Pornograficzne autoportrety nieletnich - co z nimi w Polsce?

To już było: Autopornografia dziecięca (2004 rok). Teraz zaś mamy kolejny przypadek: w USA piętnastolatka przesłała do swoich kolegów swoje roznegliżowane zdjęcia. W związku z tym może zostać uznana za przestępcę na tle seksualnym i zostać wpisana do specjalnego rejestru.

O sprawie można przeczytać m.in. w tekście pt. Hottinger: Law didn't anticipate cell phone photo case (video). Takie sprawy zbieram w dziale dzieci, pornografia, a temat jest również związany z właśnie nowelizowanym kodeksem karnym (por. Tak, tak, nowelizują kodeks karny... wizerunki małoletnich, hacking, 269b... oraz Zapraszam na burzę mózgów: argumenty przekonujące Pana Prezydenta do uruchomienia kontroli konstytucyjnej noweli kodeksu karnego). W tej nowej sprawie uczennicy z The Licking Valley High School (jak przypuszczam chodzi o szkołę w Ohio). Skoro dziecko sobie robi zdjęcie, to oczywiście to zdjęcie posiada. Jeśli sobie robi zdjęcie "pornograficzne" - no to posiada zdjęcie pornograficzne z udziałem małoletniego. A jak jeszcze przesyła takie zdjęcie innym, to przesyła treści o charakterze pornograficznym z udziałem małoletniego. A jak przesyła to innym małoletnim, to prezentuje treści pornograficzne małoletniemu (i można się zastanawiać, czy narzucając mu odbiór, czy nie)... Oczywiście w USA sprawa nie jest taka prosta. Tam są różne stopnie przestępstw na tle seksualnym.

Tak czy inaczej - w tej wskazuje się przepisy Senate Bill 10 (pewna wersja federalnej ustawy Adam Walsh Act, która obowiązuje w stanie Ohio; odnośnie Adama Walsha por. Pozycjonowanie i ochrona dzieci), zgodnie z którymi jeśli przestępca (na tle seksualnym), który dopuścił się czynu zabronionego po raz pierwszy, a jest w pewnym wieku (14, 15 lat), to sędzia może odstąpić od wpisania takiej osoby do specjalnego rejestru przestępców na tle seksualnym... Dziewczyna przebywa w areszcie domowym (a z telefonu komórkowego i z internetu może korzystać jedynie pod nadzorem osoby dorosłej).

Zdaje się, że niedawno ktoś w komentarzach wspominał coś, o autopornografii?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

o tempora o mores...

Czasy się zmieniają, ludzie się aktywizują seksualnie wcześniej i przy tym korzystają z dostępnej powszechnie technologii. Odpuśćmy sobie dyskusję czy to zmiany pozytywne czy negatywne, ale jedno trzeba zauważyć - to są zmiany rzeczywiste i docierające od jakiegoś czasu i do Polski.

Na tym tle mamy prawo, które właśnie zmieniono, by było takie samo jak dawniej, tylko bardziej.

Można więc oczekiwać podobnych sytuacji. Kolejna nieletnia zrobi sobie "gorące" fotki i wyśle je ukochanemu (żeby sobie innej nie szukał na wyjeździe), ktoś to zauważy i doniesie gdzie trzeba... I wszystkim będzie głupio, ale prokurator akt oskarżenia wyprodukuje a sąd będzie miał wybór między bezsensownym wyrokiem a umorzeniem ze względu na niską szkodliwość i etykietką podejrzanie łagodnie traktującego pornografię dziecięcą. I co wybierze?

Zresztą podobne sytuacje pojawiają się w przypadkach nie zdjęć ale samego seksu. Uczennica lat 14 może mieć chłopaka z wyższej klasy, lat 16, co skutkuje w dzisiejszych czasach tym, że jeśli zostaną przyłapani razem w niedwuznacznej sytuacji to on może trafić do więzienia... A jeśli oboje są poniżej 16, to cała parka do poprawczaka. Nie o to zapewne chodziło autorom przepisów ale liczy się litera prawa, choćby była kulawa.

Być może gdyby te przepisy konsultowano z socjologiem, seksuologiem i paroma innymi specjalistami, to można by uchwalić prawo nie grożące takimi sytuacjami. Jednak kombinacja seks+nieletni jakoś tak wyłącza wyższe funkcje logiczne w mózgach prawodawców - nie tylko zresztą polskich.

khm, khm

Czasy się zmieniają, ludzie się aktywizują seksualnie wcześniej

"Wcześniej" w stosunku do tego, co było 50 czy 500 lat temu? Pytam dla zwykłego sportu i prowokacji :]

kombinacja seks+nieletni jakoś tak wyłącza wyższe funkcje logiczne w mózgach prawodawców

Presuponuje Pan uprzednie istnienie/działanie czegoś. Nie chciałbym publicznie obalać tej presupozycji, bo mogłoby to być karalne... ;)

Przy pełnym sprzeciwie wobec pedofilii - czekam na zdecydowane działania w celu ukrócenia dystrybucji egzemplarzy "Lolity" i ukarania wydawców, a także ocenzurowania perwersyjnych dziełek tych żłopiących wino pod oliwką degeneratów znad Morza Śródziemnego.
Byłoby to wszystko niesamowicie pouczające.

Z seksualnymi koneksjami

Z seksualnymi koneksjami dzieci jest jak z prawami autorskimi: wszystko jest "stratami" więc wszystko z tej działki trzeba penalizować. Nawet kosztem powagi prawa i szacunku dla tegoż prawa.

'Twarde' prawo, ale tylko prawo.

Pod pewnymi względami ciekawe porównanie, choć zwalczanie seksualności nieletnich cieszy się chyba większym społecznym przyzwoleniem (a może i aprobatą). W obu przypadkach przepisy ('projekty' przepisów) penalizują aktywność typową wśród nastolatków, która ścigana i karana jest później bardzo wybiórczo.

Takie regulacje dają policji olbrzymią władzę (bo na każdego coś się znajdzie, jak nie mp3 na dysku, to kontakty w latach młodości z koleżanką, lub nawet jej zdjęcia na dysku... lub na papierze), ale też utrudniają jej pracę(skoro każdy kontakt ze służbami grozi ukaraniem, to rozsądny człowiek będzie unikać z nimi kontaktu, a w najlepszym razie będzie bardzo ostrożny w kontaktach z nimi). Równolegle podkopując autorytet (karanie osób nie robiących niczego złego w odczuciu lokalnej społeczności i jednoczesna bezsilność wobec innych dopuszczających się czynów 'niegodnych' ale legalnych).

A jeśli oboje są poniżej

A jeśli oboje są poniżej 16, to cała parka do poprawczaka...

O ile pamiętam to Art. 200 KK mówi o wieku 15 lat.
Poza tym drobnym szczegółem się zgadzam z przedmówcą - sytuacja jest delikatnie mówiąc nie do końca przemyślana.

Na jakiej biologicznej przesłance stwierdza się, że osoba w wieku 14 lat, 11 miesięcy, 31 dni nie może decydować o swojej seksualności, a osoba o wieku 15 lat i 1 sec już może? Jakiż to biologiczno psychiczny przełącznik przeskakuje z pozycji "wył" na "wł" w tę magiczną godzinę, w którą kończy się 15 lat? I dlaczego u Polaków przeskakuje w wieku 15lat, a u innych nacji w innym? Takie kilka pytań, które warto sobie zadać gdy się rozważa takie problemy - odpowiedź "jakiś wiek trzeba ustalić" jest imo odpychaniem problemu.

prawo jest niedoskonałe

Ma Pan rację: prawo jest niedoskonałe. I co więcej, za słabo chroni dzieci. W różnych krajach granica wieku jest określona różnie, co oczywiście jest nielogiczne i krzywdzące dzieci. Czym się różni dziewczyna w wieku 14 lat 11 miesięcy i 31 dni od dziewczyny w wieku 15 lat i 1 sec? - dokładnie niczym, dalej jest to dziecko, któremu należy się ochrona przed wszelkiej maści zboczeńcami, którzy taką dziewczynkę by chcieli wykorzystać. W majestacie obowiązującego prawa 15-letnia dziewczyna może być wykorzystana przez pedofila bez żadnych konsekwencji dla niego, bo teoretycznie wyraziła zgodę. Tak niski wiek zgody powoduje to, że pedofile obchodzą prawo polując na dzieci, które już ukończyły 15 lat a wyglądają dużo młodziej z powodu opóźnionego dojrzewania. I takiemu komuś nic nie można zrobić, a Policja rozkłada ręce, że nie ma przestępstwa. Skoro prawo jest złe, to trzeba je zmienić. W takim wypadku obowiązkowo trzeba dla dobra naszych dzieci podnieść wiek ochrony do 18 lat. Skoro dopiero po ukończeniu 18 lat dziecko staje się dorosłe i może świadomie pić alkohol, głosować w wyborach, grać w kasynie, itp - to analogicznie w wieku 18 lat dziecko, przynajmniej w teorii, jest gotowe do świadomego współżycia seksualnego. W praktyce wygląda to nieco inaczej, w wielu przypadkach nawet 19-latki zachowują się jak dzieci i nie są w stanie podjąć w pełni świadomie różnych decyzji, również tych dotyczących sfery seksualnej. Jest to dowód na to, że wiek ochrony należy podnieść do 18 lat, które jest absolutnym minimum, ponieważ do ukończenia 18 lat jest się dzieckiem. A każdy, kto się dobiera do dziecka ma miejsce w więzieniu.
Wydaje mi się, że wiek zgody powinien wynosić dokładnie 20 lat, wtedy prawo będzie chronić wszystkich nastolatków i nastolatki przed tymi, co chcą im wyrządzić krzywdę. Można przyjąć, że prawie każdy człowiek w wieku 20 lat jest już na tyle dojrzały, by mógł podjąć świadomą decyzję w sprawie współżycia. Jednak ze względu na to, że prawną dorosłość uzyskuje się w wieku 18 lat, niech granica wieku zostanie zmieniona z 15 na 18 lat, będzie to wtedy i tak duży sukces w walce z tymi, co wykorzystują dzieci, bo takiego prawa już nie da się obejść.

Udoskonalmy prawo

Chciałem niniejszym oświadczyć, że pomimo przekroczenia 30 roku życia, czasem w dalszym ciągu zachowuję się jak dziecko, nie jestem w stanie podjąć świadomie decyzji, w szczególności tych dotyczących sfery seksualnej.
W związku z tym usilnie postuluje podniesienie granicy penalizacji współżycia na... powiedzmy 40 lat.
Z góry dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojego wniosku.

A poważniej. Ochrona dzieci przed aktywnością seksualną po pierwsze powinna dotyczyć partnerów o znaczącej różnicy wieku (w innym przypadku penalizujemy zabawy w doktora w przedszkolu).

Po drugie obecne przyjęcie granicy wieku bazuje na wieku przeciętnego dojrzewania płciowego, w momencie uchwalania tego przepisu. Obecnie dzieci dojrzewają szybciej, co zauważyli pozostali komentatorzy, jakkolwiek są oczywiście tacy (bo średnia), którzy dojrzewają później. Może rozwiązaniem byłoby określenie tej granicy na podstawie występowania, bądź nie miesiączki. Ale to będzie działało (będzie?) tylko w odniesieniu do kobiet.

Ochrona dzieci przed

Ochrona dzieci przed aktywnością seksualną po pierwsze powinna dotyczyć partnerów o znaczącej różnicy wieku.

Moim zdaniem, ciekawy pomysł, przynajmniej wart teoretyzowania i dyskusji.

Oczywiście, nie mówimy o czynach zabronionych popełnionych bez zgody pokrzywdzonego, lecz tych za zgodą każdego uczestnika.

Jakiekolwiek czyny wobec dziecka do 15 lat (a może 13) postulowałbym pozostawić nadal jako zabronione bez zmian, tzn. nawet za zgodą pokrzywdzonego. Moim zdaniem, to nie jest okres życia, na który prawo może akceptować współżycie seksualne, nawet jeśli dziecku wydaje się, że nie będzie to miało dla niego negatywnych skutków.

Zwracam natomiast uwagę na zakaz czynności seksualnych dokonywanych - tylko za zgodą drugiej osoby - wobec dziecka powyżej 15 roku życia (lub 13: patrz wyżej), aż do powiedzmy 17 roku życia, jeśli sprawca jest od pokrzywdzonego starszy co najmniej o powiedzmy 5 lat? Zakazana różnica wieku mogłaby być zróżnicowana w zależności od wieku młodszej osoby, tj. rosnąć aż do ukończenia przykładowego 17 roku życia przez młodszą osobę.

Dałoby to następujący skutek.

Z dwojga nastolatków w wieku np. 14 i 16 lat, za obopólną zgodą, starszy nie podlegałby odpowiedzialności karnej, nie z samej znikomości szkodliwości społecznej czynu (czego ocena spada na barki sędziego), ale już z tytułu samego wieku.

Natomiast czyn 50-latka wobec 15-latki byłby już zabroniony, co mi osobiście wydaje się dość uzasadnione.

Przy przyjętych wyżej liczbach wieku, powiedzmy skutkowałoby to również zakazem w różnicy wieku 13-18+, 14-18+, 15-24+, 16-30+, 17-30+.

Podane przeze mnie wiek i różnica wieku są przykładowe, dla uwidocznienia (mam nadzieję) zagadnienia.

Z jednej strony, widzę problem w nazywaniu pedofilią zgodnego współżycia 17-latka z 14-latką czy też 13-latka z 16-latką.

Z drugiej strony, widzę potrzebę ochrony prawidłowego rozwoju młodzieży troszkę starszej niż obecne 15 lat przed namową do podejmowania (nawet za jej zgodą) różnych czynności seksualnych z kimś znacznie doroślejszym od niej, tzn. "doroślejszym" w zdolności do oceny sytuacji, podejmowania samodzielnych decyzji i brania pełnej odpowiedzialności. Tutaj nadal widzę dobro dziecka.

Przepisy tego rodzaju

Przepisy tego rodzaju wprowadziło, o ile wiem, kilka stanów w USA. Konkretne zakresy trochę się różnią ale idea właśnie taka - unikanie karania przy niewielkiej różnicy wieku.

Sztywna granica.

Główną zaletą określenia sztywnej granicy, jest prostota określenia czy kontakty są zabronione. Ułatwia to określenie własnej odpowiedzialności, jak i redukuje koszty organów ścigania. Dlatego sądzę, iż nie warto rezygnować ze sztywnej granicy.

Rozwiązaniem mogłoby być połączenie obu koncepcji - norma zabraniająca kontakty (zdjęcia itd...) z osobami poniżej pewnego wieku (np 15), chyba że... (wyłączenie odpowiedzialności na podstawie jakiejś listy przesłanek: np. drugorzędne cechy płciowe, miesiączka, strona inicjująca, przyzwolenie,różnica wieku..).

"A poważniej. Ochrona

A poważniej. Ochrona dzieci przed aktywnością seksualną po pierwsze powinna dotyczyć partnerów o znaczącej różnicy wieku (w innym przypadku penalizujemy zabawy w doktora w przedszkolu).

A co 12-13 letnimi dziewczynkami mającymi 2-3 lata starszych "kolegów". Zbyt mała różnica wieku? Do wykorzystania przecież może też dojść (i dochodzi).

to nie ma sensu

Wydaje mi się, że wiek zgody powinien wynosić dokładnie 20 lat

A czemu nie np. 20 lat i 1 miesiąc?

Dlatego, że w dniu 20

Dlatego, że w dniu 20 urodzin przestaje się być nastolatkiem.

Aha

Aha, a w dniu 50 urodzin przestaje się być "-dziestolatkiem". No tak, to jest rzeczywiście argument.

Granica rozpoczęcia współżycia.

Z podnoszeniem granicy wieku inicjacji niesie ze sobą przynajmniej jeszcze 2 problemy:

  • co zrobić z dziećmi osób poniżej granicy wieku (skoro decydujemy się karać za współżycie to co zrobić z dzieckiem z takiego związku, skoro rodzicom mają być dotkliwie ukarani)
  • automatycznie zmniejszamy dzietność kobiet, a więc i przyrost naturalny, bo ograniczamy okres w jakim kobieta może rodzić dzieci (faktyczna zmiana mogłaby być niewielka, bo na faktyczną liczbę urodzeń ma wpływ bardzo wiele czynników).

Określenie sztywnej granicy

Określenie sztywnej granicy w sytuacji kiedy jest ona płynna jest głupie samo w sobie.

Podejście do problemu.

Komentarz Kuby jest moim zdaniem najlepszą ilustracją problemu (i to niezależnie czy został zamieszczony jako prowokacja, czy też są to prawdziwe przekonania autora). Faktycznie w Polsce w przestrzeni publicznej dominuje przekonanie, iż seks dzieci i młodzieży jest czymś złym i powinien być co najmniej ograniczony.

Mam pewne wątpliwości, czy powyższe przekonania przekładają się również na życie Polaków. Spotkałem się z niejednym przypadkiem, gdy osoba podobne poglądy jednocześnie akceptowała związek swojej 15-16 letniej córki,siostrzenicy,wnuczki z 'młodzieńcem' w wieku lat 25.

test na dorosłość

Nie jest chyba nową propozycja, aby np. prawo wyborcze uzależnić nie od sztywnego wieku ale od rozwiązania "testu na inteligencję", włącznie z koncepcją aby wynik testu był wagą w głosowaniu (lepszy wynik = więcej głosów). No tylko, że tutaj to chyba nie ma łatwego przeniesienia...

Niemożliwe. Nikt się na to

Niemożliwe.

Nikt się na to nie zgodzi, takie podejście groziłoby tym, że wpływ na wyniki głosowania mieliby ludzie myślący a nie zwabiona kiełbasą wyborczą tłuszcza. Mogliby - straszne! - wybrać nie partię z przystojniejszym liderem albo bardziej populistycznym programem a taką, która ma jakiś sensowny pomysł na przyszłość...

Który z polityków pójdzie na takie ryzyko? Z tych, którzy mają dość władzy, by taką zmianę choćby poddać pod głosowanie?

Wiek graniczny.

Wiek graniczny aktywności seksualnej w różnych państwach ustalony jest na różnym poziomie, ale w praktyce mało w którym jest faktycznie przestrzegany. By to zmienić należałoby ustawić granicę ustawową poniżej granicy, którą w danym okresie uważa się za rozsądną - np. 7-9 lat.

Zapewnia to (przynajmniej na jakiś czas), iż osoby w tym wieku nie będą jeszcze posiadały drugorzędnych cech płciowych - tak więc ewentualne kontakty nie będą wynikały ze zdrowych pobudek, a z ogólnej skłonności (skłonności do dzieci) lub będą efektem pewnych defektów emocjonalnych (dziecko jest łatwiej wykorzystać, podobno większość przypadków kontaktów seksualnych z dziećmi, czy wręcz gwałtów na nim ma to podłoże).

Tak samo jak z

Tak samo jak z pełnoletnością (czym się różni osoba właśnie kończąca 18 lat od osoby o tydzień młodszej?).

Po prostu uznano, nie wiem czy na podstawie badań czy po prostu "widzimisie", że taka powinna być granica. Generalnie to nie jest to oparte na fizjologii, ale bardziej zdaje się na ocenie psychologicznej.

To decyzja praktyczna, bo jeśli chcieć każdemu wyznaczyć jego osobistą granicę, to trzeba by co roku badać wszystkich od (dajmy na to) 12 lat, czy już są wystarczająco dorośli...
Zorganizowanie indywidualnej oceny jest po prostu zbyt kosztowne i niepraktyczne. Nie sądzę, by ktoś na poważnie brał propozycję wprowadzenia takich testów - natomiast teoretycznie można sobie taką sytuację rozważyć. Pewnie byłoby ciekawie, niektórzy mogliby nie dostać odpowiedniego papiera do czterdziestki...

autopornografia, samookalecznie, obżarstwo i granice prawa

Jak widzę komentarze poszły w stronę pedofilii, ale chyba nie o to chodziło ("co poeta miał na myśli..."). Problemem jest jak dla mnie czy prawo - które ("nie jestem prawnikiem ale...") ma regulować stosunki społeczne - ma prawo regulować moje zachowania względem samego siebie, choćby i moralnie naganne. W zasadzie - jako liberałowi, ale konserwatywnemu - idea ta wydaje mi się wstrętną, ale zdaje mi się, że istnieje kilka "precedensów" (w potocznym a nie prawniczym tego słowa znaczeniu), to co mi się nasuwa to karalność samookaleczenia żołnierza, który chce w ten sposób uniknąć posłania na ubój w bój, zdaje mi się, że w Zjednoczonym Królestwie karze się też (czy karało, może ktoś wie?) niedoszłych samobójców. Z niewiadomych przyczyn nasze socjalistyczne państwo penalizuje też jazdę samochodem bez pasów bezpieczeństwa, a więc autoryzyko, (jakie ładne słowo mi wyszło), czy raczej jego zwiększanie... hmm zebrało się tych przykładów sporo. Czemu więc robienie sobie zdjęć miałoby być czymś gorszym? (Uwaga: mówię o robieniu sobie zdjęć, nie o ich rozpowszechnianiu, to oczywiście karalne być powinno, na tej samej zasadzie jak nie karze się paszkwilu napisanego do szuflady ale zniesławienie) Może w trosce o służbę zdrowia karać tytułowe obżarstwo (a w trosce o budżet nakazywać opilstwo, żeby nie było że prawo wyznaniowe...). IMHO niegłupie byłoby zawarcie w konstytucji zasady "prawo reguluje stosunki społeczne" i na jej mocy wszelkie próby zamienienia obywatela (poddanego) w niewolnika unieważniać: wolnoć Tomku w twoim domku...

W polskim prawie jest sporo

W polskim prawie jest sporo niespełnionego idealizmu, wiary w dobre ideały i w możliwość zmuszenia wszystkich obywateli (niezależnie od tego czy myślą tak samo czy inaczej) do przestrzegania pewnego etycznego światopoglądu utrwalonego jako system prawny. Niestety to jest taka sama utopia jak boje Don Kichota, walka z fanklubami Nozomi Kurahashi, czy ze stronami udostępniającymi napisy do filmów.

Niestety nie wystarczy uchwalić ustawy nakazująej słońcu wschodzenie tylko na żądanie ministra ochrony środowiska, a potem wymagać od sądów egzekwowania tego przepisu. Im prędzej parlamentarzyści zdadzą sobie z tego sprawę, tym mniej wysiłku organów sprawiedliwości będzie marnowane na gonienie za fantomami

Tak od tyłu zacznę

Tak od tyłu zacznę trochę...

IMHO niegłupie byłoby zawarcie w konstytucji zasady "prawo reguluje stosunki społeczne" i na jej mocy wszelkie próby zamienienia obywatela (poddanego) w niewolnika unieważniać: wolnoć Tomku w twoim domku...

Wydaje mi się, że taki zapis raczej działałby w drugą stronę - w kierunku coraz dokładniejszej regulacji życia także prywatnego. Przecież to prywatne życie ma tez jakiś tam wpływ na społeczeństwo, więc... I tak możemy dojść do punktów kontroli na ulicach, sprawdzających czy obywatel wdział ciepłe kalesonki i czapeczkę, bo temperatura spadła poniżej 270 K.

Problemem jest jak dla mnie czy prawo - które ("nie jestem prawnikiem ale...") ma regulować stosunki społeczne - ma prawo regulować moje zachowania względem samego siebie, choćby i moralnie naganne.

Tu jest sedno, w słowach "moralnie naganne". Według jakiej/czyjej moralności? Różne społeczeństwa albo to samo społeczeństwo w różnych czasach inaczej widzi moralne oceny różnych czynów... Nie tak dawno przecież (przed II w.ś.!) całkiem popularne było przekonanie, że jest moralnie dopuszczalne i słuszne wyzywać na pojedynek za zniewagę a życie bez ślubu to kompletna degrengolada moralna (a już w parze homo... w ogóle wówczas nie do pomyślenia). Albo nieszczęsna aborcja, co do której ciągle się ludzie nie mogą zgodzić - moralnie dopuszczalna (i czy zawsze) czy jednak nie.

Tymczasem jedna rzecz jest niezmienna: prawodawcy usiłują z godnym lepszej sprawy zaangażowaniem uchwalić moralność osobistą. To jest - dla mnie - obrzydliwe i moralnie naganne.

Z niewiadomych przyczyn nasze socjalistyczne państwo penalizuje też jazdę samochodem bez pasów bezpieczeństwa, a więc autoryzyko, (jakie ładne słowo mi wyszło), czy raczej jego zwiększanie... hmm zebrało się tych przykładów sporo. Czemu więc robienie sobie zdjęć miałoby być czymś gorszym?

Bo obywatel to takie bydle nierozumne, co jak mu Urząd Wysoki nie nakaże i nie zakaże, to nic ino w szkodę lezie i jeszcze sobie krzywdę zrobi.

Wracając do tych zdjęć, tu akurat mam nieodparte wrażenie, że jest to raczej efekt braku rozważenia skutków ubocznych przepisu i oderwania od rzeczywistości (takie coś na zewnątrz Sejmu i gmachów ministerialnych). Po prostu nikomu nie przyszło do głowy, że czasem tego typu zdjęcia sobie nieletni robią zupełnie dobrowolnie, z własnej inicjatywy i na własny użytek i nie jest tu konieczny udział złego zboczeńca. Stąd zakaz ogólny bez wyłączeń (inna sprawa, jak zapisać sensownie takie ewentualne wyłączenia).

Może w trosce o służbę zdrowia karać tytułowe obżarstwo (a w trosce o budżet nakazywać opilstwo, żeby nie było że prawo wyznaniowe...).

Nie ma tak dobrze. Istotą tej moralności ustawowej jest nie poprawa zdrowia czy ratowanie budżetu, ale zabronienie wszelkich przyjemności. Nie tylko tych, które wiążą się z ewentualnymi szkodami u osób trzecich, ale najlepiej wszystkich. Seksu też by zakazali, gdyby nie to, że jest on niezbędny do produkcji przyszłych podatników...

Nie do końca

"państwo penalizuje też jazdę samochodem bez pasów bezpieczeństwa, a więc autoryzyko" - tak się składa, że kiedy Ty będąc nieprzypięty pasami uczestniczysz w zderzeniu czołowym możesz zabić niewinną osobę w drugim pojeździe.

Tak więc nie tylko autoryzyko (niezależnie od kosztów leczenia i badań dowodzących, że jazda w pasach jest bezpieczniejsza), ale także zakaz zmniejszenia szans na przeżycie innych uczestników ruchu (like, ograniczenia prędkości (niezależnie od ich sensowności :) ), nakaz jazdy z zapalonymi światłami mijania/dziennymi, opony zimowe, etc).

Pozdrowienia.

Dane zrodlowe, prosze

A moglbys podac przyklad, kiedy osoba wylatujaca przez szybe kogos zabila? Chetnie poznam szczegoly.

wietrzę flame

Chciałbym, aby tematyka serwisu nadal związana była z "prawnymi aspektami społeczeństwa informacyjnego". OK?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Flame

MSPANC. Narażę się na następne przywołanie do porządku przez Piotra ale większym problemem są wspomniane koszty leczenia. Problemem nie są jednakże w tym kontekście pasy, a pokrywanie ich ze wspólnej kasy (a nie z ubezpieczenia samochodu/kieszeni kierowcy).

Wspólnej kasy...

No tak - jest problem, bo ubezpieczenie państwowe to już nie jest ubezpieczenie kierowcy. Tylko wspólna - czyli niczyja - kasa.

Czemu nie zabronić palenia papierosów, też szkodzi zdrowiu i leczenie... ale:

a) jest wysoka akcyza na papierosy - zarobek
b) jak palący obywatel zamiast korzystać z emerytury umrze na raka, to nie trzeba będzie go ze "wspólnej kasy" utrzymywać.

Zabrońmy wszystkiego

Możemy albo powiedzieć, że kierowca w podatkach od kupowanych samochodów i paliwa pokrywa koszt potencjalnego leczenia, albo określić, że leczenie powinno być zapewnione z ubezpieczenia kierowców.

W tym pierwszym przypadku koszt jest niemierzalny i cel zbierania daniny publicznej umyka przy kolejnym uchwalaniu budżetu. Podobnie jak początkowe (było tak przy uchwalaniu akcyzy wiele lat temu) uzasadnienie wprowadzenia opodatkowania paliw przeznaczeniem na budowę dróg.
Drugie podejście wydaje się sensowniejsze, ale powinna mu towarzyszyć obniżka akcyzy. Jak widać po ostatnich eksperymentach wokół leczenia ofiar wypadków jest to niemożliwe.

W obu przypadkach nie jest to argument za obowiązkiem zapinania pasów. Podobnie palący papierosy płaci "ubezpieczenie zdrowotne" w akcyzie od tytoniu.
Jest jeszcze jedna analogia. Podobnie jak w punkcie b) w przypadku palenia niezapięte pasy statystycznie zmniejszają koszty leczenia.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>