WiP: Relacje prawno-autorskie związane z działaniem "serwisów społecznościowych"

Social Media Work in ProgressWiP to skrót od "Work in Progress" (praca w toku) i czasem wykorzystywany jest w środowiskach grafików. Ludzie po prostu pokazują innym, jak idzie im praca i chętnie też wsłuchują się w życzliwą krytykę oceniających taką pracę uczestników "środowiska". Nie tak dawno zasygnalizowałem, że mam pomysł na graficzne rozrysowanie relacji prawno-autorskich, do których może dochodzić w tzw. "serwisach społecznościowych" (por. Prawo autorskie i ochrona konsumentów: RPO poprosiła Prezes UOKiK o sprawdzenie regulaminu NK). Nie wiem, co to są "serwisy społecznościowe", ale potrafię sobie wyobrazić, że może jest nim Facebook, albo może YouTube... Prawdopodobnie "społecznościowym" serwisem będzie każdy serwis internetowy, który dopuszcza osoby spoza podmiotu świadczącego usługę drogą elektroniczną do publikowania w nim jakichkolwiek treści. Pracuję sobie zatem (w wolnych chwilach ;) nad taką grafiką, która mogłaby to pokazywać...

Jest sobie jakiś autor zdjęcia, któremu pozuje model (a może nie jest to model, tylko ktoś, czyj wizerunek chroniony jest przepisami prawa autorskiego i kodeksu cywilnego - jako dobro osobiste?). Autor zdjęcia może być zatrudniony i autorskie prawa majątkowe mogą zatem przysługiwać komuś innemu, niż twórca. Jeśli to np. osoba prawna, to powstaje kwestia odpowiedzialności kadry zarządzającej - na obrazku symbolizowana przez ludzika z założonymi rękami. Podmiot, któremu przysługują autorskie prawa majątkowe może udzielić licencji (tu: gość z flagą). Są też organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, są producenci sprzętu i czystych nośników. Widać też policję i inne służby (ostatnio np. urzędy kontroli skarbowej zyskały możliwość rozpoznawania, wykrywania, zapobiegania i zwalczania przestępstw i wykroczeń przeciwko prawom własności intelektualnej). Są też regulatorzy rynku, np. Prezes UOKiK aktywnie włączył się w dyskusje na temat relacji prawno-autorskich, więc należy uwzględnić też regulatorów. Jest oczywiście ktoś, kto publikuje zdjęcie w "serwisie społecznościowym", a dzieje się to "za pośrednictwem" jakiegoś przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego. Jest ktoś, kto przesyła "wiarygodną wiadomość" i uruchamia procedurę "notice and takedown" (ten sam ludzik może symbolizować składającego wnioski o ściganie, doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa, albo interweniującego u regulatorów). Jest hosting (goście z paczkami), są też abonenci domen oraz rejestratorzy (gość ze "strzałką"). Są wyszukiwarki (które przecież są "serwisami internetowymi", które za pomocą "harwesterów" - tu: symbolizowanych przez grabie - gromadzą zasoby Sieci na swoich serwerach i odpytują tworzone przez siebie bazy danych, by na swojej stronie zaprezentować wyniki wyszukiwania użytkownikowi). Bez nich nie byłoby problemu "linkowania", a je również trzeba uwzględnić w analizie. Zdjęcie wykorzystują czasem redakcje i publikują w "tradycyjnej prasie", albo pokazują je w telewizorze. Mamy więc licencje ustawowe i pola eksploatacji. Z drugiej strony zaś trzeba odnotować, że media elektroniczne są kompozytowe, i to, co się renderuje w przeglądarce, może pochodzić od różnych podmiotów. W szczególności może chodzić o jakieś kreacje reklamowe, w których też - może się tak zdarzyć - wykorzystywane jest to jedno zdjęcie, którego obieg jest przedmiotem ilustracji. Jest więc jakiś zleceniodawca kampanii, są jacyś kreatywni, jest agencja i spółka technologiczna, która realizuje kampanię. Zamiast "kampanii reklamowej" może chodzić o jakieś webowe aplikacje, które współpracują lub wykorzystują zasoby "serwisu społecznościowego"? Nie można też zapomnieć o twórcach oprogramowania, które służą do tego, by to wszystko mogło się wydarzyć. Na końcu (na końcach) zaś mamy do czynienia z działaniem w ramach dozwolonego użytku osobistego. Z tym wszystkim potem musi zmierzyć się sąd.

jeden z etapów pracy nad grafem przedstawiającym relacje prawno-autorskie związane z obiegiem utworu w serwisach społecznościowych

Jeden z etapów pracy nad grafem przedstawiającym relacje prawno-autorskie, związane z obiegiem utworu w "serwisach społecznościowych"...

Graf jest oczywiście daleki od doskonałości i nie chodzi tylko o zbyt krótkie czasem strzałki, obrazujące relacje. Obrazek przedstawia dopiero jeden z wczesnych etapów pracy. Już widać, że przedstawienie tych relacji na jednym obrazku może okazać się zbyt trudne, a może nawet niecelowe: nikt nie będzie potrafił zapamiętać tak wielu elementów. A przecież to nie wszystkie relacje, które należy brać pod uwagę. Brak też opisów poszczególnych, ujawnionych wyżej ról, a nawet oznaczeń relacji, które można by następnie wykorzystać w rozbudowanej "legendzie" lub komentarzu.

Ale obrazek - mam nadzieję - w sam raz nadaje się, by pokazać "pracę w trakcie". Nie wiem, czy taki obrazek bardziej stymuluje, czy może ogranicza wyobraźnię?

Podobne materiały gromadzę w dziale legal art projects.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Ogólnie, masakra

Próbowałem uczciwie przestudiować ten graf. Mimo (być może nadto optymistycznego) zaliczenia siebie do części społeczeństwa usiłującego zrozumieć niuanse prawa autorskiego totalnie zgubiłem się mniej więcej po trzeciej-czwartej strzałce.

Doceniam i z całego serca (oraz-mam nadzieję-również konta, ponieważ serce nie zawsze może wystarczająco opowiedzieć się za konkretnymi działaniami) popieram podobne inicjatywy, ale czy nie oznacza to niestety że przeciętny obywatel nie ma szans przestrzegać prawa bez konsultacji ze specjalistą w tej dziedzinie?

Z mojego rozeznania

Z mojego rozeznania przeciętnego obywatela na tym grafie nie ma. Domyślam się powodu: realistyczne przedstawienie jego osoby (tudzież jego praw jako konsumenta) mogłoby spowodować pociągnięcie autora do odpowiedzialności z art. 202 § 1 i 2 kk, a ze względu na brutalność sceny także § 3 ww. artykułu.

Należy z tym uważać

DiskDoctor's picture

Ludzie po prostu pokazują innym, jak idzie im praca i chętnie też wsłuchują się w życzliwą krytykę oceniających taką pracę uczestników "środowiska".

Należy przy tym pamiętać, by uwagi nie przekroczyły progu inspiracji. Wtedy mamy już do czynienia ze współautorstwem.

Rozumiem, że w środowisku grafików powyższa ewentualność rozwiązywana jest poprzez dorozumiane: WiP ergo uwagi powodujące znaczną modyfikację utworu implikują powstrzymanie się od ewentualnego dochodzenia praw autorskich za współautorstwo przez autora uwag.

Autor tworzy dzieło (utwór)

VaGla's picture

Autor tworzy dzieło, a uwagi mogą go inspirować. Wówczas możemy mieć do czynienia z utworem inspirowanym. Zgodnie zaś z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych (art. 1 ust. 21):

Ochroną objęty może być wyłącznie sposób wyrażenia; nie są objęte ochroną odkrycia, idee, procedury, metody i zasady działania oraz koncepcje matematyczne.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Inspiracja może być czynna lub bierna

DiskDoctor's picture

Niezależnie od tego sądzę, iż tak jak w przypadku inspiracji biernej (wzorowaniu się w pewnym stopniu na innych utworach), także tutaj można mówić o możliwości przekroczenia progu inspiracji.

W nomenklaturze ustawowej nazywa się to opracowaniem, a w tym przypadku ponieważ bieżący komentarz miałby miejsce w trakcie powstawania utworu, można obronić tezę iż komentator stałby się współautorem, o czym pisałem wyżej. Ma to w moim przekonaniu miejsce gdy uwagi zaczną mieć faktyczny i zauważalny wpływ ("piętno twórcy"?) na ostateczny kształt ukończonego utworu.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>