Dylematy czasu komercjalizacji

ement graficzny okna dialogowego warningJak informowałem w jednym z poprzednich wpisów - straciłem biznesowe dziewictwo. W serwisie pojawiła się reklama. Na początku zwykłe moduły Adsense, potem reklama książek, czy większy banner. Obecnie zastanawiam się nad dołączeniem do sieci reklamowej i w związku z tym postanowiłem podzielić się z czytelnikami swoimi dylematami dotyczącymi standardów, dostępności oraz regulacji.

W jednym z komentarzy, jaki zostawił ktoś w anonimowej ankiecie, przeczytałem:

…brak uwag, merytorycznie serwis na poziomie komercyjnym. czekam na zmiane modus operandi... choć pewnie do tego potrzeba więcej subskrybentów. gdzie są reklamy??? są, tylko że nie tam, gdzie powinny.

Jako ciekawostkę napiszę jedynie, że ja w ankiecie o reklamy w serwisie nie pytałem. Jeśli respondenci do prezentowania reklamy nawiązywali zostawiając swój komentarz, to wypływało to, że tak powiem, prosto z ich serca. Nie jestem jednak na tyle cyniczny, by sugerować tu, iż to czytelnicy domagają się reklam w serwisie. Wiem, że reklamy potrafią nieźle zirytować, są często uciążliwe... W innym z komentarzy, jaki zostawił ktoś inny czytam (cytuję fragment):

...Mam też nadzieję, że w nigdy przyszłości nie trzeba będzie w celu oglądania artykułów/komentarzy: - mieć włączonego JavaScriptu lub cookies w przeglądarce - mieć zainstalowanego Flasha Macromedii (aktualnie Adobe, hehe) - logować się / wpisywać kody z obrazka / robić inną głupią rzecz. Reklamy w serwisie mogą być (jeśli będzie to konieczne do jego dalszego istnienia w darmowej formie), o ile będzie można je łatwo zablokować (no tak, to jakby neguje sens wprowadzania reklam, ale reklamodawcy nie muszą o tym wiedzieć ;>), np. wszystkie reklamowe banerki z jednego vhosta (powiedzmy ads.vagla.pl).

No i właśnie do tego chcę nawiązać. Otóż prowadząc rozmowy z sieciami reklamowymi (tak, tak, prowadzę takie rozmowy) pytany jestem czy mógłbym prezentować w serwisie różne "wyskakujące okna", ewentualnie "top layery" albo "brandmarki". Generalnie polega to na tym, że coś przesłania czasowo treść prezentowaną w serwisie (nie chcę się wdawać w szczegóły techniczne). Niejednokrotnie sygnalizowałem, że wyskakujące okienka, czy inne tego typu „ficzery” to wszak przesyłanie niezamówionej informacji handlowej drogą elektroniczną. Oto przykład: Wyskakujące okienko to nie spam? Teraz poważnie rozważam wpuszczenie do serwisu takiej reklamy, ale nadal uważam, że ustawodawca w redakcji przepisu nie uwzględnił wyjątku dla reklam w serwisie www. Stąd dylemat. Nie chodzi o to, że zacząłem zmieniać zdanie wobec wizji zarabiania pieniędzy na internetowej reklamie (już Karol Marks stwierdził, że "byt określa świadomość", ale inni uznali, że jest wręcz odwrotnie i to świadomość określa byt i ta opcja jakoś do mnie bardziej przemawia). W swoich komentarzach - co łatwo sprawdzić - odwoływałem się do brzmienia przepisu. To nie pierwsza redakcja przepisu, która nie uwzględnia bogactwa otaczającego nas świata. Zastanawiam się zatem jak - w tej warstwie czysto intelektualnej - podejść do opisanego problemu.

Drugą kwestią, nad którą od pewnego czasu zastanawiam się w kontekście dołączenia do sieci reklamowej, to problem standardów www i dostępności internetowych zasobów. Wszelkie "bilbordy" i "top leyery" czy inne "kreacje" prezentowane z zewnętrznego źródła mogą powodować, że serwis internetowy przestanie spełniać wymogi formalnego, semantycznego języka opisu dokumentu. Zadawałem już kilka razy pytania o te właśnie kwestie rozmawiającym ze mną przedstawicielom domów mediowych czy brokerów. Twierdzą, że to problem, który da się rozwiązać. Czy istotnie powszechnie prezentowana reklama tego typu przygotowana jest zgodnie ze składnią W3C? Jeśli chodzi o AdSense - Googlowi udało się chyba tak przygotować kod reklamy, by nie wpływał on na poprawność prezentowanej wraz z tym kodem witryny internetowej. Czy w każdym przypadku twórca "kreacji" zwróci uwagę na poprawność kodu? A co z dostępnością? Da się przygotować tak element reklamowy, by treść serwisu nie cierpiała na dostępności dla osób niewidomych czy niedowidzących (albo starszych, czy innych jeszcze), ale - nie ma co czarować, wszelkie wyskakujące okna nie są obojętne z punktu widzenia wymogów WAI.

Na liście drugiego priorytetu dostępności (Checklist of Checkpoints for Web Content Accessibility Guidelines 1.0) mowa jest o wyskakujących okienkach (10.1 Until user agents allow users to turn off spawned windows, do not cause pop-ups or other windows to appear and do not change the current window without informing the user). W przypadku wszelkich reklamowych layerów to jednak trudno uzyskać spełnienie chociaż pierwszego z elementów dostępności wskazanego w priorytecie pierwszym - chodzi o tekstową reprezentację "nietekstowych" elementów. Wymogów jest znacznie więcej.

Tymczasem branża reklamowa zwraca raczej uwagę na standaryzację wielkości reklamowego elementu (przykładowo – bilbord to element reklamowy umieszczony w górnej części witryny, o wymiarach siedemset pięćdziesiąt na sto pikseli), na to, by "świecił się nie dłużej niż 10 sekund", by dało się go zamknąć, ale jakoś nie znalazłem w Sieci tekstów poświęconych wymogom poprawności składni semantycznej albo kwestiom dostępności podczas prezentowania reklamy.

Taka reklama to - w pewnym sensie - część serwisu, w którym jest prezentowana, zatem trzeba podchodzić do tych spraw tak jak do dostępności i poprawności składni całego serwisu. Pytanie tylko, czy twórcy reklamy biorą to pod uwagę? Wszak mój serwis przygotowany jest w XHTML'u 1.0 Strict. Elementy reklamowe prezentowane u mnie muszą być zgodne z tym właśnie językiem. Jeśli reklama będzie zgodna ze specyfikacją HTML 4.0 Transitional, to u mnie nie koniecznie musi działać wszystko jak należy. Standardami w reklamie teoretycznie zajmuje się Interactive Advertising Bureau (IAB), czy istniejący na rynku gracze stosują się do standardów tej organizacji? Czy te standardy współgrają ze standardami innych organizacji takich jak W3C?

Wiele agencji interaktywnych sugeruje swoim klientom tworzenie serwisów internetowych w całości np. we flashu. Nagle okazuje się, że coś co błyska, miga, czy emituje dźwięki na tym konkretnie komputerze, na którym efekt pracy zespołu kreacji prezentowany jest klientowi - nie zawsze będzie wyglądało (emitowało dźwięki) na komputerach (albo innych urządzeniach, w tym urządzeniach przenośnych, których jest na rynku coraz więcej) potencjalnych odwiedzających witrynę w przyszłości.

Podsumowując: myśląc o wpuszczeniu reklamy do prowadzonego przeze mnie serwisu cały czas zastanawiam się nad problemami, jakie wynikają z niespójnych i często niedoskonałych przepisów prawa (tu jeszcze dodam, że przecież z istniejących przepisów prawa wynika konieczność wyraźnego oznaczenia, iż oto mamy do czynienia z przekazem reklamowym, takich wymogów dotyczących reklamy jest więcej), a także nad standardami prezentowania treści a także kwestiami dostępności. Chętnie zapoznałbym się z komentarzami czytelników, dotyczącymi powyżej przedstawionych tematów.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

reklamy tak, w koncu nie

reklamy tak, w koncu nie jestes caritasem czy tez czerwonym krzyzem. jednak polskie sieci reklamowe maja niepokolei w glowie faszerujac serwisy taka ilosci wyskakujacych *** ze czlowieka szlag trafia.

tak wiec reklama tekstowa tak, banery tak, latajace, plywajace, grajace, skaczace itp. bannery - nie. :)

ps. adsense z amalo ci daje? troche reklamy sa tu slabo wyeksponowane.

Adsense

Odpowiadając na pytanie o Google - przy obecnej oglądalności serwisu, tj przy około 80-100 tys "unikalnych użytkowników" (dla mnie każdy użytkownik jest unikalny ;) i około 200 tys. odsłon stron miesięcznie, AdSense generuje przychód na poziomie kilkudziesięciu dolarów w takim właśnie okresie (dla porównania $100 to nieco ponad 300 zł).

Reklama nie jest wyeksponowana, bo i nie jest głównym daniem oferowanym w tym serwisie (powiem nawet, że zarejestrowani użytkownicy mogą/mogli wyłączyć niektóre elementy reklamowe; wniosek z tego, że - być może - nie mam zmysłu handlowego, albo też, że kasa w redagowaniu tego serwisu nie jest najważniejszą z determinant; inna sprawa, że się czasem przydaje - właśnie przychód z AdSense przeznaczyłem na zakup dyktafonu cyfrowego i może uda mi się publikować tu wywiady-rozmowy na temat prawa społeczeństwa informacyjnego; pierwszy wywiad-rozmowa będzie z prof. Safjanem, Prezesem Trybunału Konstytucyjnego, potem - jeśli się zgodzi, przeprowadzę wywiad z dr Kochanowskim, Rzecznikiem Praw Obywatelskich, a potem… Kto wie? Może Prezydent zechce udzielić wywiadu na ten temat niszowemu serwisowi internetowemu?).

Co zaś tyczy reklamy, to właśnie ustalam warunki zaprezentowania "toplayer'a z billboardem" (brzmi jak "lorneta z meduzą"). Jeśli się to pojawi, to będzie przysłaniać nieco ekran i znikać po paru sekundach. Będzie wkurzać czytelników. Jestem tego pewien. Ciekawy jestem komentarzy na temat formy reklamy, ale oczyma wyobraźni czytam już nienapisane jeszcze komentarze na temat przedsiębiorcy, który prawie zdecydował się na promowanie swoich usług/produktów w tym serwisie :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Bedzie wesolo

Ja mam koszulke ze znakiem towarowym tego przedsiebiorstwa. Wyobraz sobie jak sie na mnie dziwnie patrza czasami. ;)

Wyskakiwaniu mówimy stanowcze nie

Proszę, proszę, tylko nie wyskakujące/przesłaniające reklamy. To jest coś, czym poważne polskie serwisy negatywnie odróżniają się od poważnych serwisów zagranicznych. Dziwię się, że jeszcze reklamodawcy nie zarzucają serwisom nieuczciwości, bo jestem przekonany, że znaczną część kliknięć na takie reklamy pochodzi od użytkowników, którzy desperacko chcą się tego dziadostwa pozbyć z ekranu (ja chyba nigdy nie kliknąłem na taką reklamę świadomie). Ja chcę zobaczyć treść strony, a potem ewentualnie zainteresować się reklamą i pójść jej tropem - nigdy odwrotnie. Niech reklama będzie częścią strony, ale niech jej nie zastępuje.

Wymieniamy się spostrzeżeniami, OK?

A jeśli tak, tzn. jeśli wymieniamy się spostrzeżeniami, to jest taki tekst, który w jakiś sposób wyjaśnia (ale nie usprawiedliwia - żebyśmy się dobrze zrozumieli - nie argumentuje na jakąś rzecz) działania sieci reklamowych. IDG w swoim tekście Internauci ślepi na banery?: "Ślepi są nie tylko ci, którzy używają rozszerzeń do przeglądarek, dzięki którym reklamy są blokowane. Według Nielsen/Norman Group ślepi są też internauci, którym reklamy poprawnie się wyświetlają. Koncentrują się na właściwej zawartości strony, którą oglądają, a reklam zwyczajnie nie zauważają". To pewnie jest argument za podsuwaniem odwiedzającym treści reklamowej „pod nos”, przy okazji przesłaniając czasowo poszukiwaną treść merytoryczną. Jednak formuła *swf* w adblokerze załatwia często sprawę. Na razie.

Jako ciekawostkę przedstawię zestawienie dwóch przeglądarek używanych do odwiedzania tego serwisu: IE 6.0 - 10.95%, Firefox 1.5 - 8.22% (siebie, a często odwiedzam prowadzony przez siebie serwis, oczywiście wyciąłem w statystykach).

Zauważyłem u siebie tę właściwość. Po pierwsze sam stosuje blokery reklam w swoim Firefoxie. Po drugie - mój wzrok nie trafia na reklamy. Stąd pytanie o to, jak pogodzić dwie sprzeczne argumentacje: mówi się - żyj z reklamy, ale nie bierz kasy za dostęp. Mówi się: żyj z reklamy, ale pozwól nam ją blokować. Ja mam dość dobrą pozycję teraz, by prowadzić takie rozważania, bo - jak na razie - serwis ten prowadzę dla (chorej) przyjemności :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

To jest dewiacja ;)

O rany:

jak na razie - serwis ten prowadzę dla (chorej) przyjemności :)

No to mamy chyba nowy rodzaj zboczenia. ;)

A Ty Tomku?

A Ty Tomku dlaczego prowadzisz swój serwis? Czy to ekshibicjonizm intelektualny, dążenie do sławy, chęć prowadzenia notatek, by w każdym czasie i miejscu mieć do nich dostęp? Dlaczego prowadzisz rychlicki.net? Przecież nikt Ci nie każe go prowadzić. Być może to kwestia uzależnienia. Dlatego "chorej" napisałem w nawiasie.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

No ba!

Szybka slawa, kobiety, niesamowite dochody (w erze web 2.0), wspaniala kariera naukowa, itp., itd.
;)
Jak mi sie znudzi to przestane. Zaczynalem tworzyc rychlicki.net od zbierania odnosnikow. Nadal to glowny cel tej strony, chociaz od jakiegos czasu powstalo wiele lepszych.

każdy tak mówi :)

"Jak się znudzi to przestanę", albo "wcale nie muszę brać", albo "mogę przestać w każdej chwili" :) Od odnośników to chyba każdy zaczynał (łącznie z Yahoo! i Google). Co do tych kobiet, to muszę chyba zacząć częściej wychodzić z domu, żeby zaczęły lgnąć do takiego serwisanta jak ja.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Co do mieszania HTML-a z

Co do mieszania HTML-a z XHTML-em na Twoim blogu to nie powinieneś się przejmować, przeglądarki i tak traktują Twój XHTML jako pełny błędów HTML (polecam lekturę http://pornel.net/xhtml). Dopóki ten HTML będzie poprawny żadnych negatywnych konsekwencji być nie powinno :)
Zaś co do reklam - może udostępnij jakąś formę "dotacji", a w nagrodę za wpłatę udostępniaj RSS-a z pełnymi postami.

Popupy i toplayery to niedorzecznosc

Lekko mnie zatkalo, jak przeczytalem, ze dopuszczasz Piotrze mozliwosc emitowania popupow czy toplayerow.

Popupy sa moim zdaniem (i nie tylko) niedorzecznoscia - brakiem szacunku wobec uzytkownika i wyrazem niepowagi. To byl powod, dla ktorego nawet Microsoft wbudowal w IE bloker popupow, samemu rezygnujac z takich form, podobnie jak inni wieksi gracze na rynku amerykanskim (np. Yahoo). Toplayery, ktore sa gorsze od popupow, to polski wynalazek na obejscie standardowych blokerow.

Rozwazania na temat tego, czy te formy reklamy nie zaburza 100% zgodnosci z XHTML Strict wydaja mi sie w ogole nieistotne wobec tego, czy te formy nie utrudnia korzystania z serwisu osobom, ktorych nie bawia zabawy z adblockiem i wymyslanie formulek na blokowanie reklam (90% populacji?), a takze, czy nie wplyna na odbior tresci (inaczej traktuje sie nawet ta sama wiadomosc podana przez Gazete, a inaczej przez Fakt czy SuperExpress - forma ma znaczenie).

Moim skromnym zdaniem 200 tys. odslon stron w skali miesiaca to nie jest liczba, ktora moglaby byc zrodlem powazniejszych dochodow z reklamy. Nie pomoze tutaj nawet "zeszmacenie" stron toplayerami i popupami, ze sie tak brzydko wyraze.

Od tego mam bloga

Od tego mam tu bloga, by móc podzielić się z czytelnikami wszelkimi dylematami czy innymi wątpliwościami. Czytam sobie wszystkie głosy i bardzo się cieszę, że one padają. Mam też inne, których autorzy nie zdecydowali się umieścić ich w wątku, a przekazali w rozmowie prywatnej. A głosy te są całkiem zbieżne z tym co napisałeś Marku.

Hmm... Pomyślę nad kolejnym wpisem. To trudne, by w kolejnym nie powielać wcześniejszych pomysłów, a wysiłku wymaga doprowadzenie do sytuacji, w której "lekko zatka" autora Steku :)

Inna sprawa, że przy pewnym podejściu każda reklama "zaśmieca" serwis. Wpuszczenie reklamy zmienia jego charakter. Stąd dylematy i blogowe konsultacje.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Zgadzam się z MF

Marek F. ma rację. Toplayery czy inne klimaty tego rodzaju to porażka. Sam walczę o to, by się nie pojawiły w nokaut.pl.

Propoponuję, żebyś sięgnął do materiałów na temat zwiększania dochodów z Adsense. Jest tego sporo w sieci. Skoro strona jest przystosowana do rozdzielczości 800x600, zaś 85% internautów korzysta z wyższej rozdzielczości, możesz np. pokazywać reklamy Adsense w lewym górnym rogu strony, poza głównym divem, na wysokości nagłówka artykułu.

Kolejna możliwość to rejestracja w tradedoubler.com i reklama kontekstowa np. konkretnych książek na tematy prawnicze z Empiku. Wymaga to rzecz jasna odrobinę wysiłku, ale to dużo lepsze rozwiązanie niż ogromne bannery. Na przykład na stronie http://prawo.vagla.pl/dostepnosc pod nagłówkiem możesz promować nieliczne na rynku pozycje dotyczące accessibility i usability...

Kiepscy Inc.

Niedawno indagowany przez dziennikarza aktor Andrzej Grabowski opowiedział w telewizji pewną anegdotę. Rozmawiał w kawiarni z kolegą aktorem, który w pewnym momencie nawiązał do roli Grabowskiego w pewnym popularnym serialu. Stwierdził, że on by odmówił zagrania w takim serialu. Grabowski ponoć zapytał, czy ktoś temu aktorowi zaproponował już kiedyś taką rolę, na co pytany odpowiedział, że nikt mu nie zaproponował. Grabowski zaś miał zareplikować, że jak już temu aktorowi ktoś zaproponuje, to wówczas niech odmawia.

Przywołałem tę historię, bo myślę sobie, że na każdym kroku życie stawia wiele wyzwań, pokus i możliwości wyboru. Są też różne punkty widzenia i różne okoliczności, które jedni patrzący biorą pod uwagę inni zaś ich nie dostrzegają. Nikt nie ma pełnego obrazu, który w każdej sytuacji pozwala mu podjąć decyzję, ale w ostatecznym rozrachunku każdy podejmuje decyzję na własną odpowiedzialność.

Jeśli chodzi o formy reklam, które potencjalnie pojawiać będą się w tym serwisie - odpowiedziałem dziś przedstawicielowi brokera, że w serwisie jednak nie chce prezentować reklam w formie top leyer czy w innych tego typu formach, które zasłaniałyby czasowo treść. Jedyny argument, który za tym przemawia to kwestie dostępności. Wobec niedostępności wpisanego w tę formę reklamy, wpuszczenie jej do serwisu byłoby działaniem sprzecznym z tym, czemu w wielu notatkach dawałem wyraz (zdaje sobie również sprawę, że jeśli chodzi o dostępność i WAI – wiele jeszcze w tym serwisie mam do zrobienia, przecież nie jest on, serwis, doskonały).

Nie przekonuje mnie argument Marka, który pisze o "zeszmaceniu" serwisu reklamą tego typu. Być może po prostu nie dostrzegam związku, albo konkretnego niuansu w użytym sformułowaniu. Szanuje jednak jego zdanie, bo szanuje również to, że jako autor Kurnika, jednoosobowego "raczej hobby", w ciągu 5 lat pracy doszedł do "kilkuset tysięcy aktywnych użytkowników", dwóch milionów zarejestrowanych kont, prawie tylu unikalnych odwiedzających, i ponad 120 milionów odsłon stron w miesiącu (na co pewnie ma wpływ również kilka wersji językowych jego serwisu). Przy takich parametrach 200 tys odwiedzających ten serwis faktycznie nie robi wrażenia. Serwis o prawie różni się też znacznie swoim charakterem od popularnego serwisu z grami online...

Pewien mój kolega w rozmowie na temat pewnej propozycji, jaką miałem, a która dotyczyła potencjalnego zatrudnienia się w znanym przedsiębiorstwie z branży IT, stwierdził w pewnym momencie, że „nie jest sztuką być ascetą, gdy się ma pustą lodówkę”. Dylemat w tamtym przypadku polegał na wysokiej gaży za przekonywanie rządów do tez, do których niejednokrotnie sam nie byłbym przekonany (jak wielu ma szansę rozważać propozycję objęcia funkcji mającej tytuł government affairs manager?). No cóż. Na chwilę obecną doszedłem do wniosku, że reklama czasowo zasłaniająca treść merytoryczną tej witryny nie powinna się tu pojawić. Nadal obracam w głowie wszelkie "za" i "przeciw", ale w ostatecznym rozrachunku każdy musi podjąć własną decyzję. Potrafię wyobrazić sobie taką sytuację, w której "za" przeważy "przeciw". A Wy?

Tak mi jeszcze przyszło do głowy, że w tym wątku może nagle powstać katalog akceptowalnej w tym serwisie reklamy :) Do przyjęcia jest - jak rozumiem billbord, czyli taki pasek na górze strony, do przyjęcia są wszelkie „rectangle”, które prezentowane byłyby w treści tekstu po jego leadzie, przypuszczam, że nie przeszkadzałyby czytelnikom takie formy reklamy jak „watermarki” (czyli elementy reklamowe stanowiące delikatne tło dla tekstu), artykuły sponsorowane pewnie też nie wzbudzałyby kontrowersji? Cóż jeszcze dodać do tego katalogu? Co powiecie o tej formie, jaka znalazła się w serwisie theonion.com, gdzie zawsze przy rozpoczęciu wizyty trzeba przejść przez stronę główną? Czy to gdzieś jeszcze tak jest, że autor serwisu negocjuje z czytelnikami? hehe... Tak naprawdę to nie negocjacje, a ustalanie akceptowalnego wzorca, normy, to coś prawie jak umowa społeczna... (Ciekawe czy ktoś poza mną dostrzega również znaczenie i podniosłość tej chwili?)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

bardzo ciekawa dyskusja.

bardzo ciekawa dyskusja. Proszę pozwolić ze zadam jedno pytanie

" około 80-100 tys UU i około 200 tys. odsłon stron miesięcznie"

wg. jakiego miernika jest to mierzone - tzn. jakimi statystykami.

Wychodzi bardzo dziwny stosunek ze 1 Internauta przeglada średnio 2 podstrony. To coś za mało, ja zawsze jak wchodzę na ten serwis czytam minimun 10 podstron

Szacunki te są z (udokumentowanego) sufitu

Chodzi o to, że zliczanie "parametrów reklamowych" to trudna sprawa. Owszem, dysponuję statystykami kreowanymi przez Webalizera, jednak nie trzeba być ekspertem od publikacji stron www, by wiedzieć, że takie statystyki są obarczone błędem i trudno wykorzystywać je do porównywania z innymi serwisami. Drupal (czyli narzędzie, dzięki któremu ten serwis jest prezentowany) również umożliwia prowadzenie statystyk. Na przykład wedle jego wskazań w okresie miesięcznym liczonym począwszy od dnia dzisiejszego system zarejestrował w serwisie prawo.vagla.pl 246883 odsłon stron (co w Drupalu nazwane jest Hits; proszę pamiętać, że mamy wakacje i ten wynik w porównaniu z miesiącem "roboczym" również obarczony jest pewnym błędem natury, że tak powiem, społecznej). Przekłada się to na ponad 60 tys odsłon stron w tygodniu obliczonym na podobnych zasadach (czyli od dziś, od teraz, od tego właśnie momentu, 7 dni wstecz; takie dane są również dla poszczególnych godzin, tygodni czy miesięcy wstecz; dodam jeszcze, że z tego wyniku ujęte są odsłony generowane przez autora tych słów oraz wszelkie crawlery, których dane gromadzone są w ramach projektu Browser Capabilities Project, czyli innymi słowy "browscap"). Są wreszcie pewne informacje na temat "estymacji" parametrów tego serwisu, jakimi dysponuje PBI (chociaż nie ma tu "wtyczek" tego systemu, to w jakiś, dla mnie jeszcze wciąż niepojęty sposób, szacują tam również oglądalność i potencjał tej witryny, chociaż trzeba powiedzieć przy okazji, że serwis ten nie należy do dużych - z punktu widzenia twórców wspomnianego badania, i dlatego zliczany jest podobno potencjał wszystkich trzech serwisów w domenie vagla.pl, co przekładało się np. w marcu (a więc przed wakacjami i przed przeniesieniem serwisu do szybszego hostingu) na 97572 użytkowników (real users), 241947 odsłon, 2,48 średniej liczby odsłon na użytkownika (nie wszyscy czytają ten serwis regularnie, wielu trafia tu z wyników Google w poszukiwaniu konkretnych odpowiedzi na pytania, które nurtują ich w danej chwili); daje to w efekcie (a ściślej - dawało to w marcu - 00:01:42 średniego czasu na jednego użytkownika...). Cóż jeszcze można dodać? Może jeszcze to, że pogląd na temat potencjału tego serwisu dawać może też "wynik" prezentowany przez serwis Alexa. Jakiś czas temu wpiąłem również do tego serwisu reklamy Google, a zrobiłem to m.in. dlatego, by dowiedzieć się co (jakie informacje o serwisie) Google może zbierać. Wydawca witryny dysponuje pewnymi statystykami dotyczącymi przeprowadzanych w danym serwisie kampanii (statystyki te dalekie są od doskonałości, ale są; pewnie Google ma lepsze, tylko nie pokazuje ich wydawcom). Stąd właśnie, po "zręcznej" żonglerce nieprzystającymi do siebie danymi, podałem takie, a nie inne parametry.

Relacja z własnego doświadczenia przedpiszcy zderzona z danymi statystycznymi (ponoć są małe kłamstwa, większe i statystyka, a statystycznie każdy z nas ma po jednym jajniku i po jednym jądrze - jak słyszałem podczas jakiejś dyskusji) utwierdza mnie w przekonaniu, że jest wiele czynników, które muszą być brane pod uwagę przy ocenie danego stanu faktycznego. Na tym wreszcie polega problem WAI - wielu stwierdza: u mnie działa, zatem działa wszędzie :)

Dodam jeszcze na końcu, zupełnie na marginesie, że osoby, które odwiedzają ten serwis częściej i dłużej w nim bawią, mają możliwość w panelu użytkownika (użytkownika "zarejestrowanego") wyłączenia billbordu, który pojawił się właśnie w nagłówku tego serwisu, a który zachęca odwiedzających do wzięcia udziału w tej właśnie dyskusji.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Faktycznie ciekawy temat

Faktycznie ciekawy temat, a jak w porównaniu odzwierciedlają się badania GEMIUS. To zdecydowanie lider badań w Polsce i wszystkie wiarygodne strony chwalą się wynikami opracowanymi przez tą korporację. PBI jest ze względu na metodologię nieźle rugane, a jeśli chodzi o GEMIUS to MF słusznie wytknął w swoim serwisie błędy w zasięgu ale wskaźnik UU jest dość czytelny.

Te wyniki, ktore teraz PBI

Te wyniki, ktore teraz PBI podaje dla vagla.pl, nie posiadajac tu swoich skryptow zliczajacych na stronach, moga nieco odbiegac od rzeczywistosci, bo:
a) ludzie, ktorzy biora bez zadnych sensownych motywacji udzial w badaniach pbi, przez zainstalowanie specjalnego programu, ktory monitoruje, jakie strony odwiedzaja, sa raczej skrzywieni w kierunku portalow (onetu, WP itp.) niz takich serwisow specjalistycznych jak vagla.pl
b) wyniki dotyczace odslon powstajace przez panel moga sie mocno roznic od rzeczywistych i Gemius to wprost przyznaje (tyle ze niepublicznie). Nie wynika to nawet ze skrzywienia osob, ktore biora udzial w panelu, ale, jak podaje Gemius, charakterystyk odslon w internecie (rozklad Zipfa i takie tam).

Polecalbym skorzystanie z bezplatnych statystyk Google Analytics - nie powoduja emitowania popupow na monitorowanych stronach (jak bezplatne statystyki Gemiusa - stat.pl), a daja rozsadny obraz popularnosci serwisu.

rozsadny obraz popularnosci

Mając dostęp do logów Apache można mieć najlepszy w sumie chyba pogląd :) Wiem, że ten element śródtekstowy Googla, który pod leadem się pojawia teraz, miesięcznie się Państwu (wszystkim tym, którzy nie zablokowali AdSense blokerami) prezentuje ponad 60 tys razy. Patrząc na cenniki reklam innych serwisów zastanawiam się ile to powinno kosztować cennikowo. W mojej opinii cenniki te w wielu przypadkach są "z kosmosu", ale jeśli przyjąć, że taki rectangle w modelu CPT (nie wszyscy, którzy czytają ten serwis mieli do czynienia z kampaniami reklamowymi, wiec rozwinę - CPT to Cost Per Thousand, cena tysiąca odsłon, i to to samo co CPM - Cost per Mile; to kolejny element dostępności – pisanie językiem zrozumiałym dla odbiorców) powinien kosztować 100 pln, to w modelu flat fee 6 tys złotych miesięcznie (1500 za tydzień, etc). Dobrze liczę? Czy gdzieś jestem naiwny? Do tego może dochodzić jakaś strategia cenowa (jeden tydzień tyle, ale jeśli ktoś weźmie miesiąc, to nie 6 tys, tylko mniej itp). Do tego jeszcze musi dojść rabat dla pośredników. Bo w społeczeństwie informacyjnym, podobnie jak i w każdym innym, żeby jeden mógł zarobić to również inni uczestniczący w tym całym łańcuchu przekazywania, współdzielenia (nawiązując do p2p) potencjalnych przychodów też powinni... Tak więc jeszcze rabat. Pewnie do 40%.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Nieco inny punkt widzenia

Z małym opóźnieniem dolączam do tej ciekawej dyskusji, w której pokazano już wiele interesujących punktów widzenia. Z wieloma trudno się nie zgodzić i w związku z tym pozwolę sobie tylko na zadanie bardzo prostego, niemniej fundamentalnego pytania i dołączenie moich przemyśleń na ten temat:

Po co w ogóle umieszczać reklamy w takim serwisie?

Na szybko widzę 2 powody:

1) w celach czysto poznawczych, aby zobaczyć jak to jest - w porządku, tutaj warto tylko zwrócić uwagę na "cenę" takiego poznania, patrz koniec komentarza
2) aby zarobić pieniądze :-) W tym drugim przypadku mamy znowu dwa teoretycznie możliwe scenariusze:

a) Autora nie stać na utrzymywanie infrastruktury - tutaj należałoby się zastanowić, czy nie lepsze byłoby w takim przypadku znalezienie sponora (z ryzykiem bycia postrzeganym jako nie całkiem niezależny), albo zrobienie zrzutki (np. przez PayPal) wśród użytkowników, postrzegających dany serwis jako unikalny i pożyteczny dla nich. Zakładam, że punkt "a" nie dotyczy Vagla.pl. Jeśli jednak tak, to rozwiązania i tak należy poszukać w punkcie "b"

b) Autor ma środki na hosting, chce po prostu zarobić (co jest całkowicie OK).

W tej sytuacji warto zastanowić się, czy publikacja reklam tutaj jest rzeczywiście najlepszym na to sposobem. Moim zdaniem, przy założeniu że będzie to dalej jednoosobowo prowadzona strona, to nie. Dlaczego?

Po pierwsze, tematy tutaj poruszane są z punktu widzenia tzw. szerokiej publiczności bardzo niszowe. To oznacza, że najprawdopodobniej nigdy nie będzie tutaj takiego ruchu, aby przynosił znaczące sumy z "normalnych" reklam, o których mowa w dotychczasowych wypowiedziach.

Po drugie, VaGla.pl jest bez wątpienia dziełem bardzo zaangażowanego eksperta i jako takie cieszy się dużym zaufaniem czytelników. To można naturalnie wykorzystać jako argument w negocjacjach cenowych za umieszczenie tutaj reklam :-) niemniej jest to cieżko zarobiony kapitał, który warto może spożytkować w inny sposób. Znowu można by, nawet na własną rękę znaleźć kilku klientów, dla których ekskluzywna obecność na takiej stronie jak ta ma stosunkowo dużą wartość, ale tak naprawdę mówimy ciągle o stosunkowo niewielkich kwotach.

Ja na miejscu Autora pozostawiłbym witrynę taką jaka jest, usuwając wszelkie reklamy poza rekomendacją wartościowych książek i publikacji. Dodatkowo wygospodarowałbym trochę więcej czasu na pracę nad poprawą mojej wartości rynkowej w realu. Kiedyś była tutaj dyskusja z wypowiedzią Autora na temat jakie honorarium godzinowe musiałby pobierać za porady dla użytkowników. Patrząc na potencjał, choćby widoczny w tym serwisie, było to stanowczo za mało, tutaj jest jeszcze dużo powietrza w górę. Jeśli jednak chcemy się sprzedawać za znacznie wyższą cenę, to nie jest dobrze, jeśli potencjalny klient po wrzuceniu w Google naszego nazwiska znajdzie witrynę, która upstrzona różnymi reklamami sprawia wrażenie, że jej autor albo jest pazerny nawet na niewielkie pieniędze, albo co gorsza pilnie ich potrzebuje. To raczej nie wpływa dobrze na wizerunek, który w takim przypadku chcemy sobie wypracować.

Te wywody odbiegły nieco od głównego tematu, więc na razie na tym poprzestanę, chyba że ciąg dalszy będzie kogoś interesował.

spróbuj więcej AdSesne

ja bym postawił bardziej na AdSense, szczególnie jeżeli stosunkowo dużo osób wchodzi z wyszukiwarek. Więcej AdSense bardziej zintegrowanego z treścią, spróbuj różnych form reklamy, także linków. Przetestuj i dopiero pózniej myśl o sieci reklamowej, z absolutnym obostrzeniem, że żadnych pop-up i top-layerów.

Plus AdSensa to też to, że zainteresowane podmioty mogą kierować reklamę na Twoje strony w bardzo prosty sposób.

>brzmi jak "Lornetka z meduzą"
:-D haha

Przyjmę fuchę w radzie nadzorczej

Pojawiło się kilka głosów na temat strategii reklamowej, a także głos Alexa, który stwierdził, że lepiej wygospodarować trochę więcej czasu „na poprawą wartości rynkowej w realu”. Ustosunkuje się zatem do tych właśnie głosów. Zacznę od tego, że na mojej planecie przychód nie jest głównym czynnikiem motywującym do robienia czegokolwiek. Zarabianie na życie jest istotne, jednak wydaje mi się, że nie powinno opętać umysłu w całości, a myśl o zarabianiu uzasadniona jest raczej racjonalnymi przesłankami realiów egzystencji. Ważne jest chyba to, by robić coś, co się lubi. Nie każdy – to fakt – ma taką możliwość.

Uczestniczenie w każdym przedsięwzięciu wymaga wiary w jego podstawy, w to, że robi się słusznie i argumentacja, którą człowiek się posługuje jest jego własną. Między innymi dlatego nie wybrałem drogi zawodowej, w której wykonywałbym (gdybym podszedł, dostał się i przeszedł aplikację, a to nie takie proste) zawód jednej z korporacji prawniczych. Wbrew temu, co mam na piśmie, a co w opinii po studenckich praktykach kiedyś napisał mi jeden z mecenasów (w kancelarii którego pracowałem czas jakiś) nie widzę u siebie predyspozycji do wykonywania zawodu adwokata, radcy prawnego, czy notariusza. Szanuję pracę adwokatów i przedstawicieli innych zawodów prawniczych. Jest potrzebna. Chętnie z nimi współpracuje, gdy zwrócą się z taką propozycją (bo mam do zaoferowania coś, co czasem im się przydaje – śledzę aktualny stan prawa i praktyki tworzenia internetowych zasobów - w tym sensie jestem raczej swoistym infobrokerem ze skrzywieniem prawniczym). Angażowałem się też w projekty doradcze czy lobbingowe (nie bójmy się tego słowa, chociaż w tym przypadku jego użycie nie oznacza, że jestem zarejestrowanym w MSWiA lobbystą). Przy czym jestem wadliwym doradcą czy lobbystą, bo potrafię bez reszty zaangażować się w projekt, którego podstawy aksjologiczne są zbieżne z tymi, które sam wyznaję. Angażuje się w otwarte standardy (coraz więcej przedsiębiorców widzi konieczność standaryzacji i powoli przebija się koncepcja, że lepiej rozwijać jasne zasady gry rynkowej niż kreować przewagę konkurencyjną w oparciu o niekompatybilne rozwiązania). Angażuje się tam, gdzie potrzeba moderowania oczekiwań, gdzie konieczne jest ustalenia jasnych reguł gry, etc.

Dlaczego zarabiać na redagowaniu serwisu? Poza tym, co wyżej Alex napisał, przychodzi mi do głowy jeszcze taki prozaiczny powód jak akumulacja środków na inwestycje, dywersyfikacja przychodów ze względu na zasadę, iż nie należy trzymać wszystkich jajek w jednym koszu, wreszcie fakt, że praca przynosi konkretny efekt w postaci zarobionych pieniędzy – również ma znaczenie automotywacyjne (chociaż nie jest to w moim odczuciu czynnik najważniejszy).

Rzeczywiście. Od jakiegoś czasu żyję sobie z prowadzenia szkoleń i doradztwa. Nie da się też ukryć, iż sporo rozpisuje się w tym serwisie na różne tematy. Powiem dla przykładu, że opracowanie jednego większego tekstu, który się tu pojawia zajmuje około półtorej do dwóch godzin. Od czasu, gdy przeniosłem serwis na Drupala, mogę zbierać więcej informacji na dany temat, inaczej niż to było jeszcze rok temu, gdy serwis „dziargałem z palca” i prezentowany był w postaci statycznych stron html. A więc o tekstach: czasem takich tekstów pojawia się tu od 3 do 8 dziennie. Łatwo sobie zatem wyobrazić, że coraz więcej czasu zabiera redagowanie serwisu. W efekcie redakcja serwisu staje się – de facto – moim zawodem wykonywanym (albo jednym z wykonywanych zawodów). Stąd chociażby wynika powód, by myśleć o serwisie jako o ewentualnym środku pozyskiwania funduszy. I chociaż czasem przeżywam kryzys wiary (bo informacji jest tak wiele dookoła, a doba ma jedynie 24 godziny i wszystkiego nie da się opisać, albo opisać przynajmniej poprawnie; a wciąż nowe pojawiają się projekty ustaw, rozporządzeń, wciąż nowe wyroki zapadają i kolejnych ludzi zatrzymuje policja w związku z internetem), to jednak – co by nie mówić – redagowanie serwisu sprawia mi frajdę.

Uruchamiając ten wątek w blogu (ktoś kiedyś napisał, że nie rozumie, w jaki sposób ten blog różni się od reszty serwisu, a właśnie widać różnice, bo dyskusja, która się tu odbywa nie dotyczy prawa i internetu a tego serwisu i moich przemyśleń jako jego autora – taka jest różnica właśnie) myślałem głównie o tym – jaka jest granica akceptowalnej przez czytelników reklamy potencjalnie możliwej tu do zaoferowania. Reklama pojawi się w tym serwisie prędzej czy później (wszystko wskazuje na to, że już we wrześniu pojawią się rectangle śródtekstowe). Nie chodzi o to, by myśleć tylko o kasie. Chciałem zwrócić uwagę na dostępność treści, na poprawność kodu i na fakt, że wyskakująca reklama przez ustawodawcę uznana jest (chociaż nieświadomie) za czyn nieuczciwej konkurencji i wykroczenie (co prawda przepisy te w tym zakresie nie są przez nikogo stosowane, ale jako badacz-samozwaniec tak właśnie interpretuję zakaz wprowadzony w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną). A więc reklama się pojawi (co ja mówię? Już się pojawiła - vide AdSense), ale dzięki tej dyskusji ugruntowałem się w posiadanym wcześniej przeświadczeniu, że pop-up czy top lejer nie jest formą reklamy, którą chciałbym widzieć na swoich stronach. Dlatego nie będzie tych form reklamy w mojej ofercie reklamowej. Zmniejsza się w ten sposób mój reklamowy potencjał, ale teraz chyba nie ma wątpliwości, że jeśli reklama się pojawi w VaGla.pl to nie za wszelką cenę. (Znów nawiasem powiem, że w kolejnym wydaniu miesięcznika PRESS pojawi się artykuł, w którym stawiam tezę, iż każdy prowadzący internetowy serwis działa mniej lub bardziej niezgodnie z obowiązującym w Rzeczpospolitej prawem - to à propos wsponianego wyżej niestosowania ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną).

Była wyżej mowa o hostingu. Dzięki różnym przyjaciołom jakoś szczęśliwie serwis ten w Sieci „wisi” od dziesięciu już lat (w styczniu będzie rocznica). Po przejściu na Drupala oferującego wiele nowych możliwości z pogranicza tak modnego ostatnio Web 0.2 (celowo przek®ęciłem; w poprzednim słowie również) zaobserwowałem istotny wzrost zainteresowania serwisem. W pewnym momencie posiadany przeze mnie hosting przestał wyrabiać. Teraz zaś – dzięki uprzejmości ATM – znalazłem przystań na kolejnym etapie rozwoju serwisu i – przy okazji – swojego. Tak więc z hostingiem problemu nie ma, a jeśli był przez chwilę, to dlatego, że po prostu łącze nie wyrabiało.

Jeszcze odnośnie reklamy. Nie myślę o swoim serwisie jak o TESCO pełnym pisanych krzykliwymi, czerwonymi literami promocji, a raczej jak o klubie ze skórzanymi oparciami, wypełnionym starymi tomami na dębowych regałach, gdzie organizuje się kameralny przetarg na to czyje logo znajdzie się na wizytówkach członków. Jednakże takie myślenie może nie mieć faktycznego uzasadnienia w realiach gospodarczych popytu i podaży i moje wizje komuś mogą sugerować, iż żyję w rzeczywistości na innej nieco planecie (nawiasem mówiąc znów czytam Lema). Czas pokaże.

Najchętniej przyjąłbym jakąś fuchę np. w radzie nadzorczej jakiegoś przedsiębiorstwa, i wspierał je ile sił w realizowaniu długofalowej strategii, a jednocześnie redagował nadal serwis. Jeśli by ktoś szukał kandydata – jestem otwarty na propozycje :) Tam jednak chyba nie szukają takich kandydatów jak ja :) Muszę się wziąć za kolejnego newsa. Tutaj jedynie warto odnotować, że oto "przedstawiciel nokaut.pl zgodził się w czymś z autorem Steku na forum VaGlowego bloga". Warto o tym pamiętać i docenić. "Zgoda, zgoda a Bóg wtedy rękę poda"

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Doskonale rozumiem,

VaGla

Doskonale rozumiem, że dla Ciebie przychód nie jest głównym czynnikiem motywującym, ze mną też tak jest. To o czym piszę, to pójście krok dalej i doprowadzenie do sytuacji w której nie jest to prawie żaden motywator, kiedy możemy skoncentrować się na projektach, które Cię interesują i czynią napradę coś dobrego. Jeśli niektóre z nich przy okazji przynoszą jeszcze znaczące pieniądze (a tak powinno być), to doskonale. W ten sposób załatwiamy też słusznie przez Ciebie poruszany temat investycji w pasywne źródła przychodów, a co za tym idzie ich dywersyfikacji.

Aby to osiągnąć nie trzeba być od razu członkiem rady nadzorczej, choć ten pomysł mi się podoba :-) Z tą szeroko rozumianą jakością, którą widać na tej witrynie na pewno jest prostszy w realizacji sposób.

Tak czy inaczej życze powodzenia i dziękuję za dostarczanie tak interesujących informacji i komentarzy.

Pojawiła się reklama

Nie wszyscy to zauważyli, dlatego spieszę donieść, że w serwisie prawo.vagla.pl pojawiła się reklama. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami (zresztą dokładnie w tym wątku przedstawiłem swoje stanowisko) nie jest to reklama w rodzaju pop-up windows czy inny "zasłaniacz". Liczę, że Szanowni Czytelnicy nie mają nic przeciwko takiej formie komercyjnego wykorzystania tego serwisu. Pewnie niektórzy będą musieli zdjąć „adblokery”, żeby się z nią zapoznać :)

Jeśli ktoś uzna, że „się sprzedałem”, to dam mu jeszcze jeden argument cytując Kubę Tatarkiewicza, który w swoim blogu był uprzejmy napisać w artykule zatytułowanym nomen omen "Soft" as in "Microsoft": "Ciekawe, kiedy ktoś przyciśnie pisiorów nt. obietnic wyborczych ws. "wolnego" oprogramowania. Na pana Waglowskiego "Vaglę" raczej nie ma co liczyć, bo już go kupili stołeczkiem w RI. Stołeczkiem, bo to nawet nie stołek, nie mówiąc już o prawdziwym stolcu. Takim, co to w niego artysta może wetknąć polską flagę". Pana Kubę Tatarkiewicza pozdrawiam niezwykle serdecznie, chociaż wydaje mi się (no offence), że będąc dość zajętym człowiekiem raczej nieczęsto wpada do tego serwisu.

Na VaGla.pl pojawiła się reklama

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

PayPal vs. adocean.pl i inni

Witam,
Jak przeczytałem, serwis ma 10 lat(?), ja jednak mam przyjemność czytywać go dopiero od jakiś dwóch. I w zasadzie od momentu 'spotkania', regularnie czytam wszystko "od deski do deski" (tutaj dygresja: zazwyczaj otwieram wszystkie interesujące mnie linki od razu; stąd dla logu jestem 1,5 minutowym gościem; dla laptopa 30 minutowym czytelnikiem …).
I teraz właśnie mam dylemat - chciałbym dać Ci zarobić :) ale odblokowanie takiego adocean.pl w zasadzie nie wchodzi w rachubę. Nie wyobrażam sobie pracy bez NoScript i Adblock (z filtrowaniem tego typu adresów). Czasami zmuszony do użycia IE nieopatrznie wchodzę na jakiś portal i aż mnie zatyka od tej nachalnej reklamy. A dodatkowo, odblokowanie reklamodawców, powoduje pośrednio włączenie śledzenia komputera po odwiedzanych stronach - gdzie tu prywatność?.
I tutaj właśnie uwaga - ten portal to przecież praktycznie społeczeństwo mocno zainteresowane Internetem i technologią (względem tych przeciętnych 90% nie używających adblokerów), może się więc okazać że docelowy i najbardziej pożądany ‘target’, w ogóle nie czyta reklam umieszczonej właśnie dla tej wąskiej grupy (ja na przykład _byłbym_ znakomitym odbiorcą reklamy SQL 2005 z załączonego ‘screena’).

Bardzo mi się podobała cała dyskusja powyżej – ale moim zdaniem szkoda aby wątek płatnej subskrypcji umarł. Stąd właśnie ten post – chciałbym przypomnieć wypowiedź Alexa Barszczewskiego i Pawła Piskorza. Parę – paręnaście PLN rocznie wymnożone przez 100-1000+ osób to już konkretna kasa, nawet jeżeli pomniejszona o prowizję (i podatek :D).

Mam jeszcze jeden pomysł: a może by tak zrobić sekcję dla osób ceniących sobie święty spokój (czytaj: adblokery) i jednocześnie twoją pracę, gdzie byłby link z serii: „aby wspomóc autora kliknij tutaj”. :-)

Pozdrawiam i życzę duuużo kliknięć (w adsense) i jeszcze więcej odsłon :)

Ale o co mu wlasciwie chodzi?

Temu Tatarkieiwczowi - o co mu wlasciwie chodzi?
W dawnych czasach, kiedy tez pisywalem co nieco do prasy, mialem okazje pare razy z nim polemizowac, i zapamietalem z tych polemik jedno. Ze to pieniacz okropny i potrafi strasznie sie rzucac o byle co.

Te "zasłaniacze" to syf okropny...

Nie przeszkadzały (i nie przeszkadzają) mi reklamy w postaci bannerów na stronach, nawet gdy te bannery stają się coraz większe i przemieniają się w "billbordy", "skyscrapery" czy jak tam jeszcze magicy od internetowego marketingu je zwą... Nauczyłem się je niemal odruchowo omijać wzrokiem ;-), a bardzo rzadko, raz na jakiś czas, nawet w nie klikam, gdy pojawia się na nich coś, co mogłoby mnie naprawdę zainteresować...
Trochę już bardziej zaczęła mnie irytować reklama tekstowa typu AdSense, bo nie wyróżnia się od reszty "normalnej" treści strony tak bardzo, jak bannery, i przez to bardziej rozbija kompozycję strony i utrudnia czytanie...
Ale kiedy pojawiły się te wszystkie "zasłaniacze", a faktycznie - jak tu ktoś napisał - jest to rzecz charakterystyczna dla polskich serwisów; z zagranicznych poza Lycosem/Tripodem, który zawala ekran mnogością "pop-upów" i "pop-underów" raczej żaden liczący się portal tego nie stosuje - to tego już się nie dało wytrzymać. To był bezpośredni powód, dla którego zainstalowałem sobie adblocka, a wpisując w jego konfiguracji wzorce typu http://ads* wyciąłem przy okazji także i sporo bannerów i innej zawartości reklamowej. Czyli biorąc pod uwagę mnie jako potencjalnego odbiorcę reklam, reklamodawcy przedobrzyli i stracili...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>