Pan Premier sobie, a celnicy (minister finansów) sobie

Pan Premier powiedział, co powiedział, a powiedział w taki sposób, że da się to teraz interpretować w dowolny sposób. Internauci mogą teraz skalować polską dyskusję i budować przekaz globalnie. Mogą generować "pozytywne wzmocnienie" (chwalić Pana Premiera), mogą też być niezadowoleni. W zależności od odczuć. Polska trafiła do serwisu Slashdot. Są w gronie czytelników tego serwisu osoby, które wiedzą, co to znaczy. W serwisie Slashdot jednak nie pojawiła się informacja na temat założeń, które pozwalają celnikom stworzyć sobie sklepik z informacjami. Właśnie takie działania administracji publicznej muszą być brane pod uwagę w procesie interpretacji nie dość precyzyjnych słów Pana Premiera. Po prostu: zrozumiemy ich sens analizując czyny i fakty.

Dyskusja w serwisie Slashdot dostępna jest pod tytułem Poland's Prime Minister Goes For Open Government. Nazwanie przedwyborczej zapowiedzi Pana Premiera wejściem na drogę ku otwartemu rządowi być może jest przedwczesne, jeśli weźmie się pod uwagę np. doniesienia dotyczące tego, co planuje się zrobić z danymi celników.

Celnicy będą zarabiać na danych, które gromadzą - pisze w tytule swojego tekstu Rzeczpospolita. Tam też informacja na temat przygotowanego przez ministra finansów rozporządzenia. O co chodzi?

Chodzi o Projekt z dnia 13 maja 2011r. rozporządzenia Ministra Finansów w sprawie trybu udostępniania danych oraz wysokości opłat, które opublikowano w Biuletynie Informacji Publicznej Ministerstwa Finansów (swoją drogą: czy tylko ja widzę logo YouTube w stopce strony podmiotowej urzędowego publikatora teleinformatycznego ministerstwa?). Projekt rozporządzenia to zeskanowana bitmapa, włożona w kontenerek PDF-a, a więc - po raz kolejny - dokument, który został przez ministerstwo finansów opublikowany w sposób dyskryminujący bezpośrednio grupy obywateli ze względu na niepełnosprawność (por. accessibility). Rozporządzenie ma być wydane na podstawie art. 8 ust. 11 ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o Służbie Celnej.

W dyskusji na temat re-use wielokrotnie podnoszono postulat, że projektowane zasady ponownego wykorzystania informacji publicznej powinny mieć charakter uniwersalny, by ukrócić wszelkie wyjątki i odstępstwa, by wprowadzić w tej dziedzinie spójną politykę państwa.

Ministerstwo finansów postanowiło przygotować rozporządzenie, ponieważ wynika to z delegacji ustawowej. Jak brzmi ta delegacja ustawowa?

Minister właściwy do spraw finansów publicznych określi, w drodze rozporządzenia, tryb udostępniania danych, o których mowa w ust. 9, oraz wysokość opłat, o których mowa w ust. 10, uwzględniając efektywne wykonywanie zadań Służby Celnej oraz konieczność zapewnienia pokrycia kosztów przetwarzania informacji.

I w związku z tym pojawia się postulat do ustawodawcy: wszędzie, gdzie w systemie prawnym pojawiają się takie delegacje do wydania rozporządzeń, powinno się je zastąpić odesłaniem do przepisów ogólnych, dotyczących ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego (re-use). Właśnie po to, by stworzyć spójne zasady, oparte na tych samych przesłankach aksjologicznych. W szczególności realizujących zasadę, że państwo nie powinno bawić się w sklepik z informacją.

Zwracam szczególną Państwa uwagę na § 4 i § 5 projektowanego rozporządzenia, a także § 6, gdzie nawet podano wzór na podstawie którego ma być wyliczana opłata.

Proszę niniejszym ministerstwo finansów o udostępnienie tego projektu w postaci tekstowej.

Mogę - aby wspomóc osoby niepełnosprawne - przepisać z obrazka wzór "O= K*(A+B)+M" (tam są zresztą bardziej skomplikowane wzory, które uwzględniają np. ośmiokrotność liczby godzin przeznaczonych na analizę formalną i merytoryczną wniosku, albo dziesięciokrotność liczby godzin przeznaczonych na opracowanie "nowego programu" - skąd te kwoty i współczynniki?), ale udostępnienie całego projektu rozporządzenia w czytelnej formie, które przecież przygotowano już w jakimś komputerze, należy do ministerstwa.

PS.
Ciekawy jest też ten przepis art. 8 ust. 10 ustawy o Służbie celnej:

10. Za przetwarzanie danych, o których mowa w ust. 9, w zakresie niezbędnym dla ich udostępnienia, mogą być pobierane opłaty, w wysokości nie niższej niż wysokość kosztów poniesionych na ich wygenerowanie i przetworzenie.

"W wysokości nie niższej", co? Bezpłatne udostępnienie danych byłoby sprzeczne z prawem, prawda? Heh.

Oczekuje od rządu, że w przygotowywanej właśnie ustawie wprowadzającej zasady ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego zaproponuje wykreślenie z systemu prawnego wszystkich tego typu "kwiatków", zastępując je odesłaniem do zasad ogólnych, a zasady te powinny przewidywać bezpłatne udostępnienie takich danych.

Swoją drogą - kiedy zostaną podjęte skuteczne działania zwalczające "resortowość"?

Przeczytaj również: Wulgaryzacja prawa obrotu elektronicznego na przykładzie prac nad ustawą hazardową.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Informatyzacja

Informatyzacja administracji ma jednak jeden plus: szybciej i wyraźniej ujawnia jej nielogiczność, niespójność, ... Żeby nie rzec - idiotyczność.
A cytowane wzory jako żywo przypominają mi podobne (identyczne?)z rozporządzeń MSWiA.

A co z konstytucyjnością tego rozporządzenia

Sprawa jak mi się wydaje ciągnie się już długo - prace nad tym rozporządzeniem. Tak czy inaczej co zrobi świadomy obywatel? Czytając art. 61 ust. 4 Konstytucji poszuka w przepisach ustaw regulacji odnoszących się do udostępniania tego typu informacji publicznych! posiłkując się przepisem art. 1 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji (a jak wejdzie w życie nowelizacja - podobny przepis będzie dotyczył ponownego wykorzystywania). I w żadnym wypadku nie da sobie wmówić, że mają zastosowania przepisy rozporządzenia. Czyli zastosowanie będą miały przepisy ustawy o dostępie do informacji (i za jakiś czas... oraz ponownego jej wykorzystania) - czyli rozporządzenie będzie niepotrzebne ;) A co zrobi sąd jak trafi do niego z tym problemem świadomy obywatel? :)

Świadomy obywatel

VaGla's picture

Świadomy obywatel będzie wiedział, że prawo działa jako pewien system, w którym obowiązują pewne zasady interpretacyjne. Wśród nich zasada, że przepis szczególny ma pierwszeństwo przed ogólnym. I będzie musiał zmierzyć się ten obywatel z art. 1 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej, zgodnie z którym: "Przepisy ustawy nie naruszają przepisów innych ustaw określających odmienne zasady i tryb dostępu do informacji będących informacjami publicznymi".

Chodzi jedynie o to, by racjonalny prawodawca nie wprowadzał wyjątków od zasady zbyt dowolnie i by tych wyjątków było jak najmniej.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

>(...)Wśród nich zasada,

>(...)Wśród nich zasada, że przepis szczególny ma pierwszeństwo przed ogólnym(...)

Z czystej ciekawości zapytam: skąd obywatel to wie? Albo bardziej szczegółowo: zakładając, że wchodzę od zera w polski system prawny, i zaczynam zapoznawanie się z obowiązującymi przepisami od góry, począwszy od najważniejszego aktu prawnego.... gdzie i kiedy, w jakim obowiązującym zapisie prawa znajdę taką informację? Czy może jest to jedynie kwestia zwyczaju i pewnej ugody między osobami zawodowo zajmującymi się prawodawstwem? Pytam, bo prawnicy wydają się zapominać, że choć to oni zajmują się prawem z racji zawodu, prawo dotyczy wszystkich i wszystkiego i dla każdego muszą istnieć jasne, ustalone i dostępne zasady postępowania. W tym także, o ile takowe są wymagane, zasady interpretacji przepisów.

Zapis: "Przepisy ustawy nie naruszają przepisów innych ustaw określających odmienne zasady i tryb dostępu do informacji będących informacjami publicznymi" jest moim zdaniem czymś zgoła fatalnym - bo dla skrajnie świadomego, to jest stosującego zasady logiki aż do absurdu, obywatela, zdanie to oznacza ni mniej ni więcej, że ustawa ta niczego nie specyfikuje.... Dwie zaś ustawy, obejmujące nakładające się pola stosowania i zawierające takie zapisy... Zbiór pusty?

Aż chce się zawołać: Jak nie narusza, jak narusza?!

Pozdrawiam,
Tomasz Sztejka

Tu nie chodzi o ustawy, a

Tu nie chodzi o ustawy, a rozporządzenie, które powinno być uznane za niekonstytucyjne od samego początku - pytanie kto je pisał (a wcześniej ustawę) i kto opiniował?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>