Ciąg dalszy dyskusji o OZZ-tach
Temat rozpoczął Krzysztof Siewicz twierdząc, że organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi są przedsiębiorcami (por. Po co są i z czego żyją organizacje zbiorowego zarządzania). Na takie dictum sceptycznie pokiwał głową mec. Michał Błeszyński twierdząc, że stanowisko pierwszego autora "wywołuje sprzeciw" (por. OZZ, czy są przedsiębiorcami? - odpowiedź bez odpowiedzi). Dziś do dotychczasowego dwugłosu dołączył p. Grzegorz Materna, który zatrudniony w UOKiK jest również asystentem w Zakładzie Prawa Konkurencji INP PAN.
W Rzeczypospolitej opublikowano zatem trzeci tekst z cyklu, ale zatytułowany jest tak, jak tekst pierwszy, tj.: Organizacje zbiorowego zarządzania są przedsiębiorcami. Autor odnosi się do tekstu mec. Błeszyńskiego, w którym ten ostatni krytycznie odniósł się do niektórych tez Sądu Najwyższego (por. Po trzech latach od decyzji - "Brathanki" prawomocne, sygn. akt III SK 16/07). Grzegorz Materna komentuje te rozważania następującymi słowami:
Sprzeciw autora artykułu wobec tezy SN nie został szerzej uzasadniony. Mec. Błeszyński przekonuje o konieczności uwzględnienia szczególnego charakteru OZZ. Te interesujące i częściowo słuszne wywody nie zmieniają jednak oceny, że OZZ są przedsiębiorcami, którzy muszą działać zgodnie z regułami konkurencji.
Dalej zaś rozwija ten wątek odnosząc się do pojęcia "przedsiębiorcy" definiowanego na gruncie prawa konkurencji i konsumentów, wskazał również na wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (sprawa 7/82 GVL, Zb. Orz. 1983, s. 483; Judgment of the Court of 2 March 1983. - Gesellschaft zur Verwertung von Leistungsschutzrechten mbH (GVL) v Commission of the European Communities. - Competition law - Abuse of a dominant position. - Case 7/82.), z którego wynika, że pojęcie „usługi” obejmuje m.in. zbiorowy zarząd prawami autorskimi i pokrewnymi.
Grzegorz Materna nie odnosi się do tez Krzysztofa Siewicza i podobnie jak obaj poprzednicy nie odnosi się do definicji przedsiębiorcy, którą przewiduje art. 431 kodeksu cywilnego. Wydaje się, że jest jeszcze trochę miejsca do kolejnych tekstów polemicznych.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
nie odniósł się do definicji przedsiębiorcy
Zaczyna mnie trochę irytować ta Twoja mantra, jakobym się nie odniósł do definicji przedsiębiorcy w moim artykule.
Owszem, nie znalazł się tam cytat z przepisu art. 43^1 KC, zgodnie z którym "Przedsiębiorcą jest ... osoba prawna ... prowadząca we własnym imieniu działalność gospodarczą lub zawodową." Dość jednak wyraźnie napisałem już na wstępie, że przeprowadzę analizę niezależną od ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, w oparciu o przepisy ogólne.
Jak pewnie wszyscy zauważyli (no, prawie wszyscy, ale nie wytykajmy palcami), art. 43^1 KC jako cechę konstytutywną przedsiębiorcy wymienia prowadzenie działalności gospodarczej. Z kolei definicja działalności gospodarczej zawarta jest w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej (art. 2: "działalnością gospodarczą jest zarobkowa działalność ... usługowa ... wykonywana w sposób zorganizowany i ciągły").
Wobec czego, definicja przedsiębiorcy zawarta jest nie tylko w art. 43^1 KC. Art. 2 SDGU stanowi jej istotne dopełnienie wyjaśniając co należy rozumieć przez zawarte w art. 43^1 KC sformułowanie "działalność gospodarcza". Swój artykuł poświęciłem analizie art. 2 i naprawdę nie rozumiem jak w takim razie "nie odniosłem się do definicji przedsiębiorcy".
Twój zarzut jest częściowo uzasadniony zwłaszcza patrząc na kolejne głosy w dyskusji. Może gdybym wyraźnie napisał, że dyskutujemy o art. 43^1 KC i art. 2 SDGU to nie pojawiłyby się "argumenty" zupełnie z tymi przepisami niezwiązane (tzn. irrelewantne z punktu widzenia definicji przedsiębiorcy).
Natomiast z artykułu p. Materny moim zdaniem zbyt mało dowiadujemy się na temat relacji pomiędzy definicją przedsiębiorcy z OKiKU a definicją przedsiębiorcy z KC/SDGU. Otóż moim zdaniem definicja z OKiKU to definicja z KC/SDGU, do której dodano dodatkowe desygnaty drogą wyliczenia (Art. 4 pkt 1 OKiKU: "przedsiębiorcy - rozumie się przez to przedsiębiorcę w rozumieniu przepisów o swobodzie działalności gospodarczej, a także: ...").
Moim zdaniem OZZ nie są niczym co jest wymienione w OKiKU po "a także" (nie wykonują usług użyteczności publicznej, nie są osobą fizyczną, nie są związkami przedsiębiorców - choć mogą być tymi ostatnimi zależnie od stanu faktycznego).
Skoro zatem SN uznał OZZ za przedsiębiorców to z powyższego wynika, że musiał oprzeć się o definicję z KC/SDGU (tzn. pierwszy element definicji OKiKU). Potwierdza to zresztą moim zdaniem lektura uzasadnienia SN, gdzie sporo jest np. o przesłance "zarobkowości", czyli przesłance z KC/SDGU.
Powstaje zatem pytanie, czy można spełniać definicję z KC/SDGU na potrzeby OKiKU, a jednocześnie nie spełniać tej samej definicji na inne potrzeby? Moim zdaniem nie, bo inaczej system prawa nie będzie spójny...
No i teraz faktycznie - być może powinienem był to, co powyżej, napisać w swoim artykule, bo teraz ani mec. Błeszyński, ani p. Materna na to pytanie nie odpowiedzieli.
A na marginesie - nie poddaję w wątpliwość szczególnej pozycji OZZ w systemie prawa autorskiego. Chodzi po prostu o to, że ta szczególna pozycja nie ma moim zdaniem żadnego związku z definicją przedsiębiorcy, wobec której wszyscy są równi (niezależnie od przywilejów i zadań nadanych innymi ustawami). Jeżeli natomiast przyjmiemy, że takie szczególne przywileje i zadania wyłączają stosowanie przepisów KC/SDGU do danego podmiotu nawet jeżeli podmiot taki prowadzi działalność zarobkową itd., to będziemy musieli uznać, że przedsiębiorcami nie są: przedsiębiorcy telekomunikacyjni, przedsiębiorcy energetyczni, adwokaci itd.
stanowisko ZAiKS
Kolejny głos w dyskusji pojawił się na stronach ZAiKS (ja niestety nie potrafię podać dokładnego odnośnika do tego materiału, trzeba go sobie wyklikać samemu w aktualnościach - chodzi o tekst "ZAIKS - stowarzyszeniem nie przedsiębiorcą").
Link
Kurczę, portal rozwinięty, a nie da się zrobić permalinka... Tu jest tasiemcowy URL do aktualności przynajmniej.
Direct link
A tu link bezpośredni, i dość krótki.
Witam, Warto moim zdaniem
Witam,
Warto moim zdaniem zauważyć jeszcze jedną rzecz, która widzę nie często jest naświetlana.
Należy pamiętać, że OZZ prowadzą równolegle dwa rodzaje działalności. Pierwsza - i przez nie uwypuklana - to zbiorowe zarządzanie prawami autorskimi. Tu głównie chodzi o quasi przymusowy zarząd - art. 21 i 70 UPAiPP.
Po to OZZ powstały i uzyskały namaszczenie ustawodawcy (oczywiście nie tylko polskiego).
Nie od dziś jednak wiadomo, że zezwolenia Ministra nie ograniczają uprawnień OZZ do zarządzania tylko w tym zakresie - ale wykraczają dalej poza umocowanie, o którym mowa powyżej. Gdyby tak było OZZ powinny ograniczyć się do interesowania się wyłącznie - jak tylko one to nazywają - do "drobnych" utworów [o tym jak ciekawe to pojęcie nie ma miejsca dyskutować].
OZZ jednak za jednym zamachem - w ramach jednego zobowiązania, powierzenia - wzięły pod swoje skrzydła również wszystkie inne prawa na wszystkich innych polach.
Tu jednak już nie działają jako OZZ - nie zarządzają zbiorowo (pytanie czy by mogły na mocy zobowiązań umownych to już odrębna sprawa). Tu OZZ działają jak zwykła agencja, która "skupiła prawa" i w porozumieniu z danym twórcą nimi dysponuje (w większości wypadków konsultując się z uprawnionym). No może zwykła to w przypadku OZZ niefortunne słowo - bo działając jak agencja, korzystają z uprawnień OZZ i dzięki temu (i nie tylko temu) udało im się skupić ogromny repertuar, do którego dostęp można uzyskać tylko za ich pośrednictwem.
Nie ma zatem najmniejszej wątpliwości, że choćby w tym drugim wypadku OZZ działają jako przedsiębiorca z krwi i kości. I tu już nie pomogą argumenty o specjalnym charakterze OZZ. Agencja jak każda inna :-)
pozdrawiam,
krzysiek
wreszcie jakieś sensowne argumenty
Bardzo się cieszę, że zwrócił Pan na to uwagę (szczerze mówiąc na miejscu OZZ właśnie o tym bym napisał).
Moim zdaniem jednak, nawet jeżeli zwrócimy uwagę na różnice podstaw prawnych, na jakich OZZ występują w poszczególnych transakcjach, to i tak działają jak przedsiębiorcy. Kluczowe jest tu bowiem pobieranie wynagrodzenia (zarobek) - jeżeli nawet wynagrodzenie to jest ustawowo ograniczone do kosztów (patrz np. czyste nośniki), to i tak jest to zarobek (choć nie zysk - ale działalnością gospodarczą jest działalność zarobkowa, a nie "zyskowna"!).
OZZ nie prowadziłyby działalności gospodarczej, gdyby finansowanie swojej działalności uzyskiwały "z zewnątrz" (tzn. nie z pieniędzy uzyskanych z danej transakcji/wykonania danego zadania ustawowego).
Dla przykładu, mogłyby to być składki członkowskie, darowizny, granty itp. OZZ wybrały jednak model finansowania się z prowizji ("inkasa") potrącanego z pobieranych wynagrodzeń nawet w przypadku pobierania wynagrodzeń na mocy ustawy a nie umowy (chyba, że o czymś nie wiem - być może na tę działalność otrzymują dofinansowanie od MKiDN?).
Jeżeli np. stowarzyszenie, którego celem statutowym jest wspieranie edukacji zorganizuje program polegający na wysyłaniu do szkół lektorów to samo to jeszcze nie jest działalnością gospodarczą.
Jeżeli to samo stowarzyszenie pozyska na ten cel finansowanie np. z jakiegoś grantu i zapłaci lektorom to jeszcze nie będzie działalność gospodarcza.
Jeżeli jednak stowarzyszenie to będzie pobierać od szkół wynagrodzenie, z którego opłaci lektorów to będzie to działalność gospodarcza nawet jeżeli (a) wynagrodzenie to w całości sfinansuje ten program będący przecież realizacją statutowego celu stowarzyszenia, (b) stowarzyszeniu po opłaceniu lektorów nie pozostanie żadna nadwyżka.
Na marginesie, proszę zwrócić uwagę na ustawę o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, która wprowadza wyjątek od powyższej zasady - zgodnie z tą ustawą może istnieć działalność odpłatna nie będąca działalnością gospodarczą. Wyjątek ten nie ma jednak zastosowania do OZZ.
działalność non-profit
Nie, to wtedy też nie będzie (działalność gospodarcza". Może to być, jak sam Pan napisał, "działalność odpłatna pożytku publicznego", jeśli stowarzyszenie ma status organizacji pożytku publicznego, może też być to po prostu zwykła odpłatna działalność statutowa organizacji jeśli jej celem nie jest osiągnięcie zysku.
"działalność statutowa"
Jeżeli stowarzyszenie ma status organizacji pożytku publicznego to określona działalność odpłatna nie stanowi działalności gospodarczej (z wyjątkami określony w ustawie o działalności pożytku publicznego i wolontariacie).
Nie znana jest mi jednak kategoria "zwykłej działalności statutowej", która nie byłaby działalnością gospodarczą jeżeli jest prowadzona zarobkowo.
W swoim komentarzu posłużył się Pan pojęciem "zysku", który nie jest istotny z punktu widzenia definicji działalności gospodarczej. Istotny jest zarobek. Można zarabiać nie odnosząc zysku a w moim przykładzie (pobieranie przez stowarzyszenie wynagrodzenia od szkół) dochodzi do takiego zarabiania (choć jest to zarabianie w ramach realizacji zadań statutowych).
Zatem, w tym przykładzie nie będziemy mieli do czynienia z działalnością gospodarczą tylko wtedy, gdy stowarzyszenie spełni wyjątki z ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie). OZZy nie są organizacjami pożytku publicznego (chyba, że o czymś nie wiem), wobec czego wyjątki te nie mają tu zastosowania.
Jeżeli dobrze zrozumiałem w swoim komentarzu sugeruje Pan, że poza ustawą o działalności pożytku publicznego i wolontariacie jest jakaś inna podstawa prawna do prowadzenia działalności zarobkowej (odpłatnej), która nie byłaby działalnością gospodarczą. Sugeruje Pan, że z tej podstawy prawnej wynika, że kryterium jest tu "nie osiąganie zysku". Ja niestety nie znam tej podstawy prawnej, ale bardzo chętnie ją poznam (nie piszę tego ironicznie - naprawdę jestem ciekaw).
Re: działalność statutowa
Działalność taka jednak jak najbardziej istnieje i wejście kilka lat temu w życie ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie wprowadzającej dodatkowe pojęcie "działalności odpłatnej pożytku publicznego" jej w żaden sposób nie zlikwidowało czy nie zawęziło.
Dokładnie tak sugeruję, a konkretnie to na podstawie Rozporządzenia Ministra Finansów z 15 listopada 2001 r. "w sprawie szczególnych zasad prowadzenia rachunkowości dla niektórych jednostek niebędących spółkami prawa handlowego, nieprowadzących działalności gospodarczej" oraz po prostu z praktyki. Przed wejściem w życie ustawy odppiow większość stowarzyszeń czy fundacji prowadziła odpłatną działalność statutową (na pewno nie będącą działalnością gospodarczą, bo tę trzeba chociażby oddzielnie rejestrować w rejestrze przedsiębiorców) i wszystkie te, które po wejście w życiu ustawu odppiow nie wystąpiły (z różnych powodów) o status OPP nadal ją prowadzą (bez wpisu do rejestru przedsiębiorców).
Więcej na ten temat: http://ksiegowosc.ngo.pl/x/28657
rozp MF
Przywołane przez Pana rozporządzenie MF (wykonujące zresztą ustawę o rachunkowości, czyli trochę z innej bajki) definiuje działalność statutową jako działalność niemającą charakteru działalności gospodarczej.
Jeżeli wobec tego jakieś stowarzyszenie prowadzi działalność spełniającą definicję działalności gospodarczej (jak w moim przykładzie - stowarzyszenie pobiera wynagrodzenie od szkół za pracę lektorów) to w sensie ustawy o rachunkowości (a konkretnie przywołanego rozporządzenie) nie jest to działalność statutowa. Chodzi tu jednak o sposób księgowania transakcji związanych z tą działalnością, a nie o status przedsiębiorcy wynikający z KC/SDGU a nie z bilansu i rachunku zysków i strat.
Rozporządzenie MF nie zmienia wobec tego faktu, że stowarzyszenie z mojego przykładu prowadzi działalność gospodarczą. Jeżeli uznalibyśmy inaczej to moglibyśmy sobie do statutu wpisywać co się nam podoba i w ten sposób unikać uznania za przedsiębiorcę.
Inna sprawa, że nie zawsze kiedy stowarzyszenie coś sprzeda to od razu staje się przedsiębiorcą. Działalność gospodarcza to zarobkowa działalność wykonywana m.in. w sposób zorganizowany i ciągły. Jeżeli osoba fizyczna sprzeda swój samochód lub mieszkanie to nie staje się przedsiębiorcą...
Re: działalność statutowa
Proszę mi wierzyć, że robi tak 90% stowarzyszeń i fundacji (mówię o tych, które nie mają statusu OPP) i nie rejestrują tego jako działalność gospodarczą. Moim zdaniem słusznie, gdyż definicja działalności gospodarczej wyraźnie wskazuje na jej zarobkowy cel. Jeśli z samego założenia celem odpłatności nie jest zarobek, czyli nie przynosi ona zysku (i to z założenia, a nie dlatego, że przedsiębiorcy "nie idzie"), to działalność nie jest gospodarcza. Jest "inna" - w przypadku organizacji społecznej: "statutowa".
Moim zdaniem stowarzyszenie z Pana przykładu nie prowadzi działalności gospodarczej - przynajmniej dopóty, dopóki brak zysku wynika z kalkulacji tej działalności, tzn. cena za pracę lektorów jest tak skalkulowana, że wpływy pokrywają tylko konieczne wydatki.
Z mojej praktyki wynika, że właśnie tak jak powyżej opisałem interpretują te zapisy nie tylko same stowarzyszenia, ale również organy skarbowe, sądy rejestrowe itp. Czy słusznie, czy niesłusznie - nie wiem, ale tak to właśnie wygląda w rzeczywistości.
zarobek to nie zysk
Może istnieć zarobek bez zysku - czyli właśnie wtedy, gdy "wychodzimy na zero". Wobec tego nie jest moim zdaniem wystarczające, że takie stowarzyszenie nie działa dla zysku. Trzeba wziąć pod uwagę inne elementy definicji dz.g., jak np. zorganizowany i ciągły charakter działalności, rozumienie "towaru" i "usługi" itp. Sprytny prawnik powołałby się pewnie na "cel przepisu", "całokształt regulacji" itp.
Ale nawet i bez takich interpretacyjnych zabiegów można argumentować, że definicja dz.g. jest "plastyczna". Tak jak już powiedziałem, nie zawsze gdy ktoś coś sprzeda staje się przedsiębiorcą...
A wracając do OZZ. Podtrzymuję, że "inkaso" jest zarobkiem OZZ. Możemy natomiast pociągnąć wątek różnych podstaw prawnych pobierania przez OZZ wynagrodzenia i zastanowić się, czy jeżeli obowiązek zawierania umów lub pobierania wynagrodzenia został na OZZ nałożony w ustawie, to czy wykonywanie tego obowiązku można nazwać wykonywaniem działalności gospodarczej. No ale tu też można przywołać sporo przedsiębiorców zobowiązanych ustawowo do świadczenia określonych usług (lub o określonej jakości)...
zarobek a zysk
Mój słownik języka polskiego wyrażenia "zarobek, wynagrodzenie, zapłata, zysk, uposażenie" traktuje jako mające to samo znaczenie.
Nie znalazłem ustawowej definicji "zarobku", natomiast "zysk" to po prostu dochód (nadwyżka przychodów nad wydatkami) - to pojęcie akurat jest jasno definiowane w wielu miejscach.
Z kolei większość dokumentów (dyrektywy UE, ustawa odppiow itp.) definiując działalność non-profit używają pojęcia "nie dla zysku", "osiąganie zysku" itp. Jedynie z ustawie o swobodzie działalności gospodarczej mówi się o działalności "zarobkowej" (działalność "niezarobkowa" nie jest gospodarcza).
Ja to rozumiem tak, że zarobek=zysk, a działalność niezarobkowa, to taka, która z założenia ma nie przynosić zysku. Czyli nie istnieje zarobek bez zysku.
Jak zrozumiałem z pierwszego zdania powyższej wypowiedzi, dla Pana "zarobek" to przychody albo pobierana opłata czy wynagrodzenie. Nie zgodziłbym się z taką interpretacją, bo wtedy pojęcie "działalność niezarobkowa" nie miałoby żadnego sensu (byłoby nawet węższe od pojęcia działalności "nieodpłatnej").
Wracając do OZZ - uważam, że ich działalność nie spełnia kryteriów działalności gospodarczej i takąż nie jest.
Zarobkowość, o której
Zarobkowość, o której mowa w definicji dz.g. to nie to samo co osiąganie zysku. Proszę się zastanowić - czy jeżeli w danym roku obrotowym dane przedsiębiorstwo "wyszło na zero" (przychód zrównał się z kosztami, czyli zarobek nie pokrył wydatków) to przestaje być przedsiębiorcą? Powinno się wyrejestrować z KRS i zarejestrować ponownie, gdy ten zysk osiągnie? Czy nieosiągnięcie zysku oznacza, że przedsiębiorstwo przestało zarabiać (tzn. czy przestało pobierać wynagrodzenie za swoje usługi i towary)?
Albo jeszcze prostszy przykład - jeżeli wyda Pan całą swoją pensję na bieżące utrzymanie to czy powiemy, że nic Pan nie zarabia?
Słownik języka polskiego bywa pomocny, ale nie jest rozstrzygający w dyskusji o znaczeniu pojęć prawnych. Najprostszy przykład: wg słownika "firma" i "przedsiębiorstwo" to w zasadzie to samo. Tymczasem w języku prawniczym to dwie różne rzeczy! Na temat różnic pojęć "zarobek" i "zysk" jest trochę orzecznictwa i wypowiedzi doktryny i sugerowałbym raczej do nich sięgnąć w poszukiwaniu definicji.
Ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariacie nie definiuje działalności non-profit - ja przynajmniej nic takiego w niej nie znalazłem. Znalazłem natomiast co innego - lex specialis wyraźnie uznający prowadzenie odpłatnej działalności za nie-działalność gospodarczą, ale mający zastosowanie wyłącznie do "działalności statutowej w części obejmującej działalność pożytku publicznego" (art. 6). Siłą rzeczy, działalność odpłatna (zarobkowa) w pozostałej części musi być działalnością gospodarczą (jeżeli spełnia pozostałe elementy dz.g. z SDGU). Jeżeli wprowadzono ten przepis, a Pan ma rację mówiąc, że i tak można prowadzić "odpłatną działalność statutową" bez uznania za przedsiębiorcę to po co go wprowadzono?
Nie wiem dlaczego uważa Pan, że jeżeli odróżnimy zarobek od zysku to "działalność niezarobkowa" straci sens. Będzie to (i zresztą już jest) świadczenie usług i obrót towarami, za które dana osoba nie uzyskuje wynagrodzenia. Tak jak w jednym ze wcześniejszych przykładów (stowarzyszenie wysyła do szkoły lektorów, ale finansuje to nie z opłat beneficjenta usługi, ale np. z grantów). Będzie to wtedy działalność niezarobkowa i takie stowarzyszenie nie musi rejestrować działalności gospodarczej.
W wolnej chwili prosiłbym o podanie przykładów orzeczeń sądów i interpretacji urzędów, na które się Pan powołuje.
A dlaczego działalność OZZ nie spełnia Pana zdaniem kryteriów działalności gospodarczej?
Re: jeszcze co to jest zarobek
Przecież już o tym pisałem - to z założenia, z kalkulacji kosztów, z "biznesplanu" musi wynikać, że przedsięwzięcie będzie się "bilansować na zero". Wtedy nie będzie to działalność gospodarcza. Jeśli ktoś zaczyna działalność z założeniem, że przyniesie mu ona zysk, to nawet jak to się nie uda (niespodziewane wydatki, niższe niż planowane wpływy itp.), nie zmienia to faktu, że była to działalność gospodarcza.
Natomiast jeśli ktoś wysyła do szkoły lektorów i z założenia pobierane opłaty mają wyłącznie pokryć koszty wysłania tych lektorów, to nie ma tutaj dla nikogo "zarobku" (z wyjątkiem lektorów, no ale ci płacą podatek dochodowy od swojego wynagrodzenia).
Można mówić, że kryterium "kalkulacji" jest uciążliwe, ale dokładnie takie przewiduje też ustawa odppiow w stosunku do odpłatnej działalności pożytku publicznego (Art. 9. Działalność odpłatna pożytku publicznego (...) stanowi działalność gospodarczą, jeżeli (...) wynagrodzenie, o którym mowa w art. 8 ust. 1, jest w odniesieniu do działalności danego rodzaju wyższe od tego, jakie wynika z kalkulacji bezpośrednich kosztów tej działalności).
Dużo więcej na ten temat znajduje się w portalu ngo.pl, w ciągu ostatnich lat było to co najmniej kilkanaście artykułów, nie chce mi się ich teraz wyszukiwać, ale możemy też po prostu spytać dyżurującego tam prawnika lub zadać pytanie na forum ngo.pl. Rozumiem Pańskie wątpliwości natury prawnej, ale praktyka jest taka, a nie inna. Organizacje - przynajmniej od 1990 roku - prowadziły masowo działania odpłatne w ramach "działalności statutowej" (nie rejestrując działalności gospodarczej) i wejście w życie w 2003 roku ustawy odppiow niczego nie zmieniło - ta ustawa niczego nie uchyla, wprowadza jedynie nowe możliwości (działalność odpłatna pożytku publicznego). Sam pracuję w takiej organizacji i mimo licznych kontroli urzędu skarbowego nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, że prowadzona działalność - mimo, iż odpłatna - nie jest gospodarcza. Po 2003 roku tę działalność zarejestrowaliśmy jako "odpłatna pożytku publicznego", czyli z definicji ustawowej nie-gospodarcza, ale gdybyśmy tego nie zrobili to nic się w przepisach nie zmieniło. Kryterium uznania działalności za gospodarczą jest jej zarobkowy charakter. Nie ma zarobku, nie ma dz.g. Rozumiem, że spieramy się tylko o to, co to jest ten "zarobek". Dla mnie to dochód, a dla Pana przychód.
Jeszcze takie linki znalazłem w tym temacie: [1], [2], [3]. Oczywiście nie przynoszą one nigdzie odpowiedzi wprost na pytanie.
Dziwne to
Dziwne to. Jeśli istnieje organizacja, wypłacająca swoim członkom pensje za to, że ją prowadzą (OZZ wypłaca pensje swojemu zarządowi, prawda (są premie?) ) - to nie jest działalność zarobkowa...
Ale kiedy ja prowadzę indywidualną działalność i sam sobie pensję wypłacam - wtedy to jest działalność zarobkowa. Hmmm... A szczerze mówiąc - nie zarabiam do skarpety, tylko wydaję na bieżąco - a więc ogólnie "zysku" nie mam, a biorąc pod uwagę np. kredyt studencki - inwestycja, to cały czas jestem na minusie...
Na mój nie-prawniczy rozum - jeśli prowadzenie "statutowej działalności" organizacji wiąże się z otrzymywaniem pensji przez członków, to niewątpliwie działalność ta jest zarobkowa.
organizacje non-profit
Teraz to już zbliżamy się do poziomu demagogii. Organizacja non-profit, czy to będzie OZZ, czy jakaś organizacja społeczna, czy jakaś fundacja - ma prawo normalnie zatrudniać pracowników i trudno sobie chyba wyobrazić jakąś inną sytuację. Jak rozumiem, dla Pana np. działalność Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to jest "działalność zarobkowa", bo przecież Owsiak płaci pensje księgowej. Zupełnie nie tędy droga. Rozumiem, że nikt (na tym forum) nie lubi OZZ, zresztą słusznie, i tym bardziej słusznie można mieć zastrzeżenia do ich działań, do transparentności, do stawek i do wysokości tantiem wypłacanych twórcom - wszystko to jest słuszne, ale pewne pojęcia (np. "działalność zarobkowa", "działalność non-profit" itp.) są definiowane niezależnie od naszego nastawiania akurat do OZZ.
WOŚP
Swoją drogą, pewnie nie zaszkodziłoby przyjrzeć się bliżej różnym organizacjom "non-profit".
Jeśli chodzi o porównanie z WOŚP - jakoś wątpię, żeby Owsiak płacił sobie pensję z zebranych pieniędzy. No i tutaj jest zbiórka publiczna, a nie zarządzanie prawami.
Ale to tylko moje przemyślenia w temacie - jak bardzo niewiele dzieli "non profit" od zwykłego przedsiębiorstwa. Zapewne są przedsiębiorcy, którzy założyli swoje działalności aby coś zrobić dla ludzi (założyć sieć na wsi, stworzyć miejsca pracy), tak samo jak są organizacje, które pod płaszczykiem "non profit" jak najbardziej prowadzą zarobkową działalność gospodarczą. A czy zyski są wypłacane w postaci umowy o pracę + premie, czy w inny sposób...
Bardzo cenię WOŚP
Nie, żebym miał coś przeciwko WOŚP. Bardzo cenię tę organizację i to, ilu dzieciom pomogła. Natomiast chyba trzeba po prostu rozwiać Pana nierealistyczne wyobrażenia o organizacjach pozarządowych.
Tak, ma Pan oczywiście rację - WOŚP to nie OZZ, więc nie ma żadnego zarządzania prawami (poza tym WOŚP wszyscy lubią, a OZZ nikt nie lubi). Ale to nie tylko zbiórki publiczne. Są też dochody ze sprzedaży na Allegro (1,2 mln), są udziały w spółce Złoty Melon (1,5 mln), są wynagrodzenia (700 tys.) i premie (50 tys.), są też nawet wynagrodzenia dla członków zarządu (120 tys.) - i premie też (rozumiem, że dla Pana te premie to coś najgorszego na świecie).
Wszystko to można przeczytać w obowiązkowych sprawozdaniach finansowych, które ta organizacja składa:
http://bopp.pozytek.gov.pl/opp_pokaz.do?oppId=26227
Nie wiem jak Panem, ale mną jakoś nie wstrząsnęła wiedza o tych dochodach, udziałach, wynagrodzeniach i premiach. Nie wyobrażałem sobie, żeby w inny sposób można kierować organizacją dysponującą kilkudziesięciomilionowym budżetem i ratującą dzieci w całej Polsce. I nie widzę w tych sprawozdaniach niczego, co by pozwalało podważyć, że jest to organizacja non-profit i organizacja pożytku publicznego.
Wybrałem do publicznej analizy akurat WOŚP, ale jestem pewien, że wyglądałoby to analogicznie w każdej większej, znanej i lubianej organizacji non-profit. Jeśli bałbym się jakichś nieprawidłowości, to raczej w takich mikroskopijnych, jednoosobowych fundacjach, gdzie być może faktycznie granica między działalnością odpłatną a działalnością pro publico bono się zaciera.
Natomiast Pana postulat: "Swoją drogą, pewnie nie zaszkodziłoby przyjrzeć się bliżej różnym organizacjom non-profit" jest oczywiście słuszny - środowiska skupione wokół OFOP, portalu ngo.pl itp. - od lat apelują o większą przejrzystość w III sektorze, publikowanie sprawozdań, prowadzenie BIPów, rozwijanie kodeksów etycznych.
to świetnie
No tak - teraz twierdzi Pan, że o statusie przedsiębiorcy decydują jego założenia i kalkulacja kosztów. Wystarczy zatem wewnętrzne przeświadczenie podmiotu, że nie jest przedsiębiorcą i już automatycznie nim nie jest.
Podejrzewam, że kontrola urzędu skarbowego w przywołanych przypadkach (strzelam, bo nie widziałem przecież dokumentów) dotyczyła raczej tego, czy dochód (w rozumieniu ustawy o CIT) został przeznaczony na cele określone w art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy o CIT i wobec tego, czy jest wolny od podatku. Z punktu widzenia urzędu nieistotne jest, czy dochód ten osiągnięto z poprawnie, czy z niepoprawnie zarejestrowanej działalności gospodarczej.
Kontroli przestrzegania statutu i dopełnienia obowiązków rejestracyjnych spodziewałbym się raczej ze strony organu nadzoru (starosty).
wewnętrzne przeświadczenie?
Od pierwszego mojego postu w tej sprawie twierdziłem, że działalność musi być z założenia niedochodowa, żeby nie była gospodarcza. Z założenia a zatem z jakiejś kalkulacji kosztów czy innego "biznesplanu". Nie ja to wymyśliłem (identyczna regulacja jest w art. 9 ustawy odppiow) ale proszę mi wierzyć, że to "założenie" akurat dość łatwo skontrolować i jest kontrolowane przez służby skarbowe (w odniesieniu do odpłatnej działalności pożytku publicznego). Nie wystarczy zatem "przeświadczenie podmiotu" ale stan faktyczny, który łatwo ustalić i skontrolować.
Nadzór starosty nad stowarzyszeniami (a ministra nad fundacjami) w praktyce nie istnieje w ogóle.
nadzór nie istnieje
Jeżeli istotnie jest tak, że uprawnienia nadzorcze wobec fundacji i stowarzyszeń nie są realizowane to jest to moim zdaniem odpowiedź na pytanie dlaczego istnieje powszechna praktyka, o której Pan wspomniał. Organy nadzorcze są bowiem chyba jedynymi (poza samymi członkami i fundatorami), którzy mogliby nakazać bądź to przestrzeganie statutu, bądź to wypełnienie obowiązków rejestracyjnych w KRS.
To samo w sobie niewiele zmienia, podobnie jak powszechne przekraczanie dozwolonej prędkości nie uchyla kodeksu drogowego...
"Założenia" i "kalkulacje" podmiotu są irrelewantne z punktu widzenia definicji dz.g. SDGU. Również przywołany przez Pana art. 9 ustawy o działalności pożytku publicznego nie wprowadza ich do definicji dz.g. Proszę zwrócić uwagę, że wprowadza on wyjątek od zasady ujętej w art. 6, który z kolei jest wyjątkiem od zasad ujętych w SDGU.
Odnośnie nadzoru
Ponieważ koledzy komentatorzy bardzo "zwęzili" wątek (w sensie takim, że kolejne odpowiedzi mają coraz mniej miejsca na stronie i stają się przez to coraz mniej czytelne), pomyślałem, że dam szansę na drugi oddech tej dyskusji pisząc, że w sprawie KOPIPOLu wysłałem list do ministerstwa, w którym zastanawiałem się, czy ministerstwo skorzysta z uprawnień nadzorczych nad tym OZZtem. Nie otrzymałem jednak odpowiedzi (a nie ciągnąłem tego wątku dalej, co wyjaśniałem w jednym z wcześniejszych wątków w tym serwisie). Świadczy to jednak na rzecz tezy, że "nadzór" nad OZZ-tami praktycznie nie istnieje.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
zarobkowość / zysk - nowy wątek
Odpowiadam na post adammada.
Istotnie jest tak, że zgodnie z art. 34 prawa o stowarzyszeniach zysk nie może być dzielony między członków stowarzyszenia. Stowarzyszenie może jednak zatrudniać pracowników (mogą to być członkowie tego stowarzyszenia) i wypłacać im pensje. W ten sposób może moim zdaniem dochodzić w praktyce do obchodzenia zakazu z art. 34 (gdy umowa o pracę przewidywać będzie np. premie związane z wypracowanym przez stowarzyszenie zyskiem). Istnieje na ten temat uchwała SN (z 27 lutego 1990, III PZP 59/89), zgodnie z którą pracownik-członek jest również wyłączony z udziału w zysku, ale między wierszami stwierdzono, że organy statutowe mogą przewidzieć udział w zysku tych pracowników jako formę ich wynagrodzenia - tak ja to przynajmniej rozumiem.
Z kolei fundacja nie ma członków (jest tzw. fundacyjną, a nie korporacyjną osobą prawną). Z definicji zatem nie może tu dojść do podziału zysku pomiędzy członków. Jak najbardziej jednak fundacja może zatrudniać osoby (np. prezesa) i wypłacać im wynagrodzenie.
Zatrudnienie kogokolwiek ani przez stowarzyszenie, ani przez fundację nie czyni żadnego z nich przedsiębiorcą. Wynagrodzenie pracowników może być bowiem płacone z przychodów niebędących przychodami z działalności gospodarczej (może pochodzić z darowizn, grantów, okazyjnej sprzedaży itp.)
xpert17 podał link do sprawozdań WOŚP i twierdzi, że nie ma tam nic, co mogłoby podważyć, że jest to "organizacja non-profit" i organizacja pożytku publicznego. Jeszcze raz powtarzam - w sensie prawnym (a konkretnie - w sensie definicji przedsiębiorcy) nie ma czegoś takiego jak "organizacja non-profit". Z kolei organizacje pożytku publicznego podlegają szczególnym regulacjom DPPiWU.
Jeżeli "organizację non-profit" definiujemy jako organizację przeznaczającą zysk na cele statutowe to istotnie WOŚP tak czyni. Ponadto, została ona zarejestrowana jako organizacja pożytku publicznego i jak wynika ze sprawozdań taką działalność realizuje.
OZZ również przeznaczają zysk na cele statutowe (inkaso nie jest dzielone między członków, tylko pokrywa np. wynagrodzenia pracowników - inkasentów; ponadto OZZ finansują np. domy pracy twórczej i różne inne inicjatywy). Jest to zresztą moim zdaniem wprost wykonanie dyspozycji z art. 34. Wobec tego możemy nazwać OZZ "organizacjami non-profit", tylko co z tego, jeżeli nie jest to fakt prawnie doniosły z punktu widzenia definicji dz.g.
Z faktu przeznaczania zysku na określone cele nie wynika bowiem automatycznie, że ten zysk nie został osiągnięty z działalności gospodarczej (zarobkowej). Powtarzam jeszcze raz: gdyby zamiast pobierać inkaso koszty OZZ pokrywane były z darowizn lub składek członkowskich, to moglibyśmy mieć do czynienia z zyskiem bez zarobku. Jeżeli jednak źródłem tego zysku jest właśnie inkaso (czyli prowizja z wypłacanego twórcom wynagrodzenia), to jest to zysk pochodzący z zarobkowej działalności.
Ściśle rzecz ujmując, z zyskiem mielibyśmy do czynienia, gdyby inkaso zostało pobrane w wysokości większej niż to konieczne na pokrycie kosztów (a ponieważ jest to stawka procentowa, to bardzo możliwe, że tak się dzieje). Jeżeli jednak OZZ skrupulatnie wyliczają inkaso tak, aby pokryło ono koszty bez żadnych nadwyżek, to nie mamy do czynienia z zyskiem. Nie zmienia to jednak faktu, że inkaso stanowi zarobek OZZ.
Kolejny przykład: załóżmy, że istnieje stowarzyszenie zrzeszające właścicieli samochodów. Stowarzyszenie prowadzi działalność polegającą na wynajmowaniu samochodów należących do członków. Czynsz najmu wypłacany będzie członkom, po potrąceniu drobnego procentu, który będzie służył na pokrycie kosztów stowarzyszenia (zatrudnienie osób podpisujących umowy najmu, egzekwujących czynsze itp.). Czy stowarzyszenie to prowadzi działalność gospodarczą, czy jest to tylko "odpłatna działalność statutowa" i nie musi rejestrować się jako przedsiębiorca?
Przypominam, że nie ma przecież różnicy pomiędzy "własnością intelektualną" i własnością :)
działalnośc odpłatna
znalazłem artykuł, w którym chyba wszystko o co się spieramy jest wyjaśnione:
http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/413613.html
i jeszcze jest na ten temat cała broszurka w formacie PDF
artykuł i broszurka
Z artykułu dowiadujemy się, że zdaniem autorów można prowadzić działalność odpłatną pożytku publicznego bez uzyskiwania statusu OPP i wtedy też nie będzie to działalność gospodarcza.
Ale nawet jeżeli tak jest (jest to trochę podobny problem do tego, czy przedsiębiorcą stajemy się z chwilą rejestracji w KRS, czy już wcześniej, z chwilą podjęcia określonych działań), to i tak zarówno artykuł jak i broszurka potwierdzają moje wcześniejsze argumenty.
Mianowicie, jeżeli jest jakaś działalność odpłatna, która nie łapie się na wyjątki z DPPiWU, to jest to działalność gospodarcza.
W podlinkowanej przez Pana broszurce jest to zgrabnie podsumowane na s. 18:
Zatem: działalność odpłatna stowarzyszenia nie jest działalnością gospodarczą, jeżeli:
OZZ nie mają według mojej wiedzy statusu OPP. OZZ nie wykonują moim zdaniem zadań w zakresie określonym w art. 4, przynajmniej wtedy gdy działają jako pośrednicy pobierający wynagrodzenie dla twórców (a jeżeli wykonują to równie dobrze można twierdzić, że działalność pożytku publicznego wykonuje stowarzyszenie z mojego przykładu wynajmujące samochody). Nic mi nie wiadomo o kalkulacji kosztów dokonywanych przez OZZ, ale jeżeli inkaso pobierane jest w wysokości stałego procenta, to trudno przyjąć, że jest to wynikiem jakiejś kalkulacji kosztów. Nie wiem ponadto, jak kształtują się wynagrodzenia pracowników OZZ.
Ustawa
Interesujący fragment ustawy.
Ustawa z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie
A limit wynagrodzenia w 2008 roku to 4332,30 zł brutto.
Rozumiem więc, że jest możliwe prowadzenie ciągłej i zorganizowanej działalności, która nie jest działalnością gospodarczą (bo w ustawie jest wprost napisane wyłączenie), ale przy ściśle określonych warunkach.
ciągła i zorganizowana działalnośc, która nie jest gospodarcza
Tak, zresztą podlinkowany przeze mnie wyżej artykuł chyba najlepiej to objaśnia, przystępnie i dokładnie - i moim zdaniem rozwiewa wszystkie wątpliwości, które w tym wątku namnożyliśmy.
Organizacje pozarządowe mogą prowadzić taką działalność odpłatną, jeśli mieści się ona w "sferze zadań publicznych" definiowanych przez art. 4 ustawy (a więc już niekoniecznie wypożyczanie samochodów miłośnikom samochodów), jeśli kalkulacja kosztów jest tak sporządzana, żeby nie było z tej działalności zysku i jeśli miesięczne wynagrodzenie dla jednej osoby nie przekroczy ok. 4300 zł brutto. No i trzeba w specjalny sposób prowadzić księgowość. Ale spełniając te powyższe warunki - wychodzi na to, że można. Mam nadzieję, że w tym temacie to już nie ma sporu.
Oczywiście pytanie jest jak należy traktować statutową działalność stowarzyszenia które jest organizacją zbiorowego zarządzania, czy np. działania OZZ mieszczą się w sferze "kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i tradycji" czy nie? Myślę, że jeszcze długo prawnicy będą się o to spierać, jak to prawnicy.
czy zbiorowy zarząd jest działalnością pożytku publicznego?
Jak się Panu wydaje, czy działalność mojego wymyślonego stowarzyszenia wynajmującego samochody nie jest przypadkiem działalnością "upowszechniania i ochrony wolności i praw człowieka oraz swobód obywatelskich, a także działań wspomagających rozwój demokracji"?
Przecież prawo własności to jedno z praw człowieka (art. 64 Konstytucji RP).
wypożyczalnia samochodów
Stowarzyszenie ma w statucie wpisane pewne cele, które uzasadniają w ogóle jego istnienie (np. upowszechnianie wiedzy o sportach motorowych, wspieranie turystyki samochodowej, nie wiem, cokolwiek w tym typie) a dalej ma sposoby realizacji tych celów - np. organizowanie zlotów, wystaw, konkursów itp.
Czy wypożyczanie samochodów można uznać za realizację jednej ze "sfer zadań publicznych", o których mowa w ustawie odppiow? Być może tak. Musiałby indywidualnie ocenić to organ, który z jakiegoś powodu zakwestionowałby działania stowarzyszenia (a więc albo starosta ot tak w ramach nadzoru, albo urząd skarbowy w ramach nakładania mandatu za prowadzenie działalności gospodarczej bez wpisu do rejestru, albo ewentualnie KRS w procesie rejestracji). Jestem sobie w stanie wyobrazić takie stowarzyszenie, które zupełnie na zasadach non-profit taką wypożyczalnię samochodów organizuje.
Problem z tym przykładem jest inny - to nie swoje (czy np. leasingowane) samochody stowarzyszenie wypożycza, ale te należące do swoich członków. Czyli członkowie w jakiś sposób muszą je stowarzyszeniu wypożyczać, użyczać? Jeśli wystawiają za to fakturę i płacą za to podatek, no to trudno się na nich za to zżymać (no chyba, że robią to zupełnie bezpłatnie, to jeszcze lepiej!). Skądś to stowarzyszenie musi mieć te samochody, co za różnica czy je wypożyczy (weźmie w leasing) od WBK Leasing czy od Jana Kowalskiego?
Nie widzę tutaj możliwości "zakombinowania" - jeśli chodziło o unikanie podatku dochodowego, to nic z tego - ten podatek zapłaci właściciel samochodu, bo to on go komuś wypożyczył i wziął za to pieniądze. Samo stowarzyszenie zaś żadnego zysku na tym nie ma. Nie widzę więc ani straty dla skarbu państwa, ani dla nikogo. W rzeczy samej pomysł ten jest tak skomplikowany, że bezsensowny.
Ja osobiście, szczerze mówiąc, nie widzę tutaj analogii z zarządzaniem autorskimi prawami majątkowymi w imieniu twórców.
zakombinowanie
Ale tu przecież nie chodzi o zakombinowanie. Nigdzie nie twierdziłem, że udawanie "nie-przedsiębiorcy" prowadzi do jakichś oszustw podatkowych itp. (nota bene moje stowarzyszenie z samochodami nie łapałoby się pewnie na art. 17 ust. 1 pkt 4 CIT). Chodzi o proste stwierdzenie, czy w myśl obowiązujących przepisów takie stowarzyszenie jest przedsiębiorcą.
OZZ też "skądś" musi mieć prawa autorskie, którymi zarządza. Z nieba one nie spadają. Podstawą występowania OZZ są albo umowy powiernicze (zobowiązania organizacyjne) albo negotiorum gestio (prowadzenie cudzych spraw bez zlecenia). Można się zastanawiać, czy niektóre przepisy ustawy nie stanowią dodatkowej podstawy występowania na rzecz (nie w imieniu!) twórców.
Dlaczego nie widzi Pan analogii pomiędzy wypożyczaniem samochodów a zarządzaniem prawami twórców? Tu i tu mamy prawa wyłączne majątkowe, tu i tu stowarzyszenie zawiera umowy, których skutki przynoszą korzyści dla dysponentów tych praw. Tu i tu stowarzyszenie pobiera z inkasowanych wynagrodzeń procent na swoje utrzymanie.
A przecież "własność intelektualna" nie różni się niczym od własności, czyż nie?
No i proszę odpowiedzieć na pytanie: czy działalność mojego stowarzyszenia z samochodami jest działalnością pożytku publicznego? A jeżeli nie jest, to dlaczego działalność OZZ Pana zdaniem jest?
samochody a prawa autorskie
To zależy od wielu czynników, przede wszystkim od zapisanych w statucie celów stowarzyszenia (propagowanie sportów motorowych? turystyki?) i zapisanych sposobów jego realizacji. Jeśli wypożyczanie samochodów służy realizacji tych celów statutowych, a pobierane opłaty są tak skalkulowane, że nie występuje zysk, to pewnie zarządowi stowarzyszenia udałoby się obronić tezę, że cała ta działalność jest w ramach odpłatnej działalności pożytku publicznego. Ale to naprawdę trzeba by badać indywidualnie, biorąc pod uwagę całokształt działań tego stowarzyszenia.
Przy czym dla oceny tego faktu nie ma specjalnie znaczenia od kogo to stowarzyszenie te samochody leasinguje czy pożycza czy kupuje czy dostaje.
Jak rozumiem, proponowana przez Pana analogia jest taka, że OZZ w jakiś sposób pozyskuje od artystów prawa majątkowe, a potem je odsprzedaje czy "wypożycza" np. nadawcom. Jeśli kalkulacja tego przedsięwzięcia nie przewiduje zysku i nie ma tego zysku, a całe to działanie służy realizacji celów statutowych takiego OZZ (np. promocja kultury, sztuki, wspieranie twórców itp.), no i spełnionych jest jeszcze kilka innych warunków (nikt w stowarzyszeniu nie zarabia więcej niż 4300 zł brutto itp.), no to gdzie tu działalność gospodarcza?
Żeby jeszcze była jasność - mnie w ogóle przymusowe zarządzanie prawami twórców przez OZZety niespecjalnie się podoba, a już transparentności i uspołecznienia tych stowarzyszeń to nie widzę w ogóle. Ani wspierania twórców.
jakim celom służy wypożyczanie samochodów
Moim zdaniem nie chodzi tu o wykazanie, czy wypożyczanie samochodów służy celom statutowym. Jeżeliby nie służyło to mielibyśmy od razu naruszenie prawa (działalność sprzeczna ze statutem). Powinniśmy raczej ustalić, czy cele te mieszczą się w ramach katalogu ujętego w art. 4 DPPiWU.
Jeżeli chodzi o OZZ to moim zdaniem działalność polegająca na inkasowaniu wynagrodzeń i przekazywaniu ich twórcom nie mieści się w katalogu z art. 4, a w szczególności nie mieści się w pojęciu "zadań w zakresie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i tradycji". Katalog z art. 4 obejmuje moim zdaniem zadania służące realizacji interesu publicznego, a nie prywatnego interesu określonych osób. Nie wiem w jaki sposób inkasowanie wynagrodzeń na rzecz twórców przyczynia się do realizacji interesu publicznego (a w każdym razie nie bardziej niż inkasowanie wynagrodzenia za te samochody w moim przykładzie).
Celem inkasowania wynagrodzeń nie jest żadna promocja kultury, tylko wypłacenie tych wynagrodzeń twórcom. Podobnie jak celem wypożyczenia samochodów w moim przykładzie nie byłoby "promowanie automobilizmu", tylko przekazanie właścicielowi samochodu należnego mu wynagrodzenia. Cele szczytne i słuszne, ale nie mieszczące się w katalogu "zadań pożytku publicznego".
Nie neguję jednak, że OZZ poza inkasowaniem wynagrodzeń zajmują się innymi działaniami, które można uznać za mieszczące się w katalogu art. 4. Jeżeli jednak inkasowanie się w tym katalogu nie mieści to powinno być wyodrębnioną działalnością gospodarczą OZZ.
Tak w ogóle, to nie spotkałem się z wypowiedziami uznającymi OZZ za prowadzące działalność pożytku publicznego. Zastanawiamy się zatem trochę na wyrost...
Co do stwierdzenia "nie
Co do stwierdzenia "nie spotkałem się z wypowiedziami uznającymi OZZ za prowadzące działalność pożytku publicznego" warto zauważyć, że Sąd Apelacyjny w W-wie uznał, że OZZ prowadzą działalność gospodarczą, mającą zarazem cechy działalności użyteczności publicznej (wyrok z 17.10.2007 r., VI ACa 1259/06).
ale jaką działalność?
Czy byłby Pan(Pani?) łaskaw podzielić się uzasadnieniem tego wyroku? Bo z samej sygnatury nijak nie potrafię wyczytać, do którego fragmentu działalności OZZ odnosił się sąd - czy chodziło o działanie w oparciu o powierzenie praw, czy o ustawowe pośrednictwo przymusowe, czy negotiorum gestio, czy też może uczestniczenie w konsultacjach społecznych nowelizacji prawa autorskiego, utrzymywanie domów pracy twórczej, czy też inną działalność prowadzoną przez OZZ? Dalej, warto by było wiedzieć, czy sprawa dotyczyła jakiejś umowy licencyjnej zawartej przez OZZ na rzecz twórców, czy też może występowania przez OZZ z roszczeniami z tytułu naruszeń praw?
Część tej działalności może nie mieć charakteru działalności gospodarczej. Jak już jednak wskazywałem powyżej, co najmniej część z niej taką działalnością jest, a nie wykazuje jednocześnie wszystkich elementów działalności pożytku publicznego (tak w ogóle, to czy sądowi istotnie chodziło o DPP, czy raczej może o usługi użyteczności publicznej z OKiKU? - napisał Pan(Pani?) "użyteczność publiczna", co wskazywałoby właśnie na ustawę o ochronie konkurencji i konsumentów...)
W uzasadnieniu wyroku Sąd
W uzasadnieniu wyroku Sąd Apelacyjny stwierdził, że ZAiKS "jest osobą prawną świadczącą usługi o charakterze użyteczności publicznej, ponieważ organizuje dostęp społeczeństwa do działalności tworczej oraz udziela licencji na korzystanie z niej". W rozpatrywanym przypadku chodziło więc o działania podejmowane w ramach wykonywania zbiorowego zarządu w relacji do użytkowników praw autorskich. Tę działalność - żeby była jasność - Sąd uznał zarazem za działalność gospodarczą.
Potwierdzam, że przywoływany wyrok nie dotyczył bezpośrednio działalności pożytku publicznego, tylko usług o charakterze użyteczności publicznej (w rozumieniu uokik, sprawa dotyczyła zarzutu naruszenia prawa antymonopolowego). Ale od jednego do drugiego droga nie tak daleka, skoro w sferze zadań publicznych (art. 4 ustawy o DPP) mieszczą się kategorie działalności należące do pojęcia użyteczności publicznej.
nie do końca
Według mojej wiedzy OKiKU rozróżnia pomiędzy usługami użyteczności publicznej będącymi działalnością gospodarczą (art. 4 pkt 1 przed "a także"), a usługami użyteczności publicznej prowadzonymi w taki sposób, że nie stanowią one działalności gospodarczej (art. 4 pkt 1 a) - argument z treści art. 4 pkt 1 a OKiKU, który odnosi się przecież tylko do świadczenia takich usług użyteczności publicznej, które nie są działalnością gospodarczą.
Jeżeli zatem - jak Pan(Pani?) twierdzi sąd w tej sprawie uznał ZAiKS za jednocześnie prowadzącego działalność gospodarczą i świadczącego usługi użyteczności publicznej to niewiele to wnosi do naszych rozważań (bo pozostajemy nadal w ramach definicji przedsiębiorcy z KC/SDGU i nie można uznać za automatycznie spełnione kryterium z art. 4 DPPiWU - kina też prowadzą działalność mieszczącą się w art. 4 DPPiWU... i również "organizują dostęp społeczeństwa do działalności twórczej").
Treść wyroku...
Treść wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 17 października 2007 r., sygn. akt VI ACa 1259/06.