Przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Wałczu odwołany za agitację wyborczą na Facebooku
W Mieście Wałcz, w województwie zachodniopomorskim, trwają właśnie przedterminowe wybory burmistrza. Dzieje się tak, ponieważ dotychczasowy burmistrz zmarł. Zgodnie z rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów z 20 września br. - datę przedterminowych wyborów wyznaczono na 4 listopada, jednak żaden 4 kandydatów w tym terminie nie został wybrany, ponieważ nie uzyskał więcej niż połowy ważnie oddanych głosów. Dlatego wyznaczono termin ponownego głosowania na dwóch kandydatów, którzy otrzymali największą liczbę ważnych głosów w pierwszym głosowaniu. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że 7 listopada komisarz wyborczy w Koszalinie odwołał Romana Wiśniewskiego z funkcji przewodniczącego Miejskiej Komisji Wyborczej w związku z tym, że ten agitował za jednym z kandydatów w ramach swojego konta w serwisie Facebook...
Informacje o odwołaniu przewodniczącego Miejskiej Komisji Wyborczej można znaleźć w serwisie 24kurier.pl - Odwołany za Facebooka oraz w serwisie extra-walcz.pl - Odwołany przez Facebooka. W pierwszym z przywołanych źródeł można znaleź wypowiedź samego odwołanego:
Mój profil jest dla mnie i moich znajomych, których zaprosiłem, albo którzy mnie zaprosili. To jest mój dom, a w moim domu nikt mi nie zabroni mówić o moich poglądach, bez względu na zajmowane przeze mnie stanowiska i okres kampanii wyborczej. W moim prywatnym domu mogę rozmawiać z kim chcę, kiedy chcę i o czym chcę. Jakaś nieproszona łajza zajrzała przez okno do mojego domu i to, co tam usłyszała, jej się po prostu nie spodobało.
Bezpośrednio po pierwszej turze wyborów, a więc 5 listopada, PAP wypuściła depeszę (tu za Wyborcza.pl: Zachodniopomorskie. Będzie druga tura wyborów burmistrza Wałcza), w której przywołuje komentarz później odwołanego przewodniczącego na temat przebiegu wyborów:
Wybory - jak poinformował PAP Roman Wiśniewski - miały spokojny przebieg. Jedynym odnotowanym przez Miejska Komisję Wyborczą incydentem było umieszczenie na stronie internetowej Państwowej Komisji Wyborczej symulacji głosowania w jednym z obwodów. Dane te widniały na stronie przez co najmniej godzinę.
"Zgłosiłem to komisarzowi wyborczemu w Koszalinie. Po interwencji informacja zniknęła ze strony" - powiedział PAP Wiśniewski.
No, a potem sam został odwołany ze stanowiska za swoje komentarze na Facebooku. A to przez owego komisarza wyborczego...
Przy czym 7 listopada (jak się wydaje: już po odwołaniu) opublikował tam jeszcze komentarz następującej treści:
Informuję, że osoby, które nie należą do grona moich znajomych nie mają obowiązku a nawet nie powinny przeglądać mojego portalu.
Jeżeli treści zamieszczone na moim portalu komuś nie odpowiadają to proszę wypisać się z grona moich znajomych.
Ten portal jest moją przestrzenią prywatną i obcych "życzliwych" proszę, żeby nie zaglądali do mojego "domu" skoro ich tam nie zapraszałem.
Odwołanie miał komentować, że profil w serwisie Facebook założył jako "osoba prywatna", nie zaś jako przewodniczący komisji...
No cóż. Rozumiem, że skoro publikuję teraz notatkę na temat tych wydarzeń i przywołuję oświadczenie odwołanego przewodniczącego, to jest to moja prywatna sprawa i pewnie nie będzie to przeszkadzało odwołanemu, ponieważ ja teraz publikuję w swoim "prywatnym serwisie"...
A poważnie: zgodnie z art. 19 ust. 8 ustawy z dnia 16 lipca 1998 r. Ordynacja wyborcza do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw, którą - zgodnie z ustawą o bezpośrednim wyborze wójta, burmistrza i prezydenta miasta - stosuje się odpowiednio:
Członkowie komisji nie mogą prowadzić agitacji na rzecz kandydatów na radnych.
Wydaje się, że jednym z problemów Rzeczypospolitej jest nieumiejętność rozróżnienia tego co prywatne od tego, co publiczne. Nie tylko w sferze wolności słowa realizowanej w serwisach internetowych, ale też w sferze realizowania zadań publicznych... Jak ktoś zaczyna realizować jakieś publiczne zadania, to przestaje być tak w pełni "prywatną osobą". Funkcja zobowiązuje do powstrzymywania się od pewnych działań (por. Medialna konstytucyjność ACTA). A jak ktoś publikuje w internecie, to tego nie można porównać do "zaproszenia do domu". Inna sprawa, że członkowie komisji nie mogą prowadzić agitacji również w swoim prywatnym domu.
Jeśli chodzi o same uzupełniające wybory, to materiały źródłowe można znaleźć:
- Na stronie Urzędu Miasta Wałcz: Przedterminowe wybory Burmistrza Wałcza,
- na stronie Państwowej Komisji Wyborczej: Wybory przedterminowe Burmistrza Miasta Wałcz, zarządzone na dzień 4 listopada 2012 r.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Agitacja na zagranicznym serwerze?
Wracamy do znanego nam problemu. Jak można ukarać w naszym kraju za przestępstwo, które w kraju popełnienia przestępstwem nie jest. W końcu agitacja była na zagranicznym serwerze gdzie polskie prawo nie obowiązuje. Zaś umieszczenie tych informacji nie odbywało się w sposób jawny.
Przypomina mi to sytuację z agitacją wyborczą kilkadziesiąt metrów od ambasad np w UK. I były jak najbardziej legalne.
Nie ma znaczenia gdzie jest
Nie ma znaczenia gdzie jest umiejscowiony serwer. Takie stanowisko zaprezentował Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku sygn. akt C 173/11
Art. 5 w zw. z art. 6 par. 1
Art. 5 w zw. z art. 6 par. 1 KK i wszystko będzie jasne.
Czy aby na pewno nieupublicznianie ?
Zastanawiam się, nad tym znamieniem upubliczniania. Skoro dopuszcza się w doktrynie, że wysyłanie maili do określonej ilości adresatów nie musi być upublicznianiem, to analogicznie wiadomość na facebooku widoczna wyłącznie dla zaakceptowanych znajomych, mogłaby nie być traktowana za publiczną.
Nie mogę znaleźć w tej chwili potwierdzenia tego argumentu w orzecznictwie. Czy ktoś z Państwa również kojarzy taki pogląd?
chyba chodzi o rozpowszechnianie a nie o upublicznianie
Bo upublicznianie to rzecz jasna czynienie czegoś publicznym. Natomiast co do określonej ilości to nasuwa się mi wyrok SN z 16.2.1987 r. (WR 28/87, OSNKW 1987, Nr 9-10, poz. 85) - ale tam szło o pornografię: "Nie stanowi natomiast rozpowszechniania działanie polegające na udostępnieniu treści pornograficznych niewielkiemu i ściśle określonemu kręgowi osób”
Nie moja to sprawa.
Witam.
Nie moja to sprawa, ale tak się zastanawiam. O ile wpisy na Facebook-u nie były zamieszczane w godzinach pracy danej osoby, to co komu do tego? Każdy ma prawo spędzać wolny czas tak jak uważa! Jeden może jeździć na rowerze, a drugi pisać na portalach.
Zatem nie dostrzegam zasadności odwołania. O ile oczywiście, publikowanie wieści na profilu Facebook nie odbywało się kosztem czasu pracy.
Pozdrawiam.
@NEMO: "Nie moja to sprawa,
@NEMO: "Nie moja to sprawa, ale tak się zastanawiam. O ile wpisy na Facebook-u nie były zamieszczane w godzinach pracy danej osoby, to co komu do tego?"
Na tym dowcip polega. Owemu panu nie wolno było agitować NAWET w domu, prywatnie, jak kolega koledze. To jest sedno sprawy, które pozwala nie zastanawiać się nad tym czy publikowanie na "fejsie" jest rozpowszechnianiem czy nie. Brak rozgarnięcia w temacie facebooka'a pozwolił po prostu przyłapać tego pana na prowadzeniu agitacji. Teraz oczywiście widać, że do pana nie dotarło, że sam to sobie zrobił, a winne okazują się jego zdaniem jakieś "łajzy". Ale to już klasyka rozumienia słowa odpowiedzialność w wydaniu różnej maści urzędników. I nie tylko.
Przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Wałczu odwołany za
Bardzo ciekawy temat.
Mam tylko kilka pytań.
Czy to był jego "facebook"?
Czy był założony i prowadzony akurat przez niego?
Czy to on dokonywał wpisów czyli rzekomej agitacji?
Czy te wpisy nosiły znamiona agitacji?
Czy to było wyjaśniane i w jaki sposób?