Przygotowania do przeglądu legislacyjnego dot. danych osobowych

"Musimy się poważnie zastanowić, jak traktować serwisy społecznościowe w kontekście ochrony danych osobowych. Obowiązujące przepisy prawne pochodzą z połowy lat 90., kiedy technologia stawiała przed nami całkiem inne wyzwania. Wtedy były głównie strony www - statyczne, oferujące dostęp do wybranych przez ich autorów informacji. Dzisiaj wszyscy mogą skorzystać z narzędzi umożliwiających publikację dowolnych treści w sieci. Potrzebny jest przegląd istniejącego prawodawstwa pod kątem wyzwań stawianych przez dzisiejszą technologię."

- Dr Wojciech Wiewiórowski, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, w wywiadzie udzielonym tygodnikowi Computerworld, zatytułowanym Prywatność w cyfrowym świecie.

Jeszcze przed wyborem na stanowisko GIODO dr Wiewiórowski zapowiedział chęć współpracy z organizacjami społecznymi, by wspólnie zastanowić się, w którym kierunku powinien zmieniać się system prawny (por. Nagrania społecznego przesłuchania kandydata na GIODO). Dziś wiele z organizacji biorących udział w publicznej dyskusji otrzymały już zaproszenia do współpracy z GIODO.

Pytania stawiane przez dr Wiewiórowskiego są istotne i jednoznaczna odpowiedź na nie, być może właśnie dzięki przyszłym posunięciom legislacyjnym, może zwiększyć pewność prowadzenia działalności gospodarczej, ale również, a może przede wszystkim, zwiększyć stopień pewności praw i wolności obywatelskich. Jedno z takich pytań brzmi: "Czy jeżeli np. [użytkownik] umieszcza zdjęcia kolegów ze studiów, jest administratorem danych osobowych, czy też administratorem jest zarządzający serwisem społecznościowym?" Temat nie jest nam obcy, a to za sprawą głośnej sprawy zdjęcia w serwisie Nasza-klasa, która jednak jeszcze się nie zakończyła (została wydana kolejna decyzja i ta kolejna decyzja GIODO została przez osobę, której dane dotyczą, zaskarżona do sądu administracyjnego).

W niedawnej wypowiedzi dla pewnego radia posłużyłem się pewną, jestem świadomy, że niedoskonałą analogią: jeśli budujemy "globalne społeczeństwo informacyjne", które może (z wszelkimi zastrzeżeniami niedoskonałości analogii) symbolizować napełniony wodą basen, i jeśli mamy ochotę pływać w tym basenie, to trudno doprowadzić do sytuacji, w której nasza koszula będzie sucha. Koszula symbolizuje prawo do prywatności. Globalne społeczeństwo informacyjne stanowi wyzwanie. Wiadomo, że przepisy prawa powinny oddawać relacje społeczne. Relacje społeczne się zmieniają, zatem przepisy prawa również powinny być modyfikowane. Ale w którym kierunku?

Dziś mamy dość rozbudowany system ochrony prywatności i danych osobowych (te dwie sfery regulacji nie są ze sobą tożsame: może się zdarzyć, że ktoś spełni wymogi dotyczące przetwarzania danych osobowych, a mimo to naruszy prawo do prywatności). Jednym z ostatnich tego typu przykładów regulacji jest Karta praw podstawowych. Artykuł 7 Karty stwierdza, że „każdy ma prawo do poszanowania swego życia prywatnego i rodzinnego, domu i komunikowania się”. Artykuł 8 przewiduje prawo „do ochrony danych osobowych”. Już tylko z tego wynika, że prawo do prywatności nie jest dokładnie tym samym prawem, co prawo do ochrony danych osobowych. Poza tym są przepisy Konwencji Rady Europy nr 108 o ochronie osób w związku z automatycznym przetwarzaniem danych osobowych, są przepisy Unii Europejskiej, które poświęcone są ochronie prywatności oraz ochronie danych osobowych. W Polsce są przepisy ustawy o ochronie danych osobowych oraz przepisy dotyczące ochrony dóbr osobistych, w śród których sądy w praktyce stosowania prawa wyodrębniły prawo do prywatności. Jest też bardzo wiele przepisów szczególnych.

Przegląd systemu prawa stanowi nie lada wyzwanie. Myślę, że taki przegląd jest istotną sprawą. Przegląd przepisów jest dobrym pomysłem również z perspektywy urzędu odpowiadającego za tę sferę stosowania prawa, z perspektywy regulatora. Od rozwiązania pojawiających się problemów zależy, w jaki sposób historia zapamięta kolejną kadencję GIODO. Wydaje się, że w interesie nas wszystkich leży, by historia zapamiętała tą (i następne) kadencję dobrze.

Im więcej podmiotów zainteresowanych obiektywnie dobrą legislacją w tym zakresie zaangażuje się we wspieranie GIODO, tym uzyskamy lepsze rozwiązania prawne. Trzeba przy tym pamiętać, że GIODO nie ma inicjatywy legislacyjnej, nie może również zaskarżać rozwiązań prawnych do Trybunału Konstytucyjnego. Wszystko to powoduje, że konieczna jest w tej materii dość szeroka platforma porozumienia. Sam GIODO kończy swój wywiad słowami, z których wynika, że rozwiązanie już dostrzeżonych problemów i tych, które zostaną dostrzeżone w czasie przeglądu, "będzie należało do priorytetów działalności GIODO na najbliższe kilka lat". A więc chodzi o "długi marsz", nie zaś szybkie, gwałtowne rozwiązania o nieprzewidywalnych skutkach. Aby wesprzeć nieco tę dyskusję warto głośno sygnalizować dostrzeżone problemy, a jeszcze lepiej - propozycje ich rozwiązania. Wydaje się istotne (zarówno dla osób, których dane dotyczą, ale też dla tych, którzy takie dane przetwarzają), by system był prostszy, by dało się go objąć w całości, by prawa i obowiązki jasno wynikały z przepisów, by ograniczać przepisy odrębne i wyjątki od wyjątków od wyjątków od zasad...

Podobne materiały gromadzę w dziale cytaty niniejszego serwisu.

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Ja się osobiście bardzo

Ja się osobiście bardzo cieszę. Mam nadzieję, że dobre praktyki z czasów MSWiA będą kontynuowane i będzie się można wypowiedzieć w temacie ;-)

abo ODO czyli OS(B)R czyli co by było gdyby

... to jest w ogóle wątpliwa konstrukcja z punktu widzenia jej sensowności. Po pierwsze: co chronione (poufność, integralność, dostępność, autentyczność, niezaprzeczalność, rozliczalność etc.). Po wtóre w jakim celu, po trzecie jest takie multum wyjątków, dziwnych wykładni i sytuacji - ot choćby mówienie o adresie IP jako danej osobowej, albo o problemie z przechowywaniem kopii bezpieczeństwa, że wydaje się konieczne co najmniej znowelizowanie tego - skrajnie przeregulowanego - prawa. BTW: swojego czasu bodajże rektor jednej z uczelni ogłosił konkurs na pracę PT "Co by się stało gdyby zniknęła kolej". Nie wiem wprawdzie, jak się ten konkurs skończył ale tak się luźno zstanawiam jakie byłyby skutki zlikwidownia UoODO (z pozostawieniem oczywiście konstytucyjnej ochrony prywatności i pozostałymi przepisami (w tym tym ostatnią radosną twórczością o fotografowaniu podstępem zamiast aparatem fotograficznym i przedostatnią tj trzecim paragrafem art 267 KK itd.). Nie żebym chciał dra Wiewiórowskiego pozbawiać pracy ale jakby ktoś tak zrobił ocenę skutków braku regulacji ....

Brak równowagi?

Moim zdaniem z jednej strony pojawiła by się masa sklepów internetowych wszelkiej maści, portali społecznościowych itp. (zniknęłyby problemy z przeregulowaniem).

Z drugiej strony miałbym z 70 telefonów dziennie z super ofertami od telemarketerów, którzy najpierw zapytaliby się mnie czy jestem zainteresowany ich super ofertą (niezamówiona informacja handlowa). Przychodziłoby do mnie kilkakrotnie więcej makulatury, ale nie byłyby to już bezosobowe gazetki z supermarketów, ale spersonalizowane przesyłki w stylu

Szanowna Pani/Panie Leszek,
nasza firma produkuje buble niesamowitej jakości...

z nadrukowanym wywijasem opisanym "Prezes". Oczywiście w białej kopercie z moim adresem, żebym przypadkiem nie wyrzucił tego do kosza już przy wyciąganiu ze skrzynki. Operatorzy komórkowi (oraz inne podmioty) przysyłaliby tyle SMSów, ile BMW wygrałem w jednej z sieci komórkowych zanim z niej odszedłem... Brak jakiejkolwiek regulacji widzę bardzo niekorzystnie.

Z jednej strony przeregulowanie mnie nie dotyka (nie mam do czynienia ze stawianiem baz danych klientów), z drugiej regulacje chronią mnie w pewnym stopniu przed nieelektronicznym spamem.

Przydałaby się opinia kogoś, kto na co dzień musi przetwarzać dane osób, których nie widział na oczy (wyrażenie zgody w formie pisemnej jest nierealne).

>Moim zdaniem z jednej

>Moim zdaniem z jednej strony pojawiła by się masa sklepów >internetowych wszelkiej maści, portali społecznościowych >itp. (zniknęłyby problemy z przeregulowaniem).

Możesz rozwinąć? Nie widzę żadnych przeszkód w założeniu własnego sklepu czy portalu społecznościowego.

Moim skromnym zdaniem żadne regulacje nie są dobre w tej kwestii. Masę SMSów ludzie i tak dostają, spam to kilkadziesiąt procent e-maili, a nasze dane szlajają się po necie siane przez naz samych po różnej maści społecznościówkach. Moim zdaniem regulacje są tylko po to, żeby państwu nie robić konkurencji, lub ją maksymalnie ograniczyć.

p.s. Jak wyobrażacie sobie taka sytuację. Mam konto na społecznościówce. Konto funkcjonuje jakiś czas. Dodaję doń sporo danych o sobie. Po jakimś czasie usuwam konto i teoretycznie dla społecznościówki powinienem przestać istnieć. Tylko, że moje dane zostały już "zguglowane", a te które nie były dostępne ogólnie i tak znajdują się na różnych czasowych kopiach bezpieczeństwa w tej firmie. Nikt mi nie powie, że jak usuwam swoje konto ze społecznościówki to świstak siedzi i wymazuje je z kopii bezpieczeństwa :D

Usunięcie konta w serwisie społecznościowym

Usunięcie konta w serwisie społecznościowym nie zmienia nic w oświadczeniu woli o przetwarzanie danych osobowych, które wyraziłeś zakładając konto (takie małe okienko, które trzeba zaznaczyć "Zgadzam się na przetwarzanie ..."). Zgoda na oświadczenie woli nie może być domyślana, dlatego jest to okienko. Wycofanie tej zgody także takie nie może być. Musisz wysłać do serwisu, najlepiej z maila, na którym się rejestrowałeś, że wycofujesz zgodę na przetwarzanie.

> Musisz wysłać do

> Musisz wysłać do serwisu, najlepiej z maila,
> na którym się rejestrowałeś, że wycofujesz
> zgodę na przetwarzanie.

i sądzisz, że po otrzymaniu takiego e-maila panowie np. z NK biorą się za kopie bezpieczeństwa i "wymazują" z nich wszystkie moje dane? :>

Pozatym dlaczego, na jakiej podstawie prawnej opierasz twierdzenie, że dopiero wysłanie e-maila MOŻE skutkować zaprzestanie przetwarzania moich danych osobowych, czyli jak rozumiem ich usunięcie?
Czy taka ew. regulacja ma na celu utrudnienie przeciętnemu zjadaczowi razowca usunięcie swoich danych? Wiadomo, że ludzie na potęge rejestrują konta na dziesiątkach społecznościowek. Potem jak nie zapomną to po prostu usuwają konta. Kto wysyła list (najlepiej polecony) z żądaniem usunięcia danych?

Odowłanie zgody

Ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną stanowi (Art. 4, podkreślenie moje):

1. Jeżeli ustawa wymaga uzyskania zgody usługobiorcy, to zgoda ta:
1) nie może być domniemana lub dorozumiana z oświadczenia woli o innej treści,
2) może być odwołana w każdym czasie.

Zatem nie twierdzę, że takie oświadczenie woli, które odwołuje zgodę na przetwarzanie spełnia ten przepis. Jeżeli dla celów dowodowych jest wystarczająca informacja w bazie, że pewne pole w formularzu zostało zaznaczone, to tym bardziej dla usługodawcy powinno być wystarczające przesłanie z maila, na który użytkownik się w takim serwisie rejestrował. Można tutaj zastrzegać, że jeżeli taki mail przyjdzie rok po usunięciu konta, to może to być za mało.
Jeżeli chcesz być bardziej pewien, wyślij list polecony.

Co do pytania, to nie wydaje mi się, że przewiercają backupy usuwając dane, ale jeżeli skorzystali by z backupu takiego i po jego odtworzeniu nie usunęli danych, to miałbyś podstawy do dochodzenia roszczeń.

a powinni wiercić...

http://prawnik.net.pl/content/view/103/6/
http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/7B87668C93 (napisane, że jest prawomocne...)

No to...

... spróbujmy:
- ochronę przed niezamówioną informacją handlową w formie elektronicznej zapewnia nie UoODO ale ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną
- ochrony przed spamem papierowym UoODO nie zapewnia, co najwyżej zapewnia, że druki są bezadresowe. Można sobie wyobrazić ("Gdyby zniknęła UoODO") ochronę na gruncie przepisów o nieuczciwej konkurencji (katalog czynów nieuczciwej konkurencji nie jest zamknięty, można dość łatwo w drodze praktyki orzeczniczej, a więc nawet bez ingerencji ustawodawcy uznać za takowe niemówione personalizowane reklamy wysyłane snail-mailem), można zresztą stosunkowo prosto i na szczeblu ustawodawcy (jednopunktowa nowelizacją ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny) sprawę załatwić, można załatwić ją w drodze decyzji dyrekcji poczty (bądź odpowiednich przepisów bo poczta jest państwowa...) o niewprowadzaniu rabatów dla masowej wysyłki (która firma wyda po kilka złotych na osobę na reklamę? Nawet te firmy, które mają moje dane osobowe i mogą je przetwarzać do celów marketingowych przysyłają mi nie więcej niż jeden list na kilka lat).

głos na pustyni...

... no i nie wiem - czy poza adresowanym spamem papierowym jest jeszcze jakiś niezbędnie konieczny przepis tej ustawy czy nikt nie jest nią zainteresowany?

W dużym skrócie - dobrem

W dużym skrócie - dobrem chronionym przez przepisy o ochronie danych osobowych jest prywatność (nie dane osobowe jako takie). To jest tzw. ochrona uprzednia, a więc mająca na celu uprzedzenie naruszenia, w odróżnieniu od ochrony następczej, a więc przysługującej po dokonanym naruszeniu.

A co by było gdyby zlikwidowano tą ochronę uprzednią? Cóż, proszę się zastanowić nad tym, czego obecne prawo zakazuje. Np. zakazuje przesyłania nieograniczonej ilości ofert tradycyjną pocztą do konsumentów - w braku ustawy, trzeba by wytaczać powództwo po zapchaniu skrzynki pocztowej w oparciu o 23 i 24 kc, czekać parę lat (sąd cywilny), płacić wpis i inne takie. Teraz ustawa tego zabrania, a GIODO działa w kilka miesięcy i w zasadzie za darmo. Mnożenie tych przykładów nie jest takie trudne: pracodawca zbierający bez ograniczenia dane o pracownikach, ich życiu prywatnym ("bo może szkodzić firmie po godzinach"), inwigilujący pocztę pracowników i ich aktywność w sieci bez wiedzy inwigilowanych, niczym nie ograniczony handel bazami danych osobowych, outsourcing w bliżej nieokreślonych krajach afrykańskich ("bo taniej", ale nie zawsze bezpieczniej) itd.

Uchylenie ustawy o ochronie danych osobowych to byłaby bardzo głęboka zmiana i to zmiana na niekorzyść. Po pierwsze, przejście z drogi postępowania administracyjnego na cywilne: drożej, bardziej skomplikowanie (sąd cywilny stron nie pouczy, GIODO musi), generalnie pozbawienie ochrony. Po drugie, przejście z ochrony ex ante na ex post - mało efektywne, bo naruszenie się już dokonało. Co mi z tego, że ktoś mnie na ostatniej stronie jakiejś gazety przeprosi mikroskopijną czcionką? A teraz ustawa mu konkretnych rzeczy zakazuje. Po trzecie, to drastyczne obniżenie poziomu ochrony prywatności - zanim (i jeżeli) ochrona ex post doprowadziłaby do wykształcenia jakichś ogólniejszych reguł postępowania, miną lata. I poza wszystkim, w kontynentalnej kulturze prawnej się uchwala ustawy, a nie liczy na rolę prawotwórczą orzecznictwa sądowego w zakresie kształtowania konkretnych obowiązków prawnych ciążących na obywatelach.

Ze zjawiska nadregulacji zdaję sobie sprawę - ale chyba akurat w zakresie ochrony danych osobowych ono nie występuje. Jest wręcz przeciwnie - praco nie nadążą za życiem społecznym, na co trafnie zwraca uwagę dr Wiewiórowski. Nie trzeba uchylać ustawy o ochronie danych osobowych, ale trzeba ją uwspółcześnić.

To nie tak

Nie proponuję likwidacji UoDO, tylko pewien eksperyment intelektualny, który IMHO mógłby pomóc w uwspółcześnieniu ustawy. Mógłbym zapytać inaczej: "a co właściwie z sensem ta ustawa robi?" (ale byłoby to pytanie nieścisłe i brzmiało niegrzecznie). Jak na razie widzę jeden przykład: przesyłanie ofert personalizowanych zamiast druków bezadresowych. Mam wątpliwość czy to jest poważne zagrożenie (po pierwsze koszty, po wtóre kilkanaście milionów użytkowników NK, Facebooka itd, którzy ochoczo zgadzają się na wykorzystanie ich danych osobowych przez firmy współpracujące z portalami, a więc potencjalnie przez dowolną firmę również w celu wysyłania papierowych listów, po trzecie można się przed tym zabezpieczyć ustawowo prościej i taniej niż rzez OoODO) ale przyjmijmy, że to jest jeden argument i że w znowelizowanej ustawie należy tę opcję wykluczyć. No to mamy jeden punkt :)
ale nie wierzę, że racją istnienia GIODO i całego biura jest to, żeby nikt nie podesłał mi do skrzynki listu adresowanego na "Maciej Szmit" z tekstem "Szanowny Panie Macieju, kup Pan" tylko druk bezadresowy do "Drogiego klienta" z tekstem "Szanowny Kliencie kup Pan". Trochę mało. Popatrzmy na inne przykłady:
pracodawca inwigilujący pocztę to już przesada - idzie siedzieć z art 267 par 3 KK jeśli to poczta elektroniczna a z art 267 par 1 KK jeśli papierowa. UoODO nie ma tu nic do rzeczy, nie jest nawet stroną w sprawie (karnej). Pracodawca naruszający prywatność pracownika - toż art 11(1) Kodeksu Pracy (prywatność jest dobrem wymienionym w Konstytucji, że o deklaracjach i konwencjach międzynarodowych nie wspomnę).
...
Wybiegając nieco naprzód osobiście uważam, że albo GIODO (instytucja nie dr Wiewiórowski osobiście rzecz jasna...) jest za mocny (nie mam inspektora od ochrony tajemnicy lekarskiej, handlowej, adwokackiej, radcowskiej, spowiedzi, dziennikarskiej, patentowej i pewnie z tuzina innych) albo za słaby (jeśli ma być ustawowym strażnikiem prywatności to powinien mieć "pion prokuratorski" jak IPN) i pilnować choćby właśnie ochrony tajemnicy lekarskiej działając nie w trybie administracyjnym ale kierując sprawy do sądów karnych.
Tak czy inaczej wydaje się, że Vagla słusznie poruszył różnię między prywatnością a danymi osobowymi. Administracyjna ochrona tych drugich jako narzędzie ochrony tej pierwszej jest moim zdaniem kulawa.

Pracodawca kontrolujący

Pracodawca kontrolujący pocztę pracowników "idzie siedzieć"? Zaiste, dosyć rewolucyjne podejście... Szkoda, że prawnicy dotąd na to nie wpadli ;-) Ale to chyba dlatego, że do znamion przestępstwa z art. 267 par. 3 kk należy działanie celem uzyskania informacji, do której uzyskania nie jest się uprawnionym, co w przypadku kontrolowania przez pracodawcę bez wiedzy pracowników ich kont pocztowych byłoby trudne do udowodnienia. Jako działanie celowe i przestępstwo umyślne.

prawnicy w ogóle :)

jeszcze nie wpadli, jak mi się zdaje na skorzystanie ze skądinąd jeszcze ciepłego paragrafu 3. Myślę, że kwestia jest ciekawa, zresztą prawem pracownika do prowadzenia prywatnej korespondencji z miejsca pracy zajmują się mądrzejsi ode mnie (były ciekawe wypowiedzi dra Lacha na ten temat), niemniej nadal się zastanawiam czy aby UoODO akurat chroni mnie przed podglądaniem moich maili przez pracodawcę - w końcu moje dane on może znać i przetwarzać, a że moim rozmówcą jest jakiś tam, Panie, Listproc, to nie wiem czy dane tego Listproca ochronie podlegają :)

aby jeszcze więcej zamieszać dodam, że

w końcu moje dane on [pracodawca - mój dopisek] może znać i przetwarzać

Owszem, pracodawca może znać dane osobowe, ale przetwarzać tylko w określonych celach,a nie tak zupełnie ogólnie. Może ktoś wskaże przepis prawa dopuszczający przetwarzanie danych osobowych w celu kontroli, no właśnie czego: pracownika, zachowań pracownika w pracy, korespondencji, własnych komputerów, łączy itd.

Art. 23 ust. 1 pkt. 5 ustawy

Art. 23 ust. 1 pkt. 5 ustawy o ochronie danych osobowych. Z wszelkimi ograniczeniami wynikającymi z tego przepisu. Innego nie ma.

Panie P. Vagla coś nie tak....

Owszem zaskarżono kolejną decyzję GIODO (dodam, że decyzję wydał poprzedni inspektor "rzutem na taśmę") dotyczacą zdjęć na portalu Nasza Klasa (NK) ale to nie dotyczy podlinkowanej sprawy ("głośnej sprawy zdjęcia w serwisie Nasza-klasa").
W tej sprawie( GIODO przegrywa w NSA - Dane osobowe zawsze podlegają ocenie uprawnionych organów) urząd też wydał kolejną decyzję, która skarżona nie bedzie... Urząd GIODO nakazał spółce naprawienie uchybień w kwestii przetwarzania danych skarżącego....teraz czekamy na reakcję spółki
pozdrawiam

Wyrok WSA decyzja GIODO, dane osobowe na nk.pl

W dnu 1.12.2010 roku WSA w Warszawie wydał wyrok oddalający decyzję GIODO w sprawie danych osobowych na portalu nk.pl...
To już 3 wyrok w tej sprawie 2 z WSA i NSA
Kiedy sprawa się zakończy ?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>