Poczta elektroniczna w prawie telekomunikacyjnym
Jak wiadomo - czeka nas "duża nowelizacja" prawa telekomunikacyjnego (por. Prawo telekomunikacyjne - zaczyna się. Znowu.. Z tej okazji publikuję nadesłany przez dr Macieja Łopacińskiego artykuł, w którym zabiera on głos w sporze o pocztę elektroniczną w definicji usługi telekomunikacyjnej. Zachęcam do lektury i (merytorycznych) głosów polemicznych.
Poczta elektroniczna w prawie telekomunikacyjnym
W ostatnim czasie w związku z pracami nad nowelizacją ustawy Prawo Telekomunikacyjne pojawia się wiele kontrowersji dotyczących poczty elektronicznej. Większość z nich wynika z nieznajomości zasad działania poczty elektronicznej. W poniższym artykule spróbuję wyjaśnić najczęstsze nieporozumienia i wątpliwości. W dotychczasowej wersji ustawy w art. 2 pkt 48 definiującym usługę telekomunikacyjną, był zapis explicite wyłączający z tej definicji pocztę elektroniczną. W projekcie zmiany ustawy to wyłączenie, jako niezgodne z dyrektywą UE znika. Zmiana ta ma zgodnie z uzasadnieniem projektu ustawy na celu „objęcie regulacjami telekomunikacyjnymi tych aspektów poczty elektronicznej, które polegają na przekazywaniu sygnałów w sieci telekomunikacyjnej.”
Przyjrzyjmy się zatem, jakie w rzeczywistości ta zmiana będzie miała konsekwencje. Niestety trzeba będzie zagłębić się trochę w aspekty techniczne działania Internetu.
I. Funkcjonowanie internetowej poczty elektronicznej.
Internetowa poczta elektroniczna jest zdefiniowana w serii dokumentów RFC wydanych przez organizację IETF (Internet Engineering Task Force). W szczególności internetowa poczta elektroniczna wykorzystuje standardy definiowane przez IETF takie jak: SMTP (Simple Mail Transfer Protocol), POP3 (Post Office Protocol - Version 3), IMAP4 (Internet Message Access Protocol).
Rysunek poniższy ilustruje przesyłanie poczty elektronicznej pomiędzy użytkownikami.
Faza 1 - Nadawca poczty elektronicznej po napisaniu listu naciska przycisk „wyślij”. W tym momencie jego komputer, poprzez sieć Internet łączy się z serwerem usługodawcy poczty elektronicznej z którego korzysta nadawca listu i przesyła na ten serwer treść korespondencji. Usługodawcą świadczącym usługę poczty elektronicznej jest zwykle inny podmiot niż dostawca łącza internetowego z którego usług korzysta nadawca listu. Usługodawca dostarczający usługę poczty elektronicznej może być zlokalizowany w dowolnym miejscu świata i podlegać dowolnej jurysdykcji – w szczególności niektórzy popularni w Polsce usługodawcy podlegają jurysdykcji USA. Korespondencja pomiędzy nadawcą a jego dostawcą usługi jest przesyłana w protokole SMTP lub jako tzw. WebMail.
Faza 2 - serwer usługodawcy poczty elektronicznej z którego usług korzysta nadawca łączy się poprzez sieć Internet z serwerem usługodawcy poczty elektronicznej z którego usług korzysta odbiorca i przekazuje treść korespondencji. Na serwerze tym korespondencja trafia do skrzynki odbiorcy i jest przechowywana do fazy 3. Przekazywanie poczty elektronicznej pomiędzy serwerami jest wykonywane w protokole SMTP – wysyłanie poczty przez nadawcę i wysyłanie jej przez serwer jego dostawcy usług od strony technicznej niczym się nie różni – jest wykonywane z użyciem tego samego protokołu SMTP.
Faza 3 – odbiorca korespondencji łączy się poprzez sieć Internet z serwerem swojego dostawcy usługi pocztowej, a następnie ściąga korespondencje na swój komputer protokołem POP3 lub IMAP4, albo też zapoznaje się treścią korespondencji wyświetlaną w formie stron WWW tzw. WebMail.
Zwróćmy uwagę, że komputer nadawcy i serwer przedsiębiorcy świadczącego usługi poczty elektronicznej wykonują dokładnie te same czynności: lokalizują następny serwer do którego należy przekazać wiadomość i przekazują ją w protokole SMTP.
Funkcjonowanie przedsiębiorców świadczących usługi poczty elektronicznej w świetle polskiego prawa telekomunikacyjnego.
Przedsiębiorców świadczących usługi poczty elektronicznej możemy podzielić na trzy zasadnicze grupy z punktu widzenia ustawy Prawo Telekomunikacyjne. Z punktu widzenia użytkownika te grupy przedsiębiorców są nierozróżnialne i użytkownik ma pełną swobodę wyboru dowolnego z tych przedsiębiorców.
Pierwszą grupą są przedsiębiorcy, którzy oprócz usług poczty elektronicznej świadczą inne usługi telekomunikacyjne i z tego tytułu podlegają ustawie Prawo Telekomunikacyjne. Przykładem takiego usługodawcy może być Telekomunikacja Polska S.A., która w pakiecie Neostrady udostępnia również konto poczty elektronicznej. Usługa Neostrady wypełnia nową definicję usługi telekomunikacyjnej, gdyż polega głównie na przekazywaniu sygnałów sieci telekomunikacyjnej. Poczta elektroniczna sprzedawana w tym pakiecie będzie podlegała rygorystycznym regulacjom polskiego prawa telekomunikacyjnego.
Drugą grupę stanowią przedsiębiorcy świadczący spoza granic UE usługi poczty elektronicznej skierowane do polskiego konsumenta. Przedsiębiorcy Ci nie podlegają Polskiej jurysdykcji i zapisy polskiej ustawy Prawo Telekomunikacyjne oraz dyrektyw UE ich nie dotyczą. W sposób oczywisty nie mają oni żadnych obowiązków wynikających z polskich uregulowań prawnych a związanych np. z retencją danych czy tez obowiązków wynikających z ochrony praw konsumentów.
Trzecią grupę stanowią przedsiębiorcy nie będący przedsiębiorcami telekomunikacyjnymi (nie zajmujący się przesyłaniem sygnałów) świadczący usługę poczty elektronicznej. Sytuacje taką ilustruje rysunek.
Przedsiębiorca świadczący usługi poczty elektronicznej, kupuje od przedsiębiorcy świadczącego usługi hostingowe, usługę polegającą na wynajmie mocy obliczeniowej serwera dołączonego do sieci Internet. Połączenia centrum usług hostingowych z siecią Internet dokonuje kolejny przedsiębiorca. W ramach wynajętej mocy obliczeniowej, przedsiębiorca świadczący usługi poczty elektronicznej uruchamia program serwera pocztowego i świadczy publicznie dostępne usługi poczty elektronicznej.
Z punktu widzenia prawa telekomunikacyjnego, kryterium niezbędnym do bycia uznanym za przedsiębiorcę telekomunikacyjnego jest „przekazywanie sygnałów w sieci telekomunikacyjnej”. Przedsiębiorca świadczący usługi poczty elektronicznej w takim modelu, z pewnością nie przekazuje żadnych sygnałów w sieci telekomunikacyjnej – jego oprogramowanie komunikuje się tylko i wyłącznie z innymi programami uruchomionymi na tym komputerze (w szczególności z systemem operacyjnym serwera). Komunikacja wewnątrz serwera nie jest przekazywaniem sygnałów, i z pewnością nie można mówić o sieci telekomunikacyjnej wewnątrz serwera.
Przedsiębiorca świadczący usługi hostingowe, o ile jest dołączony do sieci Internet przez jednego przedsiębiorcę telekomunikacyjnego, także nie dokonuje przekazywania sygnałów w sieci telekomunikacyjnej – jedynie obiera i nadaje sygnały (jest początkiem lub końcem przekazu sygnałów).
Przedstawiony powyżej model, w celu lepszego zobrazowania problemu, rozdziela przedsiębiorcę świadczącego usługi hostingowe od przedsiębiorcy świadczącego usługi poczty elektronicznej. Sytuacja pod względem prawnym nie zmienia się, gdy jest to ten sam przedsiębiorca.
Funkcjonowanie przedsiębiorców świadczących usługi poczty elektronicznej w świetle dyrektywy 2002/21/WE.
Dla lepszego zilustrowania problemu przytoczmy istotny fragment dyrektywy 2002/21/WE:
Większa część takiej działalności [szeroko pojętej działalności gospodarczej, która może być prowadzona on-line] nie jest objęta zakresem niniejszej dyrektywy, albowiem działalność ta nie polega w całości czy w przeważającej części na przekazywaniu sygnałów poprzez sieci łączności elektronicznej. Usługi w zakresie telefonii głosowej oraz przekazywania poczty elektronicznej są przedmiotem niniejszej dyrektywy. Jedno i to samo przedsiębiorstwo, np. podmiot świadczący usługi internetowe, może świadczyć usługi łączności elektronicznej w dwóch kategoriach, takich jak świadczenie dostępu do internetu jak i usługi nie objęte zakresem niniejszej dyrektywy, takie jak dostarczanie treści internetowych.
Zwróćmy uwagę na dwa istotne elementy zapisu dyrektywy:
1) Działalność on-line która nie polega na przekazywaniu sygnałów w sieci łączności elektronicznej nie podlega tej dyrektywie
2) Usługa poczty elektronicznej, podlega dyrektywie wyłącznie w zakresie przekazywania poczty elektronicznej.
Przedstawiony w poprzednim akapicie trzeci model funkcjonowania przedsiębiorcy świadczącego usługi poczty elektronicznej, nie polega na przekazywaniu sygnałów, a więc nie podlega regulacji dyrektywy 2002/21/WE. Co za tym idzie nie podlega również polskiemu Prawu Telekomunikacyjnemu. Wniosek wynikający z analizy dyrektywy potwierdza wcześniej przedstawioną analizę polskiego prawa.
Poczta elektroniczna pomiędzy przedsiębiorcami świadczącymi usługi poczty elektronicznej jest przekazywana przez sieci telekomunikacyjne przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Dyrektywa obejmuje pocztę elektroniczną wyłącznie w zakresie przekazywania poczty, a więc w chwili, gdy poczta jest przesyłana (przekazywana) w sieci przedsiębiorcy telekomunikacyjnego. Obowiązki wynikające z dyrektywy są nałożone na właścicieli sieci telekomunikacyjnych, a nie na dostawców usług poczty elektronicznej.
Mam głębokie przekonanie, że obecność w dyrektywie usługi poczty elektronicznej jest pomyłką legislacyjną – nie potrafię zrozumieć dlaczego pocztę spotkało to wyróżnienie, a inne równoważne formy komunikacji w Internecie takie jak np. IRC, chat, news nie zostały tym zaszczycone.
II. Definicja poczty elektronicznej
Dyrektywa 2002/21/WE posługuje się pojęciem „poczty elektronicznej”. Pojęcie to nie zostało zdefiniowane zarówno w dyrektywie, ani w projekcie ustawy. Ustawa daje co prawda możliwość ministrowi właściwemu do spraw łączności wprowadzenia do stosowania norm wydanych przez:
1) Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (ITU);
2) Europejska Konferencje Administracji Pocztowych i Telekomunikacyjnych (CEPT);
3) Europejski Komitet do spraw Normalizacji Elektrotechniki (CENELEC);
4) Międzynarodową Komisje Elektrotechniczna (IEC);
5) Europejski Instytut Norm Telekomunikacyjnych (ETSI);
6) Międzynarodowa Organizacje Normalizacyjna (ISO);
7) Organizacje Paktu Północnoatlantyckiego (NATO).”;
Analiza norm wydanych przez te organizacje wskazuje, że pojęcie „poczty elektronicznej” jest używane wyłącznie do poczty w standardzie X.400. Jeśli rzeczywiście w przestrzeni normalizacyjnej wymienionych powyżej organizacji, nie ma norm będących odpowiednikami dokumentów IETF definiujących pocztę Internetową, to należałoby wyciągnąć wniosek, że zapisy dyrektywy 2002/21/WE dotyczą wyłącznie poczty elektronicznej w standardzie X.400.
Czasem można się spotkać z opiniami, że każdy wie, co to jest „poczta elektroniczna”. Czasy definicji „koń jaki jest każdy widzi już dawno minęły”. Telekomunikacja jest nauką ścisłą i wymaga ścisłych norm. Posługiwanie się pojęciem ducha prawa, zamiast ścisłej litery prawa i normy technicznej, w tym zakresie nie jest możliwe.
Próba bezpośredniego uznania dokumentów IETF za standardy definiujące co jest, a co nie jest usługą telekomunikacyjną prowadzi do paradoksów. Dla chętnych polecam analizę zagadnienia retencji danych w sieciach telekomunikacyjnych opisywanych w dokumencie IETF RFC 2549 „IP over Avian Carriers with Quality of Service”.
III. Konsekwencje zmiany w ustawie
Zmiana w ustawie polegająca na wykreśleniu z art. 2 pkt 48 wyłączenia poczty elektronicznej, dotknie tych przedsiębiorców, których usługi polegają, głównie na przekazywaniu sygnałów, a poczta elektroniczna w standardzie X400, jest tylko dodatkiem do tych usług.
Telekomunikacja Polska, dostarcza wraz z Neostradą konto poczty elektronicznej – ale w standardzie definiowanym przez IETF (SMTP, POP3). Poczta elektroniczna udostępniana przez polskie portale internetowe, nie polega na kierowaniu sygnałów – jest to rodzaj aplikacji, usługi elektronicznej – nie podlega więc prawu telekomunikacyjnemu. Ta poczta na dodatek, także jest w standardach IETF. Poczta oferowana przez zagraniczne portale z założenia, nie podlega polskiemu prawu, więc zmiana w ustawie nie będzie miała dla nią wpływu.
Podsumowując, proponowana zmiana w ustawie, tak naprawdę nic nie zmienia.
Z autorem artykułu można się skontaktować pod adresem
Maciej[kropka]Lopacinski[małpka]gazeta[kropka]pl
O autorze:
Maciej Łopaciński w 2005r uzyskał tytuł doktora nauk technicznych w Instytucie Badań Systemowych Polskiej Akademii Nauk. Zajmuje się zagadnieniami organizacji i optymalizacji sieci telekomunikacyjnych przedsiębiorstwa oraz zagadnieniami z pogranicza prawa i technologii.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
heh
tylko czy nasi politycy o tym wiedzą...
pewnie nie i dla nich proponowana zmiana w ustawie na pewno zmienia wiele i będą chcieli by poczta elektroniczna była kontrolowana.
Zapewne, kiedy już jakiś prawnik ich uświadomi, to będą chcieli coś z tym zrobić.
A jeszcze jedno przyszło mi do głowy.
Przecież poczta, czy to elektroniczna czy tradycyjna, jest przecież korespondencją prywatną. Może nie mam racji, ale wydaje mi się, że monitorowanie poczty elektronicznej jest równoważne przeglądaniu prywatnych listów tradycyjnych.
Jest to w ogóle zgodne z konstytucją?
Słyszałem też, że chcą "zaglądać" do sms-ów - mam co do tego takie same wątpliwości.
Poczta elektroniczna vs. Poczta
Kilka lat temu prowadziłem cykle "szkoleń" dla użytkowników poczty elektronicznej. W szkoleniach brały udział generalnie osoby bez przygotowania informatycznego (pracownicy dziekanatów i administracji uczelni). Znaczną część programu tych szkoleń poświęcałem na omawianie istoty i specyfiki poczty elektronicznej jako usługi. Podstawą zaś tych omówień było uświadomienie przyszłym użytkownikom, że z funkcjonalnego punktu widzenia co do zasady poczta i poczta elektroniczna to jedna i ta sama usługa. Różni je tylko techniczna realizacja wysyłania, przesyłania i doręczania przesyłek. Wciąż jednak są to przesyłki, do których stosują się te same zasady jak w przypadku tradycyjnych. Kardynalną wśród nich jest tajemnica korespondencji.
Tak więc artykuł choć interesujący, to według mnie wprowadza okrutny zamęt i zniekształca wyobrażenie poczty elektronicznej jako usługi.
Istotą zmian prawa należy uczynić nie informatyczną stronę poczty elektronicznej (nie to jak jest coś przekazywane), tylko usługową (poczta elektroniczna jest elektroniczną formą realizacji usług poczty elektronicznej). Innymi słowy poczta elektroniczna co do zasady jest dokładnie tak samo zorganizowana jak poczta tradycyjna, aczkolwiek wykorzystywana do jej implementacji technologia daje możliwość wprowadzenia funkcjonalności przekraczającej możliwości poczty tradycyjnej.
tommy
_____ http://www.put.poznan.pl/~tommy
Wielkie dzieki !!!
Zawsze wydawalo mi sie, ze tylko ja nie rozumiem zapisu "usługa telekomunikacyjna - usługę polegającą głównie na przekazywaniu sygnałów w sieci telekomunikacyjnej; nie stanowi tej usługi usługa poczty elektronicznej". We wszelkich komentarzach i artykulach autorzy traktuja ta kwestie jako oczywistosc i nie tlumacza, dlaczego usluga poczty elektronicznej mialaby polegac na przekazywaniu sygnalow w sieci.
Tylko zasterzezenie - bron boze nie twierdze, ze na pewno mam racje:
"Usługa Neostrady wypełnia nową definicję usługi telekomunikacyjnej, gdyż polega głównie na przekazywaniu sygnałów sieci telekomunikacyjnej. Poczta elektroniczna sprzedawana w tym pakiecie będzie podlegała rygorystycznym regulacjom polskiego prawa telekomunikacyjnego" - albo usluga poczty elektroncznej jako taka bedzie usluga telekomunikacyjna albo nie; nie mozna wiazac jej charakteru z innymi uslugami swiadczonymi przez danego przedsiebiorce; przykladowo w rejestrze, w polu rodzaj uslugi wpisze pan "usluga poczty elektronicznej" czy "transmisja danych"?
Moze nie mam racji ale moim zdaniem to transmisja danych jest usluga, calkowicie niezaleznie od tego, jakie dane sa akurat przedmiotem transferu. Jako prawnikowi trudno mi zrozumiec, ze ta sama usluga w pewnych przyupadkach bedzie podlegala ustawie prawo telekomunikacyjne, a w innych nie. Mowiac krotko dla mnie oznacza to, ze to wlasnie te przypadki sa przedmiotem regulacji a nie sama usluga.... da sie zrozumiec ten belkot?
"Podsumowując, proponowana zmiana w ustawie, tak naprawdę nic nie zmienia" - huehue swiete slowa, tylko ustawodawca w uzasadnieniu projektu prezentuje troche inny poglad.
Jeszcze raz dzieki i prosze o polemike, jezeli nie mam racji.
Chodzi m.in. o bezpieczeństwo
Powody tego zapisu są w pewien sposób wyjaśniane :) W tym serwisie dokładnie na ten temat można poczytać np. w takich tekstach jak:
Jeśli poczta elektroniczna nie jest usługą telekomunikacyjną, to nie ma problemu z dowodami osobistymi (identyfikacji abonenta) przy zakładaniu konta, nie ma też problemu (albo raczej problem się lekko odsuwa) z obowiązkami na rzecz bezpieczeństwa i porządku publicznego... To tylko dwa z kilku powodów, dla których ktoś, kto oferuje "darmowe skrzynki poczty elektronicznej" nie chce, by poczta elektroniczna była usługą telekomunikacyjną w rozumieniu ustawy. W drugą stronę też to działa, to znaczy - to też są powody, dla których ktoś może chcieć, by poczta elektroniczna taką usługą była.
Z podsumowania "2004, beton stygnie":
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Może nie idalnym sposobem
Może nie idalnym sposobem rozróżnienia usługi telekomunikacyjnej od usługi świadczonej drogą elektroniczną jest zastanowienie się czy daną usługę można świadczyć z dowolnego miejsca na ziemi. Jeśli nie jest to usługa telekomunikacyjna. Jeśli usługa może być świadczona z drugiego końca świata - to znaczy że nie polega na przesyłaniu sygnału, ktoś inny już się tym zajął - a analizowana usługa jest jedynie usługą świadczoną drogą elektroniczną.
W dwóch kwestiach muszę
W dwóch kwestiach muszę się z autorem chyba jednak nie zgodzić (jurysdykcja, istota usługi Neostrady), a niezależnie od tego nasunęły mi się dwie refleksje natury ogólniejszej (obowiązki przedsiębiorcy telekomunikacyjnego, natura postępowania legislacyjnego).
Nie rozumiem, na czym autor tekstu opiera swoje następujące twierdzenie o braku jurysdykcji:
"Drugą grupę stanowią przedsiębiorcy świadczący spoza granic UE usługi poczty elektronicznej skierowane do polskiego konsumenta. Przedsiębiorcy Ci nie podlegają Polskiej jurysdykcji i zapisy polskiej ustawy Prawo Telekomunikacyjne oraz dyrektyw UE ich nie dotyczą."
Przecież zgodnie z art. 1103 k.p.c. pkt 3 (alternatywa trzecia) kpc, jeżeli sprawa dotyczy zobowiązania, które powstało albo ma być wykonane w Polsce, to sądy polskie są w niej właściwe. Autor nie tylko nie analizuje tego przepisu, ale też nie powołuje ani zapisów konwencji z Lugano, ani zapisów rozporządzenia WE o jurysdykcji. Jego twierdzenie wydaje się w tym punkcie gołosłowne.
Szkoda, że autor nie podaje krótkiej, jasnej i przydatnej dla nas prawników definicji poczty elektronicznej!
Nie rozumiem też i chyba nie mogę się zgodzić z twierdzeniem autora, zgodnie z którym:
"Usługa Neostrady wypełnia nową definicję usługi telekomunikacyjnej, gdyż polega głównie na przekazywaniu sygnałów sieci telekomunikacyjnej."
W świetle treści całości artykułu, nie budzi moich wątpliwości to, że usługa poczty elektronicznej nie była i nie będzie usługą telekomunikacyjną. Ustawodawca definiując usługę telekomunikacyjną wskazał główne świadczenie umowne, którym jest przekazywanie sygnałów w sieci, a nie - postawienie do dyspozycji i zapewnienie sprawnego funkcjonowania poczty elektronicznej. Innymi słowy, jeśli głównym świadczeniem umownym jest przekazywanie sygnałów w sieci, to usługodawca wykonując tę umowę świadczy usługę telekomunikacyjną. "Neostrada" nie określa ściśle rzecz biorąc usługi i świadczenia umownego, tylko świadczenie główne i świadczenia uboczne, a nawet - zespół umów (chociażby niezależnie od zapewnienia łącza internetowego - usługi instalacyjne i serwisowe). Tak więc "Neostrada" to określenie marketingowe (trochę tak, jak np. "platforma"), a nieprzydatne w starannym rozbiorze stosunków umownych dotyczących tego produktu rynkowego. Jak z tego wynika m.zd. twierdzenie, że "Neostrada" jest usługą telekomunikacyjną mija się z rzeczywistością, bo jest to w sensie prawnym zespół umów i powiązanych ze sobą usług.
Niezależnie od powyższych dwóch uwag wypada zauważyć, że prawu telekomunikacyjnemu podlegają operatorzy i dostawcy sieci i to ci przedsiębiorcy telekomunikacyjni są adresatami obowiązków ustawowych. To, czy przedsiębiorca telekomunikacyjny obok usługi telekomunikacyjnej świadczy także inne usługi (mogą one w ogóle przecież nie być związane z podstawową działalnością i polegać np. na reklamie lub pośrednictwie w zawieraniu umów...), nie wpływało i nie będzie wpływało na to, czy podlega on obowiązkom wynikającym z ustawy, czy nie.
Wreszcie muszę podkreślić, że odnosi się wrażenie, iż autor artykułu nie rozumie natury procesu legislacyjnego. Różni się on od procesu technicznego tym, że jego podmiotami są ludzie, a więc istoty kierujące się emocjami, zawodne intelektualnie, przekupne. Dlatego w takim procesie do głosu dochodzą różne interesy mające wpływa na ostateczny kształt regulacji i większość prawników zgodzi się, że ustawy przygotowane w komisjach przez prawników we współpracy z grupami interesu byłyby logiczniejsze i spójniejsze, niż ustawy przechodzące przez parlamentarny etap zmian. Z tego względu, że jakaś grupa interesu miała większą siłę przebicia, ustawa wyraźnie podkreśla to, co i tak jest jasne, a więc, że usługa poczty elektronicznej nie jest usługą telekomunikacyjną.
Niezależnie od bardzo cennego wykładu na temat działania poczty elektronicznej, wydaje mi się, że w sferze prawnej autor nie do końca przemyślał swoje poglądy (jurysdykcja, Neostrada) lub kreuje sztuczne problemy (wzmianka o poczcie elektronicznej).
Teoria a praktyka,
Teoria a praktyka, przyczynek mały...
Tak to ustala prawo polskie, ale jeśli strona umowy znajduje się poza polską jurysdykcją to występują pewne problemy natury praktycznej. W przypadku drugiej strony w kraju UE znacznie mniejsze ale poza Polską i UE jest jeszcze kawał świata.
Na przykład, firma działająca w kraju, gdzie prawo jest znacząco inne, zezwalająca użytkownikowi (z Polski) na korzystanie z usług u nas zabronionych. Firma stoi na stanowisku, że podlega prawom swojego kraju a użytkownik się na to zgodził w umowie (co z punktu widzenia polskiego prawa jest, zdaje się, nie do końca możliwe). Co wtedy?
Albo prostsza kwestia: firma hostingowa w USA, w umowie zastrzega sobie, że wszelkie spory mają być rozstrzygane wg prawa stanu (dajmy na to) Floryda, w sądzie w Miami. Polski użytkownik usług spiera się z firmą w kwestii niewywiązania się z usług. Na podstawie polskich przepisów, może firmę pozwać w polskim sądzie i być może uzyskać korzystny dla siebie wyrok. A potem może ten wyrok w ramki oprawić i powiesić sobie na ścianie - bo firma stoi na stanowisku, że w umowie zgodził się na jurysdykcję sądu w Miami.
Mam wrażenie, że w krytykowanym fragmencie o to właśnie chodziło, że w praktyce w takich sytuacjach egzekwowanie prawa może być niewykonalne.
"Jurysdykcja" to pojęcie w
"Jurysdykcja" to pojęcie w swoim pierwszym znaczeniu jednolicie definiowane w Słowniku Języka Polskiego i w języku prawniczym. Mianowicie to «uprawnienia organu państwa do rozstrzygania spornych spraw». Dopiero w drugim znaczeniu SJP wskazuje ponadto na «obszar, na który rozciągają się te uprawnienia», czyli w języku prawniczym - terytorium. Trudno jest domyślać się, co autor miał na myśli i czy chodziło może o to drugie znaczenie, które przecież też nie daje jego wypowiedzi należytego sensu(?). M.zd. jeśli autor wypowiada się na tematy prawne, to powinien posługiwać się pojęciami prawnymi w ich znaczeniu prawnym, podobnie, jak zapewne oczekuje od innych ścisłości w kwestiach technicznych. Przecież z prawnego punktu widzenia prawo właściwe, sąd właściwy, jurysdykcja to są odrębne pojęcia i odrębne problemy (każdy dosyć złożony)!
Co do drugiego poruszonego problemu (pierwszego szczerze powiedziawszy w ogóle nie rozumiem: naturalnie, że "firma podlega prawom swojego kraju"!, więc... /?/).
Praktyczna trudność dochodzenia roszczeń nie jest właściwie problemem prawnym, tylko właśnie praktycznym. Problem ten jest zresztą jeszcze szerszy, bo można zapytać, a co, jeśli nie znamy adresu firmy hostingowej w Stanach, co, jeśli ona nie ma pieniędzy, co jeśli nie znamy angielskiego itp. itd. To nie są problemy prawne. Z prawnego punktu widzenia umowy zastrzegającej właściwość prawa obcego i obcego sądu można nie podpisywać. Jeśli natomiast się podpisało, to trzeba być przygotowanym na dochodzenie swoich praw właśnie np. w Stanach. W takim razie najlepiej zawsze zlecić sprawę amerykańskiemu prawnikowi. Niemożliwe dochodzenie praw w Stanach nie jest, tylko utrudnione i kosztowne i o to przecież chodzi drugiej stronie!
Wydaje mi się, że
Wydaje mi się, że chodziło o drugie znaczenie, bo pierwsze co prawda pasuje do szyku zdania, ale byłoby błędne a drugie nie pasuje tak dobrze, ale ma większy sens (bo formalnie podlegają czasem, a praktycznie nie jest to egzekwowalne). Niedobry ten akapit.
Apropos pierwszego problemu - chodziło mi o coś podobnego do sprawy "Redwatch": serwer w USA, zleceniodawca w Polsce, treść stron legalna w USA ale nie w Polsce. Nie ma (praktycznej) możliwości zmuszenia firmy hostingowej bezpośrednio do usunięcia takiej treści przez polski sąd (chyba że schwyta się zleceniodawcę i od niego zażąda usunięcia).
W drugim chodziło mi o trochę inną kwestię: firma świadczy usługę na warunkach/wg umowy, która jest zgodna z prawem miejscowym dla firmy, ale niezgodna z prawem polskim - w tej sytuacji w jakiejś sprawie mogą zapaść dwa przeciwstawne wyroki, jeden w kraju usługodawcy (bo tamtejsze prawo daje oczywiście jurysdykcję miejscowym sądom), drugi w kraju usługobiorcy (bo polskie prawo przyznaje tu jurysdykcję polskim sądom). Chyba że uznaje się, że w takim przypadku zobowiązanie nie powstało w Polsce?
PS.
Mam nadzieję, że mniej chaotycznie tym razem.
Redwatch. Otóż to jest
Redwatch. Otóż to jest problem z zakresu prawa karnego. Nie czuję się w tym zakresie dobrze przygotowany do jego analizowania, ale rzeczywiście na pierwszy rzut oka wydaje się on nierozwiązywalny. Jest to w każdym razie sytuacja bardzo odległa od sytuacji młodego Polaka właśnie przekazanego do wykonania wyroku z Wielkiej Brytanii do Polski, bo Stany nie tylko, że nie są raczej skłonne respektować działania innych porządków prawnych w stosunku do swoich obywateli (podmiotów z siedzibą w Stanach), ale co więcej - uważają, że prawo amerykańskie sięga tak daleko, jak amerykański interes w zapewnieniu bezpieczeństwa(sic!). Chodzi mi o legendarne orzeczenie w sprawie pewnego Meksykanina skazanego w Stanach z wykorzystaniem dowodu uzyskanego w toku przeszukania dokonanego przez amerykańskie służby w Meksyku zgodnie z amerykańskim prawem. Amerykański SN uznał, że jest to dopuszczalne i jak się wydaje dlatego aktualnie Stany pozwalają sobie dokonywać aresztowań domniemanych terrorystów wszędzie na świecie (np. we Włoszech) i transportować ich (z międzylądowaniem np. w Rumunii) do siebie. Więc tak, istotnie najpewniej - sposobem jest dopaść zleceniodawcę!
Jurysdykcja to kwestia właściwego sądu: czy sądy państwa X są właściwe do osądzenia danej sprawy? Prawo właściwe to kwestia odrębna: czy strony w umowie dokonały wyboru prawa? jeśli nie, to które prawo - skoro umowa ma charakter międzynarodowy ze względu na strony - jest wskazywane jako właściwe przez prawo państwa, w którym wszczęto postępowanie. Nawet, jeśli sądy państwa X i państwa Y uznają się jednocześnie właściwe do osądzenia tej samej sprawy, to jeśli strony dokonały wyboru prawa, zastosowanie powinny znaleźć te same przepisy. Problem stosowania różnego prawa do tej samej sprawy pojawiłby się dopiero, gdyby różnie tę kwestię rozstrzygały porządki prawne każdego z tych państw. Stąd - w stosunku do zobowiązań umownych - pojawiła się potrzeba regulacji międzynarodowej, tj. konwencji wiedeńskiej o prawie właściwym do zobowiązań z umów. Będzie (a może jest? nie pamiętam!) także rozporządzenie WE w tej samej kwestii (Rzym I albo Rzym II w skrócie).
Gdzie powstało zobowiązanie albo gdzie jest wykonywane? hmm... właściwie, to można argumentować, że jednak w Stanach, jeśli usługodawca jest ze Stanów, o tyle, że jego świadczenie wykonywane jest w Stanach, a w Polsce właśnie tylko - przesył sygnałów. Także możliwe, że kpc by nie wystarczył, żeby zapewnić właściwość polskiego sądu! Z drugiej strony zależy to od analizy momentu zawarcia umowy: jeśli zakładając skrzynkę przyjmuję, a nie składam, ofertę, to umowa jest zawarta jednak w Polsce (w Polsce zobowiązanie powstaje). Mój główny zarzut w stosunku do artykułu polega na tym, że autor tych kwestii w ogóle nie przemyślał, tylko uznał za oczywiste. Co z Konwencją z Lugano? Co z rozporządzeniem jurysdykcyjnym WE? Ja tego "z głowy" nie wiem, a autor na ten temat się nie wypowiada.
Nie jest więc może tak źle (na pewno nie jest to tak oczywiste, jak w artykule), jeśli chodzi o - ściśle rozumianą - jurysdykcję, ale sprawa wymagałaby głębszej analizy!