Można pozwać rejestratora nazw domenowych, zobaczymy z jakim skutkiem

Najwyraźniej nie tylko ja wymyśliłem, że można pozwać rejestratora nazw domen internetowych w związku z naruszeniem - przez fakt zarejestrowania takiej nazwy przez osoby trzecie - praw podmiotowych powoda. Ostatnio w tekście Naruszenie dóbr osobistych przez korzystanie z nazwy domenowej - wyrok w Białymstoku opisałem jakby to mogło wyglądać w przypadku pozwania NASK w oparciu o przepisy o ochronie dóbr osobistych. Akademia Filmowa (to ta, która rozdaje Oskary) postanowiła sprawdzić, czy skutecznie da się pozwać rejestratora GoDaddy.com i złożyła pozew, w którym wskazuje ponad 100 domen internetowych, naruszających - zdaniem Akademii - jej prawa ze znaków towarowych.

O pozwie związanym z zarejestrowaniem takich domen jak 2011oscars.com, academyawardz.com, jaylenososcars.com, betacademyawards.com, oscarsunplugged.com, oscarshotels.com, oscarstravel.com, oscarsliveblogging.com można przeczytać w tekście Film Academy targets GoDaddy in massive cybersquatting lawsuit. Tam też informacja, że łączne roszczenie odszkodowawcze może sięgnąć 10 milionów dolarów (ponieważ Akademia domaga się odszkodowania w wysokości 100 tys dolarów "za domenę").

Top RegistrarsPowodem jest The Academy of Motion Picture Arts and Sciences. Pozwanym jest GoDaddy.com Inc. z siedzibą w Arizonie, USA (żeby nie było, że pozywają małego i lokalnego: "GoDaddy.com is the world's No. 1 ICANN-accredited domain name registrar for .COM, .NET, .ORG, .INFO, .BIZ and .US domain extensions. Source: RegistrarSTATS.com"). Podstawa prawna to the Anticybersquatting Consumer Protection Act. Nie widzę udostępnionego pozwu (jest tylko informacja, że pozew ma 134 strony), nie widzę innych notatek prasowych, w szczególności notatek prasowych wymienionych wyżej "aktorów spektaklu". Nie znam również sądu, do którego trafił pozew. Informacja jest świeża, a przywoływany wyżej serwis hollywoodreporter.com uzyskał - jak się wydaje - "wyłączność" od źródła (exclusive). Przypuszczam jednak, że niebawem dowiemy się więcej o tej sprawie.

Wracając chwilowo na polskie podwórko. Właśnie o to chodzi, że rejestrator domenowy chętnie stwierdziłby, że jego nie dotyczy to, co w ramach "zautomatyzowanego" systemu robią jego klienci. On tylko obsługuje serwery i utrzymuje je "widoczne" w Sieci. Tylko, że fakt, iż one są w Sieci "widoczne" oznacza, że taki rejestrator domenowy współuczestniczy w naruszeniu, jeśli do takiego naruszenia dochodzi. A - przynajmniej jeśli chodzi o ochronę dóbr osobistych w Polsce - można domagać się zaprzestania naruszenia i usunięcia jego skutków od każdego z uczestników naruszenia. Zatem również od rejestratora. Na przeszkodzie "automatycznego" przypisania odpowiedzialności za naruszenie lub zagrożenie dóbr osobistych stoi art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, ale odpowiedzialność pojawia się z chwilą uzyskania "wiarygodnej wiadomości". Po co zatem ścigać abonentów, którzy gdzieś chowają się po rajach podatkowych, skoro można bezpośrednio poprosić uprzejmie rejestratora o wyłączenie domeny (zaprzestanie naruszania), której są abonentami u tego rejestratora?

Wracając do USA - to nie jedyny pozew, który dotyczy domenowego giganta GoDaddy.com. W tekście GoDaddy.Com Class Action Lawsuit Over Domain Name Advertisements Transferred to Arizona Federal Court opisano kolejne losy pozwu zbiorowego w sprawie Matthew McBride v. GoDaddy.com and The Go Daddy Group, Inc., Case No. 2:10-cv-00940-NVW, która toczy się teraz przed the Unites States District Court in Arizona... W tym pozwie abonentom domen zarejestrowanym w GoDaddy.com nie podoba się system "parkowania" domen, który przynosi gigantowi pewne dodatkowe przychody. Pod "zaparkowanymi" domenami prezentowana jest strona hostowana przez GoDaddy.com, a tam prezentowane są formy reklamowe w modelu pay per click. Abonenci podnoszą, że GoDaddy.com uzyskuje w sposób nieuprawniony profity (por. CashParking Program). To dość interesujące roszczenie. Więcej na ten temat można przeczytać w dokumentach, które trafiły do sądu (PDF) już w kwietniu 2007 roku.

Pozew Akademii Filmowej związany jest z drugim, z wymienionych. Jeśli ktoś może czerpać profity wynikające z reklamy prezentowanej w ramach zaparkowanej w GoDaddy.com domeny (naruszającej prawa osoby trzeciej) i takie przychody uzyskuje również rejestrator, to Akademia Filmowa tym bardziej jest zaniepokojona kierunkiem, w którym biznes domenowy podąża.

Podobne doniesienia gromadzę w dziale domeny niniejszego serwisu.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Ale, ale

Artykuł sugerować może niechcący, że można już pozwać rejestratora domen za rejestrację konkretnych nazw, ale to w żaden sposób nie wynika z treści ani oryginału, do którego się odwołujesz ani z Twojego jego opisu.
Dopiero ostatni akapit wyjaśnia, że AF próbuje się podpiąć pod pozew zbiorowy o de facto "utracone korzyści" w związku z przypięciem do zaparkowanych domen informacji reklamowych przez daddy.com i zarabianiem na tym fakcie (a nie za rejestrację konkretnych nazw).
Proponuję przeredagować artykuł, by nie wypaczać sensu zdarzenia.

Poza tym, o ile np. ta domena 2011oscars.com zawiera fragment nazwy własnej, to życzę AF powodzenia w sprawie tej domeny academyawardz.com, a to nie tylko dlatego, że awardz to nie to samo co awards, a bardziej na zasadzie odpowiedzi w wywiadzie tv, której udzielił Giertych Nałęczowi na jego pytanie, czy nie ryzykuje Giertych pozwu Jarosłąwa Kaczyńskiego mówiąc ciągle krytycznie na wizji "o Jarku". - A który Jarek? odpowiedział Giertych z uśmiechem. Innymi słowy nie jednej akademii akademia na imię.

To nie jest taka prosta kwestia.

Orzecznictwo WIPO w niektórych przypadkach wskazuje w drugą stronę. Otóż jeżeli powód uprawdopodobni w postępowaniu iż pozwany nie ma praw lub uzasadnionego interesu w domenie, a pozwanemu nie uda się usprawiedliwić na podstawie artykułu 4(C) UDRP, że ma takie prawa, to wystarczy już tylko udowodnić złą wiarę pozwanego (o co nie jest ciężko) i posiadanie przez powoda znaku towarowego (który zakładam Akademia Oskarów posiada), by odzyskać domenę.

Zerknij na decyzje:
D2000-1223, D2002-0635, D2002-1058, D2003-0903.

Kwestia "z" zamiast "s" jest bez znaczenia. Eksperci WIPO od samego początku istnienia UDRP opowiadali się przeciwko tzw. typosquatting, wystarczy stwierdzenie, że jest identyczna lub myląco podobna. W tym wypadku oczywistym jest, że awards czy awardz jest myląco podobna, zwłaszcza, że fonetycznie się tak samo wymawia.

No właśnie!

Czy to nie jest przekręt? 2011oscars.com zawiera tak samo fragment nazwy własnej jak też tytuł nowego (jeszcze nieistniejącego) filmu "2011 Oskarów" tak jak np. "101 Dalmatyńczyków".

Czy to nie jest przypadkiem tak, że zachłanni filmowcy zobaczyli, że da się zarabiać na literówkach i teraz chcą wszelkimi sposobami wejść w posiadanie takich domen?

Ja też pluję sobie w brodę, że wcześniej na to nie wpadłem, teraz już większość dochodowych literówek jest obstawiona. Ale nie zamierzam pozywać z tego tytułu ich użytkowników ani operatorów.

Godaddy

A Godaddy z ciekawszych rzeczy na wyekspirowanych domenach natychmiast konfiguruje wpis DNS MX i łapie "cudzą" pocztę. Serwer SMTP też stawia na swojej domenie, żeby, jak domniemam, łapać loginy i hasła nieuważnych.

A czy jezeli firma A ma

A czy jezeli firma A ma swoje biuro przy ulicy Kamiennej 3, lok. 4, to powinno sie zabraniac firmie B zalozenia biura przy Kamiennej 3, lok 5?
Mysle, ze mozna dosc bezpiecznie porownac nazwe domeny do adresu - poprawny bardzo precyzyjnie okresla cel. zmiana jednego znaku i adres moze wskazywac zupelnie gdzie indziej.

Jezeli firmie zalezy na wizerunku internetowym, to powinna pomyslec o rejestracji domeny jak najpredzej i promowac ja, podobnie jak sama swoja nazwe w innych mediach. Postarac sie, by to ta domena, a nie inna byla jednoznacznie kojarzona z firma. Jezeli ktos dal sie ubiec przy rejestracji, jego blad i moim zdaniem nie powinien do nikogo miec z tego powodu pretensji, podobnie jak (wracajac do porowania z adresem) nie mozna miec pretensji, ze inna firma zajela wczesniej atrakcyjne biuro w centrum.
(a i tu, i tu zawsze mozna probowac sie dogadac).

Konczac - polityka pozywania za nazwy domen moze w koncu doprowadzic do tego, ze na przyklad fani produktow marki abc beda musieli zamiast np. abc-fans.pl beda musieli zapamietac adres 4rfgvb6tyhj.pl, bo taki nie bedzie budzil prawnych zastrzezen (do czasu). Komu to ma sluzyc?
btw, podobna sytuacja miala ostatnio miejsce bodajze w przypadku strony uzytkownikow nikona.

Nie do końca...

Nie do końca poprawne jest porównywanie adresu pocztowego z adresem internetowym - tutaj nie ma żadnej analogii. Proszę zauważyć, iż adres poczty (w sensie ulica, numer) nie jest wykorzystywany marketingowo - a domena TAK.

Jeżeli przedsiębiorcy mogliby ustanawiać własne nazwy ulic pod którymi zakładami by swojego placówki to z pewnością również mogłoby to stanowić np. czyn nieuczciwej konkurencji - abstrakcja.

Panie Piotrze: nie do końca rozumiem stanowisko dopuszczające przypisywanie odpowiedzialności rejestratorowi za domeny które za jego pośrednictwem rejestruje abonent. Czy ta konstrukcja miałaby się opierać na u.z.n.k. czy też na 422 k.c. (pomocnictwo)?
Nie widzę możliwości bezpośredniego przypisania odpowiedzialności rejestratorowi - a jeżeli tak to czy operator rejestru również ponosi odpowiedzialność? To przecież operator rejestru finalnie dodaje domeny do swojego rejestru domen TLD.

Pragnę zwrócić na specyfikę ACCPA - ustawa ta wprowadza powództwo in rem - przeciwko domenie. W USA najważniejszy jest fakt zarejestrowania domeny naruszającej prawa osób trzecich nie ma tutaj znaczenia kto ją rejestrował, czy kto jest teraz jej abonentem.

Podsumowując nie widzę na gruncie prawa polskiego mocnego zaczepia do przyjęcia koncepcji odpowiedzialności rejestratora - natomiast zastanawiam się już od dłuższego czasu - w jaki sposób można by rozciągnąć odpowiedzialność ISP z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną na rejestratora domen. W praktyce - żądania oparta na art. 14 tej ustawy są już kierowane przeciwko rejestratorem nie tylko przez organy ścigania ale także przez prawników "specjalistów" - choć jak wiemy ustawę tą powinno się stosować odnośnie ISP świadczących usługi przechowywania danych (hostingu) a nie rejestracji domen (nawet przy troszkę błędnym założeniu, że rejestrator domen przechowuje jakieś dane pochodzące od abonenta). Moim zdaniem to właśnie tutaj można by poszukiwać takiej odpowiedzialności i stosować analogiczne procedury jak w przypadku hostingu.

dobra osobiste

Czy ta konstrukcja miałaby się opierać na u.z.n.k. czy też na 422 k.c. (pomocnictwo)?

Ja wskazuje art 23 i 24 Kodeksu cywilnego, czyli przepisy podstawowe dla ochrony dóbr osobistych. Odpowiedzialność za działania (lub zaniechania) własne rejestratora, w związku z którymi dany stan rzeczy (wpis w bazach rejestratora) narusza dobra osobiste uprawnionych.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Czyli powraca moja koncepcja zawężenia legitymacji

Wyrok w Białymstoku mam nadzieję wskazuje kierunek poszerzenia badania zdolności względnych rejestracji znaku towarowego (a przez to pośrednio domeny).

Domena może być według mnie rejestrowana jeśli, w aspekcie przesłanek względnych
1) nie narusza (innych) znaków towarowych
1') jeśli narusza to jeśli podmiot rejestrujący również posiada legitymację i nie ma w tej rejestracji kolizji co do oznaczenia towarów i/lub usług innych podmiotów o identycznej lub podobnej nazwie (vide: PWP)
2) nie narusza dóbr osobistych (katalog otwarty z art. 23 KC)
2') jeśli narusza to czy podmiot rejestrujący również posiada legitymację do tej nazwy

Poczekajmy na kolejne orzeczenia domenowe.

Oj Piotrek.. z wiekiem widze

Oj Piotrek.. z wiekiem widze ze coraz bardziej " dziwne" masz poglądy... szkoda ze zgubiłas gdzies swoją werwe z sprzed lat gdzie byłes dla wielu przykladem w "wlace" z wielkimi....

trzymaj sie..

P.S. a pisze po imieniu bo wiele lat temu przeslimsy na Ty mimo ze nie kontaktowalismy sie przez te lata....
. zostaw domeny w w spokoju jezeli mozesz.. nich sobie chłopaki dorabiaja.. lepsze to niz " krasc"

Hmm...

Wszystkich nie zadowolę i nawet nie próbuję. Może po prostu nadal będę sobą. Jeśli kiedykolwiek "walczyłem" z wielkimi, to nigdy dlatego, że byli wielcy. Natomiast publikowane w tym serwisie od 14 lat komentarze nie mają na celu walki z kimkolwiek (dużymi, małymi, średnimi), a jedynie próbę dotarcie do wiedzy na temat współczesnego systemu prawnego (mógłbym dodać: w duchu wikipedystycznego npov, chociaż to akurat nie zawsze mi się udaje).

Odnośnie domen - tu również, jak i w innych przejawach wolności słowa (i szerzej - w przypadku innych wolności konstytucyjnych) - istnieją ograniczenia. Ograniczeniem są m.in. prawa innych.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Pomijasz?!

"Odnośnie domen - tu również, jak i w innych przejawach wolności słowa (i szerzej - w przypadku innych wolności konstytucyjnych) - istnieją ograniczenia. Ograniczeniem są m.in. prawa innych."

Mam wrażenie, że w całym "zamieszaniu" wokół tej sprawy zapomniałeś i w jakiś dziwny sposób pomijasz potężny "dział" kolizji praw... Mylę się?
Ograniczenia są oczywiście dobrym argumentem, ale nie są panaceum na wszystkie przypadki, bo gdyby tak było, co najmniej kilku kolegów prawników pracowałoby w warzywniaku z powodu braku roboty...

Ależ nie pomijam

Ależ nie pomijam. Zwłaszcza w kontekście domen kilkakrotnie odnotowywałem "kolizję praw" w różnego rodzaju tekstach publikowanych w tym serwisie. Ciężko w każdym kolejnym tekście wypisywać stale te same zdania, które już wcześniej się opublikowało. Dlatego linkuję do materiałów archiwalnych.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

nieco nie na temat - internetowy sawuarwiwr...

Interesuje mnie niezwykle problematyka zaburzeń komunikacyjnych związanych z anonimowością. Przykład, w którym ktoś na forum publicznie występuje jako anonim i jednocześnie powołuje się na przejście z rozmówcą na wchodzi do najbardziej kuriozalnych przykładów, z jakimi się spotkałam... Pozdrawiam. MZ

Ja mam teorię, że ten

Ja mam teorię, że ten skrytobójca wpisał Vagli email w formularz i Vagla poznał jego tożsamość. A my nie.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>