Sąd Najwyższy: chwilą dokonania zniesławienia w Sieci jest moment umieszczenia wpisu

Doczekaliśmy się kolejnego rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego w sprawie internetowej. Kiedyś nie było żadnego rozstrzygnięcia tego typu, ale to się zmienia. Tym razem chodzi o przedawnienie przestępstwa zniesławienia (art. 212 Kodeksu karnego), o którym Sąd Najwyższy stwierdził, że tego typu przestępstwa nie są przestępstwami trwałymi. To ma istotne znaczenie dla obliczenia terminu przedawnienia, który rozpoczyna bieg bezpośrednio po umieszczeniu zniesławiającej treści. Sąd Najwyższy wydał postanowienie z dnia 29 czerwca 2010 roku (sygn. akt I KZP 7/10), w którym odmówił podjęcia uchwały, ale - jak wiadomo - gdy Sąd Najwyższy odmawia podjęcia uchwały również warto przeczytać uzasadnienie.

Informacje na temat tego postanowienia można znaleźć na stronie internetowej Sądu Najwyższego, w dziale Najważniejsze Bieżące Orzecznictwo - Izba Karna. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego po przekazaniu pytania od Sądu Okręgowego, który 23 marca 2010 r. uznał postanowieniem, że trafił na zagadnienie wymagające zasadniczej wykładni ustawy. Dlatego zwrócił się w tej kwestii do Sądu Najwyższego. Sąd Najwyższy rozpatrywał następujące zagadnienie prawne:

Czy w przypadku popełnienia czynu wyczerpującego dyspozycję art. 212§2 kk polegającego na umieszczeniu wpisu o zniesławiającej treści w Internecie, datą popełnienia przedmiotowego przestępstwa jest data zamieszczenia wpisu czy też, zważywszy ogólnodostępność Internetu jest to przestępstwo trwałe popełnione w okresie od daty zamieszczenia wpisu do daty jego usunięcia, a co za tym idzie czy bieg terminu przedawnienia rozpoczyna się bezpośrednio po dokonaniu wpisu na stronie WWW. czy też dopiero po usunięciu wpisu z Internetu?

Sąd odmówił podjęcia uchwały, a teza postanowienia brzmi: "Chwilą popełnienia przestępstwa określonego w art. 212 § 2 k.k., polegającego na umieszczeniu w sieci internet treści o charakterze zniesławiającym, jest chwila dokonania danego wpisu, a nie jego usunięcia".

Udostępniono publicznie również uzasadnienie (PDF). Poniżej przedstawiam to uzasadnienie (wytłuszczenie moje):

Przedstawione Sądowi Najwyższemu zagadnienie prawne zarysowało się na tle przedstawionego poniżej układu faktycznego w sprawie.

W dniu 16 listopada 2009 r. do Sądu Rejonowego w S. wpłynął prywatny akt oskarżenia przeciwko Robertowi J., którego oskarżono o to, że „od dnia 26 lipca 2005 r. do dnia 23 sierpnia 2009 r. na portalu internetowym www.zlosnik.pl umieścił wpis krytykujący wykonanie usługi wczasowej w pensjonacie „M.” w R.. Wpis ten obfitował w nieprawdziwe, poniżające i obraźliwe informacje. Nie polegał w żadnym stopniu na prawdzie, a był jedynie konfabulacją i oszczerstwem. Zarzucono w nim krzyk, wyzwiska, wulgaryzmy oraz nieprofesjonalne podejście do odwiedzających gości – tym samym wpis ten naraził Mirosława M., jako właściciela „M.”, na utratę zaufania niezbędnego dla prowadzenia tego typu działalności”. W ten swoisty sposób opisane przestępstwo zakwalifikowano w akcie oskarżenia jako wyczerpujące znamiona określone w art. 212 § 2 k.k.

W dniu 7 stycznia 2010 r. Sąd Rejonowy w S. wydał postanowienie (sygn. II K 1018/08), którym na podstawie art. 339 § 3 pkt 1 k.p.k. w związku z art. 17 § 1 pkt 6 k.p.k. i w związku z art. 101 § 2 k.k. umorzył postępowanie karne w sprawie z uwagi na przedawnienie karalności. Uzasadniając swoje stanowisko Sąd Rejonowy wskazał, że przestępstwo będące przedmiotem zarzutu popełnione zostało w dniu 26 lipca 2005 r., czyli w dacie dokonania wpisu na portalu internetowym, nie zaś w okresie wskazanym w akcie oskarżenia, w którym jako miarodajny wskazano dzień usunięcia wpisu.

Powyższe postanowienie zostało zaskarżone przez pełnomocnika oskarżyciela prywatnego, który argumentował, że w sprawie wadliwie przyjęto, iż karalność przestępstwa uległa przedawnieniu, albowiem popełnione było w czasie od dnia zamieszczenia wpisu na portalu internetowym, do chwili jego usunięcia, co nastąpiło w dniu 23 sierpnia 2009 r., a ponieważ jest przestępstwem trwałym, okres przedawnienia powinien być liczony od tej ostatniej daty.

Rozpoznając zażalenie, Sąd Okręgowy w S. powziął wątpliwość co do wykładni art. 212 § 2 k.k., zwerbalizowaną we wstępnej części postanowienia Sądu Najwyższego i postanowieniem z dnia 23 marca 2010 r. przekazał Sądowi Najwyższemu do rozstrzygnięcia zagadnienie prawne. Sąd Okręgowy wskazał na istniejącą w piśmiennictwie prawniczym zgodność poglądów co do tego, że przestępstwo określone w art. 212 § 2 k.k. jest przestępstwem formalnym z narażenia, które może być popełnione wyłącznie przez działanie. Wątpliwe jest natomiast – zdaniem Sądu Okręgowego – czy przestępstwo określone w art. 212 § 2 k.k. jest przestępstwem trwałym, co oznaczałoby, że w wypadku umieszczenia wpisu zniesławiającego w internecie, popełniane jest ono tak długo, jak długo wpis ten dostępny jest na portalu internetowym. Jednocześnie jednak dostrzega Sąd Okręgowy, że literalna wykładnia art. 212 § 2 k.k. pozwala na przyjęcie, że przestępstwo popełnione jest w momencie opublikowania treści o charakterze zniesławiającym. O ile jednak kwestia ta nie budzi – zdaniem Sądu – wątpliwości wówczas, gdy dochodzi do publikacji prasowej, to w wypadku opublikowania treści zniesławiających w sieci internet, dostępna jest ona publicznie (obecna na serwerach) aż do czasu jej usunięcia. Z dalszych wywodów Sądu wynika, że trudno mu zaakceptować konsekwencje stanowiska zakładającego trwały charakter przestępstwa polegającego na zniesławieniu na portalu internetowym z tego powodu, że przedawnienie rozpoczynałoby bieg dopiero z chwilą usunięcia wpisu, do czego jego autor nie ma na ogół uprawnień, gdyż – jak w niniejszej sprawie – zastrzeżone są one dla administratora i moderatora strony internetowej.

Zajmując stanowisko w sprawie, prokurator Prokuratury Generalnej wniósł o odmowę podjęcia uchwały. Wywiódł, że nie zostały spełnione przesłanki przedstawienia Sądowi Najwyższemu zagadnienia prawnego określone w art. 441 § 1 k.p.k., albowiem art. 212 § 2 k.k. nie wymaga wykładni ustawy o charakterze zasadniczym. W każdym razie, zdaniem prokuratora Prokuratury Generalnej, Sąd Okręgowy w S., który przedstawił Sądowi Najwyższemu zagadnienie prawne do rozstrzygnięcia, w ogóle nie podjął próby dokonania samodzielnej interpretacji za pomocą zwykłych metod wykładni prawa.

Odnosząc się do meritum zagadnienia, prokurator Prokuratury Generalnej wskazuje, że w świetle art. 6 k.k. czyn zabroniony uważa się za popełniony w czasie, w którym sprawca działał lub zaniechał działania, do którego był zobowiązany, a zatem do dokonania przestępstwa dochodzi wówczas, gdy sprawca swoim zachowaniem wyczerpuje znamiona przestępstwa. W wypadku przestępstwa określonego w art. 212 § 1 k.k. do jego dokonania dochodzi w chwili, gdy sprawca zakomunikował przynajmniej jednej osobie (w każdej możliwej formie) zniesławiającą treść. Określenie sposobu działania sprawcy konkretnego przestępstwa z art. 212 k.k. należy zaś do sfery ustaleń faktycznych, które muszą być dokonane przez sąd orzekający w sprawie. O trwałości przestępstwa zniesławienia nie można natomiast mówić, albowiem ta polega na wytworzeniu i utrzymywaniu przez określony czas stanu bezprawnego, albo też na zachowywaniu się (wielokrotnie) w sposób zakazany przez normę prawa karnego (tak na przykład w wypadku przestępstwa znęcania się – art. 207 k.k.). Podsumowując swój wywód, prokurator Prokuratury Generalnej wskazuje, że art. 212 § 2 k.k. nie nakłada na sprawcę obowiązku usunięcia z nośnika informatycznego zniesławiającej treści, zaś fakt, czy miał on w ogóle taką możliwość, pozostaje bez znaczenia dla prawnokarnej oceny jego zachowania. Nie dostrzega zatem prokurator Prokuratury Generalnej różnicy pomiędzy sytuacją występującą w rozpoznawanej sprawie oraz sytuacją, w której sprawca zamieszcza treść zniesławiającą w publikacji prasowej, która także jest przecież publicznie dostępna aż do chwili fizycznego unicestwienia ostatniego egzemplarza gazety, w której ową treść opublikowano.

Sąd Najwyższy zważył, co następuje.

Należy podzielić zapatrywanie prokuratora Prokuratury Generalnej, iż w sprawie nie zostały spełnione określone w art. 441 § 1 k.p.k. przesłanki przedstawienia zagadnienia prawnego Sądowi Najwyższemu do rozstrzygnięcia. Zagadnienie charakteru prawnego przestępstwa określonego w art. 212 § 2 k.k., a co za tym idzie, także czasu jego popełnienia, nie powinno nastręczać jakichkolwiek trudności interpretacyjnych. Nie oznacza to, iżby przepis ten nie wymagał dokonania wykładni, z uwzględnieniem zasad prawa karnego, w szczególności dotyczących czasu popełnienia przestępstwa, niemniej wykładnia ta nie może być uznana za „zasadniczą” w rozumieniu art. 441 § 1 k.p.k.

Przede wszystkim nie sposób podzielić wyrażonego w uzasadnieniu postanowienia Sądu Okręgowego w S. z dnia 23 marca 2010 r. zapatrywania, iż zachodzą wątpliwości co do tego, czy przestępstwo określone w art. 212 § 2 k.k. jest przestępstwem trwałym, i to niezależnie od tego, którą z doktrynalnych koncepcji przestępstwa trwałego bierzemy pod uwagę.

Według jednego z ujęć, z takimi przestępstwami mamy do czynienia wówczas, gdy sprawca dopuszcza się wielu zachowań (czynów w sensie ontologicznym), które jednak przez ustawodawcę traktowane są jako jedno przestępstwo pomimo powtarzalności czynności wykonawczej (W. Wróbel, A. Zoll, Polskie prawo karne. Część ogólna, Kraków 2010, s. 288). Takie przestępstwo zwane jest niekiedy przestępstwem „kolektywnym” (S. Śliwiński, Prawo karne, Warszawa 1979, s. 252 i nast.) lub „zbiorowym” (A. Zębik, Czyn a przestępstwo ciągłe, Łódź 1971, s. 93; T. Dukiet – Nagórska, Tak zwane przestępstwa zbiorowe w polskim prawie karnym, Katowice 1987, s. 20-21), względnie – przez jeszcze innych autorów – „przestępstwem o wieloczynowo określonych znamionach”, „zbiorowo określonych czynach”, czy „sumarycznie określonych przedmiotach”. Konstruując prawną jedność czynu w takiej sytuacji ustawodawca ma na celu uniknięcie potrzeby dokonywania prawnokarnej oceny każdego ontologicznego jego fragmentu. Sytuacja taka występuje na przykład w przypadku przestępstwa znęcania (art. 207 k.k.), czy przestępstwa rozpijania małoletniego (art. 208 k.k.). Tego rodzaju przestępstwem przestępstwo zniesławienia z pewnością nie jest. Nie może bowiem ulegać wątpliwości, że sprawca dopuszcza się zniesławienia tylko raz, poprzez zakomunikowanie określonej treści. Dla uznania, że doszło do wyczerpania wszystkich znamion przestępstwa nie są wymagane jakiekolwiek dalsze akty sprawcze; nie ma też możliwości poddawania – w ramach tego samego czynu – prawnokarnej ocenie jakichkolwiek dalszych przejawów działania sprawcy.

Zniesławienie nie jest też (na tle innego ujęcia) przestępstwem trwałym polegającym na stworzeniu i utrzymywaniu stanu uznanego przez ustawę za bezprawny, w szczególności gdy dla utrzymywania tego stanu niezbędny jest stabilny akt woli sprawcy (A. Marek, Prawo karne, Warszawa 2007, s. 212 ; W. Wolter, Nauka o przestępstwie, Warszawa 1973, s. 330-331). Takim przestępstwem jest na przykład przestępstwo bezprawnego pozbawienia wolności określone w art. 189 k.k., które popełniane jest przez sprawcę aż do chwili uwolnienia ofiary. Stanu utrzymywania w sieci internet umieszczonej tam przez sprawcę treści zniesławiającej ustawa nie uznaje za bezprawny. Niewątpliwie obrazuje to dostrzeżone zarówno przez Sąd Okręgowy w S., jak i przez prokuratora Prokuratury Generalnej, porównanie przestępstwa zarzuconego Robertowi J. do zniesławienia za pomocą opublikowania zniesławiającej treści w prasie. Także w tym ostatnim wypadku ustawa nie uznaje za bezprawny stanu wynikającego z powszechnej dostępności gazet, w tym ich egzemplarzy archiwalnych. Gdyby zająć odmienne stanowisko, również w tym ostatnim wypadku konieczne byłoby przyjęcie, że sprawca dopuszcza się zamachu na dobra zniesławianego aż do chwili zniknięcia z bibliotek ostatniego egzemplarza gazety, w której wydrukowano pomówienie.

Z tych powodów Sąd Najwyższy nie podziela zapatrywania wyrażonego przez M. Sowę w artykule „Odpowiedzialność sprawców przestępstw internetowych” (Prok. i Pr. 2002, z. 4, s. 68), który stwierdził, że w przypadku przestępstw internetowych polegających na prezentowaniu treści zakazanych przez prawo, stan bezprawności utrzymuje się przez cały okres, w którym strona WWW zawiera taką treść. Autor ten, na poparcie swojego stanowiska użył jednego tylko argumentu twierdząc, że w odróżnieniu od publikacji prasowych, autor wpisu internetowego ma nieograniczoną możliwość jego zmiany lub usunięcia. Jak pokazuje niniejsze sprawa, twierdzenie to nie zawsze jest prawdziwe.

Oczywiście, możliwe jest, że interesy pokrzywdzonego naruszane są tak długo, jak długo na portalu internetowym dostępna jest publicznie treść, która go zniesławia, a także tak długo jak długo dostępne są egzemplarze gazety zawierającej zniesławiającą treść. Nie przesądza to jednak o trwałości przestępstwa, ale jedynie o możliwości zakwalifikowania go jak „przestępstwa o skutkach trwałych”; ustawa nie penalizuje tu utrzymywania jakiegokolwiek bezprawnego stanu, jako że przestępstwo określone w art. 212 k.k. jest przestępstwem formalnym z narażenia, nie zaś przestępstwem skutkowym (J. Wojciechowski (w:) Kodeks karny. Część szczególna. Tom I, red. A. Wąsek, R. Zawłocki, Warszawa 2010, s. 1312 - 1313). Istnienie zatem następstw przestępstwa, nie będących skutkiem w rozumieniu prawa karnego, w żaden sposób nie ma wpływu na ustalenia co do czasu jego popełnienia. Wiele wszak przestępstw wywołuje trwałe lub długotrwałe skutki: ofiara kradzieży dopóty jest „pokrzywdzona”, dopóki nie odzyska skradzionej rzeczy, względnie nie uzyska za nią stosownego odszkodowania, zaś ofiara uszkodzenia ciała odczuwa skutki popełnionego na jej szkodę przestępstwa aż do czasu całkowitego wyzdrowienia. Nikt jednak nie próbuje z tego powodu twierdzić, że przestępstwo z art. 278 k.k. jest popełniane aż do czasu pełnego zrekompensowania pokrzywdzonemu skutków kradzieży, a przestępstwo z art. 156 § 1 k.k. polegające na spowodowaniu wymienionych tam skutków trwałych, popełniane jest permanentnie.

Ustalenia powyższe przesądzają kwestię czasu popełnienia przestępstwa kwalifikowanego zniesławienia określonego w art. 212 k.k.. Przestępstwo to – podobnie jak każde inne – popełnione jest wówczas, gdy sprawca swoim zachowaniem wyczerpie wszystkie znamiona określone w przepisie karnym. Chwilą popełnienia przestępstwa określonego w art. 212 § 2 k.k., polegającego na umieszczeniu w sieci internet treści o charakterze zniesławiającym, jest chwila dokonania danego wpisu, a nie jego usunięcia.

Nie dostrzegając z powyższych powodów potrzeby dokonywania zasadniczej wykładni art. 212 § 2 k.k., Sąd Najwyższy orzekł jak w
postanowieniu.

Sąd Najwyższy uznał, jak uznał, ale niestety posłużenie się analogią do świata tradycyjnych mediów - w tym przypadku gazety - wydaje mi się nietrafne. Wydawca po wprowadzeniu egzemplarzy do obrotu nie ma wpływu na dalszy obieg egzemplarzy. Świadczący usługi drogą elektroniczną (webmaster) ma wpływ na widoczność materiału po publikacji. Nie zawsze ma taki wpływ usługobiorca korzystający z danej platformy (użytkownik) w celu publikacji treści (np. zniesławiających). Jeśli jednak ma taki wpływ (np. może usunąć treść - dajmy na to - po zalogowaniu się), to jest to zasadniczo inny stan spraw, niż w przypadku gazety...

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

ale wątpliwości pozostały

Wyrok niewątpliwie należy odnotować, ale nie znajduję w nim odpowiedzi na jedno z pytań, które mi się pojawiło:
Replikacja zniesławienia jest jego kontynuacją czy tez osobnym zniesławieniem?
Zamieszczenie na forum obraźliwych tekstów, które później pojawiają się na portalach masowo odwiedzanych i później w prasie papierowej (z podanie źródła i bez) stanowi jeden czyn zabroniony czy też wiele. Myślę, że polskie sądownictwo jest w naturalnej fazie wymiany pokoleń. Nowe pokolenia sędziów nie będą bały się podjąć tematów związanych z nowymi technologiami. Tylko, że postęp technologiczny jest dużo szybszy niż wymiana pokoleń.

Czyli jakbym dzisiaj na

Czyli jakbym dzisiaj na swoim serwerze - powiedzmy aaaaaaaaa.pl zalozyl katalog BLUZGI (aaaaaaaaa.pl/bluzgi) i ustawil do niego dostep wylacznie na haslo (znane wylacznie mi), a nastepnie umiescil w nim tresci szkalujace znane osoby, to za kilka lat (po okresie przedawnienia), usuwajac dostep na haslo do katalogu, ale nie tykajac w ogole tresci znieslawiajacych, moglbym legalnie publicznie znieslawiac?

W odpowiedzi na wyżej

W odpowiedzi na wyżej wspomniany problem z katalogiem BLUZGI...
Moim zdaniem, w takim przypadku należy wskazać, że momentem czynu zniesławienia nie jest momentem umieszczenia zniesławiających treści w katalogu zabezpieczonym hasłem (czyli, niedostępnego publicznie), ale moment ich udostępnienia publicznie w sieci (bez hasła). Taką interpretację wskazuje mi treść samego art. 212 §1 kk – „Kto pomawia inną osobę(....) o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności”. Jeżeli „zbluzgasz” kogoś w taki sposób, że „opinia publiczna” się o tym nie dowie, to tym samym nie wypełniasz znamion czynu z art. 212 kk i tym samym nie dopuszczasz się zniesławienia. Natomiast gdy upublicznisz to w Internecie (np. usuwając dostęp na hasło), to od tego momentu następuje zniesławienie i swój bieg rozpoczyna przedawnienie.

Przeniesienie odpowiedzialności

Tu zgadzam się, że moment popełnienia przestępstwa to upublicznienie treści, ale to nie rozwiązuje wszystkich trudności z jednoznacznym rozstrzygnięciem sprawy. Co jeśli moja strona internetowa przypadkowo generuje tekst (raz składny, a raz nie) - przecież to tak jakbym opublikował wiele różnych artykułów, niektóre o treści prawdziwej, a inne szkalujące przypadkowe osoby.

Inna skomplikowana pod tym względem sytuacja to kiedy tworzę serwis, którego zadaniem będzie automatyczne opublikowanie przygotowanej przeze mnie treści w przypadku kiedy przez jeden cały tydzień nie zaloguję się w serwisie. Załóżmy, że kożystam z niego codziennie, ale pewnego dnia jestem aresztowany i nie mam dostępu do Internetu przez miesiąc. Kto wtedy jest odpowiedzialny z opublikowanie treści?

Podobne skomplikowane wybiegi w celu przeniesienia odpowiedzialności na kogoś innego (lub rzeczywstego przeniesienia na kogoś innego spowodowania jakiegoś zdarzenia) stosują niektóre całkiem poważne serwisy związane z bezpieczeństwem w sieci i inne tego typu. A najlepszym, który znam jest firma która za niewielką opłatą oferuje przejęcie opieki nad zwierzętami domowymi klienta - chrześcijanina w przypadku nastąpienia sądu ostatecznego. Jak napisano, wierzący zostaną wtedy zabrani a inni zostaną na Ziemii, więc firma ta, składająca się wyłącznie z pastafarian, płaci pewnemu chrześcijaninowi aby raz na tydzień zalogował się w pewnym serwisie, co upewnia ich, że nie nastąpił jeszcze sąd ostateczny.

"Świadczący usługi drogą

"Świadczący usługi drogą elektroniczną (webmaster) ma wpływ na widoczność materiału po publikacji."
NO chyba nie do końca - jakieś cache wyszukiwarek, jakieś serwisy typu webarchive.
Co jeśli "portal" jest tak naprawdę bramką do Usenetu?

Słusznie

VaGla's picture

Słusznie.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

hm dziwi mnie jedna rzecz

oszczerczy wpis - lipiec 2005
usuniecie wpisu (przez kogo?) - sierpien 2009

sprawa w sadzie - listopad 2009

przeciez zgodnie z prawem Telekomunikacyjnym retencja danych wynosi 2 lata i zobowiazuje operatorow nie tyle do przechowywania ich minimum 2 lata ile - konkretnie - do pozniejszego terminowego niszczenia z dniem uplywu 2 lat ("z dniem uplywu tego okresu dane te niszczyc" - cytuje z pamieci)

retencja ta nigdy nie byla dluzsza niz dwa lata

na jakej podstawie zidentyfikowano wiec sprawce oszczerczego wpisu sprzed 4 lat?

no chyba, ze sam on sie zidentyfikowal w tym wpisie z imienia i nazwiska (albo podal dane, pozwalajace na ich bezsprzeczne stwierdzenie), ale to i tak dosc dziwne

moze ktos potrafilby to doprecyzowac ?

kłopot z liczeniem

W jaki sposób liczy się roczne przedawnienie, jeśli ktoś zniesławia np. 1 stycznia oraz 1 lipca i tak co roku? Od pierwszego zniesławienia, czy od ostatniego?

SN nie wziął pod uwagę przypadku;

Jeśli ktoś kogoś zniesławi w roku X i ponowi swoje zniesławienie w kolejnych latach, a zniesławiona osoba X nie odda sprawy do sądu w ciągu roku, to można ją zniesławiać w nieskończoność. Jeśli nazwiemy jakiegoś polityka, sędziego, sąsiada w internecie (np. idiotą), a ten ktoś nie da sprawy do sądu (jeśli wie kto - w ciągu roku, jeśli nie wie - w ciągu 3 lat), to można już nazywać tych ludzi idiotami w nieskończoność. Czy można zatem w pełni zaakceptować stanowisko SN? Nie jest wadliwie?

przedawnienie zniesławienia

Przdawnienie, o którym mowa, dotyczy kodeksu karnego. Jeśli dobrze pamiętam, w postępowaniu cywilnym przedawnia się tylko możliwość żądania finansowego odszkodowania, a innych form rekompensaty może np. domagać się rodzina nawet po śmierci zniesławionego.

Przedawnienie zniesławienia

Jeśli Sąd Najwyższy stwierdził, że tego typu przestępstwa nie są przestępstwami trwałymi, to chyba dotyczy spraw karnych i cywilnych? Cieszymy się, że SN w końcu coś ustalił? A co na to sądy w UE? Poodbnie, czy inaczej?

a książka? I po ponad roku jej publikacja w necie?

A jeśli ktos cos napisze w książce, minie rok i nie zostanie oskarżony, a potem napisze to samo w necie i powoła sie na te książke to jest bezkarny? Bo przeciez obejmuje go przedawnienie skoro opublikowal treść w książce ponad rok temu, nie został oskarżony a teraz tylko sam siebie cytuje w necie publikując fragment tej książki. Jest bezkarny?

ustawiczne zniesławianie

21 marca skieorowałem do gdańskiego sądu wniosek o przekazanie sprawy Sądowi Najwyższemu -
Jeśli co pewien czas ktoś zniesławia w internecie lub w pismach sądowych inną osobę (np. systematycznie co pół roku), to termin przedawnienia nie powinien być liczony od pierwszego zniesławienia, lecz od ostatniego.
Liczenie od pierwszego zniesławienia skutkuje bowiem kuriozalną sytuacją, kiedy to po upływie jednego roku, w przypadku poznania osoby zniesławiającej, osoba ta może (według obecnej interpretacji) pomawiać w nieskończoność wybraną osobę, co nie jest ani logiczne, ani uczciwe, zatem nie powinno być prawem dopuszczone.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>