Wykluczony przez drugi koniec krzywej Gaussa
Wybory prezydenckie we Francji A.D. 2007 odbędą się 22 kwietnia. I podobno ponad milion osób będzie głosować w tych wyborach za pomocą elektronicznych maszyn do głosowania. Jak można było się spodziewać - pojawiają się w związku z tym głosy protestu. W Polsce internetowe dyskusje polaryzują zwolenników i przeciwników elektronicznych wyborów. Odnoszę wrażenie, że w dyskusji politycznej przedmiotem negocjacji mógłby być wynik dodawania "2+2". Można by też postulować określone rozwiązanie za pomocą mierzenia preferencji wyborczych. Ja zaś chciałbym identyfikować się z taką grupą wyborców - członków społeczności, dla których wynik jest jasny, bezdyskusyjny, nie poddający się zbiorowym układom komisji wielostronnej. Taki wynik wynosiłby "4", niezależnie od ewentualnych sympatii dla atakujących lub broniących aktualną ekipę rządzącą. Niezależnie od tego, czy taki właśnie wynik darzę irracjonalną sympatią.
Jak pisze Onet.pl w tekście We Francji ponad milion osób zagłosuje elektronicznie: "Elektroniczne maszyny do głosowania zostaną zainstalowane w biurach wyborczych 82 francuskich miast. (...) W związku z tymi obawami w internecie krąży obecnie petycja, której autorzy domagają się utrzymania tradycyjnej formy głosowania".
Te ponad milion osób to w rzeczywistości prawie półtora miliona. Rząd francuski zaaprobował maszyny do głosowania produkowane przez trzech producentów, w tym maszyny Nedap z Holandii oraz ES&S-iVotronic stosowane w wyborach na Florydzie (USA). Trzecim producentem jest hiszpańska spółka Indra Systems. Rząd francuski ogłosił, że maszyny dopuszczone do stosowania we Francji są bezpieczne (spełniają francuskie standardy bezpieczeństwa)...
W Polsce Platforma Obywatelska opublikowała na swoich stronach notatkę PO: głosowanie w wyborach przez internet, a w niej czytam m.in.:
PO chce wprowadzić nowe metody głosowania i ujednolicić przepisy dotyczące wszystkich wyborów. - To będzie okręt flagowy Platformy - mówi senator Dariusz Bachalski szefujący zespołowi, który pracuje nad założeniami kodeksu.
Ja się na polityce nie znam (wciąż to powtarzam, i chyba nikt na podstawie zgromadzonych tu ponad 7 tys. notatek nie potrafiłby określić moich preferencji politycznych, bo w tym serwisie polityką się nie zajmuję), ale nastały takie czasy, że politycy zaczynają coraz częściej wchodzić w obszar nowoczesnych technologii. Być może to dobrze. W końcu kiedyś pisałem Prawica? Lewica? Nie ma sporu, bo nie ma programów! Dziś się okazuje, że Platforma Obywatelska wciągnęła na sztandary "głosowanie przez internet". Ja jestem przeciwnikiem takich wyborów. Takie stwierdzenie nie mówi nic na temat moich preferencji politycznych. I niech tak zostanie. Wybór jednej z opcji możliwych w świecie elektronicznym powodować może jednak wahnięcia w elektoracie. I chociaż dla polityków odwoływanie się do trendów nowoczesnych (tak odbieram parcie na "elektroniczne wybory" w Polsce) może być atrakcyjne i zwiększać szanse w kolejnych wyborach, to mnie przyszło do głowy, że internetowy elektorat, o który idzie walka, przy bliższym przyjrzeniu się takiemu elektoratowi może okazać się podzielony.
Z internetu korzystają różni ludzie. Niektórzy należą do pokolenia komunikatorów ("cze, zkont klikash"), inni robią interesy na programach partnerskich, są tacy, którzy mają swoje blogi w serwisach agregujących, inni wręcz własne serwisy. Innymi słowy - odwoływanie się do nowoczesności, jaką dla wielu polityków jest korzystanie z internetu, może z czasem nie wystarczać (por. Reprezentacja polityczna geeków?). Ja należę do takich użytkowników, którzy wiedzą, że głosowanie elektroniczne (zarówno "przez internet" jak i za pomocą elektronicznych maszyn wyborczych) nie jest bezpieczne, a nawet - w moich oczach - stanowi zagrożenie dla demokracji. Ale mną się proszę nie przejmować. Pragnąłbym utożsamiać się też z taką grupą ludzi, którzy uważają, iż serwisy internetowe administracji publicznej winny być zrobione zgodne ze standardami dostępności (por. accessibility), że w zamówieniach publicznych winny być zachowane zasady uczciwej konkurencji, że należy przestrzegać praw człowieka, etc. Słowem - wymierający gatunek. Skazany na porażkę romantyk, którego życie jeszcze nie kopnęło w... siedzenie.
Przywołany wyżej francuski eksperyment (obok niedawnych wyborów w Estonii; por. (Medialny) sukces internetowych wyborów w Estonii) ma być kolejnym argumentem za przeforsowaniem elektronicznych wyborów w Polsce. Pomysł elektronicznych wyborów dzieli społeczność internetową. Są zwolennicy, są przeciwnicy. Prowadzona w internecie dyskusja pozostawia jednak niedosyt.
Oto próbka głosów padających z ust zwolenników elektronicznych wyborów (cytaty przywołane za "pop-dyskusją" prowadzoną w blogu Kataryny; uwaga: poniższe zdania są wyrwane z kontekstu, zatem przyjmuję z pokorą wszelkie zarzuty manipulacji):
- "Kazus Estonii dowodzi, że to świetny pomysł" - Marta Wawrzyn
- "...świat należy do odważnych. Jest jedynie kwestią czasu kiedy wszystkie kontakty na linii państwo - obywatel (w tym wybory) odbywać się będą mogły elektronicznie" - leopard
- "Możliwość głosowania przez internet - jest wyjątkowo łatwa... to kwestia uwierzytelnienia i systemu VPN, która daje możliwość bezpiecznego, tunelowanej transmisji" - Azrael
- "kiedy komputery decyduja o losie czlowieka (...) wskazywanie na ich zawodnosc uwazam za dosc zabawne" - bryt.bryt
- "Teraz tylko odpowiednie zabezpieczenia, uniemożliwiające ingerencję w system i ok" - Marian Zmyślony
- "technologie i możliwości do e-votingu są, tylko nie wiadomo czy się opłaca i czy nasze społeczeństwo jest na to dość "świadome"" - gec_
- "predzej czy pozniej glosowac bedziemy elektronicznie i to nie my bedziemy testowac technike - jak juz, to przejmiemy sprawdzony system" - all in
- "nie ma co psioczyć i odrzucać od razu, trzeba próbować, unowocześniać, poprawiać - bo to jest przyszłość" - Marta Wawrzyn
- "Lot na Marsa tez nie jest dzisiaj mozliwy, ale matoly z NASA rozpoczely prace nad tym projektem" - r.s.logic
- "Wczoraj policja złapała oszustów wyciągających pieniądze z bankomatów używajacych sfałszowanych kard. Czy dlatego też należałoby zamknąc wszystkie bankomaty?" - czubas
- "Weźmy obsługę konta bankowego przez internet. Można się włamać przecież bo hakerzy czychają w sieci. Dziwne tylko, że więcej kradzierzy odbywa się w realu a nie w sieci" - Kabotyna.Kabotyna
- "Jest dużo programów z kontroli dostępu, które wypełniają warunek prawidłowych zabezpieczeń, także tych bankowych. To operacja jak w bankomacie. Jednorazowa karta, kod, głosowanie i dziękuję" - haen
- "Jak poczytasz sobie w wolnej chwili historie, to dowiesz sie, ze wiecej zastrzezen i to duzo powazniejszych bylo odnosnie konstruowania maszyn latajacych. Wiecej wiary w geniusz ludzki" - r.s.logic
I tak dalej.
Są też próby przedstawienia gotowych algorytmów - recept na sygnalizowane problemy z elektronicznymi wyborami (w tym "kryptograficznej koperty" i temu podobne kilkuakapitowe "slogany-zaklęcia"). Czytając je wszystkie (przyznaję, że z coraz większą troską i smutkiem) dochodzę do wniosku, że coraz bardziej się wyalienowuję ze świata użytkowników internetu. Coraz większa rzesza użytkowników nie ma nic przeciwko takiemu rozwiązaniu problemów, które zaproponowane zostało przez Polskę Młodych (por. Przestrzegam przed inicjatywą Polski Młodych w sprawie wyborów) - wybory internetowe są tajne i bezpieczne, a szczegóły ma określić rozporządzenie ministra właściwego do spraw informatyzacji. Mają być i tyle. Rozporządzenie sprawi, że będą.
W dziale wybory niniejszego serwisu gromadzę doniesienia dotyczące skutecznych prób kompromitacji systemów wyborczych w różnych zakątkach świata. Internet Society Poland przyjęło i ogłosiło Stanowisko w sprawie głosowania elektronicznego w wyborach powszechnych. Tematyka zaś jest na tyle trudna i abstrakcyjna dla wielu, że zadeklarowani zwolennicy wprowadzenia elektronicznych wyborów, których miałem okazję czytać, zdają się nie mieć czasu/ochoty/etc. by do tych materiałów sięgnąć. Po co czytać. Przecież fachowcy sprawią, że wszystko będzie dobrze. Społeczeństwo oparte na wiedzy? Jeśli tak, to może być straszne. Bo wiedzą będą dysponować nieliczni, dla reszty to będzie niezrozumiały - a co gorsze - niepotrzebny bełkot.
"Chcemy elektronicznych wyborów, bo nie ma wyjścia". Co z tego, że są kłopoty z technologią, która nie jest jeszcze po prostu do tego przystosowana. Może kiedyś będzie, ale na razie pozostaje lektura skomplikowanych modeli, które należałoby zastosować, by ustrzec się przed handlem głosami, manipulacją wynikami, by zagwarantować tajność (zwłaszcza w czasach retencji danych) i weryfikowalność głosów, i wszystko to łącznie. To oczywiście modele teoretyczne, bo nie ma żadnego, który w praktyce realizowałby te wszystkie postulaty. Gdy się je już zobaczy, gdy się sięgnie do dokumentacji technicznej i towarzyszącej jej literatury naukowej (związanej z kryptografią i matematyką zdecydowanie przewyższającą przedstawione w leadzie tego tekstu równanie), gdy się próbuje to wszystko analizować - czytelnik taki jak ja dochodzi do wniosku, iż dopuszczając elektroniczne wybory oddaje się władze nad społeczeństwem w ręce operatorów czarnych skrzynek. Modele wciąż są teoretyczne, implementacji praktycznej brak (chociaż wprowadzający nowe technologie wyborcze przyznają certyfikaty bezpieczeństwa kolejnym maszynom wyborczym), ale już mowa o tym, że kolejne wybory w Polsce mają być elektroniczne.
W czasach, gdy elektorat chce elektronicznych wyborów, pragnący przejąć władzę nad społeczeństwem winien zatroszczyć się o to, by przywdziewając tunikę cyber-kapłana zająć miejsce przy klawiaturze czarnej skrzynki wyborczego ołtarza. Kapłan łaskawie zgodzi się na rządy małokłopotliwego władcy, a w razie czego się go zmieni. Pozostali mogą udać się na wewnętrzną emigrację, coraz bardziej wyalienowani technologicznie. Wykluczeni przez drugi koniec krzywej Gaussa.
O elektronicznych wyborach we Francji czytaj również w tekstach:
Ciekawe jak się muszą czuć ludzie, którzy naprawdę wiedzą o co chodzi. Ludzie, którzy znajdują się znacznie dalej ode mnie, duuuużo dalej na osi... odciętych.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Wybory przez internet mają
Wybory przez internet mają jedną, jak się wydaje nieusuwalną technologicznie, wadę.
Umożliwiają skuteczny handel głosami.
W przeciwieństwie bowiem do wyborów tradycyjnych kupujący głosy może sprawdzić czy sprzedający wywiązał się z umowy.
Wybory elektroniczne a handel głosami, czyli w co i komu wierzy
Rzeczywiście, jest to chyba jedyny z postulatów dotyczących wyborów, którego nie da się spełnić. Pozostałe natomiast są jak najbardziej spełnione przez pewne protokoły kryptograficzne (jeden z nich wskazywałem jakiś czas temu na tych łamach).
Nie zmienia to faktu, że, ponieważ te protokoły są koniecznie skomplikowane (bo tylko takie spełniają wszystkie wymagania), to są zrozumiałe tylko dla niektórych, także tylko owi niektórzy byliby w stanie przekonać się samemu o ich poprawności. Już teraz musimy przyjmować „na wiarę” dokładność liczenia głosów, a przy wyborach elektronicznych większość wyborców musiałaby także „na wiarę” przyjmować samą rzetelność ich rejestrowania.
Wobec powyższego więc wydaje się, że powszechne wybory elektroniczne są niepożądane; natomiast biorąc pod uwagę, że technologicznie da się zapewnić wszystkie wymagane cechy wyborów (oprócz utrudnienia handlu głosami, choć do tego wrócę za moment), widzę duży sens w zaimplementowaniu takiej formy głosowania jako uzupełniającej: stosowanej wtedy, kiedy wyborca nie może iść do lokalu wyborczego (bo, na przykład, ze względu na niepełnosprawność nie jest w stanie wychodzić z domu, przy czym posługiwać się samodzielnie komputerem wciąż ma zdolność). Oczywiście to wszystko pobożne życzenia, bo głosowanie musiałoby być „dobre” (w sensie kryptograficznym, a więc tak zaprojektowane, żeby wszystkie wymagane cechy wyborów spełniało) i dostępne; wszyscy czytelnicy wiedzą, jak obie te cechy „wychodzą” w projektach informatyzacyjnych, szczególnie w naszym kraju.
Zaś wracając do handlu głosami: należy zwrócić uwagę, że tradycyjna forma wyborów też przed nim całkowicie nie chroni. Wszak można sfotografować wypełnioną kartę wyborczą, żeby wykazać, jak się oddało głos; jednak w tym wypadku zawsze pozostaje możliwość unieważnienia głosu przed wrzuceniem do urny (a po sfotografowaniu) i tego już „kupujący” sprawdzić nie może.
Chciałbym jeszcze na moment wrócić do wspomnianego na początku przyjmowania „na wiarę” liczenia głosów: przypominam sobie pewien konkurs na program do liczenia głosów. Chodziło o to, żeby w taki sposób napisać taki program, aby fałszował on wyniki wyborów, ale jednocześnie żeby jak najtrudniej się dało to stwierdzić przy analizie kodu źródłowego. Słowem: żeby program wyglądał, jakby liczył głosy prawidłowo, a podawał fałszywie.
I rzeczywiście, zwycięski program był bardzo krótki i prosty, przez co sprawiał pozory, że nic nie może tam być źle napisane i nawet po wnikliwym przyjrzeniu się okiem doświadczonego programisty nie było widać, żeby coś było w nim nie tak. Jednak ten program fałszował wyniki znakomicie; jestem przekonany, że gdyby tego rodzaju kod znalazł się w prawdziwym systemie obsługi wyborów, nikt w realnym czasie by go nie znalazł, choćby był i publicznie dostępny w postaci kodu źródłowego.
Podsumowując moją opinię: choć technologicznie-teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie do implementacji powszechnych wyborów elektronicznych, to jednak praktycznie nie da ich się zrobić, i nawet zaoferowanie ich w tak ograniczonym zakresie, w jakim byłoby to korzystne (jak z przykładem głosowania przez niepełnosprawnych) stwarza na tyle duże pole do nadużyć (i właściwego (wprawdzie nie tylko) naszym warunkom partactwa i wtopienia publicznych pieniędzy w błoto), że nie ma to najmniejszego sensu.
a mozna gdzies zobaczyc ten program?
nie jestem co prawda zawodowcem L) nie zyje z pisania programow ale zdarza mi sie czasem cos popelnic i chetnie bym cos takiego przegladnal i zobaczyl jak wyglada takie "oszustwo" :)
to cos jak z iluzja - niby wszyscy widzeli ale nikt nie wie jak...
Voter Confidence and Increased Accessibility Act
Paweł w swoim serwisie IPSec.pl przywołuje za serwisem Ars Technica projekt ustawy HR 811, który wpłynął do amerykańskiego Kongresu, a który dotyczy bezpieczeństwa wyborów wspomaganych elektronicznie. Komputery wyborcze:
Projekt zgłoszony 110. Kongresowi dostępny jest w Sieci: H.R. 811: Voter Confidence and Increased Accessibility Act of 2007. Projekt sponsoruje demokrata Rush Holt. Został zgłoszony 5 lutego 2007 (ostatnia akcja: Mar 23, 2007: Subcommittee Hearings Held).
Podobny projekt (o takiej samej nazwie) ten sam sponsor zaproponował 108. Kongresowi (22 maja 2003 roku): 108th Congress: H.R. 2239. Wówczas projekt nie przebrnął dalej niż do jego zgłoszenia (Introduce; ostatnia akcja: Apr 21, 2004: Introductory remarks on measure).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination