"Zapytajpremiera" media coverage

Wejście do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w dniu protestu pielęgniarek w czerwcu 2007 rokuNiebawem odbędzie się spotkanie z premierem. Zostałem na nie zaproszony przez Maćka Budzicha i mam wziąć w nim udział z "puli internautów" (chociaż nie pchałem się do Pałacu). Wiem, że czytelników temat Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych może stopniowo już nużyć. Jest to jednak sprawa dość istotna i to na wielu płaszczyznach. Jeśli są jeszcze tacy, którzy nie mają dość tematu, to w tym wątku przywołam kolejne głosy w dyskusji, ale też linki do transmisji. W ciągu dnia odpowiadałem już na szereg telefonów od dziennikarzy, za chwilę pojawią się w tradycyjnych mediach teksty i inne materiały prasowe. Wpisuje się to w pewną logikę, gdyż - jak powiedziałem Rzeczpospolitej - dyskusji, która już rozpoczęła się w internecie, nie uda się zamknąć wraz z drzwiami po ostatnim z gości Sali Świetlikowej. Wejście do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nie będzie dziś wyglądało tak, jak w czerwcu 2007 roku, w trakcie protestu pielęgniarek. Wszystko się rozgrywa w Sieci...
Aktualizacja w górę osi czasu: Po debacie: wszystko zależy od Was.

Na początek jeden z głównych aktorów debaty, Jarosław Lipszyc, który zebrał toczącą się w łonie organizacji społecznych dyskusję i opublikował jej podsumowanie w tekście Niech państwo edukuje zamiast cenzurować. Sporo jest tam tez, które są znane już z dyskusji również w tym serwisie, ale ja chciałbym przywołać tu tylko jedno zdanie: "Pomysł wprowadzenia cenzury internetu uruchomił publiczną debatę o przyszłości społeczeństwa informacyjnego".

Pomysł rządu, a właściwie reakcja społeczna na ten pomysł, uruchomiła pewien proces społeczny. Dyskutujemy o ważnych sprawach, a w dyskusji tej biorą udział już nie tylko techniczni eksperci od infrastruktury sieci, prawnicy zmagający się z coraz liczniejszymi problemami swoich klientów, ale Zosie i Tadziowie z gimnazjum, ich rodzice, pan mleczarz, który po pracy ogląda w internecie program telewizyjny na następny tydzień i księgowa dużego supermarketu, by sprawdzić jak kampania reklamowa, w której pracownicy jej zakładu pracy wykonują znaną piosenkę, a może raczej komentarze tej kampanii dotyczące, wpłyną na przychody spółki.

Wiktor Świetlik, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, opublikował na łamach Polska the Times obszerny artykuł pt. Prawdziwa wojna o wirtualny świat rozegra się teraz w realu. Czytamy w nim m.in.:

Prawda jest taka, że władza i internauci, czyli duża część młodej wykształconej generacji, podchodzą do siebie jak pies do jeża, i jest to zjawisko globalne. Na całym świecie politycy mają problem z tym, jak prawo powinno reagować na rozwój całkowicie niekontrolowanej sfery wolności słowa, często naruszającej cudzą wolność, która paradoksalnie została niegdyś rozwinięta jako technologia wojskowa. Być może jest to najważniejszy konflikt toczący dziś od wewnątrz cywilizację zachodnią.

Kilka komentarzy zebrał Wojciech Wybranowski, który publikuje na łamach Rzeczpospolitej tekst Cenzurowana debata z Tuskiem o cenzurze. Swój tekst opatrzył wstępem: "Do dyskusji z premierem nie zaproszono krytykujących go internautów. Pytania „na żywo” będą moderowane". Czy tak będzie w istocie? Autor tekstu zauważa:

...do udziału w niej nie zaproszono internautów znanych z krytycznych ocen działania rządu Tuska, m.in. blogerki Kataryny, jednego z inicjatorów protestu przeciw cenzurze w Internecie Martina Lechowicza czy autora strony TuskWatch.pl.

Problemów jest więcej. Dowiedziałem się dziś od dziennikarza z Newsweeka, że przepytali posłów, co myślą o propozycji ministerstwa finansów. Podobno 46% pytanych poparłoby projekt ustawy o Rejestrze (więcej danych nie zdradzę, by nie spalić materiału, który pojawi się w następnym numerze tygodnika). Poproszony o komentarz zapytałem, czy ci posłowie czytali w ogóle ten projekt. Okazało się, że dziennikarz był na to pytanie przygotowany. Ponoć znaczna część pytanych, popierających projekt posłów, odpowiedziała, że nie zna treści propozycji. To jeden z problemów, przed którymi musimy stanąć i jakoś je rozwiązać.

Dlatego właśnie od paru lat serwis ten ma podtytuł "prawne aspekty społeczeństwa informacyjnego", nie zaś "prawne aspekty internetu" - jak było kiedyś. To jest dyskusja o kształcie tego społeczeństwa. Wraz z zakończeniem dzisiejszego spotkania w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ta dyskusja się nie zakończy. Wydaje mi się, że dopiero wówczas na dobre się zacznie.

Dzisiejsze spotkanie, które rozpocznie się o godzinie 14:00, będzie transmitowana w Sieci. Można ją będzie obejrzeć na stronach Centrum multimedialnego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (chociaż nie jest ono dostosowane pod względem accessibility dla wszystkich zainteresowanych). Debatę będzie można również śledzić na stronach Onet.tv oraz Lookr.tv. W Sali Świetlikowej będą dziennikarze z różnych mediów, część uczestników będzie miała komputery. Organizatorzy i gospodarze zapewniają, że sala będzie miała dostęp do Sieci.

Kto weźmie udział w debacie - można sprawdzić na stronie zapytajpremiera.pl.

Wybieram się, by zadać jedno, może dwa krótkie pytania, ale głównie będę uważnie słuchał tego, co zostanie powiedziane. Może uda mi się zrobić jakieś fajne zdjęcie Panu Premierowi, by je następnie opublikować w zasobach Commons Wikimedia, w galerii zbieranych przeze mnie portretów "na licencji Public Domain". Jeśli mi się uda - nagram może przynajmniej część z tego spotkania własną kamerą (by być producentem wideogramu, a ten przecież jest chroniony przez prawa pokrewne). Żałuję, że będąc na debacie nie będę mógł na bieżąco śledzić dyskusji, która toczyć się będzie w tzw. serwisach społecznościowych. Potem będę musiał długo w noc nadrabiać zaległości. Czytelnicy tego serwisu mogą mi trochę pomóc, jeśli w komentarzach pod tekstem będą wskazywali interesujące materiały, które pojawią się w ciągu dnia.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

rozmowa kontrolowana

Dziwi mnie zdziwienie :), że pytania z internetu będą moderowane. Mi wydaje się to oczywiste. Dyskusja ma być na temat, nie ma być natomiast potokiem wyzwisk pod adresem Premiera. Nie zakładam, że pytania na temat będą filtrowane. Zresztą ocenić będzie to można po zakończeniu debaty.

Co do listy gości. Osoby zaproszone to nie posłowie z PO. Patrząc na listę, wydaje mi się, że znajdą się tam osoby, które doskonale sobie poradzą z kontestacją założeń projektu. Pan Wojciech Wybranowski zakłada, że całe spotkanie jest tak skonstruowane, że stanie się laurką dla projektu i Premiera. Zaproszeni goście na pewno do tego nie dopuszczą.

Teraz tylko pozostaje mi nacisnąć "Wyślij komentarz" i znajdzie się on od razu na stronie. Cenzura przecież jest zawsze feeee. Pozdrowienia dla " Cenzora " :)

Słabo z tym „media coverage”

A ja wciąż mam wrażenie, że niektóre media ignorują temat. Wiadomo, w Internecie głośno… parę, także liczących się, gazet podjęło temat… Ale dla „przeciętnego Kowalskiego” to chyba wciąż telewizja jest głównym źródłem informacji… A tam cisza.

Wczoraj oglądając Wiadomości (przyznam, że nie oglądam bardzo uważnie i regularnie, mogłem coś przeoczyć) po raz pierwszy usłyszałem cokolwiek związanego ze sprawą. W materiale o pracach „komisji hazardowej” przytoczono słowa premiera, który miał stwierdzić, że bardziej boi się pytań internautów niż tego przesłuchania (dla mnie to nawet zrozumiałe)… dziennikarze zaraz sprowadzili to żartu, że przecież „Internauci na pewno nie będą zadawać takich trudnych pytań”… Wygląda na to, że nawet sam premier traktuje sprawę poważniej (a przynajmniej stara się sprawiać takie wrażenie) niż main-streamowe media… a nam się wydaje, że to taka medialna sprawa… „cenzura” i w ogóle…

to niezwykły show - więc mimo "nudy"

obywatele, a wśród nich ja będziemy się przyglądać reprezentacji narodu (obustronnej):
1. rządowej
2. internetowej (tutaj występuje tzw zbiór wspólny z pkt 1)

i tutaj "drobna" refleksja nt "równości obywateli wobec prawa":
wszak pracownicy i funkcjonariusze przynajmniej niektórych/wybranych urzędów i agencji państwa (dla jego "potrzeb") będą mieli nieskrępowany dostęp do treści i stron poza RSiUN i pomimo blokady ich dla innych obywateli.
Z 99% pewnością będą to obywatele z ABW, CBA, CBŚ i PP, MSWiA, SG, AW, SKW, SWW, IC, UKS, etc etc

do wiadomosci p. Premiera: "tak jestem związany z trywialną grupą interesów zwolenników Open Source, świadomie poddaję sie ich wyuzdanej psychomanipulacji wg reguły więcej za mniej $"

temat dla mediów też już jest "na cover":
http://www.tvn24.pl/-1,1641715,0,1,wiadomosc.html

Oglądałem wczoraj fragment

Oglądałem wczoraj fragment przesłuchania Pana Premiera, gdzie opowiadając o procesie stanowienia prawa kilkakrotnie wymieniał występowanie konsultacji społecznych na każdym z etapów przygotowywania prawa - komentarz do tego chyba zbędny?

Reklama rozgłośni

Po wejściu na stronę, a na której odbywać ma się transmisja, pierwsze co przykuło mój wzrok to zdjęcie mikrofonów różnych rozgłośni (radiowych i telewizyjnych).

W kontekście dyskusji wokół tego czy na stronach *gov.pl powinny pojawiać się mapy od Google, a nie inne, można również zastanowić się co trzeba zrobić, aby logo własnej rozgłośni znalazło się na takim zdjęciu (i co zrobić, żeby było tak widoczne jak "Zet" lub "TokFM", a nie ukryte w oddali jak "TVP").

Gratuluję zasiadania po

Gratuluję zasiadania po lewicy Premiera, oraz wystąpienia w kwestii publikowania i dostępności projektów aktów prawnych w sieci.

Debata sprawia wrażenie merytorycznej, natomiast pozostaje kwestia, co z niej wyniknie, czy będzie skutkować powołaniem stosownego zespołu oraz "co z tą ustawą".

Odniosłem też wrażenie, że Premier mówiąc "nie chcemy wprowadzać cenzury" sądzi, iż jego słowa na konferencji mają wyższość nad realnymi zapisami i działaniami w kwestii ustawy. Co mu zresztą zostało celnie wytknięte (odnośnie braku publikacji treści projektu).

Dziękuję za całokształt wysiłków i proszę o więcej :)

Nie popisałeś się... :(

Oglądałem debatę i jestem trochę zdegustowany Twoimi wypowiedziami, bo trochę się wyrwałeś jak przysłowiowy Filip z konopi mówiąc o kompletnie czymś innym niż cała reszta rozmówców. Prawdę powiedziawszy miałem wrażenie, jakby nikt na sali (a przynajmniej nikt kto nie czyta Twojego serwisu) nie miał pojęcia o co Ci chodzi... Jak nie chciałeś mówić konkretnie o tej ustawie to lepiej było chyba nic nie mówić...

A tak w ogóle, to jestem pozytywnie zaskoczony tym, że coś z tej debaty sensownego wyszło...
Wygląda na to, że rząd i premier osobiście naprawdę nie zdawał sobie sprawy, że to co zapisali w tej ustawie dotyczy nie tylko hazardu, a czegoś znacznie więcej...

Brawo premier

Premier Tusk właśnie opuścił spotkanie (mocno się przedłużyło) - deklaracja, choć nie wszystko go przekonało, co mówili dyskutanci: z ustawy hazardowej w przestrzeni internetowej zostanie wyłączony rejestr i będzie ona procedowana najszybciej jak się da, natomiast sprawa rejestru w szerszym kontekście ochrony przed negatywnymi zjawiskami sieciowymi przy współpracy z organizacjami społecznymi będą prowadzone. Będzie kolejne spotkanie z udziałem premiera w tej sprawie - w ciągu kilkunastu dni.

A Piotr faktycznie trochę popłynął i nie zapytał się o autora (z imienia i nazwiska - ale może to był ktoś siedzący obok sądząc na reakcję na pytanie Lipszyca o koszu ;-) ) pomysłu rejestru.

Ale w końcu nieoczekiwanie Piotr siedział obok premiera i nawet nie mógł zrobić zdjęcia, co obiecywał, że spróbuje zrobić.

Janusz "Ency" Dorożyński

Nie zgadzam się tezą,

Nie zgadzam się tezą, jakoby pan Piotr popłynął. IMO wypowiedzi pan Piotra, zawierały w sobie problematykę omawianego sporu. Jak mi się wydaje sam fakt wprowadzania mechanizmów blokowania treści nie był jedynym problemem tej ustawy, było nim również, niestosowanie się do przejrzystych zasad formułowania prawa. Jeśli nie każdy to załapał to już nie problem Piotra.

Popłynięcie

A ja obstaję przy swoim. Kwestie policji, zdalne wchodzenie przez nią na komputery były tematami bardzo odległymi od rejestru. Co kwestii umiejętności załapywania o czym mówi Piotr Waglowski, to co najmniej w moim przypadku jest kilka osób, którym nie trzeba tego udowadniać. Ale Piotr Waglowski mówił nie tylko do takich jak ja, i stwierdzenie, że to oni mają problem przyjmuję z rozczarowaniem.

Janusz "Ency" Dorożyński

PS Niestety po próbie rejestracji na tym serwisie mam zablokowaną możliwość używania swojego nika w polu "Wypowiadasz się jako" :-))

Tak.

Nie pcham się do mediów (ani na afisz; na to, że zaplecze rządu postanowiło posadzić mnie przy Premierze, nie miałem wpływu, a przypominam, że wcale nie było powiedziane, że będę na tej debacie - to co miałem do powiedzenia powiedzieli formalnie zaproszeni przez Kancelarię przedstawiciele organizacji społecznych - to, że jestem we władzach czterech z tych organizacji (w tym sensie przedstawiciel PIIT, ISOC Polska, FNP, Panoptykon, tyle, że w jednej osobie, siedział przy Premierze) - ma mniejsze znaczenie, zostałem zaproszony przez organizatora - Maćka Budzicha, jako internauta).

Mówię w sposób zawiły i nie każdemu to odpowiada. Co mam do powiedzenia na ten temat piszę w serwisie; tyle z tego, że wiem, że CIR czyta, ministerstwa, NIK, RPO, Kancelaria Prezydenta czytają.. I dobrze. Analizuję dokumenty i sytuacje, wyciągam wnioski (mnie nie pasuje spłycanie tematu w mediach, ale w mediach gryzę się w język - komentuję to w tym serwisie, który ma inny "target" niż serwisy "popularno-polityczne"). Nie zależy mi na porywaniu tłumów, nawet minusuję wykopy, które dotyczą tego serwisu (po każdym wykopie mam masę komentarzy od ludzi, którzy nawet nie czytali wykopanej notatki, a to mi tylko przysparza roboty i niewiele wnosi). W tej dyskusji moja rola była taka, że zwróciłem uwagę na problem, przebiłem się przez kwity, wyciągnąłem wnioski, dostarczyłem (pisane) argumenty. Zostały one przefiltrowane przez organizacje pozarządowe i dyskusje publiczną.

Oczywiście znacznie fajniejsze dla mnie są takie argumenty, jak pokaże poniżej, tylko na tym poziomie musiałbym rozmawiać z kimś, kto również przeczytał wskazane źródła i rozumie, co one znaczą (wyobrażasz sobie Drogi Januszu, jak na takim spotkaniu prezentuję szczegóły poniższych rozstrzygnięć i ich konsekwencje dla przedłożenia rządowego, które - o tym również warto pamiętać - nie wszyscy członkowie "delegacji rządowej" nawet przeczytali?):

Proporcjonalność

  • W wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 1 grudnia 2009 roku (I OSK 249/09)
    • Wykorzystanie danych biometrycznych do kontroli czasu pracy pracowników jest nieproporcjonalne do zamierzonego celu ich przetwarzania

Konieczność w demokratycznym społeczeństwie

  • Wyrok rumuńskiego Trybunału Konstytucyjnego z dnia 8 października 2009 r., nr 1258 (Monitorul Oficial nr.798 din 23.11.2009); Trybunał oceniał ustawę nr 298/2008 dotycząca zatrzymywania generowanych lub przetwarzanych danych przez dostawców publicznych usług łączności elektronicznej oraz publicznych sieci komunikacji elektronicznej, jak również zmieniająca ustawę 506/2004 w sprawie przetwarzania danych osobowych oraz ochrony życia prywatnego, w zakresie obszaru komunikacji elektronicznej
    • Tworzenie pozytywnego obowiązku, który przewiduje ciągłe ograniczenia prawa do prywatności i tajemnicy korespondencji naruszają istotę wolności i praw
    • Prawa indywidualne nie mogą być sprowadzane ad absurdum. Ograniczenie wykonywania niektórych praw osobistych w celu ochrony interesu publicznego, zwłaszcza zaś związanego z bezpieczeństwem narodowym, porządkiem publicznym lub zwalczaniem przestępczości, wymaga zachowania równowagi.

Gwarancje praw i wolności

  • Klass and others v Federal Republic of Germany, European Court of Human Rights (Series A, NO 28) (1979-80) 2 EHRR 214, 6 September 1978)
    • Akty normatywne regulujące pewne działania, które wpływają na prawo do życia prywatnego i rodzinnego, do ochrony korespondencji i do swobody wypowiedzi, muszą być wyposażone w odpowiednie środki zabezpieczające w celu ochrony jednostek wobec ewentualnych, niepożądanych działań władz państwowych
    • przyjmowanie środków nadzoru bez stosownych zabezpieczeń praw jednostek może doprowadzić do "zniszczenia demokracji w jej obronie".
  • Prince Hans-Adam II of Liechtenstein v. Germany (application number 42527/98), European Court of Human Rights, 12 July 2001
    • Państwa, które przyjęły zobowiązania w celu zapewnienia praw gwarantowanych przez Konwencję muszą stosować konkretne i efektywne gwarancje ochrony praw, nie zaś teoretyczne i iluzoryczne.
  • Wyrok Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Niemiec z 3 marca 2009 r., sygn. 2 BvC 3/07 oraz 2 BvC 4/07 - Ocena przepisów rozporządzenia o stosowaniu maszyn wyborczych w wyborach do Bundestagu i Parlamentu Europejskiego, które były badane z wzorcem konstytucyjnym art. 38 w związku z art. 20 ust. 1 i ust. 2 Ustawy Zasadniczej Niemiec
    • Rozporządzenie zostało uznane za sprzeczne z Konstytucja, gdyż nie gwarantowało implementacji zasad wyborczych wymienionych w Konstytucji. Przepisy rozporządzenia regulującego wymagania wobec maszyn wyborczych były zbyt ogólne o nie zawierały potrzebnych gwarancji przed manipulacją.

A to tylko niektóre przykłady - argumentacja jest (powinna być) znacznie bardziej rozbudowana.

Co do konta w tym serwisie - jeszcze muszę je aktywować, aby zadziałało - już aktywowałem.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

dodam jeszcze...

Wiele osób uważa, że mówiłem niezrozumiale, niektórzy mają pretensję, że gdy mówiłem nie patrzyłem wówczas na Pana Premiera. Wydaje mi się, że są również tacy, którzy wiedzą, gdzie patrzyłem, gdy mówiłem... niezrozumiale. Wydaje mi się nawet, że widziałem wówczas pewne - boję się interpretować komunikację niewerbalną - delikatne kiwanie głowami. Po piątkowym spotkaniu myślę, że to nie jest głupio zorganizowane, że doradcy sadzani są naprzeciwko Pana Premiera.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Konkretnie nie mniej trochę

Konkretnie nie mniej trochę kluczyłeś Panie Piotrze. Takie rzeczy wychodzą na tle polityków i ludzi często występujących publicznie, ale wydaje mi się że nie ma powodów aby się tym specjalnie przejmować.

Odpowiedzi jak zwykle były zgodne z pytaniem tylko częściowo w 1/4, a następnie 3/4 propagandy więc wtedy należy cisnąć, a nawet przerwać rozmówcy jeśli mówi nie na temat to go wytrąci z gadki PR-owej.

Myślę, że następnym razem warto się przygotować w punktach i jednozdaniowo określić o co chodzi w innym wypadku wygląda to w tej sposób, że chwyta się mówiący wielu tematów naraz bez konkretnego celu.

Rodzi się Społeczeństwo 2.0

VaGla dobrze gadał! Rejestr SiUN i tak był do obalenia (Sejm, Prezydent, Trybunał Konstytucyjny). A tu się rodzi nowe społeczeństwo - społeczeństwo, w którym przestaje mieć znaczenie jakie poglądy polityczne mają członkowie Rady Ministrów: społeczeństwo, które samo pisze dla siebie prawa, a Rządowi pozostawia tylko ich egzekucję.

Na naszych oczach Internet zaczyna zastępować Parlament: bo to tu się prowadzi dyskusje, tu się przedstawia rozwiązania prawne. Zaś parlament nie kieruje się wynikiem *poprzednich* wyborów, ale *przyszłych*: śledząc na żywo badania opinii publicznej - opinii, która edukuje się w Internecie.

Oczywiście, do ideału droga daleka i wyboista...

Lanie wody ...

Nad wyraz dużo miał do powiedzenia Pan Minister Boni skądinąd były TW więc pewnie dobrze zna metody operacyjne służby bezpieczeństwa (nie wiem w jakim celu tacy ludzie siedzą na szczytach władzy). Skończyło się a pustych obietnicach konsultowania, a przynajmniej dania możliwości obserwowania procesu legislacyjnego. Swoją drogą z jakimi specjalistami ta ustawa była konsultowana? Może z tymi, którzy zasadniczo pobieżnie konstytucje (miałem kilka razy okazje się o tym przekonać ubiegając się o procę w tej wielce szacownej instytucji) powiedziano mi wtedy, że mam się domyślić co autor (specjalista jak mniemam z KPRM) pytania z tej dziedziny ma na myśli pisząc pytanie do testu kwalifikacyjnego. Reasumując ten wątek zastanawiam się jak ludzie znający może pobieżnie znający konstytucje mogą tworzyć ustawę dotyczącą samego internetu nie mając wielkiego pojęcia także na ten temat. Tak czy owak mieliśmy do czynienia z mydleniem oczu w stylu "my wam krzywdy nie zrobimy tylko siedźcie cicho". Dodatkowo nie ominęła nas seria usprawiedliwień dlaczego tak zrobili, a nie inaczej na ten przykład w kwestii uzasadnienia do ustawy, że odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia nie z debatą społeczną, a polityczną.

Transmisja też była komiczna bo KPRM chyba nie spodziewał się takiego zainteresowania skoro co kilkanaście sekund
striming zarywał przy 20 megabitowemu łączu do internetu - widać ATMAN się nie spisał. Swoją drogą chyba striming wyłącznie audio dałby o wiele większą możliwość dostępu dla internautów.

Jeśli idzie o serwisy rządowe ok. 1,5 roku temu pokazywałem błędy na stronie KPRM i w Serwisie Informacyjnym Służby Cywilnej, a ich wprowadzenie trwało ok. 2 miesięcy były to między innymi dotyczyły one dostępu dla osób niepełnosprawnych. Przy okazji dodam, że służba cywilna (podlegająca w pewnym sensie premierowi) nie ma absolutnie żadnej bazy danych osób ubiegających się o pracę co oznacza, że za każdym razem osoba ubiegająca się jest zmuszana do wysłania ok. 10-12 stron różnych oświadczeń i kopii dokumentów w moim przypadku było to ok. 150 podań co oznacza, że wysłałem 1500 stron dokładnie tych samych dokumentów. Na moje pytanie czy nie można zrobić centralną bazę danych czy nawet elektroniczną możliwość otrzymałem odpowiedź, że nad tym pracują i robią to do tej pory jak widać. Jeśli chodzi o strony Ministerstwa Infrastruktury wcześniej Transportu przed zmianą była tworzona przez firmę, która w pewnym sensie "wygrała" przetarg przy pomocy - określając to delikatnie - niegospodarność urzędników, którzy zasiadali w komisji przetargowej, albo nawet gospodarność o sferę własnego życia. Tym sposobem za wirtualny serwer (np. w home.pl kosztujący ok 600 pln rocznie) Ministerstwo płaciło ~30 000 pln kwartalnie, mając dostęp do samego panelu strony dla paru osób. Podliczając firma wyciągała 120 000 pln za każdy rok hostowania strony Ministerstwa, a przetarg miał miejsce za Ministra Pola to lekką ręką na sam hosting Ministerstwo wydało ok 1 miliona złotych z naszych podatków.

Można prosić o linka do

Można prosić o linka do debaty NIE na żywo?

Proszę uprzejmie

Jedno z przykładowych nagrań: Internauci u premiera w serwisie polityczni.pl. Moje podsumowanie jest w sąsiednim wątku: Po debacie: wszystko zależy od Was
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piłka po stronie obywateli Internatów

Uznanie dla Premiera, który był wstanie na takiej debacie, na gorąco, zakończyć ja obietnicą, ze to co kontrowersyjne, zostanie zamrozone i wróci to etapu konsultacji.
Teraz jest piłka po stronie reprezentującej obywateli korzystających z internetu, czy potrafią w trakcie powtórzonych konsultacji przekonać stronę rządową, ze są inne, lepsze formy do walki z "patologiami" w sieci niz rejestr, bo mysle ze rzad, mimo wyrazonych ustami Premiera obecnie wątpliwości, tak szybko z samej idei rejestru nie zrezygnuje.
Tylko konkretne propozycje rozwiązań i dobre analizy pozwolą osiągnąć trwały sukces i to ze nikt juz nie bedzie myśłał, aby taki rejestr wprowadzać.

Moje uwagi

Nie słuchałem od początku (15:00), więc może coś mnie ominęło, ale mam takie uwagi:

1. Premier dobrze odbijał piłeczkę, gdy były wypowiedzi baaaardzo ogólne. Fajnie, że wiele osób podkreślało, że są tak związani z Internetem i jest im z nim dobrze, ale troszkę mi się to kojarzyło ze sformułowaniem dość przykrym: Dzieci Neostrady. Przepraszam za porównanie, ale nie odpowiadam za skojarzenia.;) Także premier tu nawet ładnie kontrował i rozmowa sprowadzała się do różnic światopoglądowych na abstrakcyjnym poziomie. Uważam, że ważne są informacje, jaki jest pogląd rządzących na tak generalne kwestie, ale: 1)znamy je już dobrze, 2)zabierały czas na zadawanie pytań konkretnych.

2. Brawo dla Pana, który zwrócił zebranym uwagę na tak ważka kwestie jak tzw. blokowanie stron przez sądy. Premier wcześniej zapewniał, że tu rząd (politycy) nie mają nic do rzeczy, bo będzie SĄD. Wtedy trzeba było i tak się stało na szczęście powiedzieć, że ta kontrola sądowa to de facto fikcja, formalność. Tu trzeba rozróżnić dwie kwestie:

Rząd mógłby przyjąć strategię, że w porządku, zabezpieczenia dla jednej strony są za słabe, więc pomyślimy nad ich wzmocnieniem i wtedy nie będziecie mogli nam zarzucić, że nie będzie kontroli dowodowej, możliwości odwołań i przyspieszy się tryb "apelacji" od wyroków.

Rząd chyba wybrał opcję, że SĄD to jednak SĄD, a ten się nie myli, a jak myli to rzadko. Ja bym tu przypomniał, że sądy np. nadużywają tymczasowego aresztowania, w roku 2006 skorzystano z tego środka 34 291 razy (a wniosków jest oczywiście jeszcze więcej). Jeżeli sąd może się "kilka" razy pomylić (zastosować środek nieadekwatny) w o wiele ważniejszych sprawach, to tu może być jeszcze gorzej.

3. Dobrze, że wspomniano o braku uzasadnienia dla tych pomysłów. Przedstawiciele rządu próbowali z tego wybrnąć, ale słabo im to wyszło, kiedy uzmysłowimy sobie, że już przedstawiono gotowy produkt, który ma być dopuszczony do użytku, ale banda namolnych aktywistów zaczęła się dopytywać, czy on aby bezpieczny. Dla świętego spokoju postanowiono coś przedstawić, ale i oto nie przekonało potencjalnych konsumentów. Tak więc badania będą prokurowane na bieżąco. Czyżby pod z góry ustaloną tezę?

4. Można było wspomnieć o konstytucyjnej: wolności prasy i innych środków społecznego przekazu; pozyskiwaniu i rozpowszechnieniu informacji, zakazie cenzury prewencyjnej, prawie do sądu. To przecież nie tylko odnosi się do sławetnego rejestru, ale i prac rządu, które powinny być bardziej przejrzyste i dostępne zwykłemu zjadaczowi chleba przed komputerem.

5. Dodajmy do tego, że nie można deprawować celu, który chce się osiągnąć poprzez takie środki. Można o nich wiele powiedzieć, że są nieadekwatne, niekonstytucyjne, nieobywatelskie a wreszcie nieskuteczne.

6. Pan Premier mówił, że musi walczyć z tymi patologiami w Internecie, bo przecież robi to samo realu. Bardzo to ładnie brzmi i byłoby wiarygodne, gdyby nie to, że:

A. Z hazardem postanowiono walczyć od pewnego momentu. Darujmy sobie wyjaśnienie, co było katalizatorem i tak tego nie wyjaśni komisja śledcza. Jeżeli ktoś mówi, że coś jest niemoralne i należy z tym walczyć, a z drugiej strony wyciąga ręce po pieniądze (podatki), to jest on dla mnie mało wiarygodny. Lotto to słoń? To nie uzależnia. Bajki i hipokryzja. Wprowadzenie prohibicji. Nie przekonuje mnie teza, że z hazardem trzeba w OGÓLE walczyć. Proszę bardzo, zacznijmy od czegoś prostszego, może od alkoholizmu...

B. Pedofilia. Temat rzeka. A pomysł wstawienia tego do tej ustawy jest od czasy. Co ktoś przytomnie zauważył.

C. Treści totalitarne szczęśliwie zostały pominięte, chce wierzyć, że to była decyzja podyktowana uzyskaniem informacji, że mogą być problemy z interpretacją przepisów.

7. Min. Boni mówił, żeby nie przesadzać z porównaniami do różnych reżimów. Dobrze, ale co zrobić kiedy rząd korzysta z takich zdobyczy. Jego wypowiedź można też było skontrować, że może nie są to pomysły totalitarne, ale już autorytarne, a od tego niedaleko do...:) Tym bardziej trzeba było podkreślić, że jeżeli mamy coś brać z Zachodu, to czepmy z dobrych wzorców. Na przykład z USA, gdzie wolność słowa jest bastionem trudnym do sforsowania. VaGla przypominał te istotne praktyki poszczególnych rządów i konkretne orzeczenia.

Piotr powiedział to co trzeba, pytanie czy zostało to wysłuchane i będą tego jakieś konkretne efekty.

Trochę chaotycznie to napisałem, ale strzelałem "na żywo". :)

Wojciech

PS A swoją drogą to ciekawe ile osób, które wysyłało sms-y i zabierało babci dowód ma teraz wyrzuty sumienia :)

Będę pisał prostym

Będę pisał prostym językiem, bo jestem prostym człowiekiem:

Pan Premier potraktował swój elektorat jak dzieci, a tekst "nie przekonaliście mnie" (między wierszami można było wyczytać - "i tak zrobimy dokładnie to, co będziemy chcieli") mówi wszystko ! Naród to suweren, a musi przekonywać zarządcę SWOJEGO majątku, żeby ten drugi przestał ograniczać mu jego konstytucyjne prawa. No i jeszcze te nachalne wpychanie gotowego produktu, który po drobnym liftingu i błogosławieństwie organizacji pozarządowych, izb branżowych i opiniotwórczych blogerów miał być wciśnięty na chama tej samej gawiedzi, która ośmieliła się zaprotestować.

Prawdziwym powodem spotkania Internautów z Premierem było robienie przez tego drugiego wody z mózgów tym pierwszym i to bynajmniej nie ludziom na sali, tylko przed monitorami - ogólnikami, pustymi frazesami i obietnicami bez pokrycia: "- To jak, pomożecie ? - Pomożemy !". Moja rada na następne spotkanie: niech ten ktoś, kto tam już idzie, pamięta o celu, jaki ma osiągnąć i gdzie jest barykada.

freakXP

Premier może powiedzieć tak:

Zdecydujcie się. Głosowaliście na mnie, wybraliście swoich przedstawicieli, a więc zgadzacie się z tym, co będę robił. Taka była wasza wola. Zaakceptowaliście mnie z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Wojciech

Jaki naród się

Jaki naród się wypowiedział? Wypowiedziała się garstka internautów, a i z tej garstki tylko niektórzy mieli przynajmniej świadomość złożoności problemu. Naród wypowiada się przy okazji wyborów, ewentualnie przy referendach, a i wtedy wynik takiego referendum nie jest wiążący. Suweren wybiera zarządcę i na mocy umowy społecznej, pozwala mu zarządzać w swoim imieniu, tym samym ograniczając swoje prawo w imie większej efektywności. Może odwoływać wybranego przestawiciela (o ile są w danym ustroju takie możliwości), rozliczać go z działań. Ale nigdzie nie ma napisane, że zarządca/premier musi reagować na wszystkie objawy niezadolonia. Czy mam rozumieć, że popiera Pan np. górników wyrażających głośno swoje niezadowolenie z sugestii ograniczania dotowania ich branży przez resztę społeczeństwa? Bo to też przecież wyraz woli narodu...

"Naród" nie potrafi też jakoś dać konkretnej propozycji jak ograniczać przestępczość w sieci, do czego jest właśnie wolą narodu i treścią konstytucji zobowiązany premier.
Jeżeli wybiera się przywódcę, a w naszym ustroju takim przywódcą jest premier, to m.in. po to, żeby decyzje nie były podejmowane na podstawie tego, kto głośniej krzyczy i gwałtowniej macha rękami, tylko merytorycznej analizy.

Obejrzałem debatę i...

I właśnie. Znam argumenty strony "internautów", większość z nich podzielam. Niestety odniosłem wrażenie, że uczestnicy debaty wbrew sobie i wbrew swoim intencjom dołączyli do kampanii wyborczej (-ych?). W zasadzie wypowiedzi przedstawicieli Rządu brzmiały jak okrzyki z okopu, o tyle mocnego, że można ich osypać dowolną ilością granatów, a pozycji nie oddadzą.
Po pojawieniu się ustawy "hazardowej" i przeniknięciu do opinii publicznej niepopularnych jej zapisów Rząd i przedstawiciele przemysłu hazardowego zadziałali według 3. zasady dynamiki Newtona. Obie strony mogą się podpisać pod zdaniem - Kurcze, wydało się, trzeba się będzie lepiej kryć.
Tylko zwrot przeciwny.

Marek Wójcik...

... którego "RZ" przedstawia jako eksperta PO ds. informatyzacji, powiedział przed debatą m.in.:

debata ma służyć przede wszystkim wysondowaniu siły sprzeciwu internautów: – Po niej premier rozważy, czy jako społeczeństwo jesteśmy gotowi na zakazy w Internecie.

Proponuję obejrzeć stronę posła Wójcika. Niestety nie wszyscy czytelnicy będą mieli szanse się z nią zapoznać - w całości zrobiona jest we flashu.
To może wyjaśniać pewne niezrozumienie pomiędzy rządem i internautami, skoro partia premiera ma tak fachowych ekspertów...
Może warto byłoby go spytać, w jakim stopniu był zaangażowany w doradzanie premierowi w sprawie RSiUN, może nawet uda sie odnaleźć autora pomysłu bądź nazwy ;)

moim zdaniem kluczowa byłaby tu wiedza

z jakimi srodowiskami sie pan posel-ekspert kontaktuje i przebywa. Bo jak znam zycie to strona we flashu (dla zmylenia nie we silverlight) to juz mowi wiele.

Dziękuję Panu

Dziękuję Panu Panie VaGla :)
Dzięki Pańskiej kilkumiesięcznej pracy premier się opamiętał.
Jeszcze raz dziękuję.

To nie koniec

To nie koniec prac nad ustawą. Wiele osób przyglądało się dotychczasowym, od Państwa zależy, czy dalszym będzie się przyglądać więcej, czy mniej osób i co z tymi obserwacjami zrobią.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

cdn.

Zgadzam się, całe moje zadowolenie z przebiegu debaty zostało uszczuplone przez obawę tego, że premier wróci do tematu jak sprawa przycichnie. Teraz, musimy pokazać siłę społeczeństwa obywatelskiego i pilnować kiedy i gdzie sprawa rejestru wypłynie. Nie starczyło już czasu, ale miałem zamiar zapytać ministra Boniego, oto by ewentualne wznowieniem prac nad rejestrem odbyły się dopiero po w prowadzeniu "informatycznej platformy konsultacji społecznych" o której wspomnieli doradcy premiera.

Wydaje mi się, że premier

Wydaje mi się, że premier dał jasno do zrozumienia, że chce zakończyć tę sprawę w miarę szybko, więc raczej przygotowałbym się na dyskusję nad projektem z użyciem tego, co jest obecnie. Lepiej być mile zaskoczonym, niż rozczarowanym ;)

W momencie przejścia tej

W momencie przejścia tej ustawy, bez elementów internetowych, ciałem staną się słowa premiera, że hazard jest obrzydliwy i nie ulega wątpliwości, że trzeba z nim walczyć. Zastanawia mnie czy szybkie wprowadzenie ustawy, nie ma na celu wciągnięcia internautów w pułapkę. Obecnie z hazardem nic nie trzeba robić. Po wprowadzeniu ustawy może się okazać, że jedynym rozwiązaniem realizującym założenia antyhazardowe części pierwszej ustawy jest RSiUN.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>