Rząd planuje publikować skany, nie zaś ustrukturalizowane dokumenty
W toku uzgodnień międzyresortowych pojawił się Projekt uchwały Rady Ministrów zmieniająca uchwałę - Regulamin prac Rady Ministrów. Do projektu zgłosił uwagi m.in. Minister Finansów. A uwagi te brzmią: "Projekt wprowadza zasadę udostępniania projektów założeń projektów ustaw, projektów aktów normatywnych oraz dokumentów towarzyszących w Biuletynie Informacji Publicznej Rządowego Centrum Legislacji. Zauważa się brak regulacji dotyczących sposobu i trybu udostępniania dokumentów, o których mowa w projektowanym § 11 a uchwały. Należałoby wskazać podmiot upoważniony do określenia zasad przekazywania dokumentów do Biuletynu Informacji Publicznej Rządowego Centrum Legislacji". Uwagi zgłosiły również inne ministerstwa. Wszystkie dokumenty, które dotyczą tego projektu to (oczywiście?) skany wsadzone w kontener PDF-a.
Materiały dotyczące projektu można znaleźć w BIP RCL: Projekt uchwały Rady Ministrów zmieniająca uchwałę - Regulamin prac Rady Ministrów (to jest ten BIP, który "leży" na serwerach w Niemczech).
Zwracam uwagę na fragment uzasadnienia projektu (oczywiście muszę przepisać ręcznie z udostępnionej bitmapy):
Rządowy Proces Legislacyjny to system elektroniczny, którego zadaniem jest zebranie wszystkich obecnie rozproszonych informacji o rządowym procesie legislacyjnym dotyczących projektów założeń projektów ustaw, projektów ustaw, projektów rozporządzeń Rady Ministrów, projektów rozporządzeń Prezesa Rady Ministrów oraz projektów rozporządzeń ministrów i ich publiczne udostępnianie w sieci Internet.
Jeśli będą udostępniane jako bitmapy, to daleko nie zajedziemy. A właśnie tak będzie, gdyż w tym samym uzasadnieniu czytamy:
Wszystkie informacje związane z procesem legislacyjnym udostępniane będą na stronie internetowej w postaci zeskanowanych dokumentów.
Miłej lektury. A jeśli ktoś będzie chciał komentować - miłego przepisywania z udostępnionych obrazków. A jeśli te dokumenty chcieliby przeczytać niewidomi, to przykro mi, ale może niech spróbują w jakimś mniej dyskryminującym kraju.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Od czego jest OCR
Marazm informatyczny w tym państewku nie ma końca, jak widać.
OCR
Chyba trudno będzie OCR-ować dokumenty przepuszczone kilkakrotnie przez fax i wydrukowane w taki sposób, że szare tło zlewa się z krzaczkami liter. Odczytanie tego jest trudne nawet dla w miarę poprawnie widzącego człowieka...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Naprawdę istnieje taki soft?
Naprawdę istnieje takie oprogramowanie OCR, które przeszuka bazę projektów na stronach rządowych i wylistuje fragmenty zawierające podane przeze mnie słowa kluczowe? Podaj konkretny przykład.
Ja przepuściłem PDF pt.
Ja przepuściłem PDF pt. "Uwagi" z w/w BIP przez OCR Acrobata i dwie pierwsze strony to sieczka - są okropnie zaszumione. Wychodzą z tego pojedyncze fragmenty słów, 90% trzeba i tak przepisywać ręcznie. Dalsze strony są trochę lepsze i ręcznie musiałem poprawić jakieś 20% tekstu (wynik tutaj). Nie wyobrażam sobie robienia tego na szerszą skalę i byłoby to ćwiczenie z gatunku odcyfrowywania starożytnych inkunabułów jak to robi Google Books i Recaptcha. Ćwiczenie absurdalne, biorąc pod uwagę, że wszystkie te dokumenty oryginalnie powstały w jakimś edytorze tekstu.
--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Echelon.pl - Blog o gospodarce, konkurencyjności i sprawach społecznych
Przepisywać?
Przepisywać, czy może wycinać ze zrzutów ekranu i załączać jako "Ilustracja 1.", z odpowiednim wyjaśnieniem dlaczego pojawiają się ilustracje, a nie cytaty?
accessibility
Zgodnie z zasadami accessibility każdy niedostępny element powinien mieć ekwiwalent nadający się do odczytania przez osoby nie mogące zapoznać się z informacją na obrazku (lub na klipie). Jeśli umieściłbym obrazek - musiałbym go przepisać w ALT. A jeśli miałbym przepisany, to po co publikować obrazek, skoro mógłbym opublikować to, co przepisałem?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Zaraz rząd się oburzy, że
Zaraz rząd się oburzy, że przecież on jest od ciężkiej pracy dla dobra ogółu a nie dla przestrzegania jakiegoś tam 'akcesibiliti'...
a tak poważnie: odbieram to jako wybieg w stylu "pokazujemy obywatelom dokumenty, ale mamy nadzieję, że się do tego nie dobiorą". Kiedyś, w analogowych czasach, ważne ogłoszenia przyczepiano na tablicy gdzieś na zagubionym korytarzyku na 15 piętrze... teraz publikuje się je jako mało czytelny skan. I brać urzędnicza jest szczęśliwa.
Takich dokumentow
Takich dokumentow wyszukiwarki internetowe nie zindeksuja i nie wylapia po slowach kluczowych - wg mnie to jest jeden z najwiekszych problemow praktycznych dla wszystkich, zwiazanych z publikacja dokumentow wylacznie jako obrazki (optymalnie by bylo zeby byly publikowane zarowno wersje graficzne / obrazkowe, jak i wersje przeszukiwalne / kopiowalne).
A życie pisze usazadnienia
Proszę - to właśnie jest kolejne - że brak narzędzi do publikowania treści dostępnych dla wszystkich jest wtórny do braku chęci i empatii (tudzież pomyślunku).
PS. Listę niezarejestrowanych czasopism stworzę, ale dopiero w Święta... :(
Przecież musi być
Przecież musi być pieczątka na dokumencie, no bo ja kto bez pieczątki urzędowy dokument?
Co z tego, że na takim skanie to mogę się podpisać jako Prezydent RP, "oryginalnym" (bo nieodróżnialnym od rzeczywistego) podpisem, jest pieczątka jest dokument.
Ech, normalnie nóż w kieszeni się otwiera, szczególnie w czasach powszechnej dostępności wszelkiego rodzaju wiki, systemów kontroli wersji, itd.
Wydaje mi się, że problem
Wydaje mi się, że problem nie leży tyle w złej woli lub niedopatrzeniu w miejscu publikacji dokumentów, co w organizacji całej drogi, jaką dokumenty docierają do publikatora. O ile się nie mylę, nadal oficjalnie uznaje się dokumenty wyłącznie papierowe * - choćby z tego względu, że obecnie w systemie komunikacji elektronicznej nie istnieje instytucja "listu poleconego z potwierdzeniem odbioru", a więc czegoś, co daje wysyłającemu dokument silną gwarancję i formalne potwierdzenie, że dotarł on faktycznie do odbiorcy.
Podobnie, jeśli popatrzeć na publikowane w tym serwisie dokumenty z konsultacji społecznych, są one także papierowe i także podróżują papierowymi drogami.
Choć oczywiście wielce miłym i oczekiwanym gestem byłoby, by to publikator przepuszczał dokument przez OCR i podpinał OCR wprost pod wskanowaną bitmapę co - jak pokazują przykłady w internecie - jest jak najbardziej możliwe.
Pozdrawiam,
Tomasz Sztejka
*wiem, podpis elektroniczny. Tyle, że obecna jego oficjalna (kosztowna) forma jest zdecydowanie wykluczająca dla osób prywatnych prowadzących sporadyczną korespondencję z urzędami. Spodziewałem się raczej: idę do urzędu z dowodem - dostaję klucz prywatny i algorytm na karteczce i moja broszka jaką techniką podpiszę nim dokumenty.
"idę do urzędu z dowodem -
"idę do urzędu z dowodem - dostaję klucz prywatny"
Ja bym jednak wolał nie dostawać klucza prywatnego od nikogo.
Głupota jest uniwersalna.
Czuję się wywołany do odpowiedzi:
Zgoda, publikator niewiele może zrobić z papierowym dokumentem. Ale też nigdzie nie wskazałem, kto w łańcuchu "błyszczy" inteligencją (choć moim skromnym zdaniem - każdy). Pisanie "dostępne" to tak, jak dobre wychowanie - bo u podstaw leży świadomość, jak moje zachowanie dotyka innych. Teraz z pół Polski możnaby słomą z butów pokryć.
Co do kluczy publicznych - otóż ja bym się nie spodziewał, że w urzędzie dostanę klucz prywatny, o nie! W końcu on właśnie jest PRYWATNY. Raczej - że złożę - jak to jest teraz - wzór podpisu (w końcu to nie urząd mi mówi, jak ma wyglądać mój podpis!), czyli mój klucz publiczny. Urząd zaś udostępni swój klucz publiczny.
Co i tak nie rozwiązuje kwestii potwierdzenia dostarczenia, jedynie kwestię kontroli zaufania (że to od urzędu) i dostępu (że to dla mnie).
A otaczająca rzeczywistość skrzeczy.....:)
Czyli informatyzacja państwa jest na etapie skanerów... . Zapewne będzie duży wysyp zakupów urządzeń skanujących w urzędach po nowym roku. Ciekawe tylko dlaczego nikt na to nie zwrócił uwagi podczas uzgodnień??? Czyżby oznaczało to że nikt w administracji nie korzysta z takiej funkcji np. w PDF jak „Znajdź” (Ctrl + F)???? Aż nie chce mi się wierzyć.
Rozumiem że nie jest to aż tak istotna kwestia aby zwrócić uwagę np. ministra właściwego ds. informatyzacji??? Przeszukałem na stronie Komitetu RM ds. Informatyzacji agendy posiedzeń. Niestety ów projekt zmiany uchwały – regulaminu prac nie był przez niego rozpatrywany.... To tym bardziej ciekawe, gdyż sama treść odnosi się także bezpośrednio do prac miedzy innymi tego właśnie komitetu. No ale patrząc na zeskanowane protokoły zamieszczone na stronach trudno się dziwić że nikt w MSWiA nie zwrócił na to uwagi. Widocznie to przyjęty i ugruntowany już standard.
Czyli krótko mówiąc minister ds. informatyzacji ma jakieś inne znacznie ważniejsze sprawy na głowie. A standardy i formaty dokumentów zamieszczanych na BIPach to naprawdę mało ważne kwestie...
A tak naprawdę w końcu komu taki skan przeszkadza? Jak widać urzędnikom zupełnie nie – można go wysłać mailem, przeczytać na komputerze, przeczytać po wydrukowaniu a potem jeszcze wydrukować dowolną ilość razy. W zasadzie wszystko co potrzeba. Jest w komputerze na dysku ale jak trzeba to się go wydrukuje i włoży się go do segregatora jak przyjdzie kontrola.
Porównując obydwa projekty zamieszczone na stornie RCLu różnią się one nieznacznie miedzy sobą – tzn. ten z 10 grudnia zawiera w uzasadnieniu informację że „Wszystkie informacje związane z procesem legislacyjnym udostępnianie będą na stronie internetowej w postaci zeskanowanych dokumentów.” A ten z 17 grudnia (data pisma przewodniego) w uzasadnieniu stwierdza::” Informacje związane z procesem legislacyjnym udostępnianie będą na stronie internetowej, w szczególności w postaci zeskanowanych dokumentów w formacie PDF, lub w innym dostępnym formacie, który zapewni wiarygodność oraz autentyczność przedstawianych dokumentów.”. Czyżby jakieś światełko w tunelu?
Ciekawe są uwagi zgłoszone do projektu przez Min.Boniego (plik „Uwagi na KRM” – str. 3 - 5) –wynika z nich że były jakieś próby argumentacji dlaczego skany to nie najlepsze rozwiązanie ale jak widać nie wystarczające po zakresie zmian dokonanym w projekcie.
Czegoś nie rozumiem.
Czegoś nie rozumiem. Przecież żeby coś wydrukować to najpierw należy to stworzyć w formie elektronicznej :)
Czyli robią to tak:
- tworzą pismo w np. wordzie,
- drukują,
- skanują wydruk,
- ew. ponowna digitalizacja
Widzi tu ktoś sens?
Może kodować?
Mam taki bardzo głupi pomysł który mógłby przypadkiem zadziałać (choć byłby wielkim marnowaniem papieru, toneru i czasu). Skoro dokument MUSI podróżować na papierze (bo takie są procedury) i nie bardzo jest jak do tego papieru dołączyć elektroniczną kopię (karty sd za drogie jeszcze, do tego wirusy na jedynym słusznym systemie), to może by tak elektroniczną kopię załączać jako "dodatek A" w postaci gigantycznego kodu QR? :D
Oczywiście zakładając czysty tekst (lub jakiś rozsądny XML), a nie megabajty śmiecia z Worda...
Tak. Metadane nie wyciekną,
Tak. Metadane nie wyciekną, ani żadne czasopisma. ;)
"Rząd planuje publikować
"Rząd planuje publikować skany, nie zaś ustrukturalizowane dokumenty"
zwrócę uwagę na fakt, że to nie rząd tylko tego rządu urzędnicy! Ministrowie podpisują tylko co im się pod nos podłoży. Co też świadczy o ich pracy - tych ministrów!
Warto odnotować inicjatywy
Warto odnotować inicjatywy obywatelskie - Wydział Informatyki i Matematyki UMK w Toruniu pracuje nad systemem inżynierii odwrotnej, który będzie konwertował na tekst i strukturalizował obrazki publikowane przez rząd.
Czyli obieg informacji będzie wyglądać tak:
Zastanawiam się jaki efekt przyniosło by wysłanie do jakiegoś ministerstwa wniosku o dostęp do informacji publicznej z prośbą o przysłanie oryginalnego pliku DOC jakiegoś skanu opublikowanego w BIP? I tak dla wszystkich opublikowanych tam dokumentów...
--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Echelon.pl - Blog o gospodarce, konkurencyjności i sprawach społecznych
tylko...
Urzędnik w pkt. 2 może (i tak się dzieje) przesłać wydrukowany papier za pośrednictwem faxu. W efekcie "kombajn biurowy" tworzy PDF z tego, co przyjdzie do tego BIP. To zaś oznacza, że pkt. 4 może zwrócić krzaki.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Count your blessings
To w sumie jest jakis postęp - mogliby przecież wciąż używać tam-tamów czy gołębi.
Albo przepisywać z ekranu na maszynie do pisania czy innym gęsim piórem.
Żałosne.
Ale może dobry materiał dla jakiegoś kabaretu?
Zastanawiam się - Dziennik Ustaw nie jest chyba drukowany z faksu? Czy jestem w mylnym błędzie? Może chociaż to się da zeskanować? Pomijając, że to kompletnie naokoło i bez sensu.
@Vagla Fakt, na plikach
@Vagla
Fakt, na plikach pobranych z BIP możnaby prowadzić testy porównawcze programów OCR. A może to jest tak specjalnie robione - w tysiącach zaszumionych bitmap przekazywane są informacje dla agentów polskiego wywiadu ukryte technikami steganograficznymi :)
@incognitus
Jak się wczuć w logikę sektora publicznego to wcale nie jest tak do końca bez sensu. Przecież ktoś te faksy ręcznie przepisuje, nosi wydruki do działów BIP, skanuje na tych kombajnach biurowych. To są setki krewnych, których praca straciłaby sens gdyby wprowadzono obieg elektroniczny. I co z nimi potem zrobić? Nie można dyskryminować kogoś odmawiając mu stanowiska urzędnika sądowego tylko dlatego, że np. ma tytuł magistra wychowania fizycznego. A poza tym Unia przecież promuje politykę pełnego zatrudnienia :)
--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Echelon.pl - Blog o gospodarce, konkurencyjności i sprawach społecznych
Jeszcze BTW
Wprowadzenie do informatyki prawniczej, dr Grzegorz Wierczyński.
--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Echelon.pl - Blog o gospodarce, konkurencyjności i sprawach społecznych
Rząd przyjął uchwałę o udostępnianiu skanów
Dziś Rada Ministrów przyjęła Uchwałę zmieniająca uchwałę Regulamin pracy Rady Ministrów, przedłożona przez prezesa Rządowego Centrum Legislacji. Co czytamy w notatce po posiedzeniu rządu?
Wszyscy zainteresowani, tak? Niewidomi również?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Słowo klucz - wiarygodność
"Będą one udostępniane w postaci zeskanowanych dokumentów w formacie PDF lub w innym formacie, który zapewni wiarygodność prezentowanych dokumentów."
Autorzy projektu zrobili to dla naszego dobra (piszę zupełnie serio), uznali, że dokument musi być wiarygodny, a cóż może być bardziej wiarygodne niż skan papierowego oryginału z pieczątkami, podpisami, parafkami. Czyż nie dlatego zgodnie z ustawą w BIP-ach należy publikować "treść i postać dokumentów urzędowych" ?
a infrastruktura?
Wiarygodność jako kryterium musi dotyczyć również oceny infrastruktury służącej do publikacji. Serwer w Niemczech pewnie jest bardziej wiarygodny niż w Polsce. Tak przynajmniej może wynikać z obserwowanej praktyki RCL. Czepiam się teraz. Przepraszam, bo może tam już ktoś się nad tym zastanawia...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Z drugiej strony, nie ma
Z drugiej strony, nie ma się co dziwić, że jako wiarygodną postać jest uznawana zeskanowana bitmapa, jeśli instytucje rządowe nie posiadają nawet oprogramowania do weryfikacji podpisów kwalifikowanych (a zwykły szary urzędnik nawet nie może go sobie sam zainstalować, gdyż nie posiada uprawnień ;) Nie wspominająć już, że tego oprogramowania musi być kilka sztuk na komputerze, w zależności od jakiej firmy obywatel wynajął (bo kupić nie może) certyfikat…
To jeden z wielu argumentów
To jeden z wielu argumentów przeciwko stosowaniu kwalifikowanego podpisu - wymaga dodatkowego oprogramowania do weryfikacji. Które z niczym się nie integruje - np. z oprogramowaniem biurowym - po prostu trzeba mieć dodatkowy kawałek softu tylko do weryfikacji. Do tego dochodzą niekompatybilne formaty, rozszerzenia plików itd. Z punktu widzenia realnego a nie teoretycznego bezpieczeństwa jest to przeciwskuteczne.
W praktyce istnieje stosunkowo łatwe rozwiązanie polegające na dodawaniu podpisu osadzonego w formacie PDF. Można to zrobić dowolnym certyfikatem, także kwalifikowanym (choć nie będzie to w sensie prawnym podpis kwalifikowany - Acrobat czy iText nie mają deklaracji zgodności, więc nie są "bezpiecznym urządzeniem").
I tak robi RCL w Dziennikach Ustaw (przykład). W środku PDF jest osadzony zwykły podpis niekwalifikowany, który weryfikuje się "od ręki" (bo root należy do WebTrust i jest wbudowany w Windows), a dokumentowi pro forma towarzyszy dodatkowy podpis XAdES czyli kwalifikowany.
Jak wejdzie nowa ustawa to te dublujące się podpisy będzie mogła zastąpić np. pieczęć elektroniczna osadzona w PDF.
--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Echelon.pl - Blog o gospodarce, konkurencyjności i sprawach społecznych
wiarygodność formatu
O ile w wielu zastosowaniach PDF jest dobrym formatem o tyle do zapewnienia bezpieczeństwa nadaje się średnio. Mimo, że kryptograficzne funkcje skrótu trzymają się mocno i znaleźć kolizję jest raczej niełatwo, to tak zaawansowany format jak PDF pozostawia dużo więcej swobody niż tekst ASCII. Można w obszar objęty podpisem, zgodnie ze specyfikacją formatu, wrzucić dane, których przeglądarka nie wyświetli, a które "zrównoważą" wpływ ewentualnych nieautoryzowanych zmian w treści dokumentu na wartość funkcji skrótu. W ASCII nie istnieje taka nadmiarowość (no dobra istnieje znak TAB) i człowiek jest w stanie wyłapać ewentualne naruszenia integralności dokumentu "gołym okiem".
UTF-8 też nie jest do końca bezpieczny bowiem istnieje w nim wiele sposobów reprezentacji tego samego znaku.
>steelman<
nic nowego
Proponuje przejrzec projekt budzetu na 2010 - to tez w wiekszosci skany wlozone w pdf. Za pierwszym razem gdy to zobaczylem bylem w szoku - jak mala wiedza rzadzi tym krajem
Gdzie jest pies pogrzebany?
Zapominamy o jeszcze jednym źródle trwałości prawnej dokumentów papierowych, tak wielkiej, że robione są różne cuda żeby ją umocnić.
Otóż:
1. Szanujący się prawnik nie będzie czytał dokumentu w komputerze, bo na papierze lepiej widać.
2. Szanujący się prawnik nie będzie dzióbał w komputerze przy jakimś projekcie aktu prawnego, a zwłaszcza sam go poprawiał. Szanujący się prawnik musi nagryzmolić z boku co inni mają poprawić.
I może właśnie tu jest pies pogrzebany?
PDFy z ISIP zabezpieczone przed kopiowaniem tekstu...
Niedawno srogo się zawiodłem. Na potrzeby dyskusji potrzebowałem aktualnej treści ustawy "Prawo geodezyjne i kartograficzne" - znalazłem ją w serwisie isip.sejm.gov.pl :
http://isip.sejm.gov.pl/Download?id=WDU20101931287&type=1
- tyle, że PDF jest zabezpieczony przed kopiowaniem, więc nie mogłem zacytować tego co chciałem (a do przepisywania za dużo).
Zdziwiłem się, bo pierwszy raz natrafiłem na taki plik. Poklikałem i okazało się, że niektóre PDFy mają to zabezpieczenie, inne nie mają. Nie wiem czym się różnią jedne od drugich.
Dziwne. I denerwujące.
Zabezpieczony, nie zabezpieczony
Z tym zabezpieczeń to jest tak średnio zabawnie.
Gdy otwarłem pdfa przez Adobe Reader 9 to rzeczywiście, napisał że SECURED i nie pozwolił na skopiowanie tekstu, natomiast gdy otwarłem przy użyciu podstawowego zainstalowane programu do przeglądania pdfów - Document Viewer 2.32.0 - można bez żadnych ograniczeń kopiować tekst z pliku.
Tak z ciekawości, czy takie "przełamanie" zabezpieczeń ma się jakoś do prawa?