Czy samplowanie zawsze jest naruszeniem prawa autorskiego?

Okładka WIPO Magazine nr 6 z 2009 rokuZ pewnymi oporami, ale jednak WIPO Magazine opublikował artykuł dwóch polskich prawników, na temat samplingu. Opory wynikają pewnie z konkretnego nastawienia wydawcy (czyli World Intellectual Property Organization) do prawa autorskiego, ale jak długo można nie dostrzegać zmian zachodzących w społeczeństwie? Pojawiają się pierwsze rozstrzygnięcia sądowe, które można już analizować. Zmienia się też nieco nastawienie badaczy prawa autorskiego, którzy do tej pory przyglądali się głównie nadającym się do "monetyzowania" aspektom własności intelektualnej, a teraz, coraz częściej, zastanawiają się nad interakcjami społecznymi, niezwiązanymi z komercyjnym użyciem utworu. Sampling nie musi jednak być pojęciem, które przynależy wyłącznie "wolnej kulturze". Wielu komercyjnie działających na świecie Twórców (sic!) posługuje się w swej twórczości fragmentami wcześniej nagranych przez kogoś innego dzieł...

Tomasz Rychlicki oraz Adam Zieliński opublikowali swój artykuł Is Sampling Always Copyright Infringement? w nr 6 WIPO Magazine z grudnia 2009 (właśnie się ukazał). W tekście oczywiście jest wzmiankowany Kutiman (por. Czy dziś jest pełnia? Akademicy i badacze za liberalizacją własności intelektualnej, a konkretnie komentarz No cóż. Trochę muzyki dla wytchnienia (czyli Kutiman)...), jest nawiązanie do amerykańskiego orzeczenia Grand Upright Music Ltd v. Warner Bros. Records z 1991 roku, ale jest też krótkie omówienie Wyroku Sądu Najwyższego – Izba Karna z dnia 5 marca 2002 r., sygnatura akt II KKN 341/99. Przypomnijmy jego tezę:

1. Na naruszenie autorskich praw osobistych nie może się powoływać autor utworu zmiksowanego, jeżeli zmiksowanie tego utworu odbyło się w miejscu do tego przeznaczonym (np. dyskoteka, klub), którego właściciel lub osoba wykonująca prawo własności miała ważną umowę licencyjną na publiczne wykonywanie utworów. Do takiego naruszenia dochodzi w przypadku braku takiej umowy licencyjnej lub publikacji zmiksowanych przez disc jockeya utworów.

2. Zdaniem Sądu Najwyższego, prawo autorskie do zmodyfikowanych techniką miksowania utworów przysługuje twórcy tej modyfikacji, a zatem prawo autorskie do modyfikacji (o cechach opracowania z art. 2 p.a.p.p.) powstaje na rzecz twórcy tej modyfikacji, mimo że już sama czynność modyfikowania stanowi ingerencję w monopol autorski. Dopiero wykorzystanie praw do tego opracowania, tj. rozporządzenie i korzystanie, zależy od zezwolenia podmiotu autorskich praw majątkowych do pierwotnych (wyjściowych) utworów.

Miksowanie, to nie to samo, co wykorzystywanie sampli, ale warto sięgnąć do pełnego tekstu uzasadnienia wyroku SN.

Wracając do naszych wywrotowców, którzy skrycie zakradli się na łamy biuletynu WIPO i rozsadzają tam prawniczymi artykulikami solidne fundamenty świata, swój tekst podsumowują oni słowami:

(...)
The above arguments regarding the Polish Law on Authors’ Rights may well spark controversy, since sampling has never been extensively covered in Polish case law or legal and academic analyses. But it is the legal opinion of the authors that sampling does not constitute copyright infringement if the right of quotation is properly executed.

There is of course an enormous difference between the cheap plagiarism understood by some as “derivative works,” and the original and creative endeavor in which samples form a starting point for creating new works that could fall under the “right of quotation” rule rather than be considered derivative works. Each case requires thorough, individual analysis. But creative freedom, such as sampling, can, and should, be defended and treated as a part of the progress of art, which, in turn, furthers the development and enrichment of human culture

Czy są jakieś granice przyzwoitości, które potrafią powstrzymać młodego autora przed dążeniem do uzyskiwania większej liczby cytowań? ;)

Kutiman się nad tym wszystkim nie zastanawiał, tylko po prostu przygotował np. taki klip:


Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Wydaje się, że epoka, w

Wydaje się, że epoka, w której sędzia wydając werdykt, jako jeden z argumentów cytował Biblię ("thou shalt not steal" z Grand Upright v. Warner) bezpowrotnie minęła. Szkoda, że autorzy powołali się na tak starą, choć niezwykle ważną, sprawę (Grand Upright jest z 1991 roku - czyli ma 18 lat), a nie nowsze amerykańskie orzeczenia dotyczące samplingu, jak choćby Newton v. Diamond (2003) czy Bridgeport Music v. Dimension Films (2005). Należy pamiętać, że w USA można próbować podciągnąć sampling pod dozwolony użytek (fair use). Na takiej zasadzie działa i tworzy np. GirlTalk, znany choćby z RIP: A Remix Manifesto.

pozdrowienia, Digital Mike

To jest felieton nie artykuł...

Mike,

Autorzy popełnili wcześniej o wiele bardziej obszerny artykuł: "Sampling and scratching in US copyright and Polish law: a comparative analysis". Ten artykuł został opublikowany w Journal of Intellectual Property Law & Practice, 2009 4: 353-359. Oxford Univ. Press.

Napisali w nim jasno i wyraźnie:

The Court of Appeals for the 6th Circuit in its ‘literal reading’ approach to Copyright Act[31] set a bright-line rule as regards any attempt of music sampling: everyone should obtain a licence or not sample at all. By the same token, the 6th Circuit explicitly rejected the de minimis defence and did not even try to engage in such an analysis.[32] Also, some commentators promptly affirmed that sampling is simply a possible means of copyright infringement.[33]

Przypisy odpowiednio:
31. 17 USC §106(1)(2)(3)(6) and 17 USC §114(b).
32. 410 F.3d 792 at 801.
33. Nimmer on Copyright §13.03[A][2][b] (1998).

Autorów, bardzo zaciekawił Twój komentarz i chętnie zapoznają się z argumentacją, że:

Należy pamiętać, że w USA można próbować podciągnąć sampling pod dozwolony użytek (fair use). Na takiej zasadzie działa i tworzy np. GirlTalk, znany choćby z RIP: A Remix Manifesto.

Wszystkim zainteresowanym udostępniamy kopię/egzemplarz ;) artykułu opublikowanego w JIPLP. Główny motwy muzyczny z tego artykułu dostępny jest do pobrania i przesłuchania na stronie rychlicki.net.

Napisali w nim jasno i

Napisali w nim jasno i wyraźnie: (...)

Proszę nie zrozumieć mnie źle, ale szczerze mówiąc nie wiem co mam odpisać? Chyba tylko tyle, że gratuluję, iż Autorzy wcześniej popełnili takie dzieło, dodatkowo opublikowane w bardzo zacnym journal'u. Post Vagli dotyczy artykułu w WIPO Magazine i to do niego się odnosiłem.

Gwoli ścisłości: nie napisali a przytoczyli jasne i wyraźne “Get a license or do not sample” sędziego Ralph'a Guy'a. W każdym razie przekaz zrozumiałem: treść Bridgeport Music v. Dimension Films była autorom znana. I dobrze, bo zostanie ona przywołana w odpowiedzi na poniższe:

Autorów, bardzo zaciekawił Twój komentarz i chętnie zapoznają się z argumentacją, że: (...)

Myślę, że Autorzy dobrze wiedzą, że aktualnie nie ma żadnych precedensów sądowych bezpośrednio wskazujących na to, iż fair use może znaleźć zastosowanie przy samplingu. Z drugiej strony Autorzy powinni też wiedzieć, iż w Bridgeport Music v. Dimension Films sąd wyraźnie podniósł, że w przyszłości można próbować powoływać się przy samplingu na fair use. Do tego istnieją, jakbym to ujął, "chodzące" precedensy w stylu GirlTalk'a. GirlTalk wydał pierwszy album w 2002 i do dnia dzisiejszego (czyli od 7 lat) bezkarnie miksuje najgorętsze hity największych wytwórni, do tego wystąpił w dwóch bardzo znanych filmach dotyczących wolnej kultury. Wydaje płyty, robi mash-up'y największych przebojów, zarabia na nich pieniądze. Czemu do dnia dzisiejszego nikt go nie pozwał? Może dlatego, że mógłby powstać nowy precedens? Dlatego też jestem zdania, iż można próbować podciągnąć sampling pod dozwolony użytek (fair use).

pozdrowienia, Michał

Jako swego rodzaju paradoks

Jako swego rodzaju paradoks można przypomnieć sprawę Grand Wizard Theodore, który twierdził, że wynalazł scratch (bo zatrzymywał płytę, gdy mama marudziła) i w pewnym momencie odgrażał się, że każdy dj powinien mu płacić jednego centa. Potem mu przeszło :)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>