Copy-paste w uzasadnieniu wyroku
Łatwość powielania obszernych fragmentów elektronicznie przechowywanych tekstów stała się aktualnie dyskutowanym problemem w praktyce wymiaru sprawiedliwości. Wcześniej pisałem o tym, że sądy czasem cytują Wikipedię (por. Dostępność źródeł: motywy z Wikipedii w orzecznictwie polskich sądów). Teraz przyszedł czas na odnotowanie praktyki "copy-paste" (kopiuj-wklej) w uzasadnieniach wyroków. Rzepa opisuje jeden z takich przypadków, w którym sąd w wyroku "przekleił" akt oskarżenia.
Przeczytać o tym można w tekście p. Tomasza Pietrygi pt. Wyrok: kopiuj, wklej. Tam też informacja o tym, że wydając wyrok w sprawie tzw. mafii futbolowej Sąd Apelacyjny we Wrocławiu nie dopatrzył się niczego złego w tym, że sąd pierwszej instancji "niemal w 95 proc. skopiował akt oskarżenia prokuratury w części dotyczącej opisu stanu faktycznego". Jest też wypowiedź mec. Macieja Urbańskiego, obrońcy w tym procesie, który odniósł się do aktu oskarżenia i jednego z pism procesowych prokuratury (wedle przypuszczeń - dostarczonego do sądu na jakimś łatwym w użyciu nośniku elektronicznym):
Wyrok w zakresie stanu faktycznego był kompilacją tych prokuratorskich materiałów, minimalnym wkładem intelektualnym sądu. Własne były tylko stylistyczne wtrącenia, oceniam je na 5 proc.
Jeśli Sąd się z tezami prokuratury zgadza, to pewnie nie ma w tym nic zdrożnego, że powiela pewne fragmenty pism dostarczonych przez prokuraturę. Problem pojawić się może wówczas, gdy sąd całkiem zignoruje przebieg rozprawy, a tam np. zeznania świadków, wyjaśnienia co do przedstawionego przez prokuraturę stanu faktycznego.
Przy okazji pojawia się wezwanie do dyskusji w temacie: czy uzasadnienia wyroków sądu powinny być "absolutnie autorskie".
Ktoś zaraz zapyta o prawa autorskie do uzasadnień wyroków i o przysługujące komuś monopol. Takie wyroki przecież nie są przedmiotem prawa autorskiego (art. 4 ustawy o prawie autorskim) i ciężko byłoby się zgodzić z tym, że sędzi jakiś monopol powinien przysługiwać. Napisanie indywidualnego uzasadnienia wydaje się wypływać z postulatu wnikliwego rozważenia wszelkich okoliczności sprawy i wydania sprawiedliwego wyroku. Chodzi jednak - jak uważam - o pisanie indywidualnych uzasadnień tam, gdzie to możliwe, bo przecież czasem sądy rozstrzygają sprawy o niemal takich samych stanach faktycznych i prawnych, a wówczas uzasadnienie może być identyczne, z tolerancją do oznaczenia uczestników postępowania; nota bene - dotyczy to również odpowiedzi na wnioski o wykładnie przepisów prawa podatkowego w indywidualnych sprawach.
W materiale Rzeczpospolitej autor wskazał na Wyrok Sądu Najwyższego z 2 marca 2005 r., sygn. IV KK 335/04. Przywołajmy zatem tezę tego wyroku: "Powtórzenie (powielenie) po ponownym rozpoznaniu sprawy, uzasadnienia uchylonego uprzednio wyroku i przedstawienie tego uzasadnienia jako własnego, podobnie jak powtórzenie (powielenie) uzasadnienia aktu oskarżenia, z reguły w sposób rażący narusza przepis art. 424 § 1 k.p.k.". W tym wyroku SN uchylił zaskarżony wyrok oraz zmieniony nim wyrok sądu pierwszej instancji - w tym na podstawie art. 435 k.p.k. także wobec Artura S. - i sprawę przekazał Sądowi Rejonowemu w K. do ponownego rozpoznania. Oto fragment uzasadnienia tego wyroku:
(...)
Trafnie natomiast, choć bez należytego uzasadnienia tego stanowiska, postawiony został w kasacji zarzut rażącego naruszenia przez Sąd Okręgowy przepisu art. 457 § 3 k.p.k., i to poprzez bezkrytyczną akceptację rażącego naruszenia przez Sąd Rejonowy art. 424 § 1 k.p.k.Sprawa niniejsza niewątpliwie należy do dowodowo trudnych spraw poszlakowych. Była ona dwukrotnie rozpoznawana przez Sądy obu instancji. Sąd Okręgowy uzasadniając swój wyrok z dnia 4 maja 1999r., którym uchylono pierwotne orzeczenie Sądu pierwszej instancji, wskazał na konieczność dokonania ,,szczegółowej analizy" całokształtu zgromadzonego materiału, ,,przy rozważeniu zarzutów w apelacji oskarżonych i ich obrońców".
Tymczasem, po ponownym rozpoznaniu, Sąd Rejonowy po prostu przepisał uzasadnienie, jakie zostało sporządzone po wydaniu pierwszego wyroku zapadłego w sprawie. Porównanie obu uzasadnień nie pozostawia żadnych wątpliwości, że samodzielny wkład intelektualny sądu pierwszej instancji ponownie sprawę rozpoznającego, przy sporządzaniu uzasadnienia swojego wszak stanowiska, ograniczył się do opisania na str. 17 uzasadnienia postaci zjawiskowej sprawstwa Marka Ś. (pomocnictwa - zresztą bez bliższej analizy) oraz do sporządzenia str. 19, na której, w oderwaniu od wszystkich pozostałych dowodów i rozważenia wzajemnego ich znaczenia, przedstawiono negatywne wyniki badań śladów genetycznych i osmologicznych.
Powtórzenie (powielenie) po ponownym rozpoznaniu sprawy, uzasadnienia uchylonego uprzednio wyroku i przedstawienie tego uzasadnienia jako własnego, podobnie jak powielenie uzasadnienia aktu oskarżenia, z reguły w sposób rażący narusza nie tylko przepis art. 424 § 1 k.p.k., ale poprzez niego również fundamentalne zasady procesu, wyrażone w art. 8 § 1 k.p.k. oraz w art. 7 k.p.k. Stan taki co do zasady prowadzić musi do uwzględnienia kasacji, w których podniesiono zarzuty takich naruszeń. Oceny tej nie mogą zmienić niewielkie modyfikacje stylistyczne, nie wnoszące niczego odmiennego do merytorycznej strony przedstawianego w uzasadnieniu toku rozumowania sądu, który legł u podstaw takiego a nie innego rozstrzygnięcia sprawy.
W niniejszej sprawie zaprezentowany w uzasadnieniu wyroku Sądu pierwszej instancji tok rozumowania, związany z analizą i oceną dowodów poszlakowych oraz wniosków na ich podstawie wyprowadzonych, wbrew zasadom określonym w art. 8 § 1 k.p.k. i art. 7 k.p.k., nie był rozumowaniem ani samodzielnym, ani swobodnym, co wręcz zaprzecza istocie procesu karnego. Takiego stanu rzeczy nie dostrzegł, niestety, Sąd Okręgowy rozpoznający apelacje obu obrońców i Marka Ś. Apelacje te były wniesione na korzyść oskarżonych ,,co do winy", a więc - zgodnie z art. 447 § 1 k.p.k. - zobowiązywały Sąd odwoławczy do rozważenia prawidłowości zaskarżonego orzeczenia pod każdym względem, zatem również co do zachowania reguł procedowania. Pominięcie tej kwestii stanowi ewidentne naruszenie dyspozycji art. 433 § 1 k.p.k. w zw. z art. 447 § 1 k.p.k. Stanowi jednocześnie naruszenie art. 433 § 2 k.p.k. i art. 457 § 3 k.p.k., i to tym bardziej rażące, że w apelacji obrońcy Marka Ś. był podniesiony zarzut naruszenia art. 424 § 1 k.p.k.
Rozpoznając apelacje Sąd Okręgowy nie tylko nie dostrzegł, że uzasadnienie zaskarżonego wyroku Sądu Rejonowego stanowi prawie wierną kopię uzasadnienia pierwotnego wyroku, ale wręcz podkreślał wysoką jakość tego uzasadnienia. Stwierdzał, że ,,Sąd Rejonowy w sposób wnikliwy i wszechstronny rozważył wszystkie dowody i okoliczności ujawnione w toku rozprawy, na ich podstawie poczynił prawidłowe ustalenia faktyczne oraz należycie wykazał winę oskarżonych (...) ocena materiału dowodowego dokonana została z uwzględnieniem reguł art. 4 i 7 k.p.k., jest oceną wszechstronną i bezstronną, nie narusza granic oceny swobodnej (...)". Wszystkie te peany skierowane powinny być jednak nie do Sądu Rejonowego orzekającego w dniu 28 maja 2002 r., a do Sądu Rejonowego, który wydał wyrok w dniu 21 października 1998 r. (wszak uchylony przez Sąd Okręgowy).
Rozważając zasadność tak pozytywnej oceny ze strony Sądu Okręgowego rozumowania Sądu pierwszej instancji, nie można nie zwrócić uwagi na jeszcze jeden element. Otóż przepisując uzasadnienie wyroku z dnia 21 października 1998 r. Sąd Rejonowy powtórzył wręcz kardynalny błąd w rozumowaniu prowadzącym w ostateczności do przypisania sprawstwa obu oskarżonym. Mianowicie stwierdził, że ,,kłamliwe wyjaśnienia obu oskarżonych (...) stanowią w ocenie Sądu istotny dowód pośrednio przemawiający za ich udziałem w przestępstwie", i dalej: ,,oprócz wyżej omówionego dowodu pośredniego w postaci kłamliwych wyjaśnień oskarżonych (...) istnieją dowody pośrednie pozwalające na ustalenie tożsamości niektórych sprawców rozboju".
Przyjęcie, że sama treść wyjaśnień oskarżonych wraz z negatywną oceną ich wiarygodności, może stanowić jakikolwiek dowód obciążający - a tym bardziej ,,istotny" - głęboko godzi w reguły rzetelnego i procesowo prawidłowego dowodzenia, ograniczając de facto prawo oskarżonego do prezentowania takiej linii obrony, którą uznaje za skuteczną, naruszając również przepisy art. 6 k.p.k. oraz art. 74 § 1 k.p.k.
Podsumowując zatem powyższe rozważania należy stwierdzić, że zasadnie obrońca Marka Ś. zarzucił Sądowi Okręgowemu rażące naruszenie przepisu art. 457 § 3 k.p.k. Polegało ono na pominięciu zawartego w apelacji tego obrońcy zarzutu obrazy art. 424 § 1 k.p.k., która faktycznie nastąpiła, i to w wyjątkowo rażącej postaci. Konsekwencją tego stanowiska musiało być uwzględnienie kasacji, poprzez uchylenie zarówno zaskarżonego wyroku Sądu Okręgowego oraz zmienionego nim wyroku Sądu pierwszej instancji i przekazanie sprawy temu ostatniemu do ponownego rozpoznania. Co więcej, wobec wystąpienia sytuacji przewidzianej w przepisie art. 435 k.p.k., (w zw. z art. 536 k.p.k.), konieczne było uchylenie wyroków Sądów obu instancji także wobec Artura S., jako że te same względy, które przemawiają za uchyleniem wyroków na rzecz Marka Ś., dotyczą i tego drugiego oskarżonego.
W toku ponownego rozpoznania sprawy konieczne będzie powtórzenie przewodu sądowego. Z uwagi na ponad już siedmioletni upływ czasu od zdarzenia, niewątpliwie w szerokim zakresie możliwe będzie poprzestanie na ujawnieniu dotychczas zgromadzonych dowodów. Zakres ten pozostawić jednakże należy uznaniu Sądu pierwszej instancji oraz inicjatywie stron procesowych. Oczywistym jest, że przy wyrokowaniu konieczne będzie uniknięcie wskazanych powyżej uchybień oraz dokonanie rzeczywiście samodzielnej i swobodnej oceny całego materiału dowodowego, z poszanowaniem wszelkich reguł procesowych.
(...)
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
nie chodzi chyba o prawo autorskie
Moim zdaniem każdy komu płacą za "myślenie i przelewanie tych myśli na papier" powinien pisać a nie kopiować z powodu dość prozaicznego: pisanie "od zera" zmusza do myślenia co podnosi (powinno) jakość tych treści, po drugie jeżeli faktycznie warto czasem skorzystać z jakiejś treści wypada się na nią jawnie powołać (zacytować) miast udawać (kłamać), że się "to coś" napisało samemu i teraz.
Dla mnie nie jest to tu kwestia prawa autorskiego a elementarnej uczciwości. Sam stałem się niedawno "ofiarą" bezmyslnego sędziego, który po mojej apelacji nie potrafił uzasadnić wydanego przez siebie (niekorzystnego dla mnie) wyroku i metodą copy/paste skleił to uzasadnienie z pism strony przeciwnej. Była to taka sieczka i bełkot, że sąd drugiej instancji unieważnił ten wyrok zaraz po zapoznaniu się z tym uzasadnieniem. Tragedia bo kolejna osoba (ja) traci wiarę w wartość instytucji Sędziego.
Skoro jakiś sędzia uzna,że warto użyć jakiegokolwiek tekstu to niech się na niego jawnie i uczciwie powoła zamiast udawać, że się jest jego autorem i że powstał ten tekst "teraz".
Praktyka ta niestety dotyczy nie tylko sądownictwa ale rynku wszelkich usług związanych z pisaniem tekstów eksperckich - w szczególności konsultantów, niestety dość powszechna praktyka niektórych "ekspertów" polegająca na sprzedawaniu "starych tekstów" (a nie raz cudzych!!) jako "dedykowanych analiz". Mógłby ktoś powiedzieć, że to (ta baza wiedzy czyli tekstów do skopiowania) "wartość doddana firmy z doświadczeniem", owszem ale niech ta "firma" w swoich analizach uczciwie powoła się na treść "sprzed dwóch lat, która powstała dla innego podmiotu" a nie sugeruje, ze to tekst powstały "teraz" za pieniądze zamawiajacego bo to po prostu nieuczciwe a życie pokazuje, że można się tą metodą po protu ośmieszyć a przy okazji nawet podważyć zaufanie dla zawodu...
--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl
"Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd" (Seneka Młodszy)
Zgadzam sie z tym co
Zgadzam sie z tym co piszesz, ale w artykule w Rzepie jest napisane (wypowiedz sedziego):
"Poza tym dopuszczalne są cytaty bez podania źródła, gdyż nie ma tu zastosowania ochrona praw autorskich."
ale...
nie chodzi mi o prawo autorskei tylko o ośmieszanie sie przes sędziów.... :(
--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl
"Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd" (Seneka Młodszy)
Jako ciekawostka: miałem
Jako ciekawostka: miałem dwie sprawy cywilne z dwoma różnymi podmiotami gospodarczymi, konkretnie spółdzielnią mieszkaniową i dostawcą mediów. Jakież było moje zdziwienie gdy w uzasadnieniu wyroku ze sprawy z dostawcą mediów przeczytałem sporą część uzasadnienia wyroku ze spółdzielnią...
Inny punkt widzenia
Osobiście nie widzę nic zdrożnego w tym, że sędzia skopiuje fragmenty innych pism do uzasadnienia wyroku, o ile będzie ro spójna argumentacja za lub przeciw pewnego uzasadnienia. Szczególnie, jeżeli jest to spójne i całkowite uzasadnienie, które sędziego w tej sprawie przekonało. Z jednej strony jest to pójście na łatwiznę, ale z drugiej strony, to po co sędzia ma tracić czas na wymyślanie wszystkiego od nowa, zamiast użyć gotowej argumentacji. Uważam, że wprowadzenie jawnej praktyki, kopiowania do uzasadnienia fragmentów z pism stron przyspieszyłoby pisanie uzasadnień i szybciej kończyłoby sprawy. Miałoby to również inny aspekt. Pisma procesowe byłyby staranniej przygotowywane i mniej czasu tracono by na mowy na sali sądowej.
Może ładniej by było, żeby uzasadnienie wyroku brzmiało następująco: "Sąd podzielił zdanie i argumentację [strony] w kwestii, które brzmi ...". Byłby to jawny cytat.
Może ładniej by było,
i o to mnie chodzi :)
--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl
"Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd" (Seneka Młodszy)
postępowanie dyscyplinarne
Znam przypadek Prokuratora Rejonowego, który w swojej apelacji wkleił dwu-zdaniowy fragment z innej apelacji i dzięki temu ma na karku postępowanie dyscyplinarne, albowiem Sąd Okręgowy z urzędu zgłosił sprawę mimo, że bardzo często w swojej praktyce spotykam się z kopiowaniem i wklejaniem bardzo obszernych fragmentów uzasadnień S.O.