Krakowski urzędomat czyli kto wynagrodzi trud artystów wykonawców?

Czy Kraków zapłaci biednym artystom pornograficznego filmu za to, że korzystał przez przynajmniej dwa dni z tego utworu chronionego przez prawo autorskie? Podobno strażnicy miejscy odkryli w krakowskim urzędomacie film pornograficzny. Prezentowany był tam zamiast (a może obok) informacji na temat najciekawszych zabytków miasta. Może warto zapytać Stowarzyszenie Filmowców Polskich, które - jako organizacja zbiorowego zarządzania - reprezentuje branżę filmową. Filmy pornograficzne są w Polsce sprzedawane na każdym kroku. Nie mamy się czego wstydzić, to dość hmm.. prężny przemysł. Ciekawe, że media dostrzegają raczej problem z urzędomatem, a nie jaskrawy przejaw piractwa.

O sprawie pisze Computerworld w tekście Porno-informator w Krakowie. Tam też relacja ze zdarzeń. Strażnicy miejscy natrafili na urzędomat z logo miasta, zobaczyli tam film porno, zgłosili się do właściciela budynku, przy którym urzędomat sobie stał, zostali odesłani do Urzędu Miasta, gdyż urzędomat był jego własnością. Jak wynika z relacji - wszystko musiało odbyć się w sobotę, gdyż problem dostrzeżony przez dziennikarzy dotyczy tego, iż przez dwa dni film był prezentowany, a urzędnicy zareagowali dopiero w poniedziałek. Wiadomo, że urzędy w weekend nie działają, więc jak się włamywać, to tylko w piątek wieczorem, albo w sobotę rano.

Czy doszło do włamania komputerowego? Jeśli doszło do włamania, to przecież to jest przestępstwo. Ktoś przełamał zabezpieczenia i - na pewno zapoznał się z informacją dla niego nie przeznaczoną, sposobem umieszczenia w urzędomacie pornograficznego utworu audiowizualnego zamiast przewodnika turystycznego. Ciekawe, czy będzie jakiś ciąg dalszy? Być może informatyka śledcza mogłaby dowody cyfrowe, które - jak wiadomo - jednoznacznie wskażą nam sprawcę włamania. Włamania chyba jednak nie było...

Gazeta.pl w tekście Pornografia zamiast zabytków na ekranie cytuje wypowiedź dyrektora Wydziału Informatyki UMK Piotra Malcharka:

- Zakładaliśmy, że ludzie mają dobre intencje i nie będą korzystać z niego w ten sposób. Poza tym nie chcieliśmy podłączać tego komputera do sieci magistratu. Byłoby to zbyt niebezpieczne. Niestety, dostaliśmy po uszach - przyznaje dyr. Malcharek. I dodaje: - To pierwszy infomat w mieście i traktujemy go jak poletko doświadczalne. Testujemy jeszcze to urządzenie i sprawdzamy, co ewentualnie może się wydarzyć, aby - kiedy sieć infomatów rozwinie się na całe miasto - można było nią sprawnie zarządzać i reagować na sytuacje awaryjne, m.in. takie jak ta.

Do włamania - jak się wydaje - nie doszło, ponieważ urzędomat - jak wynika z relacji Gazeta.pl - jest po prostu podłączony do internetu (chociaż nie do sieci magistratu). W ramach tego urzędomatu można korzystać z serwisu Magiczny Kraków. Trochę to dla mnie nie jest jasne: pornografia "trafiła do urzędomatu" dzięki linkowi (por. dział linki niniejszego serwisu) do takiego filmu, a link kierował z serwisu (dokładnie napisano to następującymi słowami: "Treści pornograficzne trafiły do infomatu z jednej ze stron, do których można przejść z miejskiego portalu informacyjnego Magiczny Kraków"). Jeśli tak, to zastanawiam się, jak urzędnicy w poniedziałek pozbyli się problemu? Ustawili urzędomat "na stronę startową"? A wcześniej pewnie tego nie można było zrobić, bo okienko przeglądarki internetowej w urzędomacie ma poukrywane funkcje podawania adresu, strzałki nawigacji, etc.? Otóż nie ma poukrywanych tych funkcji, co widać na ilustracji opublikowanej w Gazeta.pl. Być może ma jakieś ograniczenia, ale jednak - co pokazuje przykład "niecenzuralnej witryny" - dało się odwiedzać inne strony internetowe. Co to zmieni, że "pracownicy magistrackiego wydziału informatyki postanowili wciągnąć infomat pod opiekę administratora zarządzającego miejską siecią internetową"? Co parę minut będzie on sprawdzał, czy aby sprytny internauta nie znalazł tego linku do pornografii, do której da się dotrzeć przez Magiczny Kraków? Ciekawe ile kliknięć trzeba wykonać, by dotrzeć do tego utworu, stworzonego z takim poświęceniem przez producenta, z takim oddaniem przez artystów wykonawców? Dlaczego dyrektor wydziału informatyki twierdzi, że możliwość ujrzenia w urzędomacie pornosa to w istocie "awaria infomatu"?

Wydaje się, że infomat działał tak, jak został zaprojektowany i skonfigurowany, a więc warto rozważyć również tantiemy za publiczne prezentowanie utworów, do których komuś przysługują autorskie prawa majątkowe i z którym są związane prawa pokrewne. No, chyba że zastosuje się art. 334, ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zgodnie z którym "Wolno korzystać z utworów w związku z prezentacją lub naprawą sprzętu"... Chyba nie ma sensu pytać o prezentowanie treści pornograficznych małoletnim... Warto przy tym pamiętać, że urzędomat może być jednym z dopuszczanych przez ustawę sposobów udostępniania informacji hmm... publicznej.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

teoria spiskowa

maniak713's picture

A może to celowo, aby zwrócić uwagę na dane urządzenie? Teraz, po skandaliku, pewnie sporo osób będzie zainteresowanych zobaczeniem tego nowego zabytku (niektórzy pewnie z nadzieją, że znów będzie tam "film przyrodniczy")...

A na serio, to warto zauważyć dwa szczegóły. Pierwszy to rzadki przykład myślenia - uznano, że podłączanie do sieci urzędu nie jest bezpieczne (i jak się zaraz okazało, słusznie). Drugi - znów tradycyjnie pomysł niezły a realizacja pozostawiająca wiele do życzenia.

Osobną kwestią pozostaje ciężki los producenta wzmiankowanego filmu, który być może utracił znaczne dochody - zapewne bezpowrotnie, bowiem podejście sił prawa i porządku wydaje się być pozbawione troski o jego straty. Ba, nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że to on zostanie oskarżony o prezentowanie treści pornograficznych osobom niezainteresowanym...

A może to tylko przypadek, że ten infomat nie był w sieci urzędu

Witam.

na serio, to warto zauważyć dwa szczegóły. Pierwszy to rzadki przykład myślenia - uznano, że podłączanie do sieci urzędu nie jest bezpieczne (i jak się zaraz okazało, słusznie). Drugi - znów tradycyjnie pomysł niezły a realizacja pozostawiająca wiele do życzenia.

Poczekajmy na owe zapowiadane okienka elektroniczne do załatwiania spraw. One siłą rzeczy będą podłączone do infrastruktury sieci urzędu. Ciekawe jakie wtedy będą "ciekawostki" prasowe na temat co "pojawiło" się w sieci komputerowej urzędu. :-).

Pozdrawiam.

ale czy było to publiczne

ale czy było to publiczne prezentowanie utworów? byłoby tak, gdyby zawartość ekranu była wyświetlana na jakimś wielkim projektorze czy wyświetlaczu i skierowana do przechodniów, tymczasem z infomatu korzysta się jak z budki telefonicznej. infomat to jednak nie billboard, użytkownik sam wybiera co chce oglądać, a więc czy można mieć pretensje do właściciela infomatu o to, że jego użytkownik obejrzał utwór i poszedł, pozostawiając utwór na ekranie?

Firewall? Proxy?

Hmmm... czy człowiek odpowiedzialny za podłączenie tego urządzenia do sieci nie słyszał o czymś takim jak firewall i serwer proxy? Przecież skonfigurowanie tychże powinno być podstawowym zabezpieczeniem takiego systemu. Blokada interfejsu użytkownika jest na drugim miejscu (jeśli nie jest możliwe "fizyczne" wykonanie jakiejś operacji, to udostępnienie jej w interfejsie użytkownika nie jest kwestią bezpieczeństwa, a tylko estetyki).

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>