O interfejsie białkowym w sądach

"Doceniam fakt, że Sąd podchodzi z wielką starannością do dokonywania wpisów w księgach wieczystych – zważywszy że chodzi o majątek o dużej wartości. Wypada jednak zapytać, dlaczego referendarz JM nie sprawdził sam zawartości KRS? Przecież numer KRS dla BB SA był wymieniony w piśmie, a Wydział VIII Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego znajduje się w tym samym budynku Państwa sądu, podlega tej samej osobie i dzieli je ok. 10 metrów. Referendarz JM zużyłby zapewne zaledwie kilka minut sprawdzając zawartość KRS na swoim stanowisku komputerowym lub przy sąsiednim stanowisku. Zamiast tego, zdecydował na dwóch stronach uzasadnić odmowę – treść pisma wskazuje, że poświęcił na jego sformułowanie co najmniej kilkadziesiąt minut, może kilka godzin."

- Jakub Chabik, dziennikarz, cytując w tekście Obywatelu, przenieś papiery! swoje pismo skierowane do Prezes Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ, w którym prosi o wyjaśnienie postępowania podległych Jej urzędników w sprawie dokonania wpisu w księdze wieczystej.

Tymczasem Paweł Krawczyk w tekście Dlaczego Polska nadal plącze się w ogonie rankingów? odpowiada na postawione przez siebie pytanie słowami:

Powód jest bardzo prosty - kolejne rządy nie myślą o reformach w sposób strategiczny i procesowy, zaś głównym obowiązującym wskaźnikiem jest ilość wydanych pieniędzy a nie osiągniętych celów. Rządy skupiają się na robieniu, a nie dostarczaniu gotowych rozwiązań.

Podobne materiały gromadzę w dziale cytaty niniejszego serwisu.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Na pewno nie kilka godzin

Referendarz z pewnością ma szablony pism i taka odpowiedź zajęła mu 2 minuty. Pójść i samemu coś sprawdzić? Może prywatnie się z tobą zgodzi, ale służbowo procedury są najważniejsze. No i opłata za odpis KRS dojdzie do dochodów.

c.d.

Jarek Żeliński's picture

kontynuując myśl kolegi Krawczyka: Urzędom brakuje konkurencji! Faktycznie jest tak (widziałem od środka), że budżet urzędu ustalany jest na bazie deklarowanych kosztów, jeżeli jakiś Urząd nie wywiązuje się z zadań, jego naczelnik pisze, że ma za mało "zasobów" i to natychmiast daje mu alibi. Niestety mam wrażenie że nikt potem nie sprawdza czy "danie zasobów" rozwiązało problem.

Niestety najczęściej te zasoby dostaje (liczba urzędników w Polsce rośnie nieporównanie szybciej niż PBK!) i nic z tego nie wynika, no może poza faktem pomniejszenia bezrobocia w rodzinie naczelnika ale kosztem podatników... (pomijam już mój ulubiony paradoks: urzędnik opłacany z kasy państwa płaci od wynagrodzenia podatek dochodowy do tejże kasy).

Osobiście nie widzę możliwości zmiany tego stanu rzeczy poza jedną: po zinformatyzowaniu urzędów (takim na poważnie a nie jak obecnie) będę mógł załatwić swoja sprawę w dowolnym urzędzie w kraju i wtedy okaże się, że jedne są lepsze a inne gorsze i pojawi się konkurencja. Coś jak z NFZ: idę gdzie chce i dana placówka dostaje pieniądze zależne od mniej czy bardziej dobrowolnie przychodzących pacjentów.

Teraz każdy urząd jest na danym terenie "jedynie słuszny" a na temat szkodliwości monopoli zapisano tyle, że ja nie muszę.

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd" (Seneka Młodszy)

Teza o braku konkurencji w

Teza o braku konkurencji w administracji publicznej jest tyleż chwytliwa marketingowo, co oderwana od realiów prawnych. Otóż jak długo w polskim systemie prawnym pozostanie instytucja właściwości (miejscowej, rzeczowej i innej), tak długo nie ma mowy o konkurencji wśród organów administracji. I moim zdaniem to jest dobre - tzn. uważam, że "usługi" administracji publicznej to nie kupno książki, naprawienie buta, czy uszycie garnituru i tutaj miejsca na konkurencję nie ma.

Zamiast tego, moim zdaniem trzeba pozbyć się raz na zawsze postsowieckiej mentalności, nakazującej przerzucanie na stronę postępowania wszelkich możliwych obowiązków. Dzisiaj, i prawo, i większość ludzi go stosujących wychodzi z założenia, że co tylko się da powinna robić strona. Prawo powoli się zmienia - patrz choćby nowela ustawy o informatyzacji i zmiana art. 220 par. 1 kpa. W procedurze cywilnej jeszcze długa droga. A jacy są ludzie stosujący prawo, każdy widzi...

Moim zdaniem

kravietz's picture

Moim zdaniem odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosi dyrektor urzędu, a za dyrektora minister, za ministra premier. Ale jestem bardziej optymistyczny jeśli chodzi możliwość zmian - bo o ile urzędy teoretycznie między sobą nie konkurują, to już całe państwa jak najbardziej. Dla obecnego 20-latka pracować w UK, Czechach, Niemczech, będąc tam lub zdalnie, albo otworzyć tam działalność gospodarczą to tyle co splunąć. A szara strefa? Dlaczego u nas wynosi ona 25% PKB przy średniej UE 15%? Mam wrażenie, że kadra urzędnicza starannie pielęgnuje mit, że jesteśmy na siebie skazani. Miłych snów... Ciekawe co rząd powie resortowym emerytom jak zacznie się odpływ kapitału (także ludzkiego) z Polski i zostaną ze swoimi "prawami nabytymi"?

--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Echelon.pl - Blog o gospodarce, konkurencyjności i sprawach społecznych

Moim zdaniem

Moim zdaniem odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosi dyrektor urzędu, a za dyrektora minister, za ministra premier.

... nie idź kolego tym tropem bo on prowadzi donikąd... należałoby dokończyć ową myśl, że za wybór premiera odpowiadamy MY - obywatele tego kraju którzy później narzekają na te czy inne rządy i administrację... i tak w kółko - od wyborów do wyborów...

Problem tkwi w naszej polskiej mentalności - nieważne czy z punktu widzenia urzędnika czy petenta...

Tak się akurat składa, że

Tak się akurat składa, że pracuję w wydziale ksiąg wieczystych jako referendarz i znam problem, który stał się podstawą do dyskusji, z własnego podwórka.
Zgodnie z art. 4 ustawy o KRS dokumentami urzędowymi poświadczającymi informacje o podmiotach wpisanych do KRS są m.in. odpisy wydane wyłącznie w formie papierowej. Wprawdzie przepis ten przewiduje obowiązek udostępnienia zawartości rejestru w formie elektronicznej ale nie nadaje tej formie praktycznie żadnej mocy.
W praktyce jeśli chodzi o sposób reprezentacji podmiotu sprawdzam zawartość rejestru w internecie i z dotychczasowych doświadczeń wiem, że nie ma w nim błędów. KRS jest bowiem bazą danych, a w sieci udostępnia się tak naprawdę jej część.
Problem pojawia się wtedy gdy odpis miałby stać się podstawą do dokonania wpisu.
Taka sytuacja ma miejsce przede wszystkim wtedy gdy podmiot zmienia nazwę albo gdy na podstawie odpisu z KRS uzupełnia się w KW zmianę siedziby podmiotu zorganizowanego będącego właścicielem bądź użytkownikiem wieczystym albo też nr REGON. Tu zdecydowanie nie ma miejsca na poszukiwanie rozwiązań alternatywnych. Informacje, które mają być wpisane w KW mogą zostać potwierdzone dokumentem urzędowym. Po pierwsze wydruk z KRS można traktować wyłącznie jakie dokument prywatny nie spełniający wymogów co do formy (patrz art. 31 ustawy o księgach wieczystych i hipotece). Po drugie dokument taki nie musi zawsze podawać nam właściwych danych albowiem wcale z niego nie musi wynikać, że dokument wydany dla podmiotu X poświadcza, że podmiot ten nazywał się Y szczególnie, gdy w KW nie wpisano nr REGON, a przedsiębiorcy tworzą np. spółki zajmujące się wycinkiem dotychczasowej działalności i mają łudząco podobne nazwy. Nie wspomnę już o tym, że zamiast odpisów pełnych wnioskodawcy często załączają odpisy aktualne z KRS nie wiedząc czym jeden od drugiego się różni.
Referendarzowi pewnie chce się zadzwonić, pójść piętro wyżej czy niżej. Jakby wpływ spraw w wydziałach KW został ograniczony albo też obsada kadrowa zostałaby zwiększona to może i nawet poszedłby do czytelni akt rejestrowych. Ale powiedzcie mi Państwo jaką wartość dowodową mają wszystkie dokonane tą drogą ustalenia? I to jeszcze w świetle dość sformalizowanego postępowania jakim jest postępowanie wieczystoksięgowe i dość ścisłej kognicji ujętej normatywnie w ramach przepisu art. 626(8) par. 2 kodeksu postępowania cywilnego.
Jako urzędnik państwowy jestem związany przepisami bezwzględnie obowiązującymi. Jestem ich wykonawcą, a nie twórcą. Nie odpowiadam za to, że w sieci umieszczono treść księgi wieczystej bez ograniczeń, łącznie z zawartością odpowiadającą odpisowi pełnemu, a nie zrobiono tak z KRSem. Przykre jest to, że nie ma w tym kraju kompleksowych rozwiązań dotyczących ważnych dla życia, nie tylko przedsiębiorców, rozwiązań.
Zresztą tematyka ksiąg wieczystych i ich informatyzacji to pewnie jest temat na książkę i to pewnie kilkutomową. Wystarczy powiedzieć, że obecnie wdraża się system wspomagający pracę wszystkich pracowników wydziału który pomimo wprowadzenia wielu poprawek nadal praktycznie...uniemożliwia pracę...

Artykuł chwytliwy, tyle że

Artykuł chwytliwy, tyle że warto zapoznać się z przepisami powszechnie obowiązującego prawa przed odkryciem sensacji, na co wskazał przedpiszca. Jeszcze ciekawiej jest w wydziałach KRS, gdzie przedsiębiorca musi zgłosić swój numer REGON. Wprawdzie samo zgłoszenie jest bezpłatne, jednak należy do niego załączyć zaświadczenie o numerze REGON, gdyż ustawa o statystyce publicznej i zakazuje GUSowi przekazywania tych danych do KRS-u z urzędu, i zabrania KRS-owi wpisu tych danych na podstawie bazy udostępnionej przez internet. I smieszno, i straszno.

po protu jest b........

Jarek Żeliński's picture

mam wrażenie, że kolejne przepisy regulujące prace tego czy innego urzędu są tworzone w oderwaniu od siebie - nikt nie kontroluje spójności i wzajemnych powiązań (zależności). Do tego każdy urząd tworzy swoje "regulacje" w postaci Zarządzeń a te to już zupełny kosmos....

Skłaniam się nadal ku tezie, że jakikolwiek przepis regulujący prace współdziałania urzędów (czytaj: także współdzielenia danych) powinien być "tworzony" prze nadrzędną jednostkę z obowiązkiem "uzgadniania".

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd" (Seneka Młodszy)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>