Blady świt radia TOK FM

VaGla w TOK FMChociaż wstawanie wcześnie rano nie należy do moich przyjemności, to po pewnych negocjacjach zgodziłem się na udział w dzisiejszym Poranku radia TOK FM. Ostatecznie zostałem przekonany wizją śniadania i kawy (oraz transportu tam i z powrotem). Ale, że dzisiejsza rozmowa z Igorem Janke miała się odbyć o 7 rano, to właśnie dlatego, nie zaś - jak sugeruje Just - dlatego, że przygotowuje się do stworzenia Wielkiej Improwizacji, wolałem nie kłaść się spać. Tematem prowokującym do dzisiejszej rozmowy miały być sygnały o naruszeniach prywatności użytkowników internetu przez "wielkie korporacje".

Jak dowiecie się Państwo z udostępnionego przez portal Gazeta.pl klipu, nagranego w trakcie tej rozmowy - nie uważam się za rewolucjonistę, a raczej za obserwatora ("rewolucja zjada swoje dzieci, rewolucjoniści kończą na gilotynie"). Google znalazł niszę i z niej korzysta. Czy znajdzie się ktoś, kto może zagrozić pozycji tej spółki na globalnym rynku "nowych pośredników" między twórcami treści (w tym utworów), a ich odbiorcami? To trudne pytanie i nie znam na nie odpowiedzi. Pewnie wielu by chciało pokonkurować sobie z Google i pewnie - jeśli historia istotnie lubi się powtarzać - znajdzie się ktoś, kto wpadnie na jakiś oryginalny pomysł, by zaspokoić potrzeby swoich (przyszłych) klientów.

Gdybym wiedział, że w radio będą nagrywać wideo, to bym się przynajmniej uczesał... Konwergencja mediów. Czytaj również w Gazeta.pl: Google największym wrogiem prywatności w sieci, Google 'hostile to privacy': Privacy International w Sydney Morning Herald, oraz An Open Letter to Google na stronach Privacy International. Przeczytaj również felieton: Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji.

Miało być o prywatności, więc powiedziałem p. Igorowi Janke kiedy się urodził i gdzie spędzał dzieciństwo i młodość (por. hasło w Wikipedii, Wolnej encyklopedii: Igor Janke). Zapytałem czy mogę mu zrobić zdjęcie. W Wikipedii jeszcze takiego zdjęcia nie ma. Zrobiłem i umieszczę w Sieci. Wraz z rozwojem nowych technologii komunikacyjnych nasza prywatność stopniowa zawęża swoje wcześniejsze granice. "Przetrwają tylko paranoicy" - takie powiedzenie funkcjonuje w niektórych środowiskach internetowych. Stąd właśnie w profilach ICQ występują osoby w wieku 150 lat (przestają być przedmiotem zainteresowania reklamodawców - spamerów, a przynajmniej w jakiś sposób to ogranicza poprawność określenia "targetu", bo na tych, którzy "sieją" po wszystkim co może odebrać przekaz, chyba nie ma innej rady, niż blokowanie). Jakąś receptą jest samodzielne i świadome zarządzanie własną prywatnością.

Czy ktoś może czytać naszą pocztę przechowywaną na serwerze pocztowym? Nie można wykluczyć takiej sytuacji. Igor Janke zapytał o to czy powinien się bać, że Google o nim będzie "wiedziało" coraz więcej? Odwróciłem nieco pytanie - bardziej chyba powinniśmy się bać tego, że takie podmioty, które gromadzą o nas informacje, będą wiedziały o nas więcej niż my wiemy, że oni o nas wiedzą. Bo można reagować w sytuacji, w której zachodzi taka jakby "równość broni". Podobnie jest z organizacją państwową - warto zabiegać o to, by obywatel miał prawo wiedzieć co państwo o nim wie. Ale są sytuacje, do których - w moim odczuciu - dopuszczać nie trzeba. Jeśli ktoś ma techniczną możliwość czytania korespondencji przechodzącej przez infrastrukturę, nad którą ma jakąś kontrolę, to dlaczego mamy przypuszczać, że ktoś nie będzie mógł się zapoznać z naszą decyzją, którą podjęliśmy biorąc udział w wyborach realizowanych przez internet? Jestem sceptycznie nastawiony do takich wyborów i gdzie mogę, tam staram się argumentować przeciwko nim. Oczywiście szyfrowanie danych staje się stopniowo drugą naturą niektórych internautów. Ostatnio nawet dostałem zaszyfrowany (nie "podpisany cyfrowo", a zaszyfrowany) list. Problem w tym, że jako jego odbiorca nie znałem klucza pozwalającego na odszyfrowanie nadesłanej treści. Nadal czekam na to, że nadawca zechce odsłonić przede mną intencję, które nim powodowały podczas wysyłki.

A prywatność w dobie nowych mediów? Stopniowo stajemy się obok odbiorców również nadawcami informacji. Z każdym "nadaniem" informacji zostawiamy w sferze informacyjnej ślad. Z każdym "nadaniem" tej prywatności mamy mniej. Dziś w radio - nawiązując do spekulacji w tym serwisie - posłużyłem się przykładem tego, że szukam żony. Taka wypowiedź w pokoju, w którym jest dwóch, trzech rozmówców ma inną doniosłość, niż w sytuacji, gdy słucha tego pół Warszawy (no i też w innych miastach słuchacze o tej porze stoją w korkach na drogach dojazdowych i z nudów przeskakują pewnie po stacjach w poszukiwaniu czegoś ciekawego). Odpowiadam na już zadane pytania - żadna kandydatka się jeszcze nie zgłosiła, ale nie tracę wiary: brunetka, kucyki.

Kandydatka może mieć problem z dotarciem do mnie, gdyż w materiałach promujących audycję przekręcono mi nazwisko (oj, wiem, że już przepraszaliście za "Pawła"; jest jeszcze błąd w nazwie pliku z tym klipem, który wyżej podlinkowałem). Być może to jest właśnie recepta (obok szyfrowania i posiadania kilku różnych "tożsamości" w gąszczu których można się czasem ukryć) na zachowanie prywatności w Sieci. Przy okazji warto odnotować: Sejm sprostował błąd w moim nazwisku w udostępnionym na stronach Sejmu stenogramie z publicznego wysłuchania w sprawie nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (por. komentarz Poprosiłem o sprostowania nazwiska oraz Kilka luźnych zdań po publicznym wysłuchaniu).

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

słuchałam audycji w brnie,

słuchałam audycji w brnie, niestety, nie mogłam wysłuchać do końca, ale zastanawiam się - nie znam się, oczywiście, na języku prawniczym - czy nie doszło do przemieszania pojęć: niezdefiniowanej (chyba?) prywatności i anonimowości. moim zdaniem w audycji mowa była o tej drugiej; prywatność (w naukach społecznych, które ogarniam bardziej, niż prawo) nie oznacza tego, że ktoś nie wie, jak się nazywamy i czy mamy żonę/męża, a raczej to, co robimy, gdy nie znajdujemy się w sferze publicznej. pytanie brzmi - czy w internecie można w ogóle mówić o czymś, co dzieje się poza sferą publiczną?

cała rozmowa

VaGla's picture

Całą rozmowę można przesłuchać (jeśli akurat korzysta się z oprogramowania, które na to pozwala) na stronach Radia TOK FM: "Poranek Radia TOK FM": Czy nasza wolność w internecie jest zagrożona? ("rewolucjom"? "informacyjnom"? Muszę popracować nad dykcją...). Jest jeszcze możliwość posłuchania nagrania innego mojego występu w TOK FM (z września 2006 roku), który to występ również dotyczył "prywatności": Prywatność w Sieci, czyli zapis rozmowy w TOK FM.

Odnośnie zgłoszonej wątpliwości dotyczącej prywatności oraz anonimowości mogę zaproponować opublikowany w tym serwisie tekst Rozważania o anonimowości i o przesyłaniu (niezamówionych) informacji.

I zanotuje sobie jeszcze, że po programie otrzymałem już pewne propozycje związane z poszukiwaniem żony. Uważam ten fakt, za bardzo interesujący.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

bez komentarza

to o żonie było żenujące. Mogł Pan to darować. osoba atrakcyjna jeśli ma ponad 20 lat ma chyba grono lojalnych kumpli i znajomych. ps: ładnie Pan mówi ale proszę zapuścić włosy!

Wypada przeprosić za uczucie zażenowania

VaGla's picture

Przepraszam, że wzbudziłem w Pani uczucie wstydu i zakłopotania. Nie było to moim celem i będę w przyszłości starał się, by w słuchaczach takich odczuć nie wzbudzać. Proszę uwzględnić jednak - tu spróbuje się nieco potłumaczyć, że wspomniałem o poszukiwaniu żony w kontekście tematyki rozmowy, którą była prywatność związana z masowym komunikowaniem. Stąd właśnie redaktorowi Janke powiedziałem kiedy się urodził, etc.

długopióry VaGlaJednocześnie wypada chyba podziękować (co czynię niniejszym) za to nawiązanie do "osób atrakcyjnych, mających ponad 20 lat" (chociaż żadnego z kumpli, o których Pani napisała, nie biorę pod uwagę, bo tak jestem skonstruowany, w swoich ewentualnych planach matrymonialnych).

Co do zapuszczenia włosów. Hmm... Na to już niestety, Droga Pani, nie mam wpływu. Minęły czasy (zdaje się, że bezpowrotnie), w których powiewałem piórami na wietrze. Ale mam tu jeszcze ilustrację sprzed ok. 16 lat, która obrazuje jak to kiedyś wyglądało.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>