Prawo petycji - zaraz będzie ustawa, więc sygnalizuję swoje do niej zastrzeżenia
Sejm przyjął, a Senat nie zgłosił poprawek do ustawy o petycjach. Ustawa ma realizować (konkretyzować ustawowo) postanowienia art. 63 Konstytucji poprzez uregulowanie zasad składania i rozpatrywania petycji, a także sposobu postępowania oraz określenia właściwości organów w sprawach dotyczących petycji. Temat petycji jest - jak uważam - niezwykle istotny dla obywatelskiego udziału w procesie stanowienia prawa, podejmowania decyzji w państwie i - generalnie - funkcjonowania demokracji. Zgodnie z art. 63 Konstytucji RP: "Każdy ma prawo składać petycje, wnioski i skargi w interesie publicznym, własnym lub innej osoby za jej zgodą do organów władzy publicznej oraz do organizacji i instytucji społecznych w związku z wykonywanymi przez nie zadaniami zleconymi z zakresu administracji publicznej. Tryb rozpatrywania petycji, wniosków i skarg określa ustawa". Kiedy ustawa wejdzie w życie zgłoszone petycje powinny być rozpatrzone "bez zbędnej zwłoki, jednak nie później niż w terminie 3 miesięcy od dnia jej złożenia".
O pracach nad ustawą pisałem m.in. w tekście Ostatnie debaty na temat partycypacji w procesie stanowienia prawa, kiedy to brałem udział w spotkaniach Parlamentarnego Zespołu ds. Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi. Wcześniej sygnalizowałem też, że w ramach dyskusji w Obywatelskim Forum Legislacji doszliśmy do wniosku, że realizacja prawa do petycji jest nawet ważniejsza niż np. usprawnienie publicznego wysłuchania w Sejmie.
W projekcie wypracowanym pierwotnie przez Senat znalazło się wyłączenie dla zawodowych lobbystów, projektodawcy uznali, że nie powinni oni mieć możliwości składania petycji. Żartowałem wówczas, że chętnie przyjmę zlecenie od zawodowych lobbystów, by tego typu wyłączenie z ustawy wyeliminować. Wychodziłem z założenia, że prawo petycji powinno przysługiwać każdemu. Zawodowi lobbyści nie musieli jednak zrzucać się na moje usługi (zatem też nie miałem okazji zostać zawodowym lobbystą!). Z przyjętej ustawy ostatecznie tego typu pomysły zostały wyeliminowane. Tym jestem usatysfakcjonowany.
Prawo petycji jest ważne. Chodzi w nim o to, że organ, do którego petycje się wnosi, ma obowiązek ustosunkować się do takiej petycji. Dziś można wnosić skargi i wnioski, ale petycje nie były (przed wejściem w życie ustawy nie będą) uregulowane ustawowo. Petycja, do której organ musi się ustosunkować, jest ważnym elementem obywatelskiej partycypacji. Dlatego uważałem i uważam, że ustawa konkretyzująca konstytucyjne prawo powinna zostać przyjęta i dlatego angażowałem się w dyskusje na jej temat.
Dziś jesteśmy na etapie, w którym Sejm ustawę przyjął, a Senat nie zgłosił poprawek. Przebieg procesu legislacyjnego związanego z senackim projektem ustawy o petycjach. Dostępny jest też Tekst ustawy przyjęty przez Senat bez poprawek.
Ciesząc się z faktu, że będzie ustawa o petycjach, mam też do jej przyjętego kształtu kilka krytycznych uwag i zastrzeżeń.
Pierwsze zastrzeżenie dotyczy przepisu, zgodnie z którym "na stronie internetowej podmiotu rozpatrującego petycję lub urzędu go obsługującego niezwłocznie zamieszcza się informację zawierającą odwzorowanie cyfrowe (skan) petycji...". W dyskusji na temat praw osób niepełnosprawnych i - generalnie - web accessibility sygnalizowałem wielokrotnie, że publikowanie skanów nie jest zgodne ze standardem dostępności informacji. Polska jest stroną konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. W 2012 roku ratyfikowaliśmy tę konwencję (por. Prezydent RP ratyfikował dziś Konwencję o prawach osób niepełnosprawnych). Stworzenie prawnej dopuszczalności publikowania jedynie skanów petycji jest krokiem wstecz. Przy okazji tworzenia ustawy o petycjach nie uwzględniono zatem przepisów ustawy o informatyzacji podmiotów realizujących zadania publiczne, gdzie znalazła się delegacja dla Rady Ministrów, by określiła w drodze rozporządzenia minimalne wymagania dla systemów teleinformatycznych, mając na uwadze konieczność zapewnienia m.in. dostępu do zasobów informacji osobom niepełnosprawnym. "Skan" nie jest takim standardem, ktory dostęp zapewnia. Tu dodatkowo mam ten problem, że nie mam pojęcia co to jest "skan" w języku prawnym (czyli w języku ustawy). Użycie takiego słowa w ustawie jest - jak uważam - niewłaściwe. Skan nie nadaje się do maszynowego przetwarzania (w tym wyszukiwania treści w graficznym odwzorowaniu dokumentów), zatem publikowanie skanów będzie utrudniało możliwości wykorzystania petycji w ramach re-use (proszę wyszukać cokolwiek w publikowanych na stronach Sejmu skanach oświadczeń majątkowych posłów - nie da się po prostu). Dodatkowo w ustawie - przez mówienie o publikowaniu skanów - stworzono też kolejny "odrębny tryp" publikowania informacji publicznej, zamiast po prostu odesłać do zasad tworzenia Biuletynu Informacji Publicznej, w którym treści petycji powinny być publikowane.
Petycję będzie się składało w formie pisemnej albo za pomocą środków komunikacji elektroniczne. Gdzie tu jest problem? Otóż tu, gdzie ustawa przewiduje, że "Petycja składana za pomocą środków komunikacji elektronicznej może być opatrzona bezpiecznym podpisem elektronicznym weryfikowanym przy pomocy ważnego kwalifikowanego certyfikatu oraz powinna zawierać także adres poczty elektronicznej podmiotu wnoszącego petycję". Pytanie brzmi, czy przepisy ustawy o petycjach dopuszczają, czy też nie dopuszczają możliwości zgłaszania petycji zwykłym mailem, albo - jeśli konieczne będzie identyfikowanie podmiotu składającego petycję - z wykorzystaniem zaufanego profilu ePUAP? Petycja "może być opatrzona bezpiecznym podpisem elektronicznym", co wszak nie znaczy, że "musi być" nim opatrzona. Postulaty dotyczące możliwości wykorzystania profilu zaufanego formułowałem m.in. w tekście Społeczna, elektroniczna partycypacja w Polsce - ucieczka do przodu.
Wreszcie trzeci "główny" problem, może nawet najistotniejszy, to to, że ustawa nie ma "zębów": "Sposób załatwienia petycji nie może być przedmiotem skargi". Ustawa nie przewiduje możliwości reagowania w sytuacji, w której organ zobowiązany do odpowiedzi na petycje przygotuje taką odpowiedź jedynie zdawkowo ("Dlaczego nie?" "Bo nie").
Ustawa wejdzie w życie po upływie 12 miesięcy od dnia ogłoszenia. Czekamy zatem na podpis Pana Prezydenta i odliczamy równy rok. Dopiero za rok będziemy mogli zacząć testować, jakie też inne problemy wiążą się z przyjętą właśnie przez Parlament ustawą. Być może będzie można wykorzystać prawo petycji do tego, by poprawić ustawę o petycjach. Zobaczymy.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Podzielam zastrzeżenia
Podzielam wszystkie zastrzeżenia Autora, może z podkreśleniem, że trzecie zastrzeżenie czyni instytucję petycji w zasadzie bezwartościową. Mam zresztą z tym doświadczenia. Ten "hak" pozwala na pełną dowolność odpowiedzi i ignorowania meritum sprawy. Obowiązkowa jawność treści i procedury może w tym troszkę przeszkadzać w okazywaniu zbyt jawnej arogancji.
Dodałbym jeszcze zastrzeżenie czwarte. Ta ustawa jest zbyt ogólnikowa i przez to zupełnie niefunkcjonalna. O ile ustawę petycję może złożyć każdy do każdej publicznej instytucji. Bez żadnych ograniczeń. Tak jak jestem za unikaniem niepotrzebnych barier dla obywateli, tak tutaj myślę, że dokonany przesady, która będzie prowadzić tylko do kompromitacji tego jakże potrzebnego narzędzia obywatelskiej petycji. Już widzę ten zalew "spamu" tysięcy "śmieciowych" petycji ze strony sfrustrowanego społeczeństwa. W tym spamie będą niknąć poważne inicjatywy.
Kto będzie odpowiadał na petycję do sejmu? Jakiś specjalny urzędnik od zmyślania odpowiedzi? Czy będzie jakaś procedura z pracami w komisjach sejmowych a nawet z głosowaniem całego Sejmu?
Kiedyś obserwowałem petycje na stronach Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tam na specjalnej stronie można złożyć petycję, następnie przez czas ograniczony ma być złożone kilka lub kilkanaście tysięcy podpisów w sposób uproszczony. Dopiero osiągnięcie wymaganej granicy zobowiązuje Biały Dom do odpowiedzi na tejże stronie. Inne nieudane petycje lądują do archiwalnych śmieci. Tam widziałem sens całej procedury.
Może jestem zbyt pesymistyczny, ale w moim odczuciu to nie ma prawa praktycznie funkcjonować. Zaraz będzie "projekt zmiany ustawy o zmianie ustawy ....".
a slaczego nie profil z epuapu
petycję złożona elektronicznie
może być opatrzona bezpiecznym podpisem elektronicznym i musi zawierać adres email
ale ustawodawca (czytaj urzędnik przygotowujący treść ustawy) nie pomyślał, żeby dopisać "petycja może być podpisana przy użyciu profilu zaufanego z epuap"
i zamiast adresu poczty elektronicznej może zawierać adres skrzynki na epuap.
z jednej strony organy państwa organizują coś takiego jak epuap, a z drugiej te same organy (co prawda rękami innego urzędnika) eliminują ten epuap jako prawnie dopuszczalne rozwiązanie.
To jest OK
Akurat w tym przypadku oceniam ogólnikowość pozytywnie. Ustawodawca mówi, że petycja MOŻE być opatrzona bezpiecznym podpisem elektronicznym a jednocześnie mówi, że petycja MUSI zawierać adres E-Mail.
Zatem ustawodawca uważa już z natury niebezpieczny E-Mail za wystarczająco bezpieczną metodę identyfikacji jednocześnie dopuszczając inne bliżej nieokreślone bezpieczniejsze formy identyfikacji. Do takich należy też EPUAP. W tej konstelacji nie widzę potrzeby, żeby ustawodawca wskazywał na konkretne techniczne rozwiązania. Tutaj ogólnikowość jest bardziej wskazana.
Ogólnikowość przeszkadza mi w innych punktach. Bo po pierwszej lekturze ustawę zrozumiałem w sposób, który mógłbym przedstawić jeszcze bardziej ogólnikowo bez większych strat dla faktycznej wymowy ustawy następująca:
Każdy może coś tam, coś tam do każdego w formie petycji napisać i każdy może coś tam, coś tam na tę petycję odpisać, byle zmieścił się w okresie co najwyżej trzech miesięcy. Ten ktoś adresat to może być sołtys ze wsi, Prezydent Rzeczpospolitej, Sejm, być może nawet zarząd partii politycznej, dyrektor teatry lub muzeum państwowego, dyrektor szkoły, kto wie czy nie proboszcz, Prezes NIK-u, komendant bliskiej komendy policji.
Z tego wszystkie zostanie tylko coś tam, coś tam i irytacja po wszystkich stronach i kolejna kompromitacja w sumie bardzo potrzebnej demokratycznej instytucji jaką jest instytucja obywatelskiej petycji.
interpretacja
1. nie ma przy email słowa MUSI, jest słowo powinna - to jednak nie to samo
2. jakoś jestem pewien, że urzędnik który dostanie petycję podpisaną w sposób inny niż opisany w ustawie będzie robił wszystko, żeby udowodnić że to jest niepodpisane i w związjku z tym nieważne, urzędnicy już tak mają
(i żeby nie być gołosłowny - ostatnio jak występowałem o informację publiczną napisałem " dokumenty proszę doręczyć na adres... " to organ (Minister Sprawiedliwości) stwierdził, że nie mam prawa tak sobie napisać, a osoba którą wskazałem do doręczenia musi organowi na piśmie potwierdzić, że udostępnioną informację mi przekaże, polegli najpierw w WSA, potem w NSA
urzędnicy są wyjątkowo kreatywni w robieniu obywatelowi wbrew
więc jakoś jestem pewien, że taki zapis ustawy będzie skutkować odmową rozpatrywania petycji złożonych elektronicznie bez bezpiecznego podpisu elektronicznego.
Piwinien a musi
Potocznie powinien i musi to nie to samo. Jednak w języku urzędowym powinność odczytuję głównie jako mus. W sumie na ten temat powinni się wypowiedzieć, bo to jest trochę gra słów.
powinność
cytat z podstawowego aktu prawnego dla administracji :
Art. 12. § 1. Organy administracji publicznej powinny działać w sprawie wnikliwie i szybko, posługując się możliwie najprostszymi środkami prowadzącymi do jej załatwienia.
§ 2. Sprawy, które nie wymagają zbierania dowodów, informacji lub wyjaśnień, powinny być załatwione niezwłocznie.
jakoś nie potrafię się dopatrzeć w swoich kontaktach z administracją, aby urzędnicy tą powinność traktowali równoważnie z przymusem... :-(
Błąd
Gdyby w mijscach słowo 'powinny' stało słowo 'musi' z pewnością nie odczułby Pan żadnej zmianuy w zachowaniach administracji. To jest raczej kwestia kultury.
Administracja rozumuje tak: jak pisze 'sprawa musi być załatwiona niezwłocznie, ale w okresie nie mniejszym niż jednego miesiąca' to administracja wie 'obywatel musi odczekać minimum miesiąc i niech nie marudzi'.
Jak Europa w dokumencie 'Dobre Praktyki Wyborcze' określiła, że nie wolno utrudniać kandydowania w wyborach żadenmu obywatelowi, że ograniczenia organizacyjne są dozwolone, ale na przykład ilość zebranych podpisów na poparcie kandydatury nie może przekroczyć 1% ilości wyborców w danym okręgu wyborczym, że jest to absolutne mazimimum' to twórcy ordynacji wyborczej do Sejmu sobie wielkości okręgów wyborczych policzyli i im wyszło, że z pięc tysięcy podpisów to jest to właśnie MAKSIMUM i wpisali do ordynacji "Komitet wyborczy obywateli polskich musi dostarczyć MINIMUM pięć tysięcy podpisów na poparcie zgłoszonej listy".
To jest właśnie kwestia antyobywatelskiej kultury polskich ustawodawców. Jakby wpisali 300 albo nawet 500 podpisów to też by było dobrze i zgodne z duchem i literą "Dobrych Praktyk Wyborczych".
Ja się upieram przy moim zdaniu. Jak pisze "powinien załatwić niezwłocznie" to znaczy "musi załatwić niezwłocznie". A jak brak kultury to nic nie pomoże słowo "musi". Będzie pisało "musi załatwić niezwłocznie", będzie funkcjonowała "musi to na Rusi a niezwłocznie to kto i jak mnie zmusi".
Gdyby w mijscach słowo
Gdyby w mijscach słowo 'powinny' stało słowo 'musi' z pewnością nie odczułby Pan żadnej zmianuy w zachowaniach administracji. To jest raczej kwestia kultury.
Administracja rozumuje tak: jak pisze 'sprawa musi być załatwiona niezwłocznie, ale w okresie nie mniejszym niż jednego miesiąca' to administracja wie 'obywatel musi odczekać minimum miesiąc i niech nie marudzi'.
zgoda, urzędnik to nie jest w Polsce osoba która uważa, że jej podstawową powinnością jest służba Polakom.
co nie zmienia faktu, że zmiana formy użytej w KPA na bardziej dosłowną wzmocniła by pozycję obywatela.
a swoją drogą przydałby się zapis w KPA definiujący pojęcie "niezwłocznie"
jak na razie jedyną wykładnią z którą się zetknąłem jest wyrok SN:
"niezwłocznie oznacza bez zbędnej zwłoki jednakże nie później niż w ciągu 14 dni"
te 14 dni i niezwłocznie jak dla mnie to nie są określenia spójne.
jakby np. w KPA znalazł się zapis (trochę na wzór SN):
niezwłocznie oznacza : "bez zbędnej zwłoki jednakże nie dłużej niż w ciągu trzech dni roboczych"
miło by było....
niezwłocznie
Ten przykład ze słowem 'niezwłocznie' jest znakomitym przykładem na to, że w prawie nie da się wszystkiego a zwłaszcza słów ująć absolutnie ściśle, niejako matematycznie. To jest utopia. Ani języka ludzkiego, ani kwestii życiowych nie można sprasować do ścisłych technokratycznych defincji. To są materie zbyt żywe. Lepiej nie próbować. Lepiej wyznaczać kierunki, zasady, i w konkretnych zdarzeniach dokonywać konkretnej wykładni. Od tego powinny być właśnie sądy.
Wyrok SN był chba taką karkołomną próbą zdefiniowania niezdefiniowalnego pojęcia w przypadku, gdy ustawodawca napisał tylko słowo 'niezwłocznie' bez podania głornego limitu. Więc sąd chyba przyjął, że jak już nic nie pisze, to przyjmijmy granicę 14 dni. No i dobrze, że jest jakaś granica. Ale przecież ta granica jest absurdalna zarówno w przypadku, gdy myślimy na przykład o wydaniu pozwolenia na budowę wieżowca z uwzględniemiem technologii budownictwa i planów zagosodarowania przestrzennego i jest równie absurdalna gdy myślimy na przykład o wydaniu odpisu aktu urodzenia lub zaświadczenia o zameldowaniu mieszkańca.
Zatem jest nonsensem definiowanie uniwersalnego znaczenia słowa 'niezwłocznie' bez uwzględnienia istoty i charakteru sprawy.
Nota bene, podejrzewam, że sądy muszą też wymierzać sprawidliwość i wydawać orzeczenia niezwłocznie. Jestem ciekaw jaki był okres czasu od wniesienia sprawy, do wydanie przez sąd orzeczenia mówiącego co znaczy słowo 'niezwłocznie'.
Witam,bylbys tak uprzejmy i
Witam,
bylbys tak uprzejmy i podal mi linka do tej strony z USA gdzie maja te petycje.
Z gory dzieki za odpowiedz :)
Pewnie chodzi o
Pewnie chodzi o
We the People: Your Voice in Our Government
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Dokładnie
Właśnie tę stronę miałem na myśli. Dzięki za wyręczenie.
Ciekawostka
Pisząc pierwszy raz o petycjach do Białego Domu pisałem z pamięci mając mgliście w tejże pamięci kilka lub kilkanaście tysięcy wymaganych podpisów.
Dzisiaj widzę, że jest wymagane 100.000 prostych podpisów pod każdą petycją złożonych w ciągu 30 dni. Trochę mnie zaintrygowała ta różnica, i sprawdziłem jaka była sytuacja dwa lata temu, kiedy tę stronkę odwiedziłem. Wychodzi na to, że w tamtym czasie było potrzebnych 25.000 podpisów. Jak widać podkręcono nieco śrubę wymagań. Zresztą w tak dużym kraju jak USA jest to zrozumiałe. Ponadto należy zauważyć, że ten mechanizm petycji był wykorzystywany nie tylko przez obywateli USA, ale w sposób bardzo intensywny przez obywateli całego świata, którzy mają setki kwestii do wyjaśnienia z jedynym supermocarstwm światowym. Może to też był jeden z powodów podniesienia limitu.
Różnica
Różnica bierze się ze zmian, które wprowadzono po tym, jak przegłosowano petycję w sprawie Gwiazdy śmierci. Można sięgnąć do tekstu This Isn't the Petition Response You're Looking For, co stanowiło odpowiedź na petycję dotyczącą zagadnienia określonego jako "Secure resources and funding, and begin construction of a Death Star by 2016.". Pod petycją w sprawie zabezpieczenia środków budżetowych na budowę Gwiazdy Śmierci "podpisało się" wówczas ponad 30 tys. osób.
100 tys "podpisów" wprowadzono w 2013 roku: White House raises petition signature threshold to 100K, a jednym z elementów uzasadnienia był wzrost zainteresowania partycypacja obywatelską.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Dzięki
Dziękuję za te interesujące uzupełnienie mojej wiedzy.
Myślę, że jest to również ciekawe uzupełnienie do dyskusji o polskiej ustawie o petycjach, które obrazuje działanie tych mechanizmów w praktyce. Wraz z wzrostem popularności muszą być stosowane pewne pragmatyczne mechanizmy, które gwarantują zachowanie powagi i użyteczności tej formy publicznej komunikacji. Tego mi właśnie w polskim projekcie zabrakło. Wrzucono tam w zasadzie wszystko do jednego worka, gdzie petycja nie różni się niemal niczym od zwykłego obywatelskiego listu oraz wszystkie podmioty publiczne od dyrektora szkoły do Prezydenta RP.
Wiem, że znalezienie inteligentnego i elastycznego czy wręcz uniwersalnego rozwiązania w tej kwestii nie jest łatwe, ale mam wrażenie, że tego nawet nie próbowano.
Moim zdaniem takie rozwiązanie musiałoby w sposób inteligentny uwzględniać:
Tyle mi przychodzi spontanicznie do głowy.
chyba jeszce nie widziałem ustawy z tak długim vacatio legis
Ustawa wchodzi w życie po upływie 12 miesięcy od dnia ogłoszenia.
czyżby miłościwie nam panujący nie chcieli, żeby to ich w jakikolwiek sposób dotyczyło ?????
jakieś inne wyjaśnienie tak długiego okresu wejścia w życie ?
szeroki zakres podmiotów
zaciekawił mnie zakres podmiotów, jest dosyć szeroki, obejmuje "organizacje i instytucje społeczne, w związku z wykonywanymi przez nie zadaniami zleconymi z zakresu administracji publicznej"
czyli stowarzyszenia, organizacje zawodowe, NOT itp. w związku z realizowanymi przez nie np. ekspertyzami dotyczącymi realizacji zadań publicznych - np. ekspertyza w toku przygotowywania procedury przetargowej, czy opinia prawna dla kancelarii prezydenta
czy to znaczy, że będzie można żądać od takich jednostek sprostowania/zmiany ekspertyzy, opinii itp ???
Dla porządku - Prezydent podpisał ustawę
27 sierpnia Prezydent podpisał ustawę o petycjach.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination