Jeszcze wniosek o ściganie

Dziennik pisze: "wystarczy jeden piracki program komputerowy, ściągnięty z internetu nielegalnie utwór muzyczny lub film, żeby narobić sobie kłopotów". Nie pisze zaś co to jest "nielegalny utwór muzyczny lub film", nie odnosi się do dozwolonego użytku, ale za to publikuje algorytm pracy policji. Zastanawiam się zatem co z tym wnioskiem o ściganie, o którym mówi ustawa?

Dziennik w artykule Przez internet do kryminału publikuje ciekawy opis działań Policji (napisano tam, że to relacja policjanta):

"Zaczynamy jak każdy użytkownik sieci typu peer-to-peer. Na naszym służbowym komputerze mamy zainstalowany program do wymieniania się plikami, np. bardzo popularny eMule" - opowiada jeden z policjantów zajmujących się zwalczaniem piractwa. "Logujemy się do sieci i szukamy popularnej piosenki czy nazwy płyty. Patrzymy, kto udostępnia ten plik. Potem sprawdzamy, czy osoba, która go wymienia, wysyła w internecie pliki, loguje się w Polsce. To bardzo żmudna praca, trzeba ustalić, kto jest dostawcą internetu, a następnie, jaki jest tzw. numer IP komputera, i wreszcie gdzie taki komputer fizycznie stoi. Uzbrojeni w nakaz prokuratorski, listę plików, nie tylko muzyki, ale także filmów, programów komputerowych czy gier, stukamy do drzwi delikwenta"

Tymczasem zgodnie z art. 122 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych ściganie przestępstw określonych w art. 116 ust. 1, 2 i 4, art. 117 ust. 1, art. 118 ust. 1, art. 1181 oraz art. 119 następuje na wniosek pokrzywdzonego. W przywołanej relacji gdzieś tu tego wniosku pokrzywdzonego brakuje (np. złożonego do protokołu).

Jest Uchwała Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 13 października 1971 r. VI KZP 34/71, w której Sąd Najwyższy uznał: "Złożenie przez pokrzywdzonego w sprawie o przestępstwo ścigane na wniosek odpowiadającego wymaganiom art. 5 § 3 i 4 kpk oświadczenia woli w postaci wniosku o ściganie wywołuje ten skutek, że postępowanie toczy się wówczas z urzędu, późniejsze więc cofnięcie złożonego wniosku jest bezskuteczne i pozostaje bez wpływu na toczące się postępowanie. Powyższe konsekwencje prawne dotyczą również wniosku o ściganie nie znanej pokrzywdzonemu osoby sprawcy, wniosek taki stanowi więc po jego wykryciu wystarczającą przesłankę procesową do prowadzenia przeciwko tej osobie postępowania karnego i nie wymaga uzupełnienia przez pokrzywdzonego żądaniem ukarania tej osoby".

Możliwa jest konwalidacja. SN w swojej uchwale stwierdził m.in.: "konwalidację nieprawidłowo wszczętego i przez pewien czas prowadzonego postępowania karnego dopuszcza się w sytuacji prowadzenia procesu o przestępstwa ścigane na wniosek pokrzywdzonego, mimo braku takiego wniosku, jeżeli brak ten zostanie następnie uzupełniony" (Uchwała Składu Siedmiu Sędziów Sądu Najwyższego - Izba Karna, z dnia 24 listopada 1995 r. I KZP 28/95). Brak wniosku pokrzywdzonego może być uzupełniony w toku postępowania, co powoduje konwalidację czynności procesowych dokonanych mimo braku wniosku (por. uchwałę składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 17 grudnia 1970 r. VI KZP 43/68 OSNKW 1971/7-8 poz. 101). Zadano tam też pytanie "kogo należy uważać za pokrzywdzonego i kto jest uprawniony do realizacji praw pokrzywdzonego" i Sąd Najwyższy odpowiedział: normują to przepisy kodeksu postępowania karnego. "Zgodnie z treścią art. 40 § 1 kpk pokrzywdzonym jest osoba, której dobro prawne zostało przez przestępstwo bezpośrednio naruszone lub zagrożone. Wniosek zatem o ściganie może pochodzić jedynie od takiej właśnie osoby". Potem zaś SN stwierdził: "Jeżeli (...) obowiązujące prawo karne procesowe nie przewiduje w tym względzie żadnych terminów, to należy przyjąć, że wniosek o ściganie może być złożony przez osoby do tego uprawnione w każdym stadium toczącego się procesu". Sąd Najwyższy uznał też: "w sprawach o przestępstwa ścigane na wniosek decydującym momentem jest wyłącznie chwila złożenia wniosku. Z chwilą złożenia wniosku przez osobę uprawnioną przestępstwo ścigane na wniosek staje się przestępstwem ściganym z urzędu (art. 5 § 3 kpk), ze wszystkimi tego konsekwencjami, a w szczególności postępowanie takie toczy się dalej niezależnie od woli osoby pokrzywdzonej czy innej osoby uprawnionej do złożenia wniosku" (Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 26 listopada 1974 r. IV KR 280/74).

Na podstawie art. 1221 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych: w sprawach o przestępstwa określone w art. 115-119 pokrzywdzonym jest również właściwa organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi.

W 2003 roku Sąd Najwyższy przyglądając się art. 197 kk (a więc innemu przestępstwu niż te wynikające z przepisów prawa autorskiego) również odniósł się do ścigania na wniosek. Sąd Najwyższy stwierdził tam wówczas: "Czyn z art. 197 kk jest przestępstwem bezwzględnie wnioskowym, co oznacza, że brak wniosku o ściganie pochodzącego od osoby uprawnionej stanowi ściśle procesową przesłankę skutkującą niedopuszczalnością postępowania karnego. Brak wniosku jest bezwzględną przyczyną odwoławczą z art. 439 § 1 pkt 9 kpk skutkującą uchylenie orzeczenia i to, niezależnie od granic zaskarżenia i podniesionych zarzutów. Nie jest dopuszczalne przyjęcie kumulatywnej kwalifikacji prawnej czynu sprawcy, z przepisu przewidującego ściganie z urzędu oraz przepisu przewidującego ściganie na wniosek, a nawet nie jest dopuszczalne ujęcie w opisie czynu przypisanego sprawcy elementów faktycznych należących do istoty przestępstwa ściganego na wniosek" (Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 15 października 2003 r., IV KK 299/2003; por. również Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Karna, z dnia 14 czerwca 2002 r. II KKN 267/2001 - tam również SN stwierdził: "Nie jest dopuszczalne przyjęcie tzw. kumulatywnej kwalifikacji prawnej czynu sprawcy, z przepisu przewidującego ściganie z urzędu oraz przepisu przewidującego ściganie na wniosek, a nawet nie jest dopuszczalne ujęcie w opisie czynu przypisanego temu sprawcy elementów faktycznych należących do istoty przestępstwa ściganego na wniosek").

Następnym etapem zmian w przepisach będzie dążenie do tego, by ściganie mogło następować z urzędu (chociaż - jak widać z relacji: dziś policja działa tak, jakby miała "stałe zlecenie"; por. Złote blachy - czy wszystko jest w porządku?). Na razie nowelizowane są głównie przepisy o odpowiedzialności cywilnej (por. Implementacja IPRED w komisji). Nie zmienia to faktu, że ocena tego czy doszło do popełnienia przestępstwa wynikającego z przepisów karnych prawa autorskiego wymaga oceny czy doszło w danym przypadku do przekroczenia zakresu dozwolonego użytku czy nie. Jeśli nie doszło do przekroczenia dozwolonego użytku, to nie może być mowy o przestępstwie (por. Trzystopniowy test - notatki i spostrzeżenia dnia drugiego).

Artykuł w Dzienniku ma jeszcze nadtytuł "Kradzież w sieci nie jest anonimowa". Pytanie o słowo "kradzież" nie jest bez uzasadnienia, ale także o pojęcie "anonimowości". Numerowi IP nie da się postawić zarzutów i są na to już przykłady procesowe (por. Po apelacji Szwed uniewinniony z powodu niewystarczających dowodów). W postępowaniach związanych z przestępstwami przeciwko prawom autorskim procedura ma również spore znaczenie.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Bomba! Bąba! :-)

Ale ciekawostka, dla mnie bomba! Czy ja dobrze przeczytałem między wierszami ?

a) Tak źle idzie biznes muzyczno/filmowo/programowy?
b) Czy już nikt nie chce płacić tak wygórowanych cen?
c) Czy nasyłanie policji na swoich potencjalnych klientów nie odniesie przypadkiem odwrotnego skutku ekonomicznego?
d) Czy nie czas wrócić do sprawy stałego abonamentu?

Ja widzę to tak, że stary model biznesowy w stylu sprzedaży krążków CD/DVD w sklepach już umarł. Klient usłyszy w radiu jakąś melodię i chce ją mieć natychmiast. Nie poleci do sklepu i nie kupi, bo jej tam nie będzie. Kupowanie w iTunes, logowanie, płatność kartą i to całe DRM odstrasza i trwa za długo, jest za drogie. Emule jest najszybsze. Jeden klik i po minucie mamy co chcemy.

Problem jak dzielić pieniądze z abonamentu da się łatwo rozwiązać. Wystarczy żeby serwer plików wysyłał informacje co było ściągane. Nawet TP S.A. może taki serwer udostępnić dla neostradowiczów i zamiast szukać emulem można by było ściągać lokalnie z prędkością kilku Mb/s. Przecież nawet ładowanie plików na taki serwer można pozostawić użytkownikom neostrady. Oni sami zatroszczą się o nowości na tym serwerze.

I już nikt i nigdy nie będzie nazywany złodziejem. W przeciwnym razie widzę co najwyżej całkowite załamanie sprzedaży dóbr intelektualnych szczególnie w atmosferze terroru i agresji przeciw własnym klientom.

Co na to VaGla?

A czy działanie policji jest w takim wypadku dopuszczalne?

Chciałbym zwrócić uwagę na Art. 235 Kodeksu Karnego, który zabrania, między innymi Policji podstępnych zabiegów. Według mojej interpretacji Policja w czasie pełnienia czynności operacyjno-rozpoznawczych nie może łamać prawa, chyba że istnieje kontratyp wyłączający odpowiedzialność karna, jak np. podczas zakupu kontrolowanego na podstawie Art. 19 ustawy o Policji. Dopóki odpowiednie przepisy nie zostaną uchwalone skłaniałbym się do tezy, że Policja nie ma prawa w taki sposób zbierać danych potencjalnych piratów komputerowych.

Też uważam, że Policja

Też uważam, że Policja nie ma takich uprawnień. Niestety (albo i na szczęście) nie ma w naszym ustawodawstwie zasady "owoców z zatrutego drzewa", która funkcjonuje w USA i dowody zebrane nawet nielegalnymi metodami mogą w procesie funkcjonować.

Owoce zatrutego drzewa

Czy aby na pewno dobrze rozumiem te anglosaską zasadę? Jeśli dowody można zdobywać nielegalnie to dlaczego w takich serialach jak CSI tak często pada kwestia, że tego czy innego dowodu nie można przedstawić, bo został zdobyty nielegalnie?

Wydawało mi się, że jest odwrotnie?

W Polsce istnieje swobodna ocena dowodów

VaGla's picture

W polskim prawie nie obowiązuje zasada "owoców zatrutego drzewa". Innymi słowy - dowód uzyskany niezgodnie z przepisami nadal jest dowodem i powinien być przez sąd oceniony. Są na to przykłady również w niedawnym orzecznictwie, które odnosi się do "owoców zatrutego drzewa". Wyrok SA w Katowicach z dnia 27 maja 2004r., sygn. II Aka 160/04: "Koncepcja „owoców zatrutego drzewa”, na która sąd I instancji się powołał, znajdująca oparcie w tzw. formalnej teorii dowodów, nie została przyjęta w polskim procesie karnym, gdzie obowiązuje zasada swobodnej oceny dowodów. Ta właśnie zasada nakłada na sąd obowiązek dokonania oceny wszystkich dowodów zgodnie z dyrektywami zawartymi w art. 7 k.p.k. (...) Przeprowadzenie w sposób ewidentnie wadliwy czynności okazania oskarżonego z udziałem osób przybranych – znanych świadkom dokonującym rozpoznania, nie zwalniało sądu merytorycznego od obowiązku dokonania oceny wiarygodności tego dowodu i przydatności dla czynionych ustaleń faktycznych".

Art. 7. Kodeksu postępowania karnego:

Organy postępowania kształtują swe przekonanie na podstawie wszystkich przeprowadzonych dowodów, ocenianych swobodnie z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego.

Jak sądze serial CSI (czy chodzi o Crime Scene Investigation?) nie dotyczy polskiego porządku prawnego.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

nie wiem czy ten watek

nie wiem czy ten watek jeszcze ktos przeczyta, ale oto na co natknąłem się dziś czytając artyluł w onecie o sprawie znanego kardiologa Miroslawa G. (http://wiadomosci.onet.pl/1538288,11,item.html)

Odnosząc się do zarzutu pominięcia dowodów świadczących o zabójstwie, pochodzących ze zgromadzonych przez CBA podsłuchów, sąd uznał, że CBA "zgromadziło je niezgodnie z ustawą o CBA, czyli nielegalnie". Powołując się na uchwałę Sądu Najwyższego sędzia Rysiński zaznaczył, że podsłuch telefonu dr. G. dotyczył zarzutów korupcyjnych, a nie zabójstwa czy spowodowania śmierci - bo wykrywanie tych przestępstw nie mieści się w katalogu działań, którymi według ustawy ma się zajmować CBA.

- Nie można więc używać tych materiałów w odniesieniu do zarzutu zabójstwa - dodał sąd.

A wiec gdyby ktos podsluchiwal kabel w poszukiwaniu np. dzieciecej pornografii, a odnalazl np. nielegalnie sciagana muzyke, to moze uzyc tego jako dowodu?
przytoczony cytat zdaje sie rzucac inne swiatlo na sprawę?

No więc ma jakiś związek

VaGla's picture

Sąd Najwyższy wypowiedział się dość niedawno w kwestii zdobywania informacji m.in. w uchwale Sygn. akt I KZP 6/07. (por. Sąd Najwyższy o podsłuchach: tylko konkretnych ludzi i tylko przy najcięższych przestępstwach. Warto też sięgnąć do wyroku Trybunału Konstytucyjnego na temat lustracji - "Trybunalskie surfowanie legislacyjne", chociaż w tym ostatnim przypadku nie czytałem uzasadnienia, a nawet nie wiem jeszcze czy zostało już opublikowane.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Masz racje

Pawel sie myli.

fruit of the poisonous tree
n. in criminal law, the doctrine that evidence discovered due to information found through illegal search or other unconstitutional means (such as a forced confession) may not be introduced by a prosecutor. The theory is that the tree (original illegal evidence) is poisoned and thus taints what grows from it. For example, as part of a coerced admission made without giving a prime suspect the so-called "Miranda warnings" (statement of rights, including the right to remain silent and what he/she says will be used against them), the suspect tells the police the location of stolen property. Since the admission cannot be introduced as evidence in trial, neither can the stolen property.

Zobacz tez definicje Fruit of the poisonous tree na Wikipedii. Jezeli Cie to zagadnienie naprawde bardzo interesuje to proponuje takze wyrok w sprawie Silverthorne Lumber Co. v. United States, 251 U.S. 385, 40 S.Ct. 182, 64 L.Ed. 319 (1920).

Pozdrowienia z mroznego Windy City.

Kto jest pokrzywdzony???

Ano chyba tylko wydawnictwa, które chciałyby sprzedać utwór, a w internecie jest za Free... A te twory, zapewne zgłosiły taki wniosek :)

O ile kojarzę, to na każdej kasecie czy krążku jest informacja o zastrzeżeniu wszelkich praw, w tym do publicznego rozpowszechniania bez zgody wydawnictwa czy też tego "kto za tym stoi"... A chyba internetowe eMule i inne, to jednak publiczne rozpowszechnianie...

To trochę jak z tym rozdzielaniem łącza dostępu do internetu... Jeśli umowa nie stanowi inaczej, to sygnał z danego węzła dotyczy tylko adresu jaki widnieje na umowie... Jak jest to domek jednorodzinny, to internet może być i w piwncy i na strychu... W przypadku kamienicy czy bloku mieszkalnego, jedynie w lokalu którego adres widnieje na umowie...

A co do użytku "dozwolonego"... Chyba nie bardzo jest "dozwolonym" użytkiem, kopiowanie utworu i nawet rozdawnictwo pośród znajomych... Można chyba jedynie pożyczyć znajomym oryginalny nośnik z utworem... Ciekawe czemu książkę można pożyczyć znajomym, ale czy zeskanowana albo odbita na ksero książka i rozdawana wszystkim znajomym, bo jest "cool" nie jest naruszeniem prawa autorskiego?? A przynajmniej naruszeniem prawa do godziwego wynagrodzenia dla kogoś kto tę książkę napisał??

To może być całkiem ciekawy temat do dogłębnej analizy treści prawa autorskiego... Bo czym innym jest publikowanie (zamieszczanie) za pomocą łączy sieciowych, własnych produktów, a czym innym zamieszczanie cudzych na własnych zasobach... A może autor nie życzy sobie aby pobierano coś z innego źródła niż jego własny serwer??

Pozdrawiam

Moim zdaniem, piractwo

Moim zdaniem, piractwo niekomercyjne (czyli nie chodzi o handel lewymi płytami na stadionie) powinno być ścigane WYŁĄCZNIE z oskarżenia prywatnego. Nie z urzędu! Nie może być tak, że organy ścigania wpadają do mieszkania, w którym "ktoś coś" ściąga, a policyjni spece od grzebania (czyt. legalnego hackowania) w internecie tą osobę namierzyły, nie mając nawet pojęcia o tym co tak naprawdę było ściągane (w sensie praw do ściąganej zawartości). W policyjnej praktyce jest, że każda muzyka i każde wideo dostępne w P2P jest pirackie, więc zachodzi podejrzenie, przekonanie, raczej da się załatwić nakaz przeszukania, a jak nie to wejdzie się "na ściganego", itp. A potem (jak już się zrujnuje życie zatrzymanemu/oskarżonemu, zabierze mu się komputer, pogrzebie się w jego mailach, zniszczy zawartość HDD) się zobaczy, czy ściągane pliki to faktycznie Madonna i Sting, a może tylko Maradonna i Shrink, którzy są tylko ulicznymi grajkami co sami udostępniają swoje nagrania live z ulicy.

Jakie jest przesłanie wyroku SN?

Sąd Najwyższy stwierdził tam wówczas: "Czyn z art. 197 kk jest przestępstwem bezwzględnie wnioskowym, co oznacza, że brak wniosku o ściganie pochodzącego od osoby uprawnionej stanowi ściśle procesową przesłankę skutkującą niedopuszczalnością postępowania karnego. Brak wniosku jest bezwzględną przyczyną odwoławczą z art. 439 § 1 pkt 9 kpk skutkującą uchylenie orzeczenia i to, niezależnie od granic zaskarżenia i podniesionych zarzutów. Nie jest dopuszczalne przyjęcie kumulatywnej kwalifikacji prawnej czynu sprawcy, z przepisu przewidującego ściganie z urzędu oraz przepisu przewidującego ściganie na wniosek, a nawet nie jest dopuszczalne ujęcie w opisie czynu przypisanego sprawcy elementów faktycznych należących do istoty przestępstwa ściganego na wniosek" (Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 15 października 2003 r., IV KK 299/2003.

Wydawać by się mogło, że w kwestii ścigania chodzi o danie głosu decydującego pokrzywdzonemu a nie prokuratorom, sądom czy innym postronnym.
Interesujący jest przypadek oskarżenia o naruszenie art. 118 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych i art. 293 § 1 kk w zw. z art. 291 § 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk – Sąd uznając brak wniosku o ściganie zmienia kwalifikację prawną, która to zmiana polega na pominięciu w akcie oskarżenia art. 118 i wydaje wyrok skazujący na podstawie art. 293 § 1 kk w zw. z art. 291 § 1 kk.
Czy w świetle cytowanego wyroku SN, powyższy wyrok jest prawidłowy Panie Piotrze?

patrzac z drugiej strony oni

patrzac z drugiej strony oni musza sciagnac polik zeby sprawdzic czy to czego szukaja rzeczywiscie tym jest, a watpie zeby usuwali po sprawdzeniu na pewno nagrywarka w komendzie pracuje 24h

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>