Sąd Okręgowy oddalił apelację ZUS w sprawie protokołu KSI MAIL. Koniec.

tabliczka sali rozpraw Sądu Okręgowego w WarszawieDziś przed Sądem Okręgowym w Warszawie odbyła się odroczona wcześniej rozprawa w sprawie z powództwa Sergiusza Pawłowicza przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych, w której powód domagał się udostępnienia informacji publicznej, tj. ujawnienia specyfikacji technicznej protokołu KSI MAIL. Była to rozprawa, w której sąd rozpatrywał apelację ZUS po tym, jak Sąd Rejonowy uznał tego typu protokół komunikacyjny za informację publiczną. Sąd Okręgowy oddalił apelację ZUS, a zatem można powiedzieć, że po pięciu latach i jednym miesiącu Sergiusz Pawłowicz, reprezentowany przez mec. Artura Kmieciaka, wygrał sprawę. Orzeczenie jest prawomocne i w żadnym toku instancji zaskarżeniu nie podlega.

Zacznijmy od początku. Sąd Rejonowy nakazał Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie, a by udostępnił Sergiuszowi Pawłowiczowi informację publiczną, specyfikację techniczną protokołu komunikacyjnego KSI MAIL, wykorzystywanego przez program komputerowy "Płatnik - Przekaz elektroniczny", czyli uwzględnił powództwo w całości. Sąd Rejonowy ustalił, iż powód powołując się na art. 1 i 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej wystąpił do pozwanego o udostępnienie ww. informacji. Program "Płatnik" zaprojektowany i wykonany został wyłącznie na jedną platformę operacyjną Windows firmy Microsoft, co oznacza, że aby z niego skorzystać wymagane jest posiadanie wskazanego systemu operacyjnego. Niezależnie jednak od tego grupa programistów podjęła się realizacji projektu pod nazwą "Janosik", którego przeznaczeniem miało być wykonanie programu służącego do teletransmisji danych ubezpieczeniowych do pozwanego ZUS, działającego niezależnie od wskazanego systemu operacyjnego. Warunkiem koniecznym dla stosowania tego programu jest dostęp do dokumentacji technicznej protokołu KSI MAIL, który odpowiada za komunikację pomiędzy komputerami ubezpieczonych, a komputerami pozwanego Zakładu.

W 2003 roku budowa protokołu KSI MAIL została zbadana przez niezależnych programistów (por. ZUS: oficjalne stanowisko), a wyniki tych badań zostały publicznie ogłoszone. Żadne z użytych narzędzi nie stanowi własności firmy PROKOM SOFTWARE (producent Płatnika - Pozwany oraz PROKOM SOFTWARE zawarły w dniu 10 października 1997 roku umowę o zaprojektowanie i wykonanie kompleksowego systemu informatycznego dla ZUS, na mocy której pozwany zobowiązał się do zachowania tajemnicy technologii i kodu źródłowego oprogramowania). Pozwany odmówił udostępnienia informacji powodowi, a motywem odmowy było rzekome zagrożenie dla całego systemu informatycznego, tajemnicę służbową firmy PROKOM SOFTWARE, oraz ustawową wyłączność programu udostępnionego przez pozwanego płatnikom składek.

W tej sprawie była również wniesiona skarga do Naczelnego Sądu Administracyjnego (trzeba powiedzieć, że tak naprawdę toczyły się równolegle dwa postępowania - jedno, w którym Sergiusz Pawłowicz występował w swoim imieniu - syg. Akt II SAB/Wr 72/02, por. NSA przyjął pozew w sprawie ZUS oraz NSA umywa ręce, drugie zaś, w którym stroną było stowarzyszenie Internet Society Poland; por. Wynik sprawy ISOC v. ZUS, NSA i płatnik oraz Sprawy przed NSA (Płatnik)). Skarga została odrzucona, gdyż zdaniem NSA spór powinien być przedmiotem rozpoznawania sądu powszechnego.

Sąd rejonowy uznając powództwo stwierdził, że spór pomiędzy stronami koncentruje się wokoło istnienia negatywnych przesłanek dostępu do informacji publicznej. Każda informacja w sprawach publicznych stanowi informację publiczną w rozumieniu ustawy (art. 1 ust. 1) i podlega udostępnieniu na zasadach określonych w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Sąd Rejonowy stwierdził również, że art. 2 ust. 1 ustawy wprowadza zasadę generalnej legitymacji podmiotów w ramach uzyskania informacji publicznej, przy czym z ustępu 2 wynika, że realizacja prawa wynikającego z omawianych przepisów nie może być uzależniona od wykazania interesu prawnego lub faktycznego. Sąd Rejonowy zatem uznał, że w realiach omawianej sprawy ma to o tyle znaczenie, że uzasadniając żądanie powód powoływał się na obszerną argumentację, mającą swe uzasadnienie w szeroko rozumianym interesie społecznym. Definicja informacji publicznej z art. 1 ust. 1 ustawy jest bardzo szeroka i w istocie wprowadza do porządku prawnego generalne domniemanie, że wszystko co dotyczy szeroko rozumianej relacji pomiędzy obywatelem a państwem, w tym również podmiotami uczestniczącymi w egzekwowaniu różnorakich obowiązków, jest informacją publiczną. To, że specyfikacja techniczna protokołu KSI MAIL może stanowić informację publiczną wynika z omawianej szerokiej definicji informacji publicznej, której treść została ustalona na mocy aktu normatywnego, stanowiącego przejaw swobody uprawnień ustawodawcy.

W konkluzji swojego stanowiska Sąd Rejonowy stwierdził, że uprawniony jest wniosek, zgodnie z którym ustawodawca nałożył na pozwanego obowiązek udostępnienia informacji o zastosowanym protokole. Realizacja tego obowiązku umożliwi implementację i zastosowanie ujawnionych elementów w programach, które od dnia wejścia w życie niektórych przepisów ustawy o informatyzacji podmiotów realizujących zadania publiczne staną się programami równoprawnymi programowi "Płatnik". Sąd Rejonowy wskazuje, że w oparciu o przepis art. 13 ust. 2 ustawy należy przyjąć, że publikacja informacji nt. protokołu komunikacyjnego jest równoznaczna z możliwością zastosowania tego protokołu w programie komputerowym, a więc wynika z tego obowiązek stosowania bądź to stosowania istniejących protokołów (które są publicznie dostępne), bądź też wraz z opublikowaniem innowacyjnego programu upublicznienie protokołu komunikacyjnego celem umożliwienia realizacji praw nadanych przez ustawę. Oznacza to również, że zastosowane protokoły, mimo iż udostępnione publicznie, powinny spełniać oczekiwane standardy bezpieczeństwa, niezbędne przy przesyłaniu danych. Pozwany Zakład zaś nie wykazał jakie zagrożenia dla działania systemu mogą wyniknąć z ujawnienia omawianego tu protokołu. Zdaniem sądu nie może być uznane za wystarczające ograniczenie się do stwierdzenia, że protokół KSI MAIL nie jest wyizolowaną aplikacją, a częścią systemu gromadzącego dane wrażliwe. Powołując się na odmowę z tej przyczyny Prezes Zakładu zobowiązany był wskazać argumentację, która pozwalałaby na sformułowanie kategorycznych wniosków co do istnienia wspomnianego zagrożenia. Odmowa dostępu jest bowiem wyjątkiem od generalnej zasady i argumentacja leżąca u jej podstaw musi nadawać się do weryfikacji oraz umożliwiać rzeczową polemikę w tym zakresie (jeśli nie przed prezesem ZUS, to przynajmniej przed sądem). ZUS jednak nie wykazał, że udostępnienie protokołu może w jakikolwiek sposób zakłócić działanie systemu, lub naruszać prawnie chronione dane płatników. Zaś z opinii biegłego w sposób czytelny wynikało, że samo narzędzie służące do komunikacji pomiędzy bazą danych ZUS a komputerem płatnika, nie stanowi wymaganej zasadami sztuki wystarczającej ochrony danych gromadzonych w bazie. To tym ważniejsze, że - jak można wnioskować, sposób ochrony danych płatników i całego systemu wynika nie tyle z użytej technologii, co z faktu szyfrowania informacji, do których dostęp można uzyskać jedynie przy pomocy skomplikowanego klucza kryptograficznego, opierającego się na stosownym algorytmie. Tym samym możliwość ochrony danych niezależnie od udostępnienia spornego protokołu wydaje się być niemalże nieograniczona. Zadanie protokołu KSI MAIL, którym jest przygotowanie i uwierzytelnienie przesyłanych dokumentów, nie powinno mieć zatem wpływu na możliwość dostępu do poszczególnych aplikacji lub części całej bazy systemu ZUS.

W ocenie Sądu Rejonowego pozwany Zakład nie wykazał, że sporny protokół objęty jest prawami autorskimi firmy PROKOM SOFTWARE, wobec nieprzedstawienia żadnej informacji o przyznaniu patentu, czy też o toczącym się postępowaniu w sprawie przyznania takiego patentu Sąd Rejonowy wnioskował, że patentu takiego nie było. Ja zaś dodam, że protokół komunikacyjny w polskim stanie prawa (ustawa Prawo własności przemysłowej) nie może być uznany za wynalazek, a zatem sąd mógłby się odnieść również do tego faktu idąc dalej niż to zrobił w swoim stanowisku, tj. sąd mógłby stwierdzić, że nawet gdyby patent na rozwiązanie informatyczne był przyznany to z racji generalnej niepatentowalności programów komputerowych, ich części, protokołów komunikacyjnych, etc, czy też metod biznesowych, algorytmów itp. - przyznany ewentualnie patent nie byłby prawidłowy. W każdym razie sąd uznał, że brak informacji na temat ochrony patentowej daje podstawy do wniosku, iż firma, która stworzyła program "Płatnik" wykorzystała w tym celu z narzędzi już istniejących i dostępnych, co jednak nie wykluczało możliwości pewnych modyfikacji. To istotne, bo jeśliby był to protokół dostępny, to jak żądać udostępnienia informacji. Modyfikacja zaś dostępnego protokołu (konkretna implementacja) może powodować, że powstaje prawo domagania się udostępnienia informacji na temat tej modyfikacji jako o informacji publicznej.

Sąd Rejonowy uznał też za chybiony należy uznać zarzut kolizji z normą art. 47a ust. 7 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, gdyż adresatem wskazanej normy nie są strony, a organ władzy wykonawczej, zaś akt wykonawczy ma na celu ustalenie kryterium bezpiecznego przekazywania dokumentów.

Tyle Sąd Rejonowy. Od jego rozstrzygnięcia apelację złożył Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Na poprzedniej rozprawie przed Sądem Okręgowym sąd postanowił uzupełnić postępowanie dowodowe poprzez wezwanie na rozprawę biegłego dr hab. Aleksandra Wittlina celem wyjaśnienia okoliczności przedstawionych w opinii pisemnej, jak również publikacji internetowej Pawła Hikierta.

Nawiązując do tego faktu przewodniczący Sądu Okręgowego odniósł się na dzisiejszej rozprawie do komentarza umieszczonego pod jednym z moich tekstów w serwisie VaGla.pl Prawo i Internet, a który dotyczył "obaw sądu o kasację" (celowo w cudzysłowie): "Po pierwsze to sąd się nie boi kasacji, bo w tej sprawie w ogóle kasacji nie ma, tak jak tam się wypowiadają w tym serwisie VaGla.pl, tak więc sąd się nie boi kasacji dopuszczając opinię biegłego; a w ogóle sąd jest mało strachliwy". Tak więc drodzy komentatorzy - weźcie całą sytuację pod uwagę (mam na myśli to, że sąd odnosi się do komentarzy w tym właśnie serwisie internetowym), gdy w przyszłości będziecie komentować.

A poza tym, sąd dopuścił uzupełniający dowód z opinii biegłego nie ze względu na kasację, a na to, że jednak apelacja - mimo wszystko - ten zarzut zgłosiła. Sąd wyjaśnił, że zarzut nie musi być wyegzemplifikowany sensu stricto w punktach kolejnych petitum apelacji, a może wynikać z samej treści uzasadnienia. A w przypadku apelacji ZUS już z pierwszego zdania ma wynikać, że strona pozwana ma wątpliwości: "dr hab. Aleksander Wittlin sporządził opinię powołując się na nieznanego pozwanemu...", a w piśmie procesowym pozwany uznał, że takie powołanie się na publikację internetową jest "czynnością bezprawną".

Sąd zatem postanowił wysłuchać biegłego sądowego Aleksandra Wittlina (który dziś jest już profesorem nadzwyczajnym na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego), który poparł swoją opinię złożoną na piśmie. Sąd zapytał kim jest Paweł Hikiert, którego w swojej opinii przywołał profesor. Profesor wyjaśnił zaś, że jest to po prostu informatyk, który dokonał reverse engineeringu, czyli odtworzył algorytm programu Płatnik na podstawie działania aplikacji. Bo Zakład Ubezpieczeń Społecznych dostarcza wszystkim "klientom" program w postaci gotowej do wykonania na ich komputerach. A więc odtworzył zasadę funkcjonowania aplikacji, która realizuje usługę KSI MAIL. "To jest technika, któa w kryptologii pojawia się dość regularnie. Wiele firm sprzedaje rozwiązanie informatyczne nie udostępniając kodu źródłowego. Natomiast dostęp do aplikacji wykonywanej przy dostatecznie dużym nakładzie pracy przez osoby posiadające odpowiednią wiedzę i narzędzia, umożliwia odtworzenie czegoś, co jest w zasadzie równoważne kodowi źródłowemu i umożliwia zrozumienie tego, w jaki sposób ta aplikacja funkcjonuje". Biegły potwierdził też, że nie udostępniono mu kodu źródłowego programu "Płatnik" ani specyfikacji protokołu. Padło też pytanie o przywołane wcześniej zdanie z orzeczenia Sądu Rejonowego na temat narzędzia i tego, że "narzędzie służące do komunikacji pomiędzy bazą danych ZUS a komputerem płatnika, nie stanowi wymaganej zasadami sztuki wystarczającej ochrony danych gromadzonych w bazie". Sąd Okręgowy chciał wiedzieć, czy to jest pełnoprawne stwierdzenie. Biegły zaś odpowiedział, że "to zależy". "Pytanie brzmi: co to znaczy "narzędzie". Narzędziem jest program KSI MAIL i w tym sensie on stanowi pewne zabezpieczenie... To jest tego typu pytanie, jak "czy listonosz stanowi dostatecznie bezpieczne narzędzie dostarczania poczty"". Biegły też powiedział, że nie potrafi powiedzieć jaki procent wkładu w gotową aplikację stanowi praca informatyków firmy PROKOM SOFTWARE w stosunku do rozwiązań dostępnych powszechnie. Biegły natomiast stwierdził, że program, który - wedle najlepszej wiedzy, wynikającej m.in. z tego co odtworzył p. Hikiert, ale nie tylko, bo na ten temat jest więcej informacji - stanowi podstawę działania KSI MAIL, a co - zdaniem biegłego - należy nawet uznać za zaletę tego rozwiązania - algorytm ten więc jest dosyć powszechnie używany do tego typu ochrony informacji. "Ten program - w innej nieco wersji - jest wbudowany do praktycznie wszystkich przeglądarek internetowych. Jest dostępny za darmo, jego twórca zaś od wielu lat udostępnia kolejne wersje tego programu bezpłatnie. Przez to, że ten program jest dostępny w postaci kodu źródłowego pracuje nad nim bardzo dużo ludzi, co pozwoliło wyłapać wiele problemów, błędów i usterek, a wyniku tego program jest coraz lepszy".

Pełnomocnik pozwanego zapytała: czy specyfikacja KSI MAIL to jest zwykły protokół komunikacyjny, łącznik między bazą (danych) a komputerem, czy też jest to integralna część całego systemu? Biegły zaś zapytał o definicję "integralnego systemu". Sąd poprosił o doprecyzowanie zauważając, że pozwany Zakład w apelacji poddał w wątpliwość pewne źródła, na które powołał się biegły. W odpowiedzi pełnomocnik ZUS stwierdziła: "jeżeli jest wyłączność ustawowa programu "Płatnik", to zdaniem ZUS podlega on ochronie autorskiej i wszelkie odtworzenia osób postronnych... To zatem czy to co zrobił p. Hikiert jest dozwolone prawem autorskim?" Na to biegły nie mógł odpowiedzieć, gdyż nie jest specjalistą od prawa autorskiego. Sąd też uznał, że to nie jest pytanie do biegłego. Na to włączył się pełnomocnik powoda z pytaniem: "czy to są normalnie przyjęte techniki inżynieryjne", sąd uchylił to pytanie uznając, że biegły to dostatecznie wyjaśnił, że są to powszechnie przyjęte techniki na całym świecie. I tak wyglądało przesłuchanie biegłego.

W dalszej części rozprawy sąd oddał głos stronom. Pełnomocnik pozwanego poparła apelację. W ustawie o informatyzacji podmiotów realizujących zadania publiczne Zakład Ubezpieczeń Społecznych otrzymał dwa lata od wejścia w życie ustawy na dostosowanie systemu informatycznego do jej wymogów, zatem - zdaniem pełnomocnika ZUS - dopiero z datą 21 lipca 2007 ZUS będzie zobligowany do udostępnienia protokołu.

Pełnomocnik powoda wygłosił dłuższe przemówienie, zaczynając od tego, że wniósł o oddalenie apelacji. Zdaniem pełnomocnika powoda apelacja oparta jest właściwie na tym, że zdaniem pozwanego Zakładu Sąd Rejonowy dopuścił się naruszenia przepisu ustawy o informatyzacji podmiotów realizujących zadania publiczne, który jeszcze nie wszedł w życie, przy czym apelacja nie wskazuje na czym to naruszenie miałoby polegać. Ustawa o informatyzacji reguluje zupełnie inny przedmiot niż ta materia, której dotyczy spór. Powód wniósł o udostępnienie informacji publicznej znacznie wcześniej, niż Sejm przyjął ustawę o informatyzacji, a swoje roszczenie oparł na ustawie o dostępie do informacji publicznej właśnie. Czym innym jest prawo dostępu do informacji publicznej (konstytucyjne prawo - zanim przyjęto ustawę o dostępie do informacji publicznej sądy orzekały na podstawie Konstytucji), a czym innym jest materia regulowana przez ustawę o informatyzacji. Dalej pełnomocnik Sergiusza Pawłowicza podniósł, że pozwany Zakład nie wykazał, że zaszły okoliczności uzasadniające odmowę udostępnienia informacji publicznej. Zakład nie wykazał istnienia żadnej z przesłanek, o których mowa w ustawie, a to na Zakładzie ciążył obowiązek wykazania okoliczności wyłączających możliwość udostępnienia informacji (art. 6 Kodeksu cywilnego). W odniesieniu do kwestii bezpieczeństwa systemu pełnomocnik odniósł się do swojego wniosku dowodowego z opinii biegłego. Mec. Kmieciak - jak stwierdził - wiedział jakie mogą być wnioski z takiej opinii, bo "to trochę tak, jakby podnosić, że ujawnienie alfabetu łacińskiego mogło spowodować ujawnienie tajnych, zaszyfrowanych danych". Jeśli zaś system byłby na tyle niebezpieczny, że ujawnienie protokołu powodowałoby ujawnienie danych, to momentalnie sprawą zainteresowałaby się departament informatyczny Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, "bo tak przygotowany system nie spełniałby elementarnych zasad sztuki inżynieryjnej tworzenia systemów teleinformatycznych". Dalej pełnomocnik powoda podniósł, że pełnomocnik pozwanego nie wykazał też, że protokół KSI MAIL jest w jakikolwiek sposób objęty prawami autorskimi firmy PROKOM SOFTWARE. Przypomniał, że złożono w aktach sprawy wyciąg z umowy między Zakładem a spółką, z której to umowy ma wynikać, że wszystko cokolwiek związane jest z systemem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych objęte jest prawami autorskimi firmy PROKOM. Potem pełnomocnik "pozwolił sobie na uwagę", że mogłoby z tego wynikać, iż skoro za pomocą protokołu HTTP odbywa się transmisja, to "lwia część światowego internetu również winna być objęta prawem autorskim firmy PROKOM" (jeśli przyjąć postanowienia umowy między ZUS a spółką za wiążące w tym względzie). Zakład Ubezpieczeń Społecznych zatem nie wykazał przesłanek nieudostępnienia informacji publicznej. Co do zarzutów apelacji mec. Kmieciak stwierdził, że patrząc na wymienione tam kolejne artykuły ustawy o informatyzacji - "apelacja została przygotowana na zasadzie dowolnych skojarzeń". A chodziło mu o to, że w przywołanych przez pozwany Zakład przepisach chodzi zupełnie nie o to, o co chodzi w udostępnieniu informacji publicznej (udostępnienie programu przez ZUS, umożliwienie przebadania programów, które mają być stosowane do kontaktu z Zakładem w przyszłości, etc.). Dalej zadał pytanie - czy ustawa o informatyzacji w jakikolwiek sposób ograniczyła lub zawiesiła prawa obywateli do uzyskania informacji publicznej, a dotyczącej informatyzacji? I zaraz odpowiedział sam sobie: nie zawiesiła i nie mogła zawiesić. Dlatego mec. Kmieciak uznał, że zarzuty apelacji są bezpodstawne i wniósł o jej oddalenie.

Na tym rozprawa się zakończyła, a ogłoszenie wyroku nastąpiło po krótkiej naradzie:

"Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, Sąd Okręgowy w Warszawie w składzie tu obecnym, po rozpoznaniu sprawy z powództwa Sergiusza Pawłowicza przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie o nakazanie, na skutek apelacji strony pozwanej od wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa z dnia 8 grudnia 2006 roku, sygn. akt XVI C 942/04, oddala apelację".

Sąd uznał, że okoliczności, które zostały sformułowane w apelacji dotyczą przepisów, które jeszcze nie obowiązują, "a niektóre nawet jeszcze bardzo długo nie będą obowiązywały". "Gdyby nie uzasadnienie apelacji, to literalne zarzuty w niej ujawnione powodować by mogły oddalenie apelacji wprost". Uzasadnienie apelacji poruszało jeszcze inne okoliczności, co prawda nie przedstawione w formie zarzutu, ale w takiej formie, z której treść zarzutu wynikała. Sąd Okręgowy stwierdził, że nie można Sądowi Rejonowemu zarzucić dowolności w swoich rozważaniach, a jedyne co można zarzucić, to faktycznie - "pytanie dlaczego ta sprawa tak długo trwała?". Uzasadnienie Sądu Rejonowego nie budzi żadnych zastrzeżeń Sądu Okręgowego, który przyjął w całości to uzasadnienie za swoje: istotnie - strona pozwana nie wykazała, że sporny protokół "nosi cechy nie wiadomo nawet jak zastrzeżone", by nie mógł być traktowany jak informacja publiczna. "I słusznie podniósł powód, że art. 61 Konstytucji RP, o czym przesądził już Sąd Najwyższy, stanowi samodzielną podstawę domagania się ujawnienia tajemnicy publicznej i nie trzeba było czekać na specjalny przepis, który zaraz światło dzienne ujrzał".

Od powyższego orzeczenia nie służy kasacja. "Gdyby kasacja służyła, to trzeba było stwierdzić nieważność postępowania. Gdyby to roszczenie było niematerialne, to by trzeba było orzec nieważność, bo by orzekał sąd niewłaściwy. Przyjmujemy, że chodzi o roszczenie materialne, a za pewne takie właśnie jest" - stwierdził przewodniczący w ustnym uzasadnieniu. Co więcej uznał też, że "te kategorie spraw, które podlegają pod sądownictwo powszechne mają swój walor majątkowy. Wartość zaskarżenia nas obliguje w takiej wysokości jak je wskazał skarżący. Wskazał 100 złotych, taką wartość przyjęliśmy. W związku z tym kasacji nie ma". Orzeczenie jest prawomocne i w żadnym toku instancji zaskarżeniu nie podlega.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Podcast z ogłoszeniem wyroku i komentarzami

Po ogłoszeniu wyroku Sądu Okręgowego poprosiłem o komentarz panią mec. Barbarę Pietrzak, radcę prawnego i adwokata reprezentującego w tym sporze Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Poprosiłem również o komentarz mec. Artura Kmieciaka o to samo. Poniżej zatem udostępniam podcast w którym w pierwszej kolejności znajdą Państwo samo ogłoszenie wyroku wraz z ustnym uzasadnieniem Sądu Okręgowego, a następnie wypowiedzi pełnomocników procesowych. Jak z pewnością Państwo spostrzeżecie - wyrok Sądu Okręgowego przysporzy nam wszystkim jeszcze wiele problemów...

Przygotowywanie podcastów zaczyna mi się podobać...

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Przepisy ustawy o informatyzacji a ZUS

Sprawa - jak słusznie zwrócił uwagę Sąd - dotyczy informacji publicznej. W wypowiedzi dla serwisu pani Barbara Pietrzak, pełnomocnik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych powołuje się na przepisy ustawy o informatyzacji podmiotów publicznych.

Jak przypuszczam, chodzi o art. 40 ust. 5 punkt f) ustawy o informatyzacji, zmieniający treść art. 47a ust. 7 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych na:

7. Minister właściwy do spraw zabezpieczenia społecznego, w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw informatyzacji, określi, w drodze rozporządzenia, wymagania, jakie muszą spełnić płatnicy składek przekazujący dokumenty, o których mowa w ust. 1, w formie dokumentu elektronicznego poprzez transmisję danych, uwzględniając potrzebę zapewnienia warunków niezbędnych dla prawidłowego przekazywania dokumentów oraz zasadę równego traktowania wszystkich powszechnie używanych w kraju systemów operacyjnych, a także potrzebę umożliwienia, wszystkim podmiotom obowiązanym do przekazywania dokumentów elektronicznych, stosowania oprogramowania dostosowanego do używanych platform systemowych bez konieczności ponoszenia dodatkowych kosztów licencyjnych.

Zmiana ta zgodnie z art. 64 ust. 3 ustawy o informatyzacji wchodzi w życie 21 lipca 2007 (27 miesięcy (sic!) od ogłoszenia ustawy).
--
[S.A.P.E.R.] Synthetic Android Programmed for Exploration and Repair

Oby stało się to precedensem

Przede wszystkim, p. Sergiuszowi gratuluję podjęcia tematu i wytrwałości, zaś p. Piotrowi - dobrego PR-u i "networkingu" wokół tematu. Sądowi zaś - gratuluję obiektywizmu i śmiałego podjęcia trudnego, technicznego tematu.

Oby wyrok stał się precedensowy. Kolejne informatyzacje robione na modłę "Płatnika" (PFRON, SIO) to zmora polskich przedsiębiorstw i organizacji publicznych. Sprawie kibicowałem od początku i naprawdę skaczę z radości widząc rozstrzygnięcie. Aż szkoda, że nie żyjemy w precedensowym, anglosaskim systemie prawnym, gdzie można by sentencji tego wyroku używać do wyciągnięcia specyfikacji protokołów od organizacji publicznych, jako informacji publicznej. Miejmy jednak nadzieję, że będzie łatwiej.

Gratulacje, jeszcze raz :) :) :)

Otwarte standardy i informacja publiczna

W tym sensie - na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej można domagać się protokołów stosowanych w administracji publicznej, gdyż również protokoły komunikacyjne i formaty dokumentów stosowanych w administracji powinny być - analogicznie - uznane za informację publiczną właśnie ("Każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną i podlega udostępnieniu na zasadach i w trybie określonych w ustawie"). Ustawa o dostępie do informacji publicznej jest, obowiązuje i można z niej korzystać. Wystarczy tylko chcieć. Być może następnym razem zajmie to mniej niż 5 lat i miesiąc. A jest jeszcze kwestia konstytucyjności niektórych rozporządzeń. Myślę, że jest to kolejne wielkie wyzwanie. PIKE przy okazji prawa autorskiego pokazuje jak to "narzędzie" stosować. Myślę też, że nie ma nic złego w tym, że obywatele dochodzą przed sądami swoich praw. Piszę o tym wyprzedzająco, zanim pojawią się komentarze, że tego typu akcje (jak w sprawie Płatnika czy konstytucyjności prawa autorskiego) stanowią (a dla wielu stanowią) nieuprawnione wichrzycielstwo i chęć "mieszania"...

Tego m.in. dotyczyły starania od samego początku, przynajmniej w wykonaniu Internet Society Poland, które na wczesnym etapie zaangażowało się równolegle w rozpoczętą przez Sergiusza sprawę, a następnie wspierało (że tak powiem) sprawę z nieco innych pozycji.

Cóż. Czekamy teraz na pisemne uzasadnienie wyżej omówionego wyroku, o które - jak wiem - zechce poprosić sąd mec. Artur Kmieciak. Wiem też, że jutro poprosi ZUS, by wykonał orzeczenie sądu. Z powyżej opublikowanego podcastu widać już, ze sprawa może mieć interesujący ciąg dalszy. Tyle, że teraz nieudostępnienie informacji publicznej... No w każdym razie jeszcze w Polsce nikt nie został skazany wyrokiem sądu karnego za nieudostępnienie informacji tego typu...

Co do mojego PR, to ja tylko zabiegam o oglądalność, bo jestem pazerny na sławę i chwałę, a z braku własnej pomyślałem, że będę chwilowo żył z odbicia blasku Sergiusza i Artura (lepiej jak powiem tak, bo jak ktoś sobie pomyśli, że może mi chodzić o coś innego, to stanę się może niebezpieczny :) Powyższą relację w ciągu 4 godzin od opublikowania przeczytano dokładnie 1000 razy ("dokładnie 1000", nie zaś "dokładnie przeczytano", bo pewnie nikomu dokładnie przeczytać się nie chciało, chociaż mnie napisanie jej zajęło dziś 3 godziny, nie licząc czasu poświęconego na "zdobycie" materiału ;).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ja dokładnie przeczytałem...

... i gratuluje zarówno Sergiuszowi i Arturowi wygranej sprawy, jak i Tobie fajnie przygotowanej relacji, która mimo, że mówi o rzeczach zupełnie mi obcych jak ustawy i paragrafy, jest napisana takim językiem i w takim stylu, że czyta się łatwo i przyjemnie. 5 lat i miesiąc - szacunek Panowie za to, że nie zwątpiliście!

PS Przy okazji bardzo mnie ucieszyło, że nasze Sądownictwo zagląda do internetu i ma na poziomie poczucie humoru ;)

Ja też dokładnie i uważnie przeczytałem...

...a sądzę, że wiele innych osób wcześniej też.
Waga tej sprawy jest naprawdę ogromna, więc sam szacunek tego wymaga.

Gratulacje za wytrwałość i skuteczność.

Zastanawiam się, czy tutaj

Zastanawiam się, czy tutaj sąd nie powinien dostać batów poprzez ...... zaskarżenie państwa polskiego na przewlekłość postępowania. To byłby wyrok niezależny od całej sprawy.

Pytanie laika

W tym sensie - na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej można domagać się protokołów stosowanych w administracji publicznej, gdyż również protokoły komunikacyjne i formaty dokumentów stosowanych w administracji powinny być - analogicznie - uznane za informację publiczną właśnie

Czy to oznacza, że jeśli ministerstwo/urząd/zakład itp. udostępnia dokumenty w formacie MS Word, to powinien udostępnić publicznie specyfikację tego formatu...?

ZUS/US i MS Word (doc)

Domagać... chyba można spróbować, gorzej z udostępnieniem specyfikacji (bo to już będzie zależeć od MS), ale na pewno może być dobrym sposobem wymuszenia na urzędach stosowania formatów o powszechnie dostępnej specyfikacji, a wręcz otwartych i wolnych ("bez dodatkowych opłat licencyjnych").

Zgodnie z rozporządzeniem

Zgodnie z rozporządzeniem rady ministrów z dnia 11 października 2005 r. (które właśnie mam wydrukowane przed oczami) urzędy muszą tworzyć nowe dokumenty w formacie txt (z kodowaniem UTF-8) lub Open Document 1.0. Formaty takie jak Microsoftowy doc, czy RTF a także PDF mogą być wykorzystywane "tylko do odczytu", tzn. jeżeli już dokument w takim formacie istnieje to urząd może go odczytywać, ale nie może tworzyć nowych w tym formacie.

Open Document jako format opracowany na potrzeby pakietu Open Office jest rzecz jasna formatem otwartym.

Z drugiej strony nie jestem prawnikiem, zatem mogę bredzić - warto by było, by ktoś bardziej obeznany w temacie się wypowiedział.

Formatami "do odczytu" są

Formatami "do odczytu" są zgodnie z zapisami wspomnianego rozporządzenia .doc i .pdf.
Wykorzystanie rtf, który jest jawnym formatem, nie zostało w niczym ograniczone.
Kwestia zapisu "do odczytu" i możliwości wykorzystania różnych formatów przez administrację generalnie nie jest taka prosta, jak by się to po pobieżnej lekturze owego rozporządzenia mogło wydawać.

Format do odczytu

Jak na moje, to format do odczytu nie znaczy ze jednostce publicznej wolno jedynie odczytywać takie pliki. Znaczy to raczej iz pliki .pdf i .doc mogą być przekazywane drugiej stronie (nadal tworzone/edytowane po stronie urzedu) jeżeli nie wymaga sie by dokonano w tych dokumentach zmian (atoli istnieją przecież darmowe programy do ich otwierania po stronie klienta, ot chocby MS Word Viewer)

analogia do MS Word

Moim zdaniem analogia z MS Word nie odnosi sie do sprawy poniewaz Word mozna zastapic kilkoma alternatywami a ZUS wymaga od swoich klientow korzystania z jednego i jedynego programu i protokolu jakim jest opisany KSI MAIL + Platnik.

Odpowiedź laika

W moim rozumieniu oznacza to, że wzmiankowany urząd powinien publicznie udostępnić format samego dokumentu (a nie programu użytego do jego rozpowszechniania) w taki sposób, by powyższy dokument mógł być w pełni zapisany i rozpowszechniany przy zastosowaniu różnych nośników informacji (w tym różnych programów służących do tworzenia i formatowania informacji tekstowych).

3 godziny

Czyli jestem drugi, który przeczytał w całości :-)) . Zajmujące pomimo tego, że sprawę śledzę od początku. I dzięki za te urwane z życiorysu 3 godziny ;-)

sąd widział ten mecz :)

Bardzo mi miło, że Sąd zauważył mój komentarz. Mam nadzieję, że czyta je również ZUS (a zwłaszcza te, w których zapytuję, co robi ZUS w celu dostosowania systemu do ustawy o informatyzacji, sugeruję jak można wesprzeć projekt Janosik, zamiast gnębić tę społeczną inicjatywę, czy też wskazuję na siostrzany projekt w US - TaxGeek).

po prostu niewiedza

Gdzies slyszalem ze egzekwowanie prawa na Kowalskim w duzej mierze polega na wykorzstaniu faktu nieznajomosci prawa przez Kowalskiego. I na tej podstawie ZUS doszedl do wniosku ze "im nikt nie podskoczy". Z wypowiedzi prawnika za strony ZUSu doszedlem do wniosku ze Bog, Honor i Ojczyzna nie pozwala im sie przyznac do popelninego bledu w rozumowaniu. A zaslanianie sie argumentem ze "moze" udostepnia wersje protokolu z przed 5 lat jest po prostu patetyczne.

Bardzo się cieszę

nic dodać, nic ująć.

--
Olgierd

Dlaczego kasacja nie przysługuje

Trzeba tu jeszcze zauważyć i podkreślić: z tej sprawy wynika, że oczekiwanie udostępnienia informacji publicznej jest roszczeniem materialnym (żądanie od oznaczonej osoby zachowania się w określony sposób), a spór dotyczył prawa majątkowego (tu można powtórzyć nie raz zadawane pytania: ile może być "warta" informacja publiczna, jaką szkodę może ponieść ktoś, kto informacji takiej nie otrzymuje, etc, i w tej sprawie również był kłopot z ustaleniem wysokości przedmiotu sporu, jednak dla uznania czy chodzi o prawo majątkowe czy niemajątkowe ważny jest charakter prawa, nie zaś rzeczywista wartość wyrażona w jakikolwiek sposób kwotowo, np. prawo własności rzeczy będzie prawem majątkowym chociażby rzecz była bezwartościowa).

Na podstawie art. 187. § 1. KPC pozew "powinien czynić zadość warunkom pisma procesowego, a nadto zawierać: 1) dokładnie określone żądanie, a w sprawach o prawa majątkowe także oznaczenie wartości przedmiotu sporu...". Powód w pozwie określił wysokość przedmiotu sporu na 100 złotych. Potem są też wymogi stawiane apelacji. W apelacji "w sprawach o prawa majątkowe należy oznaczyć wartość przedmiotu zaskarżenia. Wartość ta może być oznaczona na kwotę wyższą od wartości przedmiotu sporu wskazanej w pozwie jedynie wtedy, gdy powód rozszerzył powództwo lub sąd orzekł ponad żądanie (art. 368. § 2. KPC). Zakład Ubezpieczeń Społecznych w swojej apelacji zatem również określił wartość przedmiotu zaskarżenia na 100 złotych ("w.p.z.100 zł", por. 1 strona apelacji ZUS). Z faktu określenia tej wartości przedmiotu zaskarżenia wynikają następnie konsekwencje, otóż na podstawie art. 3921. § 1 KPC "kasacja nie przysługuje w sprawach o prawa majątkowe, w których wartość przedmiotu zaskarżenia jest niższa niż dziesięć tysięcy złotych...".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wps a kasacyjność sprawy

W kwestii wpz ZUS miał związane ręce wartością przedmiotu sporu wskazaną przez powoda (art. 368 par. 2 kpc) i dlatego musiał podać owe 100 zł. Wychodzi na to, że sądy pokornie poszły po linii pozwu (art. 19 par. 2 kpc), chociaż ja bym się upierał, że taka sprawa ma charakter ustalający, a na pewno niemajątkowy.

Gdyby miała charakter majątkowy sąd powinien był zbadać skąd wps 100 zł (art. 25 par. 1 kpc). No bo skąd akurat stówa?

Żeby nie być gołosłownym: niedawno spotkałem się ze skargą kasacyjną w sprawie o charakterze niemajątkowym (o ustalenie), gdzie wpz był określony na 900 zł. Ale fakt, że SO w swoim pouczeniu (w wyroku apelacyjnym) wskazał, że wyrok można zaskarżyć kasacją (zgodnie z art. 398(2) par. 1 kpc), a zatem kasacja została przyjęta.

Może nie powinienem tego pisać - nie wiadomo kto to czyta ;-) - ale ja bym na pewno broni nie składał.

--
Olgierd

Określić wartość jako koszt przymusowych windowsów

Skoro kasacja nie przysługuje w sprawach poniżej 10k PLN, to zamiast 100zł można by przyjąć wartość przymusowego zakupu windowsów. Kwota na pewno nie zostanie przekroczona.

Świetnie, ale jakie

Świetnie, ale jakie konsekwencje praktyczne ma ten wyrok? Czy cokolwiek grozi urzędnikom ZUS, jeśli nadal będą zwlekać, wydawać bezpodstawne odmowy, nie odpowiadać na pisma itp? Jakie są faktyczne możliwości realizacji postanowień sądów? Czy jest jakiś "komornik", który może po prostu wejść do ZUSu albo Prokomu, wziąć tę informację i udostępnić tym, którzy zgodnie z prawem się jej domagają?

Postawa pani adwokat ZUSu sugeruje, że mają dalej zamiar stawać okoniem. Dodatkowo pani adwokat zdaje się nie rozumieć, że przygotowanie programu nie trwa jeden dzień, że dostęp do specyfikacji potrzebny jest PRZED lipcem, żeby program mógł być gotowy na czas. Tę najnowszą specyfikację zarówno ZUS jak i Prokom posiada bez wątpienia JUŻ OD DAWNA.

Pan Kmieciak zdaje się rozumieć te problemy o wiele lepiej.

W kwestii technicznej - odgłosy na końcu nagrania (werble?) są odrobinę zbyt głośne w porównaniu do reszty nagrania.

czy Płatnik narusza GNU GPL?!

Na mój gust, jak pośrednio można wywnioskować z artykułu, w Płatniku i rodzince wykorzystano kod na licencji GNU GPL 2. Wygląda więc na to, że to właśnie ukrywa ZUS. Będzie więc musiał udostępnić KOD ŹRÓDŁOWY Płatnika, KsMail itd.??

Płatnik a GPL

Jeżeli istotnie Płatnik zawiera kod na GPL to ma Pan rację. Jednak o ile mi wiadomo to wykorzystano tam po prostu bibliotekę OpenSSL, która nie jest na GPL, ale na innej wolnej licencji.

Ale błagam! Sprawa nie dotyczy ujawnienia kodu źródłowego Płatnika, jak bezmyślnie napisał np. Computerworld (sic!), a specyfikacji protokołu, z którego Płatnik korzysta.

gratulacje i pytanie

Gratuluję Panu Sergiuszowi wytrwałości i wygranego procesu, a Panu Piotrowi relacji z całości tegoż.

Zastanawia mnie teraz tylko, kiedy ZUS będzie przyjmował dokumenty od oprogramowania 'zgodnego z Płatnikiem' (a może już przyjmuje), i czy będzie przy tym bardzo kapryśny?

e-inspektorat

Szanowni Państwo,

Korzystając z tematu ZUSopochodnego, chciałbym zwrócić uwagę na pewną rzecz. Chodzi o stronę internetową http://e-inspektorat.zus.pl/. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że służy ona zbyt często potyczkom z dziennikarzami. Czy to jest zgodne z przeznaczeniem tej witryny, która jak rozumiem jest również utrzymywana z pieniędzy podatników? Czy to się mieści w założeniach statutowych tej witryny? Przykłady tematów:

ZUS odpowiada "Dziennikowi"
Super Express ma przeprosić ZUS
ZUS odpowiada "Rzeczpospolitej"

Również irytujący jest List otwarty Związku Zawodowego Pracowników ZUS do Polskich Emerytów, który pojawił się kilka dni temu. Dlaczego to jest publikowane na stronie ZUS a nie na stronie związku?

serdecznie pozdrawiam,
pd

"Stanowisko ZUS na temat

"Stanowisko ZUS na temat możliwości przekazywania dokumentów ubezpieczeniowych z wykorzystaniem alternatywnych do programu Płatnik programów interfejsowych wytworzonych przez dowolnego producenta"

Ciekawe, ani słowa o przegranej sprawie. W tym tekście też mówią tylko na ustawie o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne.

Wczoraj poszło "wezwanie"

Wedle posiadanych przeze mnie informacji wczoraj mec. Kmieciak wysłał do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych "Wezwanie" o następującej treści:

Jako pełnomocnik Sergiusza Pawłowicza, w związku z prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie o udostępnienie informacji publicznej (sygn. akt: V Ca 454/07), wzywam Państwa do udostępnienia mojemu klientowi specyfikacji technicznej protokołu KSI MAIL wykorzystywanym w programie informatycznym „Płatnik – przekaz elektroniczny”.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

SERGIUSZ, SERGIUSZ TAAA-TA-TA-TA...

A teraz na poważnie - maksymalne gratulacje. Śledzę tą sprawę od początku i szczerze się przyznam, że dla mnie od początku była przegrana (mimo że kibicowałem za) - tym bardziej gratulacje wytrwałości :-). Dodatkowe gratulacje dla mecenasa reprezentującego Sergiusza za podjęcie "ciężkiego tematu technicznego". Co do postawy pełnomocnika ZUS to przecież śmiech na sali i tu mały quiz - czy ta Pani wie co to jest protokół komunikacyjny lub szyfrowanie. Nie wiem czy reprezentowała ZUS od początku sprawy, ale jeśli tak to czemu to nie trwało maksymalnie 5 miesięcy, a nie ponad 5 lat. EHHH... zresztą po co się rozpisywać Ci co wiedzą o co biega i tak rozumieją - jeszcze raz gratulacje :-).

O sprawie pisze też "blog Gazeta Wyborcza"

Powyższy tytuł komentarza to czywiście taka moja mała złośliwość. Zarówno w serwisie internetowym Gazety jak i w drukowanej jej wersji ukazał się dziś krótka informacja na temat orzeczenia:

O ostatecznym wyroku w tej sprawie poinformował blog Vagla.pl. Obecnie polscy przedsiębiorcy muszą korzystać z systemu Windows, gdyż jest to jedyny system, pod którym działa Płatnik - program służący przedsiębiorcom do rozliczania się z ZUS-em. ZUS zaś odmawiał ujawnienia informacji technicznych, które pozwoliłyby innym producentom oprogramowania na stworzenie alternatywnych wersji Płatnika dla innych systemów operacyjnych (np. Linuksa). Z ZUS-em walczył o to przez ponad pięć lat Sergiusz Pawłowicz, założyciel projektu Janosik - darmowego odpowiednika Płatnika dla innych systemów niż Windows.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Skoro oni nazywają VaGla.pl blogiem, to i ja chyba mogę ich nazwać w ten sam sposób? ;) Swoją drogą widzę tu pewną nieścisłość. Z jednej strony "poinformował blog Vagla.pl", z drugiej "Źródło: Gazeta Wyborcza"...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Komentarz w Rzeczpospolitej

W dzisiejszej Rzeczpospolitej ukazał się artykuł pt. Koniec monopolu programu Płatnik w kontaktach z ZUS, a pod nim można też przeczytać mój komentarz do orzeczenia Sądu Okręgowego:

Trwa wojna między standardami teleinformatycznymi. Dotyczy to zarówno protokołów komunikacyjnych, jak i formatów dokumentów. Stosowanie w oferowanych państwu systemach rozwiązań niekompatybilnych, objętych monopolem własności intelektualnej, może powodować stopniowe uzależnienie państwa od konkretnego dostawcy. Orzeczenie sądu okręgowego oznacza, że obywatel ma prawo się domagać ujawnienia specyfikacji stosowanego w administracji publicznej rozwiązania. Obywatel może również oczekiwać, że państwo w procesie informatyzacji będzie stosowało otwarte standardy. Takie działanie, oprócz realizacji prawa każdego obywatela do dostępu do informacji publicznej, sprzyja również uczciwej konkurencji. A to ważne w zamówieniach publicznych.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

"przygotować kilka tysięcy linijek kodu do udostępnienia"

To miło, że ZUS chce udostępnić kod Płatnika. Problem w tym, że utrzymane w mocy orzeczenie zobowiązuje go do czegoś zupełnie innego - do udostępnienia specyfikacji protokołu, z którego program korzysta. Twierdzenie, że ZUS musi teraz coś przygotować oznacza, że przez 5 lat nie wiedział co się działo z danymi na linii płatnicy-centrala.

Ma rację natomiast Pan Przybylski mówiąc, że korzystanie z alternatyw Płatnika musi być poprzedzone testami akceptacyjnymi na podstawie ustawy o informatyzacji. Ale udostępnienie specyfikacji a przeprowadzenie testów i akceptacja alternatyw to zupełnie różne rzeczy.

specyfikacja protokołu

komunikacyjnego Płatnika jest tylko i wyłącznie dostępna w Prokom, więc nie dziwię się ani trochę paniki w środowisku ZUS ...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>