Czekoladowy rozbiór Polski w sferze symbolicznej

Jest mi tak strasznie przykro. Przez chwilę myślałem, że to taka "kaczka dziennikarska", że ktoś sobie wymyślił i puścił w Sieć mema. Ale okazuje się, że to dzieje się naprawdę. Oto w Dniu Flagi Rzeczypospolitej Polskiej ma odbyć się "społeczna akcja", która ma "przekonać Polaków do okazywania życzliwości, optymizmu i wiary we własne siły". Zaczynam być człowiekiem, którego do optymizmu należy zacząć przekonywać, chociaż wciąż staram się okazywać życzliwość i wiarę we własne siły. Jednak świadomość, że ktoś rzeczywiście uznał za dobry pomysł odsłaniania czekoladowej karykatury symbolu narodowego przed Pałacem Prezydenckim powoduje, że staję się pesymistą. Pozostaje mi jeszcze resztka wiary. Wierzę mianowicie, że może Pana Prezydenta ktoś zwyczajnie wkręcił, wmanewrował w to przedsięwzięcie. Wierze, że nikt z Kancelarii Prezydenta nie wiedział koncepcji. Bo przecież urzędnicy Kancelarii Prezydenta - tak sobie myślę - zwyczajnie nie mogliby się zgodzić na coś takiego. Ale jeśli jest inaczej, to znaczy, że jestem znacznie bardziej wyalienowany z polskiego społeczeństwa, niż istotnie myślałem.
Aktualizacja w górę osi czasu: Walka o nowoczesny branding narodowy a zarzut sztywniactwa i ponuractwa.

To, o czym piszę, nawiązuje do anonsu opublikowanego na stronach radiowej Trójki: 2 maja pokażemy, co "Orzeł może". Na stronach Trójki jest też konkurs "Wywiń orła". W mojej opinii jest to tak głeboko chory pomysł, że brak mi słów.

Rozumiem, że wiele osób nie czuje żadnej więzi z symbolami narodowymi. Rozumiem, że wielu ludziom zależy na tym, by państwo było słabe, by rozszczelniane zasady pozwalały jakoś przetrwać codzienne problemy. Wielu uzna, że gardłowanie w sprawie Orła to przejaw sztywniactwa i jakiejś może przynależności do takiej lub innej opcji. Ja jedynie wskazuje palcem pewne zjawiska. Brak szacunku dla instytucji publicznych, kumoterstwo, możliwość przewalania pieniędzy zbieranych w imieniu wszystkich. To wszystko widać wciąż i wciąż. Pewnie już niewielu uważa, że symbole narodowe powinny być szanowane i nie ma pojęcia w jaki sposób taki szacunek wyrażać, by nie narazić się na łatkę oszołoma. Uważam, że w pierwszej kolejności szanować te symbole powinny osoby, które składały ślubowanie. Jeśli nie potrafią same z siebie, to może trzeba im dać jakiś formalny protokół?

Jest mi bardzo smutno, bo nie mam już pomysłu na to, w jaki sposób takim sytuacjom mógłbym przeciwdziałać jako obywatel. Oczywiście mógłbym jeszcze próbować rozkręcić alternatywną społeczną akcję pod hasłem "Orzeł może". Obawiam się jednak, że prowadziłoby to do aktów przemocy, agresji, użycia siły. Może zresztą komuś zależy na radykalizacji wojny polsko-polskiej. A jak sobie pomyślę, że ludzie będący obywatelami jednego kraju położonego nad Wisłą mogliby się zacząć bić i kaleczyć między sobą w imieniu Orła Białego, to robi mi się jeszcze bardziej przykro i smutno.

Już sam pomysł przemarszu z czekoladową parodią narodowych symboli uważam za co najmniej niefortunny. Ale kiedy to się rzeczywiście wydarzy, to będzie to - jak uważam - jeden z najsmutniejszych dni Rzeczypospolitej. A może wówczas już nie będzie żadnej Rzeczypospolitej. Bo zostanie kolegialnie skonsumowana. Jak ten czekoladowy ptak, który będzie to symbolizował.

Przeczytaj:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Przecież to nie jest symbol

Przecież to nie jest symbol narodowy (on wygląda inaczej) więc o co chodzi?
Nie jednemu psu Burek, nie jednemu orłu Orzeł.

Nie każde zestawienie bieli i czerwieni jest flagą, nie każdy ptak orłem, nie każdy orzeł godłem. I dobrze, bo inaczej trzeba by natychmiast wypowiedzieć wojnę USA za nadużycie symboli :-)

Momentalnie kojarzy mi się sytuacja z filmem "Dogma" :-)

Vagla trzymaj się!To nie

Vagla trzymaj się!

To nie Ty jesteś wyalienowany tylko "elity"

czegoś nie rozumiem Piotrze

Czegoś nie rozumiem Piotrze. Wrzuciłeś do jednego wora symbol państwa i jego ludyczną wersjęi próbujesz je analizować na bazie szacunku czy deprecjacji. Dziwne to bo sfery odrębne, jedna państwowa/urzędowa/oficjalna, a druga właśnie ludyczna . To co wspólnie staramy się forsować dotyczy tej pierwszej, ważnej i wymagającej unormowania, szacunku etc. Sfera ludyczna to zabawa, nie mająca orła ani ośmieszyć, choć tak może to wyglądać po nieporadnych wizerunkach, a sprowadzić pod strzechy. Takim sprowadzaniem za czasów mojej młodości były orły klejone ze słomy, haftowane, czy wyszywane na makatkach. Żaden z nich nie miał pretensji do uznania za oficjalny obraz symbolu. Czym innym bowiem jest eksponowanie na oficjalnych imprezach, w mediach, www, czy dokumentach Godła, czym innym prezentowanie orła w wersji autorskiej, ludycznej. Że może się nie podobać? jasne, każdy jest bardziej lub mniej wprawnym artystą, każdy z odbiorców ma swój gust. I choć bronię takiej formy ekspresji, mnie się też to obrazowanie nie podoba, co nie oznacza że mam prawo twierdzić że wszystkim musi się nie podobać. Piotrze co do czekoladowego "orła" a może sępa z dziobem tukana, jestem zdecydowanie na nie. Tym bardziej że poczytałem wywiad z Twórcą, który ma nadzieję na upakowanie go w gabinecie Prezydenta, a to już wchodzenie z zabawą zbyt dalekie. A kysz. Zabawa może być pozytywną alternatywą dla oficjalnych/urzędowych uroczystości, które, jak wiesz, są z reguły wedle jednego nudnego scenariusza. A tu zabawa nieco odmienna. Co wyjdzie okaże się w praniu.

Może to dlatego

Może to dlatego, że wyobraziłem sobie, że odsłonięcie czekoladowego ptaka pod Pałacem Prezydenckim w Dniu Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, nie może odbywać się bez "błogosławieństwa" Prezydenta. Ale może jest inaczej. Wtedy byłaby jeszcze jakaś szansa, jakaś nadzieja. Ale chyba jednak nie. Bo - jak czytam - "Akcja organizowana jest przez radiową "Trójkę" i "Gazetę Wyborczą", patronat nad nią objął prezydent Bronisław Komorowski"
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Hmmm...

Odsłonięcie przed Pałacem, jak i udział Prezydenta nie jest powodem do "larum grają". W końcu Prezydent oprócz oficjalności ma chyba ludzki wymiar i nie widzę problemu w jego udziale w takiej zabawie. O ile się komuś imprezy oficjalne nie pomieszają z ludyczną zabawą, bo wtedy może być rzeczywiście straszno.

Taką mam po prostu wrażliwość

Jeśli akcje organizowałaby sobie Gazeta Wyborcza - nie miałbym do tego nic. Niechby sobie organizowała ludyczną zabawę. Nawet bym tego nie skomentował. Jeśli włączona jest w nią radiowa Trójka, to pewnie sam ten fakt jeszcze nie sprowokowałby mnie do komentarza, chociaż uznaję to za niefortunne ze względu na fakt, że Trójka jest jednak częścią Polskiego Radia, a więc szczególnym medium. Ale napisałem co napisałem dlatego, że w jedzenie czekoladowej kury jest włączony Prezydent RP. I tylko to powoduje mój smutek.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

czy chcesz powiedzieć

czy chcesz powiedzieć że to uwłacza urzędowi, Orłu białemu czy co? bo ja nadal nie rozumiem po co mieszamy dwie sfery. Tak jak nie rozumiem czemu ludyczna zabawa GW miałaby prawo istnieć a już PR3 nie. Chyba jednak warto rozdzielać, jak pisałem wcześniej, i mniej stawiać pomników wszystkiemu, wszędzie i na każą okazję, lub bez.

Właśnie o to chodzi

Właśnie o to chodzi, by rozdzielać to, co publiczne, od tego, co prywatne. I o to, by odróżniać jedno od drugiego. I mam wrażenie, że w wielu przypadkach, nie tylko w takich, jak ten, organy władzy publicznej zapominają o takim rozróżnieniu. Albo zwyczajnie nie widzą potrzeby odróżniania. I nie chodzi mi o pomniki.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

figura

pomniki są pewną figurą stylistyczną :)

zgadzam się z...

z Piotrem: to to samo do niegdysiejsze Godło na koszulkach i logo-bohomaz PZPN na koszulkach piłkarzy, boli mnie troszkę to, że wielu ludzi zareagowało na to bo to "nasza piłkarska drużyna narodowa" a nie reagują gdy "to my wszyscy"... Gdyby Gazeta zrobiła imprezę z ptaszkiem o nazwie orzeł, OK, ale jeżeli Państwo masakruje własne Godło to nie jest już ludyczna zabawa, bo tych nie (współ)organizuje Państwo tylko "lud"..... w moich oczach...

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

Wirtualne pojęcia

A czym konkretnie jest "symbol narodowy"? Dla ułatwienia: czym jest "naród" i jak się jego symbole "szanuje"?

???

Czy tylko ja uważam, że zadanie takiego pytania jest smutne??

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

No tak niesko niestety upadliśmy

Lata edukacji że "społeczeństwo nie istnieje" robią swoje. Wielu ludzi zwyczajnie nie rozumie i nie czuje ( przecież mówimy o emocjach i uczuciach!) o co tu chodzi....

O, jaka ładna heurystyka

Jakiż to piękny przykład :-)

Jakie lata, jakiej edukacji i przez kogo, co ma do tego pojęcie "społeczeństwa" i jego istnienia"?

Podejdźmy do sprawy merytorycznie: albo mówimy o rzeczywistym bycie, a więc rozumiemy czym on jest i potrafimy go zdefiniować, albo też obracamy się w kręgu "przecież wszyscy wiedzą, że...", "każdy chyba rozumie, że..." i innych heurystyk naciskających na wyłącznik myślenia.

No więc te emocje są konkretnie względem czego, bo ja jakoś nie widzę adresata (chyba, że zaczniemy iść w kierunku emocji względem każdego obywatela, ale tutaj pytanie znowu o to jak się go zdefiniuje).

A moje pytanie jest bardzo istotne, bo poza religią to właśnie uczucia do "narodu" były najczęstszym wytrychem do ludzkich umysłów (i mają na koncie miliony ofiar).

hm...

ok, odpuszczam dywagacje na temat "społeczeństwa" i "narodu", zamiast demagogicznie o wytrychach zapytam:
- czym wiec jest (czyją) "narodowa" reprezentacja olimpijska
- czym jest (czyją) opieka "społeczna"

ustawa o godle i barwach mówi:

"Otaczanie tych symboli czcią i szacunkiem jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej oraz wszystkich organów państwowych, instytucji i organizacji."

Pozostaje mi tu jedynie zapytać o rozumienie pojęcia szacunku. Sł. j.polskiego:

"szacunek: stosunek do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania"

tak więc chodzi po prostu o to jaki kto ma stosunek do symboli narodowych i tyle :)

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

No i gdzie ten naród i szacunek? ;)

Spychamy dyskusję na manowce, więc tylko krótko zaznaczę, że:

reprezentacja wyłaniana jest przez Polski Komitet Olimpijski, reprezentacja jako całość nie reprezentuje nikogo, natomiast poszczególni sportowcy czy drużyny posegregowani są w ramach Komitetów Olimpijskich zrzeszonych w MKOL, mniej więcej odpowiadającym jednostkom posiadającym osobowość w rozumieniu prawa międzynarodowego publicznego (zwracam przy tym uwagę, że przeciwieństwem prawa międzynarodowego jest prawo krajowe, uprzedzając zbędną dyskusję ;).

Nie mam pojęcia o co chodzi w pytaniu czyj jest system ubezpieczeń społecznych.

Kwestia ostatnia: to jaki ma być ten stosunek i na jakich zachowaniach polegać, bo z definicji jest właśnie tylko stosunek - czyli zasadniczo definicja jest kompletnie beztreściowa, bo każdy do wszystkiego jakiś stosunek ma (nawet ambiwalentny) - nawet do zużytego żwirku w kuwetce kota. Chyba, że coś ucięło przy wklejaniu.

Trochę mi to zaczyna przypominać argument Dawkinsa o tym, czym jest smród absolutny ;)

nie jest źle

posługując się pojęciem "naród" mamy dwa wyjścia: stosować potoczne, jak widać, niejednoznaczne pojęcie albo po prostu tam gdzie są "wątpliwości natury formalnej" zajrzeć do deklarowanych danych w dowodzie osobistym gdzie "narodowość" i "obywatelstwo"... każdy z nas sam o tym decyduje. To oczywiście nijak się ma do mieszkańców np. Polski. Jednak w razie wątpliwości "czym jest naród" odpowiedź brzmi: "społeczność mająca w zadeklarowaną daną narodowość". Konstytucja: "my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej," czy dwie przenikające się społeczności narodowość i obywatelstwo.

Tak wiec reprezentacja narodowa to reprezentacja (zespół reprezentujący) powyższe, z rygorami w dowodach tożsamości (bycie reprezentantem Polski wymaga polskiego obywatelstwa ale nie koniecznie polskiej narodowości).

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

Cóż najprostsza definicją

Cóż najprostsza definicją Narodu to suma poniższych:

- wszyscy nasi wstępni
- wszyscy nasi zstępni
- my żyjący aktualnie

Co do społeczeństwa to jedyna prosta definicja jaką mógłbym się posłużyć brzmi:

- przekrój przez Naród w danym okresie czasu

dlatego właśnie określenie Narodu jest dość łatwe natomiast określenie społeczeństwa jest mocno płynne gdyż społeczeństwo brane pod uwagę w dniu wczorajszym będzie czymś zupełnie innym niż to w dniu dzisiejszym lub w godzinach popołudniowych dnia jutrzejszego.

Nasi??

A jak zdefiniujemy "naszych" i kto należy do "nie naszych"? Czy taki poseł Godson jest "nasz" i czy jego wstępni też są "nasi" i są "Narodem"?

Drugie pytanie, mnie nurtujące: to ilu "naszych" trzeba aby należała do nich władza o której mówi art. 4 Konstytucji i czy "nasi" mogą tę władzę "należeć", a jeżeli to jak (Naród obowiązkowo oznacza kolektyw i to duży, a w roju pszczół nie ma miejsca na indywidualnie noszących pyłek czy zadających pytania, co się ze wspólnym pyłkiem dzieje).

Czy skoro to "Naród" ma pełnię władzy, to pojedynczy Obywatel nie ma już jej w ogóle?

Naszych - czy nie naszych

Nie podam Ci matematycznej definicji owych naszych gdyż to bardziej kwestia odczuwania niż definicji.
To czy ktoś należy do narodu zależy wg mnie od wielu czynników jak choćby przyjęcie kultury, szacunek do historii, zamieszkiwanie na danym terenie od pokoleń i identyfikowanie się z innymi ludźmi zamieszkującymi na danym terenie, i wiele innych.

Nie znam pana Godson-a i zbyt wiele o nim nie wiem, w związku z tym nie odpowiem na pytanie czy on i jego wstępni/zstępni należą do takiego czy innego Narodu.

Co do aktualnie obowiązującej konstytucji to jest ona napisana dla (Art. 2) "...demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej..." co samo w sobie jest potrójną sprzecznością gdyż taki twór istnieć nie może
- państwo prawa - państwo w którym niezależnie od wszystkiego rządzi prawo (prawo to coś stałego wg czego można planować swoje działania teraz a także na odległą przyszłość)
- państwo demokratyczne - państwo w którym niezależnie od wszystkiego rządzi lud (zdefiniowany jako obywatele posiadający prawo głosu)
- państwo sprawiedliwości społecznej - państwo w którym niezależnie od wszystkiego rządzi sprawiedliwość społeczna
(nikt nigdzie nie zdefiniował czym jest "sprawiedliwość społeczna" jednak skoro występuje tu dodatkowy określnik "społeczna" można domniemywać że jest to coś odmiennego niż sprawiedliwość)

Pytanie ilu "naszych" potrzeba wprost opiera się o zasadę demokracji bo tylko w niej ma znaczenie ilość a nie jakość.

Jak mamy okazję obserwować na co dzień, w demokracji władza jednostki nawet nad samym sobą jest bardzo mocno ograniczana przez bliżej nieokreśloną "większość" mającą inne zdanie i co więcej mającej uprawnienie do narzucenia jednostce swojego zdania oraz wymuszenie podporządkowania temu zdaniu poprzez użycie aparatu państwa.

Nie widzę sprzeczności

Nie widzę sprzeczności między terminami "państwo prawa", "państwo demokratyczne" i "sprawiedliwość społeczna".

Termin "państwo demokratyczne" nie oznacza automatycznie tyranii ludu czy demokracji ateńskiej i nie wyklucza istnienia prawa. Twoja definicja jest błędna.

Termin "państwo prawa" oznacza tyle, że jest prawo, które jest ponad władzą, nawet demokratyczną. Demokratycznie można prawo zmieniać, ale nadal musi być ono przestrzegane.

Prawo nie musi być w końcu sprawiedliwe. Może istnieć prawo sprawiedliwie społecznie i państwo z takim prawem nadal może być państwem prawa.

O smutku jeszcze raz

A czy tylko ja uważam, że smutny jest kompletny brak refleksji nad tymi pojęciami i brak umiejętności ich zdefiniowana, ukryty pod postacią smutku?

jeżeli

jeżeli ktoś na smutku kończy to możliwe że tak...

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

O ile zgadzam się z panem,

O ile zgadzam się z panem, panie Piotrze, w bardzo wielu sprawach, o tyle tutaj muszę zaprotestować.

Mnie ten czekoladowy orzeł symbolu narodowego nijak nie przypomina. Mam nawet wątpliwości, czy przypomina orła. Na koszulce jest już niewątpliwie nawiązanie do godła, ale zdecydowanie nie jest to godło. Pamiętam jeszcze takie szpetne, złocone orły sprzedawane na bazarach, wpisujące się w estetykę, która zapanowała w niejednym polskim domu na początku lat 90-tych. Czy tamte orły też były symbolami narodowymi? Nie były i wątpię, by tego czekoladowego można było sklasyfikować tak, jak zostało to zrobione w dzisiejszym wpisie.

Załóżmy jednak, że jest to symbol narodowy. Co należy rozumieć przez brak szacunku? Polskie godło pełni nie tylko funkcję godła, ale jest też elementem kultury. A kultura ma to do siebie, że dąży do bycia swobodnie interpretowaną. Stanowi słownik symboli, z którego korzystamy, by wyrazić swoje myśli. Nie można powiedzieć, że ktoś nie ma prawa korzystać z danego słowa dlatego, że nie jest ono dla nas emocjonalnie obojętne. Nie należy narzucać autorowi przekazu własnej interpretacji jego słów.

Co innego, gdy przekazywana informacja ma nacelu obrażenie nas lub naszych wartości. Gdyby organizatorzy tej akcji postawili przed Pałacem Prezydenckim godło, a następnie dokonali na nim aktu defekacji, to w kontekście naszej kultury należałoby to uznać za próbę obrażenia. Organizatorzy nie mają jednak zamiaru poddawać orła działaniom, które mogłyby kogoś obrazić, a sens akcji został wyjaśniony.

Można zapytać, czy faktycznie potrzeba nam takiej akcji. Tego nie mam zamiaru oceniać. Mam jednak wrażenie, że jest to objaw innego smutnego zjawiska: zagarnięcia symboliki związanej z państwem i narodem przez określone grupy społeczne i partie polityczne. 15 lat temu każdy mógł paradować z polską flagą na ulicy i wyrażać w ten sposób radość. Mógł swobodnie być patriotą dumnym ze swojego kraju. Dzisiaj ryzykuje wrzucenie do szufladki z etykietką "nacjonalista" i "oszołom". W takiej sytuacji naturalnym jest, że ludzie szukają innych środków wyrazu. W tym kontekście omawiany pomysł wydaje się być bardzo pozytywny. W ten niekonwencjonalny sposób uczestnicy pokazują, że symbole narodowe jednak mają dla nich znaczenie.

Ja mam generalnie kłopot

Ja mam generalnie kłopot ze zrozumiałym pisaniem, a ze zrozumiałym pisaniem o sferze idei w szczególności. Ale spróbuję się skupić i napisać.

Otóż nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby w takim marszu wykorzystywany był Orzeł Biały. Nie miałbym nic przeciwko temu, by można było zwyczajnie handlować przedstawieniami takiego symbolu, by były koszulki, emblematy, repliki pieczęci, flagi i wszystko. By każdy obywatel mógł sobie kupić i mieć i cieszyć się - jeśli akurat by to go cieszyło - dokładne symbole jego państwa.

Na początku tego roku przyglądałem się w Waszyngtonie jak oni tam się przygotowywali do powtórnej inauguracji prezydenta Obamy - pojawiły się tam sklepy z symboliką narodową, wszędzie były flagi amerykańskie. I nie takie rysowane dziecięcą ręką. Nie takie brzydkie emblematy, stylizowane na niedofinansowany z budżetu odpust, nie takie narysowane ręką kiepskiego znajomego siódmoligowego grafika. Wszystkie symbole, jakie tam widziałem, trzymały się pewnego wzorca. Bo dzięki temu, że były z takim wzorcem zgodne - rzeczywiście były tym, czym miały być, czyli symbolami narodowymi USA. Bacznie się tam przyglądałem temu, bo ta sfera mnie zwyczajnie interesuje. Nie widziałem tam żadnej obdartej flagi, a oni tam mają flagi bardziej skomplikowane niż nasze. Kupiłem sobie kilka różnych przedstawień pieczęci amerykańskich. Bo mnie pieczęci interesują, więc zrobiłem sobie prezent. A przyglądałem się różnym oferowanym tam produktom, które sprzedawano, by obywatele mogli obcować z symboliką narodową.

U nas zaś się tą symbolikę rozcieńcza, rozmazuje. Dopuszcza się ją tylko o tyle, jeśli ktoś ma na tym zarobić, jak w przypadku Euro 2012.

Przykład z tym plakatem, który mnie sprowokował do tych komentarzy, jest w moich oczach niczym obelga. Uważam, że Polacy mogą zwyczajnie się cieszyć i niechby i maszerowali - kto tam chce - pod hasłem walki z narodowymi przesądami. Super. Brawo. Wszystko OK. Tylko pozwólmy się cieszyć ludziom symbolami narodowymi. Nie zaś wsuwajmy w sferę publiczną ich karykatury. Nie takie obrazki, które przypominają projekcje malowane po spożyciu sporej dawki alkoholu.

Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby Szanowne Grono Organizatorów defilowało pod tym hasłem "orzeł może", ale prezentowało Orła Białego. Takiego, jak on wynika z ustawy. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby Prezydent RP takiemu Orłowi patronował.

Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby Szanowne Grono Organizatorów defilowało za - jak w tym przypadku - karykaturą Orła Białego, czy też - jak Pan woli - "swobodną interpretacją" symboli. Tylko wówczas niech to robi na własny rachunek. W takim przypadku nie widzę tam roli dla Prezydenta RP, który powinien - tak to wygląda w moich oczach - stać na straży jedności państwowej, a więc nie dokonywać wizualnych interpretacji symboli, bo te już zostały dane przez ustawodawcę i Konstytucję. A Prezydent nie jest od reinterpretacji graficznej symboli narodowych.

Ale, gdy widzę kurę z kiepskiego komiksu (wiem, o gustach się ponoć nie dyskutuje), której użyciu patronuje Prezydent RP, to zaczynam sobie wyobrażać, że w kolejnej odsłonie tego procesu rozcieńczania symboliki państwowej Pan Prezydent zechce udekorować kogoś Orderem Orła Białego, a na tym orderze będzie taki potworek ze skrzydłem w geście niby "OK", bo to teraz będzie przykład walki o uśmiechniętą, życzliwą twarz Polaka. Że to jest teraz niby "cool". I ciarki przechodzą mi po plecach na taką myśl.

A z innej beczki: widziałem różne księgi znaków, szczegółowo opisujące użycie znaku towarowego. Komercyjnie działające na rynku przedsiębiorstwa wiele trudu wkładają w to, by ich symbole były odpowiednio prezentowane, by ich nie modyfikowano w taki sposób, że przemyślany przekaz zastępowany jest przez zgrzyt i dysonans, by nie utracić rozpoznawalności marki i tego, co ona sobą reprezentuje. Te przedsiębiorstwa nie są głupie. Dobrze dbają o swój interes. Nie wiem, dlaczego państwo nie może tu stosować podobne filozofii. Daleki jestem od tego, by być zwolennikiem teorii spiskowych. Ale przecież gdybym był ich zwolennikiem, to miałbym wiele pokus, by dopatrywać się w takich akcjach celowego symbolicznego sabotażu.

Jeśli ktoś chce walczyć o uśmiechniętą i życzliwą twarz Polaka, to niech zrobi tak, by w kraju było normalnie. By ludzie nie rozkradali publicznych pieniędzy, by posłowie nie proponowali niekonstytucyjnych przepisów, by urzędnicy ponosili odpowiedzialność za swoje działania, by podatki i bezrobocie były mniejsze, by walczyć z biurokracją, by... I tak dalej.

I mój niesmak związany z komentowaną akcją nie ma nic wspólnego z moimi ewentualnymi kierunkami (nie wypowiadam się zwykle na tematy pop-polityczne - o Orle wypowiadałem się wielokrotnie i te teksty podlinkowałem w komentowanym tekście, a wypowiadam się, bo to element państwotwórczy i związany jest ze społeczeństwem informacyjnym - herb lub godło dla państwa, to jak znak towarowy dla przedsiębiorstwa i obie te sfery interesują mnie w tym serwisie). Autentycznie nie utożsamiam się z "prawą" stroną dyskursu politycznego, która - jak się właśnie zorientowałem - też jakoś nieprzychylnie i prześmiewczo wyraża się o komentowanym pomyśle. Wypowiadam się jako VaGla. Obywatel kraju, który ma swoje godło i którego to godła jakoś moje państwo nie lubi, lub z jakiegoś powodu nie chce używać i mnie to zwyczajnie irytuje. W każdym razie ktokolwiek mnie zechce zakwalifikować do popleczników takiej lub innej opcji politycznej powinien wcześniej przeczytać mój tekst napisany dla graffusa: Swoista wolta zawadiaki.

Nie wie, czy udało mi się wyłuszczyć mój punkt widzenia z odpowiednią ostrością. Starałem się.

Moim zdaniem problemem jest to, że nie dopuszcza się symboli narodowych do powszechnego użycia dla tych, którzy ewentualnie chcieliby się nimi posługiwać. W to miejsce wpuszcza się potworki i rozmycia.

dwie postaci, jedna trzyma ręce w górze, a druga mówi: Wiemy, że to wygląda tak, jakby się poddawał, ale orzeł może... a nawet powinien Dla mnie Orzeł Biały jest symbolem suwerenności państwa. To dla mnie ważny symbol. Bez niego trudno mi interpretować przepisy i system prawny. Ten rysunek radiowej Trójki i Gazety Wyborczej ma skrzydła stylizowane w geście uniesionych do góry rąk. A wydaje się, że jest zadowolony z tego, bo robi to kółko z niby-palców, że - być może pod czyjąś groźbą - poddał się i uniósł te niby-ręce w symbolicznym geście uległości. Można takich skojarzeń unikać. Na przykład zwyczajnie nie angażując autorytetu państwa w tego typu ryzykowne zabawy symbolami.

I chociaż deklaruje Pan, że się nie zgadzamy, to przecież się zgadzamy. Mnie też ten czekoladowy orzeł nie przypomina symbolu narodowego. Dlatego nie rozumiem, jak to jest możliwe, by Prezydent RP takiej akcji w taki dzień dał patronat i legitymizował tego ptaka swoją, szczególną w systemie prawnym Rzeczypospolitej, bo wynikającą z Konstytucji RP, pozycją ustrojową.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

zgoda

trudno się z Twoją interpretacją nie zgodzić, a nawet poprzeć. Trudno jednak także odwoływać się do tego wzorca i kłaść go przed oczy bo jednak u nas nie Ameryka i sam wiesz jak jest w sferze owych wzorców i możliwości posługiwania się poprawnym. Z dwojga złego, czyli źle narysowane Godło czy rysunek z założenia orłopodobny, to już wolę to drugie. Choć wolałbym, jak Ty pierwsze, Godło prawidłowe, jak w USA według jednego sznytu.

Piszesz że prezydent legitymizuje owego czekoladoorła, a mnie się wydaje, że o legitymizowaniu sam patronat jeszcze chyba nie świadczy.

No i jest jeszcze ten element o który obaj walczymi czyli standaryzacja symboli narodowych. Tak długo jak będzie to funkcjonowało nie skodyfikowane i na czuja, tak długo takie akcje będą się powtarzać.

racja

takie wygibasy na ulicy "pod okiem Prezydenta" (on chyba powinien tego pilnować???) to prosta droga do tego, by dzieci nie potrafiły w gąszczu szmelcu i kiczu wskazać bezbłędnie własnych symboli narodowych.... w zasadzie obserwuje to zjawisko u niektórych dorosłych..... :(

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)

Zrozumiałbym taką opinię,

Zrozumiałbym taką opinię, gdyby pan Prezydent związany był z akcją "Orzeł może" dlatego, że będzie tam czekoladowy orzeł. Nic na to jednak nie wskazuje. W oficjalnym programie na dni 1-3 maja nie ma nic o orle. Na stronie Prezydenta jest informacja, że obejmuje on patronatem akcję "Orzeł może", ponieważ "wpisuje się bardzo dobrze w pomysł prezydenta (...)". Nie tylko mówimy jedynie o patronacie, co już ktoś wcześniej zauważył, ale przede wszystkim można wywnioskować z zacytowanej informacji, że udział głowy państwa w tym wydarzeniu jest podyktowany poparciem dla idei. Jest sobie Prezydent, popierający akcję "Orzeł może" i jest czekoladowy orzeł, który w tej akcji się przewija. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

Sytuację można porównać do następującego scenariusza: pan Prezydent odwiedza przedszkole, a w przedszkolu jakieś dziecko na kartce narysowało niezbyt starannie godło. Czy taką wizytę można krytykować? Wątpię.

Firmy dbają o swój wizerunek - to prawda. Czasami wręcz za bardzo, ale to inna bajka. Należy jednak zapytać, czemu Polska miałaby dbać o swoje symbole? Co one naprawdę dają? W moim odczuciu: przede wszystkim poczucie jedności narodowej oraz to, jak kraj jest postrzegany za granicą. Panie Piotrze - proszę wskazać jedno wydarzenie na przestrzeni ostatnich 20 lat, które bardziej to poczucie jedności "pompowało" niż nieszczęsny czekoladowy orzeł; niż wspólne cieszenie się z tego, że jest się Polakiem i okazywanie wiary w to, że w Polsce może być dobrze. Bez sztuczności rodem z PRLu, bez martyrologii, bez uprawiania walki politycznej.

"W ten niekonwencjonalny

"W ten niekonwencjonalny sposób uczestnicy pokazują, że symbole narodowe jednak mają dla nich znaczenie."
W ten sposób pokazują, że właśnie pogodzili się z "zagarnięciem symboliki związanej z państwem i narodem przez określone grupy społeczne i partie polityczne".

troszke mnie obrazasz

gdybym byla "obrazalska".Ja szanuje symbole narodowe,wrecz sie wsciekam ,kiedy widze wymazane hasla na flagach np(i to z kazdej strony )Szanuje rowniez Twoja wrazliwosc ,ale ujmujesz sobie ,odmawiajac innym pewnego sposobu na inny styl .Patriotyzmu nie mierzy sie (nawet w dzisiejszych czasach) w ilosci wyspiewanego hymnu ,podniesionej piesci,wrzaskach niezadowolenia .Uwierz mi ,ze spektrum zachowan patriotycznych jest teraz o wiele szersze. Dzien Flagi Narodowej ,to nie dzien bolu i pesymizmu .To powie Ci ten ,co odzyskal ta flage w walce o wolnosc (tak mowil moj dziadek ,ktory walczyl dla Ciebie ,mnie i pana X) .Odzyskanie wolnosci ,to radosc ,to wlasnie z powodu tej odzyskanej wolnosci, mozesz ciagle dokladac do pieca ,bo Tobie sie nie podoba.Spojrz na swoj post ....jestes pesymista ,nie musisz sie "przerabiac " z powodu jakiegos orla z czekolady. Nie mowie ,ze jest cudownie ,nie mowie ze jest kolorowo...ale mam wrazenie ,ze patos z bolem w tle jest przesadny.Bardzo bys sie zdziwil ,jak czlowiek duzo moze ,nie bedac zrzeszonym w organizacje jednak ,jak mozna miec wplyw .Mam nadzieje ,ze rzadzacy kiedys to powiedza.Byc moze nie robia tego ,ze wzgledu na mozliwosc zalewu "pomagajacych".Co jest wazne? Nie placz ,nie krytyka sama w sobie ,ale proba rozwiazania .Mam nadzieje ,ze oni kiedys to glosno powiedza.
Jest jeszcze jeden aspekt takich zachowan -ktore Cie nie zachwycaja w takie -wlasciwie radosne dni; dzieci ,mlodziez ,nauka historii .W takie dni ,cale rodziny powinny wychodzic ,takze z tymi najmlodszymi ludzmi .Na to potrzebna jest oferta dla nich .Nie moze byc tak ,ze ,w marszach ,ktore Ty proponujesz rodzina moze byc narazona na nieoczekiwany zwrot akcji .Pretensje ,zal ,wscieklosc ,moze sie przerodzic w inne rzeczy .Rodziny natomiast maja byc bezpieczne,maja prawo wyjsc ,dzieci maja prawo poznac skrawek(bardzo istotny i nie o dzisiejszych czasach) historii..Niestety nie rozumiecie tego .Mozna powiedzie ,ze Wasz stan depresyjny ogranicza innym ludziom swobody ....bez urazy .Polska ma 38 milonow ludzi ...Mniej ,bardziej zadowolonych ..Moze to co Ci powiem , nie spodoba sie.Trzeba spojrzec we wlasne zycie i zapytac sie samemu siebie ,czy czasem samemu bledu sie nie popelnilo -nawet jesli trzeba bylo gdzies interweniowac . Dla jasnosci-ja nie mam kasy w ful,zyje mi sie tak na niskim poziomie,nie krece lodow (jak to mowicie o wsystkich ,ktorzy nie Wami) ..ale w duzej mierze moja wina ...nie pokonczylam wyzszych szkol , zrezygnowalam z dzialanosci gospodarczej,ale to nie byla wina Panstwa ,ale los ,czesciowo moje wybory,a moze po prostu nie wykorzystuje mozliwosci ,bo o nich nie wiem (moze dotacje ,moze wizyty i poproszenie czegos UPracy ,moze jakies kursy ,itp).Ja wiem ,ze trudno jest to przyjac do siebie...ale to nie chodzi o to bys mi tutaj sie do czegos przyznawal -sam przed soba sie zastanow ,sam dla siebie .Co nie znaczy ,ze wladza roznych bledow nie popelnia.Z tym tylko ,ze nie na poziom pospolitego ruszenia .Czesc Polakow wdala sie w nurt proponowany tez przez partie polityczna....zupelnie niepotrzebnie ,wpadaja w petle ,z ktorej nie moga wyjsc....poniewaz to petla emocjonalna. niektorzy na tej sytuacji po prostu robia biznes i polityke ,lub chca zaistniec ,ale niestety bez oferty ,bez rozwiazan (tylko z pozorami)
Serdecznie pozdrawiam:)

Jacy Wy?

To już się nie da bez takiej uproszczonej polaryzacji my-oni?

Patos z bólem w tle? Przykro mi, ale myli mnie Pan z kimś innym. Ja mam tekturową maskę Wikinga i w poglądach religijnych na Facebooku wpisane mam Jedi.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Skrywanie się za tekturową

Skrywanie się za tekturową maską i jedaizmem nie pozbawia Cię, jak widać, prawa do wypowiadania się w kwestiach choćby flagi i symboli. Nie skrywaj się więc za tymi rekwizytami, gdy ktoś Cię krytykuje. Stosują taką samą poetykę, jak Ty (patos z bólem w tle v. rozbiór Polski).

Krytyka jest dobra

Krytyka jest dobra. Nie mam nic przeciwko krytykowaniu moich poglądów. Przy okazji czegoś może się nauczę, a może coś poprawię.

A co do merytorycznej dyskusji: jakie widzisz, Panie Doktorze, narzędzia egzekwowania prawa, o którym mowa w art. 1 ust. 2 ustawy o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych. Pytam o instrumenty inne niż karne i o takie, które byłyby skuteczne erga omnes. Mam na myśli to prawo:

Otaczanie tych symboli czcią i szacunkiem jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej oraz wszystkich organów państwowych, instytucji i organizacji.

Da się skutecznie egzekwować, by państwo posługiwało się symbolami zgodnymi ze wzorem stanowiącym załącznik do ustawy, czy nie? Czy powinno się dać egzekwować? Czy powinien być nadal utrzymany ustawowy zakaz art 16 tej ustawy, czyli zakaz umieszczania symboli Rzeczypospolitej Polskiej na przedmiotach przeznaczonych do obrotu handlowego?

Moim zdaniem taki zakaz jest powodem, dla którego znak jest potem rozmywany w codziennym użyciu, a samo takie rozmywanie uważam za zjawisko złe (i to nawet nie ze względów patriotycznych, to też, ale zwyczajnie, ze względu na prawa obywateli będących przymusowo członkami korporacji publicznej).

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Przytoczony przez Ciebie

Przytoczony przez Ciebie przepis ustawy jest sankcjonowany przez art. 137 par. 1 KK. I oczywiście nie każde zachowanie polegające na nie otaczaniu czcią i szacunkiem jest od razu występkiem - musi dojść do znieważenia. Jeżeli uważasz, że biała kura na różowym tle to już znieważenie, pisać doniesienie do prokuratury. Bardzo jestem ciekaw, jakie byłyby tutaj granice znieważania.

Idąc dalej - pytasz retorycznie, mam nadzieję. Nie da się egzekwować od państwa posługiwania się symbolami zgodnymi z wzorem. To oczywiste. I uważam, że nie powinno się dać egzekwować - no chyba, że wprowadzić taką możliwość w stosunku do wszystkich.

Zakaz z art. 16 ustawy nie powinien by utrzymany. Ale jest wielkim uproszczeniem upatrywanie przyczyny umieszczania np. na czapkach symboli odmiennych od tych z załącznika właśnie w tym przepisie. Jak to już wielokrotnie pisałem wcześniej, przyczyn rozmywania symboli upatrywałbym raczej w krótko trwającej państwowości polskiej w obecnej jej formie (to zwłaszcza porównania do USA: 20 lat v 200 lat plus identyfikacja z narodem w USA v identyfikacja z narodem w RP, czego przykładem choćby nieśmiertelne podziały na my/oni) oraz w naturalnej skłonności naszego Narodu do nie podporządkowywania się.

PS
O co chodzi z tym doktorem? Nie lubię zasadniczo, jak mnie tak tytułować. Paweł mam ze chrztu.

Lodówkowy przykład z USA

Otóż i można zrobić tak, by ludzie obcowali z symbolami państwowymi (a nawet się nimi cieszyć, jak ktoś chce), a jednocześnie by nie musieli do tego robić ich karykatury, lub takiej wykorzystywać.

Na obrazku pamiątka z wizyty w USA - magnes na lodówkę. Kupiłem sobie, bo interesuje się pieczęciami, a bynajmniej nie jestem amerykanofilem. Można? Można, tylko jakoś to nie znajduje zrozumienia w Polsce.

Wielka Pieczęć USA w postaci magnesu na lodówkę

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Tak

jak lubię słuchać Trójki, tak dziękuję, że nie jestem sam.
Od samego początku akcja ta budzi we mnie niesmak, i ma Pan rację, nie chodzi o sam sens, ale o "wzory", którymi się posługujemy. Dlaczego nie można było oddać ludziom To co do nich należy, a nie tworzyć jakieś bohomazy.

Skoro Sąd Najwyższy

Skoro Sąd Najwyższy obraduje pod godłem, które w myśl ustawy Godłem nie jest...

mnie również jest

mnie również jest strasznie przykro, że jest Pan takim głuptaskiem.

Mnie również mierzi ta

Mnie również mierzi ta wioskowa Polskość. Słabo mi na widok nawalonych kibiców bełkoczących po kolejnym przegranym meczu: "Polacy nic się nie stało...". Później wszędzie walają się biało-czerwone rekwizyty już nikomu niepotrzebne. Szlag mnie trafia jak oglądam transmisje skoków, a tam pełno flag biało-czerwonych, na każdej jakiś bohomaz. Dziwnym trafem niczego takiego nie ma na flagach np. Niemców. Nikt nikomu nie zabrania cieszyć się ze święta flagi, ale szanujmy swoje barwy i godło.

Szanowni Państwo oto orzeł

Szanowni Państwo oto orzeł na miarę naszych możliwości:
http://koscierski.info/wiadomosc,15452,Orzel-w-rozmiarze-XXL-powstanie-w-Bedominie.html

transparenty

Taki fragment relacji w Gazeta.pl: "Nie jestem lewakiem, jestem Polakiem bezprzymiotnikowym". Tak było na "marszu lemingów":

Nie do końca wiem, co się świętuje 2 maja. Pierwszy raz jestem na jakimś marszu, namówili mnie znajomi. Przyszliśmy tu całą ekipą, na miejscu dostaliśmy transparenty.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

A ja pamiętam taki dowcip...

Witam Szanownych Spierających się!

Sam przychylam się i podzielam stanowisko reprezentowane przez autora vortalu. Orzeł to godło Państwa. Nie nasza to wina, że jednocześnie istnieją różne hasła związane z Orłem. Ale Orzeł w kontekście osoby piastującej urząd Prezydenta, to jednak dla mnie Godło Państwowe, a nie jakiś tam sobie "malowany" ptak.

I bez urazy czytających, ale potocznie mówiąc "zwisa mi" do jakiego kręgu towarzyskiego zostanę przypisany.
Mnie podział na my/oni, ewidentnie, mówiąc kolokwialnie - "wisi".

Dla mnie ważne jest tylko JA i jasne prawo wg których mam określone Obowiązki jak i Prawa. Prawo symetryczne dla stron i respektowane zwłaszcza przez urzędników. Nikogo nie zmuszam do podzielania moich poglądów jak i również nie pozwolę sobie narzucić siłą, cudzych poglądów.
Egoizm, ktoś powie... A co w tym złego? Przynajmniej nie wycieram gęby frazesami o równości, pomocy, poszanowaniu, zrozumieniu innego stanowiska, a o których wiadomo że są tylko frazesami!

Ale w kontekście tego czekoladowego orła, to przypomniał mi się dowcip z czasów przed kartkowych, czyli czasów przed strajkowych.

Wchodzi facet do sklepu mięsnego - a w każdym sklepie wówczas wisiało obowiązujące godło państwowe - i widząc same haki, pyta:
- a co można kupić?
Rzeźnik odpowiada:
- a wszystko co Pan widzi.
Na to facet:
- To poproszę pół kilo tego orła!.

I to chyba tyle w kontekście jak odebrałem obecność tej figurki czekoladowej.

Pozdrawiam.

Wyrażane przez nas poglądy

Wyrażane przez nas poglądy odzwierciedlają stan naszych umysłów. Wyznajemy jakieś wartości, bronimy ich, przywiązujemy do nich symbole. Sztandary, godła i pieczęcie królów miały przynajmniej realną wartość (identyfikacja na polu walki, wiarygodność dokumentów itd.), dzisiejsze symbole już nie, są jak widać znakiem towarowym, umownym wyobrażeniem czy zestawieniem kolorów, którym różni różne przypisują wartości. Chronione są za to wręcz po dawnemu i jak widać próba ich oswojenia czy udomowienia została potraktowana od razu jako świętokradztwo. A może warto trochę pomyśleć nad historycznym kontekstem i spróbować nabrać do tego dystansu? Bo czym innym jest jednak powstańcza opaska i czym innym flaga z napisem "Leć Adam!" na wędce. Czy to drugie obraża to pierwsze? Nie, bo posłużyły do czegoś innego. Jeśli sprowadzimy to do konieczności obrony symboli to zejdziemy w końcu do poziomu kibolskich wyczynów, bo tam przecież nie chodzi o sportowe doznania, tylko o szaliki i flagi ... Mamrotanie hymnu uwłacza mamroczącemu a nie "Mazurkowi Dąbrowskiego", orzeł na piersiach nie czyni lepszym Polakiem. Czekolada cieszy dzieci w ośrodku leczniczo-opiekuńczym, a ja cieplej patrzę na to nasze postsanacyjno-socrealizstyczne godło.

Kolorystyka

Kolorystyka "kampanii" "Orzeł może" była ściśle zgodna z księgą znaku Radiowej Trójki. Nie miała wiele wspólnego z "próba oswojenia czy udomowienia" znaków państwowych. Potwierdziła to jedna z organizatorek pytana o to w czasie przemarszu na Krakowskim Przedmieściu. Krótko mówiąc kampania "Orzeł może" miała z symbolami państwowymi tyle wspólnego, co biało czerwone flagi z godłem Lecha w czasie "świąt piłkarskich". Strasznie trudno znaleźć jakieś "pozytywne" afiliacje w działalności marketingowej przedsiębiorstw i dlatego sięga się po odesłania narodowe. Tak było w tym przypadku. W każdym razie tak wynika z dotychczas ustalonych przeze mnie informacji.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>