Na jakich zasadach "zaczerpnięto z internetu" grafiki umieszczone w arkuszach maturalnych?

Mamy okres maturalny (por. Czekając na przecieki pytań maturalnych). Niedawno odbyła się matura z wiedzy o społeczeństwie. Na arkuszach egzaminacyjnych znaleźć można klauzulę "arkusz zawiera informacje prawnie chronione do momentu rozpoczęcia egzaminu", ale ciekawsze są grafiki, które "autorzy arkuszy" zaczerpnęli sobie z internetu...

Jeden z czytelników zwrócił mi uwagę na arkusz egzaminacyjny, który dostępny jest na serwerze Gazety Wyborczej. Trzeba przy tym wiedzieć, że za przygotowanie arkuszy maturalnych odpowiedzialna jest Centralna Komisja Egzaminacyjna, która "została utworzona z dniem 1 stycznia 1999 roku na mocy ustawy o systemie oświaty, jako pierwsze ogniwo nowego systemu oceniania zewnętrznego".

Sięgnijmy zatem do matury z wiedzy o społeczeństwie. Na początku kilka pytań "tekstowych", a potem już lecą grafiki z Wikipedii

Fragment strony nr 5 maturalnego arkusza egzaminacyjnego z wiedzy o społeczeństwie w roku 2008

Fragment strony nr 5 maturalnego arkusza egzaminacyjnego z wiedzy o społeczeństwie w roku 2008. Pod mapą podano "źródło" - "Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Image", jest też "stan na 31.12.2007"

Na arkusze maturalne dostały się też grafiki z serwisu www.zbirek3.pl (a pytanie zatytułowano: "Nazwij problemy współczesnej Polski przedstawione na rysunkach A i B").

Autorom wyróżnionych utworów graficznych (wyróżnionych w ten sposób, że znalazły się na arkuszach egzaminacyjnych) serdecznie gratuluje. Odnośnie satyrycznych rysunków A i B - nie wiem jaką umowę zawarli organizatorzy matur z autorem tych grafik i ile wynegocjował wynagrodzenia (była jakaś umowa, prawda?). Co do Wikipedii - przypuszczam, że nie zawarto żadnej szczególnej umowy z autorami grafik. Sposób, w jaki podano źródło również nie pozwala szczególnie sprawnie dotrzeć do oryginału, w szczególności po to, by sprawdzić na jakiej licencji autorzy zgodzili się opublikować w internecie te mapy, a to zaś nam byłoby pomocne, by dowiedzieć się, czy przez przypadek nie doszło do naruszenia prawa autorskiego np. przez to, że nie podano autora utworu, albo nie przywołano oznaczenia licencji...

Oczywiście trzeba też sięgnąć do licencji ustawowych, które znajdują się w art. 27 i 28 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zgodnie z tymi przepisami:

Art. 27.
Instytucje naukowe i oświatowe mogą, w celach dydaktycznych lub prowadzenia własnych badań, korzystać z rozpowszechnionych utworów w oryginale i w tłumaczeniu oraz sporządzać w tym celu egzemplarze fragmentów rozpowszechnionego utworu.

Art. 28.
Biblioteki, archiwa i szkoły mogą:

1) udostępniać nieodpłatnie, w zakresie swoich zadań statutowych, egzemplarze utworów rozpowszechnionych;

2) sporządzać lub zlecać sporządzanie egzemplarzy rozpowszechnionych utworów w celu uzupełnienia, zachowania lub ochrony własnych zbiorów;

3) udostępniać zbiory dla celów badawczych lub poznawczych za pośrednictwem końcówek systemu informatycznego (terminali) znajdujących się na terenie tych jednostek.

W art. 29, który stanowi podstawę "prawa cytatu", mowa jest w ust. 2 oraz w ust. 21 o celach dydaktycznych i naukowych, ale w kolejnym ustępie tego artykułu mowa też o tym, że "w przypadkach, o których mowa w ust. 2 i 21, twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia"...

Wydaje mi się, że opublikowanie arkuszy maturalnych z chronionymi przez prawo autorskie utworami osób, których nie zapytaono o to czy nie mają nic przeciwko temu (jeśli nie zapytano) jest przekroczeniem licencji, o których mowa w wyżej cytowanych przepisach.

Przygotowywanie matur musi być bardzo stresujące, zwłaszcza, że - jeśli doszło do naruszenia autorskich praw majątkowych - może wiązać się np. z koniecznością zapłaty stosownego wynagrodzenia w wysokości dwukrotnej (w przypadku braku winy) lub trzykrotnej (wina), a nawet z karą pozbawienia wolności... A w Polsce pojawiły się już przecież wydawnictwa komercyjnie działające na rynku, które wydają i zarabiają na tym, że publikują wcześniej wykorzystane arkusze maturalne. Jeśli zachcą skorzystać z tych z wiedzy o społeczeństwie z roku 2008?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Mapa 1

Jeśli chodzi o mapę 1 to zapewne to ta mapa.

Licencja GFDL...

... co oznacza, ze do utworu powinna byc zalaczona kopia licencji.

Nie zawsze da się

Nie zawsze da się umieścić treść licencji. W przypadku stron internetowych wystarczy link. Ale prace drukowane są ograniczone powierzchnią. Dlatego wystarczy podpis pod zdjęciem lub grafiką który powinien zawierać autora i nazwę licencji na jakiej został dany materiał wykorzystany.

i CC

Albo URL do licencji, zależy którą by wybrali

GFDL lub CC-BY-SA

Bośnia i Hercegowina (mapa 1)
Liban (mapa 2)
Afganistan (mapa 3)
Irak (mapa 4)
Kongo (Demokratyczna Republika Konga - mapa 5)

Twórcą tych grafik jest wikipedysta Rei-artur, który uwolnil je na warunkach licencji GFDL 1.2 (z zastrzeżeniami) i CC-BY-SA (2.5, 2.0 lub 1.0).

Ani jedna ani druga (we wszystkich swoich wersjach) nie pozwala na pominięcie informacji o licencji i autorze, obydwie wymuszają licencjonowanie całości tą samą licencją i wymagają dołączenia tekstu licencji do każdej kopii (choć w wypadku CC-BY-SA wystarczy URL do tekstu).

Ciekawostką natomiast jest skąd wziął sie dopisek "stan na 31.12.2007" - każdy z wymienionych plików jest starszy.

Edit: poprawiony link
--
Silence is a true friend that never betrays.

...do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej

Przesłałem do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej - wydział matur (udostępniono jedynie formularz na stronie internetowej) prośbę o ustosunkowanie się do wykorzystania w arkuszach maturalnych map z Wikipedii:

Zwracam się o oficjalny komentarz Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, dotyczący wykorzystania w arkuszach maturalnych na Egzaminie maturalnym z wiedzy o społeczeństwie - Poziom rozszerzony grafik "z internetu", które wykorzystano w arkuszach bez podania autora oraz treści licencji - co było warunkiem możliwości wykorzystania tych utworów. Problem, którego dotyczy pytanie, opisałem w tekście:

Na jakich zasadach "zaczerpnięto z internetu" grafiki umieszczone w arkuszach maturalnych?
http://prawo.vagla.pl/node/7847

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

przypis źródłowy do

przypis źródłowy do zasobów wiki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Specjalna:Cite?page=Piotr+Waglowski
http://en.wikipedia.org/wiki/Special:Cite?page=Poland

w odniesieniu do samych grafik warto też zobaczyć:
http://commons.wikimedia.org/wiki/Commons:Licencja#Polska
http://commons.wikimedia.org/wiki/Commons:Oznaczenia_licencji
http://commons.wikimedia.org/wiki/Commons:Pierwsze_kroki/Reuse
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Opisy_licencji_grafiki
http://en.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Image_copyright_tags

Na jakich zasadach zaczerpnięto...

Jak donosi Gazeta Wyborcza:

W ramach programu głównego Miesiąca Fotografii w Krakowie możemy w Bunkrze Sztuki oglądać wystawę "REAL FOTO", prezentującą zdjęcia znalezione na Allegro.pl. Wkrótce nakładem wydawnictwa Ha!Art ukaże się także album artysty pod tym samym tytułem.

Cały artykuł poświęcony jest wyłącznie kwestiom artystycznym, nie pada w nim ani słowo dotyczące zagadnień prawnych, więc niezmiernie ciekawi mnie, czy autorzy znalezionych zdjęć wyrazili zgodę na ich wykorzystanie przez Artystę. Może jestem człowiekiem małej wiary, ale przykładowo taki fragment wypowiedzi Artysty:

Trzy, cztery dni w tygodniu przeznaczałem na przeglądanie Allegro.pl (około 10 tysięcy zdjęć dziennie!). To, co mnie zaintrygowało, zapisywałem.

każe mi w to mocno powątpiewać.

co za różnica gdzie "znalazł", skoro nie zapytał o zgodę

Regulamin Allegro (załącznik 2) porusza kwestię praw autorskich w taki sposób:

16. Elementy opisu Aukcji nie mogą naruszać praw osób trzecich, w tym praw autorskich. Wykorzystywanie zdjęć i tekstów należących do innych osób wymaga uzyskania ich zgody. W opisie Aukcji zabronione jest stosowanie znaków graficznych lub innych, do których używania Użytkownik nie jest uprawniony.

Zapisów odnoszących się do sytuacji odwrotnej (tzn. zasad korzystania z materiałów już umieszczonych w "opisach aukcji") nie znalazłem w regulaminie - np. zapisów, że umieszczając zdjęcie w opisie aukcji użytkownik Allegro zrzeka się autorskich praw majątkowych do niego albo przenosi do domeny publicznej ani innych analogicznych. Zatem zupełnie nie ma znaczenia, że autor wystawy zdjęcia pobrał ("znalazł") akurat z serwisu Allegro. Równie dobrze mógł je pobierać z Picassy, Flickr czy ze strony domowej autora zdjęć. Jeśli nie zapytał właścicieli praw autorskich do tych zdjęć o zgodę na ich wykorzystanie na wystawie, to pewnie teraz będzie miał problem :-/

Wątpię w te problemy

Oczywiście, że nie ma znaczenia, iż pobrał je akurat z Allegro - nigdzie nie sugerowałem, że to jest jakaś okoliczność obciążająca lub łagodząca.

A co do problemów artysty, to szczerze wątpię. Prawdopodobieństwo, iż ktoś z autorów zdjęć dowie się o wystawie, znajdzie tam swoje zdjęcie, poczuje się pokrzywdzony wykorzystaniem swojej twórczości i jeszcze będzie mu się chciało dochodzić swoich praw jest raczej znikome. Więc pewnie artyście się upiecze.

nie życzę nikomu problemów, ale...

z tych fragmentów wystawy, które widziałem w informacjach prasowych, tak sobie podejrzewam, że mogą się znaleźć nie tyle osoby pokrzywdzone wykorzystaniem swojej twórczości, ile pokrzywdzone w ogóle (np. wykorzystaniem wizerunku w ironicznym kontekście)

przez "problemy" niekoniecznie rozumiem od razu sprawę w sądzie, ale czy np. konieczność odpisywania na kilkadziesiąt "wezwań do usunięcia naruszenia prawa autorskiego", wysyłania przeprosin czy wreszcie ciągłego przearanżowywania wystawy (ze względu na usuwanie zdjęć) to nie jest wystarczający "problem" dla artysty?

pokrzywdzone wykorzystaniem wizerunku

pokrzywdzone w ogóle (np. wykorzystaniem wizerunku w ironicznym kontekście)

W zdjęciach "zacytowanych" w gazeta.pl wizerunek pani trzymającej poroże został zanonimizowany poprzez modyfikację utrwalonego obrazu (zamiast głowy beżowy kwadrat). Nasuwa się jednak od razu pytanie, czy o modyfikację zatroszczył się nasz artysta, czy też twórca zdjęcia / użytkownik Allegro.

złośliwość nic nie kosztuje

Zapewne zanonimizował artysta, co z tego, jeśli i tak jak ktoś rozpozna siebie, swoją meblościankę, brudne okno w tle, rozdeptane kapcie na nogach albo zapleśniały kubek na biurku to się zwyczajnie po ludzku wkurzy, że pan artysta się z niego naigrywa. Fragment wywiadu:

np. facet-kulturysta w spodniach Mordexu, które reklamuje i drugie: samochód o zmroku, w deszczu, zaparkowany tyłem. To pierwsze pokazuje siłę i energię młodych polskich mężczyzn, jak im się chce, jak się starają. To śmieszna prowincjonalna wersja kanonu urody i aktualnej mody

Z kolei ktoś inny uzna, że jednak zrobił ładne, nawet artystyczne zdjęcie, na którym teraz ktoś inny robi kasę i lans:

Interesują mnie takie przypadki, gdzie w tle przemycana jest rzeczywistość, kompozycja jest niezwykła, lub przedmioty fotografowane są ciekawe. Ta pierwsza kategoria obejmuje po prostu zdjęcia reporterskie. Te z niezwykłą kompozycją to często plastyczne abstrakty, niespotykane przedstawienia kolorystyczno-kompozycyjne.

.

Tak czy siak chętnych do utrudnienia życia artyście - choćby z bezinteresownej złośliwości - na pewno nie zabraknie.

Jest różnica

Ale jednak co innego naigrywać się anonimowo, a co innego naigrywać się, ujawniając wizerunek. W pierwszym przypadku obiekt może się wkurzyć, ale nie może artyście zarzucić zniesławienia, bo nie da się go rozpoznać.

Tylko, że ja wcale nie byłbym taki pewny, kto dokonał anonimizacji - na Allegro większość zdjęć jest w jakiś sposób zanonimizowana właśnie przez sprzedawcę.

A chętnych do uprzykrzenia życia nie zabrakłoby pod jednym warunkiem, co do którego spełnienia mam właśnie poważne wątpliwości - zainteresowani muszą się dowiedzieć o wystawie. A jakoś mi się wydaje, że ludzie interesujący się sztuką nowoczesną i/lub czytający dział kulturalny Wyborczej to margines naszego społeczeństwa. A w "M jak miłość", "Fakcie", "Wiadomościach" ani "Tańcu z Gwiazdami" raczej o wystawie nie wspomną.

może się upiecze

może się wkurzyć, ale nie może artyście zarzucić zniesławienia, bo nie da się go rozpoznać

No właśnie, dlatego człowiek wkurzony "ścignie" artystę z prawa autorskiego, a nie za zniesławienie.

zainteresowani muszą się dowiedzieć o wystawie

Tutaj racja, może więc już nie drążmy tego tematu, w imię popierania sztuki nowoczesnej.

Jeśli owa wystawa to samodzielny utwór...

To może jednak wolno było ją zrobić ponieważ zgodnie z art.29.1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych:

Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości.

I w przypadku "dzieła" określonego "prawami gatunku twórczości" (o co tu może chodzić?) jakim może być wystawa czy album nie ma nawet mowy o wynagrodzeniu.

Jeśliby jednak w celach dydaktycznych umieścić takie zdjęcia z Allegro w podręczniku lub antologii to wtedy prawo do wynagrodzenia pozostaje. Czyli album za darmo a podręcznik "jak nie robić zdjęć na Allegro", już nie?

Ciekaw jestem z jakim przypadkiem mamy tu do czynienia. Z tekstu wynika, że jest to wystawa "artystyczna" i będzie to album "artysty". Może niepowtarzalność układu i wybór jest tu właśnie tym wkładem artystycznym który pozwala na skorzystanie z art.29?

--
Kazimierz Schmidt

Czy wystawa może być utworem?

Czy wystawa sama w sobie może być utworem? - mam poważne wątpliwości (gatunek twórczości: projektowanie wystaw?).

Poza tym, czy pojedyncze zdjęcie jest drobnym utworem w rozumieniu ustawy? Nie wydaje mi się. Specyfiką sztuki fotograficznej jest przecież to, iż rezultatem twórczości jest pojedynczy obraz fotograficzny. Nie czyni go to drobnym utworem, gdyż wtedy musielibyśmy zaliczyć do drobnych utworów każde zdjęcie.

Ale może się mylę i wydanie przeze mnie antologii (albumu) drobnych utworów w postaci zdjęć laureatów World Press Photo bez zgody twórców i bez wynagrodzenia dla nich byłoby zgodne z prawem...

Wystawa utworem - a czemu nie?

Ja całkiem poważnie myślę, że wystawa może być utworem. Wszak może mieć jakąś oprawę graficzną a wręcz scenografię. Najnowsze osiągnięcia wystawiennicze w muzeach gdzie mamy do czynienia z kompilacją fotografii, tekstów, dźwięku, światła, a nawet filmu wydają się to potwierdzać.

Co do albumu to już zupełnie inna sprawa bo ten faktycznie pachnie antologią - czyli można zrobić album, ale trzeba zapłacić. I tu może powstać problem... komu zapłacić.

Dorzucę w tym miejscu jeszcze Art. 34. Ustawy (wytłuszczenie moje)

Można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. Podanie twórcy i źródła powinno uwzględniać istniejące możliwości. Twórcy nie przysługuje prawo do wynagrodzenia, chyba że ustawa stanowi inaczej.

Co więc jeśli "nie ma możliwości" podania nazwiska twórcy (bo źródło znane: Allegro.pl).
W przypadku prac nagrodzonych World Press Photo twórcy są z reguły znani. Spodziewam się, że na Allegro mogą być anonimowi. Ale tego nie wiem bo z notatki w GW nie wynika o jakie zdjęcia chodzi. Domyślam się jednak, że jeśli będzie chodziło o piękne (wyjątkowe) zdjęcie starego komputera, miernika cyfrowego, pralki, drzewa, samochodu... to zrobienie takiego albumu może je nie tylko wypromować ale i ocalić od zapomnienia. Autor mógłby nawet nie zdawać sobie sprawy że przypadkowo udało mu się ująć całą duszę fiata 126p...
Przyznam się, że jestem ciekaw ciągu dalszego chętnie bym takie "perełki" z Allegro obejrzał.

--
Kazimierz Schmidt

Wystawa czy instalacja?

Ja całkiem poważnie myślę, że wystawa może być utworem. Wszak może mieć jakąś oprawę graficzną a wręcz scenografię. Najnowsze osiągnięcia wystawiennicze w muzeach gdzie mamy do czynienia z kompilacją fotografii, tekstów, dźwięku, światła, a nawet filmu wydają się to potwierdzać.

Wydaje mi się, że to o czym Pan pisze, to w języku sztuki nowoczesnej instalacja i oczywiście będąc twórczym połączeniem wielu elementów wytworzonych przy użyciu różnych technik jest utworem w rozumieniu prawa autorskiego. Jednak czymś zupełnie innym jest fragment przestrzeni, w której umieszczono wiele samodzielnych dzieł, nawet jeśli ich dobór nie był przypadkowy. Wtedy mamy do czynienia z wystawą. W innym wypadku za utwór musielibyśmy uznać również każde muzeum, jako taką trochę większą wystawę. Można tu użyć moim zdaniem porównania do antologii właśnie, której chyba nie określi Pan jako gatunku twórczości?

Co więc jeśli "nie ma możliwości" podania nazwiska twórcy (bo źródło znane: Allegro.pl).
W przypadku prac nagrodzonych World Press Photo twórcy są z reguły znani. Spodziewam się, że na Allegro mogą być anonimowi.

Nie mogą. Na Allegro można ukrywać swoją tożsamość przed osobami trzecimi, posługując się wyłącznie fantazyjną nazwą użytkownika, jednak żeby dodać aukcję (a więc i zdjęcie), trzeba się zarejestrować za pomocą działającego adresu e-mail i zalogować przy użyciu tejże unikalnej nazwy użytkownika. Z każdym sprzedawcą można się skontaktować za pomocą udostępnionego przez serwis formularza kontaktowego.

z notatki w GW nie wynika o jakie zdjęcia chodzi.

Trzy przykładowe fotki zostały zamieszczone obok artykułu. Rzeczywiście wystawa zapowiada się bardzo ciekawie nie tylko ze względu na poruszane tutaj aspekty prawne, ale również względy artystyczne.

Kto pyta wielbłądzi...

Wysłałem pytanie

Witam,
zainteresował mnie (oraz moich kolegów z forum internetowego) Pana album pt. "Real foto". Ponieważ nie mieszkamy w Krakowie o Pana wystawie i albumie dowiedzieliśmy się z Gazety Wyborczej( http://wyborcza.pl/1,75475,5240509,Allegro_pl__reportaz_z_Polski.html ). Czy mógłby nam Pan wyjawić jak udało się Panu uzyskać zgodę na publikację zdjęć od tylu autorów? Czy zdarzył się przypadek, w którym trzeba było odrzucić już wybraną fotografię?

Pozdrawiam
--
Leszek Jakubowski

Dzien dobry.
A zanim odpowiem- na jakim forum o tym sobie rozmawiacie?
Pozdrawiam.
Mikolaj

Chyba przestraszyłem autora albumu tymi zgodami na publikację :( Rzucam maila z linkiem do wątku w komentarzach, może pojawi się coś ciekawego w odpowiedzi.

wielbladzi

Witam.

Na wystawie jest około 50 zdjęć, a w albumie 130.
Udało mi się zdobyć namiary, pod którymi logowali się wszyscy autorzy i autorki. I do wszystkich starałem się dotrzeć ( łącznie z tradycyjnym ogłoszeniem w ogólnopolskiej prasie). Tym osobom które odpowiedziały zaproponowałem pieniądze i książkę w zamian za odesłaną umowę na papierze. To właśnie te zdjęcia które są pokazywane oddzielnie w mediach. Było kilka osób które odmówiły, i nie mając zamiaru nikogo urazić odrzuciłem te zdjęcia.

Nigdy nie sugerowałem że jestem ich autorem i zawsze dbam o to żeby nikt tak nie opisywał tej kolekcji. ( To się często zdarzało przy poprzednim materiale, „Pogoda Ładna”.)
Źródło też jest podane - allegro.pl. Nie mogłem ich podpisywać ze względu znowu na ochronę wizerunku. Ale ci autorzy, którzy sobie tego zażyczyli, są podpisani w albumie.

Starałem się wybierać zdjęcia w których nie musiałem ingerować zamazując wizerunek.

Na żadnym z nich nie da się dopatrzeć czegoś co można podciągnąć pod pojecie wizerunku.

Oprócz jednego tatuażu który sam w sobie łamie prawo ( propaguje organizację rasistowską).

Myślę że spokojnie można określić tę kolekcję zarówno jako publikację krytyczną, dzieło naukowe (materiał dla antropologów kultury), dokument i jednocześnie jest samodzielnym dziełem, wbrew pozorom dokładnie taką samą instalacją jak inne w sztuce współczesnej. Wystawa jest w swoim układzie przemyślaną całością i tylko tak może być pokazywana. To samo dotyczy albumu, są starannymi kompozycjami dobieranymi miesiącami po to żeby stać się samoistnym kodem. Jest całością składająca się z małych fragmentów i oprócz tych za których prawo do powielania w mediach zapłaciłem nigdy nie będę używać ich wyrwanych z kontekstu.

Proszę pamiętać o tym że te utwory są pokazywane w zupełnie innej roli niż ta do której zostały pierwotnie przeznaczone. Nie pokazuję ich po to żeby sprzedać podobne produkty. A one nie zostały stworzone jako dzieła sztuki. Pokazuje je jako to czym są (albo były) zupełnie gdzie indziej. Już raz upublicznione, czyli tez wysłane do setek komputerów na których były oglądane. Nie można powiedzieć chyba że chcieliśmy pokazać je tylko raz i prosimy o wykasowanie, nie da się powiedzieć też zatem że je ukradłem bo zostały mi, i innym, w takim razie dane.

Zadam techniczne pytanie bez żadnej ironii:
Co by było gdybym pokazał na wystawie swoją kolekcję przypinanych znaczków. Czy budziłaby te same wątpliwości?

Mikołaj

niezrozumienie prawa autorskiego

Nie pokazuję ich po to żeby sprzedać podobne produkty. A one nie zostały stworzone jako dzieła sztuki. Pokazuje je jako to czym są (albo były) zupełnie gdzie indziej. Już raz upublicznione

Co chwila ktoś powtarza obiegowe mity dotyczące praw autorskich ("nie zarabiam na tym", "to było i tak dostępne w internecie"), z drugiej strony dzieci w szkole są straszone konsekwencjami "ściągania nielegalnych empetrójek"), może w końcu by ktoś wyedukował nasz naród w tym temacie (a zwłaszcza samych twórców, np. takich co to jednocześnie wykorzystują np. piosenkę Ivana Mladka bez jego zgody i jednocześnie pozywają innych za to samo).

Z drugiej strony nikt nie rozumie na czym polega dozwolony użytek własny, odmówiono mi na przykład wglądu w archiwa Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Zielonej Górze (składałem wniosek na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej) motywując to prawa autorskimi - według urzędniczki rzekomo musiałbym mieć zgodę np. autora projektu architektonicznego (a jeśli nie żyje - to jego spadkobierców), powszechne są też zakazy kserowania książek w bibliotekach.

Hmm...

Niestety obawiam się, że przepisy prawa są trochę odmienne, o czym już wspomniał xpert17. Poniżej kilka szczegółów.

Myślę że spokojnie można określić tę kolekcję zarówno jako publikację krytyczną, dzieło naukowe (materiał dla antropologów kultury), dokument i jednocześnie jest samodzielnym dziełem, wbrew pozorom dokładnie taką samą instalacją jak inne w sztuce współczesnej. Wystawa jest w swoim układzie przemyślaną całością i tylko tak może być pokazywana.

Jest to jednak utwór pochodny (utworzony na bazie innych utworów) vide art.2 ustawy o prawach autorskich:

1.Opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka, adaptacja, jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego.
2. Rozporządzanie i korzystanie z opracowania zależy od zezwolenia twórcy utworu pierwotnego (prawo zależne), chyba że autorskie prawa majątkowe do utworu pierwotnego wygasły. W przypadku baz danych spełniających cechy utworu zezwolenie twórcy jest konieczne także na sporządzenie opracowania.

Proszę pamiętać o tym że te utwory są pokazywane w zupełnie innej ... Nie można powiedzieć chyba że chcieliśmy pokazać je tylko raz i prosimy o wykasowanie, nie da się powiedzieć też zatem że je ukradłem bo zostały mi, i innym, w takim razie dane.

Moim zdaniem wszystkie informacje zawarte w powyższym akapicie są kompletnie nieistotne z prawnoautorskiego punktu widzenia. Poza ostatnim zdaniem.

Uzyskanie egzemplarza utworu (np. przez pobranie z witryny internetowej) nie powoduje uzyskania jakichkolwiek praw majątkowych do utworu, o czym mówi art.52:

1.Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, przeniesienie własności egzemplarza utworu nie powoduje przejścia autorskich praw majątkowych do utworu.

A rozpowszechnianie utworów jest przestępstwem, o czym mówią artykuły powyżej 115.

Co by było gdybym pokazał na wystawie swoją kolekcję przypinanych znaczków. Czy budziłaby te same wątpliwości?

Przypinany znaczek został stworzony, aby go prezentować, ale oczywiście o winie w każdym przypadku powinien zdecydować sąd. No i jeżeli powyższe pytanie ma być analogią do opisanej tu sytuacji to powinno ono brzmieć "Co by było gdybym rozprowadzał kopie przypinanych znaczków z mojej kolekcji?". Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że przywoływanie konkretnych artykułów z ustawy o prawie autorskim oznacza, że się ze wszystkimi zgadzamy.

Pozdrawiam
--
Makdaam

a mnie zastanawia, czemu

a mnie zastanawia, czemu jakis idiota z forum gazety wprowadza ludzi w błąd i przekierowuje na tę stronę.

"
Allegro.pl: REAL FOTO IP: *.org.pl
Gość: prawa autorskie 27.05.08, 19:00 dyskusja nt. wystawy:
prawo.vagla.pl/node/7847
"

Szanowny Panie, Szanowna Pani

Szanowny Panie, Szanowna Pani: uprzejmie informuję, że nie znam odpowiedzi na powyższe pytanie. Mogę jedynie z całą odpowiedzialności powiedzieć, że z umieszczeniem linku w forum Gazety Wyborczej (jak również w wielu innych serwisach dostępnych w internecie, które umieszczają linki do tego serwisu) nie mam nic wspólnego. Być może - to taka moja ostrożna sugestia - ktoś uznał, że skoro w tym wątku dyskutuje się na temat wystawy i w komentarzach pod tekstem wypowiada się sam artysta, to w jakiś sposób wątek ten z wystawą jest związany.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Naturalnie. Zgodziłbym się

Naturalnie. Zgodziłbym się z Panem w każdym aspekcie, jednak... w http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17&w=80095382 dyskutuje się na temat "Allegro.pl: REAL FOTO", a nie zasad zamieszczania grafik w arkuszach maturalnych. Nie może Pan odpowiadać za zachowanie swoich czytelników, jednak zdecydowanie może (i należałoby!) ich wychować o tyle, by szanowali cudzy czas.

Pozdrawiam,
Krzysztof

Nie mam wpływu na to kto i gdzie linkuje

Szanowny Panie Krzysztofie, nie mam wpływu na to kto i gdzie linkuje do tego serwisu. I jeśli ktoś będzie chciał linkować do Pańskiego komentarza, to - siłą rzeczy - będzie linkował do niego w wątku poświęconemu egzaminowi maturalnemu, ponieważ tu Pan ten komentarz umieścił.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>