O urzędniczych łańcuszkach za publiczne pieniądze

"Za pośrednictwem [nazwa instytucji] otrzymaliśmy prośbę Herolda Daringa, chłopca cierpiącego na nieuleczalną chorobę nowotworową, którego marzeniem jest wpisanie do Księgi Rekordów Guinessa. W tym celu musimy nawiązać kontakt z jak największą liczbą instytucji i urzędów. Aby wesprzeć prośbę chłopca prosimy o przekazanie tego listu oraz załączonych pism do 20 jednostek organizacyjnych. Cykl listów nie został dotychczas przerwany. Będziemy wdzięczni za jego kontynuowanie"

- Fragment treści pisma przesłanego do Gazety Wyborczej z "jednego z wydziałów rzeszowskiego sądu rejonowego", o czym można przeczytać w artykule Urzędniczy łańcuszek św. Antoniego. Okazuje się, że za pieniądze publiczne urzędnicy rozsyłają tego typu pisma, a jak zauważa Wyborcza: "na znaczki i koperty poszły już tysiące z publicznej kasy" (zauważa również, że chłopiec ma teraz 28 lat i dawno wyzdrowiał, a tak naprawdę - chłopiec taki w ogóle nie istniał). Sąd Rejonowy w Rzeszowie nie wysłał dalej, ale wysłali dalej m.in. ludzie z Kuratorium Oświaty w Rzeszowie, ludzie z Urzędu Miasta Stołecznego Warszawa, z Zakładu Karpackich Parków Krajobrazowych...

A więc polscy urzędnicy za publiczne pieniądze bawią się w rozsyłanie łańcuszków, a jeden z czytelników tego serwisu zapytał: a podstawa prawna?

Podobne komentarze gromadzę w dziale cytaty niniejszego serwisu.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Obycie

Łańcuszek trwa, gdyż trafia na działających w *dobrej* wierze urzędników, którzy nie mają jednak dostatecznego obycia w internecie. Przecież wystarczy tylko wpisać do wyszukiwarki, żeby się dowiedzieć, że to nikomu niepotrzebny łańcuszek.

Akuratnie dwa lata temu miałem okazję osobiście powstrzymać ten łańcuszek u siebie w urzędzie. Co ciekawe, łańcuszek popierała wówczas nawet pewna znana fundacja pewnej znanej stacji telewizyjnej (z życzliwości pozwolę sobie nie podawać jej nazwy). Osobiście rozmawiałem z Panią prezes tej fundacji, która również zarzekała się, że w *dobrej* wierze przyjęła zacną listę poprzedników w łańcuszku, do której postanowiła się dołączyć, niestety tym samym niechcący autoryzując łańcuszek dla późniejszych instytucji. Co prawda wysłaliśmy wówczas do wszystkich poprzednich instytucji *mejle* wzywające do zaprzestania dalszego wysyłania łańcuszka, ale po dwóch latach widzę, że to nadal trwa (szczerze mówiąc, wcale nie spodziewałem się, że to coś da).

Podstawa prawna? Sprawę teoretycznie można potraktować jako wniosek z kodeksu postępowania administracyjnego, co jednak nie obroni się przed kontrolą. Oceniając sygnatury pism, które widziałem (a nie wszystkie urzędy to rejestrowały zgodnie z instrukcją kancelaryjną), mogę powiedzieć, że najczęściej było to tzw. „współdziałanie” z innymi urzędami (w jednolitym rzeczowym wykazie akt symbol 07*). Jedyną podstawą prawną takiej korespondencji jest wówczas fakt, że inna szacowna instytucja „coś do nas napisała”, a skoro jest pismo, to trzeba na nie odpowiedzieć — taki urzędniczy zwyczaj, jak widać nie zawsze słuszny... ;-)

Rozek19

PS.
Przypominanie hasła użytkownika nie działa.

o łańcuszkach

pozwolę sobie wkleić tu link do własnego komentarza sprzed roku

Miałem ten łańcuszek...

Pracuję w PCPR w Podlaskiem i ten sam łańcuszek dotarł do mnie. Oczywiście potraktowałem go jak należy: by odczynić urok wpisałem go do książki korespondencyjnej, pod pozycję 666 i wpiąłem do akt. Nie pozwolono mi go wywalić, ale udało mi się przekonać kierownika do nie rozsyłania spamu.

Sądzę, że te łańcuszki to jakiś spisek POCZTY POLSKIEJ bo przecież oni mają w tym motyw :)

sugerowanie się insygniami autorytetów

Nie ma dowodu z tą Pocztą Polską, to raczej tak luźno rzucone przez autora artykułu w Wyborczej. Ja natomiast z wielkimi oczami księguję kolejny przypadek, gdzie do kosza można wrzucić "rational choice theory" - tak ludzie sugerują się insygniami autorytetów zamiast mózgiem. Oczywiście rozumiem, że w porównaniu z innymi decyzjami Urzędów (i potencjalnymi stratami środków państwowych) ta sprawa może być błaha.

Sugerowanie się

Skoro tyle znakomitości popiera akcję, to urzędnik czuje oczekiwanie, że też powinien przyłączyć się do akcji (przecież minister wie lepiej), negując w myślach możliwość, że akcja jest co najmniej podejrzana.

Tragedia

czego wymagać od urzędników jak na stronie głównej BIP od roku nikt nie zarządza forum? Jeśli na stronie głównej jest reklama Viagry to ja już nie mam pytań. Po za tym nikt nie dogląda i tak i tak.

http://forum.bip.gov.pl/index.php?topic=215.0

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>