Każdy głupi ma swój rozum, ale jest jeszcze miejsce na pracę u podstaw

Dziś Pan Dyrektor Dominik Skoczek z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikował na łamach Rzeczpospolitej artykuł, w którym podnosi, że całe zamieszanie związane z ostatnią nowelizacją ustawy medialnej spowodowało "głębokie niezrozumienie trudnej materii i niepełna lektura przepisów przygotowanych przez MKiDN". Coś z tym trzeba zrobić.

To byłoby dziwne, gdyby resort kultury nie bronił produktu przygotowanego przez siebie i dlatego - prawdopodobnie - pojawił się tekst Dyrektywa audiowizualna: internauci nie zrozumieli, a mogli spać spokojnie. Ponieważ przeczytałem projekty ustawy przygotowanej przez MKiDN (i nawet uzasadnienie), przeczytałem również dyrektywę, śledziłem także prace nad dyrektywą wówczas, gdy wzbudzała ona kontrowersje w Unii, śledziłem też późniejsze znacznie prace w Sejmie i Senacie i przeczytałem projekty ustawy na kolejnych etapach prac w Parlamencie, zatem ten powód mojego braku snu musi odpaść. Nie spałem, ponieważ czytałem. Pozostaje zatem "głębokie niezrozumienie". No, cóż. Przesłanie artykuł odczytałem jako "głupi obywatele nie zrozumieli mądrego prawa autorstwa MKiDN".

Chyba trudniej zmienić wszystkich obywateli niż... pisać prawo w sposób zrozumiały dla mniej lotnych, czyli takich, jak ja. Nie rozumiem tylko, dlaczego Pan Premier bił się publicznie w piersi, skoro - podobnie jak inni - mógł spać spokojnie. Ale ustaliliśmy już, że nie wszystko pojmuję.

Ta sama dyrektywa, z projektu wdrożenia której obywatele tak mało zrozumieli, wspomina też o edukacji medialnej. Wdrażamy przepisy unijne, zatem władze publiczne będą zabiegały o to, by obywatele lepiej rozumieli. Jakoś chciałbym w tym uczestniczyć i chociaż nie mam do tego żadnego mandatu (a prawdopodobnie zaraz coś przekręcę, bo przecież - wiadomo - mam problemy z rozumieniem), to jednak postanowiłem przygotować odezwę do obywateli. Chodzi o to, aby wzięli się za siebie. Nie można przecież patrzeć jedynie w kierunku władzy, by za nas rozwiązała wszystkie problemy społeczne. Jeśli nie rozumiesz tworzonych przez państwo dobrych i spójnych, jak czytam, projektów ustaw, to prawdopodobnie musisz nad sobą pracować, a ta odezwa jest do Ciebie:

Obywatelu! Nie czekaj na rząd! Wkręć się sam!

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Jaka jest moc

Jaka jest moc artykułu p. Dominika Skoczka? Czy po ponownym wprowadzeniu do ustawy wątpliwych zapisów i późniejszych, ewentualnych sporów sądowych artykuł ten będzie mógł służyć jako wykładnia dla rozstrzygania sporów czy pozostanie on tylko informacją prasową?

Moc artykułu jest przede

Moc artykułu jest przede wszystkim propagandowa. Być może ma również służyć obronie stanowiska radcy prawnego, dyrektora Departamentu Własności Intelektualnej i Mediów w MKiDN, pana Dominika Skoczka. Obronie, bo lud wskazujący ewidentne niedoróbki w "profesjonalnie przygotowanej ustawie" i "czytelnym systemie prawnym" może być przyczynkiem do dymisji.

Jeśli wierzyć zapewnieniom premiera Tuska, winni wypuszczenia tego dzieła legislacyjnego dostali solidną reprymendę. Reprymendę, jak sądzę, otrzymał minister Zdrojewski, bo to on głosił profesjonalizm tej ustawy. Jeżeli minister będzie chciał odreagować w dół, to jednym z pierwszych na liście jest pan Dominik Skoczek.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Ja bym napisał "ciemny

Ja bym napisał "ciemny lud"

Ja tylko chciałbym dodać,

Ja tylko chciałbym dodać, że podczas stanowienia tego superważnego projektu próbowałem, korzystając ze swoich obywatelskich praw, wyciągnąć jakieś informacje z ministerstwa. Zostałem, za przeproszeniem, olany, BIP gwałtownie zmienił swoją zawartość, a o innych "cudach nad urną" to mi się już nawet nie chce pisać.

Aż wykopałem

Aż wykopałem korespondencję z anonimowym "Centrum Informacyjnym MKiDN". W marcu 2010 proponowano mi zapoznanie się z projektem z listopada 2009 r.

Ja też nie

Ja też nie rozumiem:

Zgodnie z art. 4 pkt 1 nowelizacji "usługą medialną jest usługa w postaci programu albo audiowizualnej usługi medialnej na żądanie[...]

Najbliższe skojarzenie: tautologia. A może wyrywam z kontekstu?

>steelman<

Tam są/były

Tam są/były dodatkowe definicje: usługa medialna, program, usługa medialna na żądanie. Program i usługa medialna na żądanie definiowane były jako usługa medialna... Tu jest dopiero ten problem.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

wszyscy jesteśmy osłami

Miejska legenda głosi (niestety, nie udało mi się dokopać do źródeł) iż Franciszek Józef zatrudniał w swojej kancelarii wybieranego co roku kaprala swojej armii, który miał za zadanie przeczytać i zrozumieć każdą ustawę/inny dokument mający stanowić prawo. Jeżeli kapral nie był w stanie zrozumieć przepisu, trafiał on(przepis) do przeredagowania i ponownego rozpatrzenia zanim został podpisany przez Cesarza.

Nawet jeżeli to tylko legenda, wydaje mi się że opisana praktyka świetnie nadaje się do wprowadzenia również współcześnie.

prawo powinno być zrozumiałe

Ten ostani komentarz z kapralem był naprawdę świetny!
Ps. Często czytam ten blog, gratuluję autorowi, jest doskonale prowadzony.

Nie trzeba kaprala żeby pisać zrozumiale

Jest Gunning fog index, jest opracowanie Jak pisać o funduszach europejskich (nie tylko o funduszach, tylko jak pisać zrozumiale).

Tymczasem proszę spojrzeć na uwagi do ustawy deregulacyjnej II. Na 176 stronach dokumentu sformułowanie w stylu podkreślić należy, wskazać należy czy należy zauważyć — mające zerową wartość informacyjną i stanowiące jedynie biurokratyczny ozdobnik — występują 358 razy.

--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Echelon.pl - Blog o gospodarce, konkurencyjności i sprawach społecznych

oczywiście masz rację

Masz rację, ale to takie inżynieryjne podejście...Wydaje mi się że wersja z kapralem (stanowiącym jak sądzę personifikację mediany "ogarnięcia" obywateli) byłaby zdecydowanie łatwiejsza do wprowadzenia w życie — jak to się ostatnio mówi — "tu i teraz".

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>