Przepisy prawa autorskiego niezgodne z Konstytucją i konsultacje społeczne

kolaż Trybunału Konstytucyjnego z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa NarodowegoDziś Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok uznający niekonstytucyjność niektórych przepisów ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, z którego wynika, że zróżnicowanie współtwórców utworu audiowizualnego w zakresie ochrony praw majątkowych, przez uprzywilejowanie pewnej grupy współtwórców jest niczym nieuzasadnione, a więc narusza Konstytucję. W styczniu TK uznał za niekonstytucyjne przepisy związane z procedurą ustalania tabel wynagrodzeń za korzystanie z utworów i artystycznych wykonań. Ministerstwo Kultury ogłosiło dziś w związku z tym konsultacje społeczne. Prosi również o uwagi na temat możliwego sposobu wdrożenia zalecenia Komisji w sprawie transgranicznego zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi w odniesieniu do legalnych usług muzycznych online.

W pierwszej ze spraw reprezentanci środowisk twórczych scenografów i choreografów skarżyli się Rzecznikowi Praw Obywatelskich na brak uprawnień do dodatkowego wynagrodzenia z tytułu eksploatacji utworów audiowizualnych. Do takiego wynagrodzenia uprawnieni są: główny reżyser, operator obrazu, twórcy scenariusza, twórcy innych utworów literackich lub muzycznych, które zostały stworzone do utworu audiowizualnego albo w nim wykorzystane oraz artyści wykonawcy. Nie ma więc wśród uprawnionych ani scenografów, ani choreografów. Różnicowanie podmiotów prawa jest dopuszczalne na gruncie zasady równości, jeżeli służy realizacji zasady sprawiedliwości społecznej. Zdaniem RPO kryteria dodatkowego wynagradzania tylko niektórych twórców utworu nie są zgodne z konstytucyjną zasadą sprawiedliwości społecznej. Ustawodawca przyznał pewnej grupie współtwórców utworu audiowizualnego istotne uprawnienia majątkowe, pomijając innych współtwórców. Wątpliwości RPO budził dobór podmiotów uprzywilejowanych. Zdaniem RPO nie został on dokonany według racjonalnych przesłanek. Stan taki narusza zasadę równej ochrony praw majątkowych.

Na stronie Trybunału Konstytucyjnego, w relacji po dzisiejszej rozprawie, czytamy :

24 maja 2006 r. o godz. 9.15 Trybunał Konstytucyjny rozpoznał wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich dotyczący wynagrodzenia współtwórców utworów audiowizualnych.

Trybunał Konstytucyjny orzekł, że art. 70 ust. 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych jest niezgodny z art. 2 oraz art. 32 w związku z art. 64 ust. 2 Konstytucji. Art. 70 ust. 2 traci moc obowiązującą z upływem 12 miesięcy od dnia ogłoszenia wyroku w Dzienniku Ustaw.

Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że kwestionowana regulacja nieracjonalnie różnicuje podmioty podobne. Ustawodawca wprowadził nieuzasadnione zróżnicowanie w zakresie ochrony praw majątkowych współtwórców utworu audiowizualnego, przez uprzywilejowanie pewnej ich grupy, co jest niezgodne z Konstytucją. Możliwość uzyskania tantiem na podstawie umowy cywilnoprawnej stawia niektórych współtwórców utworu audiowizualnego w gorszym położeniu. Trybunał Konstytucyjny pozostawił ustawodawcy decyzję co do zakresu, treści i sposobu regulacji prawnych dotyczących dodatkowego wynagrodzenia. Jest to uzasadnione, bo prawo do dodatkowego wynagrodzenia nie korzysta z gwarancji konstytucyjnej. Trybunał Konstytucyjny nie może zastępować ustawodawcy i określać samodzielnie zakresu, treści i sposobu rozwiązywania konkretnych problemów, ponieważ stanowiłoby to wkraczanie w sferę suwerennych kompetencji władzy ustawodawczej.

Rozprawie przewodniczył prezes TK Marek Safjan, a sprawozdawcą był sędzia TK Jerzy Ciemniewski .

Wyrok jest ostateczny, a jego sentencja podlega ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.

Zgodnie z wcześniej wydanym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego (SK 40/04) z 24 stycznia 2006 r., dotyczącym procedur ustalania tabel wynagrodzeń za korzystanie z utworów i artystycznych wykonań, Trybunał orzekł, że art. 108 ust. 3 w związku z art. 109 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych jest niezgodny z art. 20, art. 22 w związku z art. 31 ust. 3, art. 45 ust. 1 i art. 77 ust. 2 Konstytucji oraz nie jest niezgodny z art. 64 ust. 2 Konstytucji.

W komunikacie po rozprawie czytamy:

Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że kwestionowany przepis przekracza konstytucyjną zasadę proporcjonalności w zakresie, w jakim czyni wyłącznym projektodawcą tabel organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Zdaniem TK prowadzi to do sytuacji, w której stanowisko emitentów i reemitentów nie jest równoprawne ze stanowiskiem przedstawicieli autorów. Eliminacja roli emitentów i reemitentów stwarza poważne zagrożenie dla prawidłowego i obiektywnego rozstrzygnięcia organu mającego zatwierdzić stawkę. Przepis ten jest niezgodny z Konstytucją także dlatego, że uniemożliwia emitentom i remitentom prawidłowe przedstawienie równoprawnego stanowiska w trakcie postępowania w sprawie zatwierdzania tabel. Uniemożliwia to zapewnienia pełnej ochrony w trakcie kontroli sądowo-administracyjnej rozstrzygnięcia w przedmiocie zatwierdzenia tabel.

Rozprawie przewodniczyła sędzia TK Ewa Łętowska, a sprawozdawcą była sędzia TK Teresa Dębowska-Romanowska.

Wyrok jest ostateczny, a jego sentencja podlega ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.

Do wydania wyroku doszło po tym, jak Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił z wnioskiem do Trybunału z powodu licznych pism od podmiotów korzystających w swojej działalności z praw autorskich i praw pokrewnych na podstawie umów licencyjnych zawieranych z organizacjami zbiorowego zarządu. W pismach tych skarżyli się na procedury ustalania przez Komisje Prawa Autorskiego tabel wynagrodzeń za korzystanie z utworów i artystycznych wykonań. Podmioty korzystające z praw autorskich pozbawione są prawa strony w postępowaniu administracyjnym, w którym zatwierdza się tabele. Nie mogą więc poddać tabel kontroli sądów administracyjnych. Rozstrzygnięcie zatwierdzające tabele nie podlega kontroli sądów powszechnych, w tym sądu ochrony konkurencji i konsumentów. W rezultacie wpływ na kształtowanie wysokości wynagrodzeń pozostawiono tylko jednej stronie stosunku prawnego, tj. organizacjom zbiorowego zarządu. Regionalna Telewizja Kablowa Autocom argumentowała, że obowiązujące procedury pozbawiają ją możliwości współdecydowania o wynagrodzeniach, co jest istotnym elementem umowy. Ponadto zastosowanie kwestionowanych przepisów powoduje ograniczenie autonomii woli stron stosunku cywilnoprawnego, czego skutkiem jest naruszenie prawa do swobodnego prowadzenia działalności gospodarczej.

Ten ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego stał się bezpośrednią przyczyną ogłoszenia właśnie przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego konsultacji społecznych dotyczących zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi.

Na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego czytamy dziś:

W związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z dnia 24 stycznia 2006 r. (Dz. U. z 2006 r. Nr 21, poz. 164 z dnia 9 lutego 2006 r.) oraz pilną potrzebą przygotowania projektu nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zwracamy się z uprzejmą prośbą o składanie uwag oraz propozycji dotyczących materii podjętej w powyższym wyroku Trybunału.

Jednocześnie uprzejmie prosimy o przesyłanie uwag i propozycji ewentualnego wdrożenia zalecenia Komisji z dnia 18 października 2005 r. w sprawie transgranicznego zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi w odniesieniu do legalnych usług muzycznych online.

Teksty wyroku Trybunału Konstytucyjnego oraz zalecenia Komisji dostępne są poniżej.

Na marginesie tych doniesień przywołam może (bo jest związana tematycznie) stronę ZAiKS - STOP, która opatrzona jest podtytułem "Nie chcemy okradać artystów, ale nie chcemy by powołując się na nich próbował okradać nas ZAiKS", na której to stronie jej twórca umiścił następujący apel:

Nieprecyzyjna wykładnia prawa autorskiego umożliwia ZAiKS, domaganie się wysokich opłat licencyjnych, za rzekome czerpanie korzyści materialnych z rozprzestrzeniania utworów słowno-muzycznych wszędzie tam, gdzie do uszu klientów dociera głos z włączonego radia. Pazerność ZAiKS to problem z którym boryka się praktycznie każdy do kogo przychodzą klienci. Taksówkarz, fryzjer, właściciel sklepu, geodeta , biuro rachunkowe warsztat ślusarski, czy prowadzący we własnym mieszkaniu pracownię krawiec.

Wcześniej czy później ZAiKS ma prawo trafić do każdego prowadzącego jakąkolwiek działalność gospodarczą.
Samotna walka nie daje szans na zmianę i poprawę tej wypaczonej sytuacji. Razem stanowimy siłę i możemy spróbować zmienić zdecydowanie niekorzystne dla naszych działań gospodarczych przepisy prawne.

Uznajemy prawa autorskie artystów i zgadzamy się że komercyjne wykorzystywanie utworów słowno-muzycznych powinno przynosić im wymierne korzyści.

My i nasi pracownicy, słuchamy radia dla przyjemności a nie rozpowszechniamy go dla celów komercyjnych. Czasem słyszymy muzykę, a czasem informacje, które pragnie znać każdy świadomy obywatel! Korzyści finansowe które rzekomo przynoszą nam wydobywające się z radia dźwięki, można porównać z korzyściami finansowymi artystów, których utwory promujemy za pośrednictwem radia.
Nie chcemy okradać artystów.

Bronimy się, aby w rzekomym imieniu artystów, nie łupili i nie wykańczali naszej przedsiębiorczości urzędnicy ZAiKS.
Nie godzimy się na obligatoryjnie określone stawki opłat, w żaden sposób nie adekwatne do ewentualnych wpływów muzyki, docierającej do uszu naszych klientów ze środka masowego przekazu, jakim jest radio. Domagamy się możliwości negocjowania wysokości opłat do rzeczywistego, a nie wydumanego przez ZAiKS ich wpływu na nasze dochody. Słuchamy radia - muzyki i wiadomości - dla uprzyjemnienia sobie życia i czasu pracy, a nie dla ściągania klientów. Klienci przychodzą do nas dlatego, że cenią nasz profesjonalizm oraz to, co im oferujemy a nie dlatego że z radia przypadkowo dochodzi do nich dźwięk wiadomości czy muzyki, która czasem jest dla ich ucha miła, a czasem nie do wytrzymania...

Jeden z czytelników podesłał mi również link do strony zatytułowanej Kurdel polski, na której to Tomasz Bielski ze Stowarzyszenia Niezależnej Fonografii Polskiej przedstawia swoje "boje" z organizacjami zbiorowego zarządzania prawami autorskimi...

W styczniu 2006 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie antymonopolowe, które miało wykazać, czy ZAiKS i Stowarzyszenie Filmowców Polskich nie złamały prawa ustalając jednolite stawki wynagrodzeń autorskich. Znacznie wcześniej UOKiK stwierdził, że ZAiKS wykorzystuje pozycję dominującą na rynku zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, i nałożył na stowarzyszenie karę 500 tys. zł., którą następnie potwierdził Sąd po odwołaniu stowarzyszenia od decyzji urzędu.

Hmmm... Czyżby zaczynała się jakaś publiczna debata dotycząca zarządzania prawami autorskimi w Polsce? Zachęcam do komentowania, ale językiem parlamentarnym, konstruktywnie i rzeczowo. Nie wydaje mi się, by słowa takie jak "pazerność" wniosły coś do publicznej dyskusji.

Podobne doniesienia gromadzę w dziale "prawo autorskie" niniejszego serwisu. Przeczytaj również: "Projekty "własności intelektualnej" i prawo do kopiowania..."

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Argumentacja w relacji

VaGla's picture

Dzisiejsza Rzeczpospolita relacjonuje spór odbywający się wczoraj na sali rozpraw Trybunału Konstytucyjnego: "Rzecznika poparł poseł Ryszard Kalisz, który zauważył, że jeden z przepisów prawa autorskiego uznaje za współtwórców dzieła wszystkich, którzy przyczynili się do jego powstania, ale następny uprawnia do tantiem tylko niektórych. To sprzeczność. Jednak zdaniem prokuratora generalnego tantiemy są przywilejem, który wykracza poza obowiązek godziwego wynagradzania twórców za ich pracę. - Przywileje nie muszą być przyznawane każdemu - argumentował w jego imieniu prokurator Andrzej Stankowski. - Współtwórcy pominięci w przepisie mogą dochodzić tantiem w umowach cywilnoprawnych zawieranych z producentami."

A, że dziś nikt nie tworzy w próżni i ciężko znaleźć utwór bez żadnych wpływów związanych ze swobodną cyrkulacją idei... Czy też idę zbyt daleko?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Jak to jest z tym ZAiKS-em i radiem?

Zawsze mnie zastanawiała jedna rzecz z tym ZAiKS-em chodzącym po sklepach i domagającym się opłat za odtwarzanie muzyki z radia. Bo o ile jeszcze rozumiem "czepianie się" kogoś, kto np. w sklepie odtwarza muzykę z płyt czy kaset (każda taka płyta czy kaseta ma m.in. na opakowaniu klauzulę, że publiczne odtwarzanie bez zezwolenia jest zabronione, i można domniemywać że cena płyty jest kalkulowana w oparciu o to, że każdy nabywca będzie jej słuchał tylko "dla siebie", nakład jest określony, więc publiczne odtwarzanie przynosi jakieś tam straty itd. itp.), o tyle moim zdaniem trochę inaczej rzecz ma się w przypadku radia, które już zapłaciło ZAiKS-owi za publiczne, i praktycznie nieograniczone jeżeli chodzi o liczbę słuchaczy (przecież radio może w każdej chwili włączyć każdy!) odtwarzanie danego utworu. Czy publiczne odtwarzanie muzyki w radiu staje się "bardziej publiczne" przez to, że odbiornik radiowy zostaje umieszczony w miejscu dostępnym dla wielu osób, np. klientów sklepu? Jak się ma liczba osób, które usłyszą muzykę z radia w sklepie, do całkowitej liczby słuchaczy danej stacji radiowej w tym samym momencie? Co uzasadnia domaganie się dodatkowej opłaty za usłyszenie danego utworu powiedzmy przez 50 osób, ponad to co już zapłaciło radio za rozpowszechnienie tego utworu do iluśtamset tysięcy osób? Czy nie jest to aby na poziomie błędu statystycznego? A może te 50 osób, które jest w sklepie, akurat w tym momencie nie słucha tej samej stacji radiowej w domach, a w przeciwnym razie by słuchało - co oznacza, że stacja zapłaciła także m.in. za słuchanie muzyki właśnie przez nich, a więc "bilans wychodzi na zero"? To są rzeczy niemierzalne i wg mnie nie do uzasadnienia...
A poza tym kto w takiej sytuacji właściwie dokonuje rozpowszechnienia danego utworu? Czy rozpowszechniającym jest faktycznie sklepikarz, który włączył w tym sklepie radio? Przecież on tym utworem nie dysponuje, nie może podejmować decyzji o tym że teraz czy za chwilę właśnie ten utwór odtworzy - a moim zdaniem laika ;) zdolność do podjęcia takiej świadomej decyzji o udostępnieniu utworu jest warunkiem koniecznym, żeby można było mówić o rozpowszechnianiu... Tym utworem przecież cały czas dysponuje stacja radiowa, i to ona decyduje, że będzie go w danej chwili rozpowszechniać, a sklepikarz wraz z jego radioodiornikiem stanowią tylko bierne ogniwo pośredniczące w tym rozpowszechnianiu. I jakoś cały czas wydaje mi się, że ZAiKS domagający się opłat za odtwarzanie w sklepach muzyki z radia każe sobie dwa razy płacić za to samo - bo dokładnie za to odtwarzanie, za odtwarzanie na dowolnej liczbie radioodbiorników znajdujących się w dowolnych miejscach (!!!), zapłaciła stacja radiowa...

Są stanowiska Sądu Najwyższego w tym temacie

VaGla's picture

Pierwszy z wyroków Sądu Najwyższego (Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 18 listopada 2004 r., V CK 243/2004) stwierdza: "Nieosiąganie korzyści majątkowych z odbioru utworów nadawanych w programie radiowym lub telewizyjnym, odbieranym za pomocą służących do tego celu urządzeń umieszczonych w miejscu ogólnie dostępnym (art. 24 ust. 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych - Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904 ze zm.), jest faktem prawoniweczącym, co do którego ciężar dowodu spoczywa na posiadaczu tych urządzeń".

W tej sprawie ZAiKS wywodził swoje roszczenie o zapłatę wynagrodzenia "z faktu korzystania z utworów przez pozwanego poprzez ich publiczne udostępnianie w sklepie pozwanego, a więc w miejscu ogólnie dostępnym, za pomocą urządzeń do odbioru programu radiowego". Sąd Najwyższy: "Uwzględniając treść art. 17 i art. 21 ust. 1 i ust. 2[1] ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904 ze zm. (zwanej dalej „pr. aut.”), stwierdzić należy, że publiczne udostępnianie utworów w taki sposób, że każdy może mieć do nich dostęp w wybranym przez siebie czasie pobytu w sklepie pozwanego, może odbywać się wyłącznie na podstawie umowy zawartej z organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, która to umowa może również określać wynagrodzenie należne z tego tytułu. W braku takiej umowy bezpośrednim źródłem obowiązku zapłaty wynagrodzenia z tytułu publicznego udostępniania utworów, poprzez odbiór programu radiowego w miejscu ogólnie dostępnym, jest przepis art. 17 pr. aut. Jest okolicznością bezsporną, że strony sporu nie łączyła stosowna umowa w przedmiocie odbioru w miejscu ogólnie dostępnym utworów nadawanych w programie radiowym, odbieranym w sklepie pozwanego za pomocą znajdujących się w nim urządzeń do odbioru tego programu".

I dalej Sąd Najwyższy: "W tej sytuacji uznać należało, że powód wywodzi skutek prawny, w postaci powstania jego uprawnienia do żądania wynagrodzenia za korzystanie z utworów, z faktu naruszenia przez pozwanego wyłącznego prawa twórcy do korzystania z utworu i rozporządzania nim na wszelkich polach eksploatacji. Naruszenie to przejawia się w fakcie bezumownego publicznego udostępniania przez pozwanego utworów w ramach odbioru programu radiowego w miejscu ogólnie dostępnym, którym jest sklep pozwanego, wyposażony w urządzenia do odbioru tego programu. Wymieniona postać naruszenia wyłącznego prawa twórcy ma charakter faktu prawotwórczego, bo powodującego powstanie skutku prawnego w postaci uzyskania materialnoprawnego uprawnienia do żądania wynagrodzenia. Ciężar udowodnienia tego faktu spoczywa zatem na powodzie według generalnej reguły rozkładu ciężaru dowodu wynikającej z art. 6 kc, skoro powód z faktu tego wywodzi wystąpienie wskazanego skutku prawnego."

Odpowiedzi zaś na nurtujące Cie pytanie Sąd udzielił w kolejnym akapicie:

Odstępstwem od zasady odpłatnego korzystania z autorskich praw majątkowych jest działanie w ramach tzw. licencji ustawowej, przewidzianej w art. 24 ust. 2 pr. aut., której istota sprowadza się do uprawnienia do odbierania utworów nadawanych m.in. w programie radiowym, odbieranym za pomocą urządzeń umieszczonych nawet w miejscu ogólnie dostępnym, jeżeli tylko z takim odbiorem nie łączy się osiąganie korzyści majątkowych. Konstrukcja wymienionego przepisu nie dowodzi jednak zastrzeżenia w nim ani materialnego, ani formalnego domniemania prawnego. Brak jest również podstaw procesowych dla przyjęcia i zastosowania domniemania faktycznego w postaci uznania braku osiągania korzyści majątkowych w następstwie odbioru m.in. programu radiowego w miejscu ogólnie dostępnym. Konsekwencją braku podstaw do przyjęcia, że w art. 24 ust. 2 pr. aut. ustawodawca posłużył się instytucją domniemania, jest uznanie, że rozkład ciężaru dowodu, także w odniesieniu do przesłanki przesądzającej o korzystaniu z tzw. licencji ustawowej, określa art. 6 kc. Określona w art. 24 ust. 2 pr. aut. przesłanka nieosiągania korzyści majątkowych w następstwie odbioru utworów nadawanych m.in. w programie radiowym w miejscu ogólnie dostępnym ma charakter faktu prawoniweczącego, bo jej wykazanie powoduje, że ustają skutki prawne faktów prawotwórczych określonych w art. 17 w zw. z art. 21 ust. 1 i ust. 2[1] pr. aut., a udowodnionych przez powoda. Przeprowadzenie dowodu wystąpienia faktu prawoniweczącego należy zatem do strony pozwanej, która z faktu tego wywodzi swoje twierdzenie o nieistnieniu praw czy obowiązków powoda. Zgodnie więc z art. 6 kc ciężar udowodnienia faktu prawoniweczącego, powodującego ustanie skutków prawnych faktu prawotwórczego, spoczywa na stronie pozwanej, która powołując się na działanie w ramach tzw. licencji ustawowej powinna zatem wykazać zaistnienie ustawowej przesłanki jej wystąpienia, a więc nieosiągania korzyści majątkowych z faktu odbioru w miejscu ogólnie dostępnym utworów nadawanych w programie radiowym.

W innym, późniejszym wyroku Sąd Najwyższy potwierdził wprost: "W przypadku, gdy w sklepie jest włączone radio, właściciel ma obowiązek płacić za nadawanie utworów, o ile nie udowodni, że nie przysparza mu to korzyści majątkowych" (Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 28 września 2005 r., I CK 164/2005).

Zatem to sklep na przykład musi wykazać, że puszczanie muzyki nie przysparza jej korzyści (co jak wiadomo jest dość trudne do wykazania). Warto chyba jeszcze zacytować sentencję Wyroku Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 12 maja 2005 r., III CK 588/2004:

Korzyść odniesiona przez sprawcę naruszenia prawa autorskiego, o której mowa w art. 79 ust. 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Tekst jednolity: Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904 ze zm.), oznacza korzyść o charakterze majątkowym. Jest nią część zysku, odniesiona z dokonanego naruszenia, nieobejmująca zaoszczędzonego wydatku w postaci niezapłacenia przez naruszyciela twórcy honorarium autorskiego.

We wczeniejszym wyroku SN stwierdził (Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 25 marca 2004 r. II CK 90/2003):

Wynagrodzenie stosowne w rozumieniu art. 79 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Tekst jednolity: Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904 ze zm.), to takie wynagrodzenie, jakie otrzymałby autor (autor opracowania zależnego), gdyby osoba, która naruszyła jego prawa majątkowe, zawarła z nim umowę o korzystanie z utworu w zakresie dokonanego naruszenia.

Jest więcej wyroków na ten temat, ale nie mam czasu się teraz przez nie przebijać, bo przecież przygotowuje się do przeniesienia serwisów...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

No tak, to są wszystko uzasa

No tak, to są wszystko uzasadnienia prawne, ale ja w moim pierwszym poście zastanawiałem się nad uzasadnieniem "zdroworozsądkowym", i muszę powiedzieć, że takiego nie znajduję. Nie pierwszy to dla mnie przypadek, kiedy prawo przeczy zdrowemu rozsądkowi...
Bo moim - zdroworozsądkowym, nie prawnym - zdaniem, płacić tantiemy powinien ten kto *rozpowszechnia* utwór. A taki sklep w tym momencie nie rozpowszechnia, bo rozpowszechnia radio! Sklep jest tylko "mechanicznym" przekaźnikiem...
Na analogicznej zasadzie moim zdaniem można byłoby domagać się zapłaty tantiem od firmy TP Emitel, która fizycznie realizuje na zlecenie stacji radiowej transmisję jej programu (bo do niej należy 99% nadajników w Polsce), z czego osiąga niewątpliwe korzyści materialne...
Naprawdę gdzieś mi blisko od tego do kary za czytanie książek na głos...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>