Z jakiego programu będzie korzystała Państwowa Komisja Akredytacyjna?
Podobno "plagiatowanie" jest prawdziwą plagą w polskim świecie naukowym. Media donoszą, że Państwowa Komisja Akredytacyjna ma zamiar już od nowego roku akademickiego wykorzystywać w swej działalności oprogramowanie do wyłapywania niesamodzielnie napisanych prac dyplomowych. Tylko czy prawo autorskie dopuszcza, by ktoś, kto nie jest autorem (a autorem jest przecież student) wykorzystywał utwór (pracę dyplomową) w komercyjnych celach?
Pod tekstem Dziennika, pt. Co czwarty magister to oszust znajduje się wypowiedź dr Sebastiana Kawczyńskiego, prezesa spółki Plagiat.pl. Jedna z tez w tej wypowiedzi jest następująca: Plagiaty są więc po części winą uczelni? - pyta dziennikarz i otrzymuje odpowiedź: "Tak. Bo uczelnie nie potrafią sprawdzać, czy to, co każą robić swoim studentom, jest rzeczywiście ich oryginalną pracą". OK. Plagiaty. Proszę pamiętać, że Plagiat.pl nie jest jedynym programem (systemem), który rozwijany jest w Polsce w celu sprawdzania czy studenci "są samodzielni". Takich programów (systemów) jest przynajmniej trzy.
I chociaż nie chcę nikomu przeszkadzać w robieniu biznesów, to jednak postawiłem już w tym serwisie pytanie: Na jakiej podstawie Plagiat.pl korzysta z prac magisterskich studentów? To pytanie będzie dotyczyło również innych systemów (innych producentów) do sprawdzania samodzielności utworów. A teraz również Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Dla Dziennika wypowiedziała się minister Barbara Kudrycka z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego:
Chcemy, by z programu do wykrywania plagiatów już od października mogła korzystać Państwowa Komisja Akredytacyjna. A w przyszłości mamy zamiar go kupić. Serwer znajdowałby się w ministerstwie, a do systemu stopniowo mogłyby włączać się także szkoły wyższe.
Czy ministerstwo będzie płaciło studentom za wykorzystanie ich pracy w systemie? A czy operator systemu (programu) będzie płacił studentom? Który z dostępnych na rynku programów chce wybrać Komisja? Czy studenci mogą się nie zgodzić na przetwarzanie ich prac w takich systemach?
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
przekazanie praw uczelni
Z tego co mi wiadomo niektóre uczelnie wymagają od studentów przekazania praw autorskich (majątkowych) na rzecz uczelni - studenci podpisują oświadczenie.
Warto może przy okazji podnieść też problem wykorzystywania prac studentów w "pracy naukowej" pracowników uczelni?
Z tego co sie zorientowalem
Z tego co sie zorientowałem to coraz powszechniejsze staje się "nie oddawanie" pracy dyplomowej w wersji cyfrowej. Owszem, zazwyczaj uczelnia wymaga pracy w formie dokumentu MS Word'a (tu kamyczek do innego zagadnienia) lub PDF, ale w dziekanacie nikt nie sprawdza rzeczywistej zawartości płytki. Wystarczy oddać pustą CD, przerwać sesje nagrywania lub w inny sposób uniemożliwić pełny odczyt pracy.
Nie chodzi tu raczej o plagiaty, ale częste wykorzystywanie dorobku studenta przez jego promotora.
Nie jest to tylko domena studentów politechnik, ale z tego co wiem, również rozmaitych kierunków artystyczno-plastycznych, gdzie promotorzy często "czerpią garściami" z prac dyplomantów.
DTP
Słyszałem o przypadku, w którym pewien student złożył pracę przygotowaną przy pomocy mało znanego programu DTP PageStream (program wywodzi się z komputerów Amiga, obecnie rozwijany jest dla systemu Windows). Wymóg został spełniony, a praca została skutecznie "zabezpieczona" przed ponownym wykorzystaniem. Ogólnie pracownicy naukowi mają klapki na oczach i w większości nie znają nic oprócz MS Office - chociaż w ostatnich latach nastąpiła wyraźna poprawa sytuacji na tym polu. Osobiście spotkałem się z przypadkami otwartego namawiania studentów do korzystania z nielegalnych kopii MS Office, było to w czasach, gdy OpenOffice.org jeszcze nie istniało (dopiero co uwolniono StarOffice), zaś na hasło "Linux" 95% wykładowców kierowało wzrok w stronę sufitu.