Francuska interoperacyjność prawa autorskiego

flaga w bezpieczne copyrightyCiąg dalszy wcześniej relacjonowanego procesu implementacji dyrektywy o prawie autorskim w społeczeństwie informacyjnym we Francji. W kolejnej odsłonie prawodawcy przyjęli poprawki, które zobowiązują konkurujących ze sobą przedsiębiorców do ujawnienia swoich tajemnic, tak by inni mogli korzystać z ich technologii. Projekt ustawy promującej otwarte standardy zabezpieczenia chronionych przez prawo autorskie utworów wzbudza wiele kontrowersji...

Wiele osób już nie rozumie co się dzieje. Z jednej strony przyjmuje się przepisy, które mają za zadanie ostro karać tak zwanych piratów (którzy pobierają pliki z internetu), karać innych za zdejmowanie zabezpieczeń służących do ochrony przed kopiowaniem plików (DRM, chociaż to nieprecyzyjne, bo DRM może służyć również do tego, by ktoś mógł dany plik odtworzyć np. 5 razy i ani razu więcej)... Z drugiej strony trwa walka o uwolnienie informacji.

Jeśli francuskie propozycje zostaną przyjęte w ostatnich głosowaniach - jak relacjonuje Washington Post - Apple będzie musiało uwolnić swój tajny format pliku, który wykorzystuje do dystrybucji muzyki w sklepie iTunes (z przeznaczeniem do odtwarzaczy iPod), podobnie będzie musiało postąpić Sony Corp. ze swoimi technologiami do ochrony przed kopiowaniem (ATRAC3). Cel? Chodzi o to, by konkurujące ze sobą przedsiębiorstwa mogły produkować kompatybilne ze sobą narzędzia do odtwarzania multimediów (mniej więcej).

Niższa izba francuskiego parlamentu przyjęła właśnie (głosami 296 do 193) projekt ustawy. Jednak to jeszcze nie koniec. Teraz projektem zajmować się będzie francuski Senat (a zacznie w maju).

Wedle komentatorów Apple raczej porzuci francuski rynek niż zacznie dzielić się swoimi skrzętnie ukrywanymi technologiami zabezpieczenia plików (a to ze względu na penetrację rynku muzycznego na świecie). Gdy zostanie przyjęte prawo, na mocy którego techniki stosowane do zabezpieczenia plików mają być ujawnione konkurentom, innymi słowy - gdy konkurenci wreszcie zaczną produkować odtwarzacze, które będą ze sobą kompatybilne - nic nie będzie wstrzymywało konsumentów, by na swój iPod pobrać pliki jedynie ze sklepu iTunes. Będą mogli pobierać te pliki z dowolnego źródła.

Jakby to najlepiej skomentować? We Francji rozpoczął się interesujący ferment. Walczą tam ze sobą siły, które mają często przeciwne wektory. Społeczeństwo informacyjne to takie ponoć, w którym informacja ma podstawowe znaczenie. Toczy się więc bój o kontrolę nad informacją. Z informacją jednak jest tak, że wszyscy z niej w jakiś sposób korzystają (dodatkowo informacja ma też inne cechy, np. takie, że kopiując ją nie zabiera się jej dostawcy; to inaczej niż z dobrami materialnymi, gdzie jest tylko jeden egzemplarz, który nie może być jednocześnie w wyłącznej dyspozycji dwóch podmiotów). Różnym podmiotom prawo przyznaje jakąś ochronę... Na przykład autorom - stąd prawo autorskie dało im czasowy monopol. Autorzy stali się jednak słabi ekonomicznie, a prawo autorskie zaczęło chronić interesy wydawców. Stąd się właśnie bierze ciśnienie na przedłużanie czasu trwania praw autorskich (długo po śmierci twórców). Ale do dzielenia się tortem zgłosili się kolejni chętni: producenci oprogramowania, producenci sprzętu, inni pośrednicy (np. tacy jak Google). Tu też zaczęło wchodzić do gry wszelkiego rodzaju patenty, ochrona baz danych czy prawa wydawców, którzy podnoszą, że oni też ponoszą nakłady na emisję, więc chcą mieć wyłączność na to co emitują. Najgorzej mają konsumenci. Organizacje broniące praw konsumentów (zwłaszcza tych konsumentów, którzy w rzeczywistości są końcowymi użytkownikami różnych "produktów" ery informacji, a więc chyba informacji właśnie) nie mają wsparcia w procesie lobbingowym. Nie stają za nimi wielkie pieniądze, które można by rzucić do walki o kolejne pieniądze...

To co właśnie się dzieje we Francji to taki właśnie jakby kompromis. Słuchajcie moi drodzy, umówmy się tak: zdejmowanie zabezpieczeń będzie karane, OK? Ale skoro wszyscy wiecie, że nie można zdejmować zabezpieczeń, to zrobimy tak, by producenci (którzy wszak też chcą zarobić by utrzymać swoje dzieci) zaczęli robić kompatybilne odtwarzacze i rozpowszechniali pliki w standardowych formatach, dobrze? Ale umawiamy się też, że dozwolony użytek, jako abstrakcyjny i "sztuczny" twór nie ma racji bytu (no bo przecież jest standardowy DRM i każdy pośrednik będzie mógł zabezpieczyć pliki, a zdejmowanie zabezpieczeń będzie karane, nie?).

Doniesienia z Francji:

...i setki innych serwisów...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>