W Polsce po raz kolejny wraca temat "retencji danych"

gniazdko telefoniczneWczoraj Sejmowa Komisja Infrastruktury przyjęła projekt nowelizacji prawa telekomunikacyjnego. Znów wraca dyskusja nad retencją danych telekomunikacyjnych. To jak nieustająca fala. W końcu pewnie się zwolennikom wydłużania okresu retencji uda przeforsować ich pomysły.

Nie tak dawno, bo we wrześniu 2006 roku, pisałem: "5 lat retencji nie przeszło w Sejmie, ale to jeszcze nie koniec". No i faktycznie - nie koniec. Znów w Sejmie komisja pracuje nad propozycją przedłużenia okresu zbierania danych z 2 lat do pięciu.

Rzeczpospolita: "Komisja - głównie głosami posłów koalicji - przyjęła wczoraj projekt nowelizacji prawa telekomunikacyjnego. Obecnie art. 165 ust. 1 tej ustawy (DzU z 2004 r. nr 171, poz. 1800 ze zm.) przewiduje, że operatorzy sieci telekomunikacyjnych lub dostawcy Internetu, którzy przetwarzają dane transmisyjne dotyczące abonentów i użytkowników końcowych, muszą je przechowywać przez dwa lata. Posłowie chcą ten okres wydłużyć. Branża telekomunikacyjna musiałaby przechowywać billingi przez pięć lat. Posłowie przywołują przykłady Włoch i Irlandii (tam przechowuje się billingi odpowiednio przez 29 i 36 miesięcy)".

Kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym padaniem?

Ja zaś tego typu komentarze i doniesienia gromadzę w dziale retencja danych. Tylko coraz trudniej wymyślać mi nowe komentarze. Zainteresowanych odsyłam do opracowania Z Kroniki prac nad retencją danych: gorące dni listopada i grudnia 2005, przygotowanego w związku z krakowską konferencją "Future of Internet Security. Bezpieczeństwo i retencja danych" z marca 2006 roku.

Zobacz: Komisja Infrastruktury (INF)

Wypowiedź prokuratora krajowego Janusza Kaczmareka, który brał udział we wspólnym posiedzeniu Komisji Infrastruktury /nr 77/, Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych /nr 56/ oraz Komisji Obrony Narodowej /nr 27/ z dnia 7 września 2006 (por. biuletyn z posiedzenia Komisji):

Rozumiemy potrzebę zmiany Prawa telekomunikacyjnego, ale chciałbym odnieść się tylko do inicjatywy legislacyjnej przechowywania przez operatorów sieci telekomunikacyjnych danych transmisyjnych dotyczących abonentów i użytkowników końcowych przez okres 5 lat, a nie jak dotychczas przez okres 2 lat. Znamy argumenty operatorów, dotyczą one głównie trudności technicznych i ekonomicznych. Naprzeciwko temu stoją jakże ważne inne elementy, dotyczące bezpieczeństwa każdego obywatela.

Nie chciałbym mówić o zagrożeniu terroryzmem, który na szczęście, nie dotknął naszego kraju i epatować państwa tym argumentem. Inne kraje, które dotknęła ta plaga, dzięki możliwości sprawdzenia danych transmisyjnych dotyczących abonentów i użytkowników końcowych, ustaliły sprawców zamachów. Chciałbym odnieść się do naszej polskiej rzeczywistości związanej ze zorganizowaną przestępczością.

Przypomnę tylko te sprawy, które były nagłośnione medialnie. Do takich należy sprawa zabójstwa byłego ministra sportu pana Jacka Dębskiego. Sprawców udało się wykryć dzięki możliwości sięgnięcia do bilingów i ustalenia kto, w jakim czasie zadzwonił do kogo i umówił na konkretne spotkanie. Podobnie było w sprawie związanej z tak zwaną łódzką ośmiornicą, a w zasadzie z „łowcami skór”. Poprzez możliwość sięgnięcia do bilingów dało się ustalić, jaka była częstotliwość rozmów i że w ogóle były prowadzone rozmowy pomiędzy operatorami stacji pogotowania ratunkowego a ekipami w karetkach pogotowia a zakładami pogrzebowymi. To dało możliwość reakcji i zgromadzenia materiału dowodowego, który pozwolił przedstawić zarzuty niektórym osobom i postawić je przed sądem.

Mógłbym jeszcze przytoczyć wiele innych spraw, które już nie są związane ze zorganizowaną przestępczością, ale konkretnych spraw o zabójstwa. Przykłady są jednoznaczne. W roku 2001 w Solcu Kujawskim znaleziono rozkawałkowane zwłoki kobiety. Możliwość sięgnięcia do bilingów pozwoliła na ustalenie osób mających ostatni kontakt z ofiarą. Udało się ustalić miejsce, z którego telefonowały te osoby do ofiary. Rok 2005, okolice Warszawy. Ojczym zawiadamia o porwaniu swego pasierba informując, że na swój telefon komórkowy dostał informację o porwaniu i żądaniu okupu. Po sprawdzeniu okazuje się, że jedyną osoba, która w tym czasie miała kontakt z pasierbem, był ojczym. Okazał się sprawcą zabójstwa pasierba.

Takich i podobnych spraw są dziesiątki. To są sprawy związane z przestępczością zorganizowaną, z handlem narkotykami i z konkretnymi zabójstwami. Dzięki możliwościom sięgnięcia do danych transmisyjnych dotyczących abonentów udało się zindywidualizować i zidentyfikować sprawców przestępstw. Dodajmy do tego przestępstwa o charakterze gospodarczym, które są dzisiaj plagą. Postępowania w tego rodzaju sprawach są na ogół przewlekłe i trwają niejednokrotnie wiele lat. Gdybyśmy dzisiaj mieli zapis o dwuletnim przechowywaniu danych, bez możliwości rozszerzenia na okres pięciu lat, ponownie wyzbywamy się narzędzia dowodowego. Niejednokrotnie w tego rodzaju czynach jest prosta zasada; ludzie dokonujący przestępstw gospodarczych lub czerpiący korzyści majątkowe z procesów prywatyzacyjnych, na pierwszym przesłuchaniu mówią, że nie znają tych, z którymi współpracowali. Kiedy się okazuje, że ich zeznania można skonfrontować z bilingami, z częstotliwością dokonanych połączeń telefonicznych i toczącymi się postępowaniami, można w sposób jasny udowodnić nie tylko kontakty, ale niektóre fakty. Do tego potrzebny jest czas. Może go zabraknąć, jeżeli pozostanie obecnie obowiązujący dwuletni okres przechowywania danych transmisyjnych abonentów i użytkowników końcowych, a nie pięć lat, jak przewiduje projekt poselski.

Nie ukrywam, że wypowiadam się w imieniu środowiska prokuratorskiego, które zgodnie z ustawą o prokuraturze, ma za zadanie czuwać nad ściganiem przestępstw. Aby wykonywać to zadanie zgodnie z zapowiedzią legislacyjną, co w swoim czasie uchwalili posłowie i senatorzy, musimy mieć odpowiednie narzędzia. Jednym z tych narzędzi jest możliwość dostępu do danych transmisyjnych przechowywanych przez operatorów telekomunikacyjnych, ale w okresie dłuższym niż 2 lata. To jest konieczne, aby móc sprawnie działać w poważniejszych sprawach.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>