Kto i po co korzystał z komputerów Piotra T.?

"Obowiązkiem policji jest sprawdzanie informacji" - powiedział właśnie przed kamerą przedstawiciel Policji, podinspektor Mariusz Sokołowski. Chodzi oczywiście o ostatnie zatrzymania w sprawie dziecięcej pornografii Ale jak się to stało, że nazwisko Piotra T. trafiło do mediów? Czyżby wyciek z interpolu? Jak informacje tego typu trafiają do mediów i potem do opinii publicznej?

Wedle przedstawiciela policji: niemiecka policja przekazała naszym organom ścigania, że monitorowaną witrynę internetową, która znajduje się na niemieckich serwerach, odwiedzały komputery o konkretnych numerach (domyślam się, że chodzi o numery IP). Ktoś też pobierał "treści niedozwolone" (a czy mógł to być trojan, albo inny malware?). Jeden (w innych tekstach mowa, że cztery) z tych komputerów należał do Piotra T. Biegli teraz sprawdzają, czy te treści na zatrzymanych komputerach się znajdują czy nie.

W którym momencie funkcjonariusze dysponujący informacją powiadomili dziennikarzy, że jednym z zatrzymanych jest Piotr T.? A może to sam zatrzymany powiadomił dziennikarzy? A może było jeszcze inaczej - np. zadzwonił do mediów przypadkowy przechodzień, który wychodząc rano po mleko zobaczył, jak Piotra T. w asyście policji udaje się na przesłuchanie? Tego nie wiemy.

Wczoraj na ten temat adammada zostawił komentarz: jest ciąg dalszy pod tekstem Akcja przeciwko pedofilom i nowe uprawnienia Policji.

Rzeczpospolita zadaje dziś pytanie w tytule swojego tekstu: Co oglądał Tymochowicz?. Tam również:

Wieczorem po przesłuchaniu w charakterze świadka Tymochowicza wypuszczono. Wczoraj funkcjonariusze nie znaleźli w jego komputerach żadnych materiałów pedofilskich. - To wcale nie oznacza, że ich tam nie było. Mogły zostać usunięte wcześniej lub być ściągane jeszcze na inny sprzęt niż ten, który mamy. Cały czas bada go biegły. Od jego decyzji zależy, czy i jakie zarzuty postawimy Piotrowi T. - mówi jeden z praskich oficerów. Na wyniki badań policja będzie musiała poczekać jednak około trzech tygodni.

Gazeta.pl zaś w tekście Policja u Tymochowicza pisze to innymi słowami:

Piotra Tymochowicza, człowieka, który wykreował wizerunek Andrzeja Leppera, przesłuchiwano cały dzień w sprawie rozpowszechniania dziecięcej pornografii. Zwolniono go wieczorem bez postawienia żadnych zarzutów...

W tym ostatnim tekście mowa o tym, że Policja weszła do mieszkania Tymochowicza o szóstej rano, że zabezpieczono cztery komputery, ale również płyty CD, kasety VHS i kamerę wideo. Jest też wątek konfliktu Tymochowicza z żoną. Wiadomo również, że Tymochowicza zwolniono o 18.30.

Wczoraj w telewizji wypowiadał się policjant, który opisał co robi policja w takich sytuacjach: że uruchamia zabezpieczone płyty, sprawdza co tam są za pliki zgromadzone, spisuje ich parametry... Hmm... Ciekawe, czy również w tym przypadku mowa będzie o oprogramowaniu bez licencji, o chronionych przez prawo autorskie treściach (por. Historia oceni rok po wycieku "Precious"?

Warto przyglądać się jak specjalista od kreowania wizerunku reaguje na zaistniałą sytuację. Można chyba to potraktować jak "darmową poradę".

Podobne doniesienia gromadzę w dziale pedofilia niniejszego serwisu.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

nie bardzo rozumiem

nie bardzo rozumiem zarzutów, czy oglądanie treści 'pedofilskich' w Polsce jest karane?

To znaczy jak będę szedł drogą i potknę się o zdjęcie z taką treścią i spojrzę na nie to już grożą mi konsekwencje prawne?

brawo policja

Hehe, Policja w dwóch łapankach (bo inaczej tego nazwać już nie można) złapała 112 osób, z czego zdaje się jak dotychczas postawiła zarzuty 19 spośród nich - czyli niecałym 17%. Pozostali zapewne nie mieli ze sprawą nic wspólnego (no ale dyski twarde i dane na nich zawarte stracili) albo mieli tyle wspólnego, że kliknęli w jakiś link zostawiony przez jakiegoś dowcipnisia na jakimś forum. Oczywiście zapewne link ten sugerował zupełnie coś innego, ale nieważne. no ewentualnie google wypozycjonowało tę stronę bardzo wysoko pod jakimś hasłem zupełnie nie związanym z pedofilią. Tak sobie właśnie sprawdziłem, że poszukując informacji na temat takiej pewnej lektury szkolnej, to na 6 miejscu wyskakuje bardzo ciekawy link, w którego oczywiście nie kliknąłem, bo być może jest pod nadzorem Policji i kliknięcie w niego oznacza zaproszenie grupy operacyjnej o szóstej rano do mieszkania. A swoją droga, kiedyś podobna strona sugerowała, że jest nieoficjalną stroną o pewnej bardzo popularnej grze i była wypozycjonowana jeszcze wyżej. Wtedy przyznam się, że kliknąłem w tamten link. Być może to moje dzisiejsze przyznanie się do winy spowoduje, że sąd wymierzy mi niższą karę, bo winny niewątpliwie jestem, tak jak te 93 osoby, którym nie przedstawiono zarzutów. No oczywiście istnieje pewna możliwość, że niektóre z tych osób weszły celowo na stronę, bo szukały informacji o tego rodzaju działalności przestępczej z dowolnego znanego tylko im powodu. Ot np. szukali informacji do pracy magisterskiej na ten temat, w końcu zdaje się, że kilku studentów też wpadło podczas tej łapanki.

Ech biorąc pod uwagę, że oprócz mniej lub bardziej nieskutecznego polowania na pedofili, polskie organy ścigania słyną z zawziętości we wpadaniu do domów studenckich o szóstej rano celem utrudnienia wykształciuchom życia i zdobycia złotej blachy, zawziętości w ściganiu osób spożywających piwo na ławkach w parku (w tym miejscu chciałbym pozdrowić znajomego, który dostał mandat za "usiłowanie spożycia alkoholu w miejscu publicznym") oraz tego że czasem zdarzy się się im złapać jakiegoś jedenastolatka robiącego przekręty na allegro (ten co mnie skroił na 200zł musiał być starszy, bo w jego przypadku Policja nie była aż tak skuteczna), to świadczy to o totalnej kompromitacji tej formacji w państwie, w którym dane jest mi jeszcze mieszkać.

Jeśli chodzi o to skąd media się dowiedziały o całym zajściu, to obstawiałbym informację od samego bohatera, gdyż to zajście doskonale wpisuje się w absurd wypływający z telewizora za każdym razem, gdy leci tzw. blok o nazwie "Wiadomości z kraju".

Pozdrawiam serdecznie!

polskie organy ścigania

no ale dyski twarde i dane na nich zawarte stracili

Na jakiej podstawie skoro nie postawiono im zarzutów?

polskie organy ścigania słyną z zawziętości we wpadaniu do domów studenckich o szóstej rano celem utrudnienia wykształciuchom życia

Masz na myśli tych, których miesiąc wcześniej rektor uprzedzał o konieczności zaniechania masowego trejdowania warezami w sieci akademickiej i do których policja w końcu przyjechała po donosie jednego z kolegów?

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

czy to nie jest oczywiste?

Na jakiej podstawie skoro nie postawiono im zarzutów?

Ano na takiej, że trzeba je przecież dokładnie sprawdzić. A to może potrwać od 3 miesięcy do lat.

Tak samo jak można np. zatrzymać komuś samochód na ponad rok przed skierowaniem sprawy do sądu jako zabezpieczenie majątkowe ...


No i tak samo jak można zastosować wobec kogoś areszt tymczasowy bez dostatecznych dowodów

Chyba, że chodzi o kwestię odróżnienia "stracili" od "stracili na lata" podobnie jak "trafili za kratki" od "zostali tymczasowo aresztowani, co wcale nie oznacza że są winni"...

Ja wiem że w polskim

Ja wiem że w polskim systemie prawnym już samo postępowanie ma charakter represji. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie m.in. z Vaglą.

Ale to są patologie, które należy zwalczać - osoba poddana nieuzasadnionym represjom (np. przewlekłość postępowania) podczas postępowania ma prawa i powinna z nich korzystać. Wręcz musi, bo bez tego te patologie nie znikną.

To co piszę to nie tylko teoretyczne dywagacje. Zeznawałem jako świadek oskarżenia w procesie pewnego [----], który zagłodził na śmierć kilkanaście koni. Z zemsty ten [----] złożył na policji dwa fałszywe doniesienia o popełnieniu przeze mnie przestępstwa.

Oczywiście, nie byłem zatrzymany ale musiałem jednak zwalniać się z pracy, jechać na zeznania, dzwonić itd. Ponieważ obydwa doniesienia zostały umorzone, więc teraz korzystam ze swoich praw w celu wyciągnięcia konsekwencji.

Poza tym ten [----] wytoczył mi proces prywatny o zniesławienie bo powiedziałem w telewizji że zagłodził na śmierć kilkanaście koni. Z satysfakcja oczekuję na rozpoczęcie procesu (co trwa już pół roku) starannie zapisując wydatki, które w związku z tym ponoszę, po to by po jego umorzeniu ponownie skorzystać ze swoich praw.

Nie piszę konkretnie bo sprawy są w toku - ale każdy adwokat podpowie co w takich przypadkach można robić.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Przykład samochodów jest dobry

Jeden przypadek, zabrano samochód do ekspertyzy, po ponad roku zwrócono.

Drugi przypadek, zabrano samochód do ekspertyzy, w międzyczasie zarzuty z art. 306, wcześniej próbowano przybić paserkę. Czas leci, właściciel się zaniepokoił, zbywany w prokuraturze postanawia udać się do "papuga". Na szczęście. "Papug" zainterweniował w dobrym momencie, bo samochód już miał iść na licytację - o takich aukcjach też pewnie wiele osób słyszało pochlebne słowa. :)

Koniec końców samochodów zwrócono po niecałych dwóch latach. Papiery samochodu czyste.

Teraz koszta. Opłata mecenasa - za prowadzenie sprawy wziął parę tyś. Ale jeszcze więcej kosztowała strata na wartości samochodu, bo prawie 20 tyś.

Wojciech

a na ile wyceniono koszty utraconych możliwości

a na ile wyceniono koszty utraconych możliwości, tzn. fakt, że właściciel nie mógł sobie przez ten czas korzystać z własnego samochodu?

Nie wyceniono

Te osoby nie miały większej ochoty dochodzić swoich praw. W przypadku pierwszego nie była to aż tak duża kwota.

W drugim przypadku byłoby o co powalczyć, ale działo to się kilka lat temu (różnie to bywało z wymiarem sprawiedliwości) i nie każdy ma nerwy, czas, pieniądze - żeby walczyć o swoje. Pan "Papug" powiedział, że to może "trochę" potrwać.

Wojciech

PS Oczywiście parking, na którym stał samochód był bez zadaszenia, ale i tak karoseria nie wyglądała tragicznie...

to nie znaczy, że nie było

Może to tylko wrażenie, ale wypowiedź oficera dziwnie przypomina mi parodię prokuratora generalnego, porównajmy:
...nie znaleźli w jego komputerach żadnych materiałów pedofilskich. - To wcale nie oznacza, że ich tam nie było. Mogły zostać usunięte...

a wspomniana parodia [1]:

- To jest nóż - powiedziałbym - którym były minister Zbigniew Ziobro mógł był zarżnąć swoją kochankę. Oczywiście, jeżeli miał kochankę, co jest niezwykle prawdopodobne. Ziobro bowiem to stosunkowo młody mężczyzna. Podoba się wielu kobietom o marnym guście. Przy tym należy do partii objawiającej homofobię. Tego, czy Ziobro miał kochankę, nie wiem, ale policja sprawdza w trybie pilnym. Trwa śledztwo w sprawie. Zmierza ono do ustalenia, czy ewentualna kochanka żyje. Jeśli zaś jest martwa, to czy może została zadźgana nożem. Czy był to taki właśnie nóż i czy ewentualnie należał on do Ziobry.

Nóż, który państwu pokazuję, może kupić sobie każdy, a więc także były minister Ziobro. [...]

Wyświetlony fragment filmu pokazał państwu, jak łatwo pan Zbigniew Ziobro mógł się pozbyć narzędzia zbrodni, jeżeli był nim nóż, którym mógł z łatwością zarżnąć swoją ewentualną kochankę. Podsumowując: brak dowodów w postaci noża i kochanki nie świadczy o tym, że pan Ziobro nie dokonał ohydnej, krwawej zbrodni.

a brak plików nie świadczy o tym, że Tymochowicz nie jest przebrzydłym pedofilem... jak często trzeba powtarzać koło siebie słowa "Tymochowicz" i "pedofil", żeby przeciętny obywatel zapamiętał sobie?

fn1.
http://www.zbigniewziobro.org/content/view/10/7/

nie można wykluczyć, że ich tam nie było

...nie znaleźli w jego komputerach żadnych materiałów pedofilskich. - To wcale nie oznacza, że ich tam nie było. Mogły zostać usunięte...

cóż... co mogę powiedzieć... tylko to, że to nic nowego, proszę sobie porównać tutaj

Niemcy dementują

W serwisie tvn24.pl opublikowano tekst Niemcy: Nie było akcji przeciw Tymochowiczowi, a tam czytamy: "Niemiecka policja nie zbierała materiałów na Piotra Tymochowicza. - Namierzyliśmy firmy providerskie sprzedające dostęp do internetu podejrzewanym o pedofilię. Te dane przekazaliśmy polskiej policji - mówi rzecznik prasowy Bundeskriminalamt w Wiesbaden". Z tego wynika, że Niemcy nie przekazali konkretnych numerów IP konkretnych maszyn, a te ustalenia należały już do naszej Policji. TVN odwołuje się do publikacji Trybuny, gdzie na pierwszej stronie papierowego wydania krzyczy tytuł "Zdziwieni Niemcy".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Przecież policja od

Przecież policja od początku twierdziła że od Niemców dostała adresy IP. Jeśli wśród nich był adres IP komputera tego dziennikarza to czy policja miała zaniechać postępowania bo jest dziennikarzem? (pytanie retoryczne i nie do Ciebie osobiście) Pretensje "TL" są średnio zrozumiałe.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

spam na logi

Na marginesie - w statystykach widzę próby spamowania logów, gdzie roboty zostawiają ślad takich domen jak "http://zdjecia-uprawiajacych-sex-dzieci.onet.yum.pl/" - ciekawe, czy to świadome działanie, czy po prostu robot postanowił tak sam z siebie "zestawić subdomenę"... Wietrze tu jednak działanie człowieka.

Co do Niemców, to ja z tego zrozumiałem tyle, że Niemcy dali dane providerów (pewnie z klasami adresów), a polska Policja zaczęła drążyć temat już konkretnych numerów IP. Mogę się jednak mylić.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

http://zdjecia-uprawiajacych-

http://zdjecia-uprawiajacych-sex-dzieci.onet.yum.pl/

Klikłem. Ale to jest jakaś "wyszukiwarka powstała w celu zoptymalizowania wyników wyszukiwania i wyświetleniu internaucie jak najbardziej trafnych wyników". Czyli jakby SEO. Ale dość specyficzne, bo dużo tam słów kluczowych w stylu:

nagie dzieci porno
orgia z zwierzetami sex
krynica zdroj seks sponsorowany
geje suwalki :)

Przy czym ta wyszukiwarka jest jakaś poroniona, bo większość słów kluczowych linkuje do niej samej. Nie wiem co to ma podbijać...

to ja z tego zrozumiałem tyle, że Niemcy dali dane providerów (pewnie z klasami adresów)

Zwykle najpierw masz adres IP (np. z logów serwera z pornosami), a dopiero potem ustalasz do jakiego ISP należy. Dane providerów każdy może ustalić na podstawie publicznych baz (RIPE). Potem u ISP dowiadujesz się do kogo należy dany IP. Ale Niemcy musieli przekazać konkretne IP bo inaczej nie miałoby to sensu - "tu macie 16'380'000 adresów u providera X i szukajcie tam u niego pedofili".

polska Policja zaczęła drążyć temat już konkretnych numerów IP

Dokładnie, bo do tych informacji niemiecka policja już nie ma dostępu (a przynajmniej tak nam się wydaje).

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Tylko porządek trzeba zrobić...

w pokoju :)

Klikłem

Bo teraz można spodziewać się wizyty Policji o 6.00 i zabrania komputerów celem sprawdzenia. Ze względu na odwiedzanie pedofilskich stron.

Już nic Pana nie uratuje... nawet jeśli przecież po kliknięciu nic tam nie było (ale ja nie będę sprawdzał ;) ), to przecież MOGŁO być... Nikt też się nie nabierze na "naukowy" charakter tej wizyty ;). Ew. na sprawdzenie mające na celu ew. powiadomienie Policji. Tak to się każdy by tłumaczył - na szczęście mamy paragraf 22.

Pozostaje czekać na ciąg dalszy i kibicować.

No zobaczymy. Ale jak mnie

No zobaczymy. Ale jak mnie nie aresztują to rozumiem że uznajemy że stalinizmu jednak nie ma?

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

A propos - wszedłem tam

A propos - wszedłem tam właśnie po raz drugi i lista wyników jest pusta (po południu było kilkadziesiąt "zapętlonych" pozycji). Czyli albo potwierdza się teoria o ogólnoświatowym spisku CBA, albo webmasterzy czytają Vagla.pl. No albo MySQL się sypnął.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

W takim razie cała ekipa

W takim razie cała ekipa pracująca dla www.kidprotect.pl powinna już być kilka razy zatrzymywana i za każdym razem musiałaby "wyskakiwać" z kompów. Ale oczywiście rozumiem sarkazm.

Na marginesie - w

Na marginesie - w statystykach widzę próby spamowania logów, gdzie roboty zostawiają ślad takich domen jak "http://zdjecia-uprawiajacych-sex-dzieci.onet.yum.pl/" - ciekawe, czy to świadome działanie, czy po prostu robot postanowił tak sam z siebie "zestawić subdomenę"... Wietrze tu jednak działanie człowieka.

Wiele stron wyglądających na związane z seksem, ma "ciekawe adresy" i całkiem nieciekawe treści (np. deszcz pojedynczych słów wyglądających na słowa kluczowe, tak jakby ujawnionych statystyk). Według mnie, boty często przeszukują... same siebie i efektem ich działania są "kradzione" statystyki z wyszukiwarek. Druga hipoteza jest właśnie taka jak Twoja, tzn. że twórcy wirusów, trojanów, botów liczą, że różnego rodzaju zboczeńcy to takie tumany, że klikną we wszystko co się "ciekawie" dla nich nazywa. Nawet jeżeli ewidentnie jest to tylko przynęta do wygenerowania czegoś. No i ciekawe czy tworzenie takich domen (lub dopuszczanie do ich tworzenia, jeżeli to bot), nawet jeżeli nic "ciekawego" pod tymi adresami nie ma, też jest ścigane przez prawo. Myślę, że powinno być ścigane.

Nawet jak nie jest ścigane

Nawet jak nie jest ścigane to można z tym częściowo walczyć:

(tylko trzeba być zalogowanym w Google - ręcznie można tam dojść przez Webmaster Tools)

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

luźne przemyślenia

Takie luźne przemyślenia... Pan Tymochowicz posiada 4 komputery... to sugeruje sieć lokalną. Jeżeli już miałbym 4 komputery, to zapewne były by to notebooki. Notebooki zazwyczaj posiadają kartę (moduł) WI-FI. Skoro chociażby 2 z 4ch komputerów miały kartę WI-FI, to logiczne jest, że będę budował sieć lokalną w oparciu o routery WI-FI lub z opcją WI-FI... to znaczy z bezprzewodowym dostępem do internetu.

Drugie przemyślenie: zakładając, że przemyślenie powyższe jest prawidłowe, mamy zazwyczaj do czynienia z otwartym węzłem internetowym. Biorąc pod uwagę to, że Pan Tymochowicz zajmuje się kreowaniem wizerunku osób publicznych, można założyć, że jako klienci byli jego gośćmi. Jako że osoby publiczne zazwyczaj korzystają z nowoczesnych technologii chociażby po to, by być na bieżąco z odczytywaniem swojej skrzynki pocztowej, mogło się zdarzyć, że jedna (kilka?) takich osób przyszło do Pana Tymochowicza ze swoimi notebookami, które także miały załączoną kartę WI-FI...

Trzecie przemyślenie: zazwyczaj przy postępowaniu marketingowym/firmowym mamy do czynienia z przekazem informacji, wobec tego mogło się przydarzyć, że osoba będąca klientem Pana Tymochowicza otwiera u niego swojego notebooka, który ma ustawioną opcję automatycznego skanowania sieci no i znalazwszy sieć w biurze Pana Tymochowicza rozpoczęły kończenie tego, co ktoś zaczął wcześniej, będąc podłączonym do innego węzła...

Wnioski... lepiej ich nie wysuwać. Jak rozpoczynałem pisać ten komentarz myślałem, że najlepiej zobrazuje to powiedzenie "szukanie igły w stogu siana", ale biorąc pod uwagę okoliczności...

Przemyślenie dodatkowe: dlaczego nie numery mac sprzętu ?

no i znalazwszy sieć w

no i znalazwszy sieć w biurze Pana Tymochowicza rozpoczęły kończenie tego, co ktoś zaczął wcześniej, będąc podłączonym do innego węzła

Jest jeszcze jedna możliwość - w biurze p. Tymochowicza skopano konfigurację sieci bezprzewodowej i postawiono ją bez silnego uwierzytelnienia. W rezultacie każdy w zasięgu radia mógł sobie ściągać co mu się podoba. Zwłaszcza jeśli mieszkał w okolicy to miał Internet za darmo.

Przemyślenie dodatkowe: dlaczego nie numery mac sprzętu ?

Bo adresy MAC nie są widoczne poza segmentem LAN. Niemcy dysponowali zapewne tylko adresem IP i to nie konkretnego komputera, a publicznym adresem routera w biurze Tymochowicza.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

1. Numery MAC widoczne są

1. Numery MAC widoczne są tylko w sieci lokalnej.
2. Numery MAC można zmienić.

można odczytać...

Można bez problemu odczytać MAC poza siecią lokalną. Problemem jest ograniczenie wynikające z posiadanej wiedzy/umiejętności a nie sprzętowe.

materiały z pornografią

materiały z pornografią dziecięcą mogą znaleźć się u całkiem niewinnych osób:

http://www.chip.pl/chip/news/bezpieczenstwo/wirusy/2009/11/wirus-ktory-zrobi-z-ciebie-pedofila

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>