IPRED 2 - podgrzanie dyskusji

W blogosferze poruszenie, gdyż dwie francuskie eurodeputowane (w tym jedna żona byłego szefa Vivendi) zapowiedziały chęć zaostrzenia proponowanych przepisów dotyczących kryminalizacji naruszeń prawa autorskiego. Chociaż różne krajowe systemy przewidują karalność naruszeń prawa autorskiego, to jednak temat jest kontrowersyjny. Prawo autorskie to raczej domena prawa cywilnego, nie zaś karnego. W UE trwają prace nad IPRED2...

Dwie europdeputowane to Janelly Fourtou i Nicole Fontaine. Jak pisze IDG: "Fourtou i Fontaine zaproponowały, by piractwo internetowe w każdej postaci uznano za przestępstwo taki samo, jak "fizyczne" dystrybuowanie nielegalnych kopii filmów, płyt z muzyką czy oprogramowania. W pierwotnym tekście dyrektywy za przestępstwo uznawane są tylko te przypadki nielegalnego dystrybuowania filmów czy muzyki w Internecie, w których komuś udowodnione zostanie czerpanie korzyści materialnych z tego procederu".

IDG - chociaż bez linku - powołuje się również na serwis Heise.de. Właśnie w tym serwisie pojawił się tekst EU-Abgeordnete wollen sämtliche Urheberrechtsverstöße kriminalisieren. Ten tekst przywoływany jest też w innych komentarzach w Sieci, np.: 01/03: EU wants to criminalize file sharing albo EU is about to criminalize file sharing.

Fourtou i Fontaine chciałyby, penalizować "posiadanie" kopii (nie tylko - jak rozumiem - kopii nośnika, ale generalnie utworu). Serwisy cytują proponowane przez europosłanki brzmienie definicji:

For the purposes of this Directive, 'counterfeiting' includes: (a) holding with no legitimate reason, importing under any customs arrangements or exporting goods presented under a counterfeit trade mark;"

Może być kłopot z przewożeniem przez granicę utworów chronionych przez prawo autorskie.

Tymczasem przypominam wypowiedź przedstawiciela polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, który w czasie konferencji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (por. Trzystopniowy test - notatki i spostrzeżenia dnia drugiego) powiedział: "określenie granic dozwolonego użytku jest o tyle istotne, że te granice wyznaczają również prawa dysponentów praw autorskich, a co za tym idzie - wiedza na temat tego, gdzie one przebiegają istotna jest np. przy ocenie czy doszło do naruszenia przepisów karnych ustawy".

Dyskusja trwa. Podobnie jak trwają prace nad niezwykle kontrowersyjną dyrektywą IPRED2 czyli Amended proposal for a Directive of the European Parliament and of the Council on criminal measures aimed at ensuring the enforcement of intellectual property rights (COM/2006/0168 final - COD 2005/0127) - por. Albo konsument, albo osadzony, czyli europejski projekt IPRED 2 oraz Trwają prace nad nowelami prawa autorskiego: dozwolony użytek, IPRED i zbiorowy zarząd.

W uzasadnieniu do propozycji dyrektywy w kształcie proponowanym wcześniej przez Komisję można było przeczytać (chodzi o uzasadnienie do art. 3 projektu dyrektywy):

Artykuł ten zobowiązuje państwa członkowskie do zakwalifikowania jako czynu zabronionego pod groźbą kary wszelkich zamierzonych naruszeń praw własności intelektualnej, popełnianych na skalę handlową. Artykuł ten obejmuje również usiłowanie, współsprawstwo i nakłanianie. Kryterium skali handlowej zostało zapożyczone z art. 61 Porozumienia w sprawie handlowych aspektów praw własności intelektualnej (Porozumienia TRIPS), zawartego dnia 15 kwietnia 1994 r. i prawnie wiążącego wszystkich członków Światowej Organizacji Handlu. Artykuł 61 Porozumienia TRIPS stanowi, że „członkowie ustanowią procedury karne i kary, które będą stosowane przynajmniej w przypadkach umyślnego podrabiania znaku towarowego lub piractwa praw autorskich, dokonanego na skalę handlową. Dostępne środki zaradcze będą obejmowały uwięzienie albo kary grzywny wystarczające dla odstraszenia zgodnie z wymiarem kar stosowanych za przestępstwa o odpowiadającym im ciężarze. W stosownych przypadkach, dostępne środki zaradcze będą obejmowały także konfiskatę, przepadek i zniszczenie towarów stanowiących naruszenie oraz wszelkich materiałów i narzędzi, które były głównie stosowane dla popełnienia przestępstwa. Członkowie mogą ustanowić procedury karne i kary, które będą stosowane w innych przypadkach naruszania praw własności intelektualnej, w szczególności jeżeli naruszenia dokonywane są umyślnie i na skalę handlową.”

Czyn zabroniony pod groźbą kary musi być zamierzony, co oznacza, że musi on zostać dokonany umyślnie, bez względu na to, czy chodzi o naruszenie praw własności intelektualnej, czy też o usiłowanie, współsprawstwo czy nakłanianie. Nie prowadzi to do zakwestionowania dotychczas ustanowionych szczególnych systemów odpowiedzialności, takich jak system odpowiedzialności obowiązujący usługodawców świadczących usługi w zakresie Internetu, przewidziany w art. 12-15 dyrektywy 2000/31/WE w sprawie handlu elektronicznego.

Dziś chodzi o zamianę "skali handlowej" przez inne kryteria.

Co do projektu dyrektywy, to można prześledzić proces legislacyjny w następujących zasobach:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Blad

Piotr tak na szybko:

For the purposes of this Directive, 'counterfeiting' includes: (a) holding with no legitimate reason, importing under any customs arrangements or exporting goods presented under a counterfeit trade mark.

Chodzi o towary z podrabianym znakiem towarowym. :)

Może być kłopot z przewożeniem przez granicę utworów chronionych przez prawo autorskie.

Bledny wniosek.

W istocie - wybrałem zły

W istocie - wybrałem zły cytat. W każdym razie poczekam na treść zaproponowanych zmian, by dokładnie się do nich odnieść. Teraz można rzec tylko, że chodzi o art. 2 projektu dyrektywy. Tam w pierwszym ustępie definiuje się takie pojęcia jak "intellectual property rights", "infringements on a commercial scale", "intentional infringements of an intellectual property right", "legal person"... W drugim dopiero jest mowa o "counterfeiting" – czyli o podróbkach – w sensie naruszeń znaków towarowych. Te definicje wszystkie to jak swoiste "suwaki" zakresu dyrektywy. Przesunięcie w jednym z tych pojęć zmienia momentalnie zakres regulacji.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Spoko

Errare humanum est. :)

Czy raczej jak zaproponował Lec

Errare chumanum est ;)

Ha ha

Lec to byl rozbojnik. ;)

Przepisy karne

Uwzględniając pewne "przegięcie" polskiego prawa autorskiego w zakresie ochrony karnej, IPRED2 raczej nie jest - z punktu widzenia polskiego prawa - rewolucją.

Interesujący jest jednak wątek który poruszyłeś na marginesie. Problematyczne jest bowiem, czy w ramach dozwolonego użytku prywatnego możliwe jest korzystanie z utworów, których kopie (świadomie nie używam pojęcia "egzemplarza") zostały uzyskane w wyniku ewidentnego naruszenia autorskich praw majątkowych. Np. ściągnięte z osiołka. Ja twierdzę, że nie (trochę na ten temat naskrobałem na s. 410 książeczki, którą dostałeś). Profesorowie twierdzą, że jest odwrotnie. Z praktycznego (tj. osobistego ;)) punktu widzenia bardziej podoba mi się pogląd J. Barty i R. Markiewicza, obawiam się jednak, że jest raczej trudny do obrony.

W tym serwisie też o tym

W tym serwisie też o tym było kilka razy. Też pisałem, że w ramach dozwolonego użytku można korzystać z utworu (czyli w naszym przypadku kopii, świadomie nie używając "egzemplarza"), czyli reprezentuje stanowisko podobne do profesorów: Jeszcze o dozwolonym użytku.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Trochę o co innego chodzi

Pomijam kwestię zmiany formatu, aczkolwiek IMHO to kompletnie bez znaczenia (zapis w innym formacie stanowi po prostu zwielokrotnienie a nie opracowanie).

Nie chodzi też o kwestię ochrony karnej, bo ona stanowi jedynie "odbicie" treści cywilnych praw podmiotowych.

Chodzi o rozróżnienie trzech sytuacji:

1. Kupuję płytę, wykonuję kopię dla potrzeb własnych albo kolegi.

2. Pożyczam kserokopię książki od kolegi, wykonuję z tego kserokopię dla siebie.

3. Idę na giełdę i kupuję "pirata", albo ściągam coś z eMula, a następnie korzystam jak w pkt 1 lub 2.

Pierwsze dwa przypadki niewątpliwie mieszczą się w zakresie dozwolonego użytku. W szczególności nie ma podstaw, aby w sytuacji, w której utwór został już rozpowszechniony (IE zwielokrotnienie nie dotyczy manuskryptu utworu nieopublikowanego) wywodzić z obowiązujących przepisów wymóg, aby korzystanie dotyczyło tylko "oryginałów", a więc np. wprowadzonego do obrotu egzemplarza utworu muzycznego.

Z punktem 3 sprawa jest jednak delikatnie mówiąc wątpliwa. Twierdzenie, że w takiej sytuacji wszystko jest OK, jest nieporozumieniem. Powodów jest kilka. Po pierwsze w ten sposób niejako zrównujesz rozpowszechnianie utworów z naruszeniem prawa z ich rozpowszechnieniem zgodnie z prawem. W rezultacie "tylko debil kupuje oryginały", skoro to samo - również pod względem prawnym - daje "pirat" z giełdy. Po drugie - zwiększa się znacząco zakres eksploatacji utworów w ramach dozwolonego użytku, a tym samym w jakiejś części zmniejszają wpływy uprawnionego. Co więcej - zwiększenie skali dozwolonego użytku prywatnego jest bezpośrednio następstwem naruszenia prawa autorskiego i to bezdyskusyjnego - polegającego na bezprawnym rozpowszechnieniu utworu. W konsekwencji zachodzą przesłanki zastosowania art. 35 pr.aut.

Jest to sytuacja trochę podobna do "bibliotek internetowych". Też kiedyś toczyły się dyskusje, czy jak zeskanuję oryginał i udostępnię go na WWW, to mogę się powołać na art. 28 pr.aut. "Formalnie" wszystko było OK. Ta forma korzystania literalnie mieściła się w treści powołanego przepisu.

A jak słyszę o dozwolonym użytku jako o prawie podmiotowym, to mi się nóż w kieszeni otwiera (zwłaszcza, że artykuł, w którym zgłoszono ten pogląd, był po prostu słaby). Nie każda korzystna sytuacja jednostki, wynikająca z przepisów prawa, jest prawem podmiotowym. Przykładowo również własność ma granice przestrzenne. Czy oznacza to jednak, że liniom lotniczym przysługuje bezwzględne prawo podmiotowe (w dodatku - przez analogię do prawa autorskiego - o charakterze osobistym) do przelotu nad nieruchomością? Nie. Latają nad nią, bo tam nie sięgają przestrzenne granice prawa własności. Potencjalny konflikt pomiędzy właścicielem nieruchomości stawiającym zbyt wysoki budynek a tym, kto chce nad nim latać, rozstrzygany jest nie w oparciu o ważenie dwóch praw podmiotowych (właściciela nieruchomości i lotnika), a w zupełnie inny sposób (skoro korzystasz z nieruchomości poza granicami przysługującego ci prawa, to twoje działanie nie zasługuje na ochronę).

Analogia - jak każda - jest dosyć kulawa, bo w tym wypadku dochodzą jeszcze przepisy publicznoprawne, m. in. prawo lotnicze i budowlane. Ale zasada jest ta sama. Poza granicami prawa autorskiego uprawnionemu nie przysługuje ochrona. To, czy próbuje ją rozszerzyć czy to przez czynności prawne (odpowiednio skonstruowane umowy), czy to przez czynności faktyczne (techniczne zabezpieczenia) to już inna sprawa.

W tym momencie pomijam oczywiście problem ochrony technicznych zabezpieczeń. Bo tu problemem jest relacja do treści majątkowego prawa autorskiego. Nie tylko to, czy istnieje owo mityczne "prawo dostępu", ale też jak wpływa to na dozwolony użytek, itp. Koncepcji jest tu co najmniej kilka, a w państwach UE odpowiedź tak naprawdę uzależniona jest od sposobu implementacji dyrektywy 2001/29/WE.

I ostatnia uwaga. Polska nie implementowała jak na razie regulacji dyrektywy 2001/29/WE w zakresie jej art. 6. To co jest, jest niespójną karykaturą. Deklaracje w uzasadnieniu projektu noweli z 1.4.2004 r. o pełnej harmonizacji z prawem wspólnotowym można traktować wyłącznie w kategoriach humorystycznych. Tak więc o konstrukcji prawa autorskiego w związku z ochroną technicznych zabezpieczeń możemy na razie dyskutować tylko teoretycznie.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>