Europejska "Złota tarcza" proponowana przez Niewidzialną Rękę
EDRi podpowiada, że propozycje związane z wprowadzeniem w Europie odpowiednika chińskiej "Złotej tarczy", są podobne do propozycji przedstawionych przez Prezydencje Francuską w 2008 roku. Teraz, pod prezydencją węgierską, proponowana jest "wirtualna granica strefy Schengen" (por. Prace nad cyber-bezpieczeństwem w Polsce i w UE (wirtualna granica i europejska czarna lista)). A ja pamiętam, że również czeska prezydencja postulowała wprowadzenie blokad treści (por. Czechy dołączają do dyskusji o systemowym blokowaniu treści (i usług) w internecie). Ponieważ dziś Węgrzy twierdzą, że te propozycje nie mają wiele wspólnego z ich polityką, to powstaje pytanie - kto te propozycje w Radzie proponuje?
Udostępniono dokument Toward the Single Secure European Cyberspace (PDF), zaś EDRi komentuje ten dokument w tekście Virtual Schengen documents released by EU Council. Chodzi o 8-stronicową prezentację, z której usunięto niektóre elementy ("deleted"). Dlatego materiał ma klauzulę "częściowej dostępności".
Secure European Cyberspace - fragment prezentacji opatrzonej logo węgierskiej prezydencji
Skoro kolejne państwa obejmujące prezydencje nie przyznają się do tego, że wywierają właśnie taki wpływ na propozycje Rady UE, to może te propozycje pochodzą od urzędników obsługujących Radę? Już wcześniej się nad tym zastanawiałem w tekście Francja pracuje nad filtrowaniem Sieci i policyjnymi trojanami (czy istnieje międzynarodówka legislatorów?). Do tego dochodzą jeszcze prace nad ACTA i zastanawiam się coraz bardziej intensywnie nad tym, że obywatele mają do dyspozycji coraz mniej mechanizmów kontroli społecznej procesu legislacyjnego.
To, co im jeszcze czasem zostaje, to wnioski o udostępnienie informacji publicznej (tak było w tym przypadku: wniosek o dostęp do materiałów na temat wirtualnej granicy Schengen złożyła organizacja Article 19). Reszta, to próba animowania publicznej dyskusji. W tej dyskusji zwraca się wciąż uwagę, że autorzy propozycji często pozostają nieznani. Nie znani są opinii publicznej autorzy polskiej propozycji Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, do grona podmiotów negocjujących propozycje ACTA dopuszczono niektórych, zaś teraz nazwisko "eksperta" proponującego jednolitą europejską cyberprzestrzeń również zachowano w tajemnicy.
Zaraz Polska obejmie prezydencję i w imieniu naszego kraju będą składane różne propozycje dla wspólnej Europy. Warto chyba już teraz pytać rząd o jego stanowisko w tych sprawach.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
stanowisko i inne
Wydaje mi się, że stanowisko już zostało przedstawione, w jakiejś wypowiedzi przedstawiciel rządu sygnalizował, że nie tylko polskie władze nie będą tych projektów zwalczać ale wręcz je poprą. Wypowiedź ogólnie kompatybilna z "zakończeniem" tematu RSiUN (premier się wówczas nie wycofał tylko obiecał przemyślenie sprawy - no to przemyślał...). Co gorsza, nawet ewentualna zamiana miejsc po wyborach nie oznacza tu koniecznie zmiany.
Natomiast znacznie bardziej interesujące i istotne byłoby właśnie ustalenie, skąd biorą się takie projekty. Ktoś przecież te projekty pisze i podtyka oficjelom do podpisu/dalszej obróbki. Jedną z teorii przedstawia pewien szwedzki europoseł - że to korporacje przepychają takie pomysły pod płaszczykiem zwalczania pornografii z nieletnimi, by potem rozbudować o naruszaczy praw i kto wie co jeszcze. Mogą to też być jacyś naiwni idealiści (z dobrym "wejściem"), wierzący że jeśli się zło ukryje to ono zniknie. Lub zupełnie innego rodzaju idealiści, przekonani, że trzeba trochę przykneblować społeczeństwo bo od nadmiaru wolności we łbach się obywatelom przewraca.
Dlatego wydaje mi się że ustalenie kto za tym stoi jest w tej chwili najistotniejsze. Raz, by zwalczać takie pomysły, dwa, by pokazać jak grupy wpływów przepychają swoje interesy kosztem ludzi i może doprowadzić do jakiejś reformy (idealizm ze mnie wylazł)...
--
Powyższa wypowiedź NIE została zatwierdzona przez Główny Urząd Kontroli Stron i Postów.
Analogie dwie
Nieodparcie nasuwa się analogia do osób czy grup, które przepuszczają pieniądze przez różne instytucje finansowe, tak aby nie można było ustalić źródła ich pochodzenia i rzeczywistego właściciela. Czy powinniśmy już mówić o "praniu propozycji" przez różne instytucje UE?
Z całej sytuacji wynikają 2 wnioski:
1. Osoba(y)/organizacje/lobby występujące bezimiennie z takimi pomysłami wiedzą, że pomysły te są niedobre, szkodliwe lub głupie i boją się/wstydzą przyznawać do ich autorstwa.
2. Różne ciała UE oficjalnie zalecające takie czy inne sposoby kontroli treści w Internecie dla całych państw (oczywiście w najlepszych intencjach) nie potrafią skutecznie kontrolować własnego podwórka i wyłapywać osób odpowiedzialnych za zmienianie lub wypaczanie treści dokumentów.
Czy Węgrzy wystąpią o uruchomienie śledztwa w tej sprawie? Pobłażliwość w tak ważnych sprawach jak wypaczanie stanowiska rządu jednego z państw UE, nie jest najlepszym rozwiązaniem, ponieważ rozzuchwala sprawców i za chwilę przedstawiciele rządów mogą zostać sprowadzeni do roli marionetek przyklepujących podsunięte dokumenty.
Taka sytuacja występowała w tworze o nazwie RWPG, a Wspólnota Europejska to zupełnie coś innego. Ale trzeba o to dbać.