W Finlandii będzie restrykcyjne prawo "własności intelektualnej"

Narzędzia zbrodniWczoraj fiński parlament przyjął ustawę, która stanowi implementację na grunt tamtejszego prawa postanowienia europejskiej dyrektywy o ochronie prawa autorskiego. Od razu trzeba dodać (za innymi mediami komentującymi tę fińską legislację): przyjęta regulacja jest najbardziej "drakońską" implementacją dyrektywy wśród krajów europejskich.

Wydarzenie referuje serwis afterdawn.com: po akceptacji przez prezydenta ustawa wejdzie w życie za kilka miesięcy. Wcześniej ustawodawstwo fińskie było umiarkowane. Respektowało dozwolony użytek prywatny. Można było posiadać książki, płyty CD czy DVD. Autorzy byli zaspakajani za pomocą opłat (levies) od czystych nośników i urządzeń reprograficznych (zresztą podobnie jest dziś w Polsce). Po zmianie regulacji w Finlandii levies pozostały, ale...

Nielegalne będzie obchodzenie zabezpieczeń przed kopiowaniem nawet na własny użytek osobisty. Tu nasunęło mi się pytania: co uznamy za takie zabezpieczenie i co będzie stanowiło jego obejście? Być może, jak w przypadku włamania do systemu komputerowego trzeba będzie uznać, że banalne "zabezpieczenie" niczego nie zabezpiecza, a jego "obejście" nie jest obejściem zabezpieczenia.

Nielegalne będzie rozpowszechnianie (nawet bezpłatne) narzędzi służących do zdejmowania zabezpieczeń. Chodzi zarówno o narzędzia programistyczne jak i urządzenia istniejące w fizycznym świecie (physical devices). Nielegalne będzie również reklamowanie takich "narzędzi". Jak piszą autorzy omawianej analizy z serwisu afterdawn.com: Ustawodawca nie przewidział sposobu reklamowania, zatem należy uznać, iż na podstawie nowych przepisów ścigani będą również wszyscy ci, którzy na swojej stronie umieszczą link do takich narzędzi (np. link do rippera DVD może być uznany za reklamę narzędzi do obchodzenia zabezpieczeń).

Nie trzeba chyba dodawać, że również posiadanie narzędzi służących do obchodzenia zabezpieczeń przed kopiowaniem będzie również nielegalne. Wszelkie poradniki mówiące o tym, w jaki sposób zdejmować zabezpieczenia mogą być uznane za narzędzia służące do zdejmowania zabezpieczeń. Nawet "organizowanie dyskusji" dotyczacej zdejmowania zabezpieczeń będzie uznane za nielegalne.

Innymi słowy działania jakich dokonał DVD Jon w Norwegii na gruncie nowego prawa fińskiego byłyby nielegalne i zagrożone karą (Jon Johansen został uniewinniony w serii procesów, a chodziło o napisany przez niego, kontrowersyjny program DeCSS, umożliwiający m.in. kopiowanie płyt DVD). Branża muzyczna coraz głośniej mówi, że słuchanie muzyki jest przywilejem: nigdzie nie jest powiedziane, że użytkownicy Linux'ów czy Mac'ów mogą sobie słuchać w swoich komputerach muzyki czy przeglądać filmy, jeśli producenci nośników postanowią je wydawać jako działające "pod jedną platformą sprzętowo - programistyczną".

Już niedługo. Jeszcze kilka precyzyjnych posunięć legislacyjnych i będzie po tzw. wolnej kulturze. Dokona się proces analogiczny do "grodzenia gruntów wspólnych" poprzedzającego rewolucję przemysłową w Wielkiej Brytanii. Potem legislacja będzie chroniła nielicznych przed większością, a potem, jeśli powtórzą się wcześniej obserwowane mechanizmy - dojdzie do rewolucji informacyjnej :)

Na razie warto się zastanowić nad swobodą prowadzenia prac naukowych, wolnością słowa, czy dostępem do dóbr kultury.

Idzie "nowe". Aczkolwiek rodzi się również inny trend: oto zespoły muzyczne, firmy programistyczne, czy niezależni twórcy filmowi, nie chcąc poddać się wszechogarniającym machinom marketingowym wielkich korporacji z branży muzyczno-filmowo-programistycznej, tworzą wolną muzykę, wolne oprogramowanie, czy w inny sposób udostępnia swoją twórczość bez zabezpieczeń (a nawet wskazuje jak takie zabezpieczenia obejść). Również UE zastanawia się jak zagwarantować dostęp do dóbr kultury. Rodzi się twórcza "klasa średnia", która dzięki internetowi chce sama promować własną aktywność performerską. Z oczywistych powodów niepodoba się to wszelkim dotychczasowym pośrednikom, którzy potencjalnie zostaną wyeliminowani z tego "łańcucha pokarmowego" cyrkulacji dóbr niematerialnych. Pytanie tylko, który z trendów będzie bardziej skutecznie wpływał na kreowanie niedalekiej przyszłości...

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Czy to jawa czy sen?

Mam pytanie: czy to jest ta sama dyrektywa, którą zaimplementowano (chciałoby się napisać "zaimplantowano") poprzez nowelizację art. 23 ust. 2 pr.aut.? Jeśli tak - IMHO wiele by to tłumaczyło co do naszej dyskusji...

--
Olgierd
JID: olgierd@jabber.org ||| gg: 3657597

Dyrektywa to nie "prawo"

Wiesz.. Dyrektywy unijne to takie ramy: państwa członkowskie maja zagwarantować to i to, ale mogą przewidywać wyjątki w tym i w tym. Nigdy nie jest tak, że ta sama dyrektywa jest w dwóch różnych krajach członkowskich zaimplementowana w ten sam sposób. Dyrektywa mówi - dajemy wam korytarz odtąd dotąd, a wy wytyczcie w tym korytarzu (między tymi ścianami) własną drogę.
--
[VaGla] Vigilent Android Generated for Logical Assasination

No ja jeszcze umiem rozróżn

No ja jeszcze umiem rozróżniać dyrektywy od innych aktów prawnych ;-) Chodzi mi o to, czy to jest ta sama dyrektywa, którą zaimplantowano ;-) w Polsce tak a w Finlandii inaczej.

--
Olgierd
JID: olgierd@jabber.org ||| gg: 3657597

Ta sama dyrektywa, ale inny przepis

Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2001/29/WE z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów prawa autorskiego i praw pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym: Artykuł 6 Obowiązki w odniesieniu do środków technicznych

Tak. To ta sama dyrektywa, ale inny artykuł dyrektywy, niż ten, o który chodziło w uzasadnieniu do nowelizacji naszego art. 23

--
[VaGla] Vigilent Android Generated for Logical Assasination

Nowa wykladnia, nowa teoria prawa

Dyrektywa to nie "prawo"? Co rozumiesz wiec przez "prawo" a co przez prawo?
Vagla, kiedys przewinelo sie przez polski "swiatek prawniczy" slynne pojecie "falandyzacji prawa".
Czyzbys proponowal cos alternatywnego? ;)

Inny jest adresat

Może zbyt uprościłem (chociaż dobrze, że wziąłem w cudzysłów). Dyrektywa skierowana jest do państw członkowskich. Tyle tylko chciałem powiedzieć. Zresztą nie mam zamiaru nic falandyzować. Kimże jestem, żeby sobie na to pozwolić? Mamy jednak zdaje się w tej materii wyrok Trybunału Konstytucyjnego, czy nie? :)

--
[VaGla] Vigilent Android Generated for Logical Assasination

Prawo...

Dyrektywa jest aktem prawnym UE zaliczanym do tzw. aktow prawa wtornego. Akt ustawodawczy kierowany do panstw czlonkowskich i dla nich wiazacy. Ale, zgodnie z "nowym" orzecznictwem TS do tego typu aktow prawnych stosuje takze zasade "bezposredniego skutku" (C-431/92, Komisja vs. Niemcy, i inne orzecznictwo por. R. Streinz, Prawo europejskie, Warszawa 2002, s 132 i n.). Zbytnie generalizowanie mija sie raczej z celem. Ale spoko. Wiadomo o co chodzi chyba.
Milego dnia :)

i Ty możesz zostać prawodawcą

Przyszła mi do głowy taka refleksja. Obecne prawo autorskie zawiera na przykład normę zezwalającą na korzystanie z utworu bez zgody uprawnionego w ramach dozwolonego użytku osobistego. Prawo to zostało uchwalone w drodze demokratycznej, czyli przyjęte przez społeczeństwo - upraszczając możemy powiedzieć, że każdy miał szansę wypowiedzenia się w sprawie, jaki zakres dozwolonego użytku jest akceptowalny i w drodze tego ścierania się poglądów mamy taki przepis jaki mamy. Nie wdając się w dyskusję, jaki dokładnie jest zakres tej normy można ją ogólnie skonstruować tak: W określonych przypadkach można z utworu korzystać i uprawniony nie ma tu nic do powiedzenia.

Tymczasem obserwujemy wprowadzanie przepisów zakazujących obchodzenia zabezpieczeń (Norma: jeżeli są zabezpieczenia, to nie można ich obchodzić).

Dla przykładu - mogą one zabezpieczać utwór przed odtworzeniem więcej niż 5 razy. Pojawia się oczywiście pytanie o ewentualną relację norm - czy norma zakazująca obejścia takiego zabezpieczenia nie czyni bezużyteczną normę dozwalającą na nieograniczone korzystanie w ramach użytku osobistego?

Ja jednak chciałem zwrócić uwagę na inny aspekt. Zabezpieczenia ustanawiane są przez samych uprawnionych, a nie przez przepisy. To oni decydują o zakresie możliwego korzystania z utworów, co oznacza, że wobec praworządnych obywateli, z których żaden nie obejdzie zabezpieczeń, de facto kształtują oni ich uprawnienia. Innymi słowy, zastosowana przez nich technika może (choć nie musi) prowadzić do wyłączenia ustawy ("code is the law"). Oczywiście nie w sensie utraty jej mocy, ale w sensie utraty możliwości skorzystania z uprawnień w tej ustawie zawartych.

Oznacza to, że norma o dozwolonym użytku wynikająca z powszechnie obowiązującego prawa autorskiego może zostać "derogowana" przez jednostronnie ustaloną normę dozwalającą wyłącznie na pięciokrotny użytek.

Nazwałbym to "prywatyzacją prawodawstwa" - wzrost znaczenia norm inter partes, tworzonych oddzielnie dla każdego kolejnego użytkownika. To, co dotychczas trzeba było regulować ustawą tworzącą prawa erga omnes, dzięki nowoczesnym technologiom może być efektywnie regulowane za każdym razem oddzielnie przez strony.

Umowa społeczna, o jakiej pisali np. Hobbes czy Rousseau miała umożliwić tworzenie norm erga omnes (czyli na przykład prawa własności) po to, aby uniknąć konieczności dogadywania się każdego z każdym. I tak, dzięki ustawie kodeks cywilny nie muszę z każdym napotkanym człowiekiem negocjować, że z roweru, który kupiłem mogę korzystać ja, a nie on.

Natomiast w świecie dóbr cyfrowych, do każdej "rzeczy" można dołączyć elektronicznego strażnika (DRM), który będzie za nas negocjował zakres naszej intelektualnej własności. W takim świecie każdy może z powodzeniem zostać swoim własnym prawodawcą, a jedyną normą erga omnes będzie "nie obchodź zabezpieczeń".

Utopia?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>