, a wszystkie transakcje obsługuje jego niepełnoletni syn. Tak więc zdziwiony to nie jestem. Ale intryguje mnie druga część - jak dzieci mogą "bezprawnie przejąć" konta od innych internautów? To ludzie są aż tak nieostrożni, że wystarczy sprytny gimnazjalista (z całym szacunkiem dla inteligentnych uczniów gimnazjów), żeby im hasło podebrać?
Nieostrożni?
Można być bardzo ostrożnym, a i tak mieć włamanie. Gdyby to było takie proste, to banki nie bawiłyby się w dodatkowe zabezpieczenia typu karty z kodami. A tak - wystarczy keylogger na komputerze i po wszystkim. Np. instalujemy w kafejce i łapiemy konta wszystkich, którzy mieli pecha...
Co w tym trudnego?
Nie pech tylko bycie głuchym na przestrogi.
Hmmmmm.
Pecha... Powiadasz... Chyba raczej nie grzeszyli mądrością, albo zwiedzeni zapewnieniami marketingowymi wszelakiej maści producentów softu zabezpieczającego, zawierzyli swe dane klawiaturze nieznanego komputera.
No cóż.
Niewiedza kosztuje - to do tych co im konta wsiąkły.
Przestępstwo nie popłaca - to do tych co przejęli konta.
Nie popłaca, bo czasem można trafić znacznie gorzej niż na "party w komisariacie".