Wjazd do kolejnego "radia"
Jakiś czas temu informowałem o losach Radia Rebelia (por. Policja zabezpieczyła sprzęt i płyty w Rebelii). Dziś wypada odnotować kłopoty studenckiej rozgłośni Radio Sygnały. W chwili wejścia policji Rebelia była "radiem internetowym", czyli nie radiem. Radiem Sygnały opiekuje się Uniwersytet Opolski i jest/było to tradycyjne również radio internetowe. Problem ten sam - negocjacje z organizacjami zbiorowego zarządzania...
Nie wdając się w szczegóły odnotuję tylko tekst z Gazeta.pl pt. Nalot policji na rozgłośnię studentów-pasjonatów, gdzie czytam: "Niestety, prawa autorskie w świetle dzisiejszej ustawy zostały naruszone. Chociaż redaktor naczelny Radia Sygnały negocjował z ZAiKS-em o obniżenie stawki tantiem, to jednak w świetle mojej wiedzy nie ma regulacji prawnych, które by pozwalały na obniżenie tej stawki dla instytucji non profit. Uniwersytet robi wszystko, co możliwe, by pomóc prawnie studentom i zadośćuczynić tym, których prawa autorskie zostały naruszone, oraz by reaktywować radio, które było cenione i popularne - podkreśla dr Danuta Berlińska, rzecznik UO".
Mój komentarz mógłby być następujący. Organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi wywalczyły sobie bardzo wygodną pozycję negocjacyjną. Jeśli ktoś z nimi się nie zgadza - zawsze można odwołać się do przepisów karnych - wobec braku umowy (chociażby były wcześniej prowadzone negocjacje) można postawić zarzuty naruszenia przepisów prawa autorskiego. W podobnej sytuacji jest dziś sporo również dużych organizacji nadawczych, które prowadzą negocjacje, ale nie wiadomo kiedy okaże się, że jednak ozz'ty postanowią złożyć wniosek o ściganie. Oczywiście nie zapominam o tym, że w przypadku Radia Sygnały "sprawy umknęły" naczelnemu, który zagubił się - jak wynika z dostępnych materiałów - w zawiłościach prawa autorskiego. Ja jedynie zwracam uwagę na brak ochrony sytuacji polegającej na prowadzeniu negocjacji, również wówczas, gdy "sprawa utknie w martwym punkcie"...
Warto też odnotować inne stwierdzenie, które pada w przywołanym artykule: "Nagrania zabezpieczone przez policję trafią do rąk biegłego, który stwierdzi, czy były pirackie". Zastanawiam się co też może oznaczać to stwierdzenie...
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Radio internetowe
"RS" były radiem internetowym, nadawały tylko w necie.
Warto też odnotować inne
- Ja też się zastanawiam. Fajnie by było, jakby był ktoś z tego uniwerku albo orientował się w sprawie i informował o przebiegu. Szczególnie o tym niezwykle intrygującej opinii biegłego. :)
Wojciech
Nagrania zabezpieczone przez policję trafią do rąk biegłego,
Chodzi o straty pokrzywdzonych na poszczególnych polach eksploatacji utworów. Jeśli nośnik słuzący do rozpowszechniania utworów muzycznych w radiu był oryginalny starty twórców i producentów, których prawa reprezentuja ZAiKs i ZPAV to straty wynikają z braku zgody uprawnionych na publiczne rozpowszechnianie utworów. Jeśli nośnik był nieoryginalny (HDD, CD-R) to straty wymienionych wynikają z nienabycia oryginalnej płyty (11% ceny płyty ZPAV przekazuje ZAiK-owi) - To tak pokrótce co badać ma biegły.
„Straty”..?
Ale zaraz, zaraz. Jest multum (zupełnie legalnych) sposobów, w jakie można wejść w „posiadanie” nagrań na nośnikach „nieoryginalnych” i nikt tego chyba nigdy (poza ozz-tami, które wszędzie węszą spisek) „stratami” nie nazwał. NJP, ale wydaje mi się, że biegłemu tym bardziej takie spojrzenie nie przystoi. A może coś mi umyka..?