Jak zostać ekspertem z zakresu treści pedofilskich?

Pojawiła się informacja, że policjanci we współpracy z Europolem zatrzymali 29 osób, które ściągały z internetu lub posiadały materiały pornograficzne z udziałem dzieci. To efekt ogólnopolskiej akcji "Hydra". W kontekście tej informacji jeden z czytelników serwisu zapytał jak się zostaje "ekspertem z zakresu informatyki i treści pedofilskich". Chodzi głównie o to jak się zdobywa wiedzę ekspercką w zakresie "pedofilskich treści". Ja na to pytanie nie znam odpowiedzi.

Na stronie policja.pl opublikowano notatkę pt. Operacja "Hydra" przeciwko pedofilom. Tam m.in. informacje, że w wyniku akcji zabezpieczono 34 komputery i laptopy, 24 wymienne dyski twarde, ponad pięć tysięcy płyt CD/DVD, dyskietki, kasety VHS, odtwarzacze mp3, karty pamięci, telefony komórkowe oraz aparat fotograficzny ze zdjęciami nagich dzieci. Jest też informacja, że policjanci w 13 województwach przeszukali 32 domy, mieszkania oraz firmy prywatne i instytucje publiczne. "Przedstawienie zarzutów będzie zależeć od oględzin dysków twardych komputerów i innych nośników przez biegłych sądowych z zakresu informatyki pod kątem ujawnienia treści pedofilskich - napisano w notatce policji. W niektórych sprawach - jak rozumiem - będzie łatwiej, bo "część z wyżej wymienionych osób już przyznała się do faktu posiadania i ściągania pornografii dziecięcej z Internetu". Część osób zwolniono po przesłuchaniu.

Pytanie zadane we wstępie dotyczy notatki, która pojawiła się w Wirtualnej Polsce, a zatytułowanej 29 zatrzymanych za posiadanie dziecięcej pornografii. Tam można przeczytać m.in. następujący tekst:

To - czy i jakie usłyszą zarzuty - zależeć będzie od opinii biegłych, którzy przeanalizują zabezpieczone komputery, płyty, zdjęcia - poinformował Hajdas. Jak dodał, będą to eksperci z zakresu informatyki i treści pedofilskich. Sprawa ma charakter rozwojowy. W najbliższych dniach planowane są dalsze zatrzymania - dodał.

Pytanie o to, jak się zostaje ekspertem z zakresu "informatyki i treści pedofilskich" nie jest wcale banalne. Zwłaszcza, gdy się wie, że posiadanie pornografii dziecięcej jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności (art. 202 §4 kodeksu karnego - utrwalanie do lat 10, §4a - sprowadzanie, przechowywanie lub posiadanie - do lat 5).

Przy okazji: dostaje masę listów. W niektórych sprawach nie czuje się zupełnie uprawnionym adresatem. Zbieram tę korespondencję w specjalnym folderze, ale nie daje rady odpisywać na wszystkie listy, które do mnie docierają. W kontekście powyższej notatki zacytuję jeden z takich listów (pozostawiając - jako poufne - dane nadawcy):

wczoraj /4.12.07./ przyśła reklama pt. Lolita. otworzyłem i okazało się, że to jest dziecięca pornografia. mój atywirus /spybol/ z tym nie radzi. awtomaticznie się otwiera co 5 minut i nie reagije na nic, tylko reset. niezależnie od antywirusa uważam, że trzeba zgłaśać i zwalczać podobne treści.ztąd zgłaszam treść do państwa i oczekuję na reakcję!

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

biegły informatyk czy seksuolog

Ja to rozumiem tak, że informatyk jest po to, żeby móc odtworzyć np filmy czy pliki graficzne w jakichś dziwnych formatach, stwierdzić, czy znalazły się na dysku przypadkowo (np w jakichś spamerskich emailach) czy wręcz przeciwnie, stwierdzić z jakiej usługi podejrzany korzystał (www, P2P - ustalić jakieś adresy etc.). Rozumem też że racjonalne jest żeby biegły informatyk wyodrębnił - roboczo - "podejrzane" zasoby po to, żeby seksuolog nie musiał przedzierać sie przez te same stosy śmiecia w poszukiwaniu tych - powiedzmy 5% krążków z treściami zakazanymi. Natomiast widziałem opinię, w których informatycy wypowiadali się o różnych rzeczach, na przykład o legalności oprogramowania znalezionego na dysku twardym. A ostatnio zdziwiło mnie, kiedy czytając ksiażkę prof Marka (swego czasu kierownik katedry medycyny sądowej na UJ) wpadłem na passus, w którym ówże polecał formułowanie wniosku końcowego w opinii tak, że np badane uszkodzenie ciała spełnia warunki dane hipotezą odpowiedniego art KK (chodziło o to czy uszkodzenie ciała jest ciężkie czy nie). I niby z jednej strony biegły nie jest od tego żeby dokonywać kwalifikacji prawnokarnej, z drugiej - sędzia nie jest od tego, żeby mieć wiadomości specjalne w zakresie uszkodzeń ciała (czy jak tutaj pornografii dziecięcej, bo przecież chyba nie pedofilii - pedofilia to jest - jak mówi wikipedia rodzaj parafilii seksualnej, na marginesie tamże napisali, że
"Pedofilia w Polsce nie jest czynem zabronionym." http://pl.wikipedia.org/wiki/Pedofilia ) No i tak to można dzielic włos na czworo, an szczęście w praktyce to jakoś działa i oskarżonego można skazać.

Moim zdaniem jednak

sądy za dużo polegają na wiedzy biegłych. Tzn. problematyczne jest, jeżeli to biegli de facto przesądzają o sprawie. Akurat te sprawy, które są omawiane w serwisie, wymagają dużego zaangażowania biegłych. Sąd nie musi kierować polegać tylko na treści biegłych. Swoboda oceny dowodów. Generalnie dostrzegam pewną asymetrię, tam, gdzie rzeczywiście biegli mogliby pomóc - nie wykorzystuje się tego albo pozostaje na jednej opinii biegłego. A tam, gdzie można byłoby pominąć te opinie - robi się po kilka. Jakby sędziowie obawiali się, że jak nie będzie opinii, wyrok padnie w zaskarżeniu.

I, zaznaczam, dostrzegam różnicę w opiniach biegłego w toku prowadzonego śledztwa oraz w trakcie rozprawy.

Na mój, bądź co bądź nietuzinkowy rozum, dziwna wydaje się rola owego biegłego od treści pedofilskich. Mamy sprawę jednego eksperta – nie ma jeszcze prawomocnego wyroku – która nie wygląda ciekawie. Nie mam zamiaru przesądzać, czy jest winny, czy nie. Ale to jest pewien sygnał. Ale sędziowie powinni mieć więcej wiary w swoje kompetencje, wiedzę i doświadczenie życiowe.

Wojciech

nic nie rozumiem :(

Po pierwsze: sędziowie muszą powoływać biegłych, nawet jeśli sami mają wiadomości specjalne. Są jakieś wyroki SN na ten temat. Po wtóre: sąd powołuje jednego biegłego z danej dziedziny, powołanie kolejnych może mieć miejsce tylko pod określonymi warunkami. O niemnożeniu opinii biegłych też jest orzecznictwo SN (jest dobra praca Keglów na ten temat). W artykule, o którym mowa powinno być "biegłych informatyków i seksuologów". I tyle.
Po trzecie: co to za "sprawa jednego eksperta, która nie wygląda ciekawie"?

To ja nie rozumiem, co ma ekspert seksuolog

robić w takich sprawach? Badać zdjęcia czy badać oskarżonego?

1.Ma obowiązek z mocy prawa?

Wiadomości specjalnych? Jeżeli tak założymy, to większość to wiadomości specjalne. Kryminalistyka, balistyka, osmologia, medycyna, psychologia, psychiatria, biegli z zakresu wypadków, et cetera. Przy każdej sprawie może pojawić się "potrzeba" powołania biegłego czy strona wyjdzie z pomysłem, aby powołać specjalistę. A sąd nie ma obowiązku przychylać się do takiego wniosku.

2. Piszę o praktyce. Zbędności odwoływania się sądów do opinii biegłych. Są badania, które traktują o tym. A przede wszystkim opinie pełnomocników. Chociaż w zależności, po której stronie siedzą ;)

3. Miska szklanych kulek - sensacyjna powieść wybitnego psychologa i psychoterapeuty...

Wojciech

jak to co ma robic

1. Oczywiście ma badać zdjęcia. I nie z mocy prawa ale z postanowienia organu prowadzącego postępowanie przygotowawcze, ewentualnie (później) z postanowienia sądu. Sędzia (prokurator) nie musi się znać na tym co jest pornografią a co erotografią ani umieć szacować wieku osoby na zdjęciach/filmach przedstawionej. Tym bardziej nie musi znać sie na tym prowadzący postępowanie przygotowawcze policjant (ale również żandarm, agent CBA, CBŚ czy celnik, bo KPK im także pozwala prowadzić postępowanie przygotowawcze). Biegły jest narzędziem sądu

2. Z przyjemnością sie zapoznam z tymi badaniami. Gdzie je mogę znaleźć?

3. Pięknie by było, gdyby przestępcami byli tylko ludzie niewykształceni, gdyby wykształcenie dawało od razu jednocześnie wysoką moralność i prawość charakteru. No ale nie daje, niestety. Z czego nie wynika, że należy kierować sie chłopskim rozumem, tam gdzie on może nie wystarczyć

Co Pan rozumie przez sformułowanie badać?

1. Jakież to specjalne umiejętności posiada biegły, których nie posiada sędzia. Albo - zaryzykuję - ja albo Pan. Tu chyba Pan przesadził: Sędzia (prokurator) nie musi się znać na tym co jest pornografią a co erotografią ani umieć szacować wieku osoby na zdjęciach/filmach przedstawionej. Skoro nie ma definicji, to zajmuje się tym oczecznictwo sądów i doktryna. Czy biegli mogą ponosić jakąkolwiek odpowiedzialność za swoje opinie? Pomijam, czy byłoby/jest to celowe?

Zaznaczę, że tu piszę o biedłych w sprawach, którym poświęcony jest ten wątek. Poniżej, ogólnie, o ekspertach i o opiniach z różnych spraw.

2. Dla naszych rozważań ciekawa jest pozycja "Ekspertyza sądowa", "Dowód biegłego w projekcie Kodeksu Postępowania Karnego", "Ocena dowodu z opinii biegłego". Generalnie zarzuty są tego typu: za często powoływanie się na opinie biegłych (wynika z: uległości sądów wobec stron albo niejako cedowaniu odpowiedzialności sędziego na biegłego); wybieranie niewłaściwych specjalistów, przez co ekspertyza jest wadliwa; zbyt duże poświęcenie uwagi ekspertyzom, a nie innym dowodom.

Trudno mi powiedzieć, czy są jakieś materiały w Internecie, ale w wolnym czasie postaram się poszukać.

3. To jako przykład. Bo mamy specjalistę, który w danej dziedzinie jest oskarżony, i jego sprawa trafia w ręce biegłych. Być może nie mam podstaw, żeby dopatrywać się czegoś niewałściwego, ale jednak tzw. solidarność zawodowa może mieć miejsce. Poza tym pamiętam konferencje i artykuły kolegów w obronie zatrzymanego.

Wojciech

Dalej nie rozumiem

ad 1. Tak sie składa, że jestem biegłym (z zakresu informatyki) więc pewnie posiadam jakieś umiejętności i wiedzę, która zwana jest "wiadomościami specjalnymi" w KPK czy KPC. Nie musi to być czarna magia, ale sędziego na studiach (które kończył X lat temu) nie uczyli przy użyciu jakiego egzotycznego kodeka odtworzyć film, gdzie szukać posiadaczy adresów IP, z którymi łączył się podejrzany, jak odzyskiwać usunięte pliki etc. Biegli nie ponoszą odpowiedzialności za swoje opinie (wyjąwszy przypadki fałszerstw i niestaranności) co jest chyba Panu wiadome. Co do poruszanych kwestii: właśnie dlatego, że nie ma definicji (legalnej) potrzeba biegłego. Gdyby była to sędzia przecież umie czytać. Z mojej działki: nie ma (w prawie polskim ani wspólnotowym) definicji programu komputerowego. Skąd sędzia ma wiedzieć, czy ma do czynienia z programem, systemem, oprogramowaniem, skryptem, robakiem, plikiem wsadowym, wirusem czy makrodefinicją? Dla niego to jest niezrozumiałe, tak jak dla informatyka różnica między normą hipotetyczną a hipotezą badawczą. A nawet jeśli jest zrozumiałe, bo sędzia jest np pasjonatem informatyki z zrobił z niej doktorat, to i tak musi skorzystać z wiedzy biegłego (jako rzecze SN i słusznie, bo nie można być w jednym procesie biegłym i sędzią i jako sędzia oceniać dowód własnego autorstwa). Co ma zrobić sędzia, kiedy prokurator będzie mówił, że na podstawie badań policji z komputera pana X wysyłano informacje zakazaną, a adwokat przedstawi opinię prywatną, jakiegoś eksperta że tak nie było? Samemu bawić sie w informatykę śledczą czy może wezwać biegłego?

ad 2. Co do książek, to akurat Wójcikiewicz (et al) raczej biegłych chwali (jakkolwiek bardzo lubi biegłych instytucjonalnych - zresztą jeszcze bardziej lubi ich wspomniany prof. Marek), natomiast Widła pisuje o patologiach. Nie przeczę, że tych ostatnich jest sporo, również zawinionych przez biegłych. Ale to są raczej opinie autorów, bo jakichś metodycznie przeprowadzonych badań to ja nie znam. Co nie znaczy że nie spotkałem się nawet osobiście z przypadkami, kiedy miałem ochotę odesłać pytającego prawnika do... prawnika albo do wróżki (o dziwnych wypowiedziach biegłych pisał nie będę ;)) Ale - przynajmniej częściowo - wynika to z braku owych "wiadomości specjalnych". Biegły jest (oprócz tego, że dostarczycielem środka dowodowego) również narzędziem sądu - ma mu wyjaśnić, o co tak na prawdę chodzi i jak to tak na prawdę działa.

ad 3. To kwestia elementarnej etyki. Zdaje się, w słynnym przypadku doktora G. (który wg słów min. Ziobry miał "już nikogo nie zamordować") biegłego powołano z zagranicy, właśnie żeby uniknąć podejrzeń o "korporacyjną solidarność" albo znajomości. Oczywiście etyka czyjegoś postępowania nie zależy od tego czy jest biegłym czy nie. Historia zna również nieetycznych sędziów, prokuratorów czy adwokatów, z czego nie wynika żeby byli oni niepotrzebni...

Tak, myślałem

Nemo iudex in causa sua ;)

Żartuję. :)

Podając te przykłady ( Mnie i Pana) - odnosiłem się do tego, że skoro jesteśmy na tej stronie to trochę liznęliśmy prawa. Więc jakieś pojęcie tam mamy. Dziedziny z zakresu pracy biegłych są różnorodne - ja nie twierdzę, że żadne opinie nie są potrzebne i w ogóle cała ta instytucja jest niepotrzebna.

Trapi mnie fakt, że sędziowie w takich sprawach szczególnie często sięgają po opinie biegłych. Jeżeli nie posiadają takiej wiedzy, to znaczy, że edukacja omija tu ważne zagadnienie, albo przysypiali na zajęciach. ;)

Wracając do naszych punktów.

1. Zgadzam się, że w tych sprawach (informatyka) sędzia może mieć problemy. Ale to jednak coś innego niż ocena zdjęcia. Masz rację, że nie może być sędzią i biegłym, ale orzeczenie dotyczy sytuacji, kiedy taki sędzia chciałby wchodzić w kompetencje biegłego i przeprowadzać eksperymentów. Tam gdzie jest więc potrzebna wiedza i fachowe umiejętności. Co do ustaleń od strony technicznej jest w stanie się z Tobą zgodzić, o tyle ocena, czy zdjęcie jest czy nie jest pornografią powinna należeć do sądu.

2. Żeby było jasne, ja nie mam pretensji do biegłych. Wykonują(jecie) :) swoją pracę. Pretensje mam do sądów. Że tak łatwo i często korzystają z tej możliwości.

3. Jak wyżej, nie mówię, że nie są potrzebni, ale w niektórych sprawach ich obecność jest wątpliwa. Sędziowie w sprawie szeroko rozumianej seksualności są na tyle biegli, żeby to oceniać sami. Sporów w doktrynie na te tematy nie brakuje, ale to powinno być rozstrzygane przez samych sędziów. Czy uchwały SN (np. jak to miało miejsce w sprawie "Innych czynności seksualnych").

Ja się zastanawiam, co ten biegły ma robić w tej konkretnej sprawie (jak zdiagnozuje owe treści pedofilskie).

Wojciech

PS Będzie truizm. Prawo ma być jasne i zrozumiałe. Jeżeli sędzia musi mieć biegłego, żeby takie rzeczy sprawdzać, to jak ma się zachowywać adresat danej normy? Tylko, że to nie wina sędziów, ale naszych milusińskich w Sejmie.

erotografia czy pornografia

Oczywiście że biegli są potrzebni :) i najchętniej do prostych i dobrze płatnych zagadnień :) (to a propos nemo iudex...) Co do rozróżnienia pornografii i erotografii, ja bym się nie wypowiadał (w szczególności w opinii sądowej). Nie od tego jestem biegłym. Mogą posadzić przy mnie biegłego seksuologa i ja mu odtworzę filmy, wyświetlę obrazki i teksty, mogę je nawet wydrukować albo policzyć ich sumy MD5 czy też znaleźć takie pliki, co do których użytkownik sądził że je usunął...
Z tego co wiem co do porno- i erotografii są jakieś definicje ale dość "nieostre" (np http://portalwiedzy.onet.pl/30856,haslo.html ) nie wiem czy są one powszechnie przyjęte czy nie, nie wiem czy są na ten temat jakieś glosariusze albo Polskie Normy... nie moja działka. Poza tym na prawdę informatyka jest nauką o technicznych aspektach przetwarzania informacji a nie o analizie i prawnokarnej klasyfikacji jej treści. Skąd mam wiedzieć, czy modelka na zdjęciu ma lat 15 czy 18 (w szczególności biorąc pod uwagę możliwości rozmaitych programów do edycji grafiki, w których łatwo można kogoś odmłodzić/postarzyć czy wymienić twarz na inną). Nie znam orzeczeń i wykładni, nie wiem czy np jeśli w opowiadaniu (erotycznym? pornograficznym?) ktoś zmieni "osiemastolatka" na "krokodylica" to już będzie pornografia z udziałem zwierząt, etc. Oczywiście spora cześć przypadków jest oczywista i nie wiem czy w takowych jest biegły potrzebny (i czy jest powoływany w końcu znamy tylko sprawy, o których pisze się w prasie, ewentualnie w których uczestniczymy sami albo nasi znajomi) ale są dziwne sytuacje (vide http://prawo.vagla.pl/node/7283#comment-4036 czy http://prawo.vagla.pl/node/7271 albo http://prawo.vagla.pl/node/6496 ) gdzie bez biegłego ani rusz albo co gorsza, gdzie ruszyli i to galopem ale bez biegłego. BTW: nie cierpię od nadmiaru zleceń z sądów ani moi znajomi biegli też nie cierpią, wiec chyba nie jest aż tak źle (to jest dobrze, oczywiście :))

Wysyłaj do

Wysyłaj do http://www.kidprotect.pl

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

i... koleś zostanie

i... koleś zostanie oskarżony o ściąganie i posiadanie pornografii dziecięcej :) Jak na coś takiego się trafi najlepiej sformatować dysk, siedzieć cicho i modlić się by nie przyszli o 6 rano ;) pozdrawiam.

Jak to się dzieje w Szwecji.

Śmieszna sprawa, moja koleżanka pracuje w Szwecji (szwedka zresztą) w zespole Informatyków Śledczych tamtejszej Policji. Dziewuszka klika bardzo rozsądnie, ot zdolny informatyk. Ostatnio rozmawiałem z nią przez telefon i powiedziała mi, że miała tydzień ciężkiego szkolenia, właśnie z przestępczości związanej z pornografią dziecięcą. Trudno się dziwić, że taki kurs może "zryć banię", nie wiem czy robili im testy psychologiczne, ale kurs odbyć kazali.

Także Vagluś, myślę, że w krajach bardziej cywilizowanych stąd właśnie się biorą tacy eksperci. A u nas? To proste, u nas biegły informatyk znajdzie na nośnikach zdjęcia i co dalej z tym zrobi? Jak rozpozna jakiekolwiek treści pornograficzne (tu chyba nie trzeba być ekspertem) to w zasadzie powinien się wyłączyć ze sprawy, a działkę po nim powinien przejąc biegły... uhm, bardziej adekwatny biegły. IMHO przynajmniej.

poprawdzie

biegły nie może się wyłączyć (wyłączenie biegłego to co innego i robi to sąd) ale jak sądzę powinien w opinii napisać, że podejrzewa popełnienie przestępstwa ściganego z urzędu, ewentualnie powiadomić prokuraturę (a przy okazji zrobić jeszcze to co mu kazali, na przykład zinwentaryzować znalezione oprogramowanie jeśli do tego celu był powołany). Osobiście jeśli jestem powołany przez sąd w procesie karnym to o podejrzeniu popełnienia przestępstwa powiadamiam sąd (żeby nie kontaktować się poza procesem ze stroną, bo takową jest prokuratura) a sąd już dalej wie co robić :) Jeśli mam zleconą opinię z prokuratury/policji to oczywiście w niej (opinii a nie prokuraturze) piszę o swoich dodatkowych (wykraczających poza zakres opinii) spostrzeżeniach

może czy nie może?

Pozwoliłem sobie na uogólnienie mówiąc "może wyłączyć", mając na myśli, że może prosić o wyłączenie. Z resztą sędziowie w slangu mówią "powinien się Pan wtedy wyłączyć, kiedy opinia dotyczy np. Pana kolegi" - na szkoleniu tak mówili i tej wersji będę się trzymał. =)
Na tym samym szkoleniu mówiono, że należy się trzymać wyłącznie zakresu opinii i nie powinno się wychodzić poza. =) Ale nie zrozumieliśmy się. Rozpatrywałem sytuację kiedy wedle opinii należy szukać TEGO co pornografią dziecięcą być może i bynajmniej nie chodziło mi o przypadkowe znalezisko podczas np. przeprowadzania audytu legalności oprogramowania.

"audyt legalności oprogramowania"

"Audyt legalności oprogramowania" to chyba przeprowadza sąd, gdyż tylko sąd jest od znajomości prawa. Biegły nie może przeprowadzać audytu "legalności", bo - jak rozumiem - musiałby powiedzieć o tym, czy soft jest "legalny" czy "nielegalny", a przecież biegły z zakresu informatyki nie musi 1. znać się na prawie autorskim (czy też innym), 2. znać wszelkie fakty związane z tym oprogramowaniem (np. posiadanie lub nieposiadanie prawa do korzystania). To też skrót myślowy Dyziu, mam nadzieję?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Skrót myślowy.

Ja wiem czy skrót myślowy? Raczej kolokwializm, chociaż... No właśnie. O co prosi mnie prokurator pisząc "stwierdzić, czy zainstalowane oprogramowanie nosi znamiona nie posiadającego licencji". No o co? W moim odczuciu o audyt legalności oprogramowania. Inna sprawa, że ja mu mogę zrobić listę zainstalowanych programów i powiedzieć: A teraz Panie asesorze kochany, szukaj Pan sobie licencji i sprawdzaj które zacz nielegalne jak chcesz wiedzieć. Mogę? Mogę i tak zrobię. Wiem, że w języku prawników NIEZWŁOCZNIE oznacza 2 tygodnie, ale u mnie NIEZWŁOCZNIE oznacza DZIŚ. Stąd moje pomyłki językowe oraz narażenie się w prawniczym serwisie na śmieszność, ale sam wiesz Vagluś, że jestem poczciwego serca i jeśli coś palnę to nie ze złej intencji, ino z wiedzy braku. Prawniczej. Bardzo proszę brać poprawkę, a ja postaram się doszkolić by mówić "skatalogować" zamiast "przeprowadzić audyt" i takie tam. =)

Abstrahując - ciekawa sprawa. Policje i prokuratury nagminnie powołują biegłych informatyków do weryfikacji czy "nośniki zostały skopiowane nielegalnie" po czym bez względu na wynik wydanej opinii ścigają ich nie za nielegalne powielanie ino za wprowadzanie w obieg. Łatwiej tak?

z ust mi to wyjęliście :)

No właśnie tak to wygląda. Ja też odpisuję prokuratorowi, ze do stwierdzenia legalności oprogramowania po pierwsze trzeba zapytać prawnika (no może ująłem to nieco delikatniej ;)) a po wtóre trzeba mu przedstawić oprócz dysku twardego np dowody zakupu, licencje jakie podejrzany posiadał, ba nawet jego status zawodowy, życiorys i narodowość (na przykład o ile sie nie mylę baz Nalimova mogą używać wszyscy z wyjątkiem mieszkańców byłego Związku Sowieckiego i to po napisaniu listu do autora http://en.wikipedia.org/wiki/Eugene_Nalimov natomiast studenci i pracownicy uczelni, które wykupiły MSDN AA http://www.microsoft.com/poland/edukacja/uczelnie/default.mspx mogą dostać za darmo coś koło 300 różnych programów Microsoftu, systemy operacyjne wliczając i używać ich do końca życia). Ale znam biegłych (na prawdę znakomitych informatyków), którzy piszą takie ekspertyzy, a prokuratorzy się cieszą...

"I Ty możesz być podejrzany! (cz. II)"

Computerwolrd

Fragment akurat w temacie, ale polecam wysłuchać całość. Prowadzący łudząco podobny do VaGli :)

Wojciech

Podejrzany ?

Oni mają całe archiwa sięgające wstecz o co najmniej 2 lat o ile nie więcej. Jak zajdzie taka potrzeba(medialna) masz wizytę, a sprawy o pedofilię same idą do przodu nawet gdy opinia ma podstawowe braki a biegły wymyśla na poczekaniu oczywiste kłamstwa w sądzie. A sprawa pojedynczego logu z przed ponad roku ma związek z jakimiś tajnościami.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>