Prawo autorskie i co chciał powiedzieć racjonalny ustawodawca

Dziś odbyło się kolejne posiedzenie sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, która pracowała m.in. nad nowelizacją ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych w zakresie implementowania na grunt ustawodawstwa polskiego przepisów Dyrektywy 2004/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej, czyli IPRED. Komisja przyjęła stanowisko podkomisji nadzwyczajnej. Zostały "krotności" w art. 79, chociaż wcześniej spór był znaczny, a i wiele środowisk starało się wywierać wpływ na obradującą komisję... Dostępne są też stenogramy z poprzednich posiedzeń, również tego, w którym rozpatrywano ciekawą poprawkę do ustawy nowelizującej art. 24 ust. 2 prawa autorskiego...

W czasie dzisiejszego posiedzenia komisja rozpatrywała sprawozdanie podkomisji nadzwyczajnej o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz o zmianie innych ustaw (druk nr 1241).

Powód, dla którego komisja poprzednio raz jeszcze skierowała projekt do podkomisji najlepiej chyba odda cytat z posła Rafała Grupińskiego, który w czasie poprzedniego posiedzenia Komisji (28 lutego) powiedział: "Jako członek podkomisji chciałbym powiedzieć, że zastanawialiśmy się nad owym zróżnicowaniem, nad dwu– i trzykrotnością, jaka przysługuje twórcom i nad ochroną własności przemysłowej, dóbr patentowych. Właściciele baz danych mają ten sam zapis – trzykrotność w razie szkody zawinionej, natomiast nie ma tego przy ochronie własności przemysłowej. Mówi się tylko o równowartości licencji. Po zakończeniu prac podkomisji wpłynęło dużo różnych pism od środowisk przedsiębiorców w sprawie gorszego potraktowania właścicieli praw przemysłowych. Jeśli w ogóle mielibyśmy rozważać ponowne skierowanie projektu do podkomisji, to właśnie tylko z tego jednego powodu. Pozostałe sprawy są jedynie niekoniecznym cyzelowaniem zapisów, wynikającym z poglądów z różnych teorii prawa, a nie z praktyki, która jest potrzebna na rynku. "

Oczywiście spory doktryny umykają nieco opinii publicznej, nie tylko dlatego, że to dość skomplikowane sprawy, ale też dlatego, że przedkładane opinie, opinie polemiczne, uzupełniające, etc. niestety nie są publikowane na stronach Sejmu. Dziś na przykład okazało się, że w czasie prac podkomisji nadzwyczajnej wpłynęły do niej opinie dr Machały, prof. dr hab. Marii Dąbrowskiej-Czajkowskiej oraz prof. dr hab. Jana Błeszyńskiego. Opinia prof. Dąbrowskiej-Czajkowskiej mogłaby być interesująca, ale niestety nie byłem w stanie do niej dotrzeć. W tej opinii prof. Dąbrowska-Czajkowska analizuje analogiczne do wprowadzanych dziś w Polsce przepisów w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji. Stopień ochrony w tych krajach jest różny, a spór - jak wiadomo - dotyczy różnic w ochronie prawa własności intelektualnej w projektowanych przepisach ustawy Prawo własności przemysłowej oraz w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Nie dotarłem również do tekstu opinii dr Machały. Mam za to opinię prof. Błeszyńskiego, w której odnosi się on do dwóch poprzednich. Jak się okazało na sali - w czasie sprawozdania przewodniczącego podkomisji nie do końca precyzyjnie zreferowano stanowiska uczonych i był powód do prostowania i komentarzy, jednakowoż wiadomo było, że po poprawkach biura legislacyjnego oraz podkomisji - ustalono ostatecznie treść nowelizacji. Do podkomisji wpłynęły też kolejne stanowiska organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i tych stanowisk również próżno szukać na stronie Sejmu. Do tego należy odnotować, że nie jest przyjęte, by publikować stenogramy z posiedzeń podkomisji. To dopełnia obrazu, chociaż chyba jeszcze nie.

Wczoraj odbyła się konferencja, a raczej panel dyskusyjny, zatytułowany "Przyjazne Prawo Autorskie". Organizatorem panelu-konferencji było Konsorcjum Przyjazne Prawo Autorskie - "inicjatywa zrzeszającą największe platformy satelitarne i operatorów kablowych – Cyfrę +, Cyfrowy Polsat, Polską Izbę Komunikacji Elektronicznej oraz Telekomunikację Polską". Gdy czytam o "przyjaznym prawie autorskim", to zastanawiam się: dla kogo ono ma być zdaniem autorów wypowiedzi przyjazne? Jak się wydaje - ma być ono przyjazne dla konsorcjum. Nie ma co ukrywać - to jest wojna. Po jednej stronie organizacje zbiorowego zarządzania, po drugiej zaś pośrednicy, którzy chcą wyszarpnąć dla siebie dogodniejszą pozycję w negocjacjach z "organizacjami reprezentującymi twórców". O ile można zgodzić się z ogólnymi postulatami konsorcjum w zakresie wprowadzenia transparentności działania ozz'tów, o ile trzeba się zgodzić z tezami, iż sposób ustalania tantiem jest dziwny, to jednak ja nie mam wątpliwości - gdy konsorcjum dogada się w sprawie swoich postulatów - uzna wówczas, że prawo jest przyjazne. Zastanawia mnie też ciekawe zjawisko - próba zawłaszczenia pojęcia "użytkownicy praw" dla podmiotów, które w istocie są pośrednikami w relacji twórca - odbiorca. W moim rozumieniu użytkownikiem praw jest końcowy odbiorca, chociaż już przyjęło się nazywać tym określeniem tych wszystkich, którzy podpisują, a wcześniej negocjują z ozz'tami warunki licencyjne.

Pojawiają się też takie perełki, jak poprawka zgłoszona w drugim czytaniu projektu ustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (druki nr 889 i 1349 - chodzi o art. 24 ust. 2 ustawy). W uzasadnieniu poseł Sławomir Jeneralski (SLD) powiedział m.in.: "Istnieją świetlice wiejskie i są niewielkie środki na zatrudnienie w nich pracownika na pół lub 1/3 etatu. Trzeba się zastanowić nad tym, jak doprowadzić do tego, by te świetlice mogły działać, by dzieci nie musiały się spotykać na przystankach PKS i tam spędzać wolnego czasu. Jestem głęboko przekonany, że likwidacja opłat na rzecz ZAiKS z tytułu tego typu niebiletowanych imprez jest krokiem w tym kierunku". Proponowana poprawka nie spotkała się generalnie z uznaniem większości. Warto jednak odnotować i taką próbę poszerzenia dozwolonego użytku publicznego w czasie imprez organizowanych przez "wiejskie świetlice"... Każdy ciągnie w swoją stronę. Skoro posłom PiS udało się wprowadzić pod obrady Sejmu propozycję rozszerzenia dozwolonego użytku w jednym z obszarów, czemu nie spróbować poszerzyć go w innym obszarze - elektorat zajmuje się różnymi sprawami...

Cóż jeszcze można powiedzieć o klimacie wokół nowelizacji prawa autorskiego, które są obecnie w Sejmie (bo przecież implementacja IPRED nie jest jedyną, por. biuletyn ze stenogramem obraz połączonych komisji: Rozwoju Przedsiębiorczości /nr 80/ oraz Komisji Kultury i Środków Przekazu z dnia 28 lutego - bardzo pouczająca lektura, dla tych, którym nie dane było wysłuchać dyskusji na żywo)? W dniu, w którym Komisja Kultury i Środków Przekazu poprzednim razem zajmowała się nowelą - żartobliwie nazywaną przez środowiska związane z organizacjami zbiorowego zarządzania "lex fryzjer" (było to 28 lutego, a chodzi o nowelę ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych do art. 24 ust. 2 - poszerzającą, wedle projektodawców, dozwolony użytek publiczny w odniesieniu do możliwości słuchania radia w zakładzie pracy) - w Życiu Warszawy opublikowano całostronicowy artykuł sponsorowany, zatytułowany "List otwarty polskich twórców i artystów", sygnowany przez przewodniczących i prezesów organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi oraz innych organizacji. Dwanaście nazwisk, dwanaście organizacji. List rozpoczynał się od słów: "Po cichu, tylnymi drzwiami i w drodze wzajemnych uprzejmości między członkami komisji sejmowych odbiera się twórcom należne im prawa. Nie są to prawa nadane nam łaskawie przez poprzednie opcje w uznaniu politycznych zasług, a prawa ogólnoeuropejskie obowiązujące we wszystkich krajach Unii i w ogromnej części pozostałego, światowego prawodawstwa". Czas publikacji i posiedzenie komisji to pewnie przypadkowa koincydencja...

Jak łatwo się zorientować - walczą o swoje przynajmniej dwie grupy interesu, ale równie łatwo można dostrzec również, że w całej tej dyskusji końcowy "konsument" społeczeństwa informacyjnego nie jest w ogóle reprezentowany. Nic więc dziwnego, że w ostatecznej redakcji przepisów, kiedyś w przyszłości jego prawa (lub też "uprawnienia") mogą zostać zupełnie pominięte. Nie wdając się w szczegóły dyskusji zwracam jedynie uwagę na retorykę prowadzonej debaty - biedni twórcy stają w opozycji do podstępnych lobbystów chcących tylnymi drzwiami wprowadzać przyjazne prawo (chociaż oczywiście pomieszałem tu celowo dwie nowele - ten spór można uogólnić na całość debaty).

A życie toczy się dalej. Potem pewnie - jak to już było w niniejszym serwisie - ktoś będzie się zastanawiał, co racjonalny ustawodawca chciał powiedzieć, dokonując takiej, a nie innej regulacji. Myślę, że racjonalny ustawodawca nie do końca wie co chce powiedzieć, a niezwykle silny lobbing wpływa dziś (chociażby i pośrednio) na mięśnie odpowiedzialne za podnoszenie ręki w kolejnych głosowaniach. Garść cytatów z dzisiejszego posiedzenia: "Moją intencją akurat nigdy nie było obniżanie tego poziomu ochrony dla twórców, bo jeszcze nie jestem samobójcą, a na pewno by mnie gdzieś tam rozszarpano i wywieziono na wszystkich możliwych taczkach..." - przewodnicząca komisji, poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska. "Jest to projekt, który budzi pewien niedosyt, jest to projekt kompromisowy. On mógłby być lepszy... Gdybyśmy nad nim dłużej pracowali, to pewnie i tak. To trochę jak z linią melodyczną i jak z patentem. Zobaczymy w praktyce jak to zadziała. Myślę, że za jakiś czas i tak to będziemy nowelizować, więc niech on popłynie [projekt ustawy - dopisek mój], niech posłuchają..." - poseł Piotr Gadzinowski. Gdy przyszedł czas na ostateczne przyjrzenie się poszczególnym zapisom ustawy, na pytanie przewodniczącego czy ktoś ma uwagi do tytułu nowelizacji, z sali padło pytanie: "Ja chciałabym zapytać, czy to jest taki termin prawniczy, który mówi o prawach, które mogą mieć jakiś rodzaj pokrewieństwa? Bo mnie się wydaje, że to raczej powinno być o prawach pochodnych, a nie pokrewnych...".

Potem zaś przyjęto wszystkie proponowane przez podkomisję zmiany. Nie było uwag do żadnej z propozycji. "Nikt tu nie chce robić obstrukcji, Panie Przewodniczący" - stwierdził poseł Gadzinowski.

Wyznaczono posła sprawozdawcę, projekt trafi pod rozwagę Sejmu.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>