Polscy bibliotekarze o DRM

Dostępna jest Opinia Zarządu Głównego Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich oraz Konferencji Dyrektorów Bibliotek Szkół Wyższych w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz o zmianie innych ustaw, wdrażającej postanowienia dyrektywy 2004/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej. Nie tak dawno pisałem o tym projekcie na łamach serwisu.

Dostęp do dóbr kultury i techniczne zabezpieczenia cyfrowych wersji utworów pozostają ze sobą czasem w sprzeczności. Nie raz na łamach tego serwisu pisałem na ten temat. Wystarczy odesłać czytelników do tekstów takich jak Cyfrowe biblioteki - wojna o dostęp do kultury, Podatek - jak to ładnie brzmi, ale to cena wolności albo DRM - dyskusja trwa. DRM'om, czyli Digital Rights Management Systems poświęcony jest jeden dział tego serwisu. Z tym większym zainteresowaniem przeczytałem stanowisko tak szacownego grona komentatorów. W opinii (przygotowanej przez p. Barbarę Szczepańską) czytam m.in:

(...)

Zgodnie z doktryną, na gruncie obecnie obowiązującego prawa, podmioty uprawnione do korzystania z utworów na podstawie licencji ustawowych, mają prawo do obchodzenia technicznych środków zabezpieczających bez uzyskiwania zgody właścicieli praw autorskich. Nowelizacja wprowadza konieczność (sic!) uzyskiwania każdorazowo zgody na usuwanie (obchodzenie) tych zabezpieczeń.

Brzmienie art. 79 ust. 5 proponowane w nowelizacji przedstawia katalog przypadków dozwolonego użytku, uprawniający do uzyskania niezbędnych środków umożliwiających korzystanie z zabezpieczonego utworu. Do beneficjentów tego rozwiązania należą między innymi: ośrodki naukowe i oświatowe, biblioteki, ośrodki dokumentacyjne, niepełnosprawni, oraz wszyscy ci, którzy korzystają z utworu w ramach dozwolonego użytku osobistego.

Konieczność uzyskiwania każdorazowo zgody na usuwanie (obchodzenie) zabezpieczeń w celu sporządzania dodatkowych kopii stanowi zagrożenie dla swobodnego korzystania z licencji ustawowych obowiązujących w obecnym brzmieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Do najważniejszych problemów wynikających z takiego zapisu zaliczamy:

1. Dzieła osierocone

Niemożność uzyskania zgody na usunięcie (obchodzenie) zabezpieczeń z tak zwanych dzieł osieroconych, czyli takich, których właściciel praw autorskich nie jest znany, spowoduje ograniczenie dostępu do tych dzieł. Biblioteka posiadająca cenne i niemożliwe do ponownego zakupienia dzieło zechce je skopiować, do czego ma prawo na podstawie licencji ustawowej dla bibliotek. Jeśli właściciel praw autorskich jest nieznany, uzyskanie zgody na usunięcie (obejście) zabezpieczenia nie jest możliwe.

2. Ograniczenie domeny publicznej

Włączenie pod ochronę utworów już należących do domeny publicznej, czyli takich, do których prawa autorskie wygasły. Jeśli zostaną umieszczone na nośniku, który będzie zabezpieczony, możliwość ich kopiowania będzie uzależniona od woli uprawnionego.

3. Ograniczenie realizacji praw wynikających z instytucji egzemplarza obowiązkowego

Biblioteki otrzymujące egzemplarz obowiązkowy, jako instytucje zachowujące dziedzictwo narodowe, będą ograniczane w swoich prawach. Nie będą mogły realizować statutowych obowiązków polegających na archiwizowaniu i udostępnianiu tegoż dziedzictwa.

4. Ograniczenie praw osób niepełnosprawnych

Osoby niepełnosprawne, np. niewidomi, będą zmuszeni każdorazowo do uzyskania zgody podmiotu praw autorskich do przeniesienia utworu na format umożliwiający im korzystanie z tego utworu. Należy pamiętać, że wielu wydawcom nie zależy na ułatwieniu niepełnosprawnym dostępu do dzieł i większość działań podejmowanych w tym zakresie jest realizowanych przez samych niepełnosprawnych.

5. Penalizacja posiadania i używania środków do obchodzenia technicznych zabezpieczeń

Penalizacja posiadania i używania środków do obchodzenia technicznych zabezpieczeń wynikająca z art. 118 (1) powodujące kompletną blokadę realizacji licencji ustawowych.

6. Przewlekłość realizacji roszczeń

Proponowane brzmienie art. 79 ust. 5 jest próbą zabezpieczenia praw podmiotów, będących beneficjentami licencji ustawowych. Niemniej jednak proponowane rozwiązanie z całą pewnością jest niewystarczające. Wydanie postanowienia przez sąd, nawet w terminie trzydniowym, jest zaledwie początkiem procedury uzyskania środków, które umożliwią korzystanie z utworów. Egzekucja decyzji sądu, jeśli dojdzie do procesu, może być długotrwała i niezwykle kosztowna, po jednej stronie bowiem staną właściciele praw autorskich, zwykle dysponujący zarówno środkami finansowymi, jak i odpowiednią obsługą prawną, po drugiej zaś biblioteki, ośrodki naukowe i oświatowe, ośrodki dokumentacyjne czy też niepełnosprawni. Może to spowodować paraliż procesowy, wówczas, gdy wszyscy beneficjenci rozpoczną starania o wydanie decyzji.

Artykuł 6 ust. 4 dyrektywy daje państwom członkowskim daleko idącą swobodę tworzenia regulacji prawnych, zabezpieczających prawa beneficjentów licencji ustawowych.

Postulujemy zapisanie w ustawie takich rozwiązań, które wyłączą określoną listę beneficjentów od uzyskiwania każdorazowo zgody na usuwanie (obchodzenie) zabezpieczeń (podobne rozwiązanie zastosowano w Norwegii, która choć nie jest członkiem Unii Europejskiej, od wielu lat jest inicjatorem sprawiedliwych rozwiązań z zakresu własności intelektualnej). Takie rozwiązanie powinno oczywiście wpłynąć na zmianę art. 118 (1).

Jeśli zaproponowane rozwiązanie nie będzie zaakceptowane, uważamy za słuszne przeniesienie ciężaru zapewnienia dostępu do niezabezpieczonych treści na podmioty praw autorskich, nakazując im, na rzecz beneficjentów licencji ustawowych, wytwarzanie i dystrybucję kopii dzieł pozbawionych blokad, tak, aby już przy nabyciu dzieła było ono pozbawione zabezpieczeń. Podczas wszelkich postępowań sądowych lub też mediacyjnych prawa osób korzystających z utworu powinny być reprezentowane przez powołany do tych celów odpowiedni organ państwowy. Niezależnie od ostatecznie przyjętych rozwiązań biblioteki uprawnione do otrzymywania egzemplarza obowiązkowego, powinny otrzymywać klucz dostępu do wszystkich utworów opublikowanych na zabezpieczonych nośnikach. Zapewni to możliwość kopiowania dzieł niezależnie od decyzji właścicieli praw autorskich i tym samych zapewni możliwość zachowania dóbr dziedzictwa narodowego.

Dyskusja na temat środków technicznych zabezpieczeń jest obecnie jedną z najważniejszych dyskusji z zakresu własności intelektualnej. Uzyskanie przez właścicieli praw autorskich tak dużych uprawnień spowodowało rozszerzenie monopolu autorskiego kosztem wyjątków i ograniczeń istniejących zarówno w umowach międzynarodowych, jak i w dotychczasowym prawie europejskim oraz legislacji poszczególnych krajów.

(...)

O to chodzi. Atmosfera się zagęszcza. Dziedzictwo narodowe to jedno - bo jeśli kiedyś już wszystko będzie w postaci cyfrowej w internecie, to po co w ogóle biblioteki (zadaje prowokujące pytanie, ja wiem dlaczego one są potrzebne), ale DRM nie tylko te "licencje ustawowe" zmarginalizuje (albo wręcz uniemożliwi realizacje uprawnień z nich wynikających). DRM wyłączy również dozwolony użytek osobisty, o którym środowiska bibliotekarskie ze zrozumiałych powodów nie piszą zbyt wiele (tu jest więcej interesów wzajemnie sprzecznych, które prawodawca powinien uwzględnić, a potem nikt i tak nie będzie zadowolony w stu procentach). Przeczytaj tekst: Jeszcze o dozwolonym użytku wraz z odnośnikami umieszczonymi w tym tekście.

W toczącej się publicznej dyskusji brakuje też odesłań do relacji pomiędzy tzw. "informacją publiczną" a utworami w rozumieniu prawa autorskiego (albo szerzej: do „własności intelektualnej”). Brakuje też odesłań do dyrektywy o powtórnym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego (Dyrektywa 2003/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego, Dz.U. L 345 z dnia 31.12.2003, str. 90)...

Na potrzeby tej dyrektywy zdefiniowano między innymi takie pojęcia jak:

„dokument”, który oznacza:

a) jakąkolwiek treść niezależnie od zastosowanego nośnika (zapisaną na papierze lub zapisaną w formie elektronicznej lub zarejestrowaną w formie dźwiękowej, wizualnej albo audiowizualnej);

b) każdą część tej treści;

„ponowne wykorzystywanie” oznacza

wykorzystywanie przez osoby fizyczne lub prawne dokumentów będących w posiadaniu organów sektora publicznego, do celów komercyjnych lub niekomercyjnych innych niż ich pierwotne przeznaczenie w ramach zadań publicznych, dla których te dokumenty zostały wyprodukowane. Ponownym wykorzystywaniem nie jest wymiana dokumentów między organami sektora publicznego wyłącznie w wykonaniu ich zadań publicznych.

Pytanie, czy mogę na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz na podstawie wyżej wskazanej dyrektywy umieszczać w swoim serwisie obszerne fragmenty opinii wymienionych we wstępie organizacji, jeśli w istocie są to informacje dotyczące spraw publicznych (postuluje się zmiany i sugestie dotyczące legislacji), a autorami opinii są Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich (SBP) czyli samorządna organizacja pożytku publicznego oraz Konferencja Dyrektorów Bibliotek Szkół Wyższych, która reprezentuje biblioteki polskich państwowych szkół wyższych?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

zakres zwolnienia z obowiązku uzyskania zgody

ksiewi's picture

W opinii bibliotekarzy podoba mi się wyraźne zwrócenie uwagi, że nowelizacja wprowadzi wymóg uzyskiwania każdorazowo zgody na działania, na które z mocy przepisów o dozwolonym użytku zgoda nie jest wymagana.

To oczywiście taki skrót myślowy, bo zgoda będzie konieczna na usunięcie zabezpieczeń, a nie na dozwolony użytek, ale zakładamy, że bez tego pierwszego to drugie nie będzie możliwe.

Ustawowe zwolnienie określonej kategorii podmiotów z obowiązku uzyskiwania zgody jest ciekawym pomysłem. No ale w takim przypadku, dlaczego by od razu nie zwolnić ustawowo z obowiązku uzyskiwania zgody wszystkich, którzy objęci są przepisami o dozwolonym użytku. Innymi słowy, osoba fizyczna chcąca dokonać prywatnej kopii nie musiałaby zwracać się do twórcy o dostarczenie narzędzi, tylko mogłaby zlecić ich usunięcie komukolwiek. Dopiero usuwanie zabezpieczeń w celu dokonywania czynności zaliczanych do monopolu autorskiego byłoby naruszeniem prawa.

Na podobnym założeniu oparte jest w polskiej ustawie prawo do dekompilacji. Można dekompilować w celu stworzenia programu współdziałającego, a w innym celu już nie (nieco upraszczając, bo przepisy są trochę bardziej skomplikowane).

Oczywiście pojawia się pytanie, czy taka ochrona DRM nie stanie się iluzoryczna, bo w tym momencie wszyscy crakerzy reklamowaliby swoje narzędzia jako "służące do korzystania z utworów w ramach dozwolonego użytku". Ale z drugiej strony istota DRM polega właśnie na zabezpieczeniu technicznym, a nie prawnym - "code is the law" (chcę powiedzieć, że przy nawet najsilniejszej ochronie prawnej, DRM, który można skrakować w 5 minut nie spełni swego celu).

Poza tym, warto zwrócić uwagę na postanowienia anty-DRM projektu GPLv3, które działają podobnie jak "copyleft" - nie możesz wykorzystać wolnego programu jako technicznego zabezpieczenia ograniczającego wolności użytkowników. Jeżeli uznamy klauzule "copyleft" za istotną przyczynę istnienia pokaźnej masy wolnego oprogramowania, to może klauzule umowne tego typu przyczynią się także do zaistnienia i utrzymania zasobu treści niechronionych DRM?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>