Wymuszą oglądanie reklam
Jeśli w społeczeństwie informacyjnym ważnym źródłem powszchnego bogactwa jest informacja, to są siły, które chciałyby blokować bezpłatny dostęp do przeróżnych treści. Są też próby uzyskania kontroli nad uwagą odbiorców, w szczególności chodzi o to, by musiał wysłuchać tego, co ktoś inny ma mu do przekazania. W tradycyjnym społeczeństwie (tym, którego nie nazywano informacyjnym) wolność słowa oznacza również prawo do niesłuchania, gdy się nie jest zainteresowanym. Być może ktoś zechce kiedyś tę zasadę zmienić.
Jak podaje The Associated Press: Philips (Royal Philips Electronics) złożył wniosek patentowy na pewien "wynalazek", który pozwala nadawcom na blokowanie przełączania kanałów w czasie gdy ten emituje reklamy. Gdzie to będzie miało zastosowanie? Ano na przykład w urządzeniach takich jak set-top-box a także odbiornikach telewizyjnych.
Trwa wojna o konsumenta. Konsumenta przekazów reklamowych oczywiście. Reklama jest dźwignią handlu, handel jest przejawem rozwoju kultury, "mechanizmy" pozwalające na zarabianie na informacjach w społeczeństwie informacyjnym stają się dla wielu przejawem wolności. Cóż. Telewidz godząc się na oglądanie telewizji cyfrowej zrzeka się prawa do decydowania o tym czy przełączy program czy też nie. Wszak alternatywa jest taka, że wcale nie musi korzystać z informacyjnych serwisów, z komercyjnej kultury obiegu informacji. Na razie nie musi. Jednak kolejny etap, jaki niebawem powinien się pojawić zgodnie z tą logiką, jest taki, że jeśli jesteś obywatelem, masz obowiązek oglądać reklamy. W ten sposób zwiększasz produkt krajowy brutto, a więc wykazujesz się działaniami prospołecznymi. A contrario: nie oglądając reklam jesteś jednostką aspołeczną, a takie pewnie będzie się poddawać resocjalizacji (być może w zakładach karnych, a może za pomocą elektronicznych obroży w zaciszu ich małych socjalnych mieszkań?).
Gazeta Wyborcza rozważa: "Czy system Philipsa może się upowszechnić? Możliwy jest taki scenariusz: operatorzy satelitarni będą sprzedawać klientom dwie wersje dekoderów - tańsze, z oprogramowaniem wymuszającym oglądanie reklam lub droższe, bez "blokady pilota". Podobnie jest przecież z filmami na DVD dołączanymi do czasopism, za które klient mniej płaci, ale nie może przewinąć reklam nagranych na początku płyty."
A ja cóż mam powiedzieć? Poza tym, że w tym wszystkim chodzi o nadawanie praw wyłącznych ("monopoli intelektualnych") na takie kategorie "wynalazków" jak algorytmy czy metody biznesowe, w społeczeństwie informacyjnym prawa człowieka zastępowane są coraz częściej obowiązkami konsumenta. A konkretnie jednym - konsument ma obowiązek nabywać oferowane usługi informacyjne. Po prostu konsument ma obowiązek słuchać.
Być może warto nawet zwiększyć zasiłki, byle ludzie je uzyskujący mieli za co kupować oferowane przez firmy produkty i usługi? Jest się nad czym zastanawiać. Ja nie znam się na ekonomii.
Przedstawiciel Philipsa stwierdził w wypowiedzi udzielonej Associated Press, że opracowane rozwiązanie „pozwala telewidzowi wybrać na początku filmu, czy chce oglądać go z reklamami czy bez nich”. Tak więc wszystko zależy od konsumenta: czy zapłaci za treść, czy kupi ją od nadawcy w formie swojej uwagi oferowanej następnie przez nadawcę potencjalnym reklamodawcom. Cóż. Nie ma darmowych obiadów. Ktoś musi zapłacić za postęp (obieg informacji). Tylko te nieszczęsne patenty na algorytmy, metody biznesowe i inne tego typu „wynalazki” wciąż mnie niepokoją...
No i po co walczyć ze spamem? Problem spamu zniknie, kiedyś wystarczy zapłacić specjalną opłatę za prywatność. Będzie się można wykupić po prostu. "Mechanizmy" blokowania spamu też są już opatentowane (podobnie jak metody obejścia zabezpieczeń antyspamowych). Czas na patent na "obchodzenie opatentowanych mechanizmów blokujących blokowanie obchodzenia zabezpieczeń przed niechcianą inforamcją, której sobie życzymy"...
Przeczytaj również: Dostęp warunkowy - dziwna ustawa obowiązująca od 3 lat...
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Były już takie pomysły w Paradyzji u Zajdla
Znanej w political fiction dystopii, trochę może satyrze na naszą wspaniałą komunistyczną rzeczywistość i możliwe drogi jej dalszego rozwoju.
W skrócie wyglądało to tak: telewizja paradyzyjska nadawała programy propagadnowe, wczasie nadawania programów popagadnowych paradyzyjczyk miał obowiązek siedzieć przed telewizorem i mieć otwarte oczy, co sprawdzały specjalne kamery.
Za niespełnenienie powyższych wymogów leciały tzw. ujemne punkty obywatelskie i spadał "stopień człowieczeństwa" jednostki. Stopień człowieczeństwa równy jeden = jeden obiad, równy 1.5 = 1.5 obiadu, równy 0.5 = jedziesz na resocjalizację do kopalni.
No i teraz tak się zastanawiam o co tu chodzi? Konwergencja społeczna różnch systemów? A może zabrakło poprostu czerwnoneto brata jako straszaka i układu odniesienia?
Koalang
Im dłużej na ten temat myślę, tym bardziej dociera do mnie, że działania "branży własności intelektualnej" oraz działania "antyspamerskie" są dwiema stronami tego samego medalu (chodzi o zablokowanie możliwości swobodnego, cyfrowego obiegu informacji). Co do Paradyzji, to w podsumowaniu felietonu z września 2004 roku pt. Filtrowanie, blokada, cenzura (Prawo w sieci. Zarys regulacji internetu, str. 83 ;) napisałem: "A "literacka" twórczość spamerów coraz bardziej przypomina już teraz zajdelowski koalang Paradyzji". Jak widać mamy podobne skojarzenia.
Wikipedia pisze o Paradyzji: "Powieść Janusza Zajdla z nurtu socjologiczno-politycznego, za którą otrzymał pośmiertnie Nagrodę Fandomu Polskiego SFINKS, która została przemianowana na nagrodę jego imienia. Opowiada o historii sztucznej planety - Paradyzji - satelity planety Tartar, której totalitarny rząd, ogarnięty paranoiczną obsesją, nie informuje społeczeństwa nawet o jej położeniu... W świecie tym obowiązuje zasada: "myśl co chcesz, ale nie daj się na tym przyłapać"."
Powieść Zajdla po raz kolejny okazała się ponadczasowa. No i nadal zadaję to pytanie: "z czego żyją poeci?"
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
raj
Śmieszni są z tym blokowaniem przełączania kanałów w trakcie reklam.
Ja w trakcie reklam nie przełączam kanałów - ja po prostu wychodzę do kuchni zrobić sobie herbatę albo coś do jedzenia itp... A reklamy sobie lecą, tyle że nikt ich nie ogląda...
No i jak taki Philips i spółka chce mi tego zabronić? Zrobią krzesło, z którego w trakcie reklam będą wyskakiwać uchwyty nie pozwalające mi wstać? Albo samoblokujące się drzwi do pokoju?
Komuś tu zdrowo padło na mózg...