O niektórych reakcjach po ogłoszeniu przetargu na soft dla ZUS
Po ogłoszeniu przez ZUS przetargu na „Dostawę oprogramowania dla stacji roboczych wraz z opieką serwisową” (por. Podobają mi się brunetki, ale również dziewczyny mające cechy równoważne) rozgorzała dyskusja środowiskowa, a nawet pojawiła się petycja/list otwarty do Wicepremiera Ludwika Dorna i Podsekretarza stanu w KPRM Pawła Wypycha w sprawie zastosowania open source i otwartych standardów w administracji publicznej...
Jak wspomniałem - udostępniono List Otwarty w sprawie stosowania GNU/Linuksa i Oprogramowania Open-Source w Administracji Publicznej, pod patronatem wortalu jakilinux.org, pod którym podpisało się - jak do tej pory - 5638 użytkowników Sieci. List zaczyna się od słów: "My, niżej podpisani, chcemy zaprotestować przeciwko nierozważnemu zarządzaniu pieniędzmi podatników przy zakupie oprogramowania komputerowego dla instytucji państwowych. Jesteśmy przekonani, że decyzje o zakupie produktów podejmowane są często bez dogłębnej analizy potrzeb informatycznych danej instytucji oraz kosztów wdrażania konkretnych rozwiązań..."
Z odpowiedzi Jarosława Brysiewicza (podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji) na Interpelację nr 6085 w sprawie powołania Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji i wykorzystania w administracji publicznej otwartych rozwiązań informatycznych złożona przez posła Marka Biernackiego dowiedujemy się, że "Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w sposób cykliczny bada stopień informatyzacji urzędów w Polsce. Z analizy danych wynika, że w urzędach zdecydowanie dominuje system Windows. Średnia liczba komputerów z systemem Windows waha się od 94% do 98% zainstalowanych urządzeń w zależności od województwa". A więc jest to dość znaczny odsetek, chociaż - jak wynika z dalszej częsci odpowiedzi: "na popularności zyskuje również otwarte oprogramowanie (Open Source), wprowadzane zwłaszcza w urzędach gminnych". Trzeba jeszcze zacytować ten fragment: "Średnia liczba pakietów MS Office we wszystkich badanych urzędach wyniosła 47,91% w porównaniu do średniej liczby pakietów biurowych Open Office - 12,39%", oraz kolejny: "...z analizy polskiego rynku oprogramowania wynika, że wydatki administracji publicznej na pozyskanie oprogramowania stanowiły w skali rynku około 330 milionów złotych". A zatem jest się o co bić. Zwłaszcza, że we wspomnianym wyżej (oraz we wcześniejszych notatkach) postępowaniu o zamówieniu publicznym ogłoszonym przez ZUS wydane zostanie pomiędzy 62,9 a 66,6 mln zł. (to przecież 1/5 dotychczasowych wydatków, o których w odpowiedzi na interpelację pisze minister Brysiewicz).
Krzysztof Cibor (m.in. redaktor "Opcit") w blogu Wirtualnej Polski (dużo czytelników!) opublikował felieton Rząd dotuje Microsoft, a w nim czytamy na temat wyżej przywołanej petycji: "Tymczasem urzędowe preferowanie niewolnych systemów operacyjnych, mimo że kosztowne, zabójcze dla innowacyjności, ograniczające rozwój lokalnej informatyki i w ogóle niebezpieczne, porusza jedynie garstkę zapaleńców. Może dlatego, że wicepremier odebrał mail o petycji na Outlooku®, przeczytał ją pod Explorerem® i odpisał w Wordzie®, że zajrzał do Accessa® i nie znalazł w nim informacji o żadnej powerpointowej® prezentacji, która informowałaby o tym, że istnieje jakiś świat za Oknem®".
Dyskusja trwa. A - jak pisze w dzisiejszej Gazecie Prawnej Krzysztof Siewicz - Można legalnie stosować niektóre oprogramowania bez opłat licencyjnych. Czego i państwu życzę.
Podobne doniesienia i komentarze gromadzę w działach informatyzacja oraz zamówienia publiczne niniejszego serwisu.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Z doświadczenia wiem, że
Z doświadczenia wiem, że bardzo często wybór oprogramowania w urzędzie (firmie) zależy od samego użytkownika i zależny jest też od tzw. "świętego spokoju" obsługi informatycznej. Ważna jest także wiara szefa w dział informatyki, a nie wysłuchiwanie narzekań użytkowników.
Użytkownik życzy sobie MS Office, bo taki ma w domu i do takiego się przyzwyczaił. Obsługa zgadza się na taki wybór, aby nie odpowiadać na ciągłe pytania użytkownika "jak w tym OO robi sie to lub coś innego".
Ciężko jest wdrożyć i zmusić użytkowników do korzystania np. z OpenOffice. U mnie to się udało (około 40 stacji roboczych), a to tylko dlatego, że miałem za sobą popracie szefa i zaoferowałem się przeszkolić ludzi w obsłudze nowego programu. Przemęczyłem na początku narzekania użytkowników i ich próby udowodnienia, że czegoś tam się nie da zrobić (ja im udowadniałem, że się da).
Nie czarujmy się, ponad 90% komputerów w urzędach to maszyny do pisania pisemek. Do tego wystarczyła by stacja robocza na linuxie (np. Ubuntu). Użytkownik ma tam wszystko co mu potrzebne: edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny, przeglądarkę internetową i klienta poczty. A za zaoszczędzone pieniądze na oprogramowaniu można kupić jakiś dobrej klasy monitor LCD.
--
Krzysztof Głaz