Ustrukturalizowane dane o umowach i publicznych wydatkach - to też warto przejąć

W Fundacji ePaństwo pobieramy do serwisu Sejmometr informacje na temat procesu legislacyjnego. Pobieramy też coraz bardziej dostępne orzeczenia sądów administracyjnych, sądów powszechnych, Sądu Najwyższego czy Trybunału Konstytucyjnego. Byłoby cudownie, gdyby dało się te dane pobierać w formie ustrukturalizowanej. Wówczas łatwiej można by szukać zależności, sortować, wyszukiwać informacje w całym zbiorze. Jeśli warszawski Ratusz zamierza teraz uruchomić "internetowy katalog wszystkich usług, które stołeczna administracja zamawia na rynku" i udostępniać obywatelom również umowy - takie dane również powinny być udostępniane w sposób ustrukturalizowany. Poza tym oczywiście za warszawskim Ratuszem powinny teraz pójść inne samorządy. Jeśli samorząd warszawski sobie poradzi z takim zadaniem, to pojawia się pytanie - dlaczego takiego katalogu usług i umów nie miałyby udostępniać również inne niż samorządy podmioty zobowiązane do udostępniania informacji publicznej? Kasa. Ktoś kiedyś powiedział: "follow the money..."

O katalogu usług warszawskiego Ratusza można przeczytać w tekście Gazeta.pl pt. Muszą ujawnić tajne umowy. Decyzja jest ostateczna. W tym tekście znajduje się następująca wypowiedź p. Bartosza Milczarczyka, rzecznik miasta: "Za chwilę rozpocznie działać internetowy katalog wszystkich usług, które stołeczna administracja zamawia na rynku. Dostęp do tych danych będzie miał każdy". To - jak się wydaje - finał sprawy, którą opisywałem w tekście Sprawa dot. dostępu do informacji publicznej - danych osób, które zawarły z warszawskim Ratuszem umowy cywilnoprawne).

Dostęp do umów, informacje na temat tego jak i w związku z czym wydatkowane są środki publiczne (i samorządowe) to element przejrzystości działania państwa. Gdyby to porównać z danymi budżetowymi - dałoby się też ocenić racjonalność wydawania publicznej kasy. Kasa jest kluczem do przejrzystości (por. W ramach przejmowania państwa: dane budżetowe). Można by podliczyć państwo.

Na stronach Fundacji ePaństwo opublikowaliśmy ostatnio tekst pt. Sąd Najwyższy wydał ponad pół miliona złotych na przerobienie swojej strony internetowej. Sąd Najwyższy ma pewien kłopot z ujawnianiem umów zawieranych z podmiotami zewnętrznymi. Twierdzi, że nie musi udostęniać informacji o umowach zawartych na kwoty mniejsze niż 14.000 euro... Kiedy zapytałem Trybunał Konstytucyjny o umowy dotyczące serwisu Obserwator konstytucyjny (wraz z ich ew. zmianami i aneksami oraz z dokumentacją księgową, rachunkami lub fakturami do ww. umów; por. Co zawiera, a czego nie zawiera, koperta z Trybunału Konstytucyjnego) - nie otrzymałem wszystkiego. Część danych - kwot, na które zostały zawarte umowy - została wyczerniona. Nie udostępniono też wszystkich faktur i rachunków. Oczywiście możemy się z sądami spierać przed sądami, ale chodzi o strukturalne rozwiązanie. Chodzi o to, by obywatel nie musiał wyszarpywać informacji publicznej.

Mamy Portal Centralny Biuletynu Zamówień Publicznych. Gdyby ktoś chciał z niego korzystać i cokolwiek wyszukać - będzie musiał przepisać kod z obrazka (captcha). To - jak uważam - dyskryminuje osoby niewidome (por. Dyskryminująca PARP - pojawiły się pierwsze odpowiedzi), ale - zgodnie z założeniem (wszak to taki test Turinga, który ma odsiewać ludzi od maszyn) - utrudnia automatyczne pobieranie danych z portalu. Da się go obejść w sposób zautomatyzowany, ale też i nie o to chodzi, by się bawić z administracja publiczną w "kotka i myszkę". W Biuletynie nie publikuje się też wszystkich ogłoszeń, a tylko niektóre - obowiązek zamieszczania ogłoszeń w Biuletynie Zamówień Publicznych zachodzi w przypadku zamówień oraz konkursów, których wartość przekracza wyrażoną w złotych równowartość kwoty 14 000 euro... Zresztą cóż, że znajdę ogłoszenie, skoro nie da się wygodnie śledzić postępowań aż do ich finału?

Mariusz Zielke w opublikowanym w serwisie natemat.pl wywiadzie pt. Stracił pracę w redakcji, wydał książkę. "Jak się będziesz ze wszystkimi nap..., nikt ci nie da pieniędzy" sygnalizuje problemy w realizowaniu przez media kontrolnej funkcji w państwie. Mariusz Zielke sygnalizuje też coś innego:

Uważam, że 90% przetargów w Polsce jest ustawionych. Kręcą się pośrednicy, zarabiają bardzo dobre pieniądze, jest bardzo dużo lobbingu. Mogę wskazać wiele przykładów, w których przetargi nie są uczciwe. Mnie to śmieszy czasami. Widzę ogromny przetarg edukacyjny, gdzie wszyscy są dogadani, uśmiechają się do siebie, i jest to ewidentnie zmowa cenowa. Ja to widzę i opisuję jak jest, ale nikt na to nie reaguje, nie interweniuje. Nawet jak są jakieś postępowania, śledztwa, to one toczą się latami i niczego nie przynoszą.

Kasa.

Jeśli warszawski Ratusz zacznie publikować "katalog wszystkich usług, które stołeczna administracja zamawia na rynku" i - jak mam nadzieję - również treść zawieranych z osobami fizycznymi umów - trzeba będzie ten katalog przejąć w ramach re-use. Oczywiście, podobnie jak w przypadku KRS, są tu kłopoty z danymi osobowymi (por. O (pilnej?) potrzebie dyskusji na temat jawności, re-use i ochrony danych osobowych z publicznych źródeł).

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Captcha, captcha...A na co

Captcha, captcha...A na co taka captcha? Zajęło mi poniżej 5 minut przystosowanie komputera do jej rozwiązywania z skutecznością 100%.

http://i.imgur.com/9jQ2S.jpg

Żadnego niepublicznego autorskiego oprogramowania, a tylko darmowe oprogramowanie open-source.

To w ramach dowodu do słów „Da się go obejść w sposób zautomatyzowany, ale też i nie o to chodzi, by się bawić z administracja publiczną w "kotka i myszkę".”

Dlaczego nie stworzył urząd API do tych danych, skoro to dane publiczne, a urząd spodziewał się już projektując system zautomatyzowanego ich pobierania? Wszelkie podmioty prywatne mogłyby sobie pobrać dane lub paczkę w sposób mniej kosztowny dla urzędu (bez generowania obrazka, z pobraniem danych „z relacji” w 1 żądaniu i w ilości w jakiej to jest dla nich niezbędne, zamiast nadmiarowych danych w wielu osobnych żądaniach do serwera). Warto spojrzeć jakie API ma Wikipedia (http://www.mediawiki.org/wiki/API:Main_page).
Pomijając powszechnie znany przykład KRSu to można zwrócić uwagę na to co się dzieje z księgami wieczystymi ( http://ksiegi-wieczyste-online.pl/ i http://ekw.ms.gov.pl/)

Swoją drogą...

VaGla's picture

Swoją drogą: jeśli warszawski Ratusz ma zamiar stworzyć "internetowy katalog wszystkich usług, które stołeczna administracja zamawia na rynku" i ma zamiar to stworzyć już niebawem, to - jak rozumiem - poznamy też kwity przetargowe i treść umowy na wykonanie takiego "internetowego katalogu"...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

To może i uczelnie publiczne?

Jakub's picture

Tak się zastanawiam, czy poprzez analogię nie można byłoby poprosić o umowy cywilnoprawne zawierane w uczelniach publicznych. Tych jak wiem jest mnóstwo, a tryb ich zawierania regulują jedynie wewnętrzne przepisy szkoły wyższej (nie zawsze), do których chociażby w SGH w Warszawie nie można mieć dostępu poprzez BIP. Badam materię dostępu do informacji publicznej w szkolnictwie wyższym od ponad roku i jest problem, bo każda uczelnia, to państwo w państwie i jeszcze nie spotkałem 2 takich placówek, gdzie ich BIP-y byłyby podobne. Co za tym idzie Rektorzy udostępniają to co uważają za słuszne, przez co brak jest systemowego podejścia, czyli znów mamy chaos informacyjny.

Jakub

Pozdrawiam

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>